zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: M
pairingi: YoonJin, głównie OT7
gatunek: dramat
ostrzeżenia: prostytucja, przekleństwa
Yoongi
policzkuje dwójkę, kiedy ci docierają do szpitala, trzęsący się i o bladych
wargach. Namjoon chciałby, by ten zrobił tak jeszcze raz, byle tylko złagodzić
dygot w jego piersi, lecz Jimin powstrzymuje starszego.
– Hyung,
przestań. – Na rękawach Jimina widnieją czerwone plamy, co kołysze brzuchem
Namjoona.
– Czy to…
Czy to Seokjina-hyunga…
Jimin
spogląda na materiał i markotnieje.
–
Przyszedłem wcześniej ze szkoły i leżał
na podłodze w kuchni. Nie krwawił, po prostu miał krew na ustach i kaszlał nią,
więc ją wytarłem. Kuchenka była włączona, więc, jak zgaduję, oparzył się, kiedy
upadł w zaniku sił, bo ma poparzenie na ramieniu. Nie wiem… Jeśli przyszedłbym
trochę później, dom mógłby się— on mógłby—
Namjoon
nie chce o tym myśleć. Hoseok wygląda na chorego, euforia z wcześniej
całkowicie zniknęła.
– Miał
zapalenie płuc. – Mówi Jimin. – Taehyung oraz Jungkook nadal są w szkole. Mają
zajęcia dodatkowe, a Yoongi powiedział, by jeszcze im o tym nie mówić. Ale…
Miał to już od jakiegoś czasu i strasznie się pogorszyło. To dlatego jego
gorączka nigdy nie znikała i bolały go boki.
– A-Ale nie
umiera się od zapalenia płuc, prawda? – Pyta Namjoon z drżącymi rękoma. – Czy…
Czy jest w tak złym stanie?
Yoongi
nawet na niego nie patrzy.
– Nie
umiera się na zapalenie płuc, kiedy wcześnie się je wykryje. On z kolei miał je
od tygodni, a wszystkim, co mu daliśmy był Tylenol i antybiotyki.
Namjoon
myśli, że tak to jest, kiedy cały twój świat zawala się wokół ciebie.
--
Seokjin wygląda tak blado i drobnie
w nudnej szacie szpitalnej. Jego oczy są zapadnięte, wargi niebieskie i
spierzchnięte, skóra chłodna i lepka. Z płuc wychodzi rura, która zbiera płyn,
jaki tam powstaje, maska tlenowa założona na nosie i ustach, a przewód z
kroplówką przechodzi przez bark. Jest tyle maszyn pikających obok niego, lecz oczy
Namjoona opadają na bandażach owiniętych wokół jego lewego ramienia.
Oparzenie od gazówki. Seokjin
pewnie gotował posiłek dla niego oraz Hoseoka, by mogli zjeść coś ciepłego, gdy
wrócą do domu. Ta myśl zmusza Namjoona do odwrócenia się na pięcie oraz
rzucenia się na muszlę klozetową. Ogień wciąż się palił, podczas gdy Jimin
przyszedł do domu. Odrobinę później, tylko odrobinkę, a wszystko uniosłoby się
w płomieniach. Z Seokjinem w środku, bezradnym, bezbronnym oraz nieświadomym.
Ta myśl sprawia, że Namjoon zwraca wszystko, co zjadł.
Yoongi wygląda jeszcze bladziej niż
Seokjin, o ile to w ogóle możliwe. Ma jego rękę w swojej, krąży kółka palcami
po zewnętrznej stronie dłoni najstarszego. Jimin ma na kolanach książkę
wyglądającą na zadanie domowe, lecz nie spuścił oka z brata.
Hoseok wygląda na dotkniętego
najgorszą chorobą.
– To nasza wina. Gdybyśmy— Gdybyśmy
tylko zostali w domu… – mówi Namjoonowi, przerywając tam, gdzie nie jest w
stanie dokończyć, a drugi krztusi się na prawdziwość tych słów.
--
O dziesiątej Taehyung pisze do nich
sms-a z pytaniem gdzie oni, kurwa, są. Yoongi każe Jiminowi odpisać, a
trzydzieści minut później dwaj najmłodsi są w szpitalu, wparowują do
sześcioosobowego pokoju i ściskają się w rogu, w jakim leży Seokjin.
– O Boże – szepcze Taehyung,
upadając na kolana tuż przy łóżku brata, usilnie szukając jego dłoni. Przestaje
jednak, widząc, iż ręka, której nie trzyma Yoongi, jest cała zabandażowana,
więc zamiast niej ściska pościel, jaka okrywa Seokjina.
Jungkook zamiera, stanąwszy obok
Jimina, otwierając oczy szeroko i będąc tak bladym, że aż sinym.
– Czy on umrze? – Szepcze.
– Nie – urywa Yoongi, a jego brew
drga. – Nie umrze. Jungkook, nawet nie gadaj takich rzeczy.
--
Nazajutrz,
Yoongi zapędza Jimina, Jungkooka oraz Taehyunga do szkoły.
– Rzucam
pracę. – Mówi Hoseokowi i Namjoonowi. – Znajdę lepszą, kiedy Seokjin wyzdrowieje,
ale teraz priorytetem jest opieka nad nim. Wasza dwójka idzie do studia.
Namjoon czuje się jak gówno. Siedzi
w tej głupiej dziurze powszechnie nazywanej studiem, a Hoseok gapi się na
muzykę rozpisaną przed nimi.
– Może powinniśmy przestać – mówi starszy
łagodnym głosem – i znaleźć pracę jak Yoongi-hyung.
– Też nad tym myślałem. – Przyznaje
Namjoon, bez powodu rozdzierając pustą kartkę papieru, jaka się przed nim
znajduje. – Nie ma sensu tego kontynuować, jeś-jeśli Seokjin-hyung ma… – Nie
kontynuuje, ponieważ nie potrafi wyobrazić sobie świata bez Seokjina. Ale ten
wygląda tak krucho i słabo oraz nadal się nie obudził. Namjoon chce coś
uderzyć.
--
Mija kolejny dzień, zanim Seokjin
się budzi. Yoongi pisze do każdego kiedy tak się dzieje, a Jungkookowi,
Jiminowi i Taehyungowi wspomina także o tym, by nie kończyli wcześniej lekcji,
albo on skończy z ich życiem. Za to Hoseok oraz Namjoon zatrzaskują za sobą
drzwi do studia i pędzą do szpitala.
– Cześć – mówi Seokjin, uśmiechając
się spod maski tlenowej. Jego głos jest zachrypnięty, w ogóle nie przypomina
tego słodkiego tonu, jakiego Namjoon zwykł słuchać, a to ponownie zmusza go do
płaczu. – Przepraszam za niepokojenie was.
– Przepraszam – wypłakuje Hoseok,
upadłszy na kolana i kurczowo trzymając się Seokjina. – Tak bardzo przepraszam,
hyung. Gdybyśmy tylko tam byli… Gdybyśmy tylko tam byli to—
– Nie zachowuj się jak idiota –
karci najstarszy, mierzwiąc włosy brata. – To moja wina. Powinienem był pójść
do szpitala, kiedy Yoongi o to prosił.
Ale gdyby tam byli, mogliby
szybciej zawieść go do szpitala. Mogliby przynajmniej zapobiec poparzeniu na
jego ramieniu. Hoseok pociera kocem o palce.
– Hyung, Namjoon i ja myślimy o tym, by
skończyć z muzyką. Poszukamy roboty, żebyś nie musiał tak ciężko pracować.
Yoongi trzaska obydwu po głowach.
– Nie zachowujcie się jak jacyś niedojebani. – Chlapie. – Nawrzeszczałem wtedy na was
tylko dlatego, bo byłem wkurwiony, że Seokjin zachorował. Nie byłem na was zły.
Nie kończcie z muzyką. Ja tak po prostu z tym nie skończyłem, więc i wy możecie
tego nie robić. Seokjin nie zachorował, byście się zwyczajnie poddali. Nie
rezygnujcie z tego. I stwórzcie coś, czemu nikt, kurwa, nie będzie w stanie
powiedzieć „nie”.
--
Kiedy nic się nie dzieje, Hoseok
oraz Namjoon kręcą się po ośrodku zdrowia, narzekając na gówniane szpitalne
żarcie. Yoongi jednak zabrania im przynosić jakiegokolwiek posiłku dla
Seokjina, ponieważ ten musi być niezwykle ostrożny o to, co je.
Najstarszy jest osłabiony oraz
naszpikowany lekami przeciwbólowymi, tak więc przez większość czasu śpi i –
mówiąc szczerze, to miłe. Widzieć, jak śpi. Zazwyczaj drzemie w ciągu dnia,
kiedy Hoseok oraz Namjoon są poza domem tworząc muzykę, więc to poniekąd
pierwszy raz, kiedy młodszy z dwójki widzi jak Seokjin odpoczywa, nawet jeśli
ma teraz maskę tlenową oraz rurę zalokowaną w płucach. Wygląda beztrosko, jakby
nie czuł żadnego bólu, a Namjoon myśli, że niejako tak jest, przez te wszystkie
leki przeciwbólowe.
I poniekąd zapominają o tej całej
sprawie z Coolio, to jest dopóki pewnego dnia jego telefon nie dzwoni.
– Halo?
– Hej, czy tu Rap Monster?
Namjoon mruga oczyma.
– Uh, tak. Kto mówi?
– Tu agent Coolio. Chciałbym pomówić z tobą, J-Hopem i Sugą o wycieczce
do Los Angeles, by z nim pracować.
Kurwa mać.
--
– Nie, powinieneś iść. – Naciska Seokjin ściskając dłoń Yoongiego. Ten od
początku twardo odmawiał, mówiąc Namjoonowi i Hoseokowi, by sami pojechali. –
Yoongi, zawsze chciałeś to zrobić. Plus, stacja telewizyjna zapłaci ci, prawda?
Zapłacą ci za robienie tego, co kochasz, poza tym… Nigdy nie chciałem, byś się
poddał, jeśli chodzi o muzykę.
– Jesteś ważniejszy niż muzyka –
mówi młodszy, ściskając dłoń brata.
Hoseok chrypie gardłowo.
– To— Hej, dla nas też jesteś
ważniejszy od muzyki.
Yoongi wydaje z siebie zdesperowany
odgłos.
– Nie o to mi chodziło. Po prostu—
Nie w tym stanie. Nie mogę zostawić Seokjina w takim stanie.
Seokjin ponownie ściska dłoń
młodszego.
– Nie wygłupiaj się. To dobry czas,
byś poszedł. Nie będziesz musiał się o mnie martwić i opiekować się mną po tym,
jak przyjdę rano do domu. Będę w szpitalu, więc to nie tak, że będę w jakimś
niebezpieczeństwie.
– Będziesz samotny. – Zwraca uwagę Yoongi, marszcząc brwi. – Nie jadę, hyung.
– Taehyung, Jimin i Jungkook będą
tu co noc. – Seokjin uśmiecha się do drugiego, a ten wzdycha. Namjoon wywraca
oczyma. Koniec dyskusji. – No już. Powróć do bycia Sugą. Wiem, że za tym
tęsknisz. Tylko obiecaj, ze będziesz do mnie codziennie pisał.
--
To tylko dwa tygodnie, więc nie ma
ceregieli, co muszą pakować. Seokjin przygotował Jiminowi listę rzeczy, by
pomóc trójce się przygotować, lecz Namjoon poniekąd by chciał, by najstarszy
mógł im pomóc, bo czwórka po prostu wrzuca wszystko do torby bez składania
niczego.
– Ale burdel – wzdycha Yoongi,
wchodząc na walizkę i zapinając ją. – Jak mamy to wszystko przytargać z
powrotem?
– Jesteście podekscytowani? – pyta
Jimin, uśmiechając się, jakby to on był tym, który jedzie do Los Angeles. –
Stary, Los Angeles. My nigdy nawet nie byliśmy na wycieczce.
Yoongi uśmiecha się z odrobiną
smutku oraz mierzwi włosy brata.
– Kiedy wrócimy, a Seokjin
wydobrzeje, pojedziemy gdzieś blisko. Zostaniemy tam na noc.
Jimin uśmiecha się na to szeroko i
pomaga Hoseokowi ustać na kupie ciuchów, by mogli zapiąć i tą walizkę.
--
Muszą wyrobić sobie paszporty i
Namjoon jest nagle bardzo wdzięczny Seokjinowi za to, iż zawsze załatwiał
legalne papiery, gdyż robienie dokumentów idzie bez problemów. Najstarszy
powoli dobrzeje i przechodzi przez następną operację, by wyjąć rurkę z płuc,
choć wciąż potrzebuje maski tlenowej do prawidłowego oddychania. Lecz wygląda
już mniej blado, mniej krucho oraz jest mniej maszyn pikających w pokoju, więc
Namjoon kręci się i gada głośno, denerwując innych pacjentów w ich współdzielonym
pokoju. Ale Seokjin się uśmiecha, Seokjin się śmieje, więc kto, kurwa, dba o
cokolwiek innego?
– Nie wierzę, że mamy takiego
farta. – Mówi młodszy, trzęsąc głową i kreśląc wzory na ramieniu brata. – Płacą
nam za naukę od Coolio, załatwienie nam samolotu, jedzenia i hotelu za—no
wiesz. Mamy farta, wiesz?
Seokjin chichocze.
– Nie mieliście farta. Po prostu wasza ciężka praca się
opłaciła, to tyle. – Klepie Namjoona po ręce. – Jestem taki szczęśliwy przez
was. Cieszę się, że Yoongi może pracować, robiąc to, co kocha robić, a nie
harując w jakimś głupim sklepie.
A jeśli wszystko się uda, jeśli
ludzie zaczną słuchać ich muzyki i polubią ją, może Seokjin będzie mógł
przestać wychodzić każdej nocy, by się sprzedawać. Namjoon ciasno ściska
nadgarstek starszego i osuwa swoją głowę na tę brata.
– Uda nam się, – mówi, a wolna ręka
Seokjina opada na czubek głowy młodszego, przeczesując jego włosy – a potem cię
ochronimy.
Dłoń starszego spoczywa ciepło na
jego głowie i Namjoon poniekąd rozumie, dlaczego Jungkook nazywa go matką.
– Nie musicie mnie ochraniać,
Namjoon. Jestem kuloodporny.
--
Lotnisko okazuje się być nieco
bardziej szalone, niż przypuszczał Namjoon, lecz Yoongi przeprowadza ich przez
nie, jakby to robił miliard razy. Spotykają innych chłopaków biorących udział w
programie, a PD tłumaczy im, iż zaczynają kręcić od razu po wejściu na pokład.
Od teraz są Sugą, Rap Monsterem i
J-Hopem, nie Yoongim, Namjoonem czy Hoseokiem. Najmłodszy wymawia imiona na
próbę i brzmią dziwnie, lecz miło.
Yoongi bierze wszystko, co się da
wziąć z lotu. Kawałki biletów, malutkie paczuszki orzeszków ziemnych, nawet
koce z naklejkami „nie wynosić poza pokład”. Namjoon zauważa, że ten nie ma już
miejsca w torbie, na co drugi chichocze.
– Jestem od ciebie sprytniejszy,
Namjoon.
Kiedy wychodzą z samolotu, Yoongi
trzyma drugi plecak.
– Ile ty tutaj napchałeś? – Hoseok
wywraca oczyma, otwierając nową torbę przewieszoną przez ramię najstarszego. –
Cóż, Jimin będzie szczęśliwy. Uwielbia darmowe rzeczy.
– Dlatego przyniosłem drugą torbę.
--
Namjoon poniekąd się martwił o
bycie nagrywanym, lecz okazuje się, iż na darmo. Uczy się to ignorować, a
Hoseok w pewnym sensie jest stworzony do wygłupiania się przed obiektywem.
Yoongi zazwyczaj jest cichy, lecz czasem robi coś idiotycznego i kamera go
kocha.
Lecz przede wszystkim, Coolio ich
kocha. Mówi im poza kamerami:
– Wasza trójka zajdzie wysoko.
Wasza trójka plus Kidoh. Widzę w was ogromny talent.
Klatka piersiowa Namjoona pęcznieje
w dumie – jest taki szczęśliwy, że tak dobrze im idzie, i że Hyosang także jest
rozpoznawany. PD zawsze im powtarza, iż mają świetne wyniki.
– Wasza trójka będzie gwiazdami
tego programu, wiem to. – Przemawia, fundując im pewnej nocy ekskluzywną
kolację. – Macie swoją historię, macie wygląd, macie talent – zajdziecie
wysoko, uwierzcie mi.
Każdej nocy, trójka zbiera się przy
komputerze publicznym, pisząc długi list do Taehyunga. Kamera uwiecznia i to, a
Namjoon jest pewien, iż wyjdzie z tego jakaś łzawa historia, ale nie dba o to.
Szczególnie, kiedy ściskają się przy ekranie i czytają odpowiedzi brata o tym,
jak Jungkookowi idzie w szkole, jak Jimin stworzył kółko taneczne i jak
ostatnie badania Seokjina wykazały to, że dobrzeje.
– Jest z nim w porządku – Namjoon
mówi Yoongiemu, obserwując, jak jego wzrok spoczywa na zdjęciu, jakie przysłał
im Taehyung: trójka braci zebrana wokół łóżka Seokjina. Ten wygląda lepiej, na
jego twarz powróciło trochę życia. Nawet zdjął maskę tlenową dla zdjęcia,
pomimo tego, że zwisa wokół szyi. Taehyung w mailu wyjaśnia, że niemal może już
oddychać i że bóle w klatce piersiowe są już mniej więcej wyleczone.
Yoongi uśmiecha się.
– Wiem. – Drukuje zdjęcie i płaci
dziesięć centów za kolorowy druk.
--
Na przedostatni dzień przed
wyjazdem, są mniej więcej wolni i Hoseok chce się rozejrzeć po Los Angeles.
Jest całkiem miło, lecz bardziej płasko niż w Korei.
– Powinniśmy coś kupić dla
Seokjina-hyunga, Taehyunga, Jimina i Jungkooka. To przecież nie musi być nic
dużego.
Decydują się na plecak z LA Dodgers
dla Jimina, ćwieki dla Jungkooka i bluzkę z LA Lakers dla Taehyunga. Rozglądają
się za prezentem dla Seokjina, a Namjoon zauważa Yoongiego trzymającego różowego
pluszowego misia. Kiedy najmłodszy z trójki do niego podchodzi, niższy podnosi
wzrok i uśmiecha się.
– Co o tym sądzisz?
Namjoon ma wrażenie, że nie
znalazłby nic bardziej idealnego.
--
Prezenty są bezpiecznie schowane w
drugiej torbie Yoongiego. Lot jest o wiele za długi i o wiele za krótki. Zbyt
mało czasu, do momentu pożegnania się ze wszystkimi nowymi przyjaciółmi, a
jednocześnie zbyt dużo czasu minie zanim ponownie zobaczą Seokjina, Taehyunga,
Jimina i Jungkooka.
Yoongi trzyma pluszaka w dłoniach,
uśmiech wykwita w kąciku jego ust, gdy pociera głowę maskotki. Przechodzą przez
odprawę, lecz nie muszą odbierać bagażu.
– Poczekajcie. – PD woła trójkę. –
Dajcie mi swoje numery telefonów. Chciałbym się z wami skontaktować w sprawie
muzyki. Wiecie, że Mnet należy do CJ E&M, prawda? Mam wrażenie, że
zajdziecie wysoko. A póki co się nie pomyliłem.
Yoongi podaje mu numery, a na
drodze do wyjścia, włącza telefon. Niemal natychmiast zaczyna wibrować, a kiedy
Namjoon oraz Hoseok byliby w stanie upuścić je w szoku, najstarszy zwyczajnie
odbiera.
– Tae—
– Hyung! – Głos Taehyunga jest głośny i łamliwy, tymczasem trójka
zamiera. – Dlaczego nie odbierałeś? Powiedziano
nam, że wasz samolot wylądował wieki temu—
– Musieliśmy przejść przez odprawę.
Co się stało? – Dłoń Yoongiego staje się niemal biała. – Czy to— Czy to coś o
Seokjinie—
Z drugiego końca słuchawki słychać
głośny szloch.
– Seokjin-hyung miał w nocy operację. Znowu miał coś z płucami—Nie wiem—
Jimin zemdlał od takiej ilości płaczu— mógłbyś… Hyung, proszę, potrzebujemy cię.
--
Różowy pluszak siedzi na kolanach
Jimina, kiedy ten podnosi go i łka. Ma podłączoną kroplówkę, jaka uzupełnia wszystko
to, co stracił płacząc, a Hoseok próbuje go uspokoić. Yoongi nie jest z nimi.
Na OIOM może wejść tylko kilka osób naraz, a Yoongi zza szyby spogląda na
Seokjina, który znowu wygląda tak blado i drobnie.
– Co się stało? – Szepcze Namjoon.
– Jego płuca znowu coś złapały. –
Odpowiada Taehyung z drżącym głosem. – Nie mam pojęcia co się stało. Znowu
gorączkował, lekarze byli cali markotni i mówili coś o prześwietleniu klatki
piersiowej, a potem zaczął kaszleć krwią. – Drży, pocierając swoje łokcie. – Dużą
ilością krwi. Była wszędzie. Powiedzieli, że to przez to, że był zbyt słaby.
Jego system odpornościowy jest tak słaby, że położenie do w sześcioosobowym
pokoju nie było najlepszym pomysłem, bo była większa szansa na to, że coś
złapie. Powiedzieli mi, ze następnym razem powinniśmy rozważyć położenie go w
jednoosobowym pokoju, ale… możemy sobie na to pozwolić?
Namjoon zamyka oczy, przyciskając
do nich dłonie. Ponownie spogląda na Seokjina, który wygląda tak słabo i
krucho. Otacza go o wiele więcej urządzeń niż wcześniej, kiedy był leczony po
raz pierwszy.
– Możemy. Cokolwiek… Cokolwiek, by tylko wyleczyć Seokjina.
--
Każda noc na oddziale kosztuje
majątek.
– Kiedyś zaoszczędzimy na wasze
studia – oznajmia Yoongi, wyjmując ich książkę bankową i spoglądając na kwotę w
nań zaistniałą. – Najpierw trzeba zapłacić za to, co pilne.
– Oszczędzaliście na nasze studia? – Powtarza Jimin, kradnąc kwitek
z rąk brata. Namjoon podgląda kartkę. Na papierach jest wypisana całkiem
pokaźna suma pieniędzy, a Yoongi przeciera twarz. – Nie-Nie muszę iść na studia.
– Nie zachowuj się jak debil –
syczy Yoongi. – Oczywiście, że idziecie na studia. Całą trójką. Największym
zmartwieniem Seokjina było to, że nie mógł wysłać Namjoona i Hoseoka na studia.
– To my rzuciliśmy szkołę – protestuje
Hoseok.
Yoongi zabija ich wzrokiem.
– Ale Seokjin nie widzi tego w ten sposób, a wasza trójka nie będzie
się o to kłócić, ani ze mną, ani z nim. Kiedy reszta pieniędzy z programu
wpłynie na nasze konto, będziemy w stanie utrzymać ten pokój przez jakiś czas.
– Wzdycha, zamyka oczy oraz szczypie się w mostek nosa. W pokoju panuje cisza.
– Taehyung jest na dobrej drodze, by otrzymać stypendium. Jimin, Jungkook,
wiem, że to niesprawiedliwe, ale… Musicie pracować ciężej. Postarajcie się
chociaż odrobinę wspomóc, kiedy już pójdziecie na studia.
Jungkook pociera twarz.
– To całkowicie sprawiedliwe.
Taehyung-hyung nie powinien być jedynym, który haruje. Myślałem o tym, by
poszukać pracy zaraz po ukończeniu szkoły.
– Ja też. – Wyznaje Jimin. –
Myślałem, że Taehyung jako jedyny pójdzie na studia.
Yoongi wpatruje się w nich przez
jakiś czas.
– Nigdy nie wspominajmy o tym
Seokjinowi, bo dostanie zawału.
--
Pierwszą rzeczą, jaką robi Seokjin
po przebudzeniu, są przeprosiny. Namjoon zwyczajnie klepie go w nadgarstek,
nawet smuklejszy niż poprzednio, przez co zwalcza w sobie chęć uderzenia
czegoś. Nie jest już dłużej na oddziale ratunkowym, a w jednoosobowym pokoju,
jaki jest ładny, jak myśli, lecz sprawia, że najstarszy wygląda na bardziej
chorego i mniejszego. Albo jest
bardziej chory i mniejszy. Namjoon nie potrafi stwierdzić.
Yoongi siedzi po stronie Seokjina,
rysując małe kółeczka na ręce swojego hyunga. Yoongi był zawsze najbledszy z
nich wszystkich, lecz karnacja ich brata prezentuje się bledsza nawet od jego
samego.
Nie blada, myśli Namjoon. Zielona.
Albo niebieska. To niezdrowy, chory kolor, porównawszy do zwykle idealnej,
lśniącej skóry najstarszego. Wygląda jakby każdy oddech kosztował nieco za
dużo, a Namjoon ma wrażenie, że z oddechu na oddech w transakcję powietrza
angażuje się coraz mniej tlenu.
– Użyłem oszczędności na studia dla
reszty. – Yoongi mówi Seokjinowi.
Ten marszczy brwi, lecz natychmiast
potrząsa głową.
– Nie powinieneś.
– Myślę, że utrzymanie cię przy
życiu jest ciut ważniejsze. – Parska młodszy, palcem wciąż masując kółka
pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym wyższego. – Jest w porządku, znowu
zaoszczędzimy. – Seokjin przytakuje, ponownie zamykając oczy.
Rurka powróciła do jego klatki
piersiowej, a chrypa powróciła do jego głosu. Na Namjoona spada wrażenie, że
więcej się nie przebudzi, więc podskakuje, rzucając się, by złapać dłoń brata.
– Wstaniesz jeszcze, hyung, prawda?
Seokjina uśmiecha się i podnosi
rękę, by poklepać go po głowie. Wiąże się to z ruchem wielu rurek i kabli.
– Oczywiście, głuptasie.
--
Ku nieskończonej uldze Namjoona,
Seokjin naprawdę wstaje oraz wygląda na bardziej żywego.
– Widzisz? – Mówi bratu, który
krąży nad Yoongim.
Namjoon i Hoseok nie potrafią
opuścić pokoju szpitalnego, gdyż boją się, iż stracą Seokjina, kiedy ich nie
będzie. Hyosang raz do nich przychodzi po klucz, bo osoba, której wynajęli
studio chce użyć go jeszcze raz.
– Cześć, Hyosang – uśmiecha się
Seokjin, kiedy ten puka.
Brew Yoongiego się marszczy.
– Znasz Kidoh?
– Przyszedł do nas. – Hoseok odpowiada
w pośpiechu. – Raz. Kiedy byłeś w pracy. Kupowaliśmy kulki ryżowe i wpadliśmy
na niego.
Hyosang podnosi brew na niższego,
jakby chciał coś powiedzieć. Lecz najwyraźniej decyduje się to przemilczeć.
– Wiecie, że dzisiaj wychodzi
program, nie?
– Och! – Mówi Seokjin, lecz wzdryga
się, kiedy jego klatka piersiowa jest zostaje szturchnięta. Hoseok, Namjoon
oraz Yoongi siadają odrobinę prościej. – Nic mi nie jest. – Szybko zapewnia. –
Wstałem trochę szybciej niż powinienem. Chcę to obejrzeć.
Hyosang zajmuje miejsce obok
Yoongiego, a ten mierzy go piorunującym wzrokiem. Wyższy jednak postanawia to
zignorować i szeroko uśmiecha się do najstarszego.
– Jesteś śliczny nawet na łóżku
szpitalnym.
– Och – zabiera głos Yoongi,
spojrzeniem wymierzając śmierć. – Och, nie
zrobisz tego. Nawet nie próbuj. Zabiję cię.
OMG! Ale mam feelsy~ Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak sie ucieszylam, gdy zobaczylam, ze wrzucilas tlumaczenie nowego rozdzialu ♡
OdpowiedzUsuńTeraz w ogole mam dylemat! Bo ff jest tak boski, ze az mnie rozrywa z ciekawosci co dalej bd z chlopakami i rozwazam przeczytanie oryginalu. Lecz znowuz, Twoje tlumaczenie jest po prostu idealne a dodatkowo staly obserwator i czytelnik jest motywujacy (wiem z doswiadczenia xp) wiec nie wiem co zrobic.... Chyba bd czyt 2 razy, po ang i pol xd
I jedno wielkie "Awwwww!~ ♥"! Yoongi jest taki slodki gdy jest zazdrosny o Jinniego!~ ♥
W ogole, jestem szczesliwa i dumna, ze udalo sie calej trojce z wypadem do LA^^
Tylko, ze Jinnie znow cos mial z plucami ;c On musi wyzdrowiec!
Nie no, nie moge. Zabieram sie za oryginal, bo mnie rozniesie xd
Wielkie dzieki za tlumaczenie! <3
Zycze czasu i weny na nie^.-
Kiri
Dziękuję, że tak sądzisz, fakt, obserwator i komentarze są niezwykle motywujące <3
UsuńTrochę ci się dziwię z tym "idealnym tłumaczeniem", bo według mnie treść jest piękna, a tłumaczenie chujowe, lecz dziękuję.
Jak widzę na fb, zabrałaś się za oryginał, w sumie mądrze, bo już wiesz jaki jest czwarty czapter i mogę go tłumaczyć tylko w weekendy (powiem tylko, że sama przeczytałam całość w środowy wieczór, w czwartek byłam płaczącą kupą), ale postaram się go tu umieścić jak najszybciej.
Nie sądziłam że wkręcę się tak w jakiekolwiek ff :o A to opowiadanie po prostu skradło moje serce.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze tłumaczenie i na prawdę Dziękuję że podjęłaś się tłumaczenia tego ~
"Jestem kuloodporny" - a moje serce mówi po prostu: nie, dziękuję, zrównałam się z ziemią, kiedy tylko to przeczytałam.
OdpowiedzUsuń"Jesteś ważniejszy, niż muzyka" - YoonJin, moje otp, moje życie, dziękuję, papa. Shipowałam tych dwóch odkąd poznałam BTS... Ten fick to jest spełnienie moich marzeń, chociaż mnie na części rozrywa.
Ten fick odbiera mi wszelkie możliwości logicznego myślenia, ja po prostu siedzę i rozważam tysiąc sposobów na to, jak zakończy się to opowiadanie. Z jednej strony jestem świadoma, że to główna postać umrze na końcu (ostrzeżenia, he he), ale z drugiej, mam jeszcze milion innych koncepcji na to, i pewnie zakończenie mnie tak zaskoczy, że będę wyć jak bóbr, a oczy będę miała z szoku w wielkości pięciozłotówek.
Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak mnie Hyosang niesamowicie wkurwia w tym opowiadaniu. On niby nic szczególnego nie robi, ale mam dziwne wrażenie, że będzie głównym sprawcą jakiejś krzywdy na Jinie. Nie wiem czemu, tak po prostu.
Kocham charakter Sugi, jest idealny, no idealny.
Pls, nie każ mi tyle czekać na nową część, bo umrę.
Ps. I tak, dalej Cię nienawidzę za to, że podjęłaś się tłumaczenia tego i sprawiasz, że po prostu siedzę przed monitorem i drę się: "to nie tak" "nienienie", "yoonjin, nie, nienawidzę was", "moje życie nie ma sensu", bo uwielbiam to opowiadanie.
Powodzenia, i dziękuję za tłumaczenie, idę umierać dalej. :<
J.Mour.
Tak, "Jestem kuloodporny" to moment załamania mnie, moich przyjaciółek i mojej bety.
UsuńPrzyznam szczerze, że YoonJina polubiłam przeczytawszy twoje opowiadanie. Miałam wtedy mindfuck "ło bożenko, Suga seme?" lecz potem sprawdziła się RegułaCzłowiekaPotoka nr 1, czytaj mój bias ZAWSZE będzie na dole. I w ten sposób stało się to moim OTP, najpierw Bangtanowym, a teraz prześcignęło nawet HanChula, więc ogólnokejpopowym.
Powiem ci szczerze, że ogarnęłam, że Hyosang to Kidoh dopiero na tym rozdziale. Jak to czytałam za pierwszym razem to miałam takie "a skąd tu się wziął Kidoh?".
Postaram się, byś czekała jak najkrócej, ale będzie ciężko, ze względu na treść (długość w sumie też, niby najdłuższy). </3
To opowiadanie, to jest jedno wielkie załamanie, nigdy nie ryczałam tak na żadnym opowiadaniu, jak na tym. Po prostu... no po prostu nie. Fakt, trochę się musiałam przy pojedynczych słówkach pomęczyć ze słowinikiem, ale ostatni rozdział, to było chyba najgorsze, co mogłam przeczytać. Czytam, czytam, i po prostu się krzywiłam już niemal od tych łez. Wyszłam z pokoju, a matka do mnie, że mam okno zamknąć, bo flikam nosem, bo mi zimno, a ja: "nie, to wina opowiadania, jest ok" :"))
UsuńCzytałaś tego SugJina z kawą? o_o Niemożliwe. Fakt, pisałam go razem z przyjaciółką, jest jednym z moich lepszych shotów, ale marzy mi się napisanie czegoś lepszego, z lepszym odzwierciedleniem charakteru Sugi. Taka mała wredna menda. :") Tylko na razie szukam idealnego pomysłu i weny, której nie ma.
Wiem jak dobierać sobie otp, wiem potem jak niszczyć sobie życie, wszystkie inne paringi poszły w cholerę, na zawsze dla mnie YoonJin, nawet ten cholerny JinChan poszedł się pierniczyć w piekle. Mam dość, serio.
Ale i tak będę niecierpliwie czekać na tłumaczenia. <3
Czy wspominałam, że mam słabość do życiowych opowiadań? :"))))
Tez jestem juz placzaca kupa, a nawet nie kupa a jakis ledwo trzymajacym sie zaplakanym i rozmytym kisielem skadajacym sie tylko z zlepek emocji oraz bolu. A prosciej: ryczalam jak durna! Ostatni i jedyny raz kiedy angst doprowadzil mnie do takiego stanu to przy czytaniu Anterograde Tomorrow... Poziom niszczenia ten sam, teraz pozbierac sie nie umiem, a juz ze 3h minely odkad skonczylam tego ff i nadal nic. Jak tylko choc na chwile nie zajme sobie czyms glowy to znow mam lzy w oczach i targa mna niepochamowany szloch.
OdpowiedzUsuńHistoria jest po prostu piekna. Piekna i zabojcza. Az slow mi brak aby opisac dokladnie co czuje...
Jeszcze raz dziekuje za tlumaczenie i za pojazanie tego ff, na pewno wpadne tu przy kolejnym rozdziale i bez spoilerow dla innycb bd mogla wyrzucic caly bol z siebie.
Do nastepnego!
Kiri^^