czwartek, 9 kwietnia 2015

"Facet spod klatki 11a" [oneshot]

 Suharki opowiedziane przez internet i Olisię. A Hołpminów zdecydowanie za mało, to oto i jest. (Szit, to najdłuższe wypociny, jakie kiedykolwiek stworzyłam) (Szit, to niecałe pięć ka ma)

zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: nc-17
pairingi: HopeMin, wspomniane YoonJin i TaeKook, czy Namjoon x Suho to pairing?
gatunki: smut, komedia
ostrzeżenia: AU, seks, przekleństwa, rimming






W średnio fascynującym żywocie Park Jimina zaistniał pewien obiekt, który uczynił je nieco bardziej fascynującym. Ów obiekt Bóg sprowadził pod postacią pewnego atrakcyjnego męża.
Ale nie takiego zwyczajnie atrakcyjnego. Jeśli dotychczas jako atrakcyjnego opisywał Jungkooka czy Seokjina, bezimienny (póki co, jak sobie wmawiał) dla Jimina mężczyzna bez problemu funkcjonowałby jako definicja Boga Seksu.
Zastanawiał go tylko jeden fakt  – dlaczego widuje osobnika tylko na osiedlu? Wkrótce oświecił go sam Jezus, albo żarówka w klatce naprzeciwko. Bo zapaliła się wraz z trzaskiem zamykanych za, o Boże, kumulacją seksu upchaną w jednej osobie. Której imienia jeszcze, kurwa, nie znał. Jeszcze.
Tak więc, będąc studentem praktykującym zawodowe opierdalanie się, doszedł do wniosku, iż świetną wymówką od niechodzenia na wykłady będzie zdobywanie informacji o, jak go pieszczotliwie nazwał, (Niezwykle) Atrakcyjnym Facecie Z Klatki Jedenaście A. Sesja nie ucieknie.
I znalazł ofiarę, szybciej niż myślał. Sklep osiedlowy, podstępnie. Pewnie chciał wzbudzić w Jiminie zazdrość poprzez rzucanie w stronę starszej sprzedawczyni najdenniejszych z sucharów. Tylko czemu w jego ustach każde wypowiadane słowo brzmiało tak cholernie seksownie?
– Jak się nazywa słona firanka? Zasłona.
Pani Lee zaśmiała się niezręcznie, chyba nie chcąc wzbudzić nieufności w nowym, śmiejącym się do rozpuku kliencie. Naprawdę, Jimin miał wrażenie, że zaraz mu przepona pęknie.
– Jak się nazywa telefon Dominiki? Domofon.
– Psze pana…
– Na co czeka maszynista? Na swoją kolej!
I jakkolwiek by to nie zabrzmiało, z każdym kolejnym sucharem Jimin coraz bardziej chciał by te usta zamiast otwierać się do kolejnego nieśmiesznego dowcipu, owinęły się na jego męskości. Albo, namiętnie oddawały pocałunek podczas gdy przypiera wyższego (Jimin zdążył już zauważyć różnicę wzrostu między nimi; jego obserwacji nic nie ujdzie niezauważone)  do ściany i pieprzy do nieprzytomności, lepiej, gdy to sam Bóg Seksu przyprze go do ściany i pieprzy do nieprzytomności.
I podczas szczytowania niech też opowiada te kawały, zdyszany śmiech przerodzi się w przeciągły jęk—
Jimin, trzymaj tak dalej, kurwa mać. Suchary w trakcie seksu, pojebało cię do reszty?
Chyba tak, ustał mu.
Jęknął z frustracją, dowiedziawszy się o własnych fetyszach. Nawet nie wiedział o ich istnieniu, a nie podejrzewałby niewinnych sucharów o taki efekt.
Zajekurwabiście.

--

Min Yoongi: czemu kuloodporni chłopco-harcerze? to głupie ;;
Kim Namjoon: nie podważaj mojego geniuszu
Jeon Jungkook: toć to TaeTae wymyślił :X
Jeon Jungkook: btw widzieliście tego faceta z 11?
Jeon Jungkook: wygląda jak kuń X”DDDDDDD
Kim Seokjin: Kookie, nie bądź niegrzeczny!
Jeon Jungkook: wykrzyknik, ostro
Jimin rozwarł usta w zdziwieniu. Facet z jedenastki… Niby cały blok do mieszkania, ale… koń. Niezwykle Atrakcyjny Facet spod Jedenaście A miał coś w sobie z konia. Zawahał się przed oparciem palców na klawiaturze, wystukując przełomowe dla jego życia pytanie.
Park Jimin: dacie może link do fb tego kunia? :v
Min Yoongi: Jinnie, mam ci wymienić sytuacje w których nie jesteś grzeczny? ^^
Jęknął z desperacją. Tak, niech go teraz zignorują. Zajebiście.
Jeon Jungkook: ochuj, wylogował się
Min Yoongi: ochuj, nie ma nikogo, by cię opierdolić za język
Min Yoongi: nie ma go już 30 sekund ._.
Jeon Jungkook: gdybym go nie znał, powiedziałbym, że idzie ci wpierdolić, ale jako, że to Seokjin to pewnie rzuca na cb klątwy z barbie mariposy XDXD
Min Yoongi: nie nabijaj się z tego, on to praktykuje co noc ;;
Min Yoongi: raz próbował mnie uwieść w tym stroju, wyszło podobnie do tańca erotycznego
Min Yoongi: nie no, trochę lepiej
Min Yoongi: nic nie pobije tańca erotycznego XD
Jeon Jungkook: …
Jeon Jungkook: borze moja wyobraźnia
Jeon Jungkook: nieeee ;;
Kim Namjoon: poszedł się skontaktować z alienami, czy coś ^^
Jeon Jungkook: pls, nikt nie dzwoni do Tae
Kim Namjoon: skąd wiesz?
Jeon Jungkook: opiekuję się nim :x
Min Yoongi: …
Kim Namjoon: to nie fair, wszyscy macie kogo ruchać tylko ja i Jiminnie nie mamy TT
Kim Taehyung: ruchajcie się nawzajem
Jeon Jungkook: ło, ty na fb siedzisz
Jeon Jungkook: jak się nudzisz, to wisz, do usług~
Kim Taehyung: „ach, Jimin, mocniej, mój mężczyzno”
Jeon Jungkook: Tae, przestań ;;
Jeon Jungkook: nie rób tego mojej wyobraźni
Jeon Jungkook: nie narażaj naszego związku
Jeon Jungkook: i dupy rapcia
Kim Namjoon: spokojnie, moja dupa mocarna niczym szyjołamczy chwyt Kyungsoo
Jeon Jungkook: ale to było suche
Kim Taehyung: suche suhe suho
Jeon Jungkook: w sumie
Jeon Jungkook: to ruchaj Suhego
Jeon Jungkook: obydwaj macie te suche żarty
Jeon Jungkook: i mentalność osiemdziesięciolatka
Jeon Jungkook: pasujecie do siebie
Kim Taehyung: XDDDD
Dobra, koniec tego. Trzeba o sobie przypomnieć.
Park Jimin: to dacie tego linka? ^^”
Kim Seokjin: Jung Hoseok
Jimin nieśmiało kliknął w profil. Czego miał się spodziewać? Zamknął oczy na czas ładowania się strony; jednak nienawidził tego, że Jungkook ściągał pornole na jego laptopie. Wirusów to już nie chciał jakoś magicznie usunąć, co?
Uśmiechnął się dziko na wczytaną wersję fejsbuka Niezwykle Atrakcyjnego Faceta Z Klatki Jedenaście A. Śliczna profilówka, tło w szczeniaczki… Idealnie. Pracuje w Tańcz z Kim Jongdae?
 Jimin zaczął skakać radośnie po pokoju, kurwa mać, Hoseok pracował w najbardziej fachowym studiu tańca w całej jebanej Korei! Rozmarzył się nieco, obmyślając okoliczności, w których zademonstruje mu te swoje skille.
– Jung Hoseok – powiedział, kiedy nieco już się uspokoił. Nieźle brzmiało. – Jung Hoseok – Zajęczał, po głowie przechodziły mu wszystkie możliwe sposoby dobrania się do ofiary. – Jung Hoseok! – Wykrzyczał, przed oczami miał te wszystkie pchnięcia prosto w jego prostatę.
Ta trzecia forma brzmiała najlepiej.
Na jednym wdechu wysłał zaproszenie do grona znajomych, po czym natychmiastowo zatrzasnął laptopa. Za dużo wrażeń na jeden dzień.
Jeon Jungkook: gdzie byłeś? O.O
Kim Seokjin: No bo…
Kim Seokjin: Każdy ma swoje potrzeby…
Jeon Jungkook: …srałeś
Kim Seokjin: Nie ujmuj tego tak! >///<
Min Yoongi: KURWA MAĆ KTO ZACZĄŁ SIĘ DRZEĆ
Min Yoongi: CENTRALNIE NADE MNĄ
Min Yoongi: ZAJEBIĘ CHUJA
Jeon Jungkook: ochuj
Jeon Jungkook: słyszę krzyki X”DDDD

--

Kilka dni później, wzbogacony w informacje o nowej ofierze (i o tym, by nie testować imion w środku nocy, Yoongi potwierdza), spotkał go po raz dwudziesty. Co więcej, ofiara częściej przebywała w Jiminowych miejscach. I, jakkolwiek zuchwale by to nie zabrzmiało, również wydawała się być zainteresowana panem Park Jiminem.
Po pierwsze, pięć minut po prośbie ze strony niższego, Hoseok (o boże, wreszcie poznał imię Boga Seksu!) zaakceptował zaproszenie na fejsie. Kojarzenie z wyglądu to pierwszy krok.
Po drugie, okurwamaćcosięwłaśniestało.
Na początku, Hoseok tylko się na niego patrzył. Wzrokiem nieco żądnym, drapieżnym, niemo oceniającym przez jaki czas Jimin nie będzie mógł chodzić na własnych siłach, co jednak Jimin postanowił olać, w końcu nie wierzy w tak wielkie szczęście osobiste.
Dlatego też nikt nie wie, jakim cudem kilka minut później młodszy znalazł się przy ścianie klatki schodowej, drżąc pod wpływem oddechu owiewającego jego prawe ucho. Zacisnął dłonie na materiale bluzy, choć najchętniej wplótłby je we włosy Niezwykle Atrakcyjnego Faceta Z Klatki Jedenaście A i przyciągnąłby go do pocałunku. Ale, to nieodpowiednie.
Prośba o to, by Hoseok go pieprzył w trybie natychmiastowym również byłaby nieodpowiednia, prawda?
Pierdolić wszystko, jednak przyciągnął go do pocałunku. Celibat również jest nieodpowiedni, niezdrowe rzeczy nieodpowiednie.
Wargi o wargi, język o język, zęby o zęby, to było, kurwa, cudowne. Czuł biodra na swoich, palce we włosach, tarcie drugiej nieśpiesznie budzącej się do życia męskości o swoją. I przede wszystkim, powolne zanikanie tej wiszącej nad nimi frustracji seksualnej.
To Hoseok przerwał pocałunek. Przygryzł płatek ucha Jimina, wywołując u chłopaka słaby jęk. Słaby, choć wręcz błagający o kontynuację.
– Mieszkam naprzeciwko ciebie, Jiminnie, więc przestań chodzić bez koszulki, kiedy masz zapalone światło.
I tak niespodziewanie, jak się zaczęło, tak szybko się skończyło, zostawiając skonfundowanego jak nigdy Jimina przy ścianie.

--

Dopiero dwa dni później zrozumiał słowa Boga Seksu.
Oblizał usta, musnął palcem twardniejącą męskość. W mieszkaniu naprzeciwko naprawdę mieszkał Hoseok. Znaczy; Hoseok bez koszulki, z mokrymi włosami, kropelkami wody wędrującymi od obojczyków, poprzez pierś, niżej, o boże, sześciopak, znikającymi dopiero za gumką bokserek…
Jęknął cicho, po czym po raz pierwszy spędził noc testując wszelkie mu znane pozycje seksualne na własnych palcach.

--

I tak było, kurwa, codziennie. Jimin w pewnym momencie zaczął się zastanawiać nad powodem, dla którego jego organizm produkuje tyle plemników. To wręcz nienaturalne, jak one się tam wszystkie mieszczą?
Ale, w gry gra się we dwóch. Cóżesz to za zabawa, gdy tylko jeden ma satysfakcję?
Tak się składa, iż Hoseok nie jedyny na świecie potrafi tańczyć. Co prawda nieco lepiej od Jimina, ale zawsze coś. Kocie ruchy itepe.
Młodszy wiedział, doskonale wiedział, iż sąsiad również na niego patrzy. Z niemniejszym pożądaniem, o tej samej godzinie. Może, jak się śniło Jiminowi, jego widok sprawiał, iż zapominał o swoich sucharach?
…Oby nie, słuchanie ich w trakcie seksu byłoby podniecające jak siedem skurwysynów.
Nie tak mentalnie pacnął się w twarz, odganiając wszystkie te niedojebane fetysze. Teraz musiał się skupić na tańcu, nie na chuju. Dosłownym chuju, tym razem nie wyzywał Jungkooka. Włączył muzykę, idealnie.
Nie, żeby taniec był jakąś jego pasją. Po prostu wszyscy jego byli mu powtarzali, iż nieźle wygląda, jak majta dupą w rytm muzyki. Właściwie to potrafił tylko do jednej, więc nie było mowy o żadnej melodii przedostającej się w głąb jego ciała, czy coś. Po prostu bujał truchłem, by wreszcie się ruchać z Hoseokiem. Logicznie.
– Oł, ken ju fil yt, ken ju fil yt – zanucił pod nosem nawet nie łamanym angielskim. Kalecznym angielskim. Poczciwy Rapcio by się za głowę złapał.
Zmoczył wcześniej włosy, spodziewając się lepszego efektu. W końcu jakiego faceta nie podniecają do stanu pierdolę-wszystko-rucham-go krople nieśpiesznie spływające po ciele? Pozbawionym koszulki ciele, warto dodać. Całkiem umięśnionym. Ponętnym, kurwa, po prostu ponętnym.
Uśmiechnął się zawadiacko, kątem oka zerkając za okno. Reakcja prawidłowa. Wyczekiwana sylwetka przyssała się do szyby.

--

Jeon Jungkook: oboże
Jeon Jungkook: weźcie go ode mnie
Min Yoongi: co robi ;;
Jeon Jungkook: „boże rucham go jaki on seksowny”
Min Yoongi: serio
Min Yoongi: w koniu
Jeon Jungkook: co jest z nim nie tak ._.
Jeon Jungkook: i te dzikie fantazje
Kim Namjoon: kamraci
Kim Namjoon: dajcie mi linka do tego Suho
Kim Seokjin: Kim Junmyeon
Kim Namjoon: dzięki
Kim Seokjin: Czuję się pomocny. :>
Min Yoongi: chcesz mi pomóc z czymś innym?
Jeon Jungkook: nieee
Jeon Jungkook: nie zaczynajcie znowu
Kim Seokjin: Bezbożniku, dzisiaj niedziela.
Kim Seokjin: Dzisiaj do kościółka, a potem na obiadek do mamusi.
Kim Seokjin: Sam mówiłeś, że rosołek robi świetny.
Kim Taehyung: i to ja jestem niedojebany
Kim Seokjin: Język!
Kim Taehyung: to oni mnie tak nazywali, ja tylko cytuję
Kim Taehyung: ponoć jedzenie płodów nie jest normalne
Jeon Jungkook: z kim ja żyję TT
Jeon Jungkook: ale pieprzyć umiesz :X
Jeon Jungkook: w niedziele najlepiej <3
Min Yoongi: zakazany owoc smakuje najlepiej, co :X
Kim Seokjin: ONI NIE MIELI SIĘ DOWIEDZIEĆ!

--

Wytworzyła się pewnego rodzaju rywalizacja. Kto wytrzyma dłużej.
Jimin przegrał.
– O kurwa – jęknął, zdecydowanie zbyt podniecony pikselami balującymi mu po monitorze.
Filmik z tańczącym Hoseokiem. Bez koszulki. Choreografia z nieustannymi pchnięciami bioder.

--

Kim Namjoon: holyfuck
Kim Namjoon: rucham. go.

--

Hoseok nie wyglądał na specjalnie zdziwionego dzwonkiem do drzwi. Kiedyś musiało do tego dojść. Chyba się go spodziewał, już bez koszulki… Ożesz kurwa, ten brzuch. A raczej jego brak. Mięśnie, ludzie, czysty abs! Pośpiesznie, stając na jednej nodze, zsunął z siebie buty wraz ze skarpetkami. Nie będzie przecież im później smrodził.
– Ja po cukier – mruknął przed pchnięciem starszego gdzieś do tyłu. Ten entuzjastycznie zareagował na czyn, odpowiadając radosnym przypięciem drugiego do ściany.
Niższy dzisiaj nie miał zamiaru kończyć na (niezwykle obiecującym) pocałunku. Szybko zainicjował pierwszego buziaka.
Był nieco słodszy niż poprzedni. Delikatne ocieranie warg o wargi, lekkie podgryzanie. Gdyby tylko nie motyw, z jakim przyszedł tu Jimin, można by powiedzieć, nic seksualnego. Chłopak jednak otworzył nieco usta, dając starszemu do nich pełen dostęp, a nic seksualnego szybko zmieniło się w ssanie, spór zębów, mlask języków, kąsanie warg do momentu, w którym Jimin zapomniał, jak się oddycha, zmienił się w drżący chaos i chciał tylko więcej: więcej Hoseoka, więcej jego warg, rąk wsuwających się pod koszulkę, więcej skóry palącej jego własną.
Zacisnął dłonie na włosach sąsiada, nawet nie wiedział, jak się tam znalazły. Jęknął cicho, czując kolano brutalnie rozsuwające jego uda, wsuwające się między nie, minimalnie stymulujące jego rosnącą (w tempie piętnastolatka) dumę.
Nacisk na ciało z każdą chwilą się zwiększał, Jimin czuł coś twardego ocierającego o biodro. Stęknął z niesmakiem, kiedy Hoseok opuścił jego usta, przenosząc się na ucho. Wzdrygnął się, gdy owiał je oddechem, zadrżał, gdy przejechał po nim językiem, jęknął, gdy je ugryzł; Hoseok wiedział, co robił.
– Co teraz, Jiminnie? – Zaśmiał mu się do ucha, na co młodszy wypuścił drżący oddech. – Odpowiedz mi.
I Jimin naprawdę by odpowiedział, gdyby tylko nie Hoseok. Gdyby tylko ta cała pieszczota małżowiny nie odbierała mu zdolności zdrowego myślenia, gdyby ręka działająca pod jego bluzką nie okazała się być ósmym cudem świata, gdyby przestał napierać na ich nadal ubrane męskości. Wtedy; może.
– Co teraz, Park Jimin. – Tym razem Hoseok zażądał i zamiast trwogi wywołał kolejną falę podniecenia targającą ciałem młodszego.
– Suchary – tchnął, niemal bezdźwięcznie; nie miał siły myśleć o jakiejkolwiek innej odpowiedzi.
Usłyszał ciche parsknięcie i czuł, jak traci przez nie zmysły. Przerażał go stan, w jakim się obecnie znajdował. Starszy zbliżył się do jego ust, tak, że ledwo się stykały, lecz ich nie połączył; zostawił między nimi tę niezdrową przestrzeń, łaskotał oddechem, sprawiał, że Jimin czuł się tak cholernie dobrze, strach pomyśleć, jak dobrze by było, gdyby je splótł. Pozostawiał tak wiele do życzenia, a mimo to młodszy miał wrażenie, iż dojdzie od samego pocałunku.
– Czyli to moje sucharki tak cię we mnie rozkochały, co? – Mruknął, z każdą sylabą ocierając wargami o wargi.
Jimin wreszcie nie wytrzymał tej pierdolonej odległości, bezceremonialnie przyciągnął sąsiada do kolejnego pocałunku, bo byli tak blisko, a jednak za daleko. Choć Hoseok samym głosem mógł sprawić, że młodszy dojdzie, drugi chciał go wreszcie poczuć, jak nie w sobie, to chociaż nad sobą.
Odsunął się nieco, nogi zaplatając w pasie starszego, zuchwale ocierając męskościami o siebie, a młodszemu przeszło przez myśl, że zaraz, kurwa, dojdzie w spodnie. Jak on ma się potem tłumaczyć wiecznie-wyglądającemu-w-oknie Daehyunowi? Że co, że siedział i mu soczek w kartoniku się przedziurawił? Potem to dojdzie do reszty jego bandy, tego całego Himchana i całe osiedle będzie o tym pierdoliło. A Jungkook to mu w ogóle spokoju nie da.
– Jak się nazywa latające masło? Butterfly.
I to było, kurwa, to.
Jęknął głośno na ten zajebisty akcent, jeśli poprzednie sucharki były podniecające, to było czyste porno. Nawet nie zrozumiał sensu tego „dowcipu” (choć wierzył, iż i tak nie byłby śmieszny), ale o boże.
– Angielski, co? – Zaśmiał się Bóg Seksu, łapiąc Jimina pod pośladkami, miarowo je ściskając i masując. Powoli odsunął się od ściany, a chwilę później młodszy został rzucony na łóżko. Zastanawiał go krótki czas wędrówki do sypialni, co zwalił na malutką powierzchnię mieszkania sąsiada. – Why did the skeleton go to the party alone? He had no body to go with him!
Jimin miał ochotę krzyczeć, to wszystko to było dla niego za dużo: ten głos, ten pieprzony głos, ten jebany ucisk na biodrze, te pierdolone zęby na szyi. Szybko wplótł palce w ciemne kosmyki, boleśnie ciągnąc je do góry, po raz kolejny łącząc ich usta w pocałunku i już mógł stwierdzić, że te wargi nigdy mu się nie znudzą.
– What do you do with a sick boat? – Uśmiechnął się szeroko Hoseok, podnosząc młodszego, by pozbawić go koszulki. Rzucił ją gdzieś w kąt, po czym rozpoczął atak na obojczyki. Robił wszystko: ssał, gryzł, całował, szczypał, sprawiał, że Jimin zdecydowanie zapamięta dzisiejszą noc jako najlepszy seks jego życia. – Take it to the doc!
Niższy nie miał pojęcia, jak reagować. Jęczał zdecydowanie zbyt głośno, jak na grę wstępną (a nie chciał przecież, by drugi pomyślał, że jest prawiczkiem), wbijał paznokcie w nagi kark sąsiada, uniósłby biodra, byle tylko trochę się odpłacić starszemu (i samemu się lepiej poczuć, ale udawał altruistę) poprzez choć odrobinę tarcia, ale ta pierdolona ręka na biodrze mu to uniemożliwiała. Zamknął ciasno oczy, nie wstrzymał płaczliwego stęku.
– What is the defini— Ojej, Jiminnie, cierpliwości trochę. – Wyciągnął ze sztuczną słodyczą Hoseok, najwyraźniej zauważywszy próby młodszego. Szybko jednak zapomniał o tych słowach i powróciwszy do pieszczot na klace piersiowej Jimina, ścisnął jego męskość, wydobywając z chłopaka głośny kwil.
– MatkoboskaświętepaniechrystedupoJungkooka – jęknął głośno, jak tak dalej pójdzie to dojdzie za trzy sekundy. Żarcik. Dwie. – Zrób coś wreszcie!
– Cały czas coś robię – zaświergotał Hoseok w odpowiedzi, choć faktycznie zsunął się niżej. To jest, do linii spodni.
Złapał zębami za materiał, powoli odhaczając guzik. I Chryste, Jimin w całym swoim życiu nie widział równie grzesznego obrazu jak ten. Nagłe nawiązanie kontaktu wzrokowego również nie pomagało. Szczególnie, kiedy w przeciwieństwie do tych Jungkookowych pornoli (których Jungkook i tak nie używał, nie, kiedy z Taehyungiem codziennie testują wszystkie wykonalne przez ciało mężczyzny pozycje seksualne), nie znalazł w spojrzeniu niewinności. Gorzej. Lekkie rozbawienie.
Starszy szybko powrócił do ust niższego, co nieco zawiodło drugiego, w końcu skrycie liczył na wargi w partiach intymnych, ale jeśli oznacza to zmniejszenie czasu do momentu bycia pieprzonym do nieprzytomności, wchodził w to. Znaczy, to w niego wchodzono. Cokolwiek.
Prędko do bluzki dołączyły spodnie, co zostawiło na Jiminie tylko bokserki. Pomimo tego, iż i ich chciał się jak najszybciej pozbyć, niemal się rzucił na klamrę paska Hoseoka, zszarpując z niego zbędne warstwy garderoby.
– What do prisoners use to call each other? – Starszy złapał go za brodę, inicjując kolejny mokry pocałunek, jednocześnie pomagając zdjąć z siebie spodnie. – Cell phones.
Wyższy popatrzył drugiemu w oczy z niemą prośbą, na którą odpowiedziano entuzjastycznym skinięciem głowy.
– Znaczy… Przygotuj mnie najpierw. – Na policzkach Jimina wykwitł soczysty rumieniec, a jedynym, co teraz chciał zrobić starszy było scałowanie go z powrotem. Tak też zrobił, poprzedziwszy to cichym śmiechem. – No dawno tego nie robiłem, no – jęknął z frustracją, coraz bardziej zażenowany. Tak, Jimin, bądź jeszcze bardziej dziewiczy.
Hoseok mruknął z zadowoleniem prosto w usta drugiego, którymi ponownie zaczął się opiekować. Oderwał się od nich na moment, podziwiając ich stan. Opuchnięte i zaczerwienione, nie powstrzymał się przed złożeniem na nich kolejnego pocałunku.
– On all fours.– Wydał rozkaz. Jimina kręci angielski, prawda? Zagryzł policzek, jedyną odpowiedzią był wytrzeszcz oraz elokwentne „hę”.  Cóż, pociąg seksualny nie zawsze jest zrozumiały. A Jimin, jak widać, w ogóle go nie rozumie. Zaśmiał się cicho przed niezgrabnym tłumaczeniem. Na czworaka nie powie, zabrzmi jak do dziecka. – Na brzuch i się wypnij.
– A bokserki?
– Zostaw.
I Jimin w tempie natychmiastowym zastosował się do ordynansu Hoseoka, wypinając się najbardziej jak się da. Zatrzepotał biodrami w zniecierpliwieniu, teraz palce, a potem wreszcie—
Jęknął głośno, jednak nie palce. Lepiej. Poczuł coś mokrego po wewnętrznej stronie uda, tuż pod krańcem bielizny. Starszy ugryzł delikatną skórę, po chwili sunąc wyżej, chowając język pod nogawkami bokserek, choć nadal ich nie zdejmując, nawet nie odchylając. Szybko zaprzestał, wyznaczył wilgotną ścieżkę po szorstkim, początkowo nieprzyjemnym materiale, lecz nadal zostawał tylko przy udzie, pośladku, pachwinie.
Był, kurwa, wszędzie, tylko nie tam, gdzie Jimin chciał, by był. Jęknął ze zniecierpliwieniem, ile można czekać? To tak wiele? Jungkook i Seokjin mają to na co dzień. No, na pewno nie w takiej jakości, w jakiej właśnie otrzymywał. W całym swoim dwudziestoletnim życiu nie spał się z kimś tak dobrym. Nie, dobry to złe słowo. Boskim.
– Ładnie pachniesz – wymruczał mu w kość ogonową starszy, śląc przy tym wibracje tańczące wzdłuż ciała drugiego. I wreszcie, wreszcie wilgoć zeszła niżej, tuż nad jego ubrane wejściem. Niemal usłyszał szeroki uśmiech Hoseoka. – Where do bees go to the bathroom? – Nakreślił językiem kółko, milimetry od dziurki, ale pierdolone milimetry go od niej oddzielały. Nie, żeby Jimin miał okazję dobrze to poczuć. Bokserki. – At the BP stations!
I w tym momencie pozwolił młodszemu cokolwiek odczuć, choć cokolwiek nadal zaliczało się do właściwie niczego. W sumie, jak myślał Jimin, to Hoseok chyba miał mały język, o ile języki podlegają jakiejś skali. Albo nie chciał go porządnie używać, w co w sumie bardziej wierzył. Ale cóż, „wielkość się nie liczy”, jak to mawiał Jongup. Co ciekawe, jego chłopak zapytany o ich życie seksualne zawsze odpowiadał „lepszy rydz niż nic”.
Hoseok naparł delikatnie na tak bardzo wyczekiwane przez młodszego miejsce. Zawirował czubkiem, pocierając tkaniną o delikatną skórę, a odbiorca przyjemności nie był w stanie powstrzymać tego drżącego oddechu, który opuścił jego usta. Podroczył się tak przez chwilę, później przerzuciwszy się na dziobanie pobliskich mięśni, a jeśli uda niższego przedtem drżały w zniecierpliwieniu, teraz przeżywały atak padaczki. I ni chuja nie miał pojęcia jak on wytrzyma właściwe przygotowanie.
– Proszę…
– Proszę co? – Uśmiech starszego jeszcze bardziej się poszerzył, o ile to w ogóle możliwe.
– Pośpiesz się… – Wysapał jak emeryt po maratonie. Jimin, popracuj nad dźwiękami, zadyszka nie jest seksowna.
– Kto rano wstaje, temu pan Bóg daje, a cierpliwość popłaca, Jiminnie.
I tym razem niższy nawet nie zamierzał stłumić sfrustrowanego jęku, bo Hoseok to taka dupa wołowa, pierdolony kurwiszon, który tylko się droczy, a nic nie robi—
Nie, jednak coś robi. Młodszy entuzjastycznie uniósł nogi, gdy został pozbawiony bokserek. Tym razem to Jimin uśmiechnął się szeroko, wreszcie coś się stanie, nadal będzie używać języka, czy przeniesie się na palce? Oblizał wargi w rozmarzeniu, każda opcja prezentowała się bosko.
Niemal krzyknął, wciąż nie palce.
Kompletnie zatracił się we własnych jękach, język Hoseoka go przerastał, tak zajebiście masował wejście, od czasu do czasu je dziobiąc. Starszy złożył na nim pocałunek przed delikatnym ssaniem, czemu również towarzyszył ten ciepły, niemal droczący oddech.
Jimin poczuł palce rysujące po pośladkach, odbywające wędrówkę po udach, pachwinie, niebezpiecznie rozsuwające mu tyłek, tylko po to, by potem poczuć czubek języka w środku, przyjemnie go rozciągając, działając cuda. Zaskamlał cicho, Hoseok naprawdę był boski.
– What did zero say to number eight? Nice belt.
Starszy zakręcił mięśniem, zapewne w celu sprawienia jeszcze większej przyjemności, a słysząc reakcję, nie powstrzymał się od uśmiechu. Wsunął się trochę głębiej, zamknął oczy oraz delektował się wydawanymi przez chłopaka odgłosami. Potarł nosem o skórę niższego, naprawdę ładnie pachniał. Owocowo. Niedawno musiał brać prysznic.
Bez ostrzeżeń wycofał twarz, na co zadźwięczał jęk frustracji. Ugryzł lekko kość ogonową,  oczyma pożerając widok: wygięte w łuk plecy, kosmyki ciemnych włosów przyklejone do karku, płytki oddech, drżące uda. Raczej bardzo podniecające.
Z powrotem jął kąsać spięte mięśnie, po chwili płasko przejechał po nich językiem (czemu, jak, kurwa, wszystkiemu, towarzyszył dziwnie głośny jęk – chociaż to nie tak, że narzekał). Rozsunął czubkiem wejście, choć jeszcze się nie wsunął. Za to dmuchnął do środka, uszy zachłannie połykały całe to larum spowodowane tylko i wyłącznie jego osobą.
Tym razem dał Jiminowi się nacieszyć, wszedł do środka, miło rozciągając wnętrze chłopaka. Szybko poruszał czubkiem na wszystkie możliwe sposoby, raz na jakiś czas zataczał powolne kółko. Nieśpiesznie wsuwał coraz to więcej i więcej języka, w końcu na palce nie ma co liczyć. Cierpliwość Hoseoka również ma swój limit, okej?
Ponownie podgryzł krąg mięśni, obecnie na stałe go opuszczając. Oczywiście i temu akompaniował desperacki jęk, a desperacja narosła jeszcze bardziej, kiedy odszedł na kilka kroków. Jakim cudem postawił szafkę nocną na drugim końcu sypialni?
Znalazłszy butelkę lubrykantu oraz prezerwatywę, ponownie jął pochłaniać zdewastowane już wargi Jimina. Dobrze, iż w międzyczasie młodszy zdążył się przewrócić z powrotem na plecy. Będzie łatwiej. Czując dłonie zachłannie trzymające go za policzki, własne ręce zajął pozbawianiem się bokserek, a skończywszy to, nawilżaniem dumy oraz nasuwaniem na nią kondoma.
– What does a nosy pepper do? – Mruknął, dłoń wyciągnąwszy za ściskającego go za szyję Jimina, w celu złapania poduszki, która wkrótce znalazła się pod plecami młodszego. Złożył mu na czole czuły pocałunek, pozycjonując się przed wejściem chłopaka. – Gets japaleno business.
I gładkim ruchem wszedł w sąsiada, nawet nie próbował stłumić tego ślicznego krzyku, jaki opuścił jego wargi. Jęknął słabo, on również dawno nie uprawiał seksu, a Jimin był ciasny jak dziewica, obydwaj potrzebowali chwili na przystosowanie się. Młodszy przez oczywistą wielkość (choć musiał przyznać, widział kiedyś chuja Namjoona, większy), a starszy, by nie dojść od razu. Zapowiada się zbyt obiecująco, by to zrujnować zbyt szybkim orgazmem, prawda?
Zasypał twarz niższego drobnymi buziakami, w końcu łącząc ich usta w kolejnym długim pocałunku. Tak idealnie do siebie pasowały, dawały tyle komfortu, ciepła, przekazywały tyle pożądania. Po zakończeniu go, poczuł delikatne skinięcie głową.
Jęknął słabo przez ciepło obejmujące nie tylko członka, ale szybko i całe ciało, ciepło, które sprawiało, że mógł się roztopić, choć jego jęk szybko został zagłuszony przez wpół wysyczaną – wpół tchniętą kurwę padającą z ust Jimina.
Zaczął powoli, z oczyma nie do oderwania od twarzy młodszego. Oczy mu się lekko zaszkliły, musiało boleć, lecz nie zdawał się marudzić – nawet jeśli chciał, usta były zajęte płytkim oddychaniem, wkrótce drugimi ustami. Po skroni jęły spływać pierwsze krople potu, tylko dodając seksapilu.
Niższy powoli się przyzwyczajał do tempa, nieśpiesznego, bo nieśpiesznego, choć przyjemnego. I wtedy, dokładnie w momencie, w którym pomyślał, że jednak trochę za wolno, wtedy Hoseok wykonał gwałtowne pchnięcie i przez to pchnięcie Jimin widział gwiazdy. Krzyknął głośno, bo Hoseok był więcej niż cudowny, więcej niż zajebisty, więcej niż boski, każdy z epitetów przestał pasować.
Krzyknął prosto w usta wyższego, co z kolei wywołało u drugiego uśmiech. Jimin także by się uśmiechnął, gdyby tylko nie uniemożliwiło mu to kolejne równie intensywne posunięcie, moment czystej błogości, głośny jęk, a potem znowu te powolne ruchy, bo choć przyjemne, to młodszy chciał więcej. Bo przestał łamać monotonię, przez następne minuty trzymał się tej jebanej ospałości, coraz bardziej pogłębiając desperację niższego.
– What kind of shoes do ninjas wear? – Hoseok uciszył nadchodzący jęk frustracji kolejnym pocałunkiem. – Sneakers.
Z każdym nietrafnym pchnięciem oczy Jimina wypełniało coraz więcej łez, naprawdę miał już dosyć, czemu chuj nie może się pośpieszyć? To naprawdę takie fajne, męczyć ruchaną przez ciebie osobę?
– Szybciej – tchnął bezwładnie i wnioskując z uśmiechu starszego, chyba to chciał usłyszeć. – Proszę – był bliski płaczu, a desperacja narastała w siłę, przygniatała go, chciał to po prostu skończyć.
– Mówiłem ci coś o cierpliwości, nie? – Zaśmiał się wyższy, klepnąwszy Jimina w biodro. – Powinieneś się stosować do tego, co mówię, inaczej mogę przestać. – Tym razem śmiech zmienił się w szept przyjemnie owiewający ucho drugiego.
I, czegokolwiek by mówił, nie mógł, kurwa, przestać. Właściwie wtedy puściły mu wszelkie hamulce, bo ponownie zaczął wykonywać agresywne pchnięcia, tylko, tym razem, ciągle. A krzyki chłopaka wcale nie ułatwiały mu powolnego, dręczycielskiego pieprzenia. Więc po co się męczyć?
Pierwsze, drugie, trzecie posunięcie, a na czwarte trafił prosto w prostatę młodszego. Zachłannie pożarł krzyk tym spowodowany – choć pożerał nie tylko krzyków: pożerał także kropelki potu powoli spływające po szyi Jimina, opuchnięte wargi, które wręcz prosiły, by zostać pocałowane jeszcze raz, zapach seksu nieśpiesznie mieszający się z pościelą i wnętrze chłopaka, jakie niemal paliło Hoseoka, przyjemnie się na nim zaciskało; to wszystko to jebany afrodyzjak.
– Sucharki – usłyszał cichy wdech młodszego, kiedy przeniósł się z własnymi ustami na szyję. Ku jego zdziwieniu, Jimin szeroko się uśmiechał, choć ten uśmiech zatracała otrzymywana przyjemność. Spojrzał na niego z chwilowym zamułem. – Miałeś mi opowiadać suchaaaarki.
Wyższy uśmiechnął się radośnie, po części przez idealną reakcję na pchnięcie, po części przez słowa młodszego. Zupełnie już zapomniał o sucharach opowiadanych przez dziadka Guczka, ale przecież pieprzy fetyszystę. Dżizas, istnieje w ogóle coś takiego jak fetysz sucharów?
– No to… – Jęknął słabo, Jimin spiął mięśnie, a Hoseok miał wrażenie, że gdyby jeszcze chwilę się tak na nim zaciskał, doszedłby. Szczęście (albo nie), przestał. Jęknął jednocześnie ze smutkiem i ulgą, po czym jął przeszukiwać zakątki swego mózgu w poszukiwaniu kolejnych sucharów. Nie zabraknie. – Jak się nazywa ząb basisty? – Tchnął poprzez kolejny ruch, długo to on jeszcze nie pociągnie. A gadanie po angielsku to ostatnie, o czym myślał. – Kiełbasa.
Powoli jęki stawały się coraz krótsze, bardziej chaotyczne, tak samo jak i pchnięcia, pocałunki kończyły się zdecydowanie za szybko, choć zaczynały i kończyły się co chwilę, wyrażały coraz więcej przyjemności, desperacji, pożądania, wszystkich uczuć, które się kłębiły w mężczyznach.
– Poszedł murzyn do— – przerwał wypowiedź jękiem, jakby miał stawiać to góra dwie minuty. Góra. – Koopalnii – Głos coraz bardziej mu drżał, nie ze smutku bynajmniej. Skradł Jiminowi krótkiego buziaka, zastanawiał się czy w ogóle dokończyć opowiadać tego sucharka, w końcu młodszy doszczętnie go zagłuszał.
Głos młodszego stał się bardziej niestabilny, ale nie tylko głos mu drżał; drżało całe jego ciało, był tak blisko, wystarczy tylko kilka pchnięć, a dojdzie i choć jeszcze nie doszedł, miał wrażenie, że to będzie najlepszy orgazm jego życia.
Przyjemność rosła bardziej niż kiedykolwiek, zdawała się nie mieć końca, chociaż musiała gdzieś mieć koniec i ten koniec szybko go uderzył, poczuł jęk wydzierający się z gardzieli, a po nim ta błogość, stan tego dziwnego uniesienia, drżące jak nigdy ciało, wkrótce ciepłe, równie drżące ramiona przyjemnie go obejmujące.
Zajęło mu to trochę czasu, odzyskanie miarowego oddechu. Dopiero po chwili zorientował się, iż tak, Hoseok także doszedł. Jakże inteligentny wniosek. Co najgorsze, miał wrażenie, że gdyby tylko nie uroczy widok prezerwatywy niedbale rzuconej gdzieś na podłogę, nie skapnąłby się. Level pięciolatek.

--

Minęło może pół godziny, może godzina, może trochę więcej. Ramiona Hoseoka były miłe w dotyku, ciepłe, choć twarde. Przyjemnie.
– Więc opowiedz mi suchara, skoro to takie podniecające – zaśmiał się wyższy, składając czuły pocałunek na czole chłopaka.
– Nie znam żadnych – wymamrotał z rumieńcem Jimin.
– Jakiś na pewno.
– No to… – Zaczął niepewnie. – Przychodzi facet do drogiej restauracji. – Popatrzył prosto w oczy starszego, zapewne w poszukiwaniu poparcia. – Woła kelnera; „prze pana, ale na tym obrusie jest plama”. Kelner spogląda się w jego stronę z niedowierzaniem: „co, niemożliwe – przecież wczoraj jej nie było”.
Hoseok zmierzył go sceptycznym wzrokiem. Buforował przez chwilę ów „żart” (bez cudzysłowu ani rusz), po chwili wreszcie go zrozumiawszy. Uniósł jedną brew, jeszcze bardziej manifestując sceptyzmem. To nawet suche nie było.
– Cóż… Trzeba cię będzie nauczyć. – Zadeklarował z uśmiechem. – A to trochę zajmie.
– A nauczysz mnie do perfekcji? – Spytał z nadzieją Jimin. Spotkał się tylko z poszerzeniem uśmiechu oraz skinięciem głowy. – Czyli, że… Jesteśmy razem?
– Jesteśmy.

--

Kim Namjoon: Cześć, tu Junmyeon, nowy chłopak Namjoona.
Kim Namjoon: Chciałem wam tylko oświadczyć, iż Namjoon nie będzie w stanie opuszczać miejsc siedzących przez następny tydzień.
Kim Namjoon: A, i nie posiada stalowej dupy, jeśli o niej wspominał.

10 komentarzy:

  1. Fuuuck! No bez przekleństw się nie obejdzie!
    To. Było. Kurwa. Zajebiste! Wyjebane w kosmos!
    KOCHAM!!
    Umieram ze śmiechu, tarzam się po podłodze jak jakaś cholerna gąsienica!
    hxjskzbhsjskxbhdjdjdbdjks <3
    No nic konstruktywnego teraz na pewno nie ulepię. Ni.chu.ja.!
    Ale dziękuję! ♡ Tak bardzo dziękuję za znalezienie tego ff i za zajebiste tłumaczenie! Jesteś Boska! 💘

    Na prawdę, wybacz mi to "coś" powyżej ale na prawdę nie jestem w stanie napisać nic co by miało jakieś, jakiekolwiek ręce i nogi. Nadal trzymaja mnie feelsy i głupawka po przeczytaniu tego Shota xD

    Jesteś genialna!
    Dziękuję 😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Ach, nie myślałam, że będzie to kogokolwiek śmieszyć, więc nie oznaczyłam jako komedia, ale jak widzę, mogłam <3
      Odnośnie znalezienia tego ficzka i tłumaczenia - to mój ficzek XD
      Aww, tak bardzo dziękuję za komentarz (ja także nie umiem komentować, pod wpływem głupawki czy nie ._.)

      Usuń
    2. Serio to Twoje dzieło? 0.0
      To błagam, pisz częściej, bo to było rewelacyjne! ♡
      I jak najbardziej możesz oznaczyć to jako komedie~ śmiałam się jako Edy z Króla Lwa xp (czyli jak totalny debil xd)

      Usuń
  2. MatkoboskaświętepaniechrystedupoJungkooka ten ff jest świetny. Jeśli jeszcz napiszesz coś podobnego to z chęcią przeczytam. Ostatnio naczytalam się za dużo dramatów i takie wesołe op z seksikiem jest idealne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Cóż, ciężko mi się pisze cokolwiek poważnego, więc takich będzie więcej, seks się sam napatacza, a wena twórcza szepce "skończ wreszcie dramaty i pisz komedie". Szczęście, piszę tylko jeden dramat. Ale potem komedie. I smuty.
      Jeszcze raz dziękuję i zapraszam do śledzenia mojej twórczości!

      Usuń
  3. Masz ten dar dziewczyno ^^ kocham wszystko co piszesz z bangtanami >< chcialabym aby bylo tego wiecej... przez ten rozdzial miesnie mojej twarzy daja o sobie znac <3 nie sadzilam ze Kookie moze byc taki chamski i wgl paring Rap Mon i Suho pierwszy raz sie z takim czyms potkalam i od razu mi sie spodobalo! <3
    Zycze dlaszej weny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Nie masz pojęcia, jak bardzo szczerzę się jak głupia (notabene jestem głupia więc pasuje), czytając ten komentarz. Kookie ma w sobie jakiegoś takiego ukrytego chama, no. Tylko nie można z nim przesadzić. Rapmon i Suho to taki trochę pejring dziadków wymyślony w wannie, ale cieszę się, że się podoba!
      Odnośnie "wszystkiego, co piszę z bangtanami"... To mój jedyny własny ficzek do tej pory, choć nadchodzi więcej (pora na YoonJina) XD
      Jeszcze raz dizękuję za komentarz i zapraszam do śledzenia mojej niezwykle radosnej twórczości!

      Usuń
  4. Tak... wiem... jestem wredna... to też już kiedyś czytałam.... kocham Twój lekki styl pisania. Szkoda, że mnie to nie przychodzi tak łatwo :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno nie czytałam czegoś tak zajebistego. Perfekcyjnego wręcz. Suchary jakto suchary xD Ale całość napisana mega, kurwa, pięknie no xD
    Ciepło pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń