piątek, 16 stycznia 2015

"We Are Bulletproof" [3/5]

zespół: Bangtan Boys (BTS) 
rating: M
pairingi: YoonJin, głównie OT7 
gatunek: dramat
ostrzeżenia: prostytucja, przekleństwa 




                Yoongi policzkuje dwójkę, kiedy ci docierają do szpitala, trzęsący się i o bladych wargach. Namjoon chciałby, by ten zrobił tak jeszcze raz, byle tylko złagodzić dygot w jego piersi, lecz Jimin powstrzymuje starszego.
                – Hyung, przestań. – Na rękawach Jimina widnieją czerwone plamy, co kołysze brzuchem Namjoona.
                – Czy to… Czy to Seokjina-hyunga…
                Jimin spogląda na materiał i markotnieje.
                – Przyszedłem wcześniej ze szkoły i  leżał na podłodze w kuchni. Nie krwawił, po prostu miał krew na ustach i kaszlał nią, więc ją wytarłem. Kuchenka była włączona, więc, jak zgaduję, oparzył się, kiedy upadł w zaniku sił, bo ma poparzenie na ramieniu. Nie wiem… Jeśli przyszedłbym trochę później, dom mógłby się— on mógłby—
                Namjoon nie chce o tym myśleć. Hoseok wygląda na chorego, euforia z wcześniej całkowicie zniknęła.
                – Miał zapalenie płuc. – Mówi Jimin. – Taehyung oraz Jungkook nadal są w szkole. Mają zajęcia dodatkowe, a Yoongi powiedział, by jeszcze im o tym nie mówić. Ale… Miał to już od jakiegoś czasu i strasznie się pogorszyło. To dlatego jego gorączka nigdy nie znikała i bolały go boki.
                – A-Ale nie umiera się od zapalenia płuc, prawda? – Pyta Namjoon z drżącymi rękoma. – Czy… Czy jest w tak złym stanie?
                Yoongi nawet na niego nie patrzy.
                – Nie umiera się na zapalenie płuc, kiedy wcześnie się je wykryje. On z kolei miał je od tygodni, a wszystkim, co mu daliśmy był Tylenol i antybiotyki.
                Namjoon myśli, że tak to jest, kiedy cały twój świat zawala się wokół ciebie.

--

Seokjin wygląda tak blado i drobnie w nudnej szacie szpitalnej. Jego oczy są zapadnięte, wargi niebieskie i spierzchnięte, skóra chłodna i lepka. Z płuc wychodzi rura, która zbiera płyn, jaki tam powstaje, maska tlenowa założona na nosie i ustach, a przewód z kroplówką przechodzi przez bark. Jest tyle maszyn pikających obok niego, lecz oczy Namjoona opadają na bandażach owiniętych wokół jego lewego ramienia.
Oparzenie od gazówki. Seokjin pewnie gotował posiłek dla niego oraz Hoseoka, by mogli zjeść coś ciepłego, gdy wrócą do domu. Ta myśl zmusza Namjoona do odwrócenia się na pięcie oraz rzucenia się na muszlę klozetową. Ogień wciąż się palił, podczas gdy Jimin przyszedł do domu. Odrobinę później, tylko odrobinkę, a wszystko uniosłoby się w płomieniach. Z Seokjinem w środku, bezradnym, bezbronnym oraz nieświadomym. Ta myśl sprawia, że Namjoon zwraca wszystko, co zjadł.
Yoongi wygląda jeszcze bladziej niż Seokjin, o ile to w ogóle możliwe. Ma jego rękę w swojej, krąży kółka palcami po zewnętrznej stronie dłoni najstarszego. Jimin ma na kolanach książkę wyglądającą na zadanie domowe, lecz nie spuścił oka z brata.
Hoseok wygląda na dotkniętego najgorszą chorobą.
– To nasza wina. Gdybyśmy— Gdybyśmy tylko zostali w domu… – mówi Namjoonowi, przerywając tam, gdzie nie jest w stanie dokończyć, a drugi krztusi się na prawdziwość tych słów.

--

O dziesiątej Taehyung pisze do nich sms-a z pytaniem gdzie oni, kurwa, są. Yoongi każe Jiminowi odpisać, a trzydzieści minut później dwaj najmłodsi są w szpitalu, wparowują do sześcioosobowego pokoju i ściskają się w rogu, w jakim leży Seokjin.
– O Boże – szepcze Taehyung, upadając na kolana tuż przy łóżku brata, usilnie szukając jego dłoni. Przestaje jednak, widząc, iż ręka, której nie trzyma Yoongi, jest cała zabandażowana, więc zamiast niej ściska pościel, jaka okrywa Seokjina.
Jungkook zamiera, stanąwszy obok Jimina, otwierając oczy szeroko i będąc tak bladym, że aż sinym.
– Czy on umrze? – Szepcze.
– Nie – urywa Yoongi, a jego brew drga. – Nie umrze. Jungkook, nawet nie gadaj takich rzeczy.

--

                Nazajutrz, Yoongi zapędza Jimina, Jungkooka oraz Taehyunga do szkoły.
                – Rzucam pracę. – Mówi Hoseokowi i Namjoonowi. – Znajdę lepszą, kiedy Seokjin wyzdrowieje, ale teraz priorytetem jest opieka nad nim. Wasza dwójka idzie do studia.
Namjoon czuje się jak gówno. Siedzi w tej głupiej dziurze powszechnie nazywanej studiem, a Hoseok gapi się na muzykę rozpisaną przed nimi.
– Może powinniśmy przestać – mówi starszy łagodnym głosem – i znaleźć pracę jak Yoongi-hyung.
– Też nad tym myślałem. – Przyznaje Namjoon, bez powodu rozdzierając pustą kartkę papieru, jaka się przed nim znajduje. – Nie ma sensu tego kontynuować, jeś-jeśli Seokjin-hyung ma… – Nie kontynuuje, ponieważ nie potrafi wyobrazić sobie świata bez Seokjina. Ale ten wygląda tak krucho i słabo oraz nadal się nie obudził. Namjoon chce coś uderzyć.

--

Mija kolejny dzień, zanim Seokjin się budzi. Yoongi pisze do każdego kiedy tak się dzieje, a Jungkookowi, Jiminowi i Taehyungowi wspomina także o tym, by nie kończyli wcześniej lekcji, albo on skończy z ich życiem. Za to Hoseok oraz Namjoon zatrzaskują za sobą drzwi do studia i pędzą do szpitala.
– Cześć – mówi Seokjin, uśmiechając się spod maski tlenowej. Jego głos jest zachrypnięty, w ogóle nie przypomina tego słodkiego tonu, jakiego Namjoon zwykł słuchać, a to ponownie zmusza go do płaczu. – Przepraszam za niepokojenie was.
– Przepraszam – wypłakuje Hoseok, upadłszy na kolana i kurczowo trzymając się Seokjina. – Tak bardzo przepraszam, hyung. Gdybyśmy tylko tam byli… Gdybyśmy tylko tam byli to—
– Nie zachowuj się jak idiota – karci najstarszy, mierzwiąc włosy brata. – To moja wina. Powinienem był pójść do szpitala, kiedy Yoongi o to prosił.
Ale gdyby tam byli, mogliby szybciej zawieść go do szpitala. Mogliby przynajmniej zapobiec poparzeniu na jego ramieniu. Hoseok pociera kocem o palce.
 – Hyung, Namjoon i ja myślimy o tym, by skończyć z muzyką. Poszukamy roboty, żebyś nie musiał tak ciężko pracować.
Yoongi trzaska obydwu po głowach.
– Nie zachowujcie się jak jacyś niedojebani.  – Chlapie. – Nawrzeszczałem wtedy na was tylko dlatego, bo byłem wkurwiony, że Seokjin zachorował. Nie byłem na was zły. Nie kończcie z muzyką. Ja tak po prostu z tym nie skończyłem, więc i wy możecie tego nie robić. Seokjin nie zachorował, byście się zwyczajnie poddali. Nie rezygnujcie z tego. I stwórzcie coś, czemu nikt, kurwa, nie będzie w stanie powiedzieć „nie”.

--

Kiedy nic się nie dzieje, Hoseok oraz Namjoon kręcą się po ośrodku zdrowia, narzekając na gówniane szpitalne żarcie. Yoongi jednak zabrania im przynosić jakiegokolwiek posiłku dla Seokjina, ponieważ ten musi być niezwykle ostrożny o to, co je.
Najstarszy jest osłabiony oraz naszpikowany lekami przeciwbólowymi, tak więc przez większość czasu śpi i – mówiąc szczerze, to miłe. Widzieć, jak śpi. Zazwyczaj drzemie w ciągu dnia, kiedy Hoseok oraz Namjoon są poza domem tworząc muzykę, więc to poniekąd pierwszy raz, kiedy młodszy z dwójki widzi jak Seokjin odpoczywa, nawet jeśli ma teraz maskę tlenową oraz rurę zalokowaną w płucach. Wygląda beztrosko, jakby nie czuł żadnego bólu, a Namjoon myśli, że niejako tak jest, przez te wszystkie leki przeciwbólowe.
I poniekąd zapominają o tej całej sprawie z Coolio, to jest dopóki pewnego dnia jego telefon nie dzwoni.
– Halo?
– Hej, czy tu Rap Monster?
Namjoon mruga oczyma.
– Uh, tak. Kto mówi?
– Tu agent Coolio. Chciałbym pomówić z tobą, J-Hopem i Sugą o wycieczce do Los Angeles, by z nim pracować.
Kurwa mać.

--

– Nie, powinieneś iść. – Naciska Seokjin ściskając dłoń Yoongiego. Ten od początku twardo odmawiał, mówiąc Namjoonowi i Hoseokowi, by sami pojechali. – Yoongi, zawsze chciałeś to zrobić. Plus, stacja telewizyjna zapłaci ci, prawda? Zapłacą ci za robienie tego, co kochasz, poza tym… Nigdy nie chciałem, byś się poddał, jeśli chodzi o muzykę.
– Jesteś ważniejszy niż muzyka – mówi młodszy, ściskając dłoń brata.
Hoseok chrypie gardłowo.
– To— Hej, dla nas też jesteś ważniejszy od muzyki.
Yoongi wydaje z siebie zdesperowany odgłos.
– Nie o to mi chodziło. Po prostu— Nie w tym stanie. Nie mogę zostawić Seokjina w takim stanie.
Seokjin ponownie ściska dłoń młodszego.
– Nie wygłupiaj się. To dobry czas, byś poszedł. Nie będziesz musiał się o mnie martwić i opiekować się mną po tym, jak przyjdę rano do domu. Będę w szpitalu, więc to nie tak, że będę w jakimś niebezpieczeństwie.
– Będziesz samotny. – Zwraca uwagę Yoongi, marszcząc brwi. – Nie jadę, hyung.
– Taehyung, Jimin i Jungkook będą tu co noc. – Seokjin uśmiecha się do drugiego, a ten wzdycha. Namjoon wywraca oczyma. Koniec dyskusji. – No już. Powróć do bycia Sugą. Wiem, że za tym tęsknisz. Tylko obiecaj, ze będziesz do mnie codziennie pisał.

--

To tylko dwa tygodnie, więc nie ma ceregieli, co muszą pakować. Seokjin przygotował Jiminowi listę rzeczy, by pomóc trójce się przygotować, lecz Namjoon poniekąd by chciał, by najstarszy mógł im pomóc, bo czwórka po prostu wrzuca wszystko do torby bez składania niczego.
– Ale burdel – wzdycha Yoongi, wchodząc na walizkę i zapinając ją. – Jak mamy to wszystko przytargać z powrotem?
– Jesteście podekscytowani? – pyta Jimin, uśmiechając się, jakby to on był tym, który jedzie do Los Angeles. – Stary, Los Angeles. My nigdy nawet nie byliśmy na wycieczce.
Yoongi uśmiecha się z odrobiną smutku oraz mierzwi włosy brata.
– Kiedy wrócimy, a Seokjin wydobrzeje, pojedziemy gdzieś blisko. Zostaniemy tam na noc.
Jimin uśmiecha się na to szeroko i pomaga Hoseokowi ustać na kupie ciuchów, by mogli zapiąć i tą walizkę.

--

Muszą wyrobić sobie paszporty i Namjoon jest nagle bardzo wdzięczny Seokjinowi za to, iż zawsze załatwiał legalne papiery, gdyż robienie dokumentów idzie bez problemów. Najstarszy powoli dobrzeje i przechodzi przez następną operację, by wyjąć rurkę z płuc, choć wciąż potrzebuje maski tlenowej do prawidłowego oddychania. Lecz wygląda już mniej blado, mniej krucho oraz jest mniej maszyn pikających w pokoju, więc Namjoon kręci się i gada głośno, denerwując innych pacjentów w ich współdzielonym pokoju. Ale Seokjin się uśmiecha, Seokjin się śmieje, więc kto, kurwa, dba o cokolwiek innego?
– Nie wierzę, że mamy takiego farta. – Mówi młodszy, trzęsąc głową i kreśląc wzory na ramieniu brata. – Płacą nam za naukę od Coolio, załatwienie nam samolotu, jedzenia i hotelu za—no wiesz. Mamy farta, wiesz?
Seokjin chichocze.
– Nie mieliście farta. Po prostu wasza ciężka praca się opłaciła, to tyle. – Klepie Namjoona po ręce. – Jestem taki szczęśliwy przez was. Cieszę się, że Yoongi może pracować, robiąc to, co kocha robić, a nie harując w jakimś głupim sklepie.
A jeśli wszystko się uda, jeśli ludzie zaczną słuchać ich muzyki i polubią ją, może Seokjin będzie mógł przestać wychodzić każdej nocy, by się sprzedawać. Namjoon ciasno ściska nadgarstek starszego i osuwa swoją głowę na tę brata.
– Uda nam się, – mówi, a wolna ręka Seokjina opada na czubek głowy młodszego, przeczesując jego włosy – a potem cię ochronimy.
Dłoń starszego spoczywa ciepło na jego głowie i Namjoon poniekąd rozumie, dlaczego Jungkook nazywa go matką.
– Nie musicie mnie ochraniać, Namjoon. Jestem kuloodporny.

--

Lotnisko okazuje się być nieco bardziej szalone, niż przypuszczał Namjoon, lecz Yoongi przeprowadza ich przez nie, jakby to robił miliard razy. Spotykają innych chłopaków biorących udział w programie, a PD tłumaczy im, iż zaczynają kręcić od razu po wejściu na pokład.
Od teraz są Sugą, Rap Monsterem i J-Hopem, nie Yoongim, Namjoonem czy Hoseokiem. Najmłodszy wymawia imiona na próbę i brzmią dziwnie, lecz miło.
Yoongi bierze wszystko, co się da wziąć z lotu. Kawałki biletów, malutkie paczuszki orzeszków ziemnych, nawet koce z naklejkami „nie wynosić poza pokład”. Namjoon zauważa, że ten nie ma już miejsca w torbie, na co drugi chichocze.
– Jestem od ciebie sprytniejszy, Namjoon.
Kiedy wychodzą z samolotu, Yoongi trzyma drugi plecak.
– Ile ty tutaj napchałeś? – Hoseok wywraca oczyma, otwierając nową torbę przewieszoną przez ramię najstarszego. – Cóż, Jimin będzie szczęśliwy. Uwielbia darmowe rzeczy.
– Dlatego przyniosłem drugą torbę.

--

Namjoon poniekąd się martwił o bycie nagrywanym, lecz okazuje się, iż na darmo. Uczy się to ignorować, a Hoseok w pewnym sensie jest stworzony do wygłupiania się przed obiektywem. Yoongi zazwyczaj jest cichy, lecz czasem robi coś idiotycznego i kamera go kocha.
Lecz przede wszystkim, Coolio ich kocha. Mówi im poza kamerami:
– Wasza trójka zajdzie wysoko. Wasza trójka plus Kidoh. Widzę w was ogromny talent.
Klatka piersiowa Namjoona pęcznieje w dumie – jest taki szczęśliwy, że tak dobrze im idzie, i że Hyosang także jest rozpoznawany. PD zawsze im powtarza, iż mają świetne wyniki.
– Wasza trójka będzie gwiazdami tego programu, wiem to. – Przemawia, fundując im pewnej nocy ekskluzywną kolację. – Macie swoją historię, macie wygląd, macie talent – zajdziecie wysoko, uwierzcie mi.
Każdej nocy, trójka zbiera się przy komputerze publicznym, pisząc długi list do Taehyunga. Kamera uwiecznia i to, a Namjoon jest pewien, iż wyjdzie z tego jakaś łzawa historia, ale nie dba o to. Szczególnie, kiedy ściskają się przy ekranie i czytają odpowiedzi brata o tym, jak Jungkookowi idzie w szkole, jak Jimin stworzył kółko taneczne i jak ostatnie badania Seokjina wykazały to, że dobrzeje.
– Jest z nim w porządku – Namjoon mówi Yoongiemu, obserwując, jak jego wzrok spoczywa na zdjęciu, jakie przysłał im Taehyung: trójka braci zebrana wokół łóżka Seokjina. Ten wygląda lepiej, na jego twarz powróciło trochę życia. Nawet zdjął maskę tlenową dla zdjęcia, pomimo tego, że zwisa wokół szyi. Taehyung w mailu wyjaśnia, że niemal może już oddychać i że bóle w klatce piersiowe są już mniej więcej wyleczone.
Yoongi uśmiecha się.
– Wiem. – Drukuje zdjęcie i płaci dziesięć centów za kolorowy druk.

--

Na przedostatni dzień przed wyjazdem, są mniej więcej wolni i Hoseok chce się rozejrzeć po Los Angeles. Jest całkiem miło, lecz bardziej płasko niż w Korei.
– Powinniśmy coś kupić dla Seokjina-hyunga, Taehyunga, Jimina i Jungkooka. To przecież nie musi być nic dużego.
Decydują się na plecak z LA Dodgers dla Jimina, ćwieki dla Jungkooka i bluzkę z LA Lakers dla Taehyunga. Rozglądają się za prezentem dla Seokjina, a Namjoon zauważa Yoongiego trzymającego różowego pluszowego misia. Kiedy najmłodszy z trójki do niego podchodzi, niższy podnosi wzrok i uśmiecha się.
– Co o tym sądzisz?
Namjoon ma wrażenie, że nie znalazłby nic bardziej idealnego.

--

Prezenty są bezpiecznie schowane w drugiej torbie Yoongiego. Lot jest o wiele za długi i o wiele za krótki. Zbyt mało czasu, do momentu pożegnania się ze wszystkimi nowymi przyjaciółmi, a jednocześnie zbyt dużo czasu minie zanim ponownie zobaczą Seokjina, Taehyunga, Jimina i Jungkooka.
Yoongi trzyma pluszaka w dłoniach, uśmiech wykwita w kąciku jego ust, gdy pociera głowę maskotki. Przechodzą przez odprawę, lecz nie muszą odbierać bagażu.
– Poczekajcie. – PD woła trójkę. – Dajcie mi swoje numery telefonów. Chciałbym się z wami skontaktować w sprawie muzyki. Wiecie, że Mnet należy do CJ E&M, prawda? Mam wrażenie, że zajdziecie wysoko. A póki co się nie pomyliłem.
Yoongi podaje mu numery, a na drodze do wyjścia, włącza telefon. Niemal natychmiast zaczyna wibrować, a kiedy Namjoon oraz Hoseok byliby w stanie upuścić je w szoku, najstarszy zwyczajnie odbiera.
– Tae—
Hyung! – Głos Taehyunga jest głośny i łamliwy, tymczasem trójka zamiera. – Dlaczego nie odbierałeś? Powiedziano nam, że wasz samolot wylądował wieki temu—
– Musieliśmy przejść przez odprawę. Co się stało? – Dłoń Yoongiego staje się niemal biała. – Czy to— Czy to coś o Seokjinie—
Z drugiego końca słuchawki słychać głośny szloch.
– Seokjin-hyung miał w nocy operację. Znowu miał coś z płucami—Nie wiem— Jimin zemdlał od takiej ilości płaczu— mógłbyś… Hyung, proszę, potrzebujemy cię.

--

Różowy pluszak siedzi na kolanach Jimina, kiedy ten podnosi go i łka. Ma podłączoną kroplówkę, jaka uzupełnia wszystko to, co stracił płacząc, a Hoseok próbuje go uspokoić. Yoongi nie jest z nimi. Na OIOM może wejść tylko kilka osób naraz, a Yoongi zza szyby spogląda na Seokjina, który znowu wygląda tak blado i drobnie.
– Co się stało? – Szepcze Namjoon.
– Jego płuca znowu coś złapały. – Odpowiada Taehyung z drżącym głosem. – Nie mam pojęcia co się stało. Znowu gorączkował, lekarze byli cali markotni i mówili coś o prześwietleniu klatki piersiowej, a potem zaczął kaszleć krwią. – Drży, pocierając swoje łokcie. – Dużą ilością krwi. Była wszędzie. Powiedzieli, że to przez to, że był zbyt słaby. Jego system odpornościowy jest tak słaby, że położenie do w sześcioosobowym pokoju nie było najlepszym pomysłem, bo była większa szansa na to, że coś złapie. Powiedzieli mi, ze następnym razem powinniśmy rozważyć położenie go w jednoosobowym pokoju, ale… możemy sobie na to pozwolić?
Namjoon zamyka oczy, przyciskając do nich dłonie. Ponownie spogląda na Seokjina, który wygląda tak słabo i krucho. Otacza go o wiele więcej urządzeń niż wcześniej, kiedy był leczony po raz pierwszy.
– Możemy. Cokolwiek… Cokolwiek, by tylko wyleczyć Seokjina.

--

Każda noc na oddziale kosztuje majątek.
– Kiedyś zaoszczędzimy na wasze studia – oznajmia Yoongi, wyjmując ich książkę bankową i spoglądając na kwotę w nań zaistniałą. – Najpierw trzeba zapłacić za to, co pilne.
– Oszczędzaliście na nasze studia? – Powtarza Jimin, kradnąc kwitek z rąk brata. Namjoon podgląda kartkę. Na papierach jest wypisana całkiem pokaźna suma pieniędzy, a Yoongi przeciera twarz. – Nie-Nie muszę iść na studia.
– Nie zachowuj się jak debil – syczy Yoongi. – Oczywiście, że idziecie na studia. Całą trójką. Największym zmartwieniem Seokjina było to, że nie mógł wysłać Namjoona i Hoseoka na studia.
– To my rzuciliśmy szkołę – protestuje Hoseok.
Yoongi zabija ich wzrokiem.
Ale Seokjin nie widzi tego w ten sposób, a wasza trójka nie będzie się o to kłócić, ani ze mną, ani z nim. Kiedy reszta pieniędzy z programu wpłynie na nasze konto, będziemy w stanie utrzymać ten pokój przez jakiś czas. – Wzdycha, zamyka oczy oraz szczypie się w mostek nosa. W pokoju panuje cisza. – Taehyung jest na dobrej drodze, by otrzymać stypendium. Jimin, Jungkook, wiem, że to niesprawiedliwe, ale… Musicie pracować ciężej. Postarajcie się chociaż odrobinę wspomóc, kiedy już pójdziecie na studia.
Jungkook pociera twarz.
– To całkowicie sprawiedliwe. Taehyung-hyung nie powinien być jedynym, który haruje. Myślałem o tym, by poszukać pracy zaraz po ukończeniu szkoły.
– Ja też. – Wyznaje Jimin. – Myślałem, że Taehyung jako jedyny pójdzie na studia.
Yoongi wpatruje się w nich przez jakiś czas.
– Nigdy nie wspominajmy o tym Seokjinowi, bo dostanie zawału.

--

Pierwszą rzeczą, jaką robi Seokjin po przebudzeniu, są przeprosiny. Namjoon zwyczajnie klepie go w nadgarstek, nawet smuklejszy niż poprzednio, przez co zwalcza w sobie chęć uderzenia czegoś. Nie jest już dłużej na oddziale ratunkowym, a w jednoosobowym pokoju, jaki jest ładny, jak myśli, lecz sprawia, że najstarszy wygląda na bardziej chorego i mniejszego. Albo jest bardziej chory i mniejszy. Namjoon nie potrafi stwierdzić.
Yoongi siedzi po stronie Seokjina, rysując małe kółeczka na ręce swojego hyunga. Yoongi był zawsze najbledszy z nich wszystkich, lecz karnacja ich brata prezentuje się bledsza nawet od jego samego.
Nie blada, myśli Namjoon. Zielona. Albo niebieska. To niezdrowy, chory kolor, porównawszy do zwykle idealnej, lśniącej skóry najstarszego. Wygląda jakby każdy oddech kosztował nieco za dużo, a Namjoon ma wrażenie, że z oddechu na oddech w transakcję powietrza angażuje się coraz mniej tlenu.
– Użyłem oszczędności na studia dla reszty. – Yoongi mówi Seokjinowi.
Ten marszczy brwi, lecz natychmiast potrząsa głową.
– Nie powinieneś.
– Myślę, że utrzymanie cię przy życiu jest ciut ważniejsze. – Parska młodszy, palcem wciąż masując kółka pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym wyższego. – Jest w porządku, znowu zaoszczędzimy. – Seokjin przytakuje, ponownie zamykając oczy.
Rurka powróciła do jego klatki piersiowej, a chrypa powróciła do jego głosu. Na Namjoona spada wrażenie, że więcej się nie przebudzi, więc podskakuje, rzucając się, by złapać dłoń brata.
– Wstaniesz jeszcze, hyung, prawda?
Seokjina uśmiecha się i podnosi rękę, by poklepać go po głowie. Wiąże się to z ruchem wielu rurek i kabli.
– Oczywiście, głuptasie.

--

Ku nieskończonej uldze Namjoona, Seokjin naprawdę wstaje oraz wygląda na bardziej żywego.
– Widzisz? – Mówi bratu, który krąży nad Yoongim.
Namjoon i Hoseok nie potrafią opuścić pokoju szpitalnego, gdyż boją się, iż stracą Seokjina, kiedy ich nie będzie. Hyosang raz do nich przychodzi po klucz, bo osoba, której wynajęli studio chce użyć go jeszcze raz.
– Cześć, Hyosang – uśmiecha się Seokjin, kiedy ten puka.
Brew Yoongiego się marszczy.
– Znasz Kidoh?
– Przyszedł do nas. – Hoseok odpowiada w pośpiechu. – Raz. Kiedy byłeś w pracy. Kupowaliśmy kulki ryżowe i wpadliśmy na niego.
Hyosang podnosi brew na niższego, jakby chciał coś powiedzieć. Lecz najwyraźniej decyduje się to przemilczeć.
– Wiecie, że dzisiaj wychodzi program, nie?
– Och! – Mówi Seokjin, lecz wzdryga się, kiedy jego klatka piersiowa jest zostaje szturchnięta. Hoseok, Namjoon oraz Yoongi siadają odrobinę prościej. – Nic mi nie jest. – Szybko zapewnia. – Wstałem trochę szybciej niż powinienem. Chcę to obejrzeć.
Hyosang zajmuje miejsce obok Yoongiego, a ten mierzy go piorunującym wzrokiem. Wyższy jednak postanawia to zignorować i szeroko uśmiecha się do najstarszego.
– Jesteś śliczny nawet na łóżku szpitalnym.
– Och – zabiera głos Yoongi, spojrzeniem wymierzając śmierć. – Och, nie zrobisz tego. Nawet nie próbuj. Zabiję cię.

7 komentarzy:

  1. OMG! Ale mam feelsy~ Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak sie ucieszylam, gdy zobaczylam, ze wrzucilas tlumaczenie nowego rozdzialu ♡

    Teraz w ogole mam dylemat! Bo ff jest tak boski, ze az mnie rozrywa z ciekawosci co dalej bd z chlopakami i rozwazam przeczytanie oryginalu. Lecz znowuz, Twoje tlumaczenie jest po prostu idealne a dodatkowo staly obserwator i czytelnik jest motywujacy (wiem z doswiadczenia xp) wiec nie wiem co zrobic.... Chyba bd czyt 2 razy, po ang i pol xd

    I jedno wielkie "Awwwww!~ ♥"! Yoongi jest taki slodki gdy jest zazdrosny o Jinniego!~ ♥
    W ogole, jestem szczesliwa i dumna, ze udalo sie calej trojce z wypadem do LA^^
    Tylko, ze Jinnie znow cos mial z plucami ;c On musi wyzdrowiec!

    Nie no, nie moge. Zabieram sie za oryginal, bo mnie rozniesie xd

    Wielkie dzieki za tlumaczenie! <3

    Zycze czasu i weny na nie^.-
    Kiri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że tak sądzisz, fakt, obserwator i komentarze są niezwykle motywujące <3

      Trochę ci się dziwię z tym "idealnym tłumaczeniem", bo według mnie treść jest piękna, a tłumaczenie chujowe, lecz dziękuję.

      Jak widzę na fb, zabrałaś się za oryginał, w sumie mądrze, bo już wiesz jaki jest czwarty czapter i mogę go tłumaczyć tylko w weekendy (powiem tylko, że sama przeczytałam całość w środowy wieczór, w czwartek byłam płaczącą kupą), ale postaram się go tu umieścić jak najszybciej.

      Usuń
  2. Nie sądziłam że wkręcę się tak w jakiekolwiek ff :o A to opowiadanie po prostu skradło moje serce.
    Czekam na dalsze tłumaczenie i na prawdę Dziękuję że podjęłaś się tłumaczenia tego ~

    OdpowiedzUsuń
  3. "Jestem kuloodporny" - a moje serce mówi po prostu: nie, dziękuję, zrównałam się z ziemią, kiedy tylko to przeczytałam.
    "Jesteś ważniejszy, niż muzyka" - YoonJin, moje otp, moje życie, dziękuję, papa. Shipowałam tych dwóch odkąd poznałam BTS... Ten fick to jest spełnienie moich marzeń, chociaż mnie na części rozrywa.

    Ten fick odbiera mi wszelkie możliwości logicznego myślenia, ja po prostu siedzę i rozważam tysiąc sposobów na to, jak zakończy się to opowiadanie. Z jednej strony jestem świadoma, że to główna postać umrze na końcu (ostrzeżenia, he he), ale z drugiej, mam jeszcze milion innych koncepcji na to, i pewnie zakończenie mnie tak zaskoczy, że będę wyć jak bóbr, a oczy będę miała z szoku w wielkości pięciozłotówek.
    Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak mnie Hyosang niesamowicie wkurwia w tym opowiadaniu. On niby nic szczególnego nie robi, ale mam dziwne wrażenie, że będzie głównym sprawcą jakiejś krzywdy na Jinie. Nie wiem czemu, tak po prostu.
    Kocham charakter Sugi, jest idealny, no idealny.
    Pls, nie każ mi tyle czekać na nową część, bo umrę.

    Ps. I tak, dalej Cię nienawidzę za to, że podjęłaś się tłumaczenia tego i sprawiasz, że po prostu siedzę przed monitorem i drę się: "to nie tak" "nienienie", "yoonjin, nie, nienawidzę was", "moje życie nie ma sensu", bo uwielbiam to opowiadanie.

    Powodzenia, i dziękuję za tłumaczenie, idę umierać dalej. :<

    J.Mour.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, "Jestem kuloodporny" to moment załamania mnie, moich przyjaciółek i mojej bety.

      Przyznam szczerze, że YoonJina polubiłam przeczytawszy twoje opowiadanie. Miałam wtedy mindfuck "ło bożenko, Suga seme?" lecz potem sprawdziła się RegułaCzłowiekaPotoka nr 1, czytaj mój bias ZAWSZE będzie na dole. I w ten sposób stało się to moim OTP, najpierw Bangtanowym, a teraz prześcignęło nawet HanChula, więc ogólnokejpopowym.

      Powiem ci szczerze, że ogarnęłam, że Hyosang to Kidoh dopiero na tym rozdziale. Jak to czytałam za pierwszym razem to miałam takie "a skąd tu się wziął Kidoh?".

      Postaram się, byś czekała jak najkrócej, ale będzie ciężko, ze względu na treść (długość w sumie też, niby najdłuższy). </3

      Usuń
    2. To opowiadanie, to jest jedno wielkie załamanie, nigdy nie ryczałam tak na żadnym opowiadaniu, jak na tym. Po prostu... no po prostu nie. Fakt, trochę się musiałam przy pojedynczych słówkach pomęczyć ze słowinikiem, ale ostatni rozdział, to było chyba najgorsze, co mogłam przeczytać. Czytam, czytam, i po prostu się krzywiłam już niemal od tych łez. Wyszłam z pokoju, a matka do mnie, że mam okno zamknąć, bo flikam nosem, bo mi zimno, a ja: "nie, to wina opowiadania, jest ok" :"))

      Czytałaś tego SugJina z kawą? o_o Niemożliwe. Fakt, pisałam go razem z przyjaciółką, jest jednym z moich lepszych shotów, ale marzy mi się napisanie czegoś lepszego, z lepszym odzwierciedleniem charakteru Sugi. Taka mała wredna menda. :") Tylko na razie szukam idealnego pomysłu i weny, której nie ma.

      Wiem jak dobierać sobie otp, wiem potem jak niszczyć sobie życie, wszystkie inne paringi poszły w cholerę, na zawsze dla mnie YoonJin, nawet ten cholerny JinChan poszedł się pierniczyć w piekle. Mam dość, serio.

      Ale i tak będę niecierpliwie czekać na tłumaczenia. <3
      Czy wspominałam, że mam słabość do życiowych opowiadań? :"))))

      Usuń
  4. Tez jestem juz placzaca kupa, a nawet nie kupa a jakis ledwo trzymajacym sie zaplakanym i rozmytym kisielem skadajacym sie tylko z zlepek emocji oraz bolu. A prosciej: ryczalam jak durna! Ostatni i jedyny raz kiedy angst doprowadzil mnie do takiego stanu to przy czytaniu Anterograde Tomorrow... Poziom niszczenia ten sam, teraz pozbierac sie nie umiem, a juz ze 3h minely odkad skonczylam tego ff i nadal nic. Jak tylko choc na chwile nie zajme sobie czyms glowy to znow mam lzy w oczach i targa mna niepochamowany szloch.
    Historia jest po prostu piekna. Piekna i zabojcza. Az slow mi brak aby opisac dokladnie co czuje...

    Jeszcze raz dziekuje za tlumaczenie i za pojazanie tego ff, na pewno wpadne tu przy kolejnym rozdziale i bez spoilerow dla innycb bd mogla wyrzucic caly bol z siebie.

    Do nastepnego!
    Kiri^^

    OdpowiedzUsuń