sobota, 3 grudnia 2016

"Que suis-je pour toi?" [8/10 "I'm young"]

nicha czm nie yoonmin tłumacz się
a. próbowałam się za neigo wziąć i KURWA NIE UMIEM nwm ta fabuła mnie jakoś nie porywa i moze jak będę miała wenę na komedie to sie coś zmajstruje
b. myslę dużo dużo o następnych seriach, planuję ich dużo dużo i po prostu chcę już skończyć b ambitną serię. b ją lubię i jest dla mnie ważna, ale czaicie piszę ją od roku.
a od tak mniej więcej wakacji mam chrapkę na tego jebanego nieoddychającego jimina mówie wam young gods będzie niezłe
za to od pół roku gdzieś w mojej wyobraźni buja się starboy (i nie to poza tytułem nie ma nic wspólnego z tą piosenką) czyli threeshot i chcę go napisać jeszcze przed young gods ąąą
zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: NC-17
pairingi: NamJin, pobocznie YoonJin, TaeKook, YoonMin i Jin x OC
gatunki: romans, dramat, obyczajowy
ostrzeżenia: AU, seks, przekleństwa, transpłciowość, homofobia, jak z lupą byście szukali to i treści religijne


Dean Nie mam miejsca w twojej rzeczywistości.
[…] Mój rozum zdaje sobie z tego sprawę,
Lecz serce cię nie wypuści.
Nawet, jeśli wszystko się zawali, lubię cię.
Nawet, jeśli próbuję cię odrzucić, nawet, jeśli próbuję o tobie zapomnieć, lubię cię.
Lubiłam cię.
-Taehyun, I’m Young

Drzwi do głównego pomieszczenia redakcji otworzyły się ze stękiem. Nikt nawet nie spojrzał się w ich stronę. Otwierały się co chwilę. Czternasta. Wypadałoby coś zjeść.
– I’m going out for lunch! [Wychodzę na obiad!] – zawołała z uśmiechem Seokjin, biorąc dżinsową kurtkę z wieszaka. Nosiła ją bardziej dla ozdoby niż z faktycznego zimna.
Kwiecień w Teksasie, proszę państwa, czyli temperatury pokroju dwudziestu pięciu stopni. Dobrze, że mieszkała tam od szkoły średniej. Pierwszy rok był paskudny, ale teraz – po kilkunastu latach – nie wyobrażała sobie powrotu do okazjonalnych mrozów Korei.
– Jin?
– Yeah, Dave? [Tak, Dave?] – Odchyliła głowę w stronę czarnoskórego.
Zachichotała, gdy uderzyła go przy tym włosami. Urosły jej do obojczyków. Dbała o nie jak tylko mogła. Hwasa śmiała się, że prędzej wydałaby Josha, niż włosy. Seokjin odpowiedziała burknięciem i pośpieszyła przyjaciółkę, by szybciej nakładała czarną farbę.
Po zwartych wargach Dave’a i tym, jak poprawiał okulary, przewidywała, co się święci.
– James called this rapper ‘cause he’s back in the city and he ain’t really popular but, hah, we wouldn’t get to interview Eminem, would we, and it’s his hometown I think and we are kinda busy with the schedule and could— [James umówił się z tym raperem, bo jest z powrotem w mieście i nie jest zbyt popularny, ale, ech, nie mielibyśmy wywiadu z Eminemem i to chyba jego miasto rodzinne i jesteśmy trochę zajęci i mogłabyś—]
– I interview him? [Przeprowadzić z nim wywiad?] – Dokończyła za wyższego. Ten skinął głową z uśmiechem.
– Pretty much, yeah. [Tak, mniej więcej.]
Odwzajemniła uśmiech. Gdyby miała wskazać rzecz, której się nauczyła podczas dwóch lat pracy w czasopiśmie, byłaby to przyjacielskość. Pomimo tego, że sama od zawsze była uważana za koleżeńską, teraz widziała, jak się to zwraca. Sama pisała głównie o tym, co się dzieje na świecie, lecz miała dobre kontakty z chłopakami z działu kulturowego. Nieraz przeprowadzała za nich wywiad, których mieli mnóstwo, a oni jej pomagali w dostarczeniu nowinek.
– You’re both Korean, so it’ll be easier, or something [Obydwoje jesteście z Korei, więc może być łatwiej, czy coś] – dopowiedział po chwili Dave.
Seokjin zastygła.
– W-What’s his name? [J-Jak się nazywa?] – wymamrotała pośpiesznie, poprawiając torebkę i zaklinając w myślach, gdy ta zahaczyła o spódnicę.
– Dunno, stage name’s Rap Monster though. [Nie pamiętam, ale jego imię sceniczne to Rap Monster.]
Półtora roku.
Półtora jebanego roku.
– The meeting’s on next Friday and… wait, you don’t wanna? [Spotkanie jest w następny piątek i… czekaj, nie chcesz?]
– No, no, it’s fine [Nie, nie, jest okej] – uśmiechnęła się krzywo, czując, jak nagle brakuje jej powietrza. – I will take it. [Zajmę się tym.]

--

– Seokjin, wszystko okej?
– Tak, po prostu… praca. Całkiem ją lubię, ale chyba ludzie, z którymi muszę pracować mnie nie lubią.
– Ach, oczywiście. Też tak mam. Niektórzy pacjenci… Ich przypadki mi zatruwają mózg, przysięgam. W każdym razie, czy zmieniłaś decyzję odnośnie operacji?
– …Nie.
– Ha, bardzo się cieszę. Wreszcie się zaakceptowałaś, prawda?
– Tak. Moje ramiona mogłyby być węższe, ale jestem śliczna, na co mogę narzekać?
– Fakt, fakt. Jesteś szczęściarą, że piersi ci urosły aż do miseczki B.
 – Wiem, wiem. Cieszę się z tego strasznie. Chociaż długie włosy bywają ciężkie do ogarnięcia, przyznaję.
– Cóż, taki urok kobiecości. No, nie mi to mówić, bo ludzie mnie mylą z chłopakiem, ale jako nastolatka miałam jeszcze długie kudły. Wolę nie wracać do tych czasów. …Czyli rozumiem, że na hormonach pozostaniemy?
– Tak. Zresztą, nawet, jak będę chciała coś zmienić, mogę to zrobić w każdej chwili, prawda?
– Oczywiście. …Okej. Powiedz mi, jak z życiem seksualnym?
– Libido mam niższe, ale to już od dwóch lat, erekcji nie mam w ogóle, ale ogólnie… seks jest niezły.

--

Hwasa z szerokim uśmiechem opowiadała o łóżkowych ekscesach ze swoim obecnym chłopakiem.
– Jezu, i jak on przycisnął mi rękę do gardła… Kurwa, to było to. Bawiłaś się kiedyś w podduszanie?
Starsza niechętnie zamieszała kawę.
– Ta, wieki temu. – Oparła głowę na dłoni z rozbawionym uśmieszkiem. Rudowłosa (niższa przefarbowała się wtedy, kiedy Seokjin zdecydowała się na czerń i kurwa, obydwie świetnie wyglądały w nowych kolorach) rzuciła jej zachęcające spojrzenie. – Pierwszy rok studiów. Miałam wtedy dziewiętnaście... Pięć lat temu. Wolę nie pamiętać takich rzeczy.
– Josh nie jest zbyt kinky? – Hwasa spojrzała na nią z zawadiackim uśmieszkiem.
– Josh jest słodki. Seks z nim też jest słodki. – Dziennikarka przywdziała na usta rozmarzonego banana, który szybko zmienił się w smutny grymas. – Ale nie chce mi dać nawet klapsa.
– Cóż, dobrze, że przynajmniej już się nie puszczasz – młodsza zaśmiała się pod nosem, emitując parsknięcie. – Ile to już?
Czarnowłosa westchnęła.
– Półtora roku – mruknęła. Kochała Josha. Naprawdę go kochała, ale…
– Planujecie zaręczyny, czy coś? – Niższa popiła herbatę.
– On chyba tak. – Dziennikarka sapnęła ze zmęczeniem. – Nie mam serca mu powiedzieć…
– Czemu nie? Josh to dobry chłopak, kochacie—
 – Mam w piątek wywiad z Namjoonem.
Hwasa otworzyła szerzej oczy. Otworzyła kilka razy usta, by coś powiedzieć, lecz nie mogła z siebie wykrzesać ni słowa. Wzrok Seokjin opadł na stolik.
W powietrzu utrzymywała się cisza jeszcze przez kilka minut.
– Powiesz Joshowi? – spytała dziwnie pustym głosem rudowłosa. Dziennikarka rozumiała jej uczucia. Poznały się dwa lata temu, tuż przed „końcem” jej relacji z Namjoonem. Młodsza obserwowała cały proces utraty rapera. Żadna z nich nie chciała przeżywać tego po raz drugi.
Wyższa nie odpowiedziała.
– Miałam wybór – burknęła, nadal nie odrywając wzroku od nabytku kawiarni w Houston. Przyjeżdżała tu do Hwasy. Nie przepadała za tym miastem. Było ogromne. Wolała bardziej swojskie klimaty. Cóż, dla przyjaźni trzeba się poświęcić. – Hyejin, ja… Nie chciałam odmówić.
Ich wzrok spotkał się dopiero wtedy, gdy młodsza uniosła jej podbródek. Spojrzenie rudowłosej wypełniało zmartwienie.
– Powiesz Joshowi? – powtórzyła pytanie, lustrując oczy dziennikarki.
– Powiem.

--

– Hi, babe! [Cześć, skarbie!] – zawołał Josh. Seokjin, zamknąwszy za sobą drzwi oraz zdjąwszy buty, przeszła do salonu, gdzie siedział jej chłopak. – How was work? [Jak w pracy?]
– Hi, fine as for a thursday [Cześć, nieźle jak na czwartek] – uśmiechnęła się, siadając obok niego i udając, że zapomina o ich zwyczaju. Amerykanin wydął wargę.
– No kisses? [Bez buziaczków?] – burknął, wywołując chichot.
– And you’re a kisses vampire or something? [Czy ty jesteś jakimś buziaczkowym wampirem?] – Uniosła brew pomimo szerokiego uśmiechu, którego Josh chwilę później scałował.
Nie powiedziała mu.

--

Drzwi do kawiarni otworzyły się z jej „hello”. Wbiła wzrok w ekran telefonu, usprawiedliwiając się potrzebą sprawdzenia godziny. Trzynasta pięćdziesiąt trzy. Wiedziała, że nie była spóźniona i bez tego.
Poprawiła torbę, wypięła pierś, wzięła głęboki oddech i rozejrzała się po sali.
Namjoon patrzył na nią zza stolika w rogu.
Przyłapała się na wstrzymywaniu oddechu. Wypuściła go i miała ochotę przekląć fakt, że drżał. Z zaciśniętymi zębami wykonała kilka kroków.
– Cześć.
Blondyn wstał, by odsunąć jej krzesło. Dreszcz zatańczył w dół jej kręgosłupa na brzmienie niskiego, jakże znajomego głosu. Jej wzrok przykuła leżąca na krawędzi stołu różowa róża, po którą sięgał wyższy.
– Cz- Hi [Cześć] – szybko poprawiła się Seokjin, wyciągając dłoń do mężczyzny.  Delikatny uśmiech młodszego znikł wraz z ręką na róży. Wymienili sztuczne uśmiechy i zgodnie usiedli. Obwiniała wyjątkowo wysoką temperaturę na dworze za to, jak torba niemal wyślizgnęła jej się z rąk, kiedy chciała wyjąć notes.
Poprawiła rozkloszowaną spódnicę w kolorze fuksji, niepewnie spoglądając na rapera.
– Wyglądasz… – Zaczął młodszy, lecz szybko go ucięła.
– Thanks, but let’s keep it professional, please. [Dzięki, ale proszę, zróbmy to profesjonalnie.] – Uśmiechnęła się sztucznie. Przez oczy Namjoona przeszło ciężkie do opisania uczucie. Odwróciła wzrok na dyktafon, który właśnie włączyła. – So, you’ve constantly been on tour, but you’re still graduating this year? [Więc, cały czas jesteś na trasie, ale mimo to w tym roku kończysz studia?]
Pytanie niechętnie przeszło przez gardło. Normalnie rozmawiała chwilkę przed przejściem do wywiadu, ale próbowała sobie wmówić, że się śpieszyła. Do pracy, by nie musieć w domu pisać artykułu. Żeby móc spędzić więcej czasu z Joshem. Josh to jej chłopak, nie może tak po prostu rozmawiać z kimś…
Z kim „zakończyła” relację dwa lata temu. Nie łączyło ich nic, nie? Tylko kilka miesięcy luźnego seksu. Ach, przecież w jej życiu przetoczyło się kilku przyjaciół na telefon.
– Yeah, I mean not so constantly, haha, but I miss a lot of school to be frank. It kinda sucks when you’re a physics student, but gotta manage. [Tak, znaczy nie cały czas, ale szczerze mówiąc, omija mnie mnóstwo szkoły. To szczególnie słabe, kiedy studiujesz fizykę, ale trzeba przeżyć.]
Seokjin mruknęła, wsłuchując się w odpowiedź. Nie pozwalała sobie na czytanie o Namjoonie i wywiad był sposobem na spytanie się „co u ciebie”.
– Why physics? Wasn’t it your dream to become a musician? [Dlaczego fizyka? Czy nie marzyłeś o karierze muzyka?] – spytała, wpatrując się w notes.
– Yeah. Yeah I did, but… y’know, the world needs engineers. If I don’t do well in music, there’s always work for me [Tak, tak, marzyłem, ale… wiesz, świat potrzebuje inżynierów. Jeśli w muzyce mi nie wyjdzie, zawsze znajdę pracę] – westchnął z uśmiechem blondyn, siląc się na optymizm. – But it’s true, I have always dreamt of becoming a singer. Then it turned out I couldn’t sing! Can you imagine how pissed off I was?! [Ale to prawda, od zawsze marzyłem o karierze piosenkarza. Potem się okazało, że nie mam głosu. Wyobrażasz sobie, jak wkurzony byłem?!] – zaśmiał się. Czarnowłosa przyłapała się na parsknięciu. Rozluźniała się.
Nieświadomie oparła głowę na dłoni i zaczęła po prostu słuchać z błogim uśmieszkiem, od czasu do czasu zadając pytania. Raper wspomniał coś o darmowych wejściówkach na koncert w przyszłą sobotę i prawie się zgodziła. Prawie.
To nie był prawidłowy wywiad. Cóż, podczas prawidłowego wywiadu w klatce piersiowej nie rozlewa się ciepło. Nie gorąc. Ciepło. Pomimo tego, że wcześniej starała się nie myśleć o tym spotkaniu, przewidywała gorąc ją obejmujący na widok blondyna, motylki w brzuchu oraz serce bijące jak oszalałe. Zdziwiła się nieco, że nie przytłaczały ją uczucia.
Od dwóch lat nie czuła takiego spokoju.
Przeszedł jej przez myśl tamten sylwester. Przypomniała sobie, jak pięknie Namjoon wyglądał w świetle fajerwerków, jak słodkie były jego usta, jak czule wypowiadał jedyne między nimi zaistniałe wyznanie.
Zamknęła oczy w próbie wygonienia niebezpiecznych myśli.
– Seokjin – zaczął Namjoon. Jego ton był o wiele spokojniejszy od tego, którym opowiadał o marzeniach. Zamyślił się, po czym się poprawił. –  Księżniczko, wyglądasz pięknie.
I może to ją obudziło.
– Excuse me [Przepraszam] – szepnęła, gwałtownie wstając i idąc w stronę toalety.
Zamknąwszy za sobą drzwi z ludzikiem w sukience na ikonce, ustała przed zlewem. W lustrze zauważyła piękną kobietę. Kobietę pewną siebie. Niezależną.
Nie mogła. Miała Josha. Nie mogła mu tego zrobić. Nie mogła sobie tego zrobić.
Przeczesała ręką włosy i zamknęła oczy, starając się odgonić gorąc do nich nabiegający. Czuła, jakby wszystkie emocje, które w sobie trzymała przez te półtora roku, nagle zaatakowały z podwojoną siłą.
Księżniczko.
Zacisnęła drżące wargi, chowając twarz w dłonie.
Wróciła do stolika po pięciu minutach. Wyglądała nieco gorzej, niż kiedy wchodziła, ale w biegu zapomniała wziąć ze sobą torby.
Nie usiadła. „Formalna” (och, ale jakże nieprofesjonalna) część wywiadu była zakończona, mogła wracać. Namjoon popatrzył się na nią w ciszy, jakby wiedząc, że trzeba się pożegnać.
Lecz żadne z nich nie było w stanie.
– Have you ever loved me? [Czy kiedykolwiek mnie kochałeś?] – spytała twardo, uniósłszy spojrzenie na oczy drugiego.
– Is that a part of the interview? [Czy to część wywiadu?] – Blondyn uśmiechnął się ironicznie.
– Is the rose you’ve brought a part of the interview? [Czy róża, którą przyniosłeś, jest częścią wywiadu?]
Namjoon odwrócił wzrok. Starsza parsknęła śmiechem.
Wyłączyła dyktafon i spakowała notes z powrotem do torby, po czym za nią złapała. Gdy już się odwracała, by opuścić kawiarnię, przeszło jej przez myśl jeszcze jedno.
– Czym dla ciebie jestem?
Fizyk nie odpowiedział. Zwróciła głowę w jego stronę, starając się zignorować drżące dłonie. Na jej ustach wykwitł drżący uśmieszek.
– Tak myślałam.

--

Postanowiła wziąć pracę do domu. Po tym… niezwykle profesjonalnym wywiadzie, szczerze nie miała ochoty wracać do pracy. Termin ma do środy, lecz wolała zrobić to jak najszybciej.
Mimo wszystko, do artykułu usiadła dopiero w okolicach dwudziestej. Do domu dotarła o szesnastej i przez cztery godziny zmuszała się do drzemki. Yoongi zawsze powtarzał, że to najlepszy sposób na uspokojenie. Skutek to przyniosło średni, prawdę powiedziawszy. Nie mogła zmrużyć oka, więc, oczywiście, musiała myśleć. A to w tej sytuacji było średnim pomysłem.
Westchnęła i odtworzyła nagranie. Wystukała na komputerze pierwszą minutę, po czym zajrzała do zeszytu, gdzie zapisywała wszelkie uwagi.
Znalazła tam bilet.
– Kurwa – szepnęła. Następna sobota, dziewiętnasta. Miejsce tuż przy scenie.
Zasnęła w mgnieniu oka. Obudził ją Josh wracający z drugiej zmiany.
– ‘m back! [Jestem!] – zawołał. Przyśpieszył kroki, gdy nikt mu nie odpowiedział. – Ah, you’re sleeping [Ach, śpisz] – szepnął bardziej do siebie i podszedł do budzącej się dziewczyny, by cmoknąć ją w czoło.
– Nah [Nie] – burknęła, nadal trzymając zamknięte oczy. – Someone woke me up. [Ktoś mnie obudził.] – Uśmiechnęła się delikatnie, powoli unosząc powieki. Josh także się uśmiechał. Jego uśmiech zdawał się jednak… inny. Żywszy.
Chwilę później zmarszczył brwi.
– What’s wrong with your makeup, miss? [Co się stało z twoim makijażem, panno?] – Usiadł na kanapie, koło Seokjin. Ta spojrzała mu niepewnie w oczy.
Wiedziała, że nie ma sensu dalej tego ukrywać. Wiedziała także, jak cholernie głupie to było i jak cholernie głupia była rzecz, którą właśnie planowała zrobić. Ale nie mogła tak dłużej.
– I… had an interview with Namjoon [Przeprowadzałam… wywiad z Namjoonem] – powiedziała powoli. Przełknęła głośno ślinę.
Josh zamrugał. Wzrok miał nieskupiony, a usta rozwarte. Po kilku sekundach doszedł do siebie.
– You still love him, don’t you? [Nadal go kochasz, prawda?] – spytał dziwnie opanowanym głosem Amerykanin. Starsza skinęła głową, po czym wdrapała się wyższemu na kolana i go ciasno przytuliła.
Przez chwilę panowała cisza. Żadne z nich nie wiedziało, co powiedzieć. Seokjin chciała dziękować za bycie przy niej, za wspieranie jej, za kochanie jej. Za wszystko.
Ale zdawało się jej, że nie jest warta tak cudownej osoby, jak Josh. Że każdy komplement jest wart tyle, co obelga.
– We have to end this [Musimy to zakończyć] – burknęła mu w pierś. Zacisnęła oczy, gdy ręce oplotły ją w pasie. Jak zwykle. To było takie codzienne, takie miłe.
Lecz nie mogła znieść uczucia Josha łapczywie łapiącego oddech i zaciskającego jej dłonie na plecach.
– You know how much I appreciate you, right? [Wiesz, jak bardzo cię cenię, prawda?] – spytała, unosząc głowę, by spojrzeć się brunetowi w oczy. Ten zagryzał wargę. – You’ve supported me all the way through. If it wasn’t for you, I wouldn’t be here. I love you, Josh, you know that, right? [Przez cały czas mnie wspierałeś. Gdyby nie ty, nie byłabym tutaj. Kocham cię, Josh, wiesz o tym prawda?]
Amerykanin skinął powoli głową z zamkniętymi oczyma. Seokjin odetchnęła głęboko, po czym ponownie wtuliła się w tors chłopaka.
– I’m sorry for breaking your heart [Przepraszam za łamanie ci serca] – szepnęła, całując obojczyk drugiego. Nie mogła oddychać. Ten odsunął ją na tyle, by móc z powrotem spojrzeć jej w oczy. – I’m so sorry, I thought I would… I thought it would be fine. [Przepraszam, myślałam, że się… że będzie okej.]
– Calm down [Spokojnie] – uśmiechnął się smutno. – I knew it… From the start. [Wiedziałem o tym… Od początku.] – Mężczyzna zaśmiał się słabo, gładząc głowę Koreanki. – I just hoped that one day you’d… [Ale miałem nadzieję, że kiedyś się…]
– You’re hurting yourself. [Krzywdzisz się.] – Dziennikarka obrzuciła Josha błagalnym wzrokiem.
– Wasn’t I just to fill the empty space though? [Lecz czy nie byłem po to, by załatać dziury?]
Seokjin zacisnęła dłonie na spódnicy i zacisnęła powieki. Nie była w stanie zaprzeczyć.
Więc po prostu zaczęła płakać, a Josh przytulał ją, jakby właśnie nie zakończyła ich związku. Zostawiała go dla faceta, który ją tyle razy skrzywdził, lecz Amerykanin, oczywiście, zrozumiał to. Zawsze rozumiał. Miłość nadal między nimi istniała i wtedy najbardziej ją czuli. Wtedy po prostu trzymali się za ręce, by poczuć bliskość.
Ciszę zakłócał jedynie szloch czarnowłosej. Milczenie było przyjemnie komfortowe oraz nieprzyjemnie smutne. Josh nie płakał – nie lubił – lecz powstrzymywanie łez przychodziło mu z widoczną trudnością.
– But, Seokjin [Ale, Seokjin] – zaczął po kilku, może kilkunastu minutach brunet. – Before… it’s over, [Zanim… to skończymy] – tu głos mu się złamał – can you… give me a kiss? A sweet one, like the ones we shared before all of this happened. [Mogłabyś… dać mi buziaka? Takiego słodkiego, jak te, które sobie dawaliśmy, zanim to wszystko się stało.]
Dziennikarka nie wspomina tego pocałunku najlepiej – ślina mieszała się z łzami, nie wiedzieli co z nim zrobić, bo żadne nie chciało w nim trwać, lecz żadne nie chciało też go zakończyć.
Koreanka szybko poszła do łóżka, lecz nie mogła zasnąć. Udawała więc, że nie słyszy szlochu dobiegającego spod drugiej poduszki.

--

Wstała o szóstej. Nie wyspała się. Zerknąwszy na Amerykanina, poczuła ukłucie w sercu. Nachyliła się, by pocałować go w czoło, po czym smętnie wstała z łóżka.
Wątpiła, by przyszło jej tu jeszcze spać.
Z tomikiem Régniera podreptała do salonu, gdzie przy sofie stała lampka do czytania. Potrzebowała poezji. Poezja ją zrozumie. Zawsze rozumiała i nigdy nie miała własnych problemów na głowie, w przeciwieństwie do Yoongiego. Przeżywał właśnie jeden z gorszych okresów w małżeństwie.
Seokjin jęknęła, gdy lampka nie odpowiedziała.
– Nienawidzę życia – burknęła, szukając przyczyny owej złośliwości rzeczy martwych. Szybko doszła do wniosku, że pora zmienić żarówkę.
Pomimo tego, że mieszkała u Josha od kilku miesięcy, mogła tylko zgadywać, gdzie są tak obce jej przedmioty jak żarówka. Serio, nie zmieniała ich od kilku lat. Widziała raz, jak brunet wyciąga skrzynkę z narzędziami z komody, więc…
Bingo! Poza oczywistą skrzynią z narzędziami, szufladę wypełniały reklamówki. Zajrzała do pierwszej lepszej i znalazła tam gwoździe. W drugiej jakieś pudełeczko. Wyciągnęła je i od otworzyła.
– Kurwa – zapłakała. Zastygła. Czuła jedynie, jak łzy moczą jej policzki, spływają wzdłuż brody, aż w końcu giną między piersiami. Skuliła się na podłodze, całkiem zapominając o poezji czy żarówce. Przycisnęła do siebie pierścionek, lecz nie ważyła się go przymierzyć. – Przepraszam, przepraszam, przepraszam.

Cały poranek spędziła na obserwowaniu, jak wschodzące słońce odbija się w diamencie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz