wtorek, 30 grudnia 2014

"We Are Bulletproof" [2/5]


zespół: Bangtan Boys (BTS) 
rating: M
pairingi: YoonJin, głównie OT7 
gatunek: dramat
ostrzeżenia: prostytucja, przekleństwa 



                Jungkook kończy z tygodniowym zawieszeniem. Seokjin milczy w drodze powrotnej do domu.
                – Hyung, nie myślisz o czymś tak głupim jak opuszczenie nas, prawda? – Szepcze najmłodszy.
                Namjoon jest wdzięczny, iż ten wygląda na autentycznie zaskoczonego pytaniem, jakby mu to nigdy nie przeszło przez myśl.
– Nie wygłupiaj się– mówi, uśmiechając się delikatnie, po raz pierwszy w tym dniu. – Wyprowadziłem was z sierocińca, bo byłem pewny, że nakieruję was na najlepszą drogę. To się nie zmieniło. Oczywiście Jungkook okazał się bardziej rozwydrzony niż się na początku spodziewałem, – wspomniany markotnieje – ale nigdzie się nie wybieram. Nie martwcie się.

--

Ani Seokjin, ani Namjoon nie mówią o tym, co miało miejsce w szkole Jungkooka, ale ten upija się i wygaduje to Yoongiemu oraz Jiminowi.
– Nie klęcz, kurwa, przed nikim – Yoongi ostrzega Seokjina, kiedy wreszcie uspokoili najmłodszego na tyle, by poszedł spać. – Mam w dupie, czego, kurwa, chcą ludzie. Nie klęcz przed nikim.
Jest tylko on, Hoseok, Yoongi i Seokjin. Ostatni poddaje się rzadkiemu ukojeniu w piwie.
– Jej mąż był jednym z moich klientów. Przyłapała nas w zeszłym tygodniu. Pewnie stąd ta sprawa. To całkowicie moja wina. Jungkook nie może zostać wyrzucony, Yoongi. Plus, i tak cały czas jestem na kolanach.
Namjoon ma ochotę zwymiotować na ten widok: klęczący Seokjin, robiący czegokolwiek zapragnie jego nabywca w tamtej chwili. Marszczy brwi i bierze kolejny łyk soju.
– Mam to w dupie. – Yoongi prycha, trzaskając pięściami o stół. – Nie klęcz dla nikogo. Co ona sobie, kurwa, myśli, nazywając cię dziwką? Może gdyby była ładniejsza, albo lepsza w łóżku to nie miałaby tego problemu.
Seokjin wydobywa z siebie słaby śmiech.
– Przestań. Ma rację, jestem dziwką. Nie zrobiła niczego złego. – Hoseok grymasi do kieliszka. Yoongi opróżnia kolejną lampkę, a Namjoon bierze z niego przykład. Seokjin ponownie wzdycha i obrysowuje brzeg puszki z piwem. – Jadę na wycieczkę.
– Hyung, jeśli to przez tę sprawę z Jungkookiem
– Nie, ja… płacą mi za to. Na cztery dni. Nie miałem w planach pojechać, ale musimy zapłacić składki na szpital dla chłopców i… zawsze możemy wykorzystać dodatkową wypłatę.
Seokjin wygląda na smutnego, a Namjoon zmusza się, by odwrócić wzrok.

--

Kiedy Seokjin wraca, wygląda, jakby miał umrzeć. Upada zaraz po wejściu do domu, zmuszając Taehyunga do skoku i złapania go.
– Kurwa mać, ma gorączkę.
Hoseok wyjmuje wszystkie ich koce i kołdry, a Taehyung pół zanosi, pół zaciąga Seokjina do łóżka. Namjoon zaczyna wysyłać sms-a do Yoongiego, który wciąż pracuje. Szyja najstarszego jest paskudnie posiniaczona, a on sam oddycha poprzez rozgorączkowane sapnięcia.
– Co mu się stało?! – upomina się Jimin, odgarniając swoją wilgotną od potu grzywkę od oczu. Hoseok już go rozbiera z miejscami poszarpanych oraz przesiąkniętych zimnym potem ubrań, a Namjoon nie jest przygotowany na to, co widzi. – Boże – szepcze.
Seokjin ma wszędzie siniaki i zacięcia. Niektóre nadal niemrawo krwawią, a kiedy Taehyung go obraca, widzi głębokie, zaognione pręgi wyglądające jak od bata, rozciągające się od ramion, aż do ud. Jungkook zastyga w bezruchu. Zazwyczaj to Yoongi troszczy się o rany po seksie najstarszego. Żaden z nich nie widział go w tak złym stanie.
– W szufladzie Yoongiego są bandaże antybakteryjne. – szepcze Seokjin łagodnym głosem. Namjoon nawet nie wiedział, że ten jest przytomny. – Przynieś je, Jungkook. – Najmłodszy otrząsa się z oszołomienia, by się zerwać do biegu. Przynosi całą apteczkę, a Seokjin usiłuje wstać. – Antybakteryjne. – Przytakuje do Namjoona, który chwyta za butelkę. Jego ręce się trzęsą, a Seokjin uśmiecha się sfatygowanie. – Po prostu wylej. Nie ma sensu bawić się z gazą.
Namjoon stara się wykorzystać jak najwięcej, rozpowszechnić najbardziej jak się da i kończy się na tym, że używa całej butelki. On i Jimin ubierają ciepło Seokjina, a niedługo po tym Yoongi wparowuje przez drzwi frontowe.
– Hyung! – krzyczy, wyrywając gazę z rąk Jimina. – Kurwa, robicie to źle. – Yoongi odwija połowę tego, co spieprzyła dwójka jego braci, ale kiedy kończy, bandaże są czyste i schludne, ciasno owinięte wokół torsu Seokjina.
– Nie pracujesz? – pyta najstarszy, łapiąc się Jimina, by wstać. – Taehyung, moja torba, proszę.
– Namjoon napisał mi, że upadłeś zaraz po wejściu do mieszkania i masz wszędzie rany. – Prycha. – Powiedziałem menadżerowi, że rzucę pracę jeśli mnie zatrzyma. Nie może mnie zwolnić. Wykonuję niewolniczą pracę za niemal darmo. – Bierze torbę, jaką przyniósł Taehyung, otwiera ją i pociera twarz. – Wykorzystamy trochę na szpital. Potrzebujesz leczenia.
Seokjin potrząsa głową.
– Nie. Nie mogę pracować dopóki nie wyzdrowieję, więc to tylko marnowanie pieniędzy. Będzie mi dobrze w domu. – Jego powieki opadają, jakby nie potrafił się zmusić, by pozostać przytomnym. Yoongi marszczy brwi, jakby miał zaprotestować, ale najstarszy ściska jego dłoń, a jego oddech staje się równomierny.
Hoseok wykrada torbę spod rąk starszego, wywraca ją, a banknoty wysypują się z walizki.
– Co ku– Taehyung podskakuje, gapiąc się na zawartość – To ogromna ilość pieniędzy.
Yoongi gapi się na sumę.
– To nie tak dużo, jeśli weźmiesz pod uwagę to, że na jakiś czas musi zostać w domu, by się wyleczyć. – Zaczyna wygładzać gotówkę, oddzielając jedno-, pięcio- oraz dziesięciotysięczne banknoty. Jimin wyławia z bałaganu kilka pięćdziesięciotysięcznych.
Całość tworzy wielkie pieniądze. W sumie dziesięć milionów won za cztery noce. Yoongi wkłada co większe banknoty do szuflady i ostrożnie segreguje te o mniejszej wartości.
– Idę do banku i spożywczego. Taehyung, Jungkook, idziecie ze mną.
Obydwaj wstają bez marudzenia, spoglądając w kierunku śpiącego, wtulającego się w Jimina Seokjina. Najmłodszy nerwowo przeczesuje włosy, przed podniesieniem się, by wyjść wraz z Yoongim. Namjoon chowa twarz w dłoniach.
– Muszę zapalić – mówi, co jest stłumione przez jego ręce. Jimin podnosi wzrok z szeroko otwartymi oczyma.
– Nawet o tym nie myśl. Jeśli Seokjin-hyung usłyszał co powiedziałeś, wkurzy się.
– Nie zapalę. – Namjoon czuje się jak gówno. Zastanawia się, czy najstarszy często przychodzi do domu w takim stanie oraz jak często Yoongi go opatrywał, kiedy wszyscy już spali. – Ale kurwa, potrzebuję tego tak mocno.
Jimin nic nie mówi. Jedynie wtula się w kocyk, powoli, by nie naruszyć snu Seokjina.

--

To poniekąd działa, gdyż Jungkook tak czy siak będzie w domu przez następne trzy dni za sprawą zawieszenia, plus weekend. Seokjin głównie śpi – czasami wstaje i pozwala Hoseokowi lub Namjoonowi go nakarmić, ale na tym się kończy. Nie trudzi się nawet z braniem prysznica, co w pewnym sensie trochę rozbawia Namjoona, bo zazwyczaj jest stanowczy, jeśli chodzi o wygląd.
Ale potem go to zasmuca, przypominając sobie, że Seokjin rezygnuje z tego, tylko dlatego, że jest zbyt zmęczony i chory, by robić inaczej.
Problem zaczyna się wtedy, kiedy Jungkook musi wrócić do szkoły.
– Nie opuszczasz lekcji – mówi najstarszy, ciągnąc za sobą kocyk. Był rozgorączkowany odkąd wrócił, a to się nie zmieniło. To sprawia, że Yoongi czuje się niespokojny, a Namjoon poddenerwowany, ale za każdym razem, kiedy niższy odwija bandaże Seokjina, by je poprawić na noc, jego plecy się ładnie goją, więc tylko smaruje je maścią i ponownie zawija opatrunek. – Pamiętasz, że obiecałeś mi, że nie będziesz sprawiał więcej problemów?
Jungkook grymasi przy śniadaniu, ale nic nie mówi.

--

Koniec końców, Namjoon i Hoseok zostają w domu. Przekonują Seokjina, że leniuchowanie w domu jest fajne, a oni sami mogą zrobić wiele rzeczy na miejscu, z kartką papieru oraz długopisem w ręku.
– I tak nie moglibyśmy pracować, tak kurewsko się o ciebie martwiąc. – Mówi Hoseok, radośnie przypatrując się Seokjinowi obierającemu im jabłko.
Najstarszy nie jest aż tak słaby, by tylko leżeć w łóżku. Wciąż miewa gorączki oraz ciągle kaszle, ale może wstać. Pomaga Jiminowi i Jungkookowi z zadaniem domowym, pakuje śniadanie dla Yoongiego, nie śpi w nocy z Taehyungiem oraz słucha wszystkiego, co wyszło spod rąk Namjoona i Hoseoka.
– To miłe – przemawia Yoongi, z głową na kolanach Seokjina, kiedy ten sprawdza zadanie domowe Jimina.
Namjoon przytakuje. To takie miłe, spędzać cały dzień z najstarszym, przystosowującym się do normalnych godzin snu, robiącym rutynowe rzeczy. Niemal chciałby, by nie zdrowiałby tak szybko, po to, by zostać w domu na dłużej, ale jego plecy są mniej więcej wyleczone. Czeka tylko na zniknięcie siniaków, więc Namjoon wie, że to tylko kwestia czasu, zanim Seokjin wróci do pracy.
Yoongi podnosi swoją rękę i zarzuca ją za głowę starszego. Kąt jest nieco niezgrabny, Seokjin musi się trochę schylić, by niższy mógł to zrobić, a Namjoon się w nich wpatruje. Zwyczajnie się do siebie uśmiechają, młodszy krąży palcami kółka na szyi wyższego, podczas gdy ten bawi się czarnymi pasmami włosów Yoongiego; na Namjoona nagle spływa wrażenie, że coś zakłóca.

--

– Czemu ostatnio nie przychodzicie? – Namjoon podnosi wzrok na jednego z użytkowników studio, tylko z innej budki. On i Hoseok są w supermarkecie, ponieważ najstarszy zatęsknił za kulkami ryżowymi ze sklepu naprzeciwko.
Hoseok wzrusza ramionami.
– Cześć, Hyosang-hyung. Nasz brat zachorował. Nikt inny nie może się nim zaopiekować, więc my to robimy. – Wykopuje te z pikantnym tuńczykiem, które lubi Seokjin. Odwraca się do Namjoona z jedną w każdej ręce. – Myślisz, że chce po kilka?
– Czekaj, nasz brat? Macie wspólnego brata? – Hyosang unosi brew tak wysoko, że ta znika wśród grzywki. – Jesteście ze sobą spokrewnieni? Jako bracia? Nie wyglądacie na rodzeństwo. No i, jesteście w tym samym wieku.
Formalnie, cała siódemka jest spokrewniona ze sobą jako bracia, wszyscy pod nazwiskiem Kim. Lecz tylko Seokjin, Namjoon oraz Taehyung urodzili się z tym nazwiskiem. Jednak najstarszy to wyminął, przekupując urzędników i sypiając z każdym, by szybko wypełnić ich papiery. Spełniali mniej wymogów niż trzeba, – po pierwsze, Seokjin był daleki należytemu wieku, by pełnić rolę ich opiekuna – ale Namjoon wiedział, że ten załatwił to wszystko poprzez seks.
Seokjin był taki szczęśliwy oznajmiając im, że są legalną rodziną. Teraz, powiedział, zamykając papiery w plastikowym folderze oraz ostrożnie wkładając je do szuflady pod ich jedynym komputerem, nikt nie może mi was odebrać, nawet prawnie.
– Dziwniejsze rzeczy miały miejsce – Namjoon wzrusza ramionami, sięgając za Hoseoka, by wziąć więcej. – Po prostu weźmy wszystkie z pikantnym tuńczykiem. Jeśli ich nie zje, my to zrobimy.
Seokjin ostatnio miał tak mały apetyt, iż uszczęśliwiło ich słyszeć, że chce jakiegokolwiek jedzenia. Kończą na kupowaniu dziesięciu kulek ryżowych oraz zdobyciu cichaczem nieco czekolady i wody gazowanej. Hyosang uczepił się nich.
– Mogę iść z wami?
Namjoon wzrusza ramionami.
– Czemu nie? Yoongi-hyung nie lubi gości, ale to przecież nie tak, że cię nie zna.
Hyosang gapi się na rozmówców.
Yoongi? Że, Suga?
Minęło trochę czasu, odkąd Namjoon oraz Hoseok słyszeli pseudonim muzyczny Yoongiego. Ten drugi wzdycha.
– Wow, od dawna tego nie słyszałem. – Trze tył swojej głowy, krzywiąc się nieco, gdy przejmuje torbę z kulkami ryżowymi. – Ta, Suga-hyung.
Suga też jest z wami spokrewniony? To on jest tym chorym bratem?
– Nie, tamten to inny brat. Najstarszy.
– Ilu wy macie braci?

--

Jeśli Hyosanga zaskoczyła fala przeprosin za to, w jaki sposób mieszkają, nie pokazuje tego po sobie. Namjoon jest świadomy tego, iż starszy również nie jest z najbogatszej rodziny, więc pewnie nie osądza ich o nic.
– Hyung – woła Hoseok, kiedy przechodzą przez drzwi. – Mamy gościa.
Seokjin siedzi na kanapie, czytając książkę, o której, na tyle ile Namjoon kojarzy, Jungkook powinien robić referat. Podnosi wzrok, a młodszy słyszy jak Hyosang bierze gwałtowny oddech.
– Cześć – przedstawia się, stając na lekko drżących nogach. – Mam na imię Seokjin. – Uśmiech wkrada się na jego wargi, a Namjoon wywraca oczyma, gdy Hyosang jąka się w odpowiedzi. – Pójdę obrać jakiś owoc, czy coś—
– Hyung, nie martw się, to tylko Hyosang-hyung. Jesteś chory. Trzymaj, zjedz trochę kulek ryżowych.
Najstarszy przejmuje torbę i śmieje się, widząc kupione produkty.
– Po co kupiliście aż tyle?
Hoseok wzrusza ramionami, zawieszając rękę na barkach Seokjina.
– Bo chciałeś je zjeść! Dokończymy to, czego nie dasz rady.
Seokjin podśmiewuje się z irytacją, kiwając głową, kiedy Namjoon popycha go na kanapę. Obiera dla niego kulkę ryżową, zdejmując plastikowe opakowanie oraz nieco ciaśniej okrywając go kocykiem.
– Jesteś naprawdę śliczny. – Papla Hyosang.
Seokjin na to uśmiecha się i mówi:
–Dziękuję.
– Nawet o tym nie myśl, Hyosang-hyung. – Ostrzega Namjoon. – Yoongi-hyung cię zabije, jeśli tylko o tym pomyślisz.

--

Minęły dwa tygodnie i kiedy rany Seokjina są mniej więcej zagojone, jego gorączka się pogarsza.
– Nie podoba mi się to. – Mówi Yoongi, przyciskając mu do czoła chłodny ręcznik. – Musisz iść do szpitala.
– Poradzę sobie – mamrocze najstarszy, przyciskając usta do boku Namjoon, mimo, iż wiadomym jest, że „w porządku” jest ostatnim, czym można go określić. Namjoon oraz Hoseok zostają w domu, wypożyczając innym ich studio (prawdę powiedziawszy, są zaskoczeni, że ktokolwiek chce używać tej rudery). – Nie muszę iść do szpitala.
– Potrzebujesz również testu na choroby weneryczne. – Zwraca uwagę Yoongi, pocierając ręcznikiem, by odpędzić zimny pot.
Seokjin potrząsa głową.
– Nie miał nic. Byłem z nim wcześniej. Jeśli nie byłbym tego pewny, nie wróciłbym tu bez wcześniejszego sprawdzenia. – Krzywi się podczas zmiany pozycji. Namjoon zauważył, że boki drugiego są wrażliwe, a każdy rodzaj ruchu powoduje u niego skomlenie bólu.
Yoongi marszczy brwi, przeczesując placami włosy Seokjina.
– Seokjin.
– Ze mną w porządku.
Namjoon obejmuje starszego tak ciasno jak potrafi bez szkodzenia mu.

--

Minął tydzień, a do Namjoona dzwoni Hyosang.
Hej, ty i Hoseok macie natychmiast zjawić się w studio.
– Co?
Namjoon odciąga telefon od ucha oraz się nań gapi.
– Co?
Coolio. Wiesz. Raj Gangsterów.
– Wiem. Ale— co?
– Jest tu. Coś jak— zbiera grupę utalentowanych dzieciaków na jego nowe show dla Mnetu czy coś w tym stylu – ty I Hoseok macie tu przytargać swoje szanowne dupy, to wszystko co ci powiem. Muszę lecieć.
Seokjin przypadkowo słucha całej rozmowy, ściska dłonie braci oraz uśmiecha się.
– Na co czekacie? Idźcie.

--

Dni mijają jak przez mgłę. Namjoon wciąż nie nadąża – to naprawdę był Coolio i – polubił ich muzykę. Namjoon puścił też trochę utworów Yoongiego z wcześniej, a nawet piosenki całej trójki, a zdawało się, że spodobało się to Coolio. Ponadto, wyglądał na pod wrażeniem.
– Kurwa, nie odebraliśmy dwudziestu połączeń od Taehyunga. – Mówi Hoseok, kiedy wszystko już załatwione i Coolio wziął ich numery. – Plus dwadzieścia od Yoongiego-hyunga.
Hoseok wzrusza ramionami, już oddzwaniając.
– Hyung? Namjoon i ja—
Gdzie, kurwa, jesteście? – To nie pytanie, a ton Yoongiego pauzuje Namjoona. Jest stanowczy i oziębły, taki, jaki przybiera, kiedy przeważa w nim złość. Starszy nie daje Hoseokowi czasu na odpowiedź. – Gdziekolwiek, kurwa, poszła wasza dwójka, mam nadzieję, że było to tego warte, bo Seokjin-hyung leży na oddziale wypadkowym i właśnie go operują.

6 komentarzy:

  1. Powiem od razu na początek.
    Nienawidzę Cię za to, że wzięłaś się za tłumaczenie tego fanficka.
    Ale do rzeczy.
    Niemal odkąd pojawiło się BTS, z utęsknieniem czekałam na to, żeby pojawiło się cokolwiek z nimi, gdzie główną postacią będzie mój UB - Jin. I teraz się pojawiło. Ale nie sądziłam, że moje serce tak przyjmie to opowiadanie. To jest tylko fikcja, ja wiem, ale czytając każde słowo o Jinie, o tym, co on musi robić, by utrzymać swoją "rodzinę", moje serce łamało się. Pękałam w szwach, nie mogłam tego przetrawić. Na niemal końcówce tego rozdziału, popłakałam się, jakby co najmniej mi rodzinę zabito. Fakt, zdarza mi się płakać na tym, co czytam, ale to było po prostu... za wiele.
    Przeczytałam te dwa rozdziały już wczoraj i miałam skomentować, ale nie miałam siły, bo wciąż dochodziłam do siebie, po ataku nieopanowanego płaczu, jaki mnie ogarnął. To jest mistrzostwo, dlatego dziwię się, że nie ma to komentarzy...
    Żeby nie zapomnieć, dodam Cię u siebie w linkach na blogu o Topp Dogg, który mam, i jakbyś była tak miła i poinformowała mnie o nowym poście tutaj: http://yaoi--kpop.blogspot.com/p/fru.html - to byłabym niesamowicie wdzięczna.
    Przepraszam za bezsensowne pierdolenie, ale musiałam to napisać, bo dalej na moim sercu jest skaza.

    Do następnego, dziękuję.

    I pozdrawiam, J. Mour.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miły komentarz <3
      Przyznam, że czytając opowiadanie po angielsku, na pierwszych dwóch rozdziałach nie płakałam, chociaż czytałam to bardziej jako całość niż na czaptery. Tak, zdecydowanie za mało jest opowiadań yaoi z Jinem (co prawda nie jest moim ultimatum, ale biasem już tak :3), a szczerze mówiąc ogólnie mało jest dobrego yaoi z BTS, a ta autorka ma dużo ładnych ficzków, które mam zamiar przetłumaczyć. Uhuhu, tyle YoonJinów!
      Ale kończąc pierdolenie, oczywiście, że cię poinformuję o nowych rozdziałach, nawet nie wiesz jak jestem szczęśliwa, że ktoś to czyta. A fakt, opowiadanie jest piękne.

      Usuń
  2. No co tu dużo mówić, wielkie dzięki, ze tłumaczysz tego ficzka, bo strasznie mi się spodobał. Tak jak koleżanka wyżej, popłakałam się, jakby to była choć w połowie prawda. Nie mogę się doczekać kolejnych części, naprawdę. Więc powodzenia w tłumaczeniu i mam nadzieje, że kiedyś jeszcze poczytam sobie kolejne rozdziały tego ficzka z Exo xd
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    http://200-percent-of-love.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy ^^ Coś w nim jest takiego, że ma się wrażenie, jakby to działo się naprawdę. Odnośnie Tęczy, to mam zamiar ją kiedyś kontynuować, lecz problem taki, że w międzyczasie przestałam shipować XiuChena, jaki miał być tu głównym pairingiem, chociaż postaram się to dokończyć.

      Usuń
  3. Czyli placzacych tylko przybywa... Sama musialam dac upust swoim emocjom wylewajac lzy, bo ta historia jest zbyt prawdziwa i piekna by nie wzruszyc.
    Moj biedny Jinnie T.T Mimo tylu przeciwnosci i ogolnie beznadziejnosci losu nadal jest kochajaca umma. I to takie niesprawiedliwe, ze zamiast poprawy na lepsze jest tylko gorzej! Zycie jest do dupy -.-
    Ugh, chyba sie za bardzo wczulam i przejelam opowiadaniem...

    W kazdym badz razie dziekuje Ci za tlumaczenie tego ff <3

    Hwaiting przy kolejnych rozdzialach!
    Kiri^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ^^
      Również czytając to opowiadanie miałam żal do autorki, że przedstawia Jina jako kochającą ummę, to sprawia, że boli jeszcze bardziej ;;

      Usuń