sobota, 27 czerwca 2015

"Poezje prozą" [3/5]

Przepraszam, że tak późno, ale ledwo, co mi writer's block przeszedł. W międzyczasie dostałam jeszcze tekóczkowej fazy, więc spodziewajcie się wakacji z oneshotami. Poezje mogą trochę stanąć. Btw nie jestem zadowolona z tego czaptera, ale to trzecie podejście do niego więc dam mu już spokój.



zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: R
pairing: YoonJin
gatunki: romans, dramat, komedia, obyczajowy, 
ostrzeżenia: AU, przekleństwa


Od niezwykle interesującej konwersacji dotyczącej brzydoty jakiegoś Minho ze wsi obok, Yoongiego nieustannie odrywało to, co działo się kilka stolików dalej. A dział się Seokjin z kompanem, a raczej kompanką, jako, że osobniczka (prawdopodobnie) reprezentowała płeć żeńską.

Pisarz przez ostatni miesiąc utwierdzał się w przekonaniu o niespecjalnie heteroseksualnej orientacji starszego, lecz, jak widać, musiał się pomylić.

Z drugiej strony, kurwa, u jakiego faceta zainteresowanego laskami można znaleźć gejowskie romansidła? Całą kolekcję, warto dodać.
– Ty go znasz, nie? – przypomniał o swojej obecności Namjoon.
 – Ta. – Skinął głową, dalej wlepiając wzrok w niedorozwiniętego wierszokletę.
Seokjin raz był, raz go nie było, raz wyjeżdżał na jedną z tych swoich autostopowych wycieczek, a raz pozostawał w domu, zajmując się panią Kim. I tak od miesiąca.
Od miesiąca także przyprawiał Yoongiego o sporo uczuć. Teraz chociażby kiszki pisarza nieprzyjemnie łaskotały jakieś robale, no, ale, kurwa, ta loszka obejmowała go zdecydowanie za ciasno. W dodatku, starszy nie zareagował, tylko nadal się uśmiechał jak Hoseok na dupy, wprawiając Yoongiego w zgon zarówno od piękna wierszoklety, jak i dzikiej zazdrości.
– Wygląda na geja.
Sherlock się znalazł.
– Szkoda, pieprzyłbym.
– Na padaczkę nie leci. – Rzucił Hoseokowi zimne spojrzenie, powracając wzrokiem do fryzjera.
Klub nagle wypełnił się dźwiękiem basu, dziwnie znanym, a Yoongi nigdy nie słuchał techno. Teraz ta rozmowa, dodać do tego dziwną reakcję pary i ich pęd w stronę parkietu… Ta loszka chyba też jakaś z autyzmem, bo towarzyszyła swojemu domniemanemu chłopakowi w upadkach.
Przyzwyczaiwszy się do melodii (która nadal nie przypominała Bogurodzicy!), dwójka rozpoczęła taniec, jeśli można by to tak nazwać. Yoongiemu bardziej pchało się na język wyrażenie „nakurwianie densa”, jak to Hoseok ujął kiedyś ruchy Namjoona.
Do machania dupą na wszystkie strony doszło jeszcze publiczne macanie. Osoba postronna mogłaby pomyśleć, iż wzrokiem to Yoongi wypali te paluchy, no, ale, kurwa, jaka kobieta łapie swojego faceta za dupę?! Seokjin nie miał aż tak genialnego tyłka!
…Nie, żeby nie ruchable.
Otrząsłszy się z pedalskich myśli (które, swoją drogą, zdążył już zaakceptować), zerknął na towarzyszy aka dwójkę spiedolin. Ci wbijali w niego sceptyczne spojrzenia, a w połączeniu z głupawymi uśmieszkami, nie prorokowało to najlepiej.
– Nie obśliń się. – I po co mu znać Namjoona od tak dawna?
– Spierdalaj. – Wzdrygnął ramionami, powracając wzrokiem do niedojebanej pary.
Ta dziewczyna miała jakieś szerokie bary, wręcz męskie. W cyckach też pusto. Talii zero, loszka smukła, to fakt, ale, kurwa, wysoka jak facet. Twarz… No dobra, tu musiał przyznać Seokjinowi, wybrał nieźle. Ale z dupą też słabo! Jak on chciał z nią uprawiać seks, jak żadnych krągłości?!
Włosy, jednak, miała zadbane. Co się dziwić, kiedy jej domniemany facet był fryzjerem? Sama to pewnie nie wiedziała, jak porządnie włosy umyć, a z łoniaczków to można było warkocze zaplatać.
…O cię chuj.
Yoongi był zazdrosny o jakąś kobietę. Lepiej, kobietę, dziewczynę, osoby, którą zawsze uważał za stuprocentowego geja!
Obok karmelowej katastrofy majtał dupą plus całej tej sytuacji, a dokładniej pewien niedorozwinięty fryzjer imieniem Seokjin. Ot, taka drobna (a jednak sporo wyższa od pisarza) osóbka, co to ma niepoukładane w głowie i w wolnych chwilach pisze wiersze.
Jedną z najmocniejszych stron tej kreaturki jest przepiękny uśmiech, jakim właśnie raczył zaszczycić całe otoczenie. Oczy zabłyszczały mu radośnie, a policzki wydawały się zarumienić, grzywka rozwlekła mu się w artystycznym nieładzie, ciało poruszało się samoistnie.
Jego usta wyglądały tak… Tak idealnie. Yoongi chciał ruszyć z miejsca i wycałować każdy skrawek tej kurewsko idealnej skóry do białego rana, lecz nie był w stanie tego zrobić. Jedynym, co był w stanie zrobić, było siedzenie na krześle, przeżuwanie tych pierdolonych robali i podziwianie uśmiechniętej perfekcji.
– Oh, shake that booty, that booty, booty…

--

Sąsiad Yoongiego skończył w łóżku z jakimś krzykaczem. Niestety, kiedy z rana Yoongi poszedł do domku obok upomnieć parę (albo ukręcić obydwu łeb, kto śmiał naruszyć jego sen?), po owym krzykaczu ślad zaginął. Podobno wyszedł jeszcze w nocy, tajemniczy jakiś.
Tak więc, co pisarz mógł zrobić, kiedy znajdował się już poza domem, a weny twórczej brak? Co więcej, zaczynało padać, a do samochodu mu było bliżej niż do drzwi wejściowych.
Do Seokjina!
Serio, co mu się działo z mózgiem? Cofał się w rozwoju? Ewolucja się na nim zemściła za zainteresowanie kolegą? Za dużo czasu spędzał z tą anomalią genetyczną, oj za dużo.
Co najgorsze, postąpił zgodnie z tą myślą.
– Och, Yoongi – przywitał go wspomniany osobnik. Był już ubrany, nie dziwota, jako, że wstawał o jakiś nieludzkich porach. – Możesz wejść… Znaczy, mam gościa, ale nie powinieneś mu przeszkadzać.
– Masz na myśli „on nie powinien mi przeszkadzać”? – Spytał z mieszanką skonfundowania i sceptyzmu pisarz, przechodząc przez próg.
– Sam zobaczysz – uśmiechnął się Seokjin. Czy Yoongi kiedykolwiek wspominał, ile to on mógłby podziwiać ten uśmiech?
Ze stanu czystej admiracji wytrąciła go zmiana pokoju. No i gdzie ten gość? Przeskanował wzrokiem całą powierzchnię dziesięciu metrów kwadratowych, wreszcie trafiając na jakikolwiek ślad trzeciej istoty żywej. Z kokonu leżącego na łóżku wystawała noga. Bardzo zwykła, kobieca noga. A kota ani śladu.
– Twoja dziewczyna? – Uśmiechnął się pod nosem. Aż takim egoistą nie był, a chciał przede wszystkim, aby starszemu się ułożyło w życiu, z nim, czy bez niego.
– Kuzyn. – Seokjin zachichotał nerwowo, starając się obronić przed ostrzem sceptyzmu skierowanym w jego stronę. – Byłem z nim wczoraj w pubie. Widziałeś nas?
Czerwony Yoongi, proszę państwa! Tego jeszcze nie było! Lepiej, niemal palnął „nie mogłem od ciebie oderwać wzroku”. To się nam romantyk znalazł!
Ale cóż, nie tylko on przypominał kolorem dorodny owoc żurawiny.
– Że… – Zaczął po chwili milczenia. – Kuzynka?
Zbladł.
– Och. – Znowu niezręcznie. Postaw na umiejętność zagadania do swojego krasza. – Męskość macie rodzinną.
– Powiedział hobbit w pudrowym różem na głowie – chrypnął kokon. Para (albo jeszcze nie) odwróciła się w stronę łóżka, odnajdując tam owego kuzyna sprawdzającego coś na telefonie i podnoszącego na nich wzrok. Yoongi już otwierał usta, aby wytłumaczyć błąd życia (w którym było mu całkiem do twarzy), lecz chłopak posłał mu tylko wiedzące spojrzenie. – Połącz kropki, wiedząc, że Jin kocha róż.
Osobnik wygramolił się z kokonu, odsłaniając nieco więcej niż pół twarzy, dłonie i iPhone’a. Tak, to zdecydowanie był ten z wczoraj. Ciało maczo. Rambo by pozazdrościł.
Tylko, mimo kobiecej budowy, tym razem, Yoongi nie powiedziałby, że to baba. Poza skromną, bo skromną, lecz widoczną zawartością bokserek (prawdopodobnie dopiero, co się obudził, nie dziwota, że na gaciach i jakimś T-shircie z Tyskie), włosy mu zmężniały, bo krótkie, gorzej, niemal męskie!
Z baby w pedała w jedną noc.
– Jin, Cherry polubiła Sugę, zabieram go ze sobą. – Uśmiechnął się pedał, głaszcząc pozostałe w kokonie koty. Zmarszczył brwi, zapewne chcąc poprawić grzywkę, lecz napotkał jedynie jakieś kłujące kłaczki.
Yoongi zmarszczył brwi, usłyszawszy jakiś prymitywny, acz znajomy ryk, dalej obserwując niecodzienne zachowanie nieznajomego.
– Moje włosy – jęknął ów osobnik, klepiąc się w boki głowy.
Tak, Yoongi zdecydowanie znał ten głos.
– Mówiłem ci, że w długich ci ładniej.
– Mi ładnie w każdej fryzurze – stęknął chłopak, poważniejąc. – W sumie, muszę się wreszcie uniezależnić od tego chuja.
Tak, to był zdecydowanie on. Miał malinkę na szyi.
– Krzykacz? – Wyrwał pedała z procesu samoadoracji. Chłopak rzucił mu zaciekawione spojrzenie, nim ponownie zerknął na telefon, który w jakiś magiczny sposób znalazł się na toaletce. – Ty wczoraj…
– Och, czyli dałem popis wokalny. – Uśmiechnął się, wyjmując ubrania z szafy.
– Może cię w Seulu usłyszeli – burknął Seokjin. Wyglądał na poważnie wkurwionego, a to nowość.
– Nie miałby mnie kto usłyszeć. – Chłopak odwrócił się do kuzyna, a chichotliwy uśmieszek chyba nie miał zamiaru opuścić jego twarzy. – Młody jestem, muszę się wyszaleć.
Yoongi dopiero wtedy zaczął się zastanawiać nad podobieństwem między osobnikami toczącymi pojedynek wzrokowy. Wzrost porównywalny, lecz na tym się kończyło. Seokjin był zdecydowanie przyjemniejszy niż ten drugi (imienia nie znał, a facet jakoś nie kwapił się do udzielenia tej niewątpliwie przydatnej informacji), za to drugi wyglądał na bardziej poradnego.
Uogólniając, generalny brak podobieństwa.
No dobra, obydwaj byli po prostu piękni.
Ale pedał zbyt kobiecy, jak na gust Yoongiego. Nawet w krótkich włosach, jakiś taki bardzo queer.
– Wiesz, pedale, zmartwię cię, bo Seokjin już taki głośny w łóżku nie jest – ocucił go wkurwiający głos.
No tak, bo Yoongi, kurwa, musiał stać w drzwiach, przez które trzeba było przejść, aby dostać się od sracza. Znaczy, łazienki, bo pewnie chciał prysznic wziąć. Spocony po takiej nocy, nie? Jak się tyle darł—
Ale, kurwa, pisarz skrycie liczył, że się nasłucha kiedyś krzyków. Takich przyjemnych dla ucha, nie tych, co kilka godzin temu. Tych to będzie nienawidził do końca swojej marnej egzystencji. Jak to jeden szept potrafił zepsuć marzenie.
Dwa, pozostałe w pomieszczeniu osobniki wydawały się zafascynowane podłogą, chyba nie tylko Yoongi usłyszał tę dyskrecję. To w ich sytuacji było najgorsze. To, że czuli, iż coś miedzy nimi rośnie, lecz żaden z nich nie przystępował do poruszenia tematu, więc tylko pozwalali, aby robale dalej wyjadały im jelita. Zmiana koloru policzków gratis.
Na szczęście, z podziwiania niedoskonałości podłogi prędko wyrwał ich dzwonek do drzwi.
Na nieszczęście, stał tam jakiś przemoknięty do suchej nitki niziołek, ujrzawszy którego, Seokjin postanowił spierdolić.
– Co ty odpierdalasz? – Warknął Yoongi, dobiegłwszy do smaochodu. Fryzjer mógł się siłą nie szczycić, ale ucisk to on miał żelazny. Starszy tylko pośpieszył go ruchem oczu, na co drugi skrzyżował ramiona.
– Yoongi, pada – upomniał Seokjin, szarpiąc za tylne drzwi, kiedy te zostały otwarte. – Potem ci wyjaśnię.
– Co z panią Kim?
– Jest na jakiejś pielgrzymce. – Odpowiedział półgębkiem.
Podczas podróży, straszy chyba nie miał większej ochoty na rozmowę. Wypatrywał cały czas za okno, raz na jakiś czas posyłając Yoongiemu zmartwione spojrzenie. Sam pisarz nie miał zamiaru wymuszać na wyższym informacji.
– Możemy dzisiaj gdzieś pojechać?
Yoongi nie potrafił odmówić temu uśmiechowi.

--

Yoongi znał okolicę. Wiedział, że pięćdziesiąt kilometrów na północ czeka ich urocze miasteczko. Takie, jakie spodobałoby się Seokjinowi.
Ten za to, w trakcie przejażdżki, odruchowo głaskał się po udzie, chyba spodziewając się, że znajdzie tam kota. Za każdym razem wydawał się rozczarowany, znajdując tam jedynie kocyk, jaki kiedyś wymusił na Yoongim. Kolor nietrudny do dopowiedzenia.
Padało.
Jak za pierwszym razem.
Lało.
Pisarz ledwo zapanował nad parsknięciem. Cała ta sytuacja wiała nostalgią, a miała miejsce ledwie miesiąc temu. Seokjin znowu gadał o niczym i deklarował farmazony, znowu zabawiał Yoongiego rozmową i, kurwa, żaden z nich nie chciał, aby ten moment kiedykolwiek się skończył.
Niższy, dojechawszy do drogowskazu na wybrane miasto, stwierdził, że pierdoli to, za sto kilometrów znajduje się jeszcze bardziej urocze miejsce. Teraz musiał wykorzystać moment, bo choć deszcz nie wyglądał, jakby miał zamiar ucichnąć, Seokjin zdecydowanie się rozchmurzył.

--

Wiosna to bardzo niezdecydowana pora roku. Kwitnie rok, kwitną kwiaty, ludzie. Każdy pąk wydaje się piękniejszy od poprzedniego, na każdym coraz to chętniej siada owad. W naturze nic nie jest idealne, lecz człowiek zaczyna w to wątpić, zatraca się w perfekcji wiosny, lecz ta – niezdecydowana – oprzytomnia cię ulewą.
Seokjin był wiosną.
W momencie, w którym Yoongi przestawał dostrzegać jakiekolwiek wady, Seokjin uświadamiał mu, iż nie, nie jest idealny. Nieco zawodził pisarza, lecz to powód, dla którego niższy nie nazwałby tego miłością.
Fryzjer westchnął ciężko, wyglądając za okno, w nieustanną ulewę. W samochodzie panowała ich własna pogoda – szkoda tylko, iż to, co młodszy miał za subtelną mżawkę przerodziło się w ciężki, monotonny deszcz.
– Wiesz, – zaczął Seokjin, szczelniej okrywszy się kocem – mój kuzyn jest gejem.
– Nie domyśliłbym się – mruknął niższy, kiwając powoli głową. Szczęście, drugi albo tego nie usłyszał, albo przynajmniej udawał.
– Ten facet, co go zastaliśmy w przejściu, był jego chłopakiem. – Uśmiechnął się. – Cieszę się, że kogoś znalazł. On… On nie jest łatwy w obyciu.
– Po raz pierwszy słyszę, abyś o kimkolwiek powiedział złe słowo – wtrącił Yoongi.
– Bo jest naprawdę trudny w obyciu. – Zachichotał, a flaczki drugiego wykręciły się boleśnie. – Trzy dni temu pokłócili się o jakąś drobnostkę, więc kuzyn przyjechał tutaj, jako, że wiedział, że tu jestem, a z ciotką Heejin jesteśmy jego jedyną rodziną utrzymującą z nim kontakt. – Wbił wzrok we własne kolana, nadal wypatrując tam Sugi. Pusto. – Chodzi po prostu o to, że oczekuje od swojego chłopaka, żeby mu się oświadczył, a tamten nie jest na to gotowy, a mój kuzyn… W gorącej wodzie kąpany. – Zaśmiał się pod nosem, choć Yoongiemu nietrudno było wyłapać stojący za tym smutny wydźwięk. – Martwię się o nich. Wiesz, może mówić, że jest młody, ale kilka lat temu dobił trzydziestki.
– Dobrze się trzyma – buchnął Yoongi, przypomniawszy sobie omawianego osobnika. Więcej niż dwadzieścia siedem by mu w życiu nie dał.
– W tym roku trzydzieści dwa, jeśli się nie mylę. – Uśmiechnął się nieco szerzej.

--

Seokjin z deszczu przeszedł w mgłę. Cisza. Nie wiadomo, co powiedzieć, do tego ciężar smutku spadający mu na barki. Milusio, kurwa.
Yoongi naprawdę nienawidził takich sytuacji.
– Wiesz…
Wierszokleta zawsze tak zaczynał swoje monologi. Młodszy odruchowo odwrócił się od zeszytu (nie wiedział, że to się tak wydłuży, to laptopa nie brał), wyczekując potoku słów. Zdziwił się nieco, kiedy ten nie nadszedł, a sam Seokjin wyglądał, jakby dłużej się zastanawiał, nad tym, co powiedzieć.
Siedzieli na łóżkach. Zostali w hotelu, jako, że wyższy uparł się, iż mają spędzić razem noc (nie, nie w ten sposób), a, znowu, Yoongi naprawdę chciał odmówić temu uśmiechowi. Pora poćwiczyć asertywność, czy coś.
– Jaki wiersz przeczytałeś? – Seokjin zagryzał wargę w skupieniu i, kurwa, jak pisarz miał sobie przypomnieć, kiedy podawano mu taki widok? – Pamiętasz może adresata?
Yoongi przeskanował myślowo urywek zeszytu. Pamiętał ten koślawy akapit, trochę wiersza, datę…
– Kim Minseok.
– Och. – Wierszokleta skinął powoli głową, przeżuwając informacje. – To… Smutny przypadek. Kochanek opuścił go, bo jego rodzina nie akceptowała jego orientacji…
I znowu temat pedalstwa, i znowu, kurwa, cisza.
Sen wydawał się najlepszym rozwiązaniem. Brak potrzeby kontynuacji rozmowy, w dodatku mogli się oddać czemuś niezwykle przyjemnemu po połowie dnia w podróży. Łóżka trochę trzeszczały, ale żaden z nich nie planował uprawiać na nich seksu, więc szanse na obudzenie ludzi z pokoi obok były niskie.
– Yoongi…
Jakże nostalgicznie.
– Yoongi, śpisz?
– Już nie – mruknął leniwie.
– Mogę do ciebie przyjść?
– A musisz? – Te słowa wyszły trochę bardziej niepewnie, niż miały, lecz co on mógł poradzić. Serce mu odbywało stosunek płciowy z płucem, w dupie miał, czy mu struny głosowe zadziałają.
Seokjin zdawał się tylko uśmiechnąć w odpowiedzi, więc Yoongi zapalił lampę, pomagając drugiemu zmienić łóżko. No dobra, chciał po prostu popodziwiać perfekcję, póki nie uciekła. Nie, żeby miała uciec.
Tym razem, nie położyli się po dwóch przeciwnych stronach łóżka. Nie, żeby się jakoś wielce przytulali, lecz zachowywanie dystansu na ich poziomie bliskości mijało się z celem.
– Wiesz, – oczy pisarza natychmiastowo się otwarły – jestem gejem.
– Domyśliłem się – uśmiechnął się Yoongi, choć serce biło mu jak dzikie.
Seokjin nadal się uśmiechał i, kurwa, jeśli jego poprzednie uśmiechy opisywały jedynie najbardziej pozytywne z epitetów, ten uśmiech był nie do opisania: to, jak kolor jego warg zlał się z policzkami, jak oczy mu świeciły w ten sam sposób, w jaki zwykły, obserwując Yoongiego, jak uroczo wyglądał z tymi rozczochranymi włosami, mówiąc, co mu leży na sercu.
– Wiesz, Yoongi – zaczął z trochę większą niepewnością – ja… ja mogę się w tobie zakochiwać.
Teraz już nie mógł się wycofać.
– Ja się w tobie zakochuję.
Resztę nocy spędzili na uśmiechaniu się. Niczym więcej.



-------

Namdżina (ło, nie smuta!) by ktoś przeczytał?
Edit 21-08-15: ten czapter w sumie nie jest chujowy, więc dlaczego aż tak mi się nie podobał – nie mam pojęcia (btw propsy dla wszystkich, którzy się domyślają, jakim pairingiem jest kuzyn + niziołek. Możecie się tym pochwalić w komentarzach, to was internetowo wyściskam ^3^)

7 komentarzy:

  1. O fuuck!! Nnxkzksnznbxkdkodhendkzbdkdodj!!!!
    Matulo Ty moja najukochańsza, któraś mnie spłodziła!!
    Moje. Feelsy. Szaleją!!!!!
    O JA CIĘ KURNA JEBE I NIE MOGĘ!!

    TOŻ TO BYŁA CZYSTA PERFEKCJA! <3 ♡ <3 ♡ <3
    Końcówka mnie zabiła. Doszczętnie. A teraz moje truchło pozostawia list pożegnalny w postaci komentarza. Rili.
    ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡

    Totalnie zajebisty jest ten Twój YoonJin!
    K.o.c.h.a.m.
    Dziękuję.
    Bo to boli. Nawet po śmierci. Kurde, zdolna jesteś.

    Ogólnie, chciałam Ci już nawet racje przyznać, że cosik leciutko widać, iż ten rozdział jest napisany przy braku weny, bo mimo, że nadal się chichrałam pod nosem czytając tego parta, to jednak dało się odczuć mniejszą ilość sarkazmu i ironii xp
    No ale ten koniec! *^*
    Błagam!
    Jak to robisz, że pomimo braku seksów tak się zajarałam?!?! Najlepsze nie-smutowe (mam nadzieję, że tylko chwilowo, bo sorka ale zboczuś ze mnie i to nie mały ze mnie xp) frag, wyznania i rozmowy!! Mxhdksbsks KN sbsknhsjsksjskskdj!!
    Kocham~~~~~

    Uh! Błagam, niech Cię wena jakoś super najdzie i nie zawieszaj tego ff!
    Popłaczę się jak do tego dojdzie T.T

    W ogóle chciałam przeprosić za to, że dopiero teraz czytam i komentuję ale w pon skończyła mi się sesja a po drodze były jeszcze do obskoczenia imprezy urodzinowe i imieninowe^.-
    No ale wybaczysz, co nie? xp

    A NamJin są słodkie ♡
    Więc no yaha, że bd czytać^^

    Weny życzę!
    Kiri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZ! (ew, za każdym razem to samo)
      Prawdę powiedziawszy, dziwnie się czułam, publikując ten rozdział. Nie podoba mi się. Jakoś to tak... Nie wiem, ale coś w nim jest, że go strasznie nie lubię. Jeszcze to, że wplotłam tego kuzyna. Serio, jak ja go umieściłam, aż taką desperatką jestem?
      Końcówka wymyślona w dniu, w którym wpadłam na tego ficzka, ale serio, w mojej wyobraźni wyglądało to lepiej. Takie następstwo braku weny, prawda?
      Seksów, jak już kiedyś pisałam, nie planuję. Sama się dziwię, w końcu czytam niemal tylko smuty.
      Co do weny... Mam pełno pomysłów na oneshoty, więc chciałabym się nimi zająć. Poezje mogą być dodawane nieco rzadziej, przepraszam.
      Jak poszło na sesji? Szczerze mówiąc, nieco się zdziwiłam, iż ktoś w Twoim wieku chce czytać twórczość osoby tak młodej i niedoświadczonej jak ja XD Oczywiście, że Ci wybaczam <3
      Teraz właśnie zabieram się za smuta TaeKooka, jako, że moja bff wielce szipuje i wreszcie się przekonała do Kooka na górze. NamJina będę popisywać zapewne w międzyczasie.
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz, kocham Cię!

      Usuń
    2. "Ktoś w Twoim wieku".... Eh. Zawsze stara T.T a tutaj to zabrzmiało jakbym już emerytury dobijała xp
      Sesja ciężka. I to w chuj. Póki co jedna poprawka. Mam tylko nadzieję, że skończy się na dwóch, bo wtedy nawet to ogarnę, a przy takiej sesji jaką mi zgotowali, to bd i tak śliczny wyniki.

      Rozdział na serio nie jest tak zły jak Ci się wydaje! Co prawda leciutko gorszy od poprzednich ale bez przesady^.-

      Ten frag z kuzynem był chyba najcięższy do ogarnięcia ale to chyba dzięki niemu Jin zdobył się na odwagę przyznania się do swojej płci i uczuć xd

      A końcówka jest ZA.JE.BI.STA! KOCHAM NAJMOCNIEJ! <3 ♡ <3 ♡ <3 ♡

      I pamiętam, że scen typowo smutowych nie bd ale chociaż wspomnienie samego seksu już się pojawi, nie?^^

      No to czekam na one shoty i z utęsknieniem bd także wyczekiwać na kolejny rozdział^.-

      Aw~~ Jak słodko^^ Dziękuję <3

      Usuń
  2. Rozdział przecudowny...znów;;;;
    Mocno kocham za tego yoonjina *mimo, że to nie mój paring*
    Świetnie przedstawiłaś charaktery chłopaków, eh moje feelsy.
    Koniec mnie zabił, totalnie. Nie masz racji, bo świetny jest ten rozdział. Mam nadzieję, ze szybko pojawi się kolejny part.
    Dużo weny i chęci( ˘ ³˘)❤
    ~yula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Twój komentarz mnie dosyć mocno zmotywował do kontynuacji, lecz nim powrócę do opowiadania, chciałabym napisać kilka oneshotów. Z drugiej strony, kurwa, mam już plany na następną serię ;;;
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zapraszam do śledzenia mojej twórczości!

      Usuń
    2. A nawet nie napisałam jaka cudowna jesteś... powinnam.
      Kocham Twoje dzieła oraz tłumaczenia, hardo. Nie ważne co napiszesz, przeczytam. U Ciebie na blogu od razu jest tak, że czytać nie musze, żeby z góry stwierdzić, że jest to po prostu zajebiste *zawsze jest*
      Talent masz przeogromny i jesteś jedną z moich najulubieńszych bloggerek. Wstyd mi, że wcześniej Ci tego nie powiedziałam...
      Kocham Twój sarkazm i ironię. Doprowadzasz mnie zawsze do takich feelsów, że omatkoicórko. Serio, masa emocji, walące serce, banan na twarzy i kaskada łez, oh jaki to żal.
      Jesteś wspaniała i pisz. Nigdy się nie wypalaj, nie ma opcji. Czekam z ustęsknieniem na jakieś dzieło.
      Oh god, żal mi samej siebie pt2, eh.
      Jeszcze raz życzę masy chęci!
      ( ˘ ³˘)❤(。・ω・。)(͡° ͜ʖ ͡°)
      ~yula

      Usuń
    3. Oboże, to była jedna z najmilszych rzeczy, jakie w życiu powiedziano.
      Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję. Nawet nie wiesz, ile ten komentarz dla mnie, jako autorki, znaczy. Jako nie-autorki także.
      Kończę właśnie smuta, także powinien się pojawić jeszcze dzisiaj.
      (Zazwyczaj nie odpowiadam drugi raz, ale zrobiłam dla Ciebie wyjątek, ciesz się ;;)
      Jeszcze raz dziękuję!

      Usuń