zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: M
pairingi: YoonJin, głównie OT7
gatunek: dramat
ostrzeżenia: prostytucja, przekleństwa
Namjoon nie udaje, ani przez
chwilę, że nie wie, co Seokjin robi, aby ich utrzymać.
Nie udaje także, iż nie wie o
tym, że Seokjin miał wielkie marzenia. Że był najlepszy w swojej klasie w
szkole, że marzył o pójściu na prawo i zarobieniu góry pieniędzy, a potem pomóc
odrzuconym sierotom, podobnym do nich.
Nie udaje również, że nie wie,
że Seokjin miał szansę opuścić ich wszystkich, by znaleźć lepsze życie i
zostawić resztę w ściekach.
Nie udaje, że nie wie, iż zabrał
ich z uwłaczającego sierocińca, niosąc Jungkooka na rękach, nawet jeśli był
wtedy duży, a on miał czternaście, Yoongi trzynaście, Namjoon i Hoseok
dwanaście, Jimin i Taehyung jedenaście, a Jungkook dziewięć lat, znalazł im
dom, w którym mogliby mieszkać i porzucił szkołę, by móc pracować.
Nie udaje, że nie zauważa
zmarszczonych brwi Yoongiego trwale wyrytych na jego twarzy, za każdym razem,
kiedy Seokjin wraca do malutkiej powierzchni, którą dzielą, wyglądając jak
śmierć i ściskając w dłoniach banknoty, kuśtykając. Czasem ma siniaki na twarzy,
ciemne i okrutne obtłuczenia o kształcie placów na wątłej szyi, a sterta banknotów,
które przynosi do domu jest znacznie wyższa.
Seokjin ma teraz dziewiętnaście,
Yoongi osiemnaście, Namjoon i Hoseok mają siedemnaście, Jimin i Taehyung szesnaście,
a Jungkook czternaście lat. Seokjin sprzedawał swoje ciało praktycznie odkąd
tylko odeszli. Na początku, Namjoon nie miał pojęcia o tym, co ten robił, ale
Yoongi zawsze rozumiał. Seokjin wpierw pracował jako chłopiec od mleka, od
roznoszenia gazet, raz nawet jako dostawca fast-foodów, codziennie biegając
mile, bo nie stać ich było na rower. Pewnego dnia, kiedy pracował w nocy, jakiś
pijany biznesmen zaoferował mu dwadzieścia tysięcy won za zrobienie mu loda.
Namjoon wie, że Seokjin bierze
teraz dużo więcej; więcej niż tyle, ile pobiera większość ulicznych dziwek.
Dużo więcej. Ale on nie jest przeciętną uliczną dziwką. Namjoon nauczył się, że
Seokjin jest czymś w rodzaju ekskluzywnego towaru. Kupują i poszukują go
biznesmeni z elity, którzy oczekują czegoś pikantnego. Czasem przyłapują go ich
żony. Jeśli zostaje przez nie zraniony, mężczyźni płacą mu dodatkowo. Czasem
żony szukają go i płacą mu za bycie cicho. Uliczne przezwisko Seokjina to Jin,
porcelanowa lalka.
To pozostawia gorzki posmak w
ustach Namjoona, widzieć Seokjina wracającego do domu, ściskającego w dłoniach
banknoty, które ostrożnie wygładza. Część z nich trafia do szuflady, jaką
prowadzą Seokjin i Yoongi. Teoretycznie
jest dostępna dla każdego, by ją otworzyć i zabrać trochę, ale nikt tak nie
robi. Część z nich idzie do Yoongiego, który wpłaca je do banku. Reszta zostaje
rozdana o porankach, na opłaty za obiady dla pozostałych oraz czesne, jeśli
Jimin, Taehyung i Jungkook mają taką potrzebę.
– Hej, wcześnie wstałeś –mówi Seokjin, uśmiechając się do
niego ze zmęczeniem. Ma siniaki na nadgarstkach oraz chodzi trwale kuśtykając,
nie licząc czasów, kiedy uwodzi klientów. – Jak idzie z tą piosenką, nad którą
pracujecie z Hoseokiem?
Namjoon nie udaje, że Seokjin mógłby
mieć lepszą pracę, pięć lat po sprzedawaniu siebie, jeśli on i Hoseok daliby
sobie spokój z muzyką. Yoongi tworzył wraz z nimi, ale przestał, kiedy Seokjin
po raz pierwszy wrócił do domu z sińcami na szyi. Wtedy natychmiast to rzucił
oraz znalazł gdzieś pracę jako kelner, gdzie haruje niemal cały dzień i dokłada
się do ich funduszy.
Namjoon wie, że gdyby on i
Hoseok przestali wynajmować studio, i Seokjin, i Yoongi mieliby łatwiej. Yoongi
nie musiałby wstawać o siódmej rano po powrocie do domu o trzeciej w nocy.
Seokjin miałby czas, by pójść do szpitala, na bilans, który obowiązuje więcej
niż tylko choroby weneryczne oraz się wyspać. Ale za każdym razem, kiedy myśli
o rzuceniu tego, Seokjin uśmiecha się, klepie go po głowie i mówi: „Nie, ty i
Hoseok macie robić co chcecie. Nie chciałem by Yoongi odszedł.”
Namjoon nie jest idiotą. Wie, że
ich szansa na sukces jest bliska zeru. Kto chciałby słuchać dwóch chłopaków
wygłupiających się w lichym studiu? Seokjin również nie jest lekkomyślny i nie
ma urojeń o tym, jak działa świat – on zapewne wie najlepiej. Ale wciąż
dopinguje tę dwójkę, mówiąc „Będę was wspierał tak, jak tylko mogę.”
Cała siódemka wie, że Seokjin
najchętniej umarłby przed czasem, kiedy stanie się na tyle stary, by przestać
być atrakcyjnym. Namjoon nie potrafi sobie wyobrazić Seokjina jako „nieatrakcyjnego”;
to po prostu nie wpada mu do głowy. Ale szanse na to, że pewnego dnia po prostu
nie przyjdzie do domu są wysokie. Nigdy się nie dowiedzą, myśli Namjoon i ma
ochotę zwymiotować. Nigdy się nie dowiedzą, jeśli ktoś zostawi Seokjina na
śmierć w ciemnej uliczce i Namjoon wie, że to najbardziej przeraża Yoongiego.
To najbardziej przeraża ich wszystkich.
– Czekaj, pieniądze na jedzenie – mówi Seokjin, kiedy Namjoon
wsuwa stopy do starych trampków. – Nie idziesz w Hoseokiem? – Podaje Namjoonowi
trzy dziesięciotysięczno-wonowe banknoty. – Nie jedzcie fast-foodów. Jedzcie
prawidłowo. Ty i Hoseok stajecie się szczuplejsi i szczuplejsi. – Namjoon chce
krzyczeć na Seokjina, wytknąć, że to on jest najchudszy z całej siódemki, że
można mu policzyć żebra spod luźnej koszulki, którą ma na sobie.
– Hyung, nie potrzebuję trzydziestu tysięcy won. – Bełkocze. –
Płaska miska jjajangmyun
kosztuje pięć tysięcy won. Jeśli kupimy ddukbokki z tego punktu naprzeciwko ulicy,
pani bierze od nas dwa tysiące i to nam wystarcza na cały dzień.
– Nie jedzcie jjajangmyun ani
ddukbokki. Zjedzcie coś lepszego.
– Wciąż nie potrzebujemy
trzydziestu tysięcy won. – Namjoon narzeka. Oddaje dwa banknoty Seokjinowi. –
Dziesięć tysięcy won to zdecydowanie wystarczająco.
– Nam-
Namjoon zatrzaskuje drzwi przed
nosem Seokjina, zanim ten może cokolwiek powiedzieć. Natychmiast czuje się jak
gówno, bo jest całkowicie świadom tego, że Seokjin poddał się temu wszystkiemu,
by reszta nie musiała tego przechodzić. Przynajmniej mógłby być dobrym
dzieckiem, ale za każdym razem, kiedy go widzi, zawsze wyglądającego jakby
miałby się przełamać w pół, jeśli wiatr zawieje zbyt mocno, przypomina mu się
wszystko, co dotychczas spieprzył i to go po prostu denerwuje.
Poważnie rozpatruje możliwość
powrotu do pokoju i przeprosin oraz kończy kucając naprzeciwko drzwi, pławiąc
się w nienawiści do samego siebie, aż do momentu, kiedy drzwi ponownie
otwierają się i Hoseok wychodzi
niepewnym krokiem. Przyłapuje Namjoona na tym, że jest mu głupio ze samym sobą
oraz starszy chowa głowę z powrotem.
– Nie wychodź, hyung, odpocznij.
Wyglądasz jak gówno. – Ze środka dobiega delikatny śmiech i Hoseok wpycha swoje
ramię do pokoju, niewątpliwie po to, by pomasować policzek Seokjina. – Nakarmię
Namjoona.
Zamyka drzwi i kuca koło
Namjoona.
– Uderz mnie. Będzie mi lepiej.
– Jesteś popierdolony. – Mówi
Hoseok, ale nie uderza go. – W każdym razie, czemu, kurwa mać, chcesz iść do
studia o szóstej rano? Nawet Yoongi-hyung jeszcze śpi. Ja wstałem tylko
dlatego, że byłeś tak głośny w stosunku do hyunga.
– Nie wiem. Byłem- Nie mogłem zasnąć.
Czekałem na niego, aż wróci do domu, ale jak zobaczyłem siniaki na jego
nadgarstkach, coś we mnie pękło.
Hoseok nic nie mówi, tylko
przygnębia się na wzmiankę o obtłuczeniach.
– Idziemy. Ma te sińce po to, by
zapłacić za studio. Dlatego możemy go używać cały pierdolony dzień.
--
Hoseok i Namjoon mają telefony z
klapką. To stare modele, które nie psują się nie ważne ile razy ich nie
upuścili. Pierwotnie mówili, że na razie nie potrzebują komórek, ale Seokjin
uparł się na nie.
– Już nie mogę was wszystkich
pilnować, ale Yoongi może. – Powiedział, podając im telefony. – Później kupię
wam droższe, ale najpierw musimy uzbierać więcej pieniędzy.
Yoongi ma ten sam rodzaj
komórki, poza tym, że on nie upuszcza swojego. Wszyscy mają świadomość tego,
jak ciężko Seokjin na nie pracował i ile głodował, by mogli się ze sobą
kontaktować.
Taehyung, Jimin i Jungkook mają
smartfony. Seokjin rozpromieniał się w Wigilię, kiedy im je podawał, wyglądając,
jakby to on był tym, który dostawał prezenty.
– Wiecie, to przez to, że wasza
trójka chodzi do szkoły. A ludzie się znęcają nad innymi przez takie rzeczy.
Taehyung zaczął płakać, Jimin
się gapił, a Jungkook wyglądał, jakby patrzył na najbardziej delikatną rzecz na
świecie.
Namjoon wie, że ta trójka ledwo
dotyka swoich telefonów, dopóki ich naprawdę nie potrzebują, ponieważ boją się,
że zepsują się, albo ściągną coś, co kosztuje dodatkowo. Więc to dziwne, że
komórki Namjoona i Hoseoka wibrują wystarczająco mocno, by spaść na podłogę.
– Kurwa – mówi Hoseok schylając
się, by podnieść ich telefony. Otwiera jeden i pochmurnieje. – Taehyung mówi,
że Seokjin-hyung nie napisał mu jeszcze, że zjadł już obiad i, że nie odbiera.
Wiadomość do Namjoona ma tę samą
treść. Yoongi używa Taehyunga, by cały czas sprawdzał, czy z Seokjinem wszystko
w porządku, dlatego, że boją się o to, że ten zachoruje i nikt się o tym nie
dowie, bo dni spędza w domu. Opracowali system, w którym Seokjin pisze do
Taehyunga o mniej więcej drugiej-trzeciej po południu, przekazując mu, że wstał
i coś zjadł. Namjoon podejrzewa, że Seokjin nie je (każdy to poniekąd
podejrzewa), ale cel w tym wszystkim taki, że nie śpi i z nim dobrze.
Żaden z nich nie waha się wstać,
zamknąć ich szopę i wrócić prosto do domu.
--
Wyszło na to, że Seokjin
zwyczajnie spał, nieżywy dla świata.
– Przepraszam – mówi
półprzytomnie, kiedy, ponieważ, że nosi luźną bluzkę, zwisającą na jedno ramię,
Namjoon dostrzega wszystkie malinki zaśmiecające jego blade ramiona. Zastanawia
go, przez co musiał przejść ostatniej nocy, żeby przespać połączenia i sms-y
Taehyunga, a potem jakie inne rany Seokjin chowa pod ubraniami. Zastanawia go,
przez krótką chwilę, ile mu za to zapłacono. – Taehyung nie musiał do was
dzwonić.
– Oczywiście, że musiał. – Mówi Hoseok,
trąc klatkę piersiową w uldze. – Tak czy inaczej, zróbmy coś do jedzenia, jako,
że tutaj jesteśmy.
Seokjin niepewnie wstaje do
pozycji pionowej.
– Ja coś ugotuję.
– Hyung, nie o to mi chodziło-
– Wiem. – Seokjin uśmiecha się,
a sen nie znikł jeszcze z jego oczu, co sprawia, że wygląda rozkosznie
niechlujnie. – Ale minęło dużo, dużo czasu odkąd ugotowałem obiad waszej
dwójce.
Seokjin potrafi zrobić pyszności
z niemal niczego, więc to nie tak, że Namjoon ma coś przeciwko domowemu
jedzeniu po codziennym żarciu na mieście. Ale Seokjin zawsze wygląda jakby miał
upaść, jeśli Namjoon dotknie go zbyt mocno. Najwyraźniej Hoseok też tak myśli.
– Hyung, gotowałeś w niedzielę.
Na pewno nie chcesz zjeść poza domem? Nigdy nie jesz na mieście.
– Chcę wam coś ugotować. Nigdy
nie gotowałem obiadu! – upiera się Seokjin, a z nim nie można wygrać. Żaden z
nich nie potrafi z nim wygrać. Więc Namjoon i Hoseok postanowili niezręcznie
zostać, kręcąc się, jeśli Seokjin jednak by zemdlał. Niedługo po tym, danie,
przez które Seokjin przeprasza za kuchnię oraz składniki, które mieli w
lodówce, pachnie stanowczo apetycznie.
Hoseok próbuje pierwszy.
– Nie mam pojęcia, jak ty to
robisz, hyung. – Stęka z pełną buzią. – Smakuje jak jebane niebo.
– Język – karci Seokjin, ale
szeroko się uśmiecha. – Wasza dwójka i Yoongi urodziliście się z wulgarnym
słownictwem. Przeklinaliście odkąd tylko pamiętam. Zawsze też wpadaliście przez
to w kłopoty.
Namjoon przewraca oczyma.
– Ten skurwiel znalazłby
wymówkę, by nas uderzyć, nawet jeśli byśmy nie przeklinali. – Nie zwraca uwagi
na to, że to zawsze Seokjina bito, mimo, że był przykładnym uczniem.
Seokjin buczy w zgodzie. Nie je
dużo, głównie dlatego, że musi pozostać szczupły.
– Zjedz jeszcze trochę, hyung. –
łagodnie fuczy Namjoon i Seokjin je jeszcze pół miski, kiedy decyduje, że już
skończył. Namjoon z niesmakiem mierzy wzrokiem w półpełną miskę. Seokjin jest już wystarczająco chudy, zostały
z niego skóra i kości. Złości go, kiedy podsłucha, że ten pyta się Yoongiego,
czy przybrał na wadze.
– Myślę, że lepiej byś wyglądał,
jak byś przytył. – Mówi Hoseok, trochę napuszony. – Jesteś taki szczupły.
– Są nowsi, ładniejsi chłopcy na
ulicy. Moje ramiona są już wystarczająco szerokie. Muszę przynajmniej być
szczupły. – Śmieje się Seokjin.
Namjoon nie rozumie, jak
ktokolwiek mógłby być ładniejszy od Seokjina. Widział go w makijażu, w pełnym
ubraniu, tuż przed jego wyjściem. Nigdy nie zakłada zbyt dużo, ani czegoś
krzykliwego czy dziwkarskiego. Zawsze ma na sobie obcisłe, ciemne spodnie oraz
tani t-shirt, który łączy i komponuje z dodatkami, przez co wygląda, jakby
kosztowało go to miliony dolarów. Czasem narzuca na siebie dzianiny, które
odmładzają go o dziesięć lat, a kiedy robi się zimniej, odziewa się w kurtkę,
ale na tym się kończy. Wygląda jak normalny chłopak na ulicy.
I to sprawia, według Namjoona,
że wygląda o wiele „ładniej” od innych prostytutek, czekających na to, by im
zapłacić.
--
Namjoon myśli, że gdyby ktoś
przesłuchał ich piosenek, spodobałyby mu się. Muzyka, którą on i Hoseok (oraz
Yoongi, zanim odszedł) tworzą jest lepsza od połowy gówna, które się teraz
publikuje, a próbuje być tak obiektywnym, jak tylko się da. Ale kiedy jesteście
dwoma-nastolatkami-których-wywalono-ze-szkoły, pracującymi w mizernym studiu,
zaś wszystko co możecie wysłać to składanki bez żadnych rekomendacji czy
agentów, większość waszej ciężkiej pracy zostaje wyrzucona, zanim nawet
zostanie odsłuchana.
Na początku, Namjoon, Hoseok i
Yoongi byli w tym dla muzyki. Ponieważ lubili wymyślać rytmy oraz sklecać rymy.
Ale odkąd minęło trochę czasu oraz Seokjin stał się chudszy, Yoongi skończył z
tym, by mieć najmniejsze zarobki, a Namjoon zrozumiał, że pieniądze może i
szczęścia nie dają, ale bez pieniędzy nie możesz być, kurwa, szczęśliwy. Lub żywy.
Chciał udusić wszystkie te gwiazdy śpiewające o nie potrzebowaniu pieniędzy i
pokazać im Seokjina, który zrezygnował ze wszystkiego, bo nie mieli pieniędzy.
Tak więc aktualnym celem Namjoona
i Hoseoka było zostać, kurwa, zauważonym. Zmienili swoją muzykę na bardziej
popowy rap niż hardkorowy hip-hop, z którym zaczęli. Przestali być wybredni z
gatunkami. Przestali szydzić z popu i zwyczajnie wysłali wszystko wszędzie.
Jeśli on i Hoseok wydadzą piosenki
oraz zyskają znajomości, Seokjin mógłby chociaż przestać sprzedawać seks. To
wszystko, czego chce Namjoon. Odzyskać życie Seokjina.
--
Niedziele to czas, w którym
każdy jest w domu: w którym restauracja Yoongiego pozwala mu na dzień wolny, w
którym Taehyung, Jimin i Jungkook nie mają szkoły, ani nawet własnej nauki, w
którym Hoseok i Namjoon biorą przerwę od tworzenia muzyki. Seokjin co prawda
nie ma wolnego, ale nie wychodzi przed północą, więc każdy jest w domu.
Dla Jungkooka, Seokjin jest
czymś więcej niż bratem, jakim jest na papierze. Jest rodzicem. Namjoon jest
dobrze świadom tego, że Jungkook odnosi się do najstarszego, mówiąc kolegom w
szkole, że mama zapakowała mu śniadanie. Kiedy potrzebuje, by podpisać mu
jakieś rzeczy, zawsze daje je Seokjinowi, a stopień pokrewieństwa między nimi
to zawsze „matka”. Wie, że Seokjin także o tym wie. Z nich wszystkich, Jungkook
jest prawdopodobnie najbardziej przywiązany do Seokjina. Wszyscy go kochają –
wszyscy kochają siebie nawzajem i Namjoon nie potrafi wyobrazić sobie świata
bez jednego z nich – ale jeśli Seokjin by zniknął, Jungkooka zapewne zabolałoby
to najbardziej. Nie, żeby miał zniknąć, myśli naprędce.
I w niedziele, Jungkook
rekwiruje całą uwagę Seokjina. Ma ramiona zaplecione na jego pasie, leżąc na
kanapie z głową na jego kolanach, kiedy oglądają film.
– Zeszczuplałeś. – Jungkook
marszczy brwi, szturchając bok Seokjina.
– Przestań, Jungkook, to
łaskocze. – Mówi Seokjin, tłumiąc śmiech. – Nie zeszczuplałem. Jem więcej niż
zazwyczaj – Jungkook wydaje dźwięk świadczący o niedowierzaniu i przyciąga go
bliżej, pocierając nosem o bok starszego. – Jeszcze nie dorosłeś, nie? Nadal
jesteś małym dzieckiem?
– Tylko przy tobie – Jimin
parska, biorąc łyk wody. Wszyscy wiedzą, – nawet Seokjin – że każdy pije (poza
najstarszym, który powtarza, że alkohol da mu grypy jelitowej), ale Seokjin nie
ma zamiaru pozwolić na picie na jego oczach, nie będąc pełnoletnim. Więc, kiedy
jest w pobliżu, piją wodę, a on udaje, że nie zauważa piwa i soju w lodówce. –
Powinieneś go zobaczyć w szkole. To potwór.
Jungkook rzuca w Jimina
niewidzialnymi nożami, ale nie jest to czymś, o czym nie wiedzą. Seokjin czyta
świadectwa całej trójki, uwydatniając słabe oceny. Jungkook zazwyczaj dostaje
najgorsze, ze zgryźliwymi komentarzami o jego zarozumiałej osobowości i
problemach z nastawieniem. Problemem jest, aczkolwiek, że Jungkook nadąża z
uczeniem się. Ciężko tego nie robić, jeśli wszyscy wiedzą, czemu poddał się
Seokjin dla ich skromnej edukacji.
Z nich wszystkich, to Taehyung najlepiej
się uczy. To w pewnym sensie zaskakuje Namjoona, bo Taehyung zazwyczaj jest
idiotą. Ale za każdym razem, kiedy karty z ocenami wychodzą na jaw, on świeci,
podczas, gdy Jungkook cofa się marudząc i szamocząc butami, Taehyung nie może
się doczekać, by pokazać swoje świadectwo Seokjinowi. Jest przepełnione błyszczącymi
informacjami o jego osiągnięciach, charakterze oraz realizacji roli
przewodniczącego klasy, o tym, jak popularny jest wśród rówieśników i pomocy
dla wykładowców, na temat tego jak wysoko nauczyciele oczekują po nim, by
zaszedł.
(Jungkook, z drugiej strony,
dostaje pełne żalu uwagi o jego wzorowych ocenach, po których następują
złośliwe komentarze na wszystkie inne, zazwyczaj zaczynające się „gdyby tylko
był bardziej jak jego brat”.)
--
To nie pierwszy raz, kiedy
Seokjin i Namjoon zostali wezwani do szkoły przez Jungkooka. Seokjin jest
czysto ubrany w jasne spodnie i koszulę, sprawiając wrażenie osoby, która
robiła to wielokrotnie, siedząc prosto z stanowczą twarzą. Chce poradzić sobie
z ułożeniem Namjoona w tej samej pozycji, ale ten, osunąwszy się, usadowił się nisko
na krześle, marszcząc brwi.
– Namjoon, proszę – Seokjin
syczy szeptem. – Usiądź prosto, błagam.
Namjoon to robi, na chwilę, po
czym znowu zjeżdża w dół. Starszy wzdycha w desperacji. Zazwyczaj to Yoongi
przychodzi – są „mamą” i „tatą” grupy, ale wykorzystał wszystkie swoje dni
wolne, używając ich na poprzednie problemy z Jungkookiem, a Hoseok dziwnym
trafem dostał bólu brzucha. (Namjoon przysięga, że kiedyś zabije tego drania.)
– Ah, kurwa. – mówi Jungkook,
kiedy jest już wprowadzony do biura dyrektora i widzi Seokjina oraz Namjoona. –
Czemu, do cholery jasnej, tu jesteście i gdzie jest Yoongi-hyung?
– O Boże, wasza trójka oddziałuje
na Jungkooka. – Jęczy Seokjin. – Jungkook, nie przeklinaj. Co się stało? –
Wstaje oraz bierze twarz najmłodszego w własne dłonie, odchylając ją, by
przyjrzeć się siniakom i ranom, których nie zasłaniają bandaże, ani maści.
– Jungkook –przemawia dyrektor,
oczyszczając gardło – zaatakował innego chłopca. Piąty raz w tym semestrze.
Seokjin zagryza wargę.
– Jungkook, czemu? Po ostatnim
razie obiecałeś, że już nie-
– Ponieważ – prycha Jungkook –
nazwał cię dziwką za dwa centy. Jak wszyscy ci skurwiele, których pobiłem
przedtem.
Cisza wypełnia pokój, a Namjoon
czuje, jak zaciskają mu się pięści.
– Jungkook – mówi Seokjin
łagodnym głosem. – Nie przeklinaj. Nie ma tu nikogo, do kogo mógłbyś tak mówić.
Namjoon, mówiłem i tobie, i Yoongiemu, i Hoseokowi, by nie przeklinać przy
chłopakach. – Ten nie ma na to odpowiedzi, więc tylko piorunuje wzrokiem
podłogę.
Wychodzi na jaw, ile razy
Jungkook wpadł w kłopoty, kiedy dyrektor mówi:
– Miałem nadzieję, że minie
więcej czasu, zanim pana zobaczę, panie Kim.
– Ja również – wzdycha Seokjin,
surowo spoglądając na najmłodszego. Ten osuwa się na krześle, wiercąc
spojrzeniem dziury w podłodze.
Wydawało się, jakby obaj
zapomnieli o tym, co Jungkook zrobił. Namjoon trzęsie się z ledwo
powstrzymywanej złości, kiedy dobiega gwałtowne pukanie, a mina najstarszego
staje się całkowicie pozbawiona uczuć. Namjoon podnosi wzrok, by zobaczyć
wrednie wyglądającą kobietę, wchodzącą z chłopcem, który jest czarny i niebieski
na twarzy, a za nim mężczyzna sprawiający wrażenie poważnego. Przez chwilę
zaskoczenie wypełnia twarz Seokjina, po czym wzdycha.
To jest ten gówniarz, który
nazwał go tanią dziwką, myśli Namjoon i ciężko powstrzymać mu się przed
uderzeniem tego dziecka w pysk.
Dyrektor przedstawia sobie
obydwie rodziny, a zaraz po tym matka zaczyna rzucać obelgami skierowanymi do
Seokjina. Namjoon prawie na nią warczy, ale najstarszy wygląda na
niespodziewanie spokojnego.
– Zamknij się, zdziro –Jungkook
traci panowanie nad sobą – To ja pobiłem twojego syna, nie hyung.
– Jungkook, jeśli jeszcze raz
usłyszę przekleństwo, albo cokolwiek innego, pozbawionego szacunku, wychodzące
z twoich ust, pożałujesz tego. – syczy Seokjin. Najmłodszy patrzy z niezadowoleniem
na podłogę.
– On musi zostać wydalony. –
Matka wstaje i wskazuje na Jungkooka. Namjoon myśli, że to trochę nieuprzejme,
biorąc pod uwagę to, że jej syn nazwał Seokjina dziwką. Więc się pobili, trzeba
się do tego przyzwyczaić. Seokjin, z drugiej strony, wygląda jakby oczekiwał na
wybuch. – To nie działa dobrze na innych uczniów, by ktoś z rozpadniętej
rodziny przychodził do tej szkoły. Nazywa swojego brata matką. A jego brat –warczy
na Seokjina – nie jest najlepszym wzorem do naśladowania.
Namjoon decyduje, że uderzy sukę
w twarz, ale najstarszy depcze mu po stopie. Dyrektor oczyszcza gardło.
– Taehyung ma tę samą
przeszłość. Jimin również nieźle sobie radzi. Myślę, że to nie jest problem z
jego przybraną-
– On jest PROSTYTUTKĄ.
W pokoju panuje ciężka cisza.
Jungkook prycha, ale Seokjin łapie go, zanim może wstać.
– Przepraszam za to, co się
stało. – Mówi. – Ale, jak wiecie, pochodzimy z trudnej rodziny. To ciężkie dla
chłopca w okresie dojrzewania, jakim jest Jungkook. – Wstaje i, zanim Namjoon i
najmłodszy mogą go powstrzymać, osuwa się na kolana. Namjoon gapi się
oniemiały, a szczęka Jungkooka opada. Nawet matka wygląda na zaskoczoną.
– Hyung – syczy Jungkook,
sięgając ramieniem, by chwycić Seokjina. Ale nie wstaje.
– Przepraszam. Wiem, że twój syn
został zraniony. Wiem, że Jungkook sprawia problemy, ale nie może zostać
wydalony. Zrobię wszystko, byś mi wybaczyła.
Jungkook dostrzegalnie drży ze
złości. Podnosi Seokjina z kolan oraz sam na nie pada. Szczęka Namjoona ląduje
na podłodze, tak samo z resztą, jak chłopaka, którego pobił. Waha się przez
chwilę, ale nisko się kłania, przyciskając swoje czoło do podłogi.
– Przepraszam. – Mówi drżącym
głosem. – To się więcej nie powtórzy. – Jego deklaracja zostaje stłumiona przez
posadzkę.
OMG! Wiem, ze co prawda nie Ty piszesz tego ff ale jesten Ci bardzo wdzieczna za tlumaczenie go! Gdyby nie Ty, to bym pewnie nawet nie wiedziala o jego istnieniu. Odwalilas kawal genialnej roboty. Dziekuje <3
OdpowiedzUsuńHwaiting przy kolejnych rozdzialach!
Kiri^^
Tak jak Kookie padł na podłoge,tak ja to robię w podziękowaniu za tłumacznie tego ff :')
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję <3
Usuń