Suharki opowiedziane przez internet i Olisię. A Hołpminów zdecydowanie za mało, to oto i jest. (Szit, to najdłuższe wypociny, jakie kiedykolwiek stworzyłam) (Szit, to niecałe pięć ka ma)
zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: nc-17
pairingi: HopeMin, wspomniane YoonJin i TaeKook, czy Namjoon x Suho to pairing?
gatunki: smut, komedia
ostrzeżenia: AU, seks, przekleństwa, rimming
W
średnio fascynującym żywocie Park
Jimina zaistniał pewien obiekt, który uczynił je nieco bardziej fascynującym. Ów obiekt Bóg sprowadził pod postacią
pewnego atrakcyjnego męża.
Ale
nie takiego zwyczajnie atrakcyjnego.
Jeśli dotychczas jako atrakcyjnego opisywał Jungkooka czy Seokjina, bezimienny
(póki co, jak sobie wmawiał) dla
Jimina mężczyzna bez problemu funkcjonowałby jako definicja Boga Seksu.
Zastanawiał
go tylko jeden fakt – dlaczego widuje
osobnika tylko na osiedlu? Wkrótce oświecił go sam Jezus, albo żarówka w klatce
naprzeciwko. Bo zapaliła się wraz z trzaskiem zamykanych za, o Boże, kumulacją seksu upchaną w jednej
osobie. Której imienia jeszcze, kurwa, nie znał. Jeszcze.
Tak
więc, będąc studentem praktykującym zawodowe opierdalanie się, doszedł do wniosku,
iż świetną wymówką od niechodzenia na wykłady będzie zdobywanie informacji o,
jak go pieszczotliwie nazwał, (Niezwykle)
Atrakcyjnym Facecie Z Klatki Jedenaście A. Sesja nie ucieknie.
I
znalazł ofiarę, szybciej niż myślał. Sklep osiedlowy, podstępnie. Pewnie chciał
wzbudzić w Jiminie zazdrość poprzez rzucanie w stronę starszej sprzedawczyni
najdenniejszych z sucharów. Tylko czemu w jego ustach każde wypowiadane słowo
brzmiało tak cholernie seksownie?
–
Jak się nazywa słona firanka? Zasłona.
Pani
Lee zaśmiała się niezręcznie, chyba nie chcąc wzbudzić nieufności w nowym,
śmiejącym się do rozpuku kliencie. Naprawdę, Jimin miał wrażenie, że zaraz mu
przepona pęknie.
–
Jak się nazywa telefon Dominiki? Domofon.
–
Psze pana…
–
Na co czeka maszynista? Na swoją kolej!
I
jakkolwiek by to nie zabrzmiało, z każdym kolejnym sucharem Jimin coraz
bardziej chciał by te usta zamiast otwierać się do kolejnego nieśmiesznego
dowcipu, owinęły się na jego męskości. Albo, namiętnie oddawały pocałunek podczas
gdy przypiera wyższego (Jimin zdążył już zauważyć różnicę wzrostu między nimi;
jego obserwacji nic nie ujdzie niezauważone) do ściany i pieprzy do nieprzytomności,
lepiej, gdy to sam Bóg Seksu przyprze go do ściany i pieprzy do
nieprzytomności.
I
podczas szczytowania niech też opowiada te kawały, zdyszany śmiech przerodzi
się w przeciągły jęk—
Jimin,
trzymaj tak dalej, kurwa mać. Suchary w trakcie seksu, pojebało cię do reszty?
Chyba
tak, ustał mu.
Jęknął
z frustracją, dowiedziawszy się o własnych fetyszach. Nawet nie wiedział o ich
istnieniu, a nie podejrzewałby niewinnych sucharów o taki efekt.
Zajekurwabiście.
--
Min
Yoongi: czemu kuloodporni chłopco-harcerze? to głupie ;;
Kim
Namjoon: nie podważaj mojego geniuszu
Jeon
Jungkook: toć to TaeTae wymyślił :X
Jeon
Jungkook: btw widzieliście tego faceta z 11?
Jeon
Jungkook: wygląda jak kuń X”DDDDDDD
Kim
Seokjin: Kookie, nie bądź niegrzeczny!
Jeon
Jungkook: wykrzyknik, ostro
Jimin
rozwarł usta w zdziwieniu. Facet z jedenastki… Niby cały blok do mieszkania,
ale… koń. Niezwykle Atrakcyjny Facet spod
Jedenaście A miał coś w sobie z konia. Zawahał się przed oparciem palców na
klawiaturze, wystukując przełomowe dla jego życia pytanie.
Park
Jimin: dacie może link do fb tego kunia? :v
Min
Yoongi: Jinnie, mam ci wymienić sytuacje w których nie jesteś grzeczny? ^^
Jęknął
z desperacją. Tak, niech go teraz zignorują. Zajebiście.
Jeon
Jungkook: ochuj, wylogował się
Min
Yoongi: ochuj, nie ma nikogo, by cię opierdolić za język
Min
Yoongi: nie ma go już 30 sekund ._.
Jeon Jungkook: gdybym go nie znał,
powiedziałbym, że idzie ci wpierdolić, ale jako, że to Seokjin to pewnie rzuca
na cb klątwy z barbie mariposy XDXD
Min
Yoongi: nie nabijaj się z tego, on to praktykuje co noc ;;
Min
Yoongi: raz próbował mnie uwieść w tym stroju, wyszło podobnie do tańca
erotycznego
Min
Yoongi: nie no, trochę lepiej
Min
Yoongi: nic nie pobije tańca erotycznego XD
Jeon
Jungkook: …
Jeon
Jungkook: borze moja wyobraźnia
Jeon
Jungkook: nieeee ;;
Kim
Namjoon: poszedł się skontaktować z alienami, czy coś ^^
Jeon
Jungkook: pls, nikt nie dzwoni do Tae
Kim
Namjoon: skąd wiesz?
Jeon
Jungkook: opiekuję się nim :x
Min
Yoongi: …
Kim
Namjoon: to nie fair, wszyscy macie kogo ruchać tylko ja i Jiminnie nie mamy TT
Kim
Taehyung: ruchajcie się nawzajem
Jeon
Jungkook: ło, ty na fb siedzisz
Jeon
Jungkook: jak się nudzisz, to wisz, do usług~
Kim
Taehyung: „ach, Jimin, mocniej, mój mężczyzno”
Jeon
Jungkook: Tae, przestań ;;
Jeon
Jungkook: nie rób tego mojej wyobraźni
Jeon
Jungkook: nie narażaj naszego związku
Jeon
Jungkook: i dupy rapcia
Kim
Namjoon: spokojnie, moja dupa mocarna niczym szyjołamczy chwyt Kyungsoo
Jeon
Jungkook: ale to było suche
Kim
Taehyung: suche suhe suho
Jeon
Jungkook: w sumie
Jeon
Jungkook: to ruchaj Suhego
Jeon
Jungkook: obydwaj macie te suche żarty
Jeon
Jungkook: i mentalność osiemdziesięciolatka
Jeon
Jungkook: pasujecie do siebie
Kim
Taehyung: XDDDD
Dobra,
koniec tego. Trzeba o sobie przypomnieć.
Park
Jimin: to dacie tego linka? ^^”
Kim
Seokjin: Jung Hoseok
Jimin
nieśmiało kliknął w profil. Czego miał się spodziewać? Zamknął oczy na czas
ładowania się strony; jednak nienawidził tego, że Jungkook ściągał pornole na
jego laptopie. Wirusów to już nie chciał jakoś magicznie usunąć, co?
Uśmiechnął
się dziko na wczytaną wersję fejsbuka Niezwykle
Atrakcyjnego Faceta Z Klatki Jedenaście A. Śliczna profilówka, tło w
szczeniaczki… Idealnie. Pracuje w Tańcz z
Kim Jongdae?
Jimin zaczął skakać radośnie po pokoju, kurwa
mać, Hoseok pracował w najbardziej fachowym studiu tańca w całej jebanej Korei!
Rozmarzył się nieco, obmyślając okoliczności, w których zademonstruje mu te
swoje skille.
–
Jung Hoseok – powiedział, kiedy nieco już się uspokoił. Nieźle brzmiało. – Jung
Hoseok – Zajęczał, po głowie przechodziły mu wszystkie możliwe sposoby dobrania
się do ofiary. – Jung Hoseok! – Wykrzyczał, przed oczami miał te wszystkie
pchnięcia prosto w jego prostatę.
Ta
trzecia forma brzmiała najlepiej.
Na
jednym wdechu wysłał zaproszenie do grona znajomych, po czym natychmiastowo
zatrzasnął laptopa. Za dużo wrażeń na jeden dzień.
Jeon
Jungkook: gdzie byłeś? O.O
Kim
Seokjin: No bo…
Kim
Seokjin: Każdy ma swoje potrzeby…
Jeon
Jungkook: …srałeś
Kim
Seokjin: Nie ujmuj tego tak! >///<
Min
Yoongi: KURWA MAĆ KTO ZACZĄŁ SIĘ DRZEĆ
Min
Yoongi: CENTRALNIE NADE MNĄ
Min
Yoongi: ZAJEBIĘ CHUJA
Jeon
Jungkook: ochuj
Jeon
Jungkook: słyszę krzyki X”DDDD
--
Kilka
dni później, wzbogacony w informacje o nowej ofierze (i o tym, by nie testować
imion w środku nocy, Yoongi potwierdza), spotkał go po raz dwudziesty. Co
więcej, ofiara częściej przebywała w Jiminowych miejscach. I, jakkolwiek
zuchwale by to nie zabrzmiało, również wydawała się być zainteresowana panem
Park Jiminem.
Po
pierwsze, pięć minut po prośbie ze strony niższego, Hoseok (o boże, wreszcie
poznał imię Boga Seksu!) zaakceptował zaproszenie na fejsie. Kojarzenie z
wyglądu to pierwszy krok.
Po
drugie, okurwamaćcosięwłaśniestało.
Na
początku, Hoseok tylko się na niego patrzył. Wzrokiem nieco żądnym, drapieżnym,
niemo oceniającym przez jaki czas Jimin nie będzie mógł chodzić na własnych
siłach, co jednak Jimin postanowił olać, w końcu nie wierzy w tak wielkie
szczęście osobiste.
Dlatego
też nikt nie wie, jakim cudem kilka minut później młodszy znalazł się przy
ścianie klatki schodowej, drżąc pod wpływem oddechu owiewającego jego prawe
ucho. Zacisnął dłonie na materiale bluzy, choć najchętniej wplótłby je we włosy
Niezwykle Atrakcyjnego Faceta Z Klatki
Jedenaście A i przyciągnąłby go do pocałunku. Ale, to nieodpowiednie.
Prośba
o to, by Hoseok go pieprzył w trybie natychmiastowym również byłaby
nieodpowiednia, prawda?
Pierdolić
wszystko, jednak przyciągnął go do pocałunku. Celibat również jest
nieodpowiedni, niezdrowe rzeczy są
nieodpowiednie.
Wargi
o wargi, język o język, zęby o zęby, to było, kurwa, cudowne. Czuł biodra na
swoich, palce we włosach, tarcie drugiej nieśpiesznie budzącej się do życia
męskości o swoją. I przede wszystkim, powolne zanikanie tej wiszącej nad nimi
frustracji seksualnej.
To
Hoseok przerwał pocałunek. Przygryzł płatek ucha Jimina, wywołując u chłopaka
słaby jęk. Słaby, choć wręcz błagający
o kontynuację.
–
Mieszkam naprzeciwko ciebie, Jiminnie,
więc przestań chodzić bez koszulki, kiedy masz zapalone światło.
I
tak niespodziewanie, jak się zaczęło, tak szybko się skończyło, zostawiając
skonfundowanego jak nigdy Jimina przy ścianie.
--
Dopiero
dwa dni później zrozumiał słowa Boga Seksu.
Oblizał
usta, musnął palcem twardniejącą męskość. W mieszkaniu naprzeciwko naprawdę
mieszkał Hoseok. Znaczy; Hoseok bez koszulki, z mokrymi włosami, kropelkami
wody wędrującymi od obojczyków, poprzez pierś, niżej, o boże, sześciopak, znikającymi dopiero za gumką bokserek…
Jęknął
cicho, po czym po raz pierwszy spędził noc testując wszelkie mu znane pozycje
seksualne na własnych palcach.
--
I
tak było, kurwa, codziennie. Jimin w pewnym momencie zaczął się zastanawiać nad
powodem, dla którego jego organizm produkuje tyle plemników. To wręcz
nienaturalne, jak one się tam wszystkie mieszczą?
Ale,
w gry gra się we dwóch. Cóżesz to za zabawa, gdy tylko jeden ma satysfakcję?
Tak
się składa, iż Hoseok nie jedyny na świecie potrafi tańczyć. Co prawda nieco
lepiej od Jimina, ale zawsze coś. Kocie ruchy itepe.
Młodszy
wiedział, doskonale wiedział, iż sąsiad również na niego patrzy. Z niemniejszym
pożądaniem, o tej samej godzinie. Może, jak się śniło Jiminowi, jego widok
sprawiał, iż zapominał o swoich sucharach?
…Oby
nie, słuchanie ich w trakcie seksu byłoby podniecające jak siedem skurwysynów.
Nie
tak mentalnie pacnął się w twarz, odganiając wszystkie te niedojebane fetysze.
Teraz musiał się skupić na tańcu, nie na chuju. Dosłownym chuju, tym razem nie wyzywał
Jungkooka. Włączył muzykę, idealnie.
Nie,
żeby taniec był jakąś jego pasją. Po prostu wszyscy jego byli mu powtarzali, iż
nieźle wygląda, jak majta dupą w rytm muzyki. Właściwie to potrafił tylko do
jednej, więc nie było mowy o żadnej melodii przedostającej się w głąb jego
ciała, czy coś. Po prostu bujał truchłem, by wreszcie się ruchać z Hoseokiem.
Logicznie.
–
Oł, ken ju fil yt, ken ju fil yt – zanucił pod nosem nawet nie łamanym
angielskim. Kalecznym angielskim. Poczciwy Rapcio by się za głowę złapał.
Zmoczył
wcześniej włosy, spodziewając się lepszego efektu. W końcu jakiego faceta nie
podniecają do stanu pierdolę-wszystko-rucham-go krople nieśpiesznie spływające
po ciele? Pozbawionym koszulki ciele, warto dodać. Całkiem umięśnionym.
Ponętnym, kurwa, po prostu ponętnym.
Uśmiechnął
się zawadiacko, kątem oka zerkając za okno. Reakcja prawidłowa. Wyczekiwana
sylwetka przyssała się do szyby.
--
Jeon
Jungkook: oboże
Jeon
Jungkook: weźcie go ode mnie
Min
Yoongi: co robi ;;
Jeon
Jungkook: „boże rucham go jaki on seksowny”
Min
Yoongi: serio
Min
Yoongi: w koniu
Jeon
Jungkook: co jest z nim nie tak ._.
Jeon
Jungkook: i te dzikie fantazje
Kim
Namjoon: kamraci
Kim
Namjoon: dajcie mi linka do tego Suho
Kim
Seokjin: Kim Junmyeon
Kim
Namjoon: dzięki
Kim
Seokjin: Czuję się pomocny. :>
Min
Yoongi: chcesz mi pomóc z czymś innym?
Jeon
Jungkook: nieee
Jeon
Jungkook: nie zaczynajcie znowu
Kim
Seokjin: Bezbożniku, dzisiaj niedziela.
Kim
Seokjin: Dzisiaj do kościółka, a potem na obiadek do mamusi.
Kim
Seokjin: Sam mówiłeś, że rosołek robi świetny.
Kim
Taehyung: i to ja jestem niedojebany
Kim
Seokjin: Język!
Kim
Taehyung: to oni mnie tak nazywali, ja tylko cytuję
Kim
Taehyung: ponoć jedzenie płodów nie jest normalne
Jeon
Jungkook: z kim ja żyję TT
Jeon
Jungkook: ale pieprzyć umiesz :X
Jeon
Jungkook: w niedziele najlepiej <3
Min
Yoongi: zakazany owoc smakuje najlepiej, co :X
Kim
Seokjin: ONI NIE MIELI SIĘ DOWIEDZIEĆ!
--
Wytworzyła
się pewnego rodzaju rywalizacja. Kto wytrzyma dłużej.
Jimin
przegrał.
–
O kurwa – jęknął, zdecydowanie zbyt
podniecony pikselami balującymi mu po monitorze.
Filmik
z tańczącym Hoseokiem. Bez koszulki. Choreografia z nieustannymi pchnięciami
bioder.
--
Kim
Namjoon: holyfuck
Kim
Namjoon: rucham. go.
--
Hoseok
nie wyglądał na specjalnie zdziwionego dzwonkiem do drzwi. Kiedyś musiało do
tego dojść. Chyba się go spodziewał, już bez koszulki… Ożesz kurwa, ten brzuch.
A raczej jego brak. Mięśnie, ludzie, czysty abs! Pośpiesznie, stając na jednej
nodze, zsunął z siebie buty wraz ze skarpetkami. Nie będzie przecież im później
smrodził.
–
Ja po cukier – mruknął przed pchnięciem starszego gdzieś do tyłu. Ten
entuzjastycznie zareagował na czyn, odpowiadając radosnym przypięciem drugiego
do ściany.
Niższy
dzisiaj nie miał zamiaru kończyć na (niezwykle obiecującym) pocałunku. Szybko
zainicjował pierwszego buziaka.
Był
nieco słodszy niż poprzedni. Delikatne ocieranie warg o wargi, lekkie
podgryzanie. Gdyby tylko nie motyw, z jakim przyszedł tu Jimin, można by
powiedzieć, nic seksualnego. Chłopak
jednak otworzył nieco usta, dając starszemu do nich pełen dostęp, a nic seksualnego szybko zmieniło się w
ssanie, spór zębów, mlask języków, kąsanie warg do momentu, w którym Jimin
zapomniał, jak się oddycha, zmienił się w drżący chaos i chciał tylko więcej: więcej Hoseoka, więcej
jego warg, rąk wsuwających się pod koszulkę, więcej skóry palącej jego własną.
Zacisnął
dłonie na włosach sąsiada, nawet nie wiedział, jak się tam znalazły. Jęknął
cicho, czując kolano brutalnie rozsuwające jego uda, wsuwające się między nie,
minimalnie stymulujące jego rosnącą (w tempie piętnastolatka) dumę.
Nacisk
na ciało z każdą chwilą się zwiększał, Jimin czuł coś twardego ocierającego o
biodro. Stęknął z niesmakiem, kiedy Hoseok opuścił jego usta, przenosząc się na
ucho. Wzdrygnął się, gdy owiał je oddechem, zadrżał, gdy przejechał po nim językiem,
jęknął, gdy je ugryzł; Hoseok wiedział,
co robił.
–
Co teraz, Jiminnie? – Zaśmiał mu się do ucha, na co młodszy wypuścił drżący
oddech. – Odpowiedz mi.
I
Jimin naprawdę by odpowiedział, gdyby tylko nie Hoseok. Gdyby tylko ta cała
pieszczota małżowiny nie odbierała mu zdolności zdrowego myślenia, gdyby ręka
działająca pod jego bluzką nie okazała się być ósmym cudem świata, gdyby
przestał napierać na ich nadal ubrane męskości. Wtedy; może.
–
Co teraz, Park Jimin. – Tym razem Hoseok zażądał i zamiast trwogi wywołał
kolejną falę podniecenia targającą ciałem młodszego.
–
Suchary – tchnął, niemal bezdźwięcznie; nie miał siły myśleć o jakiejkolwiek
innej odpowiedzi.
Usłyszał
ciche parsknięcie i czuł, jak traci przez nie zmysły. Przerażał go stan, w jakim
się obecnie znajdował. Starszy zbliżył się do jego ust, tak, że ledwo się
stykały, lecz ich nie połączył; zostawił między nimi tę niezdrową przestrzeń,
łaskotał oddechem, sprawiał, że Jimin czuł się tak cholernie dobrze, strach
pomyśleć, jak dobrze by było, gdyby je splótł. Pozostawiał tak wiele do
życzenia, a mimo to młodszy miał wrażenie, iż dojdzie od samego pocałunku.
–
Czyli to moje sucharki tak cię we mnie rozkochały, co? – Mruknął, z każdą
sylabą ocierając wargami o wargi.
Jimin
wreszcie nie wytrzymał tej pierdolonej odległości, bezceremonialnie przyciągnął
sąsiada do kolejnego pocałunku, bo byli tak blisko, a jednak za daleko. Choć
Hoseok samym głosem mógł sprawić, że młodszy dojdzie, drugi chciał go wreszcie
poczuć, jak nie w sobie, to chociaż nad sobą.
Odsunął
się nieco, nogi zaplatając w pasie starszego, zuchwale ocierając męskościami o
siebie, a młodszemu przeszło przez myśl, że zaraz, kurwa, dojdzie w spodnie.
Jak on ma się potem tłumaczyć wiecznie-wyglądającemu-w-oknie Daehyunowi? Że co,
że siedział i mu soczek w kartoniku się przedziurawił? Potem to dojdzie do
reszty jego bandy, tego całego Himchana i całe osiedle będzie o tym pierdoliło.
A Jungkook to mu w ogóle spokoju nie da.
–
Jak się nazywa latające masło? Butterfly.
I to było, kurwa, to.
Jęknął głośno na ten zajebisty
akcent, jeśli poprzednie sucharki były podniecające, to było czyste porno.
Nawet nie zrozumiał sensu tego „dowcipu” (choć wierzył, iż i tak nie byłby
śmieszny), ale o boże.
– Angielski, co? – Zaśmiał się Bóg Seksu, łapiąc Jimina pod
pośladkami, miarowo je ściskając i masując. Powoli odsunął się od ściany, a
chwilę później młodszy został rzucony na łóżko. Zastanawiał go krótki czas
wędrówki do sypialni, co zwalił na malutką powierzchnię mieszkania sąsiada. –
Why did the skeleton go to the party alone? He had no body to go with him!
Jimin miał ochotę krzyczeć, to wszystko to było dla niego za
dużo: ten głos, ten pieprzony głos, ten jebany ucisk na biodrze, te pierdolone zęby
na szyi. Szybko wplótł palce w ciemne kosmyki, boleśnie ciągnąc je do góry, po
raz kolejny łącząc ich usta w pocałunku i już mógł stwierdzić, że te wargi nigdy
mu się nie znudzą.
– What do you do with a sick boat? – Uśmiechnął się szeroko
Hoseok, podnosząc młodszego, by pozbawić go koszulki. Rzucił ją gdzieś w kąt,
po czym rozpoczął atak na obojczyki. Robił wszystko: ssał, gryzł, całował,
szczypał, sprawiał, że Jimin zdecydowanie zapamięta dzisiejszą noc jako
najlepszy seks jego życia. – Take it to the doc!
Niższy nie miał pojęcia, jak reagować. Jęczał zdecydowanie zbyt głośno, jak na grę wstępną (a nie
chciał przecież, by drugi pomyślał, że jest prawiczkiem), wbijał paznokcie w nagi
kark sąsiada, uniósłby biodra, byle tylko trochę się odpłacić starszemu (i
samemu się lepiej poczuć, ale udawał altruistę) poprzez choć odrobinę tarcia,
ale ta pierdolona ręka na biodrze mu to uniemożliwiała. Zamknął ciasno oczy,
nie wstrzymał płaczliwego stęku.
– What is the defini— Ojej, Jiminnie, cierpliwości trochę. – Wyciągnął
ze sztuczną słodyczą Hoseok, najwyraźniej zauważywszy próby młodszego. Szybko
jednak zapomniał o tych słowach i powróciwszy do pieszczot na klace piersiowej
Jimina, ścisnął jego męskość, wydobywając z chłopaka głośny kwil.
– MatkoboskaświętepaniechrystedupoJungkooka – jęknął głośno,
jak tak dalej pójdzie to dojdzie za trzy sekundy. Żarcik. Dwie. – Zrób coś
wreszcie!
– Cały czas coś robię – zaświergotał Hoseok w odpowiedzi,
choć faktycznie zsunął się niżej. To jest, do linii spodni.
Złapał zębami za materiał, powoli odhaczając guzik. I
Chryste, Jimin w całym swoim życiu nie widział równie grzesznego obrazu jak
ten. Nagłe nawiązanie kontaktu wzrokowego również nie pomagało. Szczególnie,
kiedy w przeciwieństwie do tych Jungkookowych pornoli (których Jungkook i tak
nie używał, nie, kiedy z Taehyungiem codziennie testują wszystkie wykonalne
przez ciało mężczyzny pozycje seksualne), nie znalazł w spojrzeniu niewinności.
Gorzej. Lekkie rozbawienie.
Starszy szybko powrócił do ust niższego, co nieco zawiodło
drugiego, w końcu skrycie liczył na wargi w partiach intymnych, ale jeśli
oznacza to zmniejszenie czasu do momentu bycia pieprzonym do nieprzytomności,
wchodził w to. Znaczy, to w niego wchodzono. Cokolwiek.
Prędko do bluzki dołączyły spodnie, co zostawiło na Jiminie
tylko bokserki. Pomimo tego, iż i ich chciał się jak najszybciej pozbyć, niemal
się rzucił na klamrę paska Hoseoka, zszarpując
z niego zbędne warstwy garderoby.
– What do prisoners use to call each other? – Starszy złapał go
za brodę, inicjując kolejny mokry pocałunek, jednocześnie pomagając zdjąć z
siebie spodnie. – Cell phones.
Wyższy popatrzył drugiemu w oczy z niemą prośbą, na którą
odpowiedziano entuzjastycznym skinięciem głowy.
– Znaczy… Przygotuj mnie najpierw. – Na policzkach Jimina
wykwitł soczysty rumieniec, a jedynym, co teraz chciał zrobić starszy było
scałowanie go z powrotem. Tak też zrobił, poprzedziwszy to cichym śmiechem. –
No dawno tego nie robiłem, no – jęknął z frustracją, coraz bardziej zażenowany.
Tak, Jimin, bądź jeszcze bardziej dziewiczy.
Hoseok mruknął z zadowoleniem prosto w usta drugiego, którymi
ponownie zaczął się opiekować. Oderwał się od nich na moment, podziwiając ich
stan. Opuchnięte i zaczerwienione, nie powstrzymał się przed złożeniem na nich
kolejnego pocałunku.
– On all
fours.– Wydał rozkaz. Jimina
kręci angielski, prawda? Zagryzł policzek, jedyną odpowiedzią był wytrzeszcz
oraz elokwentne „hę”. Cóż, pociąg
seksualny nie zawsze jest zrozumiały. A Jimin, jak widać, w ogóle go nie
rozumie. Zaśmiał się cicho przed niezgrabnym tłumaczeniem. Na czworaka nie powie,
zabrzmi jak do dziecka. – Na brzuch i się wypnij.
– A bokserki?
– Zostaw.
I Jimin w tempie natychmiastowym zastosował się do ordynansu
Hoseoka, wypinając się najbardziej jak się da. Zatrzepotał biodrami w
zniecierpliwieniu, teraz palce, a potem wreszcie—
Jęknął głośno, jednak nie palce. Lepiej. Poczuł coś mokrego
po wewnętrznej stronie uda, tuż pod krańcem bielizny. Starszy ugryzł delikatną
skórę, po chwili sunąc wyżej, chowając język pod nogawkami bokserek, choć nadal
ich nie zdejmując, nawet nie odchylając. Szybko zaprzestał, wyznaczył wilgotną
ścieżkę po szorstkim, początkowo nieprzyjemnym materiale, lecz nadal zostawał
tylko przy udzie, pośladku, pachwinie.
Był, kurwa, wszędzie, tylko nie tam, gdzie Jimin chciał, by
był. Jęknął ze zniecierpliwieniem, ile można czekać? To tak wiele? Jungkook i
Seokjin mają to na co dzień. No, na pewno nie w takiej jakości, w jakiej właśnie
otrzymywał. W całym swoim dwudziestoletnim życiu nie spał się z kimś tak dobrym.
Nie, dobry to złe słowo. Boskim.
– Ładnie pachniesz – wymruczał mu w kość ogonową starszy,
śląc przy tym wibracje tańczące wzdłuż ciała drugiego. I wreszcie, wreszcie wilgoć zeszła niżej, tuż nad
jego ubrane wejściem. Niemal usłyszał szeroki uśmiech Hoseoka. – Where do bees
go to the bathroom? – Nakreślił językiem kółko, milimetry od dziurki, ale pierdolone milimetry go od niej oddzielały. Nie, żeby Jimin miał okazję dobrze
to poczuć. Bokserki. – At the BP stations!
I w tym momencie pozwolił młodszemu cokolwiek odczuć, choć cokolwiek nadal zaliczało się do
właściwie niczego. W sumie, jak
myślał Jimin, to Hoseok chyba miał mały język, o ile języki podlegają jakiejś
skali. Albo nie chciał go porządnie używać, w co w sumie bardziej wierzył. Ale
cóż, „wielkość się nie liczy”, jak to mawiał Jongup. Co ciekawe, jego chłopak
zapytany o ich życie seksualne zawsze odpowiadał „lepszy rydz niż nic”.
Hoseok naparł delikatnie na tak bardzo wyczekiwane przez
młodszego miejsce. Zawirował czubkiem, pocierając tkaniną o delikatną skórę, a
odbiorca przyjemności nie był w stanie powstrzymać tego drżącego oddechu, który
opuścił jego usta. Podroczył się tak przez chwilę, później przerzuciwszy się na
dziobanie pobliskich mięśni, a jeśli uda niższego przedtem drżały w
zniecierpliwieniu, teraz przeżywały atak padaczki. I ni chuja nie miał pojęcia
jak on wytrzyma właściwe przygotowanie.
– Proszę…
– Proszę co? – Uśmiech starszego jeszcze bardziej się
poszerzył, o ile to w ogóle możliwe.
– Pośpiesz się… – Wysapał jak emeryt po maratonie. Jimin,
popracuj nad dźwiękami, zadyszka nie jest seksowna.
– Kto rano wstaje, temu pan Bóg daje, a cierpliwość popłaca,
Jiminnie.
I tym razem niższy nawet nie zamierzał stłumić sfrustrowanego
jęku, bo Hoseok to taka dupa wołowa, pierdolony kurwiszon, który tylko się
droczy, a nic nie robi—
Nie, jednak coś robi. Młodszy entuzjastycznie uniósł nogi,
gdy został pozbawiony bokserek. Tym razem to Jimin uśmiechnął się szeroko,
wreszcie coś się stanie, nadal będzie używać języka, czy przeniesie się na
palce? Oblizał wargi w rozmarzeniu, każda opcja prezentowała się bosko.
Niemal krzyknął, wciąż nie palce.
Kompletnie zatracił się we własnych jękach, język Hoseoka go
przerastał, tak zajebiście masował wejście, od czasu do czasu je dziobiąc. Starszy
złożył na nim pocałunek przed delikatnym ssaniem, czemu również towarzyszył ten
ciepły, niemal droczący oddech.
Jimin poczuł palce rysujące po pośladkach, odbywające
wędrówkę po udach, pachwinie, niebezpiecznie rozsuwające mu tyłek, tylko po to,
by potem poczuć czubek języka w środku, przyjemnie go rozciągając, działając
cuda. Zaskamlał cicho, Hoseok naprawdę
był boski.
– What did zero say to number eight? Nice belt.
Starszy zakręcił mięśniem, zapewne w celu sprawienia jeszcze
większej przyjemności, a słysząc reakcję, nie powstrzymał się od uśmiechu.
Wsunął się trochę głębiej, zamknął oczy oraz delektował się wydawanymi przez
chłopaka odgłosami. Potarł nosem o skórę niższego, naprawdę ładnie pachniał.
Owocowo. Niedawno musiał brać prysznic.
Bez ostrzeżeń wycofał twarz, na co zadźwięczał jęk
frustracji. Ugryzł lekko kość ogonową,
oczyma pożerając widok: wygięte w łuk plecy, kosmyki ciemnych włosów
przyklejone do karku, płytki oddech, drżące uda. Raczej bardzo podniecające.
Z powrotem jął kąsać spięte mięśnie, po chwili płasko
przejechał po nich językiem (czemu, jak, kurwa, wszystkiemu, towarzyszył
dziwnie głośny jęk – chociaż to nie tak, że narzekał). Rozsunął czubkiem
wejście, choć jeszcze się nie wsunął. Za to dmuchnął do środka, uszy zachłannie
połykały całe to larum spowodowane tylko i wyłącznie jego osobą.
Tym razem dał Jiminowi się nacieszyć, wszedł do środka, miło
rozciągając wnętrze chłopaka. Szybko poruszał czubkiem na wszystkie możliwe
sposoby, raz na jakiś czas zataczał powolne kółko. Nieśpiesznie wsuwał coraz to
więcej i więcej języka, w końcu na palce nie ma co liczyć. Cierpliwość Hoseoka
również ma swój limit, okej?
Ponownie podgryzł krąg mięśni, obecnie na stałe go
opuszczając. Oczywiście i temu akompaniował desperacki jęk, a desperacja
narosła jeszcze bardziej, kiedy odszedł na kilka kroków. Jakim cudem postawił
szafkę nocną na drugim końcu sypialni?
Znalazłszy butelkę lubrykantu oraz prezerwatywę, ponownie jął
pochłaniać zdewastowane już wargi Jimina. Dobrze, iż w międzyczasie młodszy
zdążył się przewrócić z powrotem na plecy. Będzie łatwiej. Czując dłonie
zachłannie trzymające go za policzki, własne ręce zajął pozbawianiem się
bokserek, a skończywszy to, nawilżaniem dumy oraz nasuwaniem na nią kondoma.
– What does a nosy pepper do? – Mruknął, dłoń wyciągnąwszy za
ściskającego go za szyję Jimina, w celu złapania poduszki, która wkrótce
znalazła się pod plecami młodszego. Złożył mu na czole czuły pocałunek,
pozycjonując się przed wejściem chłopaka. – Gets japaleno business.
I gładkim ruchem wszedł w sąsiada, nawet nie próbował stłumić
tego ślicznego krzyku, jaki opuścił jego wargi. Jęknął słabo, on również dawno
nie uprawiał seksu, a Jimin był ciasny jak dziewica, obydwaj potrzebowali
chwili na przystosowanie się. Młodszy przez oczywistą wielkość (choć musiał
przyznać, widział kiedyś chuja Namjoona, większy), a starszy, by nie dojść od
razu. Zapowiada się zbyt obiecująco, by to zrujnować zbyt szybkim orgazmem,
prawda?
Zasypał twarz niższego drobnymi buziakami, w końcu łącząc ich
usta w kolejnym długim pocałunku. Tak idealnie do siebie pasowały, dawały tyle
komfortu, ciepła, przekazywały tyle pożądania. Po zakończeniu go, poczuł
delikatne skinięcie głową.
Jęknął słabo przez ciepło obejmujące nie tylko członka, ale
szybko i całe ciało, ciepło, które sprawiało, że mógł się roztopić, choć jego
jęk szybko został zagłuszony przez wpół wysyczaną – wpół tchniętą kurwę
padającą z ust Jimina.
Zaczął powoli, z oczyma nie do oderwania od twarzy młodszego.
Oczy mu się lekko zaszkliły, musiało boleć, lecz nie zdawał się marudzić –
nawet jeśli chciał, usta były zajęte płytkim oddychaniem, wkrótce drugimi
ustami. Po skroni jęły spływać pierwsze krople potu, tylko dodając seksapilu.
Niższy powoli się przyzwyczajał do tempa, nieśpiesznego, bo
nieśpiesznego, choć przyjemnego. I wtedy, dokładnie w momencie, w którym
pomyślał, że jednak trochę za wolno,
wtedy Hoseok wykonał gwałtowne pchnięcie i przez to pchnięcie Jimin widział
gwiazdy. Krzyknął głośno, bo Hoseok był więcej niż cudowny, więcej niż
zajebisty, więcej niż boski, każdy z epitetów przestał pasować.
Krzyknął prosto w usta wyższego, co z kolei wywołało u drugiego
uśmiech. Jimin także by się uśmiechnął, gdyby tylko nie uniemożliwiło mu to
kolejne równie intensywne posunięcie, moment czystej błogości, głośny jęk, a
potem znowu te powolne ruchy, bo choć przyjemne, to młodszy chciał więcej. Bo
przestał łamać monotonię, przez następne minuty trzymał się tej jebanej
ospałości, coraz bardziej pogłębiając desperację niższego.
– What kind of shoes do ninjas wear? – Hoseok uciszył
nadchodzący jęk frustracji kolejnym pocałunkiem. – Sneakers.
Z każdym nietrafnym pchnięciem oczy Jimina wypełniało coraz
więcej łez, naprawdę miał już dosyć, czemu chuj nie może się pośpieszyć? To
naprawdę takie fajne, męczyć ruchaną przez ciebie osobę?
– Szybciej – tchnął bezwładnie i wnioskując z uśmiechu
starszego, chyba to chciał usłyszeć. – Proszę – był bliski płaczu, a desperacja
narastała w siłę, przygniatała go, chciał to po prostu skończyć.
– Mówiłem ci coś o cierpliwości, nie? – Zaśmiał się wyższy,
klepnąwszy Jimina w biodro. – Powinieneś się stosować do tego, co mówię,
inaczej mogę przestać. – Tym razem śmiech zmienił się w szept przyjemnie
owiewający ucho drugiego.
I, czegokolwiek by mówił, nie mógł, kurwa, przestać.
Właściwie wtedy puściły mu wszelkie hamulce, bo ponownie zaczął wykonywać
agresywne pchnięcia, tylko, tym razem, ciągle. A krzyki chłopaka wcale nie
ułatwiały mu powolnego, dręczycielskiego pieprzenia. Więc po co się męczyć?
Pierwsze, drugie, trzecie posunięcie, a na czwarte trafił
prosto w prostatę młodszego. Zachłannie pożarł krzyk tym spowodowany – choć
pożerał nie tylko krzyków: pożerał także kropelki potu powoli spływające po
szyi Jimina, opuchnięte wargi, które wręcz prosiły, by zostać pocałowane
jeszcze raz, zapach seksu nieśpiesznie mieszający się z pościelą i wnętrze
chłopaka, jakie niemal paliło Hoseoka, przyjemnie się na nim zaciskało; to
wszystko to jebany afrodyzjak.
– Sucharki – usłyszał cichy wdech młodszego, kiedy przeniósł
się z własnymi ustami na szyję. Ku jego zdziwieniu, Jimin szeroko się
uśmiechał, choć ten uśmiech zatracała otrzymywana przyjemność. Spojrzał na
niego z chwilowym zamułem. – Miałeś mi opowiadać suchaaaarki.
Wyższy uśmiechnął się radośnie, po części przez idealną
reakcję na pchnięcie, po części przez słowa młodszego. Zupełnie już zapomniał o
sucharach opowiadanych przez dziadka Guczka, ale przecież pieprzy fetyszystę.
Dżizas, istnieje w ogóle coś takiego jak fetysz sucharów?
– No to… – Jęknął słabo, Jimin spiął mięśnie, a Hoseok miał
wrażenie, że gdyby jeszcze chwilę się tak na nim zaciskał, doszedłby. Szczęście
(albo nie), przestał. Jęknął jednocześnie ze smutkiem i ulgą, po czym jął
przeszukiwać zakątki swego mózgu w poszukiwaniu kolejnych sucharów. Nie
zabraknie. – Jak się nazywa ząb basisty? – Tchnął poprzez kolejny ruch, długo
to on jeszcze nie pociągnie. A gadanie po angielsku to ostatnie, o czym myślał.
– Kiełbasa.
Powoli jęki stawały się coraz krótsze, bardziej chaotyczne, tak
samo jak i pchnięcia, pocałunki kończyły się zdecydowanie za szybko, choć
zaczynały i kończyły się co chwilę, wyrażały coraz więcej przyjemności,
desperacji, pożądania, wszystkich uczuć, które się kłębiły w mężczyznach.
– Poszedł murzyn do— – przerwał wypowiedź jękiem, jakby miał
stawiać to góra dwie minuty. Góra. – Koopalnii – Głos coraz bardziej mu drżał,
nie ze smutku bynajmniej. Skradł Jiminowi krótkiego buziaka, zastanawiał się
czy w ogóle dokończyć opowiadać tego sucharka, w końcu młodszy doszczętnie go
zagłuszał.
Głos młodszego stał się bardziej niestabilny, ale nie tylko
głos mu drżał; drżało całe jego ciało, był tak blisko, wystarczy tylko kilka
pchnięć, a dojdzie i choć jeszcze nie doszedł, miał wrażenie, że to będzie
najlepszy orgazm jego życia.
Przyjemność rosła bardziej niż kiedykolwiek, zdawała się nie
mieć końca, chociaż musiała gdzieś mieć koniec i ten koniec szybko go uderzył, poczuł
jęk wydzierający się z gardzieli, a po nim ta błogość, stan tego dziwnego
uniesienia, drżące jak nigdy ciało, wkrótce ciepłe, równie drżące ramiona
przyjemnie go obejmujące.
Zajęło mu to trochę czasu, odzyskanie miarowego oddechu.
Dopiero po chwili zorientował się, iż tak, Hoseok także doszedł. Jakże
inteligentny wniosek. Co najgorsze, miał wrażenie, że gdyby tylko nie uroczy
widok prezerwatywy niedbale rzuconej gdzieś na podłogę, nie skapnąłby się. Level
pięciolatek.
--
Minęło może pół godziny, może godzina, może trochę więcej.
Ramiona Hoseoka były miłe w dotyku, ciepłe, choć twarde. Przyjemnie.
– Więc opowiedz mi suchara, skoro to takie podniecające –
zaśmiał się wyższy, składając czuły pocałunek na czole chłopaka.
– Nie znam żadnych – wymamrotał z rumieńcem Jimin.
– Jakiś na pewno.
– No to… – Zaczął niepewnie. – Przychodzi facet do drogiej
restauracji. – Popatrzył prosto w oczy starszego, zapewne w poszukiwaniu
poparcia. – Woła kelnera; „prze pana, ale na tym obrusie jest plama”. Kelner
spogląda się w jego stronę z niedowierzaniem: „co, niemożliwe – przecież
wczoraj jej nie było”.
Hoseok zmierzył go sceptycznym wzrokiem. Buforował przez
chwilę ów „żart” (bez cudzysłowu ani rusz), po chwili wreszcie go zrozumiawszy.
Uniósł jedną brew, jeszcze bardziej manifestując sceptyzmem. To nawet suche nie
było.
– Cóż… Trzeba cię będzie nauczyć. – Zadeklarował z uśmiechem.
– A to trochę zajmie.
– A nauczysz mnie do perfekcji? – Spytał z nadzieją Jimin.
Spotkał się tylko z poszerzeniem uśmiechu oraz skinięciem głowy. – Czyli, że…
Jesteśmy razem?
– Jesteśmy.
--
Kim Namjoon: Cześć, tu Junmyeon, nowy chłopak Namjoona.
Kim Namjoon: Chciałem wam tylko oświadczyć, iż Namjoon nie
będzie w stanie opuszczać miejsc siedzących przez następny tydzień.
Kim Namjoon: A, i nie posiada stalowej dupy, jeśli o niej
wspominał.
Fuuuck! No bez przekleństw się nie obejdzie!
OdpowiedzUsuńTo. Było. Kurwa. Zajebiste! Wyjebane w kosmos!
KOCHAM!!
Umieram ze śmiechu, tarzam się po podłodze jak jakaś cholerna gąsienica!
hxjskzbhsjskxbhdjdjdbdjks <3
No nic konstruktywnego teraz na pewno nie ulepię. Ni.chu.ja.!
Ale dziękuję! ♡ Tak bardzo dziękuję za znalezienie tego ff i za zajebiste tłumaczenie! Jesteś Boska! 💘
Na prawdę, wybacz mi to "coś" powyżej ale na prawdę nie jestem w stanie napisać nic co by miało jakieś, jakiekolwiek ręce i nogi. Nadal trzymaja mnie feelsy i głupawka po przeczytaniu tego Shota xD
Jesteś genialna!
Dziękuję 😙
Dziękuję za komentarz!
UsuńAch, nie myślałam, że będzie to kogokolwiek śmieszyć, więc nie oznaczyłam jako komedia, ale jak widzę, mogłam <3
Odnośnie znalezienia tego ficzka i tłumaczenia - to mój ficzek XD
Aww, tak bardzo dziękuję za komentarz (ja także nie umiem komentować, pod wpływem głupawki czy nie ._.)
Serio to Twoje dzieło? 0.0
UsuńTo błagam, pisz częściej, bo to było rewelacyjne! ♡
I jak najbardziej możesz oznaczyć to jako komedie~ śmiałam się jako Edy z Króla Lwa xp (czyli jak totalny debil xd)
Aww dziękuję <3
UsuńMatkoboskaświętepaniechrystedupoJungkooka ten ff jest świetny. Jeśli jeszcz napiszesz coś podobnego to z chęcią przeczytam. Ostatnio naczytalam się za dużo dramatów i takie wesołe op z seksikiem jest idealne.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz!
UsuńCóż, ciężko mi się pisze cokolwiek poważnego, więc takich będzie więcej, seks się sam napatacza, a wena twórcza szepce "skończ wreszcie dramaty i pisz komedie". Szczęście, piszę tylko jeden dramat. Ale potem komedie. I smuty.
Jeszcze raz dziękuję i zapraszam do śledzenia mojej twórczości!
Masz ten dar dziewczyno ^^ kocham wszystko co piszesz z bangtanami >< chcialabym aby bylo tego wiecej... przez ten rozdzial miesnie mojej twarzy daja o sobie znac <3 nie sadzilam ze Kookie moze byc taki chamski i wgl paring Rap Mon i Suho pierwszy raz sie z takim czyms potkalam i od razu mi sie spodobalo! <3
OdpowiedzUsuńZycze dlaszej weny...
Dziękuję!
UsuńNie masz pojęcia, jak bardzo szczerzę się jak głupia (notabene jestem głupia więc pasuje), czytając ten komentarz. Kookie ma w sobie jakiegoś takiego ukrytego chama, no. Tylko nie można z nim przesadzić. Rapmon i Suho to taki trochę pejring dziadków wymyślony w wannie, ale cieszę się, że się podoba!
Odnośnie "wszystkiego, co piszę z bangtanami"... To mój jedyny własny ficzek do tej pory, choć nadchodzi więcej (pora na YoonJina) XD
Jeszcze raz dizękuję za komentarz i zapraszam do śledzenia mojej niezwykle radosnej twórczości!
Tak... wiem... jestem wredna... to też już kiedyś czytałam.... kocham Twój lekki styl pisania. Szkoda, że mnie to nie przychodzi tak łatwo :/
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam czegoś tak zajebistego. Perfekcyjnego wręcz. Suchary jakto suchary xD Ale całość napisana mega, kurwa, pięknie no xD
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam ♥