Łapcie wikóczka (kókwi? kókte?), aka ficzka napisanego w dwa wieczory. Btw jak dobrze pójdzie to Poezje jeszcze w tym tygodniu.
zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: nc-17
pairing: TaeKook
gatunek: smut
ostrzeżenia: AU, seks, przekleństwa, PWP
Miałem dość. Celibat mnie, kurwa,
wykańczał.
Dwa tygodnie wczasów w środku roku
szkolnego. Dwa tygodnie zwiedzania spuścizn starożytnych kultur. Gdybym to ja
jeszcze umiał coś z nich wyczytać! A tu dupa, kawałek podłogi i dwie kolumny na
krzyż.
Dwa tygodnie nad brudnym jak Bałtyk
morzem i dwa tygodnie włóczenia się po sklepach z Jiminem i nadopiekuńczą
matką. Naprawdę, dalibyśmy sobie radę w centrum handlowym, nie porwałby nas
żaden z sowieckich gwałcicieli. Skąd
ta kobieta to w ogóle wzięła.
W skrócie; dwa tygodnie pozbawione
dupy Taehyunga.
To naprawdę nie jest takie łatwe,
proszę państwa. Nie, kiedy na imię ci Jeon Jungkook, masz siedemnaście lat,
twój brat się do ciebie nieustannie podwala, a twój chłopak to kurewsko seksowna
sucz. Trochę niedojebana, ale zawsze.
Zacisnąłem oczy. Ręka działała
swoje pod linią wody, przy czym ponownie przyszło mi się dowiedzieć, iż wszyscy
ci, którzy uważają wodę za lubrykant to skończeni debile. Poślizgu toto nie
miało w ogóle, gorzej; spowalniało. I nawet dzikie fantazje o udach Taehyunga
nie ratowały sytuacji.
No dobra, trochę ratowały. W
skupieniu, powstrzymując się od jakichkolwiek dźwięków szarpnąłem nadgarstkiem.
Szkoda tylko, że moja dłoń była w stanie objąć tylko kawałek męskości, w
przeciwieństwie do wnętrza starszego, a woda ogrzewała ją inaczej, niż Taehyung
zwykł. Ale cóż, prawica została moim jedynym rozwiązaniem.
Przyspieszyłem ruchy, trochę
ścigałem się z czasem. Musiałem to skończyć jak najszybciej, więc odrzuciłem
głowę w tył i skupiłem się na wyimaginowanym chłopaku, na tym, jak jęczał,
prosząc o więcej, jak błagał, kiedy się z nim droczyłem, jak zdarzało mu się
płakać—
Trzask!
– Jungkook, dlaczego mi nie
odpowiadasz?!
Kto jest mistrzem szybkiej reakcji
na pojebane matki? Ja jestem.
– Zamyśliłem się – mruknąłem,
uciekając od jej wzroku. Serio, kurwa, tak blisko!
– Ostatnio, co chwilę się tak
zamyślasz. – Nobla powinna dostać. Niech jeszcze odkryje, że jej syn pieprzy
się z synem jej przyjaciółki. – O czym tak myślisz? Masz jakieś problemy?
Dwutygodniowy celibat, prawdę
powiedziawszy.
– Nie mam, mamo. – Uśmiechnąłem się
jak skrzywdzona owieczka.
– No ja nie wiem. – Skrzyżowała
ramiona. Serio, kurwa, wypierdalaj? – Wyglądasz na zmartwionego.
– Nie jestem. – Mój łagodny ton
chyba zbyt przypominał splunięcie jadem, jeśli by oceniać po jej reakcji.
– Zostanę z tobą – postanowiła. –
Żebyś mi przypadkiem samobójstwa nie popełnił.
I wierzcie lub nie, ale tak było,
kurwa, do końca wyjazdu.
--
Jimin, wbrew opinii publicznej
mendy i wrzoda na dupie, bywał całkiem pomocny. Bywał, nie był.
Nie mam pojęcia, jakie on miał
układy z matką, że pozwoliła mi wrócić do domu, kiedy oni musieli jeszcze pójść
na zakupy do spożywczego, ale nie narzekałem. Serio, to był ten stan
desperacji, w którym stawał mi od samego spojrzenia na któreś z zdjęć
Taehyunga.
Do: TaeTae
Mamy dwadzieścia minut.
Mamy dwadzieścia minut.
Taehyung, na szczęście, umiał
szybko się przemieszczać z punktu a do punktu b. Wszystko przez to, że wraz z
nim szkołę kończył Jimin, a z chujem łączyła mnie jednostronna nienawiść, więzy
krwi i dom. U starszego w domu też odpadało, babcia za ścianą, a choć uciszanie
go w środku nocy było jednym z najbardziej podniecających aktów mojego życia,
to także jednym z tych najbardziej niebezpiecznych.
Nie minęło długo czasu, nim pojawił
się w drzwiach, jeszcze mniej, nim leżał pode mną i szarpał za włosy, zawzięcie
oddając pocałunek. Obydwaj za tym tęskniliśmy, oceniając po czasie, po jakim
coś zaczęło mi się wbijać w udo. Trochę mi to połechtało ego, aż tak zajebiście
całowałem?
Uśmiechnąłem się w usta Taehyunga,
czując, jak zaplótł mi nogi w pasie, ocierając naszymi męskościami o siebie i,
o boże, jakie to było cudowne, po raz pierwszy od dwóch tygodni poczuć na
penisie coś poza własną ręką.
Jęknąłem cicho, przeniósłszy się na
szyję chłopaka, od niechcenia ją całując. Bardziej skupiłem się za to na
okrutnym mechanizmie rozporka, jako, iż koszulki zginęły samoistnie. Mówią, że w naturze nic nie ginie, a jednak.
– Pośpiesz się – tchnął, po czym
sam zabrał się za pozbawianie mnie dolnej części garderoby.
– Staram się – mruknąłem, nie
potrafiąc powstrzymać uśmiechu, kiedy wreszcie rozbroiłem dżinsy drugiego. –
Muszę cię przygotowywać, czy…
– Wczoraj się… – Urwał, dokańczając
ruchem palców. Normalnie kazałbym mu zademonstrować ów akt samogwałtu, lecz teraz
wisiało nad nami zagrożenie przyłapania przez matkę. Z resztą, chciałem się
wreszcie pozbyć dyskomfortu w partiach dolnych.
– Wierzę na słowo. – Połączyłem
nasze usta jeszcze raz, po czym wturlałem się pod łóżko w poszukiwaniu butelki
miłości. Po drodze także skopałem wkurwiające jak nigdy dżinsy wraz z
bokserkami, a on musiał uczynić to samo, biorąc pod uwagę procent jego
rozebrania, który aktualnie wynosił sto. Uśmiechnąłem się szeroko, wychodząc
spod materaca i plując żelem na dłoń. Oczy Taehyunga otworzyły się nieco
szerzej, kiedy zauważył, co miałem zamiar zrobić, a wargi rozwarły się w niemej
prośbie. – Chcesz?
Skinął głową w odpowiedzi, niemal
rzucając się na trzymany przeze mnie przedmiot. Oblizałem usta, kiedy wtarł
maść w dłonie do momentu, w którym obydwie zostały pokryte grubą warstwą.
Zmierzył mnie głodnym wzrokiem, nim
objął mojego penisa, wykonując powolne, acz przyjemne jak siedem skurwysynów
ruchy. Po dwóch minutach nawilżania i walki o oddech i prawidłową akcję płuc,
szarpnął mocniej nadgarstkiem, wyrywając mi z gardła jęk.
– Dość. – Szarpnąłem tę jego
mistrzowską rękę i popchnąłem go z powrotem na łóżko, tak, że leżał z tyłkiem
na granicy.
Złapałem go za biodra i po prostu
podziwiałem. Zawsze w takich momentach czuję się jak artysta dumny ze swojego
dzieła, tego, jak nierówno oddychał, jak grzywka przykleiła mu się do czoła, a
oczy zamgliło podniecenie. To zdecydowanie jeden z Taehyungów, których
najbardziej kocham, co zawsze mam okazję udowodnić chwilę później, kochając go.
Rozwarł uda w najbardziej grzeszny
ze sposobów, naparłem główką na jego wejście i przerwał nam głos, którego
właścicielkę miałem ochotę wysłać do łagru.
– Jungkook, wróciliśmy, sklep nam
zamknęli przed nosem!
Ożesz kurwa.
– Jungkook, żyjesz?!
Szła do nas.
Rzuciłem się na podłogę, tam, gdzie
pozostawiliśmy nasze spodnie w artystycznym nieładzie. Cisnąłem w Taehyunga
dżinsami, nim wskoczyłem we własne. Zakładanie bokserek zajęłoby zbyt długo,
więc kopnąłem je pod łóżko, po problemie.
Koszulki.
W tamtym momencie zmartwiła mnie
destrukcja naturalna wspomnianych części garderoby, bo po t-shirtach ani śladu.
Taehyung również zaczął skakać w panice po pokoju, w końcu odnajdując
rozwiązanie. Rzucił mi pierwszą lepszą bluzę z szafy, samemu także narzucając
jakiś sweter. O zaginione ubrania potem się zacznę przejmować.
– Tu jesteśmy, mamo! – Zawołałem,
wychodząc ze swojego pokoju i schodząc po schodach. Wiecie, jakie ignorowanie
wrednego skurwiela zwanego erekcją jest ciężkie? Nie? Polecam. Powinienem wziąć
udział w kampanii reklamowej.
– Och, Taehyung? Miło, że
przyszedłeś. – Istota zła wyłoniła się zza rogu jadalni. Wbiłem wzrok w
obciągającego sweter w dół (chyba domyślacie się powodu) chłopaka. Uśmiechał
się jak wariat, to jest jak zawsze, choć trochę nerwowo, no, ale komu jest
wygodnie z chujem sztywnym jak dziadek Namjoon.
– Mi też miło – podał suce rękę i
ukłonił się grzecznie.
– Chciałbyś może usiąść z nami przy
kawie? Od dawna nie mieliśmy okazji porozmawiać.
Serio, kurwa, a my od dawna nie
mieliśmy okazji się przeruchać.
Posłałem mu wkurwione, acz
przytakujące spojrzenie, na co on skinął głową i zaakceptował propozycję matki.
Nazwijcie mnie cieniasem, lamusem, tchórzem, Seokjinem, lecz mojej matce się
nie odmawia. Nie opowiada się jej także detali spędzonej poza domem nocy i nie
mówi się prawdziwego powodu zdartego gardła Jimina.
Ale oto siedzieliśmy całą piątką na
kanapie, popijając kawę (znaczy, my herbatkę, nie uzyskaliśmy jeszcze zgody na
spożywanie tak uzależniających napojów).
Jimin od czasu do czasu posyłał nam przepraszające spojrzenia, a ojciec –
obolałe. Facet chyba się domyślał, co jest grane.
Za to ja z Taehyungiem łączyliśmy
się w bólu piątej kończyny, bo nie wyglądało mi to na typ erekcji, który przejdzie
po dwóch minutach. Nie z naszym libido.
– Więc, Taehyung, – zaczęła wiedźma
– jak tam w szkole?
– Dobrze – uśmiechnął się szeroko,
kiwając głową. Matkę niespecjalnie ucieszył brak elokwencji, ale niech się, kurwa,
postawi na naszym miejscu.
– Taehyung się uczy bardzo dobrze,
wiesz, mamo? – Przejął temat Jimin, chyba próbując wynagrodzić nam wcześniejszą
wpadkę. – A wiesz, za tydzień będziemy mieli sprawdzian z chemii. Taehyung
pewnie wypadnie bardzo dobrze, ale, wiesz, ja nie umiem. Jak się tego nauczyć?
Odciąganie uwagi level Jimin.
Za to skutecznie, nie powiem.
– Mamo, Taehyung musi iść do
toalety – poinformowałem rodzicielkę, a jednocześnie resztę domowników. Mi też
należy się nobel.
– Proszę mi wybaczyć. – Wspomniany
osobnik (nie, nie Jimin) wstał i ukłonił się o autentyczne dziewięćdziesiąt
stopni. Może wariat, ale maniery miał. Podreptał w stronę schodów idących do
mojej sypialni, a ja prędko dołączyłem, łapiąc go pod ramię.
– Idę go zaprowadzić!
--
Jeśli czas, w ciągu którego
poprzednio znaleźliśmy się w sypialni, przyklejeni do siebie i pozbawieni
spodni, wydawał się sekundą, teraz się, kurwa, teleportowaliśmy. Tylko nie na
łóżko, a na kiblową podłogę, jako, że drzwi toalety okazały się jedynymi
zdolnymi do zakluczenia.
Taehyung opadł mi na ramię,
oddychał płytko, nierówno, podniecenie niemal uniemożliwiało mu prawidłowe
wykonywanie niezbędnych akcji życiowych, ale sam nie byłem w lepszej sytuacji.
Poruszaliśmy dłońmi w stałym tempie, musieliśmy jak najszybciej doprowadzić się
nawzajem do orgazmu, teraz naprawdę już na nas czekali.
Moje ramię stłumiło jęk, który tak
bardzo chciałem usłyszeć, a na którego powtórzenie nie mogliśmy sobie pozwolić.
Sapnąłem ciężko, próbując brodą trącić głowę starszego i poprosić bezdźwięcznie
o następny pocałunek, który z chęcią wykonał. Obydwaj baliśmy się cokolwiek
powiedzieć, wyszłoby zbyt głośno.
Drugą, niezajętą członkiem
starszego dłonią zawędrowałem niżej, do tyłu. Nie chciałem tego robić na sucho,
ale śpieszyliśmy się, a Taehyung potrzebował stymulacji prostaty, aby dojść
szybciej, ja i tak byłem kwestią czasu.
Stęknąłem mimowolnie, kiedy chłopak
wykonał mocniejszy ruch nadgarstka, niechcący wsuwając w niego palec. Za
szybko, nie był nawilżony, jęknął mi w usta, wypychając biodra zarówno w dół,
jak i w przód. Niezdecydowany chłopaczek.
Po chwili stymulacji jedynie
męskości wyższego, poruszyłem palcem w jego wnętrzu. Lubiłem to robić,
chociażby dla samych reakcji, tego, jak zaciskał oczy i mięśnie, i zagryzał
wargę, i zapominał o bożym świecie. Miarowo wsuwałem i wysuwałem z niego palec,
wkrótce dodając kolejny, pozwalając mu się zagryźć na moim ramieniu.
– Szybciej – mruknąłem mu do ucha, bo,
chociaż pieprzenie go, nawet ręką, sprawiało mi nieprzeciętną przyjemność,
musiałem także jak najszybciej dojść, a to była jedna z konsekwencji zapomnienia o bożym świecie. Utrata
podzielności uwagi.
Nie wydawał się być w nastroju do
kłótni, więc prędko powrócił do przepuszczania i mnie do nieba. Nie mam
pojęcia, ile lat on musiał na prawicy jechać, ale, kurwa, miał zdolności. Dziwką
mógłby zostać bez problemu, z tą dupą…
Z zatracenia własną przyjemnością
przywrócił mnie dopiero cichy jęk i szarpnięcie moją męskością. Przeskanowałem
sytuację, moja ręka poruszała się samoistnie, czyżbym..?
Tutaj.
Ciałem Taehyunga wstrząsnął
widoczny dreszcz, stąd już pójdzie z górki.
Jeszcze bardziej przyśpieszyłem
pchnięcia palców, mógłbym przysiąc, iż teraz dorównywały prędkości formuły
jeden w najbardziej hardkorowym momencie. W tamtym momencie jednak nie po
drodze mi było obliczać liczbę posunięć na minutę, dlatego też bardziej
skoncentrowałem się na doprowadzeniu drugiego do orgazmu.
I, nim się obejrzałem, tak się
stało. Taehyung doszedł ciężko na swój brzuch i moją rękę, trzęsąc się w moich
ramionach, choć skupiając się na tym, abym i ja dokończył.
Złapał mojego członka obydwoma
rękoma i zaczął wykonywać mocne, szybkie jak… nie wiem, kurwa, jak,
dopowiedzcie sobie sami, naprawdę ciężko mi było myśleć o czymkolwiek,
szczególnie, kiedy starszy rozpoczął atak na moje usta.
Chciałem patrzeć na niego,
dochodząc, zawsze chcę, ale, kurwa, to takie trudne, kiedy przyjemność tak cię
przytłacza, że nie potrafisz nawet zatrzymać oczu otwartych. Odrzuciłem głowę w
tył, na dobre żegnając się z możliwością podtrzymania kontaktu wzrokowego i
szczytując.
Opadliśmy na siebie bezwładnie,
choć po chwili upomnieliśmy się nawzajem, przecież się śpieszyliśmy. Spojrzałem
na nasze brzuchy, swetry czyste, bez podejrzeń. Jebać zdemolowane włosy. Wiatr
nas złapał w przedpokoju. Przeciąg.
Odwróciłem się z powrotem do
Taehyunga, ubrawszy spodnie, nie będąc przygotowanym na zastany widok.
On zlizywał tę spermę, kurwa. Tak, wiecie, językiem. Wodził nim po palcach.
Odpędziłem mu rękę od twarzy,
atakując nią zlew. Nie mogłem przecież podniecić się po raz drugi.
--
– Czemu was tak długo nie było? Nie
odpowiadaliście na moje upomnienia!
Cieszmy się, że Taehyung to gość, a
gościom się nie wchodzi do kibla.
Kookie zadziora, szaleństwo. Majtki latają i ja też!
OdpowiedzUsuńKOOKIE DOMINUJE. Jaram się.
Z całą nienawiścią do Vkooka, bo to jedyny pairing, który hejcę z całego serca. Tutaj nawet mi się podobało <333333
Oczywiście wolałabym, by to Jimin brał Tae, ale no. Fajnie napisane i w ogóle. Miałam wyszczerz na pół ryjca.
Liczę na kolejne opo, zawsze z V jako uke <3
Weny!
Dziękuję za komentarz!
UsuńNie kojarzę Cię, ale cieszę się, że to przeczytałaś nienawidząc pejringu. Serio, ja się po protu zniechęcam :V
Kóczke na górze to rzycie, ale tylko z Tae. Ogólnie Kóczke tylko z Tae.
Na pewno pojawią się kolejne opo z V na dole, ale sry, tylko VKooki. Przepraszam, jedyną osobą w BTS, którą szipuję z dwoma osobami jest Seokjin </3
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zapraszam do dalszego śledzenia mojej twórczości!
Ow goood~~~~ nxjsksnsdjdjxnzksixkxjznsbskoshekele
OdpowiedzUsuńMam przerażającego banana na ponad pół ryja - wyglądam jakbym chciała kogoś zabić xd
Ale. To. Było. Takie. Zajebiste!! <3 ♡ <3 ♡
W ogóle! Zakodowałam dobie w mojej pustej czaszce żeby napisać o tym na początku, póki mnie feelsy całkowicie nie zjedzą. A mianowicie! Za każdym razem jak określasz gatunek swojego ff musisz, po prostu MUSISZ pisać, że to komedia XDD
Masz tak zajebiste poczucie humoru! ♡♡
Me gusta~~
No ale przechodząc do sedna.
TO. BYŁO. (jak chyba już zawsze u Ciebie) WYJEBANE. W. KOSMOS.
Frustracje seksualne zdecydowanie są stworzone dla Ciebie. Albo chociaż pisanie o nich XD
Bo to takie prawdziwe!
I to jak Kookie chciał zabić wszystkich do okoła na tych cholernych wakacjach.
AKCJA W WODZIE.
JEBŁAM.
RILI.
TaeTae jako kurewsko seksowna sucz xD mimo że lekko niedojebana xDD <3 ♡ <3
You made my day xD
Później akcja w domu. Samoistnie ginące bluzki xD
nieeee
przerasta mnie to xdd
Akcja działa się tam szybko! No ale co się dziwić, mieli max 20 min, a dzięki tej starej wywłoce z 13-15 min mniej! Aż sama ledwo za nimi nadążyłam, takie tempo mieli!
A później pogawędka.... czy ta kobieta to jakaś psychopatyczna despotka?
A Chimuś taki kochany chciał pomóc i czuł się winny! Kurde, matka jakaś mało pojętna skoro nawet ojciec wysyłał tej dwójce obolałe spojrzenie.
No ale dobrze, że udał się teleport do łazienki ~
A tam szybka akcja i po problemie. A nawet dwóch. I dobrze, że Ciastek powstrzymał V przed oblizaniem palców, bo by i trzeci powstał.
No ale dla nadopiekunczej mamuśki nawet taka ilość czasu na wizytę w toalecie to za dużo.
A gdyby on kupę robił lub mówiąc prościej, po prostu srał?? Tez musiałby się tłumaczyć? No ale cieszmy się ze gościom do kibla się nie wchodzi xp
Jak wyżej, ff oczywiście genialny~~
Teraz czekam na cd. Poezji~ ^^
Weny!
Kiri
KOCHAM CIĘ. JESTEŚ MOJĄ GŁÓWNĄ MOTYWACJĄ DO PISANIA. PO PROSTU KOCHAM.
UsuńNo, okiełznawszy hormony, dziękuję za komentarz.
Nie, to nie jest komedia. Facet spod klatki w sumie też nie, ale już bliżej. Tu jedyne, co się pojawia to humorystyczny język (którego notabene zawsze używam XD)
Wolałabym unikać frustracji seksualnych, choć pisanie o nich jest wykurwiste. Serio, śmiesznie się pisze o takim napalonym Kóczku. Taka postać jest zdolna do wszystkiego, byle tylko się pieprzyć XD
Matka miała być taką nie do końca pojętną matką polką, która w życiu by nie podejrzewała syna o bycie gejem, a seks to już wogle.
Odnośnie końcówki, to myślałam, czy nie wpleść debilMina (o, nowe przezwisko, można wykorzystać) z "oni srali!" na ustach, ale jakoś tak postanowiłam to pominąć. Nie pytaj.
Poezje już kończę (w sensie, że rozdział, bo do końca serii jeszcze z jakieś 4 rozdziały) i można się niedługo spodziewać smuta jundżina, bo otepe i te sprawy.
Jeszcze raz dziękuję za komentarz!
Aww~~~ Nawet nie wiesz jak mi miło po przeczytaniu tego komentarza! Aż sama mnie zmotywowałaś do pisania długich notek pod rozdziałem~^^
UsuńByć czyjąś motywacją~~~ >//< No gdybym mogła to bym się zarumieniła xp
Przez właśnie język, którym piszesz powinnaś zaznaczyć iż Twoje prace to komedie, ja się tarzam ja debil ze śmiechu, gdy czytam Twoje dzieła xD *-*
Kurwiony, napalony i sfrustowany Ciastek to zdecydowanie genialne połączenie, choć zapewne bolesne, głównie dla dupy Taesia, choć ten pewnie nie narzeka xp
Matka była bardzo niepojętną polka, która wręcz śledziła swojego syna. Bidenty Ciastek.
A Chimuś taki zajebisty! Nie rób z niego debila! Toż to kochana choć nie do końca skalana inteligencją istotka, która zawsze chce by było dobrze!
Uhuhuhuhu~~~~~~ Cieszy mnie to~~~~~ Poezja też jest genialna~~~
Boże, wszystko co piszesz takowe jest!
I jeszcze ten smut! *-*
Czekam! Aż usiedzieć nie mogę! Co najmniej jakbym owsiki miała! xp
Boże jakie to było dobre serio :D dawno nie czytałam niczego tak dobrego. Zapraszam do siebie. Ja się staram trochę nadrabiać ;)
OdpowiedzUsuńSyśka - Wewnetrzne-oko-syska-levi.blogspot.com
te shoty to złoto XDDDDD
OdpowiedzUsuń