niedziela, 24 maja 2015

"Poezje prozą" [1/5]

Sry, że kazałam wam tyle czekać, ale półangsty i te sprawy. (Jak bedo komentarze to bedzie szybciej) (I tak już są komentarze) (Kocham Was btw) (Bardzo Was kocham)



zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: R
pairingi: YoonJin
gatunki: romans, dramat, komedia, obyczajowy,
ostrzeżenia: AU, przekleństwa, 



Padało.
Nieco to zdziwiło Yoongiego – tej wiosny pogoda zdawała się być wyjątkowo przystępna, jakby Bóg naprawdę próbował ich rozpieścić. Nie zastanawiał się specjalnie nad tym, czy faktycznie ktoś jest tam na górze, czy to tylko ludzkie urojenie, lecz jeśli taka siła naprawdę istniała, chciał jej podziękować, a jednocześnie dać w twarz.
Lało.
Pogłośnił radio, rzucając okiem za okno. Ciekawe, niby tylko deszcz, ale tak bardzo zmieniał nastrój świata. Szaro i ponuro, nawet samochody sunące obok wydawały się jakieś mizerne. Dokąd one tylko tak pędziły; słaba przyczepność, po co ryzykować?
Parsknął, zauważywszy autostopowicza na poboczu. Biedaczek, pomyślał z delikatnym uśmiechem. Przemoknięty do suchej nitki, naprawdę nie stać go na pociąg?
– Kurwa.
Kończył mu się płyn do spryskiwaczy, naprawdę, teraz? Bez niego długo nie pociągnie, biorąc pod uwagę częstotliwość używania wycieraczek. Znaczy, przeżyłby, gdyby tylko działały podczas jego braku. Przeklął jeszcze raz, po czym zjechał na pobocze, tuż przy autostopowiczu, milusio. Pewnie facet będzie chciał się załapać na podwózkę.
– Dzień dobry, czy—
– Ta, możesz zostać, ale na tylnym siedzeniu jest płyn do spryskiwaczy, wymień go. – Wywrócił oczyma. Zawsze mógł wykorzystać sytuację. Niestety, autostopowicz wydawał się gadatliwy, nawet nie wsiadł, drzwi porządnie nie otworzył, a już klekotał. Formalności formalnościami, ale raczej najpierw się zajmuje miejsce, prawda?
Poczuł, jak delikatny uśmieszek rośnie mu na ustach, kiedy facet tylko uśmiechnął się do niego w odpowiedzi, od razu rzucając torby na tylne siedzenie i chyląc się, byle tylko dosięgnąć butelki. Wysoki, jak zauważył, choć bardziej pasował długi, bo nie miał problemu ze złapaniem czegoś z drugiego końca auta. Nie to, co sam Yoongi.
Chłopak podreptał koślawo na przód samochodu, jeszcze raz uśmiechając się do Yoongiego, choć ten niewiele wyłapał z gestu  wszystko przez tę pieprzoną mokrą szybę. Nieporadnie chwycił za maskę, a gdy ta już została otwarta, niższy miał wrażenie, że drugi tam umarł. Utonął?
Z głuchym jękiem odpiął pas i otworzył drzwi. Co on tam, kurwa, robił?
– Nie umiem – zaszczycił go odpowiedzią młodzieniec, na co Yoongi tylko stęknął. Nawet się do niczego nie przyda chłopaczyna.
Dowlókłszy się do chłopaka, wygestykulował, aby mu podać butelkę z płynem, odkręcił jakiś zawór i butelkę, wlał płyn, zakręcił butelkę. Wszystko to pod ostrzałem deszczu, to jest skroplonego zła.
– Proste? – Wysyczał; nie dość, że pogoda nie sprzyjała, to jeszcze ten dzieciak. Ów chłopak tylko skinął głową, a zauważywszy, iż drugi zmierza do samochodu, popędził na tylne siedzenie.
– Dokąd jedziesz? – Zerknął na nieznajomego w lusterku. Ten wyjmował coś z torby, podczas, gdy Yoongi naciskał już na gaz.
Na ulicach nie było tłoku, kilka samochodów na krzyż. Deszcz nie spełniał najwyższych warunków do jazdy, ślisko, lecz Yoongi nigdy nie miał w nawyku podróżować szybciej niż trzeba, w końcu mógł zmarnować tyle czasu, ile tylko chciał. Pan autostopowicz również nie wydawał się śpieszyć, takim to wszędzie wolno.
– Nie mam celu – uśmiechnął się ciepło facet, wyciągając z torby kocyk i owijając w niego wszystkie swoje kończyny, których z perspektywy Yoongiego wydawało się dziwnie dużo. Albo były takie długie, choć miał dosyć tego toku myślenia. Kompleksy z dziecięcych lat dawały o sobie znać.
– Nie masz żadnego domu, czy coś? – Niższy uniósł delikatnie brew, odczuwając coraz to większą zazdrość względem kocyka. Niezręcznie, zdążył pomyśleć, cali są mokrzy, a przecież się nie rozbiorą. Odpowiedzią było jedynie potrząśnięcie głową, przez co zmarszczył brwi. – Jesteś bezdomny?
Drugi odczuł wyraźny dyskomfort poprzez zadane pytanie. Wyciągnął przed siebie ręce w obronnym geście, zaprzeczając przez pewien chwilę, choć później przyznając kierowcy rację, poprzedzoną głębokim westchnieniem. Ale cóż miał powiedzieć  nie miał domu, ale przecież nie był jakimś menelem, czy coś! Wąchał się dzisiaj, nie śmierdział! Rano nawet brał prysznic! Taki fach, że trzeba wyruszyć, posmakować młodzieńczej wolności.
– Jestem poetą – sapnął, uspokoiwszy się trochę.
– Na jedno wychodzi.
Chłopak uśmiechnął się szerzej, usłyszawszy słowa drugiego, lecz szybko uśmiech mu zbladł, ogólnie cały zbladł. Miałczenie.
– Masz coś przeciwko zwierzętom? – Spytał z nerwowym uśmiechem.
– Wolę ich unikać, ale przeżyję – zaśmiał się Yoongi, ponownie rzucając okiem w lusterko; obserwował, jak autostopowicz wyciągnął z tobołka futrzaka i to nie takiego małego, a potężne bydle. Jak on się, tam, kurwa, zmieścił? – Trzymasz kota w plecaku. – Bardziej stwierdził, niż spytał, samemu wychwytując nutkę ironii.
– Potrzebował czegoś ciepłego – uśmiechnął się, jakby nigdy nic, drapiąc wystraszone zwierzę za uchem. – Więc pomogłem.
– Mogłeś go udusić.
– Umarłby w cieple i komforcie!
Yoongi wywrócił oczyma na beztroskie zachowanie autostopowicza, którego imienia notabene nadal nie znał.
– Suga. – Yoongi odruchowo odwrócił głowę w stronę chłopaka, po czym zrozumiał, iż ten tylko odczytywał napis z zawieszki zapachowej. Robionej na zamówienie, bo Namjoon nie miał na co pieniędzy wydawać. – Nazwę go Suga. – Zadeklarował chłopak z dumnym uśmiechem, po chwili chyba rozumiejąc dezorientację kierowcy. – Dopiero dzisiaj go znalazłem, a imienia jeszcze nie ma.
– To moje przezwisko – odchrząknął. – Min Yoongi, nawiasem mówiąc.
– Jak ten pisarz – zaśmiał się radośnie bezdomny, spotykając się tylko z lekko rozbawionym spojrzeniem Yoongiego.
– To ja jestem tym pisarzem. – Uśmiechnął się delikatnie, choć chłopakowi niemożliwe było zobaczenie tego uśmiechu, siedział w końcu z tyłu. – Czyli jednak mam rozgłos.
– Najpopularniejszy nie jesteś, – głos autostopowicza brzmiał łagodnie, miło się go słuchało – ale jakiś na pewno. Wiesz, tak jest z artystami, że wydadzą bestseller i już o nich głośno. Z poezją jest ciężej – prychnął.  Piszesz komedie, nie?
– I przygodówki. – Yoongi skinął głową, skręcając w leśną uliczkę.
– Zawsze podziwiałem ludzi, którzy umieją pisać prozą. – Wyższy zajął się głaskaniem kota i Yoongi miał wrażenie, że zaraz go na śmierć zagłaszcze. – To trudne, więc piszę wierszem.
Kierowca zmarszczył solidnie brwi, wiersz łatwiejszy od prozy? Wydawało mu się to niedorzeczne, chociaż chłopakowi może się talent poszczęścił. Dusza artysty, jak mówią.
– Trzeba ćwiczyć, wyrobić sobie styl i już nie jest trudno – podtrzymywał uśmiech. Przy chłopaku czuł się rozluźniony, a jednocześnie skrępowany, w końcu go nie znał, na niewiele mógł sobie pozwolić, a jednak czuł, iż na sporo. – A ty masz na imię..?
– Seokjin. Kim Seokjin.

--

Pierwsze wrażenie Yoongiego jednocześnie wprowadziło go w błąd i okazało całkowicie trafne – Seokjin okazał się gadułą i zdarzały mu się słowotoki, momentami meczące, lecz ogólnie przyjemnie się z nim rozmawiało. Wyższy okazał się o rok starszy od kierowcy, ale to przecież żadna różnica. Są już dorośli.
Zadziwił go nieco brak elokwencji wierszoklety; język nie wykraczał ponad normę, choć zdarzały mu się typowo poetyckie epitety.
– Na pewno to w porządku, że zostanę na noc?
Yoongi uśmiechnął się w odpowiedzi. Wjeżdżali do miasteczka, deszcz już znikł, choć chmury pozostały wraz z szarością nieba. Ludzie przepadli, co miało chyba związek z małą populacją miasta oraz nadchodzącą nocą, choć księżyc jeszcze się nie ujawnił, dopiero dziewiętnasta.
– I tak za długo nie rozmawiałem z ludźmi, – wzruszył ramionami – a wątpię, byś mi przeszkadzał w pisaniu.
Seokjin odwzajemnił uśmiech (o ile można było tak to nazwać, bo uśmiechał się przez całą drogę), dalej zajmując się pieszczeniem kota. Zamrugał z dezorientacją, kiedy młodszy nagle się zatrzymał, lecz, wyjrzawszy za szybę, zrozumiał, iż zajechali pod sklep spożywczy.
– Tam jest chyba jakiś hostel – mruknął niższy, kiedy wysiedli z samochodu, kiwając podbródkiem w stronę rządka kamienic. – Ale najpierw potrzebujemy czegoś do jedzenia.
Wizyta w sklepie nie zajęła długo, Yoongi podświadomie łapał za przedmioty, których potrzebował, a wybudziło go dopiero spotkanie Seokjina przy kasie, z serem i cebulą w dłoniach.
– Co ty będziesz z tym robił? – Uniósł brew, wskazując na produkty trzymane przez starszego, podczas, gdy sam wykładał swoje na taśmę.
– Zamierzam to zjeść – zadeklarował z uśmiechem wyższy.
W hostelu Yoongiemu przyszło zrozumieć, o co chodziło z tajemniczymi składnikami.
– Chcesz kilka? – Wyższy nieśpiesznie wyciągnął z plecaka toster, dalej uśmiechając się do młodszego. Toster, kurwa. Podróżować z tosterem. Yoongi postanowił zignorować (kolejną) dziwność starszego oraz skinął głową z cichą prośbą. – Ale mam tylko bezmięsne, przepraszam.
– Nie jadam mięsa – zaśmiał się, spotykając się z poszerzeniem uśmiechu starszego.
– Ja też nie.

--

– Seokjin, jest zimno.
– Nie chcę ci przeszkadzać, a i tak muszę tam spać.
– Dlaczegóż to? – Niższy uniósł brew, oferował Seokjinowi ciepłe miejsce do spania, a ten wolał spędzić noc w namiocie. Genialnie. – Mówiłem ci już, że wątpię, abyś mi przeszkadzał.
– Jestem natrętny – mruknął drugi, ściskając worek ze śpiworem w Mario.
– Naprawdę, Seokjin, zachorujesz i wtedy dopiero będzie problem.
– Jestem odporny na takie rzeczy.
– Na wszechobecną wilgoć i temperaturę bliską zera? – Zaczynało się robić niedorzecznie. – Z resztą, na dworze ciemno, jak ty niby chcesz rozłożyć namiot?
– Mam swoje sposoby – mruknął wyższy, przed cmoknięciem do Sugi, aby za nim podążył.

--

– Ładnie dzisiaj.
Znowu siedzieli w samochodzie, drugi dzień znajomości, a Yoongiego był nadal lekko wkurwiony przez zachowanie starszego mające miejsce poprzedniej poprzedniej nocy. Lecz, musiał przyznać, kiedy się obudził, w jego toalecie już czekał Seokjin, zdecydowanie świeższy niż wieczorem. Co najważniejsze, nie obudził go, inaczej by chyba zapierdolił poetę.
– Z pewnością ładniej niż wczoraj. – Skinął głową, warunki na drodze również lepsze. Słońce uroczo padało na pola, czuło się dopiero, co zaczętą wiosnę. – Choć w nocy już nie tak ciepło.
– Jestem przyzwyczajony – uśmiechnął się Seokjin. Z kotem na kolanach wyglądał prawie uroczo, szczególnie w tym różowym babcinym swetrze. – Sypiam tak odkąd tylko zacząłem autostopować.
– A było to kiedy? – Yoongi zauważył, iż nie potrafił nie odwzajemniać uśmiechu starszego. Drugi chyba to w sobie miał, to, że roztaczał pozytywną energię.
– Kilka tygodni przed moimi dwudziestymi drugimi urodzinami, więc coś koło czterech lat – oznajmił przed delikatnym wzruszeniem ramionami.
– I od tych czterech lat utrzymujesz się z wierszy? – Niższy uniósł brew, nigdy nie uważał poezji za dochodowy fach.
– Nie – zaśmiał się Seokjin, jedną dłonią zasłaniając usta w mało męski sposób. – Pracuję jako fryzjer.
Yoongi musiał zmienić pas przed tym, kiedy mógł spojrzeć w lusterko, lecz dopiero w tamtym momencie zauważył, że ta czerń na głowie wyższego jest za głęboka, aby była naturalna. To samo z ułożeniem włosów, sposobem, w jaki zostały ścięte. Z drugiej strony, niezależnie od preferencji, był jednak facetem i nie czuł się zobowiązany dostrzegać takich szczegółów.
– To dlatego tyle dzisiaj siedziałeś w łazience. – Chyba można było powiedzieć, że się uśmiechnął, bo wygiął kąciki ust bardziej niż zwykle.
– Ale było warto, nie? – Zachichotał starszy, nim dodał. – Wyglądam przystojniej niż po przebudzeniu.
Ładniej, z pewnością. – Niższy spojrzał w lusterko chwilę po mruknięciu i, w przeciwieństwie do zwyczajowych krótkich zerknięć, zatrzymał wzrok na postaci siedzącej z tyłu, czując, jak uśmiech na jego twarzy zmienia się z ciepłego, poprzez rozbawiony, do głupawego. – Czy ty się rumienisz?
Zaśmiał się delikatnie, obserwując reakcję Seokjina: to, jak ciało momentalnie się wyprostowało, a dłonie zakryły twarz w geście czystego zawstydzenia.
– Nawiasem mówiąc, – mruknął Yoongi, postanowił już nie męczyć starszego – skąd ty masz ten sweter? Wygląda jak z szafy mojej świętej pamięci babci.
– To mój ulubiony sweterek – wymamrotał w odpowiedzi wyższy, dalej odwracając wzrok.
– Różowy?
– Ulubiony kolor.
Yoongi zaśmiał się, może zachichotał, niewątpliwie wydał dźwięk świadczący o rozbawieniu, choć na pewno nie w negatywnym sensie.
– Jesteś taką trochę księżniczką, nie?
– Czemu nie księciem? – Jęknął Seokjin, starając się zignorować ciepło raptownie dobijające policzki. Naprawdę, niższy miał wrażenie, iż zaraz spłonie tam żywcem.
– Książęta nie noszą różowych sweterków i różowych śpiworów. – Zaśmiał się, spotkawszy się z podirytowanym buchnięciem.
– Śpiworek mam żółty w Mario – burknął starszy. – To namiot jest różowy.
Yoongi wywrócił obficie oczyma, mrucząc coś o męstwie koloru różowego.
– Cały czas nie rozumiem, jak ty to wszystko mieścisz w tym swoim plecaczku. – Pisarz zerknął w lusterku na plecak, tym razem nie różowy, a szaro-czerwony.
– Jak widać, mam swoje sposoby.
– Jak się pomieści to się wszystko zmieści, co?
– Tylko najpierw trzeba przygotować.
Yoongi wbił wzrok w mijane drzewo, starając się w jakiś tajemniczy sposób przerwać niezręczną ciszę, jaka między nimi zapanowała. Wyższy również spuścił głowę, zdecydowanie przypominał arbuza.
– Rozplanować, mam na myśli rozplanować.

--

– Yoongi, uch, moglibyśmy się zatrzymać na jakiejś stacji benzynowej, czy coś?
– Po co? – Nie rozmawiali od dobrych dwudziestu minut, trzeba było podtrzymać konwersację.
– Muszę, uch, siku.
– Ta, zaraz zjadę.
– Nie tutaj – pisnął Seokjin, mrugając nerwowo. Byli na środku niczego, a młodszy już zjeżdżał.
– Jesteśmy obydwaj facetami, nie możesz się po prostu odwrócić i sikać?
– No tak niby, ale nie siku tylko. – Składnia pierwsza klasa. Yoongi nadal się zastanawiał, jak on był w stanie wykrzesać z siebie jakikolwiek wiersz.
– To wyrażaj się po ludzku – wywrócił oczyma, choć ciężko było mu okiełznać głupawy uśmieszek brnący do przejęcia jego warg.
– Muszę kupę! – Jęknął z zawstydzeniem Seokjin, zacisnąwszy ciasno oczy. Naprawdę nie lubił rozmawiać o takich rzeczach.
– Lepiej – uśmiechnął się młodszy. – Ponoć za czterdzieści kilometrów miasto, więc tam powinni coś znaleźć.
Toteż starszy próbował wzbronić się przed potrzebami fizjologicznymi. Udało mi się, a wszystko dzięki magicznemu notesikowi, z którego wyrwał kartkę (jakich było, mogłoby się zdawać, nieskończenie wiele) i nabazgrał coś na niej.
– To ten, w którym zapisałeś wczoraj moje imię?
– I numer rejestracyjny. I telefonu.
– Nie pytałeś się mnie o numer telefonu.
Seokjin tylko spłonął wściekłą czerwienią.
– Nie mów, kurwa, żeś stalker.
– Nie, tylko… – Mruknął, nerwowo głaszcząc kota. – Mam swoje sposoby?
– Jak we wszystkim. – burknął niższy. – Nawiasem mówiąc, po co ci to?
– Zawsze lubię zapisywać informacje o ludziach, których poznaję. – Uśmiechnął się starszy, a Yoongi tylko obrzucił go zaciekawionym spojrzeniem. – Zawsze piszę imię, numer rejestracyjny, może telefonu, a jeśli mi się to uda, opis ich sytuacji. Wiesz, ile przypadków jest zapisanych w tym notesie? – Wskazał palcem na zeszyt. – Niektórzy mówili, że przecież i tak nigdy mnie więcej nie spotkają, a coś im ciąży na sercu, no to ja mówię, że można mi zaufać. Podobno jestem dobrym słuchaczem, wiesz? Nikt mnie w końcu nie planował spotykać, a ja ich nie znam, więc nikomu nie wypaplam. Jestem takim trochę przypadkiem, chociaż wszyscy jesteśmy; ogólnie życie to zlepek przypadków, no to piszę o nich wiersze. Wiersze powinno się pisać raczej o życiu, nie? No, powracając do tematu, to słucham zawsze tego, co mają mi do powiedzenia, zapisuję to na bieżąco, potem piszę wiersz.
Yoongi tym razem nawet nie próbował odpędzić szerokiego uśmiechu z ust. Coś w tym monologu, może w tym chłopaku, sprawiało, że chciał słuchać jeszcze chwilę, nawet, kiedy przez słowa nie przemawiała elokwencja, tylko czysty chaos, pasja mieszająca wszystko ze sobą, wybrzmiewająca wesoło w głosie. Może to iskierki tańczące w oczach Seokjina, ale w tamtym momencie Yoongi prawie gotów był określić go słowem uroczy.
– Wiesz, każdy zasługuje wiersz. Czasami kończę go już w samochodzie, raz zacznę dopiero za miesiąc, zależy od osoby. – Starszy zaśmiał się radośnie, wyglądając za okno. – Miasto?
– Jednak bliżej, niż myślałem. – Niższy prześledził wzrokiem wszystkie znaki, prędko odnalazł zjazd na stację benzynową. – Czyli dla mnie też piszesz?
– Też. Znaczy, nie opowiedziałeś mi o żadnym ze swoich problemów, to jeszcze nie mam pomysłu. – Wyznał, swój wzrok kierując na aktualny cel, potocznie nazywany „Orlen”.
Yoongi musiał przyznać, nieco go kusiło, zajrzeć do tego zeszytu. Problem jednak rozwiązał się sam, wraz z Seokjinem łapiącym za notatnik i pędzącym w stronę łazienki.

--

Cały dzień słonecznie, a na wieczór lało. Podobno zawsze jak się przytrafi za dużo dobrego, to nadejdzie jakaś katastrofa dla nastroju, ale Yoongi nie napisze o tym książki, zbyt popularny wątek. Musi zachować renomę hipstera, a co.
– Nie śpisz tam.
Seokjin odwrócił się do młodszego tak szybko, iż niemal się wywrócił, z tymi wszystkimi tobołkami pod pachą. Uśmiechnął się nerwowo, mierząc drugiego niewinnym wzrokiem.
– Nie wiem, o czym mówisz.
Yoongi tylko wywrócił oczyma.
– Wydaje mi się, że wiesz. – Podszedł do autostopowicza, wyszarpując mu karimatę z rąk. – Śpisz tutaj.
– Ale Yoongi…
– Pada, Seokjin, zachorujesz podczas samego rozkładania namiotu – wysyczał przez zęby. – Śpisz tutaj.
– A mogę chociaż w namiocie? – Starszy spytał w dobrym geście, a Yoongi zaszczycił go tylko mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. – Że w namiocie na podłodze. Tutaj.
Niższy raczył spojrzeć na kawałek podłogi wskazywany przez wyższego, ciężko westchnął, kiedy skrawek paneli okazał się najzwyczajniejszym na świecie wolnym miejscem.
– Niech będzie.
Młodszy powrócił do pisania powieści, skoro zostało mu to przerwane przez prysznic oraz niecną próbę Seokjina, a książka sama się nie napisze. Edytor goni, czas goni, choć on nigdy nie miewał z tym problemów.
Lubił pisać. Wyobraźnia wręcz nie chciała z nim współpracować, tworząc aż tyle historii, kiedy miała nadejść pora na przelanie ich wszystkich na papier? A jednak, nic nie dawało mu takiej satysfakcji, jak udane starcie Worda z klawiaturą.
– Jutro dojeżdżasz do mamy, nie? – Wyrwał go ze świata wrzeszczących transseksualistów głos Seokjina. Obrócił się raptownie, chcąc spojrzeć na chłopaka. Drugi siedział na skraju łóżka, z delikatnym uśmiechem na twarzy. Yoongi skinął głową w odpowiedzi, nie do końca rozumiał sens pytania. – Jutro trzeba się pożegnać – przemówił nieco smutniejszym, choć nadal wesołym tonem.
– Dlaczegóż to? – Uniósł brew niższy. Seokjin tracił sens.
– Nie będę wnikał w twoje życie rodzinne. I tak jestem tylko autostopowiczem, rzadko z kimś w ogóle zostaję na noc, a z tobą zostałem dwie, więc to smutne. – Wydął dolną wargę. – Wiesz, lubię cię. Jeśli będziesz się żenił, albo coś, to zadzwoń, okej? Chcę być na ślubie.
– Uch, mam dwadzieścia pięć lat, trochę młodości mi jeszcze zostało. – Zaśmiał się, trochę udawanie, a jednak z ulgą, wciąż wolał swoje towarzystwo niż kogoś innego. – Ale na kawalerski nie licz, nie wyglądasz mi na osobę, z którą można się napić.
– Fakt, mam słabą głowę. – Wyższy ponownie zakrył usta dłonią podczas chichotu, może bardziej panieński?
Godzinę później, kiedy Seokjin wrócił spod prysznica, zastał Yoongiego w łóżku, obserwującego każdy jego krok. Szczególnie to, jak śmiesznie starszy wyglądał czołgając się do różowego namiocika. Nawet w nocy od materiału biło kolorem, a dodając do niego w pełni rozwiniętego (lub nie?) dorosłego, tworzyło to komiczne połączenie.
– Yoongi… – Zaczął wyższy po jakimś czasie. Minęła może godzina, pół, piętnaście minut.
– Tobie też tak zimno? – Młodszy znał odpowiedź na to pytanie, a, jak szybko zdał sobie sprawę, zadanie go było bezcelowe. Seokjin nie powiedziałby przecież prawdy. To by było narzucanie się.
Cisza.
– Chodź tutaj.
– Nie. – Głos starszego został śmiesznie stłumiony przez materiał namiotu, ale Yoongi nie chciał się teraz śmiać, chciał zasnąć.
– No chodź. – Młodszy tym razem bardziej nacisnął, może w pewien sposób syknął. – I tak jest za zimno, abyśmy zasnęli.
– Nie.
– Nie będziesz natrętny?
– Nie.
– Ja pierdolę – mruknął przed podwyższeniem tonu. – Chodź tutaj, bo ci, kurwa, spalę ten namiot.
– Naprawdę?
– Tak.
Yoongi zachichotał, obserwując, z jak dziką wręcz radością starszy wskoczył mu do łóżka, po czym szybciutko przykrył się kołdrą. To w końcu tylko w sprawie spalenia namiotu.
– Nie jesteś gejem, nie? – Spytał na upewnienie Seokjin, może trochę nerwowo.
Tego Yoongi się nie spodziewał.
– Bi – wymamrotał cicho. Przynajmniej zaśnie z czystym sumieniem.
I choć dzielili łóżko, aby być blisko, jak najbardziej się nagrzać, resztę nocy spędzili leżąc na dwóch przeciwnych końcach materaca, a obydwaj zapewne spadliby na podłogę, gdyby tylko nie kołdra trzymająca ich w kupie.

-------------
Smuta będę jakoś niedługo popisywać, chcecie najpierw YoonJina czy TaeKooka?

7 komentarzy:

  1. Ugh... Wiem, że obiecałam następnego dnia dodać komentarz a już jest po północy, więc w sumie piszę go 2 dni po wystawieniu przez Ciebie tego parta, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz^^"

    Twój ff jest dla mnie taką wisienką na torcie tego wspaniałego weekendu, który już niestety minął, za co jestem Ci niebywale wdzięczna <3

    Kocham. Twój. Styl. Pisania! ♡
    Tak bardzo się steskniłam za nim, że po raz kolejny przeczytałam, tego zabójczo - zajebiście długiego one shota o Hobim - Bogu Seksu z klatki jedenaście a! ♡ <3

    No ale wracając do tego ff~
    Yoongi! Człowieku, wielbie Cię! Kocham oczywiście też, ale tutaj Twój charakter to jest taka esencja całości Ciebie skumulowana w tych kilku tysiącach słów <3 xD
    Tylko jedna rzecz mi trochę nie podeszła.... Suga, który nie jada mięsa? Nie ma takiej siły we wszechświecie aby ten Szanowny Pan, a raczej chłopaczek, patrząc chociażby na jego posture i budowę ciała, nie zjadł mięsa! Po prostu Nope.
    No ale jestem w stanie Ci to wybaczyć^.- W do taki pewnie ma mieć to jakieś znaczenie dla fabuły, prawda? A jak nie to trudno. Zwalimy na tzw. "Duszę artysty" xD I problem z glowy~

    Później Jin! Ta księżniczka w swoim ukochanym różowym sweterku ~ Jak kocham tego osobnika całym swoim serduszkiem, gdyż to kolejny bias, tak dalej nie jestem w stanie pojąć jak on może lubić. Ba! Uwielbiać ten kolor. Najzwyczajniej w świecie mój mózg nie jest w stanie tego pojąć. I tak już z niemałym trudem zgłębił tą wiadomość. No ale księżniczce przecież nie zaprosił, prawda? Nawet bym nie chciała, bo by mnie jeszcze poszczuł tym kotem, który praktycznie zginął śmiercią męczeńską w postaci zagłaskania na śmierć. A myślałam, że gorsze było dla tego zwierzaka przebywanie w magicznym plecaku. Ale cóż, z Yoongim sprzeczać na pewno się nie bd xp

    A odnośnie juz wspomnianego przeze mnie magicznego, wszystko mieszczącego tobołka... Wydaje mi się, że Jin po prostu poszedł w konszachty z Hermioną i przerobił jej torebkę na plecak, co by aż tak gejozą od niego nie zalatywało. Jeszcze nazwaliby go teletubisiem i wojna torebkowa murowana! Lepiej sobie czasem oszczędzić takich syt.
    Natomiast straaasznie chciałabym zobaczyć żółty śpiworek w Mario~ *.*
    Czyli kolejna esencja egzystencjalności Seokjina ^^

    Co do samego ff, to oczywiście zabiły mnie, tylko w znaczeniu pozytywnym!, opisy syt i przemyślenia Yooniego xd Śmiałam i szczerzyłam się jak pedofil w przedszkolu~ Ow, to chyba było nawet nieco niesmaczne. Dobrze, to jak V na codzień xp
    W ogóle zastanawia mnie czemu Jinnie tak bardzo chciał, nawet w pokoju spać w swoim uroczym namiociku ~ Pewnie dlatego, że gejoza bardzo, a że Suga bi to tiruriru i chyba nici po wieczorach kawalersko - panieńskich... A w sumie to jakby się uparli to i by nawet takowy mogli zrobić, ale razem, wspólnie dla obu xp

    Doobra, pieprzę od rzeczy. I to mocno. Wybacz za ten tzw. komentarz ale nigdy nie byłam w pisaniu za dobra. Więc podsumuję to w kilku słowach. To było mega zajebiste, dlatego ślicznie proszę o kolejny part w jak najszybszym tempie^^
    O! Jak widać dało się krótko i treściwie. No cóż. Może ma następny raz takowy napiszę ^.-

    Weny życzę ~
    Kiri

    PS. Jeszcze co do zapytania odnośnie shota, to szczerze, mi to obojętne skoro bd pisane przez Ciebie^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Oczywiście, że Ci wybaczę, po tak długim komentarzu wszystko Ci wybaczę. Serio, jak na to spojrzałam, pomyślałam, że ficzka mi tu napisałaś XD

      Styl pisania chujowy, choć pod komedie chyba nie aż taki zły, trochę Bielecki inspired (i Bieleckiego polecam serdecznie, pięćset stron czystej zajebistości). Ale jestem taka trochę sfilszona faktem, że specjalnie przeczytałaś Boga Seksu po raz drugi, dziekujęęęęęę <3 <3 <3

      Może Yoongi jest taki niski od wegetarianizmu? (chciałabym, aby to tak działało ;;) Ogólnie Seokjin z początku miał być takim trochę hipisem i niejedzenie mięsa pozostało, a jakoś mi tak było po drodze dodać to do Sugi. Fabuły to nie zmienia w ogóle, więc przemilczmy tę kwestię XD

      Jin, ojesu, w połowie ficzków jest przedstawiany jako skurwiel. Serio, toć to kochająca matka sześciu dzieci, gdzie tu w ogóle zadatki na skurwiela? I jeszcze różowy boski sweterek (który notabene został wymyślony podczas rozmowy o Guczku, nie pytaj) i śpiworek w Mario (jaki, swoją drogą, także chciałabym zobaczyć).

      Jin chciał spać w namiociku, bo łóżko jednoosobowe, faceta też niespecjalnie znał, nie chciał się narzucać. Z resztą, to Seokjin, zapewne chciał tam przytulać się ze swoimi maskotkami, a Yoongiemu słabo się wpakować do łóżka z worem pluszaków XD (z resztą, różowy kolor i fryzjerstwo chyba nietrudno powiązać z pewnym faktem, nie?)

      Nowy part będzie niedługo, jako, że to komedioromans, a takie mi się pisze w miarę łatwo.Tylko oceny popoprawiać, ale to tam do końca tygodnia i będę mogła pisać. Dużo.

      Jeszcze raz dziękuje za ten w chuj długi komentarz!

      Usuń
    2. Aww~~ teraz to ja mam feelsy, bo nie spodziewałam się tak długiej odp^^
      Za ficzka bym się nie brała, moje zdolności pisarskie, a raczej ich totalny brak, nie pozwalają mi na taką twórczość xp
      Jeszcze pragnę Cię przeprosić za tamten błędy w tamtym komentarzu, ale autokorekta na tel działa nie wtedy kiedy trzeba i czasem zamienia słowa na totalnie bezsensowne -.- A na kom pisać muszę, gdyż mam bana na komentowanie ze swego profilu na kompie xp

      No co Ty! Czystą zajebistością znów opieka ff przez Ciebie stworzony! Rili. Możesz mi wierzyć ^.- A Bieleckiego, po sesji na pewno przeczytam~ Przyda się jakaś inna lektura, które nie bd kodeksem <3 Czyli jesteś zajebista xD

      Jeszcze nie słyszałam teorii aby było się kurduplem od niejedzenia mięso, to nie mleko. Ale co tam. Może jeszcze amerykańscy naukowcy nie badali tej teorii? Wszystko przed nami.

      Co prawda, czytałam kilka ff, w których Jin był badboyem lub po prostu skurwielem, ale raczej to rzadkość. Przeważnie jest albo totalnie uroczą i puchatą istotką albo jest tak ciepły, że większej gejozy świat nie widział. No ew. combo w postaci chrakternej księżniczki, z którą Nam się użera xD

      Właśnie wyobraziłam sobie Jina zwiniętego w kłębek, otoczonego całą górą pluszaków Mario wszelakiej wielkości i maści xd
      No i nie trudno powiązać, dlatego piszę, że gejoza~ :v

      No to czekam *.* I doczekać się nie mogę~ Na samą myśl aż skaczę sobie z radości ^^
      Nie ma za co, jestem raczej zdziwiona, że nie zalamałaś się po przeczytaniu tego mojego pieprzenia ^^'

      Usuń
  2. Nominowałam Cię do Liebster Award więcej info http://nomoredream-bts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń