niedziela, 18 grudnia 2016

"Que suis-je pour toi?" [9/10 "What am I to you"]

jestem zajebiście szczęśliwa pozdrawiam
ps wyxzekujcie epilogu i starboya


zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: NC-17
pairingi: NamJin, pobocznie YoonJin, TaeKook, YoonMin i Jin x OC
gatunki: romans, dramat, obyczajowy
ostrzeżenia: AU, seks, przekleństwa, transpłciowość, homofobia, jak z lupą byście szukali to i treści religijne

Chodź tu, zaraz cię uniosę,
Będziemy rozpalać tę miłość.
Seokjin westchnęła, zamykając drzwi do własnego mieszkania. Schowawszy klucze, przekopała torebkę w poszukiwaniu paczki papierosów. Nadal zwrócona ku zamkowi odpaliła fajkę.
Skrzywiła się na znany, palący smak. Wróciła do tego w momencie, w którym przeniosła rzeczy z powrotem do siebie. Nie paliła, będąc z Joshem. Nie lubił tego.
Ze stukiem różowych trampków zeszła ze schodów, nie zatrzymując się, gdy zobaczyła znajomego bruneta wracającego z pierwszej zmiany.
– Hi. [Cześć.] – Uśmiechnęła się smutno i spojrzała na Amerykanina. Ten odwzajemnił gest. Miał na sobie kaptur, lecz pomimo niego zauważyła ciemne placki pod oczyma. Zaciągnęła się papierosem, wyminąwszy byłego.
Piątkowe popołudnie. Nazajutrz miał być koncert. Czarnowłosa strzepała popiół na chodnik, zbliżając się do celu aka centrum kosmetycznego. Musiała się… odstresować. Mogło to brzmieć głupio, próżnie, lecz zabiegi dodawały jej poczucia atrakcyjności, a to pomagało się zrelaksować. I tak musiała coś zrobić z włosami na rękach. Hormony średnio na nie działały.
Zgasiła fajkę o popielniczkę przy pobliskim śmietniku, po czym weszła do salonu.
– Hello [Dzień dobry] – zaczęła, podchodząc do biurka. Kobieta przy ladzie odpowiedziała stłumionym „g’afternoon”, nie odrywając wzroku od monitora, który zasłaniał jej twarz. Nowa? – I have a reservation for laser hair removal. [Mam rezerwację na depilację laserową.]
– Ah, right, so— [Ach, rzeczywiście—]
Recepcjonistka uniosła na nią wzrok, wstając i Seokjin nie była w stanie nazwać wszystkich emocji, które przebłysnęły drugiej przez oczy. Na jej twarzy najdłużej utrzymał się jednak szok.
– Mamo… – szepnęła dziennikarka. Starsza kobieta z niepewnością spojrzała na ręce córki. Ta nie wiedziała nawet, że je do niej wyciągnęła.
Czarnowłosa zamrugała nerwowo, czując, jak oczy zaczynają szczypać. Mama nie zmieniła się poza kilkoma dodatkowymi zmarszczkami i krótszymi włosami – sięgały jej do brody. Wyglądała… domowo.
Lecz Seokjin wiedziała najlepiej, że wcale nie oznaczała domu.
– Myślałam, że wybiłeś to sobie z głowy. – Szatynka skrzyżowała ręce na piersi. Jej spojrzenie zdawało się palić. – Seokjin, miałam nadzieję, że… że będziesz mógł żyć jak normalny człowiek, albo że chociaż nie będziesz… udawać dziewczynki.
Dziennikarka wraz ze śliną przełknęła potrzebę dania matce w twarz. Zacisnęła zęby i odwróciła się na pięcie.
– Miałam nadzieję, że ty będziesz chociaż udawać matkę.

Nigdy się tak nie czułem,
Nawet mama nie mogła mnie powstrzymać.
Kobieta ustała tam, gdzie – jak pokierował ją ochroniarz – było jej miejsce. Nie, nie w kuchni. Zaprowadzono ją pod samą scenę. Spotkała tam Yoongiego z małżonkiem, Hoseoka, Taehyunga oraz Jungkooka. Coś jej zaiskrzyło w sercu na widok starego towarzystwa. Nadal z nimi utrzymywała kontakt, oczywiście, lecz wszyscy skupili się na pracy i związkach.
To ostatnie, trzeba przyznać, że wychodziło im coraz lepiej. Kryzys Jimina i odwiecznego przyjaciela mijał. Hoseok od pół roku kręcił z Ianem – chuj wie, co go zaciągnęło do Irlandzkiego klubu w Houston, ale chłopaczyna zakochał się od pierwszego wejrzenia. Jungkook oraz Taehyung mieli lepsze i gorsze momenty, lecz nauczyli się z nimi radzić.
Dziennikarka parsknęła śmiechem na sms-a od Hwasy o treści „zobaczymy, czy taka z ciebie kobieta niezależna ;)”.
Sala nie była duża. Dwieście, może trzysta osób. Większość z nich to chłopaczki w czarne rureczki i nie jaśniejsze bluzy. Można by się założyć, że ich instagramy były ciemne i estetyczne, a w domu trzymali też trochę bluz ze sklepu Gargamela. Zdarzali się także mężczyźni ubrani w luźne, sportowe rzeczy – dresy. No, ale czego innego się spodziewać po koncercie rapera.
Seokjin nie odznaczała się specjalnie – podarte rurki, czarna koszulka rozkloszowana na dole. Czuła się jednak… wyjątkowa. W momencie, w którym Namjoon wszedł na scenę, ich spojrzenia się spotkały. Miała wrażenie, że cały ten koncert jest dla niej, że ci ludzie są tylko dodatkiem. Zapomniała o Jiminie szturchającym ją w ramię i jakimś sadboju krzyczącym jej do ucha. 
Młodszy zaczął debiutanckim singlem „Do you”. Seokjin uśmiechnęła się na wspomnienie tego, jak fizyk kiedyś to nucił z rana. W jej brzuchu zatrzepotały motylki.
 Temperatura prędko zaczęła rosnąć. Piosenki stawały się coraz i coraz szybsze, aż wreszcie nadszedł moment kulminacyjny – „Drop”. Dziennikarka mogła wyglądać nieźle, lecz prędko przyszło się jej przekonać, że rękaw trzy czwarte był za długi na imprezę. Mimo to, nie przeszkodziło jej to w zabawie. Czuła, jak się rozpręża w rytm muzyki i niskie brzmienie głosu blondyna.
Powiedziałem ci, co tak naprawdę czułem
I wygrałem.
Czarnowłosa zamknęła oczy, kołysząc się w rytm wolniejszej piosenki, „Life”. Pomiędzy segmentami Namjoon przywitał gości i zdawał się być tak, tak szczęśliwy, że występuje w niemalże rodzinnym mieście, że może występować dla przyjaciół, że może dalej tworzyć. Nigdy nie wydawał się szczęśliwszy, niż kiedy mówił o muzyce.
Jego twórczość omawiała wiele tematów. Seokjin zawsze podziwiała wszechstronność. Teksty czasem zahaczały o tematy wręcz filozoficzne, a czasem pisał o dupie Maryny – lecz nieważne, co przedstawiał, zawsze brzmiał jak najlepszy raper na świecie.
Jego głos chwytał za serce. Zdawało się, że przyśpieszało w trakcie najszybszych momentów i zwalniało podczas ballad. Seokjin z wyrzutem zauważyła, że nigdy nie postrzegała Namjoona jako artysty.
Jak bardzo się myliła.
Uwidaczniasz swoje kolce, lecz widzę, że jesteś różą,
Która kontroluje pracę mojego serca.
– Well, guys… [Cóż, kochani…] – zaczął Namjoon, biorąc łyka wody. – Remember how I said at the beginning that this concert’s gonna be special? Well, I’m now gonna play a song that’s never been performed. It will probably be the last time it’s performed either. [Pamiętacie, jak na wstępie powiedziałem, że ten koncert będzie wyjątkowy? Cóż, teraz zagram piosenkę, której nigdy nie opublikowałem. To pewnie będzie jedyny występ z nią.]
Raper podrapał się po tyle szyi, po czym spojrzał prosto w oczy Seokjin. Rzucił jej uśmiech.
– It’s a confession song. [Ta piosenka to wyznanie.]
Dziennikarce nagle zabrakło powietrza. Ścisnęła rękę stojącego w pobliżu Hoseoka, który tylko jęknął z bólu. Nie usłyszała, jak Yoongi za nią parska śmiechem.
Bo Yoongi zawsze wiedział.
– To make it more personal though, it’s in Korean. ‘m sorry guys! [Żeby ją jeszcze bardziej spersonalizować, jest po koreańsku. Przepraszam was!] – Namjoon podniósł ręce w geście obronnym. – But y’know, a man gotta do his best to impress a girl. [Ale wiecie, mężczyzna musi dać z siebie wszystko, jeśli chce zaimponować dziewczynie.]
– Aren’t you gay though? [A ty nie jesteś gejem?] – zawołał ktoś z publiczności. Widownia parsknęła śmiechem.
– Yeah, and that’s what crazy about her! [Tak, i to mnie najbardziej w niej dziwi!] – Blondyn uśmiechnął się szeroko i przelotnie spojrzał na Seokjin. Starsza przyłapała się na tym, że chciała, by fizyk patrzył na nią cały czas. – The title’s „Que suis-je pour toi?” which in her beloved French means „What am I to you?”. It’s her most common phrase, I think. [Tytuł to „Que suis-je pour toi?”, czyli po francusku, jej ukochanym języku, „czym dla ciebie jestem?”. To chyba jej najczęstszy zwrot.]
Będę inny, będę za tobą tęsknić,
Będę cię całować cały czas, dziewczyno.
Pierwsze wersy piosenki były łagodne. Seokjin uśmiechnęła się na myśl o ich początkach.
Połowa lipca, kwiaciarnia. Nie wiedziała, czy gorętszy był ich pierwszy raz czy teksańskie słońce, które im wtedy doskwierało. Pamiętała te odciski lady na brzuchu oraz to, jak zakochiwała się w uścisku na biodrach.
Zaczęli od luźnych, niezobowiązujących nocek. Pomimo tego „braku zobowiązań”, żadne z nich nie spało jednak z nikim innym. To nie byłoby prawidłowe. Coraz mniej prawidłowa stawała się także istota ich związku – którego, właśnie, nie było. Obydwoje dobrze wiedzieli, co w trawie piszczy. Obydwoje dobrze wiedzieli, że to coś więcej niż przyjaźń z korzyściami.
Ale bali się czegoś z tym zrobić. Przynajmniej Seokjin się bała.
Więc siedzieli w tym limbo gdzieś pomiędzy znajomymi na telefon a kochankami.
To było okej. Z perspektywy czasu, to naprawdę wydawało się okej.
Ale dlaczego przed każdym telefonem szukam wymówki jakbym grzeszył?
Zawsze dajesz krótkie odpowiedzi – „tak”, „śpię”, „nie”.
Z drugą zwrotką piosenka przeszła w mroczniejsze rejony związku.
Z relacji z Joshem, która polegała na wygłupianiu się, przeszli na „wygłupianie się”. Namjoon wiedział. Namjoon nie był Yoongim, ale nie trzeba mieć spostrzegawczości jebanego Sherlocka, by zauważyć zimne spojrzenia rzucane przez sąsiada, czy buziaczki na korytarzu, kiedy raper przychodził za wcześnie.
Płeć Seokjin zaczynała być problemem. Zawsze nim była, lecz dziennikarka nigdy nie czuła się przy nikim na tyle wygodnie, by spróbować czegoś z nią zrobić.
Ale Namjoon był gejem. Obydwoje o tym wiedzieli i obydwoje starali się temu zaradzić, przy okazji się nierzadko krzywdząc.
Na tym polegała ich relacja. Chcieli się krzywdzić, zemścić za to, co sami musieli przeżywać. Nie mogli tego jednak pokazać, więc ukrywali to pod pocałunkami, śmiechem i przede wszystkim seksem.
Od tego się uzależnili, a może od siebie.
Nawet, gdyby prowadziła do ciebie ognista droga, przeszedłbym po niej.
Więc proszę, nie patrz na mnie,
Jakbyś patrzyła na nieznajomego.
Potrzebowali się.
Żadne z nich nie potrafiło odejść. Namjoon wracał, a Seokjin się nie opierała. Od początku miała nadzieję, że wróci. Wolała nie myśleć o żadnej innej opcji.
Nie poddawali się.
Uporczywie się dalej i dalej krzywdzili, byli dalej i dalej od siebie, lecz zdawali się dalej i dalej zakochiwać. Młodszy zaczął odnosić sukcesy zawodowe, a dziennikarka stawała się coraz pewniejsza z samą sobą. Czegoś im brakowało.
Chyba tego się najbardziej bali.
Zakończyli relację. Kurwa, nie widzieli się przez półtora roku. Powinni dać sobie spokój, powinni o sobie zapomnieć, powinni uznać to za błąd młodości. Musieli pracować. Przeszli przez związki.
Pomimo tego, że upłynęło półtora roku, wazon w przedpokoju zdawał się pusty. Nadal go nie schowała. Czasami chciała sama kupić te pierdolone róże, by choć udawać, że jest dobrze.
Nadal tęskniła za dźwiękiem odpalanego po seksie papierosa.
Czym dla ciebie jestem, dziewczyno, czym dla ciebie jestem?
Kocham cię do szaleństwa, czy z wzajemnością?
Piosenka się skończyła. Zostawiała niedosyt, lecz dziennikarka nie wiedziała, czy zniosłaby więcej. Mimo gorzkiego posmaku, czuła, jak uśmiech jej kwitnie na ustach.
Minęła chwila od ostatniego wersu, a Namjoon nadal patrzył jej się niemo w oczy. Zdawało się, że jej uśmiech dosięgnął także wzroku Namjoona.
– Mutuellement – sapnęła, z ekscytacji trochę mieszając akcent francuski.  Nie powstrzymała nerwowego parsknięcia.
Nikt nigdy nie widział blondyna uśmiechającego się tak szeroko, jak wtedy.
– She likes me back, everybody! [Z wzajemnością, kochani!]

Czym dla ciebie jestem, dziewczyno, czym dla ciebie jestem?
Kocham cię do szaleństwa, czy z wzajemnością?
Seokjin założyła nogę na nogę, uważając, by spódnica nie podwinęła się zbyt wysoko. Oparła się na kanapie i wzięła łyka kawy. Mocca. Nigdy nie mogła sobie odmówić słodyczy, nawet w kawie. Spojrzała znad kubka na rozmówcę, ruchem roześmianych oczu zachęcając do mówienia.
– No to, jak mamy zaczynać od nowa… – zaczął raper, drapiąc się po karku. – Jestem Namjoon, rapuję i ogólnie to lubię chłopców.
– Seokjin, heteroseksualna kobieta. – Czarnowłosa ostrożnie powoli odłożyła filiżankę. Przy Namjoonie zawsze trzeba wszystko robić ostrożnie. Szczególnie, jeśli mamy do czynienia ze szkłem.
– Czy to oznacza, że nie powinnaś mi się podobać?
Uśmiechnęła się nonszalancko.
– Jakbym już ci się nie podobała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz