ps wyxzekujcie epilogu i starboya
zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: NC-17
pairingi: NamJin, pobocznie YoonJin, TaeKook, YoonMin i Jin x OC
gatunki: romans, dramat, obyczajowy
ostrzeżenia: AU, seks, przekleństwa, transpłciowość, homofobia, jak z lupą byście szukali to i treści religijne
Chodź tu, zaraz cię uniosę,
Będziemy rozpalać tę miłość.
Seokjin westchnęła, zamykając
drzwi do własnego mieszkania. Schowawszy klucze, przekopała torebkę w
poszukiwaniu paczki papierosów. Nadal zwrócona ku zamkowi odpaliła fajkę.
Skrzywiła się na znany, palący
smak. Wróciła do tego w momencie, w którym przeniosła rzeczy z powrotem do
siebie. Nie paliła, będąc z Joshem. Nie lubił tego.
Ze stukiem różowych trampków
zeszła ze schodów, nie zatrzymując się, gdy zobaczyła znajomego bruneta
wracającego z pierwszej zmiany.
– Hi. [Cześć.] – Uśmiechnęła się smutno i spojrzała na Amerykanina. Ten
odwzajemnił gest. Miał na sobie kaptur, lecz pomimo niego zauważyła ciemne
placki pod oczyma. Zaciągnęła się papierosem, wyminąwszy byłego.
Piątkowe popołudnie. Nazajutrz
miał być koncert. Czarnowłosa strzepała popiół na chodnik, zbliżając się do
celu aka centrum kosmetycznego. Musiała się… odstresować. Mogło to brzmieć
głupio, próżnie, lecz zabiegi dodawały jej poczucia atrakcyjności, a to
pomagało się zrelaksować. I tak musiała coś zrobić z włosami na rękach. Hormony
średnio na nie działały.
Zgasiła fajkę o popielniczkę
przy pobliskim śmietniku, po czym weszła do salonu.
– Hello [Dzień dobry] – zaczęła, podchodząc do biurka. Kobieta przy ladzie
odpowiedziała stłumionym „g’afternoon”, nie odrywając wzroku od monitora, który
zasłaniał jej twarz. Nowa? – I have a reservation for laser hair removal. [Mam rezerwację na depilację laserową.]
– Ah, right, so— [Ach, rzeczywiście—]
Recepcjonistka uniosła na nią
wzrok, wstając i Seokjin nie była w stanie nazwać wszystkich emocji, które
przebłysnęły drugiej przez oczy. Na jej twarzy najdłużej utrzymał się jednak
szok.
– Mamo… – szepnęła
dziennikarka. Starsza kobieta z niepewnością spojrzała na ręce córki. Ta nie
wiedziała nawet, że je do niej wyciągnęła.
Czarnowłosa zamrugała nerwowo,
czując, jak oczy zaczynają szczypać. Mama nie zmieniła się poza kilkoma
dodatkowymi zmarszczkami i krótszymi włosami – sięgały jej do brody. Wyglądała…
domowo.
Lecz Seokjin wiedziała
najlepiej, że wcale nie oznaczała domu.
– Myślałam, że wybiłeś to sobie
z głowy. – Szatynka skrzyżowała ręce na piersi. Jej spojrzenie zdawało się
palić. – Seokjin, miałam nadzieję, że… że będziesz mógł żyć jak normalny
człowiek, albo że chociaż nie będziesz… udawać dziewczynki.
Dziennikarka wraz ze śliną
przełknęła potrzebę dania matce w twarz. Zacisnęła zęby i odwróciła się na
pięcie.
– Miałam nadzieję, że ty
będziesz chociaż udawać matkę.
Nigdy się tak nie czułem,
Nawet mama nie mogła mnie powstrzymać.
Nawet mama nie mogła mnie powstrzymać.
Kobieta ustała tam, gdzie – jak
pokierował ją ochroniarz – było jej miejsce. Nie, nie w kuchni. Zaprowadzono ją
pod samą scenę. Spotkała tam Yoongiego z małżonkiem, Hoseoka, Taehyunga oraz
Jungkooka. Coś jej zaiskrzyło w sercu na widok starego towarzystwa. Nadal z
nimi utrzymywała kontakt, oczywiście, lecz wszyscy skupili się na pracy i
związkach.
To ostatnie, trzeba przyznać,
że wychodziło im coraz lepiej. Kryzys Jimina i odwiecznego przyjaciela mijał.
Hoseok od pół roku kręcił z Ianem – chuj wie, co go zaciągnęło do Irlandzkiego
klubu w Houston, ale chłopaczyna zakochał się od pierwszego wejrzenia. Jungkook
oraz Taehyung mieli lepsze i gorsze momenty, lecz nauczyli się z nimi radzić.
Dziennikarka parsknęła śmiechem
na sms-a od Hwasy o treści „zobaczymy, czy taka z ciebie kobieta niezależna
;)”.
Sala nie była duża. Dwieście,
może trzysta osób. Większość z nich to chłopaczki w czarne rureczki i nie
jaśniejsze bluzy. Można by się założyć, że ich instagramy były ciemne i
estetyczne, a w domu trzymali też trochę bluz ze sklepu Gargamela. Zdarzali się
także mężczyźni ubrani w luźne, sportowe rzeczy – dresy. No, ale czego innego
się spodziewać po koncercie rapera.
Seokjin nie odznaczała się
specjalnie – podarte rurki, czarna koszulka rozkloszowana na dole. Czuła się
jednak… wyjątkowa. W momencie, w którym Namjoon wszedł na scenę, ich spojrzenia
się spotkały. Miała wrażenie, że cały ten koncert jest dla niej, że ci ludzie
są tylko dodatkiem. Zapomniała o Jiminie szturchającym ją w ramię i jakimś
sadboju krzyczącym jej do ucha.
Młodszy zaczął debiutanckim
singlem „Do you”. Seokjin uśmiechnęła się na wspomnienie tego, jak fizyk kiedyś
to nucił z rana. W jej brzuchu zatrzepotały motylki.
Temperatura prędko zaczęła rosnąć. Piosenki
stawały się coraz i coraz szybsze, aż wreszcie nadszedł moment kulminacyjny –
„Drop”. Dziennikarka mogła wyglądać nieźle, lecz prędko przyszło się jej
przekonać, że rękaw trzy czwarte był za długi na imprezę. Mimo to, nie
przeszkodziło jej to w zabawie. Czuła, jak się rozpręża w rytm muzyki i niskie
brzmienie głosu blondyna.
Powiedziałem ci, co tak naprawdę czułem
I wygrałem.
I wygrałem.
Czarnowłosa zamknęła oczy,
kołysząc się w rytm wolniejszej piosenki, „Life”. Pomiędzy segmentami Namjoon
przywitał gości i zdawał się być tak, tak szczęśliwy, że występuje w niemalże
rodzinnym mieście, że może występować dla przyjaciół, że może dalej tworzyć.
Nigdy nie wydawał się szczęśliwszy, niż kiedy mówił o muzyce.
Jego twórczość omawiała wiele
tematów. Seokjin zawsze podziwiała wszechstronność. Teksty czasem zahaczały o
tematy wręcz filozoficzne, a czasem pisał o dupie Maryny – lecz nieważne, co
przedstawiał, zawsze brzmiał jak najlepszy raper na świecie.
Jego głos chwytał za serce.
Zdawało się, że przyśpieszało w trakcie najszybszych momentów i zwalniało
podczas ballad. Seokjin z wyrzutem zauważyła, że nigdy nie postrzegała Namjoona
jako artysty.
Jak bardzo się myliła.
Uwidaczniasz swoje kolce, lecz widzę, że jesteś różą,
Która kontroluje pracę mojego serca.
– Well, guys… [Cóż, kochani…] – zaczął Namjoon, biorąc
łyka wody. – Remember how I said at the beginning that this concert’s gonna be
special? Well, I’m now gonna play a song that’s never been performed. It will
probably be the last time it’s performed either. [Pamiętacie, jak na wstępie powiedziałem, że ten koncert będzie
wyjątkowy? Cóż, teraz zagram piosenkę, której nigdy nie opublikowałem. To
pewnie będzie jedyny występ z nią.]
Raper podrapał się po tyle
szyi, po czym spojrzał prosto w oczy Seokjin. Rzucił jej uśmiech.
– It’s a confession song. [Ta piosenka to wyznanie.]
Dziennikarce nagle zabrakło
powietrza. Ścisnęła rękę stojącego w pobliżu Hoseoka, który tylko jęknął z
bólu. Nie usłyszała, jak Yoongi za nią parska śmiechem.
Bo Yoongi zawsze wiedział.
– To make it more personal
though, it’s in Korean. ‘m sorry guys! [Żeby
ją jeszcze bardziej spersonalizować, jest po koreańsku. Przepraszam was!] –
Namjoon podniósł ręce w geście obronnym. – But y’know, a man gotta do his best
to impress a girl. [Ale wiecie, mężczyzna
musi dać z siebie wszystko, jeśli chce zaimponować dziewczynie.]
– Aren’t you gay though? [A ty nie jesteś gejem?] – zawołał ktoś
z publiczności. Widownia parsknęła śmiechem.
– Yeah, and that’s what crazy
about her! [Tak, i to mnie najbardziej w niej
dziwi!] – Blondyn uśmiechnął się szeroko i przelotnie spojrzał na Seokjin.
Starsza przyłapała się na tym, że chciała, by fizyk patrzył na nią cały czas. –
The title’s „Que suis-je pour toi?” which in her beloved French means „What am
I to you?”. It’s her most common phrase, I think. [Tytuł to „Que suis-je pour toi?”, czyli po francusku, jej ukochanym
języku, „czym dla ciebie jestem?”. To chyba jej najczęstszy zwrot.]
Będę inny, będę za tobą tęsknić,
Będę cię całować cały czas, dziewczyno.
Będę cię całować cały czas, dziewczyno.
Pierwsze wersy piosenki były
łagodne. Seokjin uśmiechnęła się na myśl o ich początkach.
Połowa lipca, kwiaciarnia. Nie
wiedziała, czy gorętszy był ich pierwszy raz czy teksańskie słońce, które im
wtedy doskwierało. Pamiętała te odciski lady na brzuchu oraz to, jak zakochiwała
się w uścisku na biodrach.
Zaczęli od luźnych,
niezobowiązujących nocek. Pomimo tego „braku zobowiązań”, żadne z nich nie
spało jednak z nikim innym. To nie byłoby prawidłowe. Coraz mniej prawidłowa
stawała się także istota ich związku – którego, właśnie, nie było. Obydwoje
dobrze wiedzieli, co w trawie piszczy. Obydwoje dobrze wiedzieli, że to coś
więcej niż przyjaźń z korzyściami.
Ale bali się czegoś z tym
zrobić. Przynajmniej Seokjin się bała.
Więc siedzieli w tym limbo
gdzieś pomiędzy znajomymi na telefon a kochankami.
To było okej. Z perspektywy
czasu, to naprawdę wydawało się okej.
Ale dlaczego przed każdym telefonem szukam wymówki
jakbym grzeszył?
Zawsze dajesz krótkie odpowiedzi – „tak”, „śpię”, „nie”.
Zawsze dajesz krótkie odpowiedzi – „tak”, „śpię”, „nie”.
Z drugą zwrotką piosenka
przeszła w mroczniejsze rejony związku.
Z relacji z Joshem, która
polegała na wygłupianiu się, przeszli na „wygłupianie się”. Namjoon wiedział.
Namjoon nie był Yoongim, ale nie trzeba mieć spostrzegawczości jebanego
Sherlocka, by zauważyć zimne spojrzenia rzucane przez sąsiada, czy buziaczki na
korytarzu, kiedy raper przychodził za wcześnie.
Płeć Seokjin zaczynała być
problemem. Zawsze nim była, lecz dziennikarka nigdy nie czuła się przy nikim na
tyle wygodnie, by spróbować czegoś z nią zrobić.
Ale Namjoon był gejem. Obydwoje
o tym wiedzieli i obydwoje starali się temu zaradzić, przy okazji się nierzadko
krzywdząc.
Na tym polegała ich relacja.
Chcieli się krzywdzić, zemścić za to, co sami musieli przeżywać. Nie mogli tego
jednak pokazać, więc ukrywali to pod pocałunkami, śmiechem i przede wszystkim
seksem.
Od tego się uzależnili, a może
od siebie.
Nawet, gdyby prowadziła do ciebie ognista droga,
przeszedłbym po niej.
Więc proszę, nie patrz na mnie,
Jakbyś patrzyła na nieznajomego.
Jakbyś patrzyła na nieznajomego.
Potrzebowali się.
Żadne z nich nie potrafiło
odejść. Namjoon wracał, a Seokjin się nie opierała. Od początku miała nadzieję,
że wróci. Wolała nie myśleć o żadnej innej opcji.
Nie poddawali się.
Uporczywie się dalej i dalej
krzywdzili, byli dalej i dalej od siebie, lecz zdawali się dalej i dalej
zakochiwać. Młodszy zaczął odnosić sukcesy zawodowe, a dziennikarka stawała się
coraz pewniejsza z samą sobą. Czegoś im brakowało.
Chyba tego się najbardziej
bali.
Zakończyli relację. Kurwa, nie
widzieli się przez półtora roku. Powinni dać sobie spokój, powinni o sobie
zapomnieć, powinni uznać to za błąd młodości. Musieli pracować. Przeszli przez
związki.
Pomimo tego, że upłynęło
półtora roku, wazon w przedpokoju zdawał się pusty. Nadal go nie schowała.
Czasami chciała sama kupić te pierdolone róże, by choć udawać, że jest dobrze.
Nadal tęskniła za dźwiękiem
odpalanego po seksie papierosa.
Czym dla ciebie jestem, dziewczyno, czym dla
ciebie jestem?
Kocham cię do szaleństwa, czy z wzajemnością?
Piosenka się skończyła.
Zostawiała niedosyt, lecz dziennikarka nie wiedziała, czy zniosłaby więcej.
Mimo gorzkiego posmaku, czuła, jak uśmiech jej kwitnie na ustach.
Minęła chwila od ostatniego
wersu, a Namjoon nadal patrzył jej się niemo w oczy. Zdawało się, że jej
uśmiech dosięgnął także wzroku Namjoona.
– Mutuellement – sapnęła, z
ekscytacji trochę mieszając akcent francuski.
Nie powstrzymała nerwowego parsknięcia.
Nikt nigdy nie widział blondyna
uśmiechającego się tak szeroko, jak wtedy.
– She likes me back, everybody!
[Z wzajemnością, kochani!]
Czym dla ciebie jestem, dziewczyno, czym dla
ciebie jestem?
Kocham cię do szaleństwa, czy z wzajemnością?
Seokjin założyła nogę na nogę,
uważając, by spódnica nie podwinęła się zbyt wysoko. Oparła się na kanapie i
wzięła łyka kawy. Mocca. Nigdy nie mogła sobie odmówić słodyczy, nawet w kawie.
Spojrzała znad kubka na rozmówcę, ruchem roześmianych oczu zachęcając do
mówienia.
– No to, jak mamy zaczynać od
nowa… – zaczął raper, drapiąc się po karku. – Jestem Namjoon, rapuję i ogólnie
to lubię chłopców.
– Seokjin, heteroseksualna
kobieta. – Czarnowłosa ostrożnie powoli odłożyła filiżankę. Przy Namjoonie
zawsze trzeba wszystko robić ostrożnie. Szczególnie, jeśli mamy do czynienia ze
szkłem.
– Czy to oznacza, że nie
powinnaś mi się podobać?
Uśmiechnęła się nonszalancko.
– Jakbym już ci się nie
podobała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz