Sry, że kazałam wam tyle czekać, ale półangsty i te sprawy. (Jak bedo komentarze to bedzie szybciej) (I tak już są komentarze) (Kocham Was btw) (Bardzo Was kocham)
zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: R
pairingi: YoonJin
gatunki: romans, dramat, komedia, obyczajowy,
ostrzeżenia: AU, przekleństwa,
-------------
Smuta będę jakoś niedługo popisywać, chcecie najpierw YoonJina czy TaeKooka?
Padało.
Nieco to zdziwiło Yoongiego – tej wiosny pogoda zdawała się
być wyjątkowo przystępna, jakby Bóg naprawdę próbował ich rozpieścić. Nie
zastanawiał się specjalnie nad tym, czy faktycznie ktoś jest tam na górze, czy
to tylko ludzkie urojenie, lecz jeśli taka siła naprawdę istniała, chciał jej
podziękować, a jednocześnie dać w twarz.
Lało.
Pogłośnił radio, rzucając okiem za okno. Ciekawe, niby tylko
deszcz, ale tak bardzo zmieniał nastrój świata. Szaro i ponuro, nawet samochody
sunące obok wydawały się jakieś mizerne. Dokąd one tylko tak pędziły; słaba
przyczepność, po co ryzykować?
Parsknął, zauważywszy autostopowicza na poboczu. Biedaczek, pomyślał z delikatnym
uśmiechem. Przemoknięty do suchej nitki, naprawdę nie stać go na pociąg?
– Kurwa.
Kończył mu się płyn do spryskiwaczy, naprawdę, teraz? Bez
niego długo nie pociągnie, biorąc pod uwagę częstotliwość używania wycieraczek.
Znaczy, przeżyłby, gdyby tylko działały podczas jego braku. Przeklął jeszcze
raz, po czym zjechał na pobocze, tuż przy autostopowiczu, milusio. Pewnie facet
będzie chciał się załapać na podwózkę.
– Dzień dobry, czy—
– Ta, możesz zostać, ale na tylnym siedzeniu jest płyn do
spryskiwaczy, wymień go. – Wywrócił oczyma. Zawsze mógł wykorzystać sytuację. Niestety, autostopowicz wydawał się gadatliwy, nawet nie wsiadł, drzwi porządnie nie
otworzył, a już klekotał. Formalności formalnościami, ale raczej najpierw się
zajmuje miejsce, prawda?
Poczuł, jak delikatny uśmieszek rośnie mu na ustach, kiedy
facet tylko uśmiechnął się do niego w odpowiedzi, od razu rzucając torby na
tylne siedzenie i chyląc się, byle tylko dosięgnąć butelki. Wysoki, jak zauważył, choć bardziej pasował
długi, bo nie miał problemu ze
złapaniem czegoś z drugiego końca auta. Nie to, co sam Yoongi.
Chłopak podreptał koślawo na przód samochodu, jeszcze raz
uśmiechając się do Yoongiego, choć ten niewiele wyłapał z gestu – wszystko
przez tę pieprzoną mokrą szybę. Nieporadnie chwycił za maskę, a gdy ta już
została otwarta, niższy miał wrażenie, że drugi tam umarł. Utonął?
Z głuchym jękiem odpiął pas i otworzył drzwi. Co on tam,
kurwa, robił?
– Nie umiem – zaszczycił go odpowiedzią młodzieniec, na co
Yoongi tylko stęknął. Nawet się do niczego nie przyda chłopaczyna.
Dowlókłszy się do chłopaka, wygestykulował, aby mu podać
butelkę z płynem, odkręcił jakiś zawór i butelkę, wlał płyn, zakręcił butelkę. Wszystko
to pod ostrzałem deszczu, to jest skroplonego zła.
– Proste? – Wysyczał; nie dość, że pogoda nie sprzyjała, to
jeszcze ten dzieciak. Ów chłopak tylko skinął głową, a zauważywszy, iż drugi
zmierza do samochodu, popędził na tylne siedzenie.
– Dokąd jedziesz? – Zerknął na nieznajomego w lusterku. Ten wyjmował coś z torby, podczas, gdy Yoongi naciskał już na gaz.
Na ulicach nie było tłoku, kilka samochodów na krzyż. Deszcz
nie spełniał najwyższych warunków do jazdy, ślisko, lecz Yoongi nigdy nie miał
w nawyku podróżować szybciej niż trzeba, w końcu mógł zmarnować tyle czasu, ile
tylko chciał. Pan autostopowicz również nie wydawał się śpieszyć, takim to
wszędzie wolno.
– Nie mam celu – uśmiechnął się ciepło facet, wyciągając z
torby kocyk i owijając w niego wszystkie swoje kończyny, których z perspektywy
Yoongiego wydawało się dziwnie dużo. Albo były takie długie, choć miał dosyć
tego toku myślenia. Kompleksy z dziecięcych lat dawały o sobie znać.
– Nie masz żadnego domu, czy coś? – Niższy uniósł delikatnie
brew, odczuwając coraz to większą zazdrość względem kocyka. Niezręcznie, zdążył pomyśleć, cali są
mokrzy, a przecież się nie rozbiorą. Odpowiedzią było jedynie potrząśnięcie
głową, przez co zmarszczył brwi. – Jesteś bezdomny?
Drugi odczuł wyraźny dyskomfort poprzez zadane pytanie. Wyciągnął
przed siebie ręce w obronnym geście, zaprzeczając przez pewien chwilę, choć
później przyznając kierowcy rację, poprzedzoną głębokim westchnieniem. Ale cóż
miał powiedzieć – nie miał domu, ale przecież nie był jakimś menelem, czy coś!
Wąchał się dzisiaj, nie śmierdział! Rano nawet brał prysznic! Taki fach, że trzeba
wyruszyć, posmakować młodzieńczej wolności.
– Jestem poetą –
sapnął, uspokoiwszy się trochę.
– Na jedno wychodzi.
Chłopak uśmiechnął się szerzej, usłyszawszy słowa drugiego,
lecz szybko uśmiech mu zbladł, ogólnie cały zbladł. Miałczenie.
– Masz coś przeciwko zwierzętom? – Spytał z nerwowym
uśmiechem.
– Wolę ich unikać, ale przeżyję – zaśmiał się Yoongi,
ponownie rzucając okiem w lusterko; obserwował, jak autostopowicz wyciągnął z
tobołka futrzaka i to nie takiego małego, a potężne bydle. Jak on się, tam,
kurwa, zmieścił? – Trzymasz kota w plecaku. – Bardziej stwierdził, niż spytał,
samemu wychwytując nutkę ironii.
– Potrzebował czegoś ciepłego – uśmiechnął się, jakby nigdy
nic, drapiąc wystraszone zwierzę za uchem. – Więc pomogłem.
– Mogłeś go udusić.
– Umarłby w cieple i komforcie!
Yoongi wywrócił oczyma na beztroskie zachowanie
autostopowicza, którego imienia notabene nadal nie znał.
– Suga. – Yoongi odruchowo odwrócił głowę w stronę chłopaka,
po czym zrozumiał, iż ten tylko odczytywał napis z zawieszki zapachowej. Robionej na zamówienie, bo Namjoon nie miał na co pieniędzy wydawać. –
Nazwę go Suga. – Zadeklarował chłopak z dumnym uśmiechem, po chwili chyba rozumiejąc
dezorientację kierowcy. – Dopiero dzisiaj go znalazłem, a imienia jeszcze nie
ma.
– To moje przezwisko – odchrząknął. – Min Yoongi, nawiasem
mówiąc.
– Jak ten pisarz – zaśmiał się radośnie bezdomny, spotykając
się tylko z lekko rozbawionym spojrzeniem Yoongiego.
– To ja jestem tym pisarzem. – Uśmiechnął się delikatnie,
choć chłopakowi niemożliwe było zobaczenie tego uśmiechu, siedział w końcu z
tyłu. – Czyli jednak mam rozgłos.
– Najpopularniejszy nie jesteś, – głos autostopowicza brzmiał
łagodnie, miło się go słuchało – ale jakiś na pewno. Wiesz, tak jest z artystami, że wydadzą bestseller i już o nich głośno. Z poezją jest ciężej – prychnął. – Piszesz komedie, nie?
– I przygodówki. – Yoongi skinął głową, skręcając w leśną uliczkę.
– Zawsze podziwiałem ludzi, którzy umieją pisać prozą. – Wyższy
zajął się głaskaniem kota i Yoongi miał wrażenie, że zaraz go na śmierć
zagłaszcze. – To trudne, więc piszę wierszem.
Kierowca zmarszczył solidnie brwi, wiersz łatwiejszy od
prozy? Wydawało mu się to niedorzeczne, chociaż chłopakowi może się talent poszczęścił.
Dusza artysty, jak mówią.
– Trzeba ćwiczyć, wyrobić sobie styl i już nie jest trudno – podtrzymywał
uśmiech. Przy chłopaku czuł się rozluźniony, a jednocześnie skrępowany, w końcu
go nie znał, na niewiele mógł sobie pozwolić, a jednak czuł, iż na sporo. – A
ty masz na imię..?
– Seokjin. Kim Seokjin.
--
Pierwsze wrażenie Yoongiego jednocześnie wprowadziło go w
błąd i okazało całkowicie trafne – Seokjin okazał się gadułą i zdarzały mu się
słowotoki, momentami meczące, lecz ogólnie przyjemnie się z nim rozmawiało.
Wyższy okazał się o rok starszy od kierowcy, ale to przecież żadna różnica. Są
już dorośli.
Zadziwił go nieco brak elokwencji wierszoklety; język nie
wykraczał ponad normę, choć zdarzały mu się typowo poetyckie epitety.
– Na pewno to w porządku, że zostanę na noc?
Yoongi uśmiechnął się w odpowiedzi. Wjeżdżali do miasteczka,
deszcz już znikł, choć chmury pozostały wraz z szarością nieba. Ludzie przepadli, co
miało chyba związek z małą populacją miasta oraz nadchodzącą nocą, choć księżyc
jeszcze się nie ujawnił, dopiero dziewiętnasta.
– I tak za długo nie rozmawiałem z ludźmi, – wzruszył
ramionami – a wątpię, byś mi przeszkadzał w pisaniu.
Seokjin odwzajemnił uśmiech (o ile można było tak to nazwać,
bo uśmiechał się przez całą drogę), dalej zajmując się pieszczeniem kota.
Zamrugał z dezorientacją, kiedy młodszy nagle się zatrzymał, lecz, wyjrzawszy
za szybę, zrozumiał, iż zajechali pod sklep spożywczy.
– Tam jest chyba jakiś hostel – mruknął niższy, kiedy
wysiedli z samochodu, kiwając podbródkiem w stronę rządka kamienic. – Ale
najpierw potrzebujemy czegoś do jedzenia.
Wizyta w sklepie nie zajęła długo, Yoongi podświadomie łapał
za przedmioty, których potrzebował, a wybudziło go dopiero spotkanie Seokjina
przy kasie, z serem i cebulą w dłoniach.
– Co ty będziesz z tym robił? – Uniósł brew, wskazując na
produkty trzymane przez starszego, podczas, gdy sam wykładał swoje na taśmę.
– Zamierzam to zjeść – zadeklarował z uśmiechem wyższy.
W hostelu Yoongiemu przyszło zrozumieć, o co chodziło z
tajemniczymi składnikami.
– Chcesz kilka? – Wyższy nieśpiesznie wyciągnął z plecaka
toster, dalej uśmiechając się do młodszego. Toster, kurwa. Podróżować z tosterem. Yoongi postanowił zignorować (kolejną) dziwność starszego oraz skinął głową z cichą
prośbą. – Ale mam tylko bezmięsne, przepraszam.
– Nie jadam mięsa – zaśmiał się, spotykając się z
poszerzeniem uśmiechu starszego.
– Ja też nie.
--
– Seokjin, jest zimno.
– Nie chcę ci przeszkadzać, a i tak muszę tam spać.
– Dlaczegóż to? – Niższy uniósł brew, oferował Seokjinowi
ciepłe miejsce do spania, a ten wolał spędzić noc w namiocie. Genialnie. –
Mówiłem ci już, że wątpię, abyś mi przeszkadzał.
– Jestem natrętny – mruknął drugi, ściskając worek ze
śpiworem w Mario.
– Naprawdę, Seokjin, zachorujesz i wtedy dopiero będzie
problem.
– Jestem odporny na takie rzeczy.
– Na wszechobecną wilgoć i temperaturę bliską zera? –
Zaczynało się robić niedorzecznie. – Z resztą, na dworze ciemno, jak ty niby chcesz
rozłożyć namiot?
– Mam swoje sposoby – mruknął wyższy, przed cmoknięciem do
Sugi, aby za nim podążył.
--
– Ładnie dzisiaj.
Znowu siedzieli w samochodzie, drugi dzień znajomości, a
Yoongiego był nadal lekko wkurwiony przez zachowanie starszego mające miejsce poprzedniej poprzedniej nocy. Lecz,
musiał przyznać, kiedy się obudził, w jego toalecie już czekał Seokjin, zdecydowanie świeższy niż wieczorem. Co najważniejsze, nie obudził go, inaczej by chyba zapierdolił poetę.
– Z pewnością ładniej niż wczoraj. – Skinął głową, warunki na
drodze również lepsze. Słońce uroczo padało na pola, czuło się dopiero, co
zaczętą wiosnę. – Choć w nocy już nie tak ciepło.
– Jestem przyzwyczajony – uśmiechnął się Seokjin. Z kotem na
kolanach wyglądał prawie uroczo, szczególnie w tym różowym babcinym swetrze. –
Sypiam tak odkąd tylko zacząłem autostopować.
– A było to kiedy? – Yoongi zauważył, iż nie potrafił nie
odwzajemniać uśmiechu starszego. Drugi chyba to w sobie miał, to, że roztaczał
pozytywną energię.
– Kilka tygodni przed moimi dwudziestymi drugimi urodzinami, więc
coś koło czterech lat – oznajmił przed delikatnym wzruszeniem ramionami.
– I od tych czterech lat utrzymujesz się z wierszy? – Niższy
uniósł brew, nigdy nie uważał poezji za dochodowy fach.
– Nie – zaśmiał się Seokjin, jedną dłonią zasłaniając usta w
mało męski sposób. – Pracuję jako fryzjer.
Yoongi musiał zmienić pas przed tym, kiedy mógł spojrzeć w
lusterko, lecz dopiero w tamtym momencie zauważył, że ta czerń na głowie
wyższego jest za głęboka, aby była naturalna. To samo z ułożeniem włosów,
sposobem, w jaki zostały ścięte. Z drugiej strony, niezależnie od preferencji,
był jednak facetem i nie czuł się zobowiązany dostrzegać takich szczegółów.
– To dlatego tyle dzisiaj siedziałeś w łazience. – Chyba
można było powiedzieć, że się uśmiechnął, bo wygiął kąciki ust bardziej niż
zwykle.
– Ale było warto, nie? – Zachichotał starszy, nim dodał. –
Wyglądam przystojniej niż po przebudzeniu.
– Ładniej, z
pewnością. – Niższy spojrzał w lusterko chwilę po mruknięciu i, w
przeciwieństwie do zwyczajowych krótkich zerknięć, zatrzymał wzrok na postaci
siedzącej z tyłu, czując, jak uśmiech na jego twarzy zmienia się z ciepłego, poprzez
rozbawiony, do głupawego. – Czy ty się rumienisz?
Zaśmiał się delikatnie, obserwując reakcję Seokjina: to, jak
ciało momentalnie się wyprostowało, a dłonie zakryły twarz w geście czystego
zawstydzenia.
– Nawiasem mówiąc, – mruknął Yoongi, postanowił już nie
męczyć starszego – skąd ty masz ten sweter? Wygląda jak z szafy mojej świętej
pamięci babci.
– To mój ulubiony sweterek – wymamrotał w odpowiedzi wyższy,
dalej odwracając wzrok.
– Różowy?
– Ulubiony kolor.
Yoongi zaśmiał się, może zachichotał, niewątpliwie wydał dźwięk
świadczący o rozbawieniu, choć na pewno nie w negatywnym sensie.
– Jesteś taką trochę księżniczką, nie?
– Czemu nie księciem? – Jęknął Seokjin, starając się
zignorować ciepło raptownie dobijające policzki. Naprawdę, niższy miał
wrażenie, iż zaraz spłonie tam żywcem.
– Książęta nie noszą różowych sweterków i różowych śpiworów.
– Zaśmiał się, spotkawszy się z podirytowanym buchnięciem.
– Śpiworek mam żółty w Mario – burknął starszy. – To namiot
jest różowy.
Yoongi wywrócił obficie oczyma, mrucząc coś o męstwie koloru różowego.
Yoongi wywrócił obficie oczyma, mrucząc coś o męstwie koloru różowego.
– Cały czas nie rozumiem, jak ty to wszystko mieścisz w tym
swoim plecaczku. – Pisarz zerknął w lusterku na plecak, tym razem nie różowy, a
szaro-czerwony.
– Jak widać, mam swoje sposoby.
– Jak się pomieści to się wszystko zmieści, co?
– Tylko najpierw trzeba przygotować.
Yoongi wbił wzrok w mijane drzewo, starając się w jakiś
tajemniczy sposób przerwać niezręczną ciszę, jaka między nimi zapanowała.
Wyższy również spuścił głowę, zdecydowanie przypominał arbuza.
– Rozplanować, mam na myśli rozplanować.
--
– Yoongi, uch, moglibyśmy się zatrzymać na jakiejś
stacji benzynowej, czy coś?
– Po co? – Nie rozmawiali od dobrych dwudziestu minut, trzeba
było podtrzymać konwersację.
– Muszę, uch, siku.
– Ta, zaraz zjadę.
– Nie tutaj – pisnął Seokjin, mrugając nerwowo. Byli na
środku niczego, a młodszy już zjeżdżał.
– Jesteśmy obydwaj facetami, nie możesz się po prostu
odwrócić i sikać?
– No tak niby, ale nie siku tylko. – Składnia pierwsza klasa.
Yoongi nadal się zastanawiał, jak on był w stanie wykrzesać z siebie
jakikolwiek wiersz.
– To wyrażaj się po ludzku – wywrócił oczyma, choć ciężko
było mu okiełznać głupawy uśmieszek brnący do przejęcia jego warg.
– Muszę kupę! – Jęknął z zawstydzeniem Seokjin, zacisnąwszy
ciasno oczy. Naprawdę nie lubił rozmawiać o takich rzeczach.
– Lepiej – uśmiechnął się młodszy. – Ponoć za czterdzieści
kilometrów miasto, więc tam powinni coś znaleźć.
Toteż starszy próbował wzbronić się przed potrzebami
fizjologicznymi. Udało mi się, a wszystko dzięki magicznemu notesikowi, z którego
wyrwał kartkę (jakich było, mogłoby się zdawać, nieskończenie wiele) i nabazgrał
coś na niej.
– To ten, w którym zapisałeś wczoraj moje imię?
– I numer rejestracyjny. I telefonu.
– Nie pytałeś się mnie o numer telefonu.
Seokjin tylko spłonął wściekłą czerwienią.
– Nie mów, kurwa, żeś stalker.
– Nie, tylko… – Mruknął, nerwowo głaszcząc kota. – Mam swoje
sposoby?
– Jak we wszystkim. – burknął niższy. – Nawiasem mówiąc, po
co ci to?
– Zawsze lubię zapisywać informacje o ludziach, których
poznaję. – Uśmiechnął się starszy, a Yoongi tylko obrzucił go zaciekawionym
spojrzeniem. – Zawsze piszę imię, numer rejestracyjny, może telefonu, a jeśli
mi się to uda, opis ich sytuacji. Wiesz, ile przypadków jest zapisanych w tym
notesie? – Wskazał palcem na zeszyt. – Niektórzy mówili, że przecież i tak
nigdy mnie więcej nie spotkają, a coś im ciąży na sercu, no to ja mówię, że
można mi zaufać. Podobno jestem dobrym słuchaczem, wiesz? Nikt mnie w końcu nie
planował spotykać, a ja ich nie znam, więc nikomu nie wypaplam. Jestem takim
trochę przypadkiem, chociaż wszyscy jesteśmy; ogólnie życie to zlepek
przypadków, no to piszę o nich wiersze. Wiersze powinno się pisać raczej o
życiu, nie? No, powracając do tematu, to słucham zawsze tego, co mają mi do
powiedzenia, zapisuję to na bieżąco, potem piszę wiersz.
Yoongi tym razem nawet nie próbował odpędzić szerokiego
uśmiechu z ust. Coś w tym monologu, może w tym chłopaku, sprawiało, że chciał
słuchać jeszcze chwilę, nawet, kiedy przez słowa nie przemawiała elokwencja,
tylko czysty chaos, pasja mieszająca wszystko ze sobą, wybrzmiewająca wesoło w
głosie. Może to iskierki tańczące w oczach Seokjina, ale w tamtym momencie
Yoongi prawie gotów był określić go słowem uroczy.
– Wiesz, każdy zasługuje wiersz. Czasami kończę go już w samochodzie,
raz zacznę dopiero za miesiąc, zależy od osoby. – Starszy zaśmiał się radośnie,
wyglądając za okno. – Miasto?
– Jednak bliżej, niż myślałem. – Niższy prześledził wzrokiem
wszystkie znaki, prędko odnalazł zjazd na stację benzynową. – Czyli dla mnie
też piszesz?
– Też. Znaczy, nie opowiedziałeś mi o żadnym ze swoich
problemów, to jeszcze nie mam pomysłu. – Wyznał, swój wzrok kierując na
aktualny cel, potocznie nazywany „Orlen”.
Yoongi musiał przyznać, nieco go kusiło, zajrzeć do tego
zeszytu. Problem jednak rozwiązał się sam, wraz z Seokjinem łapiącym za
notatnik i pędzącym w stronę łazienki.
--
Cały dzień słonecznie, a na wieczór lało. Podobno zawsze jak się
przytrafi za dużo dobrego, to nadejdzie jakaś katastrofa dla nastroju, ale
Yoongi nie napisze o tym książki, zbyt popularny wątek. Musi zachować renomę
hipstera, a co.
– Nie śpisz tam.
Seokjin odwrócił się do młodszego tak szybko, iż niemal się
wywrócił, z tymi wszystkimi tobołkami pod pachą. Uśmiechnął się nerwowo,
mierząc drugiego niewinnym wzrokiem.
– Nie wiem, o czym mówisz.
Yoongi tylko wywrócił oczyma.
– Wydaje mi się, że wiesz. – Podszedł do autostopowicza,
wyszarpując mu karimatę z rąk. – Śpisz tutaj.
– Ale Yoongi…
– Pada, Seokjin, zachorujesz podczas samego rozkładania
namiotu – wysyczał przez zęby. – Śpisz tutaj.
– A mogę chociaż w namiocie? – Starszy spytał w dobrym
geście, a Yoongi zaszczycił go tylko mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. – Że w
namiocie na podłodze. Tutaj.
Niższy raczył spojrzeć na kawałek podłogi wskazywany przez
wyższego, ciężko westchnął, kiedy skrawek paneli okazał się najzwyczajniejszym
na świecie wolnym miejscem.
– Niech będzie.
Młodszy powrócił do pisania powieści, skoro zostało mu to
przerwane przez prysznic oraz niecną próbę Seokjina, a książka sama się nie
napisze. Edytor goni, czas goni, choć on nigdy nie miewał z tym problemów.
Lubił pisać. Wyobraźnia wręcz nie chciała z nim
współpracować, tworząc aż tyle historii, kiedy miała nadejść pora na przelanie
ich wszystkich na papier? A jednak, nic nie dawało mu takiej satysfakcji, jak
udane starcie Worda z klawiaturą.
– Jutro dojeżdżasz do mamy, nie? – Wyrwał go ze świata
wrzeszczących transseksualistów głos Seokjina. Obrócił się raptownie, chcąc
spojrzeć na chłopaka. Drugi siedział na skraju łóżka, z delikatnym uśmiechem na
twarzy. Yoongi skinął głową w odpowiedzi, nie do końca rozumiał sens pytania. –
Jutro trzeba się pożegnać – przemówił nieco smutniejszym, choć nadal wesołym
tonem.
– Dlaczegóż to? – Uniósł brew niższy. Seokjin tracił sens.
– Nie będę wnikał w twoje życie rodzinne. I tak jestem tylko
autostopowiczem, rzadko z kimś w ogóle zostaję na noc, a z tobą zostałem dwie,
więc to smutne. – Wydął dolną wargę. – Wiesz, lubię cię. Jeśli będziesz się
żenił, albo coś, to zadzwoń, okej? Chcę być na ślubie.
– Uch, mam dwadzieścia pięć lat, trochę młodości mi jeszcze
zostało. – Zaśmiał się, trochę udawanie, a jednak z ulgą, wciąż wolał
swoje towarzystwo niż kogoś innego. – Ale na kawalerski nie licz, nie wyglądasz
mi na osobę, z którą można się napić.
– Fakt, mam słabą głowę. – Wyższy ponownie zakrył usta dłonią
podczas chichotu, może bardziej panieński?
Godzinę później, kiedy Seokjin wrócił spod prysznica, zastał
Yoongiego w łóżku, obserwującego każdy jego krok. Szczególnie to, jak śmiesznie
starszy wyglądał czołgając się do różowego namiocika. Nawet w nocy od materiału
biło kolorem, a dodając do niego w pełni rozwiniętego (lub nie?) dorosłego,
tworzyło to komiczne połączenie.
– Yoongi… – Zaczął wyższy po jakimś czasie. Minęła może
godzina, pół, piętnaście minut.
– Tobie też tak zimno? – Młodszy znał odpowiedź na to
pytanie, a, jak szybko zdał sobie sprawę, zadanie go było bezcelowe. Seokjin
nie powiedziałby przecież prawdy. To by było narzucanie się.
Cisza.
– Chodź tutaj.
– Nie. – Głos starszego został śmiesznie stłumiony przez
materiał namiotu, ale Yoongi nie chciał się teraz śmiać, chciał zasnąć.
– No chodź. – Młodszy tym razem bardziej nacisnął, może w
pewien sposób syknął. – I tak jest za zimno, abyśmy zasnęli.
– Nie.
– Nie będziesz natrętny?
– Nie.
– Ja pierdolę – mruknął przed podwyższeniem tonu. – Chodź tutaj,
bo ci, kurwa, spalę ten namiot.
– Naprawdę?
– Tak.
Yoongi zachichotał, obserwując, z jak dziką wręcz radością
starszy wskoczył mu do łóżka, po czym szybciutko przykrył się kołdrą. To w
końcu tylko w sprawie spalenia
namiotu.
– Nie jesteś gejem, nie? – Spytał na upewnienie Seokjin, może
trochę nerwowo.
Tego Yoongi się nie spodziewał.
– Bi – wymamrotał cicho. Przynajmniej zaśnie z czystym sumieniem.
I choć dzielili łóżko, aby być blisko, jak najbardziej się
nagrzać, resztę nocy spędzili leżąc na dwóch przeciwnych końcach materaca, a
obydwaj zapewne spadliby na podłogę, gdyby tylko nie kołdra trzymająca ich w
kupie.
-------------
Smuta będę jakoś niedługo popisywać, chcecie najpierw YoonJina czy TaeKooka?
TaeKooka <3
OdpowiedzUsuńSię robi <3
UsuńUgh... Wiem, że obiecałam następnego dnia dodać komentarz a już jest po północy, więc w sumie piszę go 2 dni po wystawieniu przez Ciebie tego parta, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz^^"
OdpowiedzUsuńTwój ff jest dla mnie taką wisienką na torcie tego wspaniałego weekendu, który już niestety minął, za co jestem Ci niebywale wdzięczna <3
Kocham. Twój. Styl. Pisania! ♡
Tak bardzo się steskniłam za nim, że po raz kolejny przeczytałam, tego zabójczo - zajebiście długiego one shota o Hobim - Bogu Seksu z klatki jedenaście a! ♡ <3
No ale wracając do tego ff~
Yoongi! Człowieku, wielbie Cię! Kocham oczywiście też, ale tutaj Twój charakter to jest taka esencja całości Ciebie skumulowana w tych kilku tysiącach słów <3 xD
Tylko jedna rzecz mi trochę nie podeszła.... Suga, który nie jada mięsa? Nie ma takiej siły we wszechświecie aby ten Szanowny Pan, a raczej chłopaczek, patrząc chociażby na jego posture i budowę ciała, nie zjadł mięsa! Po prostu Nope.
No ale jestem w stanie Ci to wybaczyć^.- W do taki pewnie ma mieć to jakieś znaczenie dla fabuły, prawda? A jak nie to trudno. Zwalimy na tzw. "Duszę artysty" xD I problem z glowy~
Później Jin! Ta księżniczka w swoim ukochanym różowym sweterku ~ Jak kocham tego osobnika całym swoim serduszkiem, gdyż to kolejny bias, tak dalej nie jestem w stanie pojąć jak on może lubić. Ba! Uwielbiać ten kolor. Najzwyczajniej w świecie mój mózg nie jest w stanie tego pojąć. I tak już z niemałym trudem zgłębił tą wiadomość. No ale księżniczce przecież nie zaprosił, prawda? Nawet bym nie chciała, bo by mnie jeszcze poszczuł tym kotem, który praktycznie zginął śmiercią męczeńską w postaci zagłaskania na śmierć. A myślałam, że gorsze było dla tego zwierzaka przebywanie w magicznym plecaku. Ale cóż, z Yoongim sprzeczać na pewno się nie bd xp
A odnośnie juz wspomnianego przeze mnie magicznego, wszystko mieszczącego tobołka... Wydaje mi się, że Jin po prostu poszedł w konszachty z Hermioną i przerobił jej torebkę na plecak, co by aż tak gejozą od niego nie zalatywało. Jeszcze nazwaliby go teletubisiem i wojna torebkowa murowana! Lepiej sobie czasem oszczędzić takich syt.
Natomiast straaasznie chciałabym zobaczyć żółty śpiworek w Mario~ *.*
Czyli kolejna esencja egzystencjalności Seokjina ^^
Co do samego ff, to oczywiście zabiły mnie, tylko w znaczeniu pozytywnym!, opisy syt i przemyślenia Yooniego xd Śmiałam i szczerzyłam się jak pedofil w przedszkolu~ Ow, to chyba było nawet nieco niesmaczne. Dobrze, to jak V na codzień xp
W ogóle zastanawia mnie czemu Jinnie tak bardzo chciał, nawet w pokoju spać w swoim uroczym namiociku ~ Pewnie dlatego, że gejoza bardzo, a że Suga bi to tiruriru i chyba nici po wieczorach kawalersko - panieńskich... A w sumie to jakby się uparli to i by nawet takowy mogli zrobić, ale razem, wspólnie dla obu xp
Doobra, pieprzę od rzeczy. I to mocno. Wybacz za ten tzw. komentarz ale nigdy nie byłam w pisaniu za dobra. Więc podsumuję to w kilku słowach. To było mega zajebiste, dlatego ślicznie proszę o kolejny part w jak najszybszym tempie^^
O! Jak widać dało się krótko i treściwie. No cóż. Może ma następny raz takowy napiszę ^.-
Weny życzę ~
Kiri
PS. Jeszcze co do zapytania odnośnie shota, to szczerze, mi to obojętne skoro bd pisane przez Ciebie^^
Dziękuję za komentarz!
UsuńOczywiście, że Ci wybaczę, po tak długim komentarzu wszystko Ci wybaczę. Serio, jak na to spojrzałam, pomyślałam, że ficzka mi tu napisałaś XD
Styl pisania chujowy, choć pod komedie chyba nie aż taki zły, trochę Bielecki inspired (i Bieleckiego polecam serdecznie, pięćset stron czystej zajebistości). Ale jestem taka trochę sfilszona faktem, że specjalnie przeczytałaś Boga Seksu po raz drugi, dziekujęęęęęę <3 <3 <3
Może Yoongi jest taki niski od wegetarianizmu? (chciałabym, aby to tak działało ;;) Ogólnie Seokjin z początku miał być takim trochę hipisem i niejedzenie mięsa pozostało, a jakoś mi tak było po drodze dodać to do Sugi. Fabuły to nie zmienia w ogóle, więc przemilczmy tę kwestię XD
Jin, ojesu, w połowie ficzków jest przedstawiany jako skurwiel. Serio, toć to kochająca matka sześciu dzieci, gdzie tu w ogóle zadatki na skurwiela? I jeszcze różowy boski sweterek (który notabene został wymyślony podczas rozmowy o Guczku, nie pytaj) i śpiworek w Mario (jaki, swoją drogą, także chciałabym zobaczyć).
Jin chciał spać w namiociku, bo łóżko jednoosobowe, faceta też niespecjalnie znał, nie chciał się narzucać. Z resztą, to Seokjin, zapewne chciał tam przytulać się ze swoimi maskotkami, a Yoongiemu słabo się wpakować do łóżka z worem pluszaków XD (z resztą, różowy kolor i fryzjerstwo chyba nietrudno powiązać z pewnym faktem, nie?)
Nowy part będzie niedługo, jako, że to komedioromans, a takie mi się pisze w miarę łatwo.Tylko oceny popoprawiać, ale to tam do końca tygodnia i będę mogła pisać. Dużo.
Jeszcze raz dziękuje za ten w chuj długi komentarz!
Aww~~ teraz to ja mam feelsy, bo nie spodziewałam się tak długiej odp^^
UsuńZa ficzka bym się nie brała, moje zdolności pisarskie, a raczej ich totalny brak, nie pozwalają mi na taką twórczość xp
Jeszcze pragnę Cię przeprosić za tamten błędy w tamtym komentarzu, ale autokorekta na tel działa nie wtedy kiedy trzeba i czasem zamienia słowa na totalnie bezsensowne -.- A na kom pisać muszę, gdyż mam bana na komentowanie ze swego profilu na kompie xp
No co Ty! Czystą zajebistością znów opieka ff przez Ciebie stworzony! Rili. Możesz mi wierzyć ^.- A Bieleckiego, po sesji na pewno przeczytam~ Przyda się jakaś inna lektura, które nie bd kodeksem <3 Czyli jesteś zajebista xD
Jeszcze nie słyszałam teorii aby było się kurduplem od niejedzenia mięso, to nie mleko. Ale co tam. Może jeszcze amerykańscy naukowcy nie badali tej teorii? Wszystko przed nami.
Co prawda, czytałam kilka ff, w których Jin był badboyem lub po prostu skurwielem, ale raczej to rzadkość. Przeważnie jest albo totalnie uroczą i puchatą istotką albo jest tak ciepły, że większej gejozy świat nie widział. No ew. combo w postaci chrakternej księżniczki, z którą Nam się użera xD
Właśnie wyobraziłam sobie Jina zwiniętego w kłębek, otoczonego całą górą pluszaków Mario wszelakiej wielkości i maści xd
No i nie trudno powiązać, dlatego piszę, że gejoza~ :v
No to czekam *.* I doczekać się nie mogę~ Na samą myśl aż skaczę sobie z radości ^^
Nie ma za co, jestem raczej zdziwiona, że nie zalamałaś się po przeczytaniu tego mojego pieprzenia ^^'
Yoonjina !
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award więcej info http://nomoredream-bts.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń