zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: R
pairing: YoonJin
gatunki: romans, dramat, komedia, obyczajowy,
ostrzeżenia: AU, przekleństwa
Od niezwykle interesującej konwersacji
dotyczącej brzydoty jakiegoś Minho ze wsi obok, Yoongiego nieustannie odrywało
to, co działo się kilka stolików dalej. A dział się Seokjin z kompanem, a
raczej kompanką, jako, że osobniczka (prawdopodobnie) reprezentowała płeć
żeńską.
Pisarz przez ostatni miesiąc utwierdzał
się w przekonaniu o niespecjalnie heteroseksualnej orientacji starszego, lecz,
jak widać, musiał się pomylić.
Z drugiej strony, kurwa, u jakiego
faceta zainteresowanego laskami można znaleźć gejowskie romansidła? Całą
kolekcję, warto dodać.
– Ty go znasz, nie? – przypomniał o
swojej obecności Namjoon.
– Ta. – Skinął głową, dalej wlepiając wzrok w niedorozwiniętego
wierszokletę.
Seokjin raz był, raz go nie było,
raz wyjeżdżał na jedną z tych swoich autostopowych wycieczek, a raz pozostawał
w domu, zajmując się panią Kim. I tak od miesiąca.
Od miesiąca także przyprawiał
Yoongiego o sporo uczuć. Teraz chociażby kiszki pisarza nieprzyjemnie łaskotały
jakieś robale, no, ale, kurwa, ta loszka obejmowała go zdecydowanie za ciasno.
W dodatku, starszy nie zareagował, tylko nadal się uśmiechał jak Hoseok na
dupy, wprawiając Yoongiego w zgon zarówno od piękna wierszoklety, jak i dzikiej
zazdrości.
– Wygląda na geja.
Sherlock się znalazł.
– Szkoda, pieprzyłbym.
– Na padaczkę nie leci. – Rzucił
Hoseokowi zimne spojrzenie, powracając wzrokiem do fryzjera.
Klub nagle wypełnił się dźwiękiem
basu, dziwnie znanym, a Yoongi nigdy nie słuchał techno. Teraz ta rozmowa,
dodać do tego dziwną reakcję pary i ich pęd w stronę parkietu… Ta loszka chyba
też jakaś z autyzmem, bo towarzyszyła swojemu domniemanemu chłopakowi w
upadkach.
Przyzwyczaiwszy się do melodii
(która nadal nie przypominała Bogurodzicy!), dwójka rozpoczęła taniec, jeśli
można by to tak nazwać. Yoongiemu bardziej pchało się na język wyrażenie
„nakurwianie densa”, jak to Hoseok ujął kiedyś ruchy Namjoona.
Do machania dupą na wszystkie
strony doszło jeszcze publiczne macanie. Osoba postronna mogłaby pomyśleć, iż
wzrokiem to Yoongi wypali te paluchy, no, ale, kurwa, jaka kobieta łapie
swojego faceta za dupę?! Seokjin nie miał aż tak genialnego tyłka!
…Nie, żeby nie ruchable.
Otrząsłszy się z pedalskich myśli
(które, swoją drogą, zdążył już zaakceptować), zerknął na towarzyszy aka dwójkę
spiedolin. Ci wbijali w niego sceptyczne spojrzenia, a w połączeniu z głupawymi
uśmieszkami, nie prorokowało to najlepiej.
– Nie obśliń się. – I po co mu znać
Namjoona od tak dawna?
– Spierdalaj. – Wzdrygnął
ramionami, powracając wzrokiem do niedojebanej pary.
Ta dziewczyna miała jakieś szerokie
bary, wręcz męskie. W cyckach też pusto. Talii zero, loszka smukła, to fakt,
ale, kurwa, wysoka jak facet. Twarz… No dobra, tu musiał przyznać Seokjinowi,
wybrał nieźle. Ale z dupą też słabo! Jak on chciał z nią uprawiać seks, jak
żadnych krągłości?!
Włosy, jednak, miała zadbane. Co
się dziwić, kiedy jej domniemany facet był fryzjerem? Sama to pewnie nie wiedziała, jak
porządnie włosy umyć, a z łoniaczków to można było warkocze zaplatać.
…O cię chuj.
Yoongi był zazdrosny o jakąś
kobietę. Lepiej, kobietę, dziewczynę,
osoby, którą zawsze uważał za stuprocentowego geja!
Obok karmelowej katastrofy majtał
dupą plus całej tej sytuacji, a dokładniej pewien niedorozwinięty fryzjer
imieniem Seokjin. Ot, taka
drobna (a jednak sporo wyższa od pisarza) osóbka, co to ma niepoukładane w
głowie i w wolnych chwilach pisze wiersze.
Jedną z najmocniejszych stron tej
kreaturki jest przepiękny uśmiech, jakim właśnie raczył zaszczycić całe
otoczenie. Oczy zabłyszczały mu radośnie, a policzki wydawały się zarumienić,
grzywka rozwlekła mu się w artystycznym nieładzie, ciało poruszało się
samoistnie.
Jego usta wyglądały tak… Tak
idealnie. Yoongi chciał ruszyć z miejsca i wycałować każdy skrawek tej kurewsko
idealnej skóry do białego rana, lecz nie był w stanie tego zrobić. Jedynym, co
był w stanie zrobić, było siedzenie na krześle, przeżuwanie tych pierdolonych
robali i podziwianie uśmiechniętej perfekcji.
– Oh, shake that booty, that booty, booty…
--
Sąsiad Yoongiego skończył w łóżku z
jakimś krzykaczem. Niestety, kiedy z rana Yoongi poszedł do domku obok upomnieć
parę (albo ukręcić obydwu łeb, kto śmiał naruszyć jego sen?), po owym krzykaczu ślad zaginął.
Podobno wyszedł jeszcze w nocy, tajemniczy jakiś.
Tak więc, co pisarz mógł zrobić,
kiedy znajdował się już poza domem, a weny twórczej brak? Co więcej, zaczynało
padać, a do samochodu mu było bliżej niż do drzwi wejściowych.
Do Seokjina!
Serio, co mu się działo z mózgiem?
Cofał się w rozwoju? Ewolucja się na nim zemściła za zainteresowanie kolegą? Za
dużo czasu spędzał z tą anomalią genetyczną, oj za dużo.
Co najgorsze, postąpił zgodnie z tą
myślą.
– Och, Yoongi – przywitał go
wspomniany osobnik. Był już ubrany, nie dziwota, jako, że wstawał o jakiś
nieludzkich porach. – Możesz wejść… Znaczy, mam gościa, ale nie powinieneś mu
przeszkadzać.
– Masz na myśli „on nie powinien mi
przeszkadzać”? – Spytał z mieszanką skonfundowania i sceptyzmu pisarz,
przechodząc przez próg.
– Sam zobaczysz – uśmiechnął się
Seokjin. Czy Yoongi kiedykolwiek wspominał, ile to on mógłby podziwiać ten
uśmiech?
Ze stanu czystej admiracji
wytrąciła go zmiana pokoju. No i gdzie ten gość? Przeskanował wzrokiem całą
powierzchnię dziesięciu metrów kwadratowych, wreszcie trafiając na jakikolwiek
ślad trzeciej istoty żywej. Z kokonu leżącego na łóżku wystawała noga. Bardzo
zwykła, kobieca noga. A kota ani śladu.
– Twoja dziewczyna? – Uśmiechnął
się pod nosem. Aż takim egoistą nie był, a chciał przede wszystkim, aby
starszemu się ułożyło w życiu, z nim, czy bez niego.
– Kuzyn. – Seokjin zachichotał nerwowo,
starając się obronić przed ostrzem sceptyzmu skierowanym w jego stronę. – Byłem
z nim wczoraj w pubie. Widziałeś nas?
Czerwony Yoongi, proszę państwa!
Tego jeszcze nie było! Lepiej, niemal palnął „nie mogłem od ciebie oderwać
wzroku”. To się nam romantyk znalazł!
Ale cóż, nie tylko on przypominał
kolorem dorodny owoc żurawiny.
– Że… – Zaczął po chwili milczenia.
– Kuzynka?
Zbladł.
– Och. – Znowu niezręcznie. Postaw
na umiejętność zagadania do swojego krasza. – Męskość macie rodzinną.
– Powiedział hobbit w pudrowym
różem na głowie – chrypnął kokon. Para (albo jeszcze nie) odwróciła się w
stronę łóżka, odnajdując tam owego kuzyna
sprawdzającego coś na telefonie i podnoszącego na nich wzrok. Yoongi już
otwierał usta, aby wytłumaczyć błąd życia (w którym było mu całkiem do
twarzy), lecz chłopak posłał mu tylko wiedzące spojrzenie. – Połącz kropki,
wiedząc, że Jin kocha róż.
Osobnik wygramolił się z kokonu,
odsłaniając nieco więcej niż pół twarzy, dłonie i iPhone’a. Tak, to
zdecydowanie był ten z wczoraj. Ciało maczo. Rambo by pozazdrościł.
Tylko, mimo kobiecej budowy, tym
razem, Yoongi nie powiedziałby, że to baba. Poza skromną, bo skromną, lecz
widoczną zawartością bokserek (prawdopodobnie dopiero, co się obudził, nie
dziwota, że na gaciach i jakimś T-shircie z Tyskie), włosy mu zmężniały, bo
krótkie, gorzej, niemal męskie!
Z baby w pedała w jedną noc.
– Jin, Cherry polubiła Sugę,
zabieram go ze sobą. – Uśmiechnął się pedał, głaszcząc pozostałe w kokonie
koty. Zmarszczył brwi, zapewne chcąc poprawić grzywkę, lecz napotkał jedynie
jakieś kłujące kłaczki.
Yoongi zmarszczył brwi, usłyszawszy
jakiś prymitywny, acz znajomy ryk, dalej obserwując niecodzienne zachowanie
nieznajomego.
– Moje włosy – jęknął ów osobnik,
klepiąc się w boki głowy.
Tak, Yoongi zdecydowanie znał ten
głos.
– Mówiłem ci, że w długich ci
ładniej.
– Mi ładnie w każdej fryzurze –
stęknął chłopak, poważniejąc. – W sumie, muszę się wreszcie uniezależnić od
tego chuja.
Tak, to był zdecydowanie on. Miał
malinkę na szyi.
– Krzykacz? – Wyrwał pedała z
procesu samoadoracji. Chłopak rzucił mu zaciekawione spojrzenie, nim ponownie
zerknął na telefon, który w jakiś magiczny sposób znalazł się na toaletce. – Ty
wczoraj…
– Och, czyli dałem popis wokalny. –
Uśmiechnął się, wyjmując ubrania z szafy.
– Może cię w Seulu usłyszeli –
burknął Seokjin. Wyglądał na poważnie wkurwionego, a to nowość.
– Nie miałby mnie kto usłyszeć. –
Chłopak odwrócił się do kuzyna, a chichotliwy uśmieszek chyba nie miał zamiaru
opuścić jego twarzy. – Młody jestem, muszę się wyszaleć.
Yoongi dopiero wtedy zaczął się
zastanawiać nad podobieństwem między osobnikami toczącymi pojedynek wzrokowy.
Wzrost porównywalny, lecz na tym się kończyło. Seokjin był zdecydowanie
przyjemniejszy niż ten drugi (imienia nie znał, a facet jakoś nie kwapił się do
udzielenia tej niewątpliwie przydatnej informacji), za to drugi wyglądał na
bardziej poradnego.
Uogólniając, generalny brak podobieństwa.
No dobra, obydwaj byli po prostu
piękni.
Ale pedał zbyt kobiecy, jak na gust
Yoongiego. Nawet w krótkich włosach, jakiś taki bardzo queer.
– Wiesz, pedale, zmartwię cię, bo
Seokjin już taki głośny w łóżku nie jest – ocucił go wkurwiający głos.
No tak, bo Yoongi, kurwa, musiał
stać w drzwiach, przez które trzeba było przejść, aby dostać się od sracza.
Znaczy, łazienki, bo pewnie chciał prysznic wziąć. Spocony po takiej nocy, nie?
Jak się tyle darł—
Ale, kurwa, pisarz skrycie liczył,
że się nasłucha kiedyś krzyków. Takich przyjemnych dla ucha, nie tych, co kilka
godzin temu. Tych to będzie nienawidził do końca swojej marnej egzystencji. Jak
to jeden szept potrafił zepsuć marzenie.
Dwa, pozostałe w pomieszczeniu
osobniki wydawały się zafascynowane podłogą, chyba nie tylko Yoongi usłyszał tę
dyskrecję. To w ich sytuacji było najgorsze. To, że czuli, iż coś miedzy nimi
rośnie, lecz żaden z nich nie przystępował do poruszenia tematu, więc tylko pozwalali, aby robale dalej wyjadały im jelita. Zmiana koloru policzków gratis.
Na szczęście, z podziwiania
niedoskonałości podłogi prędko wyrwał ich dzwonek do drzwi.
Na nieszczęście, stał tam jakiś przemoknięty
do suchej nitki niziołek, ujrzawszy którego, Seokjin postanowił spierdolić.
– Co ty odpierdalasz? – Warknął Yoongi,
dobiegłwszy do smaochodu. Fryzjer mógł się siłą nie szczycić, ale ucisk to on
miał żelazny. Starszy tylko pośpieszył go ruchem oczu, na co drugi skrzyżował
ramiona.
– Yoongi, pada – upomniał Seokjin, szarpiąc za tylne drzwi, kiedy te zostały
otwarte. – Potem ci wyjaśnię.
– Co z panią Kim?
– Jest na jakiejś pielgrzymce. –
Odpowiedział półgębkiem.
Podczas podróży, straszy chyba nie
miał większej ochoty na rozmowę. Wypatrywał cały czas za okno, raz na jakiś
czas posyłając Yoongiemu zmartwione spojrzenie. Sam pisarz nie miał zamiaru
wymuszać na wyższym informacji.
– Możemy dzisiaj gdzieś pojechać?
Yoongi nie potrafił odmówić temu
uśmiechowi.
--
Yoongi znał okolicę. Wiedział, że
pięćdziesiąt kilometrów na północ czeka ich urocze miasteczko. Takie, jakie
spodobałoby się Seokjinowi.
Ten za to, w trakcie przejażdżki,
odruchowo głaskał się po udzie, chyba spodziewając się, że znajdzie tam kota.
Za każdym razem wydawał się rozczarowany, znajdując tam jedynie kocyk, jaki
kiedyś wymusił na Yoongim. Kolor nietrudny do dopowiedzenia.
Padało.
Jak za pierwszym razem.
Lało.
Pisarz ledwo zapanował nad parsknięciem.
Cała ta sytuacja wiała nostalgią, a miała miejsce ledwie miesiąc temu. Seokjin
znowu gadał o niczym i deklarował farmazony, znowu zabawiał Yoongiego rozmową
i, kurwa, żaden z nich nie chciał, aby ten moment kiedykolwiek się skończył.
Niższy, dojechawszy do drogowskazu
na wybrane miasto, stwierdził, że pierdoli to, za sto kilometrów znajduje się
jeszcze bardziej urocze miejsce. Teraz musiał wykorzystać moment, bo choć
deszcz nie wyglądał, jakby miał zamiar ucichnąć, Seokjin zdecydowanie się
rozchmurzył.
--
Wiosna to bardzo niezdecydowana pora
roku. Kwitnie rok, kwitną kwiaty, ludzie. Każdy pąk wydaje się piękniejszy od
poprzedniego, na każdym coraz to chętniej siada owad. W naturze nic nie jest
idealne, lecz człowiek zaczyna w to wątpić, zatraca się w perfekcji wiosny,
lecz ta – niezdecydowana –
oprzytomnia cię ulewą.
Seokjin był wiosną.
W momencie, w którym Yoongi
przestawał dostrzegać jakiekolwiek wady, Seokjin uświadamiał mu, iż nie, nie
jest idealny. Nieco zawodził pisarza, lecz to powód, dla którego niższy nie nazwałby
tego miłością.
Fryzjer westchnął ciężko,
wyglądając za okno, w nieustanną ulewę. W samochodzie panowała ich własna
pogoda – szkoda tylko, iż to, co młodszy miał za subtelną mżawkę przerodziło
się w ciężki, monotonny deszcz.
– Wiesz, – zaczął Seokjin,
szczelniej okrywszy się kocem – mój kuzyn jest gejem.
– Nie domyśliłbym się – mruknął
niższy, kiwając powoli głową. Szczęście, drugi albo tego nie usłyszał, albo
przynajmniej udawał.
– Ten facet, co go zastaliśmy w
przejściu, był jego chłopakiem. – Uśmiechnął się. – Cieszę się, że kogoś
znalazł. On… On nie jest łatwy w obyciu.
– Po raz pierwszy słyszę, abyś o
kimkolwiek powiedział złe słowo – wtrącił Yoongi.
– Bo jest naprawdę trudny w obyciu.
– Zachichotał, a flaczki drugiego wykręciły się boleśnie. – Trzy dni temu pokłócili
się o jakąś drobnostkę, więc kuzyn przyjechał tutaj, jako, że wiedział, że tu
jestem, a z ciotką Heejin jesteśmy jego jedyną rodziną utrzymującą z nim
kontakt. – Wbił wzrok we własne kolana, nadal wypatrując tam Sugi. Pusto. –
Chodzi po prostu o to, że oczekuje od swojego chłopaka, żeby mu się oświadczył,
a tamten nie jest na to gotowy, a mój kuzyn… W gorącej wodzie kąpany. – Zaśmiał
się pod nosem, choć Yoongiemu nietrudno było wyłapać stojący za tym smutny
wydźwięk. – Martwię się o nich. Wiesz, może mówić, że jest młody, ale kilka lat
temu dobił trzydziestki.
– Dobrze się trzyma – buchnął
Yoongi, przypomniawszy sobie omawianego osobnika. Więcej niż dwadzieścia siedem
by mu w życiu nie dał.
– W tym roku trzydzieści dwa, jeśli
się nie mylę. – Uśmiechnął się nieco szerzej.
--
Seokjin z deszczu przeszedł w mgłę.
Cisza. Nie wiadomo, co powiedzieć, do tego ciężar smutku spadający mu na barki.
Milusio, kurwa.
Yoongi naprawdę nienawidził takich
sytuacji.
– Wiesz…
Wierszokleta zawsze tak zaczynał
swoje monologi. Młodszy odruchowo odwrócił się od zeszytu (nie wiedział, że to
się tak wydłuży, to laptopa nie brał), wyczekując potoku słów. Zdziwił się
nieco, kiedy ten nie nadszedł, a sam Seokjin wyglądał, jakby dłużej się
zastanawiał, nad tym, co powiedzieć.
Siedzieli na łóżkach. Zostali w
hotelu, jako, że wyższy uparł się, iż mają spędzić razem noc (nie, nie w ten sposób), a, znowu, Yoongi naprawdę
chciał odmówić temu uśmiechowi. Pora poćwiczyć asertywność, czy coś.
– Jaki wiersz przeczytałeś? –
Seokjin zagryzał wargę w skupieniu i, kurwa, jak pisarz miał sobie przypomnieć,
kiedy podawano mu taki widok? – Pamiętasz może adresata?
Yoongi przeskanował myślowo urywek
zeszytu. Pamiętał ten koślawy akapit, trochę wiersza, datę…
– Kim Minseok.
– Och. – Wierszokleta skinął powoli
głową, przeżuwając informacje. – To… Smutny przypadek. Kochanek opuścił go, bo
jego rodzina nie akceptowała jego orientacji…
I znowu temat pedalstwa, i znowu,
kurwa, cisza.
Sen wydawał się najlepszym
rozwiązaniem. Brak potrzeby kontynuacji rozmowy, w dodatku mogli się oddać
czemuś niezwykle przyjemnemu po połowie dnia w podróży. Łóżka trochę
trzeszczały, ale żaden z nich nie planował uprawiać na nich seksu, więc szanse
na obudzenie ludzi z pokoi obok były niskie.
– Yoongi…
Jakże nostalgicznie.
– Yoongi, śpisz?
– Już nie – mruknął leniwie.
– Mogę do ciebie przyjść?
– A musisz? – Te słowa wyszły
trochę bardziej niepewnie, niż miały, lecz co on mógł poradzić. Serce mu
odbywało stosunek płciowy z płucem, w dupie miał, czy mu struny głosowe
zadziałają.
Seokjin zdawał się tylko uśmiechnąć
w odpowiedzi, więc Yoongi zapalił lampę, pomagając drugiemu zmienić łóżko. No
dobra, chciał po prostu popodziwiać perfekcję, póki nie uciekła. Nie, żeby
miała uciec.
Tym razem, nie położyli się po dwóch
przeciwnych stronach łóżka. Nie, żeby się jakoś wielce przytulali, lecz
zachowywanie dystansu na ich poziomie bliskości mijało się z celem.
– Wiesz, – oczy pisarza
natychmiastowo się otwarły – jestem gejem.
– Domyśliłem się – uśmiechnął się
Yoongi, choć serce biło mu jak dzikie.
Seokjin nadal się uśmiechał i,
kurwa, jeśli jego poprzednie uśmiechy opisywały jedynie najbardziej pozytywne z
epitetów, ten uśmiech był nie do opisania: to, jak kolor jego warg zlał się z policzkami, jak oczy mu świeciły w ten sam sposób, w jaki zwykły, obserwując
Yoongiego, jak uroczo wyglądał z tymi rozczochranymi włosami, mówiąc, co mu
leży na sercu.
– Wiesz, Yoongi – zaczął z trochę
większą niepewnością – ja… ja mogę się w tobie zakochiwać.
Teraz już nie mógł się wycofać.
– Ja się w tobie zakochuję.
Resztę nocy spędzili na uśmiechaniu
się. Niczym więcej.
-------
Namdżina (ło, nie smuta!) by ktoś przeczytał?
Edit 21-08-15: ten czapter w sumie nie jest chujowy, więc dlaczego aż tak mi się nie podobał – nie mam pojęcia (btw propsy dla wszystkich, którzy się domyślają, jakim pairingiem jest kuzyn + niziołek. Możecie się tym pochwalić w komentarzach, to was internetowo wyściskam ^3^)
O fuuck!! Nnxkzksnznbxkdkodhendkzbdkdodj!!!!
OdpowiedzUsuńMatulo Ty moja najukochańsza, któraś mnie spłodziła!!
Moje. Feelsy. Szaleją!!!!!
O JA CIĘ KURNA JEBE I NIE MOGĘ!!
TOŻ TO BYŁA CZYSTA PERFEKCJA! <3 ♡ <3 ♡ <3
Końcówka mnie zabiła. Doszczętnie. A teraz moje truchło pozostawia list pożegnalny w postaci komentarza. Rili.
♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
Totalnie zajebisty jest ten Twój YoonJin!
K.o.c.h.a.m.
Dziękuję.
Bo to boli. Nawet po śmierci. Kurde, zdolna jesteś.
Ogólnie, chciałam Ci już nawet racje przyznać, że cosik leciutko widać, iż ten rozdział jest napisany przy braku weny, bo mimo, że nadal się chichrałam pod nosem czytając tego parta, to jednak dało się odczuć mniejszą ilość sarkazmu i ironii xp
No ale ten koniec! *^*
Błagam!
Jak to robisz, że pomimo braku seksów tak się zajarałam?!?! Najlepsze nie-smutowe (mam nadzieję, że tylko chwilowo, bo sorka ale zboczuś ze mnie i to nie mały ze mnie xp) frag, wyznania i rozmowy!! Mxhdksbsks KN sbsknhsjsksjskskdj!!
Kocham~~~~~
Uh! Błagam, niech Cię wena jakoś super najdzie i nie zawieszaj tego ff!
Popłaczę się jak do tego dojdzie T.T
W ogóle chciałam przeprosić za to, że dopiero teraz czytam i komentuję ale w pon skończyła mi się sesja a po drodze były jeszcze do obskoczenia imprezy urodzinowe i imieninowe^.-
No ale wybaczysz, co nie? xp
A NamJin są słodkie ♡
Więc no yaha, że bd czytać^^
Weny życzę!
Kiri
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZ! (ew, za każdym razem to samo)
UsuńPrawdę powiedziawszy, dziwnie się czułam, publikując ten rozdział. Nie podoba mi się. Jakoś to tak... Nie wiem, ale coś w nim jest, że go strasznie nie lubię. Jeszcze to, że wplotłam tego kuzyna. Serio, jak ja go umieściłam, aż taką desperatką jestem?
Końcówka wymyślona w dniu, w którym wpadłam na tego ficzka, ale serio, w mojej wyobraźni wyglądało to lepiej. Takie następstwo braku weny, prawda?
Seksów, jak już kiedyś pisałam, nie planuję. Sama się dziwię, w końcu czytam niemal tylko smuty.
Co do weny... Mam pełno pomysłów na oneshoty, więc chciałabym się nimi zająć. Poezje mogą być dodawane nieco rzadziej, przepraszam.
Jak poszło na sesji? Szczerze mówiąc, nieco się zdziwiłam, iż ktoś w Twoim wieku chce czytać twórczość osoby tak młodej i niedoświadczonej jak ja XD Oczywiście, że Ci wybaczam <3
Teraz właśnie zabieram się za smuta TaeKooka, jako, że moja bff wielce szipuje i wreszcie się przekonała do Kooka na górze. NamJina będę popisywać zapewne w międzyczasie.
Jeszcze raz dziękuję za komentarz, kocham Cię!
"Ktoś w Twoim wieku".... Eh. Zawsze stara T.T a tutaj to zabrzmiało jakbym już emerytury dobijała xp
UsuńSesja ciężka. I to w chuj. Póki co jedna poprawka. Mam tylko nadzieję, że skończy się na dwóch, bo wtedy nawet to ogarnę, a przy takiej sesji jaką mi zgotowali, to bd i tak śliczny wyniki.
Rozdział na serio nie jest tak zły jak Ci się wydaje! Co prawda leciutko gorszy od poprzednich ale bez przesady^.-
Ten frag z kuzynem był chyba najcięższy do ogarnięcia ale to chyba dzięki niemu Jin zdobył się na odwagę przyznania się do swojej płci i uczuć xd
A końcówka jest ZA.JE.BI.STA! KOCHAM NAJMOCNIEJ! <3 ♡ <3 ♡ <3 ♡
I pamiętam, że scen typowo smutowych nie bd ale chociaż wspomnienie samego seksu już się pojawi, nie?^^
No to czekam na one shoty i z utęsknieniem bd także wyczekiwać na kolejny rozdział^.-
Aw~~ Jak słodko^^ Dziękuję <3
Rozdział przecudowny...znów;;;;
OdpowiedzUsuńMocno kocham za tego yoonjina *mimo, że to nie mój paring*
Świetnie przedstawiłaś charaktery chłopaków, eh moje feelsy.
Koniec mnie zabił, totalnie. Nie masz racji, bo świetny jest ten rozdział. Mam nadzieję, ze szybko pojawi się kolejny part.
Dużo weny i chęci( ˘ ³˘)❤
~yula
Dziękuję za komentarz!
UsuńTwój komentarz mnie dosyć mocno zmotywował do kontynuacji, lecz nim powrócę do opowiadania, chciałabym napisać kilka oneshotów. Z drugiej strony, kurwa, mam już plany na następną serię ;;;
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zapraszam do śledzenia mojej twórczości!
A nawet nie napisałam jaka cudowna jesteś... powinnam.
UsuńKocham Twoje dzieła oraz tłumaczenia, hardo. Nie ważne co napiszesz, przeczytam. U Ciebie na blogu od razu jest tak, że czytać nie musze, żeby z góry stwierdzić, że jest to po prostu zajebiste *zawsze jest*
Talent masz przeogromny i jesteś jedną z moich najulubieńszych bloggerek. Wstyd mi, że wcześniej Ci tego nie powiedziałam...
Kocham Twój sarkazm i ironię. Doprowadzasz mnie zawsze do takich feelsów, że omatkoicórko. Serio, masa emocji, walące serce, banan na twarzy i kaskada łez, oh jaki to żal.
Jesteś wspaniała i pisz. Nigdy się nie wypalaj, nie ma opcji. Czekam z ustęsknieniem na jakieś dzieło.
Oh god, żal mi samej siebie pt2, eh.
Jeszcze raz życzę masy chęci!
( ˘ ³˘)❤(。・ω・。)(͡° ͜ʖ ͡°)
~yula
Oboże, to była jedna z najmilszych rzeczy, jakie w życiu powiedziano.
UsuńDziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję. Nawet nie wiesz, ile ten komentarz dla mnie, jako autorki, znaczy. Jako nie-autorki także.
Kończę właśnie smuta, także powinien się pojawić jeszcze dzisiaj.
(Zazwyczaj nie odpowiadam drugi raz, ale zrobiłam dla Ciebie wyjątek, ciesz się ;;)
Jeszcze raz dziękuję!