sobota, 6 czerwca 2015

"Poezje prozą" [2/5]

Dwa ficzki dwa dni pod rząd, szaleję. Btw nadchodzi kolejny smut (YoonJinowy!)
Wiersz zawarty w rozdziale (jak i prawdopodobnie każdy wiersz, jaki napotkacie w serii) należy do mistrza Yeatsa.



zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: R
pairing: YoonJin
gatunki: romans, dramat, komedia, obyczajowy, 
ostrzeżenia: AU, przekleństwa,




Yoongi obudził się bez kołdry i z kotem na twarzy. Istnie cudowny poranek.
Co więcej, futrzak dorosły, a jak na przygarniętego dwa dni temu – dziwnie spasiony. Toć to ważyło więcej niż Namjoon, a ów osobnik zajmował dwa miejsca w autobusie. Ale tak to już jest, jak się nie chce ćwiczyć na w-fie.
Chłopak rozejrzał się po pokoju. Biedny wystrój, ściany z lekka obdrapane, tajemniczy, różowy namiot na środku pokoju i coś grzejącego go od boku. Kaloryfer w łóżku?
Seokjin. Choć kaloryfera to on na pewno nie miał, Yoongi z resztą też nie, więc nie szkodzi. A do żadnych kontaktów, przy jakich fajnie by było spojrzeć na kaloryfer między nimi nie dojdzie. Bo jakoś wątpił, aby mieli uprawiać seks, biorąc pod uwagę nadchodzące rozstanie.
Nie, rozstanie nie pasowało. Brzmiało prawie jak pomiędzy dwójką kochanków, a oni byli nikim więcej jak nieznajomymi z dwoma niecałymi dniami styczności. Pożegnanie? Jak na pogrzeb.
Powrót do normalności, może. Choć tak właśnie wyglądała normalność u Seokjina, przynajmniej tak mawiał. A Yoongi nie miał powodu, aby mu nie wierzyć, w końcu on także podróżował, choć samotnie, bez denerwujących autostopowiczów.
Taki trochę z niego samotnik.
– Dzień dobry – dobiegł zaspany pomruk od kaloryfera bez kaloryfera.
– Cześć – wymamrotał Yoongi.. – Dobrze spałeś? Wygodniej niż w namiocie?
Starszy tylko uśmiechnął się w odpowiedzi, zmuszając niższego do spojrzenia nań. Po raz pierwszy widział Seokjina z tak bliska i, musiał przyznać, jeśli z daleka wydawał się całkiem atrakcyjny, z tej odległości był po prostu śliczny. Delikatnie rysy twarzy, spore oczy i blada cera, choć nie tak blada jak Yoongiego, zdrowsza.
– Coś ze mną nie tak? – Złapał się za policzek i zaczął go dźgać, jakby w próbie odnalezienia jakiejkolwiek skazy.
Niższy już otwierał usta, aby coś powiedzieć, po czym uderzyła go niezbyt przyjemna woń, pochodząca zapewne od nich obydwu. Poranny oddech. Zawsze go zastanawiało, jak postacie z filmów dla dziewczyn (nie, żeby oglądał je z mamą) potrafią całować się tuż po przebudzeniu. Jemu ciężko było tak w ogóle żyć, co dopiero lizać się z dziewczyną.
– Nie, tylko… – Urwał, czołgając się na drugą stronę łóżka, do torby. Wyciągnąwszy paczkę gum, pochłonął dwie naraz i poczęstował autostopowicza. Ten tylko skinął głową i zrobił to, o co go proszono. Jak już używał łóżka Yoongiego, to chociaż musiał się trzymać zasad higieny. – Jesteś bardzo ładny, jak na faceta.
I tyle potrzebował Seokjin, aby spłonąć rumieńcem. Sam Yoongi także poczuł ciepło wkradające się mu na policzki, ale jak to, kurwa, przegonić?
– Dziękuję – mruknął wyższy przed zakopaniem się w kołdrze.

--

– Co ty śpiewasz? – Uśmiechnął się pod nosem Yoongi, usłyszawszy pomruki drugiego.
Hus jor mama, moja ulubiona piosenka, chcesz posłuchać?
Niższy zmierzył starszego sceptycznym wzrokiem, co on, kampania reklamowa? Skinął niepewnie w odpowiedzi, wolał nie pytać.
– Chcesz kabelek? –  Uniósł dłoń ze skrzyni biegów i otworzył kieszonkę poboczną, szczęście, że trzymał takie rzeczy na wierzchu.
– Poproszę. – Seokjin nachylił się do przodu (ku wielkiej boleści siedzącego mu na kolanach kota) i wziął urządzenie do ręki, podpinając telefon do radia.
Palce zawisły mu nad ekranem, zmroziło go, tak, jak w pierwszych pięciu minutach ich znajomości. Popatrzył na smartfona z niezdatną do odczytu ekspresją i pozostał tak przez dobre pół minuty.
– Telefon cię przerósł? – Zachichotał Yoongi, próbując zrozumieć cokolwiek z wyrazu twarzy chłopaka. Ale cóż, nic, za co mógłby dostać Nobla. Jedynym, co wyłapał były ładne oczy. I nos. I usta. I policzki. I cera.
Żesz kurwa.
– Nie, tylko… – mruknął z lekkim zawstydzeniem Seokjin. O, teraz na policzki wdarł się rumieniec. Za to już należałby się Nobel. – To będzie zawstydzające…
– Nie pierdol, tylko puszczaj. – Może stan rozbawienia, do jakiego doprowadzały młodszego reakcje wierszoklety był wręcz niekulturalny, a może to tylko kwestia ogólnego rozluźnienia, tego, iż zaraz o sobie zapomną.
Starszy zacisnął oczy, usta ułożył w wąską kreskę i nacisnął jeden z tajemniczych przycisków malujących się na ekranie. Bit w stylu umc-umc, takie pierwsze spostrzeżenie Yoongiego. Rozmowa o spodniach, pasie, tekst o podobnej treści—
– Czy to naprawdę piosenka o dupach? – Uniósł brew, spojrzawszy w lusterko.
– No – nieśmiało skinął głową drugi. Yoongi już otwierał usta, lecz Seokjin go uprzedził. – Ale jest fajna, to jej słucham.
Młodszy parsknął śmiechem, zarówno od słów wyższego, jak i refrenu. Kolejną składową było podśpiewywanie Seokjina, a jak angielskim pisarz nie mógł się pochwalić, tak miał dziwne wrażenie, iż znajomość języka u starszego wypadała równie ubogo.
– Po tobie spodziewałem się Bogurodzicy.

--

– Wysadź mnie tutaj.
Niższy spojrzał na Seokjina zmieszanym wzrokiem, dopiero po chwili zrozumiawszy, o co mu chodziło. Do wioski rodzinnej Yoongiego pozostało ledwie czterdzieści kilometrów.
Młodszy zatrzymał się na poboczu, byli przecież na takim zadupiu, że nawet i na środku drogi mogli stanąć, a nikt by się ich nie czepiał. Zastanawiało go tylko, jak Seokjin miał tu się złapać autostopem, przecież, jeśli przejechałyby trzy samochody na godzinę to i tak dużo, co dopiero ktoś chętny na dodatkowe towarzystwo.
– Nie chcesz dojechać do żadnej wioski, czy coś? – Yoongi zadał pytanie chyba tylko po to, aby przełamać niezręczną ciszę.
– Lubię piesze wędrówki – uśmiechnął się Seokjin, opierając się o krzesło. Rozejrzał się nerwowo po samochodzie, najwyraźniej odczuwał to samo, co młodszy. – Są zdrowe i wyrabiają formę.
Yoongi wywrócił oczyma na tę desperacką próbę uratowania rozmowy. Chyba po prostu nadszedł czas, aby się pożegnać.
Reszta spotkania minęła im we względnej ciszy. Seokjin wyszedł z samochodu poprzedzając to uprzejmym „do widzenia”, lecz kiedy Yoongiemu mignęły przed szybą plecy drugiego, nie potrafił się powstrzymać od otwarcia okna i zakończenia znajomości w porządny sposób.
– Przyjedź do mnie, jak skończysz ten wiersz!
I choć młodszy zdawał sobie sprawę z tego, iż wyższy nigdy nie dawał nikomu przeczytać swoich dzieł, nie powstrzymało go to od próby. On w końcu się nie poddawał.
I było warto.
Seokjin zaszczycił go najpiękniejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek przyszło mu widzieć.

--

Yoongi odetchnął głęboko, odrywając szypułkę od kolejnej chemicznej truskawki. Spaliłby papierosa, gdyby tylko mógł, ale ten skurwiel imieniem Hoseok raz postanowił się pobawić w psychologa i wysłać starszego na odwyk. Na co dzień Yoongi mógł pluć w wyższego jadem, lecz cieszył się, iż pozbył się nawyku.
Takie sytuacje stanowiły jednak wyjątki.
Brak weny.
Ludzie nazywają to najstraszniejszą chorobą, jaka może dopaść autora, lecz Yoongi wiedział, że tak nie jest. To bardziej jak okres – przyjdzie raz na jakiś czas, poboli, poboli i zniknie. Nie, żeby doświadczył kiedyś okrutnego procesu menstruacji. Po prostu miewał dziewczyny, aż takim nerdem nie był.
Stuknął w stół, pochłaniając kolejny koszyczek truskawek. Nie utyje od nich, więc co mu szkodzi. Gorzej tylko z wydatkami, dopiero zaczynała się wiosna, truskawki chemiczne i w chuj drogie, a nie planował puszczać matki z torbami. Ale to znowuż jak okres, kaprysy musiały zostać spełnione. Inaczej zagryzie.
Nie potrzebował szukać w Internecie sposobów na pozbycie się writer’s blocka, to przecież nie pierwszy raz. Ale nijak to przeskoczyć, był w trakcie pisania smutnej sceny, tego procenta wymuszonej depresji w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach komedii. A obejść tego też nie można, moment kluczowy dla całej książki.
Pozostało mu tylko się użalać nad tym, jak bardzo nienawidził swojego życia i fachu. Dobry boże, dlaczego szatan skusił go na pisarstwo? Ledwo łączył koniec z końcem, pracy w chuj, toć to gorsze od niewolnictwa!
– Są już komary? – Dobiegł z wnętrza ryk jego matki.
– Sprawdź sobie! – Faktycznie, rodzicielka przyszła na altankę góra dwie minuty później.
– Po twojej szyi widzę, że nie – fuknęła, śledząc wzrokiem tor truskawek. Yoongi to nawet nie był żarłok, tylko, kurwa, odkurzacz. – Choć nie wiem, kto chciałby cię gryźć.
Chłopak ledwo przepędził z końca języka elokwentne „spierdalaj” i zamienił je na wciąż niezbyt grzeczne „wypraszam sobie”. Już lepiej, na studiach się elokwencji nie nauczył, to przynajmniej podczas rozmowy z matką.
– I przestań żreć te truskawki, nie będę po tobie sprzątać kibla.
Yoongi poczuł, jak lekko uniosły mu się kąciki ust na słowa rodzicielki. Może dziwne wspomnienie, ale miłe, pełniło swoją rolę. Dobra, bardzo dziwne, sraczka teraz kojarzyła mu się z pewnym autostopowiczem.
Główny bohater zacznie nosić różowy sweterek.

--

Pomysły mogą napędzać człowieka, ale tracą paliwo w momencie, w którym usiądzie się przed klawiaturą. Życie pisarza jest ciężkie.
Mawiają, że na brak weny działa tylko jedno – zmiana. Czcionki w Wordzie, otoczenia, dziewczyny, komputera, czegokurwakolwiek. Toteż Yoongi postanowił coś zmienić.
Klepnął od niechcenia własny policzek, robiąc przy tym równie leniwą minę. Wypadło na włosy, jako, że ostatnio je zaniedbał, a odrosty wręcz lśniły wśród wyblakłej czekolady. W dodatku, pobliskie wsie huczały na wiadomość o przybyciu podróżnego fryzjera.
Yoongi skłamałby, mówiąc, iż nie domyślał się, kim mógł być ów „śliczny młodzieniaszek”, jak to opisała jego babcia (on nie podzielał tego zdania!).
Mama powiedziała (jako, że i ona skorzystała z usług, przecież w każdej chwili młodzieniaszek mógł odjechać), iż nie trzeba się umawiać. Chłopaczyna i tak siedział w domu pani Kim, no to po co załatwiać wizytę, kiedy można po prostu przejechać te kilka wsi i wpakować się do chaty ciotki. No, prawie ciotki.
Niemniej jednak, niespecjalnie myśląc o więzach krwi łączących go z uroczą staruszką spod żółtego domku, Yoongi zapukał do drzwi chałupki, tym razem nie powstrzymywał uśmiechu przejmującego usta. Gorzej by było, gdyby fryzjer okazał się kimś innym, no, ale kogo matka, babcia i wszystkie baby w promieniu trzydziestu kilometrów mogły opisywać jako ślicznego?
No, kurwa, na pewno nie Seokjina.
No dobra, śliczny może pasowało. Ale tylko to.
Na pewno nie uroczy…
– Dzień dobry?
Szatan go jednak nawiedził, to wszystko przez te myśli.
– Cześć… – Uśmiechnął się krzywo.
– Ojejku, Yoongi! – Ton stojącego przed nim osobnika przypominał głos babci, u której przesiadywał, choć młodszy chyba już zdążył się przyzwyczaić. Zabawne, znali się tylko dwie noce, pożegnali pięć dni temu, a ich zachowania wydawały się naturalne. – Skąd wiedziałeś, że tu będę?
To wcale nie tak, że mówi o tobie cała okolica.
– Jakoś to wywnioskowałem. – Wzdrygnął ramionami, ujrzawszy szeroki uśmiech na twarzy wyższego. Zbyt szeroki. Wręcz brzydki, a jednak miło się nań patrzyło.
– Masz swoje sposoby?
– Najwyraźniej – mruknął, ruchem oczu prosząc drugiego o wpuszczenie do domu, co ten z resztą uczynił. – Ale, mam sprawę.
– Zamieniam się w słuch. – Seokjin wprowadził młodszego do salonu, uśmiechając się z wdzięcznością do siedzącej tam pani Kim. – Ciebie też trzeba ostrzyc?
– I przefarbować. Na karmel – dokończył Yoongi po przywitaniu się ze staruszką.
– Chodź do pokoju gościnnego. – Starszy zaprowadził go do wspomnianego pomieszczenia, w którym chyba mieszkał, jako, że stał tam czerwono-szary plecak i na środku rozstawiony był namiocik. Różowy, rzecz jasna. Suga (to tak koniec końców było na imię kotu?) zdawał się jednak woleć łóżko, wnioskując po jego rozwaleniu wśród pościeli. – To, masz jakiś pomysł na ścięcie?
– Zdaję się na twoją fryzjerską intuicję. – A mówili, by nigdy nie ufać fryzjerom. Skurwiel uległ za szybko, mógł chociaż jakiegoś irokeza wynegocjować.
Tak, Seokjin zdecydowanie tu mieszkał. Naprzeciw łóżka stała toaletka ze sporym lustrem i przyrządami fryzjerskimi na półeczce. Serio, jak on się w tym wszystkim musiał odnajdywać? Tyle sprayów, nożyc, grzebieni, co on, kurwa, baba?
I ten przewieszony przez karnisz sweterek.
Yoongi nie miał pojęcia, jak znalazł się na krześle śmierci, ale nie narzekał. Dłoń Seokjina miło masowała mu głowę, chyba oceniając, jaka fryzura najbardziej by pasowała. Nożyczki w jego rękach również nie wywoływały strachu, a młodszy naprawdę był przeczulony na tym punkcie. Ciężko mu zapomnieć tego psychopatycznego fryzjera, który obrzępał go niemal na łyso.
To w sumie pierwszy raz od tamtej pory, kiedy włosy robił mu ktoś inny niż matka. Choć Seokjinowi łatwo zaufać, tak mu się przynajmniej zdawało.
– Jesteś spokrewniony z Heejin? – Spytał nagle starszy, dalej koncentrując się na wcieraniu farby w czuprynę niższego. Ten tylko obrzucił lustrzaną sylwetkę rozkojarzonym spojrzeniem. – Nazwałeś ją ciocią, kiedy się witałeś.
– Ach, to, nie – zaprzeczył z delikatnym uśmiechem Yoongi, zamykając oczy. – Po prostu zna mnie odkąd byłem mały i nazywam ja ciocią. Ona to chyba lubi, biorąc pod uwagę, to, że nie ma żadnej rodziny, a w jej wieku raczej ciężko kogokolwiek znaleźć.
Seokjin uśmiechnął się smutno.
– Ja jestem jej rodziną. – Odchylił głowę delikatnie na bok, po czym pochylił się po miseczkę z farbą.
– Nie wyglądacie podobnie. – Młodszy wiedział, iż nie powinien wnikać, lecz zarówno pani Kim, jak i Seokjin nigdy nic nie wspominali o krewnych.
– To daleka ciotka – westchnął, powracając do nakładania farby. – Ja i mój kuzyn jesteśmy jedynymi, którzy utrzymują z nią kontakt.
Yoongi przytaknął. Ciekawość zżerała go jak domestos bakterie, a widać było, iż drugiemu słowa cisnęły się na usta. Z drugiej strony, już był w stanie stwierdzić, iż starszy chujowo ukrywał uczucia, więc niezbyt pozytywne emocje stanęły przed pisarzem jak otwarta księga.
– Wiesz, jestem katolikiem – palnął starszy, zupełnie nie na temat, nim zlustrował całkowicie już pokryte farbą włosy niższego. Zagryzł wargę, ujrzawszy swoje dzieło, po czym owinął czuprynę ręcznikiem.
– Dobrze wiedzieć – mruknął pisarz, unosząc brew, gdy drugi nagle wybiegł z pokój i powrócił chwilę później z telefonem przy uchu.
– Naprawdę? O Jezu, już biegnę! – Jęknął do urządzenia i zwrócił się do Yoongiego. – Muszę wyjść, zmyj to od razu jak dojedziesz do domu i nie zdejmuj ręcznika po drodze!

--

No to Yoongi tak uczynił.
Głupi.
– Synek, co ty, kurwa, masz na głowie?

--

Yoongi zjawił się pod drzwiami pani Kim pół godziny później i naprawdę, niespecjalnie obchodziło go to, iż zbliżała się dziewiąta wieczorem, a dookoła było ciemno jak w dupie u murzyna. Wolał już odpuścić fakt, iż Seokjin ni chuja nie umiał kłamać, no ale, kurwa, własna matka go wyśmiała.
Po dwóch minutach pukania we wkurwiające jak nigdy drewno, otworzył mu nie kto inny, jak Kim Seokjin.
– Czy mógłbym wiedzieć, dlaczego moje włosy są różowe?
Odpowiedział mu nerwowy śmiech.
Zaraz go, kurwa, zagryzie.
– F-Farba musiała się p-przeterminować.
– Że z karmelu stała się różowa?! – Jakoś niespecjalnie to przekonywało Yoongiego. Ale tak to jest, jak się rodzisz jako sceptyk. Cisnął brązowym ręcznikiem (podkreślam, brązowym, nowość!) w starszego, nim wycofał się o krok. – Kup nową, zanim komuś jeszcze zrujnujesz życie.

--

Seokjin nie miał samochodu, więc młodszy, prawdę powiedziawszy, niespecjalnie się zdziwił, zastając go następnego dnia pod drzwiami.
Ciężko było jednak zignorować to, jak bardzo włosy mu pasowały od swetra drugiego. Tylko gdzie ta jego resztka męskości? Tak, to by może jakaś laska poleciała na jego brak wzrostu i ciemne odrosty, ale teraz to pedał jak nic.
Co najgorsze, czupryna pasowała mu do swetra starszego. Pastelowy róż.
Jego reputacja została zrujnowana. Szacun na dzielni również. Jak będzie teraz wyglądać, jak zacznie rapować z Namjoonem „Szacunek ludzi ulicy”? Jak, kurwa, Kibum ze wsi obok.
…No dobra, aż tak się nie spedalił.
Musieli jeszcze zajechać do domu pani Kim. Powód, oczywiście, niespodziewany. Seokjin zapomniał listy zakupów. Na miejscu już się okazało, iż ta w ogóle zaginęła. Trzeba stworzyć nową. Seokjin biegał bez celu po całym domu. Pani Kim śmiała się z gapiostwa swojego siostrzeńca. Suga zdecydowanie domagał się jedzenia.
A Yoongi przestał rozumieć, co się dzieje.
Usiadł ciężko na łóżku, spoglądając na turlającego się obok Sugę. Nadal ciężko było mu tak nazywać to zwierzę. To tak, jakby nazwał psa J-Hope.
„Hobi, chodź do pana!”
Zmarszczył brwi, teraz własna wyobraźnia stanęła przeciwko niemu. Dlaczego on w ogóle pozwalał Seokjinowi tak się wykorzystywać? Mógł pieszo zapierdalać do tej hurtowni! Podobno lubił piesze wycieczki. Te pięćdziesiąt kilometrów nie stanowiłoby dla niego wyzwania.
Wiedział, dlaczego.
Kurwa, znowu odezwała się ta jego pedalska połówka.
Westchnął, teraz jego uwagę przykuło coś obok kota. Tajemniczy notesik z milionem wystających kartek. Ten, którego Seokjin pilnował jak oka w głowie, a pozostawił bez opieki. Na widoku.
Yoongi naprawdę nie był wścibski. Na widoku to na widoku.
Rozejrzał się po pokoju, jakby co najmniej planował mord, nim złapał za zeszyt. Poczuł, jak złowieszczy uśmieszek wdarł mu się na usta, kiedy otworzył na pierwszej lepszej stronie.
Na rogu strony widniało imię i nazwisko wraz z datą. Tak przynajmniej mu się zdawało, bo cóż innego mogło znaczyć „Kim Minseok, 12.04.2012”? Trochę niżej zapisana została notatka na kilka linijek. Wyglądała na spontaniczną, choć po przeczytaniu kilku zdań…
Seokjin nie kłamał, mówiąc, iż nie umiał pisać prozą.
Pozostawił ulepek agresywnie ze sobą zestawionych słów w spokoju i przeniósł się na to, co bardziej go interesowało. Kilka krótkich wersów ułożonych w jedną, skromną strofę. Przynajmniej pismo czytelne, lepiej – śliczne, pochyłe.
Nie płacz
żeśmy znużeni. Inne miłości spotkamy.
Wciąż nienawiść i miłość, bez kresu i żalu.
Przed nami leży wieczność cała. Nasze dusze
Miłością są i nieustannym pożegnaniem.
– Co— Co ty czytasz?! – Karbowane, niespecjalnie urodziwe (w przeciwieństwie do ich właściciela) palce brutalnie wyrwały Yoongiemu notes z rąk. Młodszy podziękował mentalnie Bogu, iż wypadło na krótki wiersz, nim spojrzał w oczy wkurwionego jak Himchan z okresem właściciela. – Ty… Ty s-sk—
Yoongi uśmiechnął się mimowolnie, widząc próby wypowiedzenia przekleństwa u drugiego. Uroczy nawet jak wkurwiony.
No nie.
– Ty ćwoku! – Palnął Seokjin, nie będąc w stanie przeturlać wulgaryzmu przez otwór gębowy. Niższy ledwo powstrzymał się od parsknięcia śmiechem, w wyniku czego jeszcze bardziej rozeźlił starszego.
– Ale Seokjin, – uspokoił się trochę i ponownie nawiązał kontakt wzrokowy z wierszokletą – to było świetne.
Starszy tylko wbił wzrok w podłogę, podziwiając cudne jak nigdy panele i spłonął soczystym rumieńcem. Takim pasującym do włosów Yoongiego.
I policzków drugiego w sumie też.
Pierdolone pedalstwo.

5 komentarzy:

  1. Zajebiste. Po prostu zajebiste!
    Taj jak mówiłam; warto olać naukę i inne pierdy dla Twoich dzieł! <3

    Kocham Twój styl pisania! Sarkazm i ironia aż wypływają spomiędzy słów ♡
    I zaznaczylaś rozdział jako komedię <3

    Fajnie by było zobaczyć kaloryfer~ a autostopowicz był koloryferem bez kaloryfera ~ Czyli jak Yoongi chciałby zobaczyć nagiego Jina xD
    A potwierdza to magiczne zdanie " Jesteś ładny, jak na faceta " ~ Oczywiście, że musiał dodać drugą cz. zdania, żeby przez samym sobą udowadniać, iż pedalstwo nie bierze nad nim góry. Upsik. Chyba lekko mu to nie wyszło! Ale nie narzekam, dla mnie gejoza zawsze spoko!

    Później jak to technika pokonuje Jina, bo piosenki o tyłach są takie zawstydzajace xD No ale skoro można za rumieńce dostać Nobla, to polecamy częściej słuchać takich rzeczy. W końcu za statuetki tez chyba jakieś hajsy są, nie? Wtedy juz może na samochód bd Cię stać? Cho ja wiem, wolisz z naszym Panem Wielki Sarkazm podróżować. Nie dziwię Ci się. Skoro gejoza, a Yoongi wygląda jak wygląda to sama bym przeruchała. No ale Ty jesteś nieśmiały wiec troszkę w innym sposób kierujesz swoje ścieżki. Bo w sumie nie ważna droga, a cel!

    Nie pojmuję, przecież Yoonie jest cienki jak patyk, to jakim cudem mogły przytyć od cholernych truskawek?
    No sraczki dostać może, skoro w odkurzacz się bawi. Ale kto mu zabroni? No chyba, że matka skoro kibla sprzątać mię chce... Też bym nie chciała. Bo sorry, ale do tego ma się dwie rączki, nie? Skoro pobrudziłeś to posprzataj, nawet zabrany kibelek.

    O "Ow! Cóż za niespodziewane spotkanie!" Na pewno to nie zasługa wew gejozy Sugi. Na pewno. To prze z te kudły, które później stały się różowe xD
    No ale pozytyw taki, że to ulubiony kolor starszego, czyli Yoongi, zbliżasz się do celu! Co prawda ofiary muszą być ale tutaj chyba warto, w dodatku kolor zawsze można zmienić xp
    Nie jak w przypadku uroczego namiociku~
    A plecak mówiłam, że zarąbany od Hermiony! Mówiłam! Moja teoria bardzo słuszna.
    XP

    No a kolorek chyba niedługo się na głowie młodszego zmieni skoro wspólne zakupki ~
    Prawie jak randka xd łażenie po sklepach itd.
    I już bd odpowiedni swagg z Namem przy rapsach na dzielni.

    A kot z imieniem Suga nie zabija tak bardzo jak "Hobi, choć do pana!"
    Jebłam. Oj i to mocno xdd
    Moja wyobraźnia za mocno i dobrze działa xD
    Hopek z uszami, ogonem, wawolnym jęzorem i obrożą latający po trawce przed blokiem xD Iście zajebisty i rozwalący widok ~ <3 ♡

    A na koniec wierszyk. Bo co na widoku to na widoku! Nie było schowane więcczytać można! No! xp
    A Jinnie słodka dziewica nawet nie przeklnie, tylko się zarumieni, znów Nobla dostanie a później wyląduję w łóżku młodszego. Bądź na siedzeniu samochodu lub trawce. Gdziekurwakolwiek tylko żeby ruchanko było, nie? Dobrze. Tak ma być. Bo seksy zawsze na propsie xp

    Uwielbiam~~~
    Zdecydowanie możesz częściej dodawać nowe rozdziały xd Obiekcji żadnych nie bd zgłaszać. Ba! Nawet skomentuję!
    Czyli kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału? ^^
    Bo ten był zajebisty. Co oczywiste^^

    Weny życzę!
    Kiri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! (muszę znaleźć jakiś inny sposób na początek, to już się robi nudne :V)

      Poezje są oznaczone jako komedia już od pierwszego rozdziału, jako, iż mają większą niż śladową zawartość komedii. Poprzednie zdanie jest do dupy, tak nawiasem mówiąc.

      Ogólnie o rozterkach Yoongiego się śmiesznie pisze. Niby bi, ale z drugiej strony, kurwa, akurat taki zjeb mu wpadł w oko? Nawet nie tyle, co mu się podoba, tylko jakoś tak zaczyna dziwnie postępować.

      Seokjin i zakup samochodu... On by wszystkich pozabijał. Po prostu nie.

      Zakupki i randeczkę, przepraszam, ale ominę. Nie mam pomysłu, a nie lubię takich momentów typu "i byliśmy w restauracji i mi serce mocniej zabiło". Przepraszam. Obiecuję jednak, iż nic by nie zmieniły.

      Hobi pies jakoś sam się napatacza, bo z Namjoona nic by nie wyszło. Świnia, co najwyżej. (przepraszam Rapcio, jesteś moim prawie biasem, kocham cię)

      Seksy... Smut może być moim kaszlkaszlulubionymkaszlkaszl gatunkiem, lecz nie mam w planach opisywania tych scen dokładniej. Rating R, bo wszelkie opisy będą bardzo uogólnione. Jakoś nie chcę zepsuć tej serii słabym seksem. Co najwyżej w stosownym czasie mogę napisać powiązanego oneshota, jeśli znaleźliby się czytelnicy.

      Rozdziały nie zależą od mojej dobroci, tylko od weny twórczej. Przepraszam, piszę to na bieżąco >n< Nie mam dokładnych terminów na apdejty, ale staram się dodawać maks co dwa tygodnie.

      Jeszcze raz dziękuję za komentarz (i Ciebie nie namawiam do śledzenia mojej twórczości, Ty i tak to robisz)!
      człowiek potok

      Usuń
    2. Meh, meh. Wiem, że już wcześniej były oznaczone ale lubię czasem se połechtać własne ego~

      A bo Yoongi to taki śmieszny ćwok, jak do Jinnie nazwał, czyli nie do końca określona dupa. Ale za to jak zajebista! *.* Brałabym~ ♡

      Nie.... ta dziewoja nie zabiłaby nikogo A kółkiem, co najwyżej wkurwiałby wszystkich do okoła, bo jeździły jak typowy niedzielny dziad-kierowca, który odpala swego "rumaka" tylko na wyprawę do kościoła...

      Akurat te randez-vous z lasem po centrum handlowym to było lekkie nabijanie się z dram dla małych dziewczynek :v Aż za bardzo nie widzę tej dwójki w takiej syt...

      Spoko! Najważniejsze I tam se dopowiem, nawet jeśli nic nie bd to seksy w mojej głowie się pojawią xD
      UhUh.... Czyżbym była zboczuszkiem? xp

      Luzik blusik! Pytam tak orientacyjnie^.- Więc przepraszać nie masz za co...
      No I przyznam szczerze, że po prostu chciałam mieć jakakolwiek odp, żeby wiedzieć że przeczytalas mój komentarz :v
      Huehue, jestę derpę ~ ♡

      Usuń
  2. Dawno się tak nie śmiałam :D
    Charakter który wykreowałaś idealnie pasuje do Sugi
    I te porównanie do Kibuma- zajebiste!
    Chcę więcej! Chcę wiecej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      To uczucie, kiedy kończysz odpowiadać na komentarz, a tu pojawia się następny <3 <3 <3
      Więcej postaram się, aby nadeszło niedługo. Powinno w sumie nadejść, jako, że pisanie tego idzie szybciutko.
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zapraszam do śledzenia mojej dalszej twórczości!

      Usuń