piątek, 12 grudnia 2014

"We Are Bulletproof" [1/5]



                
zespół: Bangtan Boys (BTS) 
rating: M
pairingi: YoonJin, głównie OT7 
gatunek: dramat
ostrzeżenia: prostytucja, przekleństwa 




                Namjoon nie udaje, ani przez chwilę, że nie wie, co Seokjin robi, aby ich utrzymać.
                Nie udaje także, iż nie wie o tym, że Seokjin miał wielkie marzenia. Że był najlepszy w swojej klasie w szkole, że marzył o pójściu na prawo i zarobieniu góry pieniędzy, a potem pomóc odrzuconym sierotom, podobnym do nich.
                Nie udaje również, że nie wie, że Seokjin miał szansę opuścić ich wszystkich, by znaleźć lepsze życie i zostawić resztę w ściekach.
                Nie udaje, że nie wie, iż zabrał ich z uwłaczającego sierocińca, niosąc Jungkooka na rękach, nawet jeśli był wtedy duży, a on miał czternaście, Yoongi trzynaście, Namjoon i Hoseok dwanaście, Jimin i Taehyung jedenaście, a Jungkook dziewięć lat, znalazł im dom, w którym mogliby mieszkać i porzucił szkołę, by móc pracować.
                Nie udaje, że nie zauważa zmarszczonych brwi Yoongiego trwale wyrytych na jego twarzy, za każdym razem, kiedy Seokjin wraca do malutkiej powierzchni, którą dzielą, wyglądając jak śmierć i ściskając w dłoniach banknoty, kuśtykając. Czasem ma siniaki na twarzy, ciemne i okrutne obtłuczenia o kształcie placów na wątłej szyi, a sterta banknotów, które przynosi do domu jest znacznie wyższa.
                Seokjin ma teraz dziewiętnaście, Yoongi osiemnaście, Namjoon i Hoseok mają siedemnaście, Jimin i Taehyung szesnaście, a Jungkook czternaście lat. Seokjin sprzedawał swoje ciało praktycznie odkąd tylko odeszli. Na początku, Namjoon nie miał pojęcia o tym, co ten robił, ale Yoongi zawsze rozumiał. Seokjin wpierw pracował jako chłopiec od mleka, od roznoszenia gazet, raz nawet jako dostawca fast-foodów, codziennie biegając mile, bo nie stać ich było na rower. Pewnego dnia, kiedy pracował w nocy, jakiś pijany biznesmen zaoferował mu dwadzieścia tysięcy won za zrobienie mu loda.
                Namjoon wie, że Seokjin bierze teraz dużo więcej; więcej niż tyle, ile pobiera większość ulicznych dziwek. Dużo więcej. Ale on nie jest przeciętną uliczną dziwką. Namjoon nauczył się, że Seokjin jest czymś w rodzaju ekskluzywnego towaru. Kupują i poszukują go biznesmeni z elity, którzy oczekują czegoś pikantnego. Czasem przyłapują go ich żony. Jeśli zostaje przez nie zraniony, mężczyźni płacą mu dodatkowo. Czasem żony szukają go i płacą mu za bycie cicho. Uliczne przezwisko Seokjina to Jin, porcelanowa lalka.
                To pozostawia gorzki posmak w ustach Namjoona, widzieć Seokjina wracającego do domu, ściskającego w dłoniach banknoty, które ostrożnie wygładza. Część z nich trafia do szuflady, jaką prowadzą Seokjin i Yoongi.  Teoretycznie jest dostępna dla każdego, by ją otworzyć i zabrać trochę, ale nikt tak nie robi. Część z nich idzie do Yoongiego, który wpłaca je do banku. Reszta zostaje rozdana o porankach, na opłaty za obiady dla pozostałych oraz czesne, jeśli Jimin, Taehyung i Jungkook mają taką potrzebę.
                Hej, wcześnie wstałeś –mówi Seokjin, uśmiechając się do niego ze zmęczeniem. Ma siniaki na nadgarstkach oraz chodzi trwale kuśtykając, nie licząc czasów, kiedy uwodzi klientów. – Jak idzie z tą piosenką, nad którą pracujecie z Hoseokiem?
                Namjoon nie udaje, że Seokjin mógłby mieć lepszą pracę, pięć lat po sprzedawaniu siebie, jeśli on i Hoseok daliby sobie spokój z muzyką. Yoongi tworzył wraz z nimi, ale przestał, kiedy Seokjin po raz pierwszy wrócił do domu z sińcami na szyi. Wtedy natychmiast to rzucił oraz znalazł gdzieś pracę jako kelner, gdzie haruje niemal cały dzień i dokłada się do ich funduszy.
                Namjoon wie, że gdyby on i Hoseok przestali wynajmować studio, i Seokjin, i Yoongi mieliby łatwiej. Yoongi nie musiałby wstawać o siódmej rano po powrocie do domu o trzeciej w nocy. Seokjin miałby czas, by pójść do szpitala, na bilans, który obowiązuje więcej niż tylko choroby weneryczne oraz się wyspać. Ale za każdym razem, kiedy myśli o rzuceniu tego, Seokjin uśmiecha się, klepie go po głowie i mówi: „Nie, ty i Hoseok macie robić co chcecie. Nie chciałem by Yoongi odszedł.”
                Namjoon nie jest idiotą. Wie, że ich szansa na sukces jest bliska zeru. Kto chciałby słuchać dwóch chłopaków wygłupiających się w lichym studiu? Seokjin również nie jest lekkomyślny i nie ma urojeń o tym, jak działa świat – on zapewne wie najlepiej. Ale wciąż dopinguje tę dwójkę, mówiąc „Będę was wspierał tak, jak tylko mogę.”
                Cała siódemka wie, że Seokjin najchętniej umarłby przed czasem, kiedy stanie się na tyle stary, by przestać być atrakcyjnym. Namjoon nie potrafi sobie wyobrazić Seokjina jako „nieatrakcyjnego”; to po prostu nie wpada mu do głowy. Ale szanse na to, że pewnego dnia po prostu nie przyjdzie do domu są wysokie. Nigdy się nie dowiedzą, myśli Namjoon i ma ochotę zwymiotować. Nigdy się nie dowiedzą, jeśli ktoś zostawi Seokjina na śmierć w ciemnej uliczce i Namjoon wie, że to najbardziej przeraża Yoongiego. To najbardziej przeraża ich wszystkich.
                Czekaj, pieniądze na jedzenie – mówi Seokjin, kiedy Namjoon wsuwa stopy do starych trampków. – Nie idziesz w Hoseokiem? – Podaje Namjoonowi trzy dziesięciotysięczno-wonowe banknoty. – Nie jedzcie fast-foodów. Jedzcie prawidłowo. Ty i Hoseok stajecie się szczuplejsi i szczuplejsi. – Namjoon chce krzyczeć na Seokjina, wytknąć, że to on jest najchudszy z całej siódemki, że można mu policzyć żebra spod luźnej koszulki, którą ma na sobie.
                Hyung, nie potrzebuję trzydziestu tysięcy won. – Bełkocze. – Płaska miska jjajangmyun kosztuje pięć tysięcy won. Jeśli kupimy ddukbokki z tego punktu naprzeciwko ulicy, pani bierze od nas dwa tysiące i to nam wystarcza na cały dzień.
                – Nie jedzcie jjajangmyun ani ddukbokki. Zjedzcie coś lepszego.
                – Wciąż nie potrzebujemy trzydziestu tysięcy won. – Namjoon narzeka. Oddaje dwa banknoty Seokjinowi. – Dziesięć tysięcy won to zdecydowanie wystarczająco.
                – Nam-
                Namjoon zatrzaskuje drzwi przed nosem Seokjina, zanim ten może cokolwiek powiedzieć. Natychmiast czuje się jak gówno, bo jest całkowicie świadom tego, że Seokjin poddał się temu wszystkiemu, by reszta nie musiała tego przechodzić. Przynajmniej mógłby być dobrym dzieckiem, ale za każdym razem, kiedy go widzi, zawsze wyglądającego jakby miałby się przełamać w pół, jeśli wiatr zawieje zbyt mocno, przypomina mu się wszystko, co dotychczas spieprzył i to go po prostu denerwuje.
                Poważnie rozpatruje możliwość powrotu do pokoju i przeprosin oraz kończy kucając naprzeciwko drzwi, pławiąc się w nienawiści do samego siebie, aż do momentu, kiedy drzwi ponownie otwierają się  i Hoseok wychodzi niepewnym krokiem. Przyłapuje Namjoona na tym, że jest mu głupio ze samym sobą oraz starszy chowa głowę z powrotem.
                – Nie wychodź, hyung, odpocznij. Wyglądasz jak gówno. – Ze środka dobiega delikatny śmiech i Hoseok wpycha swoje ramię do pokoju, niewątpliwie po to, by pomasować policzek Seokjina. – Nakarmię Namjoona.
                Zamyka drzwi i kuca koło Namjoona.
                – Uderz mnie. Będzie mi lepiej.
                – Jesteś popierdolony. – Mówi Hoseok, ale nie uderza go. – W każdym razie, czemu, kurwa mać, chcesz iść do studia o szóstej rano? Nawet Yoongi-hyung jeszcze śpi. Ja wstałem tylko dlatego, że byłeś tak głośny w stosunku do hyunga.
                – Nie wiem. Byłem- Nie mogłem zasnąć. Czekałem na niego, aż wróci do domu, ale jak zobaczyłem siniaki na jego nadgarstkach, coś we mnie pękło.
                Hoseok nic nie mówi, tylko przygnębia się na wzmiankę o obtłuczeniach.
                – Idziemy. Ma te sińce po to, by zapłacić za studio. Dlatego możemy go używać cały pierdolony dzień.

--

               Hoseok i Namjoon mają telefony z klapką. To stare modele, które nie psują się nie ważne ile razy ich nie upuścili. Pierwotnie mówili, że na razie nie potrzebują komórek, ale Seokjin uparł się na nie.
                – Już nie mogę was wszystkich pilnować, ale Yoongi może. – Powiedział, podając im telefony. – Później kupię wam droższe, ale najpierw musimy uzbierać więcej pieniędzy.
                Yoongi ma ten sam rodzaj komórki, poza tym, że on nie upuszcza swojego. Wszyscy mają świadomość tego, jak ciężko Seokjin na nie pracował i ile głodował, by mogli się ze sobą kontaktować.
                Taehyung, Jimin i Jungkook mają smartfony. Seokjin rozpromieniał się w Wigilię, kiedy im je podawał, wyglądając, jakby to on był tym, który dostawał prezenty.
                – Wiecie, to przez to, że wasza trójka chodzi do szkoły. A ludzie się znęcają nad innymi przez takie rzeczy.
                Taehyung zaczął płakać, Jimin się gapił, a Jungkook wyglądał, jakby patrzył na najbardziej delikatną rzecz na świecie.
                Namjoon wie, że ta trójka ledwo dotyka swoich telefonów, dopóki ich naprawdę nie potrzebują, ponieważ boją się, że zepsują się, albo ściągną coś, co kosztuje dodatkowo. Więc to dziwne, że komórki Namjoona i Hoseoka wibrują wystarczająco mocno, by spaść na podłogę.
                – Kurwa – mówi Hoseok schylając się, by podnieść ich telefony. Otwiera jeden i pochmurnieje. – Taehyung mówi, że Seokjin-hyung nie napisał mu jeszcze, że zjadł już obiad i, że nie odbiera.
                Wiadomość do Namjoona ma tę samą treść. Yoongi używa Taehyunga, by cały czas sprawdzał, czy z Seokjinem wszystko w porządku, dlatego, że boją się o to, że ten zachoruje i nikt się o tym nie dowie, bo dni spędza w domu. Opracowali system, w którym Seokjin pisze do Taehyunga o mniej więcej drugiej-trzeciej po południu, przekazując mu, że wstał i coś zjadł. Namjoon podejrzewa, że Seokjin nie je (każdy to poniekąd podejrzewa), ale cel w tym wszystkim taki, że nie śpi i z nim dobrze.
                Żaden z nich nie waha się wstać, zamknąć ich szopę i wrócić prosto do domu.

--

                Wyszło na to, że Seokjin zwyczajnie spał, nieżywy dla świata.
                – Przepraszam – mówi półprzytomnie, kiedy, ponieważ, że nosi luźną bluzkę, zwisającą na jedno ramię, Namjoon dostrzega wszystkie malinki zaśmiecające jego blade ramiona. Zastanawia go, przez co musiał przejść ostatniej nocy, żeby przespać połączenia i sms-y Taehyunga, a potem jakie inne rany Seokjin chowa pod ubraniami. Zastanawia go, przez krótką chwilę, ile mu za to zapłacono. – Taehyung nie musiał do was dzwonić.
                – Oczywiście, że musiał. – Mówi Hoseok, trąc klatkę piersiową w uldze. – Tak czy inaczej, zróbmy coś do jedzenia, jako, że tutaj jesteśmy.
                Seokjin niepewnie wstaje do pozycji pionowej.
                – Ja coś ugotuję.
                – Hyung, nie o to mi chodziło-
                – Wiem. – Seokjin uśmiecha się, a sen nie znikł jeszcze z jego oczu, co sprawia, że wygląda rozkosznie niechlujnie. – Ale minęło dużo, dużo czasu odkąd ugotowałem obiad waszej dwójce.
                Seokjin potrafi zrobić pyszności z niemal niczego, więc to nie tak, że Namjoon ma coś przeciwko domowemu jedzeniu po codziennym żarciu na mieście. Ale Seokjin zawsze wygląda jakby miał upaść, jeśli Namjoon dotknie go zbyt mocno. Najwyraźniej Hoseok też tak myśli.
                – Hyung, gotowałeś w niedzielę. Na pewno nie chcesz zjeść poza domem? Nigdy nie jesz na mieście.
                – Chcę wam coś ugotować. Nigdy nie gotowałem obiadu! – upiera się Seokjin, a z nim nie można wygrać. Żaden z nich nie potrafi z nim wygrać. Więc Namjoon i Hoseok postanowili niezręcznie zostać, kręcąc się, jeśli Seokjin jednak by zemdlał. Niedługo po tym, danie, przez które Seokjin przeprasza za kuchnię oraz składniki, które mieli w lodówce, pachnie stanowczo apetycznie.
                Hoseok próbuje pierwszy.
                – Nie mam pojęcia, jak ty to robisz, hyung. – Stęka z pełną buzią. – Smakuje jak jebane niebo.
                – Język – karci Seokjin, ale szeroko się uśmiecha. – Wasza dwójka i Yoongi urodziliście się z wulgarnym słownictwem. Przeklinaliście odkąd tylko pamiętam. Zawsze też wpadaliście przez to w kłopoty.
                Namjoon przewraca oczyma.
                – Ten skurwiel znalazłby wymówkę, by nas uderzyć, nawet jeśli byśmy nie przeklinali. – Nie zwraca uwagi na to, że to zawsze Seokjina bito, mimo, że był przykładnym uczniem.
                Seokjin buczy w zgodzie. Nie je dużo, głównie dlatego, że musi pozostać szczupły.
                – Zjedz jeszcze trochę, hyung. – łagodnie fuczy Namjoon i Seokjin je jeszcze pół miski, kiedy decyduje, że już skończył. Namjoon z niesmakiem mierzy wzrokiem w półpełną miskę.  Seokjin jest już wystarczająco chudy, zostały z niego skóra i kości. Złości go, kiedy podsłucha, że ten pyta się Yoongiego, czy przybrał na wadze.
                – Myślę, że lepiej byś wyglądał, jak byś przytył. – Mówi Hoseok, trochę napuszony. – Jesteś taki szczupły.
                – Są nowsi, ładniejsi chłopcy na ulicy. Moje ramiona są już wystarczająco szerokie. Muszę przynajmniej być szczupły. – Śmieje się Seokjin.
                Namjoon nie rozumie, jak ktokolwiek mógłby być ładniejszy od Seokjina. Widział go w makijażu, w pełnym ubraniu, tuż przed jego wyjściem. Nigdy nie zakłada zbyt dużo, ani czegoś krzykliwego czy dziwkarskiego. Zawsze ma na sobie obcisłe, ciemne spodnie oraz tani t-shirt, który łączy i komponuje z dodatkami, przez co wygląda, jakby kosztowało go to miliony dolarów. Czasem narzuca na siebie dzianiny, które odmładzają go o dziesięć lat, a kiedy robi się zimniej, odziewa się w kurtkę, ale na tym się kończy. Wygląda jak normalny chłopak na ulicy.
                I to sprawia, według Namjoona, że wygląda o wiele „ładniej” od innych prostytutek, czekających na to, by im zapłacić.

--

                Namjoon myśli, że gdyby ktoś przesłuchał ich piosenek, spodobałyby mu się. Muzyka, którą on i Hoseok (oraz Yoongi, zanim odszedł) tworzą jest lepsza od połowy gówna, które się teraz publikuje, a próbuje być tak obiektywnym, jak tylko się da. Ale kiedy jesteście dwoma-nastolatkami-których-wywalono-ze-szkoły, pracującymi w mizernym studiu, zaś wszystko co możecie wysłać to składanki bez żadnych rekomendacji czy agentów, większość waszej ciężkiej pracy zostaje wyrzucona, zanim nawet zostanie odsłuchana.
                Na początku, Namjoon, Hoseok i Yoongi byli w tym dla muzyki. Ponieważ lubili wymyślać rytmy oraz sklecać rymy. Ale odkąd minęło trochę czasu oraz Seokjin stał się chudszy, Yoongi skończył z tym, by mieć najmniejsze zarobki, a Namjoon zrozumiał, że pieniądze może i szczęścia nie dają, ale bez pieniędzy nie możesz być, kurwa, szczęśliwy. Lub żywy. Chciał udusić wszystkie te gwiazdy śpiewające o nie potrzebowaniu pieniędzy i pokazać im Seokjina, który zrezygnował ze wszystkiego, bo nie mieli pieniędzy.
                Tak więc aktualnym celem Namjoona i Hoseoka było zostać, kurwa, zauważonym. Zmienili swoją muzykę na bardziej popowy rap niż hardkorowy hip-hop, z którym zaczęli. Przestali być wybredni z gatunkami. Przestali szydzić z popu i zwyczajnie wysłali wszystko wszędzie.
Jeśli on i Hoseok wydadzą piosenki oraz zyskają znajomości, Seokjin mógłby chociaż przestać sprzedawać seks. To wszystko, czego chce Namjoon. Odzyskać życie Seokjina.

--

                Niedziele to czas, w którym każdy jest w domu: w którym restauracja Yoongiego pozwala mu na dzień wolny, w którym Taehyung, Jimin i Jungkook nie mają szkoły, ani nawet własnej nauki, w którym Hoseok i Namjoon biorą przerwę od tworzenia muzyki. Seokjin co prawda nie ma wolnego, ale nie wychodzi przed północą, więc każdy jest w domu.
                Dla Jungkooka, Seokjin jest czymś więcej niż bratem, jakim jest na papierze. Jest rodzicem. Namjoon jest dobrze świadom tego, że Jungkook odnosi się do najstarszego, mówiąc kolegom w szkole, że mama zapakowała mu śniadanie. Kiedy potrzebuje, by podpisać mu jakieś rzeczy, zawsze daje je Seokjinowi, a stopień pokrewieństwa między nimi to zawsze „matka”. Wie, że Seokjin także o tym wie. Z nich wszystkich, Jungkook jest prawdopodobnie najbardziej przywiązany do Seokjina. Wszyscy go kochają – wszyscy kochają siebie nawzajem i Namjoon nie potrafi wyobrazić sobie świata bez jednego z nich – ale jeśli Seokjin by zniknął, Jungkooka zapewne zabolałoby to najbardziej. Nie, żeby miał zniknąć, myśli naprędce.
                I w niedziele, Jungkook rekwiruje całą uwagę Seokjina. Ma ramiona zaplecione na jego pasie, leżąc na kanapie z głową na jego kolanach, kiedy oglądają film.
                – Zeszczuplałeś. – Jungkook marszczy brwi, szturchając bok Seokjina.
                – Przestań, Jungkook, to łaskocze. – Mówi Seokjin, tłumiąc śmiech. – Nie zeszczuplałem. Jem więcej niż zazwyczaj – Jungkook wydaje dźwięk świadczący o niedowierzaniu i przyciąga go bliżej, pocierając nosem o bok starszego. – Jeszcze nie dorosłeś, nie? Nadal jesteś małym dzieckiem?
                – Tylko przy tobie – Jimin parska, biorąc łyk wody. Wszyscy wiedzą, – nawet Seokjin – że każdy pije (poza najstarszym, który powtarza, że alkohol da mu grypy jelitowej), ale Seokjin nie ma zamiaru pozwolić na picie na jego oczach, nie będąc pełnoletnim. Więc, kiedy jest w pobliżu, piją wodę, a on udaje, że nie zauważa piwa i soju w lodówce. – Powinieneś go zobaczyć w szkole. To potwór.
                Jungkook rzuca w Jimina niewidzialnymi nożami, ale nie jest to czymś, o czym nie wiedzą. Seokjin czyta świadectwa całej trójki, uwydatniając słabe oceny. Jungkook zazwyczaj dostaje najgorsze, ze zgryźliwymi komentarzami o jego zarozumiałej osobowości i problemach z nastawieniem. Problemem jest, aczkolwiek, że Jungkook nadąża z uczeniem się. Ciężko tego nie robić, jeśli wszyscy wiedzą, czemu poddał się Seokjin dla ich skromnej edukacji.
                Z nich wszystkich, to Taehyung najlepiej się uczy. To w pewnym sensie zaskakuje Namjoona, bo Taehyung zazwyczaj jest idiotą. Ale za każdym razem, kiedy karty z ocenami wychodzą na jaw, on świeci, podczas, gdy Jungkook cofa się marudząc i szamocząc butami, Taehyung nie może się doczekać, by pokazać swoje świadectwo Seokjinowi. Jest przepełnione błyszczącymi informacjami o jego osiągnięciach, charakterze oraz realizacji roli przewodniczącego klasy, o tym, jak popularny jest wśród rówieśników i pomocy dla wykładowców, na temat tego jak wysoko nauczyciele oczekują po nim, by zaszedł.
                (Jungkook, z drugiej strony, dostaje pełne żalu uwagi o jego wzorowych ocenach, po których następują złośliwe komentarze na wszystkie inne, zazwyczaj zaczynające się „gdyby tylko był bardziej jak jego brat”.)

--

                To nie pierwszy raz, kiedy Seokjin i Namjoon zostali wezwani do szkoły przez Jungkooka. Seokjin jest czysto ubrany w jasne spodnie i koszulę, sprawiając wrażenie osoby, która robiła to wielokrotnie, siedząc prosto z stanowczą twarzą. Chce poradzić sobie z ułożeniem Namjoona w tej samej pozycji, ale ten, osunąwszy się, usadowił się nisko na krześle, marszcząc brwi.
                – Namjoon, proszę – Seokjin syczy szeptem. – Usiądź prosto, błagam.
                Namjoon to robi, na chwilę, po czym znowu zjeżdża w dół. Starszy wzdycha w desperacji. Zazwyczaj to Yoongi przychodzi – są „mamą” i „tatą” grupy, ale wykorzystał wszystkie swoje dni wolne, używając ich na poprzednie problemy z Jungkookiem, a Hoseok dziwnym trafem dostał bólu brzucha. (Namjoon przysięga, że kiedyś zabije tego drania.)
                – Ah, kurwa. – mówi Jungkook, kiedy jest już wprowadzony do biura dyrektora i widzi Seokjina oraz Namjoona. – Czemu, do cholery jasnej, tu jesteście i gdzie jest Yoongi-hyung?
                – O Boże, wasza trójka oddziałuje na Jungkooka. – Jęczy Seokjin. – Jungkook, nie przeklinaj. Co się stało? – Wstaje oraz bierze twarz najmłodszego w własne dłonie, odchylając ją, by przyjrzeć się siniakom i ranom, których nie zasłaniają bandaże, ani maści.
                – Jungkook –przemawia dyrektor, oczyszczając gardło – zaatakował innego chłopca. Piąty raz w tym semestrze.
                Seokjin zagryza wargę.
                – Jungkook, czemu? Po ostatnim razie obiecałeś, że już nie-
                – Ponieważ – prycha Jungkook – nazwał cię dziwką za dwa centy. Jak wszyscy ci skurwiele, których pobiłem przedtem.
                Cisza wypełnia pokój, a Namjoon czuje, jak zaciskają mu się pięści.
                – Jungkook – mówi Seokjin łagodnym głosem. – Nie przeklinaj. Nie ma tu nikogo, do kogo mógłbyś tak mówić. Namjoon, mówiłem i tobie, i Yoongiemu, i Hoseokowi, by nie przeklinać przy chłopakach. – Ten nie ma na to odpowiedzi, więc tylko piorunuje wzrokiem podłogę.
                Wychodzi na jaw, ile razy Jungkook wpadł w kłopoty, kiedy dyrektor mówi:
                – Miałem nadzieję, że minie więcej czasu, zanim pana zobaczę, panie Kim.
                – Ja również – wzdycha Seokjin, surowo spoglądając na najmłodszego. Ten osuwa się na krześle, wiercąc spojrzeniem dziury w podłodze.
                Wydawało się, jakby obaj zapomnieli o tym, co Jungkook zrobił. Namjoon trzęsie się z ledwo powstrzymywanej złości, kiedy dobiega gwałtowne pukanie, a mina najstarszego staje się całkowicie pozbawiona uczuć. Namjoon podnosi wzrok, by zobaczyć wrednie wyglądającą kobietę, wchodzącą z chłopcem, który jest czarny i niebieski na twarzy, a za nim mężczyzna sprawiający wrażenie poważnego. Przez chwilę zaskoczenie wypełnia twarz Seokjina, po czym wzdycha.
                To jest ten gówniarz, który nazwał go tanią dziwką, myśli Namjoon i ciężko powstrzymać mu się przed uderzeniem tego dziecka w pysk.
                Dyrektor przedstawia sobie obydwie rodziny, a zaraz po tym matka zaczyna rzucać obelgami skierowanymi do Seokjina. Namjoon prawie na nią warczy, ale najstarszy wygląda na niespodziewanie spokojnego.
                – Zamknij się, zdziro –Jungkook traci panowanie nad sobą – To ja pobiłem twojego syna, nie hyung.
                – Jungkook, jeśli jeszcze raz usłyszę przekleństwo, albo cokolwiek innego, pozbawionego szacunku, wychodzące z twoich ust, pożałujesz tego. – syczy Seokjin. Najmłodszy patrzy z niezadowoleniem na podłogę.
                – On musi zostać wydalony. – Matka wstaje i wskazuje na Jungkooka. Namjoon myśli, że to trochę nieuprzejme, biorąc pod uwagę to, że jej syn nazwał Seokjina dziwką. Więc się pobili, trzeba się do tego przyzwyczaić. Seokjin, z drugiej strony, wygląda jakby oczekiwał na wybuch. – To nie działa dobrze na innych uczniów, by ktoś z rozpadniętej rodziny przychodził do tej szkoły. Nazywa swojego brata matką. A jego brat –warczy na Seokjina – nie jest najlepszym wzorem do naśladowania.
                Namjoon decyduje, że uderzy sukę w twarz, ale najstarszy depcze mu po stopie. Dyrektor oczyszcza gardło.
                – Taehyung ma tę samą przeszłość. Jimin również nieźle sobie radzi. Myślę, że to nie jest problem z jego przybraną-
                – On jest PROSTYTUTKĄ.
                W pokoju panuje ciężka cisza. Jungkook prycha, ale Seokjin łapie go, zanim może wstać.
                – Przepraszam za to, co się stało. – Mówi. – Ale, jak wiecie, pochodzimy z trudnej rodziny. To ciężkie dla chłopca w okresie dojrzewania, jakim jest Jungkook. – Wstaje i, zanim Namjoon i najmłodszy mogą go powstrzymać, osuwa się na kolana. Namjoon gapi się oniemiały, a szczęka Jungkooka opada. Nawet matka wygląda na zaskoczoną.
                – Hyung – syczy Jungkook, sięgając ramieniem, by chwycić Seokjina. Ale nie wstaje.
                – Przepraszam. Wiem, że twój syn został zraniony. Wiem, że Jungkook sprawia problemy, ale nie może zostać wydalony. Zrobię wszystko, byś mi wybaczyła.
                Jungkook dostrzegalnie drży ze złości. Podnosi Seokjina z kolan oraz sam na nie pada. Szczęka Namjoona ląduje na podłodze, tak samo z resztą, jak chłopaka, którego pobił. Waha się przez chwilę, ale nisko się kłania, przyciskając swoje czoło do podłogi.
                – Przepraszam. – Mówi drżącym głosem. – To się więcej nie powtórzy. – Jego deklaracja zostaje stłumiona przez posadzkę.
 

3 komentarze:

  1. OMG! Wiem, ze co prawda nie Ty piszesz tego ff ale jesten Ci bardzo wdzieczna za tlumaczenie go! Gdyby nie Ty, to bym pewnie nawet nie wiedziala o jego istnieniu. Odwalilas kawal genialnej roboty. Dziekuje <3
    Hwaiting przy kolejnych rozdzialach!
    Kiri^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak Kookie padł na podłoge,tak ja to robię w podziękowaniu za tłumacznie tego ff :')

    OdpowiedzUsuń