niedziela, 15 marca 2015

"Udając, że jest w porządku" [oneshot]


Przetłumaczone dawno temu. Wrzucam teraz, bo od jakiegoś czasu nic nie było. Póki co, daję sobie spokój z HanChulowymi oneshotami. Depresyjnymi, komedie się nie liczą XD Btw trochę zjebana ta historia, nie mam pojęcia, dlaczego to przetłumaczyłam. Lubię ją XD

zespół: Super Junior
rating: pg-13
pairing: HanChul
gatunek: angst
ostrzeżenie: samookaleczanie



Zaczęło się od szczypania. Było szybkim oraz prostym źródłem bólu, które chwilowo odciągało Heechula od tego w jego sercu. Nie, żeby inni mieli zobaczyć; odseparował ich od siebie odkąd on odszedł oraz blizny znikały raczej szybko. Ostry, powolnie blednący ból odwlekał jego uwagę od drugiego, bardziej niebezpiecznego. Podtrzymywał jego zdrowie umysłowe, ale niebawem przestał wystarczać.
Potem próbował uderzania. Piekło, kiedy Heechul trzepał nagą skórę własnymi rękoma, jednak później znalazł linijkę w dolnej szufladzie po jego stronie szafy. Wtedy stało się to o wiele bardziej efektywne, a metalowe krawędzie zostawiały zadowalające, czerwone ślady na gołych udach. Były trwalsze, lecz wciąż znikały po tygodniu, lub coś w tym stylu, aliści i to przestało wystarczać.
Nigdy nie wystarczało.
Heechul nie chciał się uciekać do tej metody, ale był to środek ostateczny. Zanurkował w swoim biurku, wiedział, że gdzieś to miał… tutaj! Wyciągnąwszy ostrzynkę, usunął z niej żyletkę oraz skierował ją do światła. W niektórych miejscach nieco się stępiła od użytkowania, ale nada się. Powolnie, niemal delikatnie, opuścił brzytwę na poziom skóry oraz pociągnął. Ukształtowała się wyraźna, czerwona linia, podczas gdy pieczenie rosło, zmuszając go do zagryzania wargi, by nie wydać z siebie żadnego dźwięku.
– Heechul-hyung, masz zamiar dzisiaj coś zjeść? – Na brzmienie ich głosów chłopak zacisnął dłoń w pięść, szybko chowając nagie uda pod kołdrą.
– Może później. – Drzwi zaskrzypiały tuż po zgrzytaniu klucza, znacząc, że Jungsoo uciekł się do używania go. Sungmin zakradł głowę do środka, a Heechul nie mógł zapobiec zacieśnienia pięści na widok troski na twarzy młodszego.
– Ze mną w porządku, Minnie, po prostu muszę pobyć sam. – Kiedy ten otwierał usta w sprzeciwie, ręka złapała jego ramię i zaciągnęła go ponownie na korytarz, a drzwi się zamknęły. Dopiero, gdy usłyszał szczęk zamka, chłopak wyjął rękę spod pościeli, naznaczając ją w ten sposób ścieżką czerwonych kropel. Jego umysł nie zwrócił uwagi na ból, dopóki Heechul nie oderwał żyletki od dłoni, czując się dziwnie obojętnie, gdy wpatrywał się w krwawiącą ranę.
Lecz to wciąż nie wystarczało.
Po raz pierwszy od tygodni, Heechul zapuścił się poza swój pokój. Po odczekaniu na moment, kiedy wiedział, że wszyscy członkowie wyszli, zakradł się do kuchni po zwykłą szklankę wody. Ostatnio chciało mu się pić bardziej niż zwykle, a butelki, jakie reszta mu dawała do posiłku nigdy nie wystarczały. Gdy opróżnił naczynie szybciej niż umierający z pragnienia mężczyzna, jego wzrok spoczął na zestawie noży, jakie Ryeowook kupił jakiś czas temu, a wtedy znalazł rozwiązanie swojego problemu. Potykając się o drewniany blok, chłopak wybrał złowieszczo ostry nóż do chleba, przejechał palcem po ząbkowanym ostrzu i uśmiechnął się na widok cieczy spływającej z czubka.
Idealnie się nada.
Była dopiero dziewiętnasta, dając mu godzinę zanim Donghae oraz Sungmin mieli zjawić się w domu. Harmonogramy pozostałych zostały bardziej zawalone, więc nie wrócą zbyt szybko, przez co Heechul westchnął w akcie radości. Wreszcie będzie mógł pozbyć się większej ilości bólu, odciągnąć się od rosnącego cierpienia w jego sercu. Wreszcie będzie mógł poczuć się lekkim, wreszcie będzie mógł poczuć się żywym.
Wszedłszy do łazienki, Heechul odstawił nóż na krawędzi masywnej wanny, po czym rozebrał się oraz odkręcił wodę; cieplejszą niż zwykle. Dopiero dzień wcześniej odkrył przyjemność gorąca wrzątku, a z kąpieli wyszedł cały czerwony, parując jeszcze długo po wyschnięciu.
Kiedy jego ograniczające ubrania zostały zdjęte, spojrzał na siebie w sporym lustrze oraz westchnął. Uda pokryte w bliznach, podczas gdy kilka innych ozdabiało ramiona i klatkę piersiową. Różowe cięcie pozostało wszystkim, co zachowało się po incydencie z ostrzynką, po sytuacji, w której niemal go nakryto. Jego twarz zmizerniała, oczywistym była strata wagi przez brak umiejętności lub chęci, by nie wymiotować jedzenia. Niemal dało się dostrzec jego żebra, a dotychczas smukłe kończyny składały się z skóry i kości.
Nie powinieneś sobie tego robić, Chullie. Nie miałeś wpływu na to, co się zdarzyło…
– Wiem, Geng, wiem. – Odwróciwszy się od lustra, Heechul wszedł do parującej wanny, wzdrygając się na początkowe oparzenie przed odprężeniem się gorącem, rozkoszując się subtelnym pieczeniem, jakie powodowało. Podniósł rękę, by zakręcić kran, trącając nóż oraz klnąc, kiedy ten wpadł do wody. Myląc się, jak daleko się od niego znajdował, chłopak powstrzymał skowyt, gdy złapał ostrze, a ostra krawędź przecięła jego skórę. Krew rozkwitła w niegdyś czystej cieczy, zaś Heechul nie mógł się powstrzymać przed uśmiechem.
Wzory były piękne, ale znikały szybko. Upewniając się, iż trzymał za rękojeść, ostrożnie zaciął w poprzek swoich ud, zwiększając znajomy ból, dopóki nie zablokował tego w sercu. Cierpienie zamierało tak szybko, jak szybko ciepło uciekało z jego ciała, przez co cieszyła go ciepła woda. Stale podtrzymywała temperaturę organizmu, ogrzewając go cięcie po cięciu. Nie będąc w stanie porządnie się skoncentrować, poślizgnęła mu się dłoń oraz nóż wbił się zbyt głęboko. Woda nagle pociemniała, lecz Heechul nie był w stanie zebrać wystarczająco energii, by po kogoś zawołać.
Podczas, gdy on osunął się niżej w dół wanny, znajomy głos krzyczał za nim, choć nie mógł skojarzyć posiadacza owego wokalu.
– —Chul! Heechul! – Drzwi łazienki zostały otwarte gwałtownym ruchem, kiedy ciemność migotała na krawędziach jego wizji, lecz Heechul mógł przysiąc, iż przez chwilę widział swojego anioła. On wrócił do domu, lecz było już za późno.
Heechul czekał wystarczająco długo.
Skosztował swej części cierpienia.
Teraz nadszedł czas.
Czas, by zapomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz