niedziela, 6 listopada 2016

"Que suis-je pour toi?" [7/10 "Before the night is over (tell me now now now)"]

sorak za nocny apdejt x2
muszę jutro czytać quo vadis x2
rozdział raczej krótki, ale nie widzę opcji połączenia go z poprzednim bądź następnym. no i macie apdejt po pięciu dniach czego chcieć więcej
a b mnie ucieszyły wasze emocje po ostatnim czapie nawet jesli nie nastawiałam sie na uzyskanie mocniejszych emocji XDDD
mamy tu gratkę dla fanów yoonmina


zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: NC-17
pairingi: NamJin, pobocznie YoonJin, TaeKook, YoonMin i Jin x OC
gatunki: romans, dramat, obyczajowy
ostrzeżenia: AU, seks, przekleństwa, transpłciowość, homofobia, jak z lupą byście szukali to i treści religijne


Podejdź do mnie, mów do mnie.
Nie mamy jutra.
Nie wahaj się,
Zaraz będzie za późno.
Nie odpychaj mnie dalej i dalej.
Nas dwoje, tutaj, teraz,
Zanim znikniemy.
-Troublemaker, Now

– Jak się czujesz?
– Jestem trochę… emocjonalna, ale jest okej.
– To normalna kolej rzeczy. Byłaś w zeszłym tygodniu w klubie?
– Nie.
– Spałaś z kimś?
– Nie.
– Gratuluję, nie spałaś z nikim od dwóch miesięcy. Że tak zapytam, masturbujesz się? …No weź nie spalaj buraka, wiesz, że potrzebuję tej informacji.
– …Nie, niespecjalnie. Nie czuję potrzeby.
– Okej, obniżone libido… Czyli nie wiesz, jak z erekcją?
– Nie do końca. Ale nie stawał mi, kiedy trochę się podnieciłam.
– Dobrze… Wychodzi na to, Seokjin, że wszystko przebiega pomyślnie.

--

Namjoon uśmiechnął się mimowolnie. Coś na widok szczęśliwej pary przyjaciół ogrzewało go od środka. Zresztą, w połowie października w Teksasie nie trzeba było za dużo ogrzewania.
Westchnął. Tęsknił za San Angelo. Od kwietniowego… incydentu z Seokjinem nie witał tu zbyt często. Właściwie to wracał tu jedynie na sesje. Nie ogarniał też tutejszej sytuacji, pomimo tego, że Yoongi dogłębnie mu ją tłumaczył.
Związek Jimina i Yoongiego nie miał oficjalnego początku. Jakoś na końcu grudnia zorientowali się, że nieumyślnie – choć nie, by któremuś to przeszkadzało – że zostali parą. Młodszy podobno chciał młodo wyjść za mąż. W lipcu Yoongi zaoferował pierścionek.
Teraz Namjoon odnalazł się na ich weselu. Ślub już minął. Fizyk musiał przyznać, że zdumiewało go to, z jaką łatwością wypowiedzieli „tak”. Trochę im tego zazdrościł. Szczególnie, jeśli chodzi o starszego, który znany był z unikania zobowiązań.
– Proszę państwa, oto mamy naszą piękną parę młodą! – Taehyung złapał za mikrofon. Nikt nie opłacał wodzireja, bo po co, gdy para młoda przyjaźniła się z pewnym wygadanym filozofem? – Proszę zwrócić szczególną uwagę na uda jednego z panów młodych! Widzą państwo te piękne uda?
Jimin zakrył oczy, parskając pod nosem.
– Tak, proszę państwa, te uda! – Rudzielec wskazał na najlepszego przyjaciela jak na arcydzieło. Którym, zresztą, w wielu oczach był.
Szczególnie, kiedy miał na sobie granatowy garnitur, białą koszulę oraz czarną muchę. To samo założył Yoongi, tyle, że z beżową muchą. Obydwaj kilka dni przed ślubem przefarbowali włosy – Jimin na czerwono, a jego mąż na szaro.
Każdy musiał przyznać, że zapierali dech w piersiach. I nie chodziło o samą ich urodziwość. Zdawali się idealnie się uzupełniać, a w ich uśmiechach, spojrzeniach, gestach dało się wyłapać łączące ich uczucie.
– Nie, nie te spedalone nóżki, Stephens! Nie ten pan młody! Gdzie ty w ogóle patrzysz, kogo obchodzi ten drugi!
Taehyung uśmiechnął się szeroko, słysząc, jak Hoseok wyje jak hiena, a za nim zaśmiała się fala innych gości.
Rudzielec rzucił przelotne spojrzenie w stronę tłumacza, upewniając się, że wszystko przekłada na angielski.
Problem z Koreańczykami w Ameryce był taki, że nie wiadomo, w jakim języku ma się to wszystko odbyć. Tak, jak ślub, to oczywiście, no bo z jakiej racji urzędnik ma wykonywać pracę w języku innym niż angielski, to z weselem był większy dylemat. Koniec końców zatrudnili tłumacza.
Samo przyjęcie nie należało do największych. Około pięćdziesięciu gości, z czego połowa to Azjaci.
Taehyung rzucił Yoongiemu złowieszczy uśmiech.
– Okej, to teraz pierwsza para wykona pierwszy taniec!
Szarowłosy zbladł.
– Co, Taehyung, Taehyung, kurwa mać, tego nie było—
– Tańczysz, Yoongi! – zawołał Seokjin, po czym zaczął okrzyk „Yoongi, Yoongi, Yoongi”, do którego dołączyła się większość zebranych.
Namjoon zaśmiał się w głos.
Chwilę później na parkiet wyszedł Jimin z uśmiechem, który mógłby zastąpić słońce i jego mąż, który zdawał się żałować wszystkich decyzji podjętych w życiu. Czerwonowłosy, widząc rozpacz, depresję, melancholię i żal w jego oczach, zaczął sam nim poruszać. Kiedyś brał lekcje tańca.
Goście jednogłośnie zaśmiali się na widok Yoongiego, którym wykręcająno piruety do jakiegoś arabskiego rytmu. Rozbawienie przerodziło się jednak w oczarowanie, gdy młody dziennikarz odchylił starszego do tyłu, trzymając go w talii i zbliżając ich twarze do momentu, w którym ich usta się zetknęły.
Obydwaj uśmiechnęli się szeroko, zakończywszy pocałunek. Ich uśmiechy poszerzyły się jeszcze bardziej, gdy odpowiedziały im oklaski pięćdziesięciu osób.
Namjoon rozejrzał się po sali. Zatrzymał wzrok na znanej sylwetce. Seokjin wyglądał odrobinę inaczej. Umalował się nieco mocniej, założył elegancki, szary komplet z kwiecistym wzorem rodem z Zary, zapuścił włosy. Teraz układały się wokół twarzy, zaokrąglając ją. Musiały być miękkie.
Blondyna przejęła ogromna chęć wplecenia palców między kosmyki, może przyciągnięcia starszego do pocałunku. Może powiedzenia tego, czego zawsze unikali.
Ale nie mógł. Ich relacja skończyła się pół roku temu. Nie miał zamiaru wracać do czegoś, co nie miało sensu.
Mimo to, coś ścisnęło go w gardle na widok szerokiego uśmiechu na ustach Seokjina.
– Okej, zanim zaczniemy chlanie – zaczął do mikrofonu Yoongi – chciałbym zrobić coś, czego mój ukochany mąż nigdy nie chciał zrobić.
– Boże, nie mów, że polecicie przy nas w najczarniejsze zakamarki BDSM! – zawołał Hoseok, uzyskując parsknięcia całej sali. Jimin zmieszał się widocznie, przypomniawszy sobie, że wśród gości obecni byli jego rodzice.
– Nie, nie, do tego nie musiałem namawiać. – Szarowłosy przybrał na usta nonszalancki uśmieszek. – Ale, czy mój ukochany mąż zechciałby dla mnie wreszcie zaśpiewać?
Goście ucichli, nie licząc Seokjinowego „zlituj się, Chim!”.
– Ten facet ma jakiś fetysz – zaczął po chwili pan młody, wskazując na Yoongiego. Kilka osób parsknęło śmiechem. – Nie, serio! Odkąd się dowiedział, że śpiewam, jestem regularnie o to napastowany!
– Odmówisz mi przy pięćdziesięciu ludziach? – Raper wydął wargę, siląc się na uroczość. Chwilę później zaśmiał się w głos, jak i sporo zebranych.
– Protestuję przeciwko takiemu wykorzystywaniu nas! – wtrącił się Namjoon z szerokim uśmiechem.
– I jednoczesnym skazywaniu na patrzenie na twoją nieudolną uroczość! – dodał brat samego Yoongiego. Ten posłał im lodowate spojrzenie.
– Dobra, dobra, zanim tutaj się wszyscy zdissujemy, musimy rozstrzygnąć ten spór! – Taehyung z powrotem przejął pałeczkę. Odwrócił się w stronę najlepszego przyjaciela z poważną miną. – Park Jimin, a nie, jednak Min Jimin, czy zaszczycisz męża swym pięknym głosem?
– A on zasługuje?
– No nie wiem, ale skoro zasługiwał na najpiękniejszą część ciebie, czyli uda, to czego się wstydzisz?
Jimin spłonął rumieńcem, lecz uśmiechnął się szeroko. Rudzielec odwzajemnił uśmiech.
Ich interakcje wydawały się Namjoonowi zupełne naturalne. Może to fakt, że znali się pół życia, może, że wiedzieli o sobie wszystko. Byli ze sobą od zawsze i, jak wszyscy mieli nadzieję, na zawsze. Ta przyjaźń rozpalała przyjemny żar w klatce piersiowej fizyka.
– Niech będzie. Tyle się zastanawiałem, po co on szuka sali weselnej z pianinem… – Młody dziennikarz westchnął ciężko. – Ale wiesz co, Min Yoongi? Skoro skazałeś mnie na swoje nazwisko do śmierci lub rozwodu, pora ci coś wyznać.
Yoongi widocznie zesztywniał, jak i część gości. Namjoon zmarszczył brwi.
– Najpierw wytłumaczę, o co chodzi. Otóż ten gość – Jimin z poważną miną wskazał na męża – od zawsze przynosi mi bombonierki kawowe. I nie, nie mówię już nawet o tym, że na Walentynki tak mnie nimi obładował, że abs by mi zniknął, gdybym to wszystko zjadł.
– To będzie dobre – powiedział trochę za głośno Hoseok.
– Ale ja nigdy nie lubiłem bombonierek kawowych! Taehyung, ta głupia pizda, ci to powiedział, żeby sam mógł je zżerać!
Yoongi zaśmiał się tak głośno, że zaczęło mu brakować powietrza. To samo jego rodzina, rodzina Jimina i ich znajomi. Inaczej: wszyscy zebrani.
– Zostałem zdemaskowany. – Rudzielec zapłakał teatralnie, tylko rozniecając falę śmiechu. Namjoon przyłapał się na tym, że się obsmarkał.
– Czemu mówisz takie rzeczy, kiedy wszyscy jeszcze są trzeźwi? – zaśmiał się Seokjin. Fizyk zauważył, że jego głos był odrobinę wyższy, bądź na takiego go stylizował. Nie słyszał za wiele zielonowłosego tego wieczoru, lecz już wcześniej zwrócił uwagę na zmianę w intonacji.
– Jiminnie, skarbie, śpiewaj wreszcie! – Wreszcie przemówiła matka młodego dziennikarza. – Sama jestem ciekawa, nie śpiewałeś mi odkąd się wyprowadziłeś z Korei!
 Jimin westchnął.
– Na lekcjach wokalnych dostaliśmy takie zadanie na koniec roku, napisać piosenkę…
Yoongi uśmiechnął się z satysfakcją i zaciągnął męża przed pianino stojące w kącie, samemu siadając przy nim. Młodszy zmarszczył brwi.
– Nie znasz nut.
– Możliwe, że zostawiłeś kiedyś na wierzchu rękopis i go zeskanowałem. Grałem ją sporo razy, w końcu się nauczyłem na pamięć. – Raper zagryzł wargę, by powstrzymać szeroki uśmiech. Jimin miał już coś mówić, gdy usłyszał pierwsze dźwięki. – „Lie”, co nie?
Scena była bardzo romantyczna, ogółem rzecz biorąc. Yoongi grający na pianinie, Jimin śpiewający. Ktoś przełączył światło tak, by tworzyło snop padający tylko na nich. Zmysłowość piosenki tylko uwidaczniała łączące ich uczucie.
Taehyung cichaczem powrócił na widownię, gdzie wziął Jungkooka pod ramię. Przyszli razem. Namjoon uśmiechnął się na ten widok. Wreszcie im się zaczęło układać.
Jego uwaga szybko została przejęta przez poruszającą się w stronę wyjścia figurę.
Seokjin.
Odprowadził go wzrokiem do drzwi, po czym przeprosił stojącego obok Hoseoka i udał się za zielonowłosym. Doszedł w ten sposób do ubikacji.
I może, może stracił nad sobą kontrolę, kiedy zauważył dziennikarza myjącego ręce i zerkającego na niego przez lustro. Może potrzeba pocałowania drugiego zwyciężyła nad tym całym końcem relacji, może w ten sposób pozwolił smakowi Seokjina go oczarować.
Może Seokjin oddawał pocałunek z równą zawziętością.
Kiedy się od siebie odsunęli, by zaczerpnąć powietrza, starszy położył mu palec wskazujący na ustach.
– Nie zadawaj pytań – szepnął, po czym znów połączył ich wargi.
Wtedy znaleźli się w kabinie toalety. Nie wiedzieli, co dokładnie się dzieje – usta chaotycznie poruszały się o siebie z tęsknotą, z namiętnością, a chwilę później znajdowały się na szyi, aby znów powrócić do ust. Dołączały zęby, dodawali języki, za włosy ciągnęły niecierpliwe palce.
I oto powracał ten gorąc. Powracało ciepło drugich ust, żar ciała przyciskającego go do ściany. Seokjin chciał myśleć, że tęsknił tylko za tym uczuciem.
Wkrótce obydwaj się na tyle rozgrzali, że marynarki skończyły na zamkniętym sedesie. Różniły się od siebie – i Namjoon był niemal pewien, że komplet z Zary nie został zakupiony na dziale męskim, nawet uwzględniając pasujące spodnie.
Nie myśląc dalej nad miejscem zakupu odzieży, przesunął się z ustami na żuchwę dziennikarza. Potarł nosem o ledwo widoczne jabłko Adama, rękoma wędrując po talii drugiego. Zmarszczył brwi, czując, jak napotyka wybrzuszenie na klatce piersiowej. Było niemal niewidoczne, lecz bez problemu dało się je wyczuć.
Nie spytawszy się o pozwolenie, podwinął koszulkę. Szerzej otworzył oczy na widok błękitnego, koronkowego stanika, lecz po chwili poczuł, jak usta same mu się wyginają w delikatnym uśmiechu. Opanował go dziwny spokój.
Uniósł rękę, by dotknąć piersi, lecz Seokjin się zasłonił.
Blondyn spojrzał na starszego z pytającym wzrokiem. Ten jednak patrzył na niego ze strachem, jakby raper miał mu zaraz wyrządzić krzywdę. Cały pobladł. Oddychał szybko i głośno.
Namjoon nie chciał go takim widzieć.
Raper nachylił się, by pocałować dziennikarza, lecz ten zaczął się szarpać, krzycząc, by go nie dotykał. Wyższy odetchnął głęboko i złapawszy obydwie ręce zielonowłosego, przycisnął ich do momentu, w którym ich usta się spotykały. Ugryzł wargę Seokjina, uzyskując w ten sposób dostęp do jego ust.
Starszy zacisnął oczy i nieudolnie poruszył głową na bok w próbie wyrwania się.
Namjoon zmarszczył brwi, patrząc na zielonowłosego z rozbawieniem.
– Kogo ty się starasz oszukać? – szepnął, a drugi poczuł dreszcz biegnący w dół kręgosłupa. Fizyk, zostawiwszy jego ręce, opuścił koszulkę, po czym odpiął spodnie Seokjina.
– Nie dotykaj mnie. – Dziennikarz spojrzał na wyższego błagająco, lecz nie zrobił już nic, by go zatrzymać. Nie, kiedy każde miejsce, które dotknął, zdawało się jeszcze bardziej rozpalać okolice jego lędźwi.
Blondyn opuścił spodnie. Wziął głęboki oddech, zauważywszy koronkowe majteczki. Z autopsji wiedział, że bezpieczniej było nie dotykać członka starszego, lecz nie powstrzymał się przed przyjrzeniem mu się pomimo bielizny.
Nie stał. Seokjin miał go schowanego między nogami, przez co krocze zdawało się płaskie.
Kiedy chciał już spytać, co jest nie tak, dziennikarz go uprzedził.
– Bez pytań – szepnął z rumieńcem.
Świadomość tego, że Namjoon wiedział, że Namjoon widział, nie odwracał wzroku, sprawiała, że w jego żyłach tlił się ogień.
Lecz w tym samym momencie, nie chciał, by widział. Nie chciał, by zaczął zwracać uwagę na niego teraz, kiedy ich relacja była zakończona.
Wkrótce spodnie zsunęły się z nóg, a właściwie z jednej. Wisiały na jednej kostce wraz z majteczkami. Obydwaj wiedzieli, że chcą to zrobić od przodu. Skoro to miał być ostatni raz, równie dobrze mogli patrzeć sobie w oczy.
– Mam lubrykant w marynarce – wysapał Seokjin, zakończywszy pocałunek. Namjoon wbił wzrok w ziemię, wyjmując buteleczkę z kieszeni własnych spodni.
Zapadła niekomfortowa cisza.
Starszy zamrugał. Zaczynał twardnieć. Przyciągnął drugiego bliżej, ponownie łącząc ich usta. Obydwaj nie wiedzieli, co zrobić z pocałunkiem – kiedy dziennikarz chciał dołączyć język, fizyk zacisnął wargi; kiedy wyższy chciał go ugryźć, niższy się odsunął.
Ale ten pocałunek był tak bardzo w ich stylu. Poczuli zalewającą falę gorąca. Poczuli trzepotanie w brzuchu i palpitacje serca, poczuli ścisk w gardle i pieczenie w oczach.
Poczuli miłość.
Seokjin westchnęła, sięgając do rozporka drugiego. Po dłuższym problemie z guzikiem (karbowane palce i łamliwe paznokcie, dziękuję bardzo), wreszcie udało jej się uporać ze spodniami. Zsunęła je do połowy ud, po czym włożyła rękę do bokserek drugiego.
Uśmiechnęła się, gdy ten jęknął i oparł jej brodę na ramieniu. Poruszała miarowo nadgarstkiem, kochając sposób, w jaki męskość drugiego układała się w jej dłoni. Chyba się za nią stęskniła.
Chwilę później ściągnęła bieliznę na poziom spodni. Oblizała wargę na widok czerwonawej erekcji. Poruszyła ręką jeszcze kilka razy, a kiedy zobaczyła pierwsze krople spermy wyciekające z czubka, zebrała je na kciuk i niewiele myśląc, oblizała palec.
Namjoon stęknął. Rozważał popchnięcie Seokjin na kolana (nie wyglądała, jakby miała coś przeciwko, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jęknęła na smak nasienia), lecz wtedy drzwi do łazienki się otworzyły.
Doszło do nich, że musiała się zacząć pijacka część wesela. Usłyszeli kroki idące w stronę kabiny obok.
Zielonowłosa uśmiechnęła się filuternie i wycisnąwszy na dłoń trochę lubrykantu, zaczęła nawilżać młodszego. Ten zagryzł wargę i nachylił się po pocałunek.
Ich usta mlaskały, a ręka na członku wydawała mokre dźwięki, lecz nie obchodziło ich to. Może to, że ktoś ich podsłuchiwał, dodawało sytuacji pazura.
Może po prostu nie chcieli zwlekać, bo wiedzieli, że jutro nie będzie takiej szansy.
Wiedzieli, że jutro ich nie będzie. Będzie Seokjin i Namjoon, ale nie oni.
Nie mieli jutra, a uczucie ich łączące nie miało nawet nazwy. Nie miało prawa bytu po tych wszystkich świństwach, które sobie wyrządzili. Chcieli zapomnieć, lecz żaden nie mógł odejść.
Namjoon jęknął drugiemu w usta, kiedy osoba z drugiej kabiny wyszła z toalety szybkim krokiem, a dziennikarz doprowadził go na pogranicze orgazmu. Pot zbierał mu się na czole, koszula przylepiała do piersi. Seokjin tęsknił za tym widokiem.
Będzie za nim tęsknić.
Zarzucił ręce na szyję fizyka, stając na jednej nodze, a drugą owijając mu w pasie. Namjoon zrozumiał przesłanie i podniósł drugiego za tyłek, łącząc ich usta raz jeszcze.
– Powoli – mruknął niższy, czując główkę napierającą na jego wejście.
Kurwa, jak jej brakowało tego uczucia.
Odrzuciła głowę do tyłu, z niskim jękiem przyjmując powoli wsuwającą się w nią męskość. Nadal w pełni nie stwardniała, lecz ciekły ogień płynący w jej żyłach nadrabiał za problemy z potencją. Uda drżały, a usta na ślepo poszukiwały skóry blondyna.
Wycałowała całą jego szyję, a on tylko jęczał. Chwilę później wypchnął biodra, by być jeszcze głębiej. Kabinę wypełnił ciężki oddech, ciche jęki i mlask pocałunków.
Namjoon wykonał pierwsze pchnięcie. Obydwoje stęknęli na ciasnotę, gorąc, miłość. Seokjin uśmiechnęła się, jeszcze bardziej zaciskając ręce na szyi drugiego.
Kolejna osoba weszła do toalety, gdy w pomieszczeniu rozbrzmiewał plask bioder o biodra. Obcy odkaszlnął, lecz dziennikarka, jakby pijana uczuciami, jedynie zachichotała i połączyła się z blondynem w radosnym pocałunku, słyszalnie pojękując. Sama nabijała się na młodszego, starając się przekazać, by przyśpieszył ruchy.
Czekała na orgazm jakieś cztery miesiące.
– Kurwa – syknęła, gdy wyższy trafił na jej prostatę. Ktokolwiek był w toalecie, opuścił ją tuż po tym.
Namjoon tylko uciszył ją pocałunkiem, przyśpieszając tempo. Nie mieli czasu.
Seokjina ścisnęło coś na tę myśl. Wtulił się w rapera jeszcze bardziej i pozwolił dotykowi doprowadzać go coraz wyżej.
– Seokjin? – Drzwi do łazienki się otworzyły.
Hoseok.
– Seokjin, jesteś tu?
Seokjin spojrzał się na Namjoona z szerokimi oczyma.
– J-jestem. – Przełknął ślinę. Blondyn, rozbawiony sytuacją, wykonał powolne, głębokie pchnięcie. Starszy niekontrolowanie skręcił się z przyjemności, a głowa uderzyła w ścianę kabiny.
– A, dobra, bo zaczynaliśmy się martwić. – Hoseok słyszalnie zmarszczył brwi. – Sraczka cię dopadła?
– Ta. – Dziennikarz zacisnął powieki, starając się zignorować ciepły oddech drugiego owiewający jego ucho. – Łakomstwo, uch, nie popłaca.
– Mówimy ci to od zawsze – zaśmiał się brunet. – A widziałeś gdzieś Namjoona?
– Nie – odpowiedział trochę za szybko. Uścisk na jego biodrach się rozluźnił.
– A, okej, to nie wysraj jelit i czekamy na ciebie.
Z tym drzwi się zamknęły.
Namjoon otwierał już usta, lecz drugi uciął go pocałunkiem i poruszył biodrami.
Niewiele im zajęło ponowne wpasowanie się w rytm – każde pchnięcie zahaczało o prostatę, każdy ruch powodował niskie jęki. Każdy rodzaj dotyku podnosił temperaturę coraz bardziej. Ręce zdawały się wypalać ślady, a ślina, wydawałoby się, że gotowała się na rozgrzanej skórze.
Agresywne pocałunki przeplatały się ze słodkimi cmoknięciami, a ciągnięcie za włosy urozmaicało desperackie ściskanie się. Nie chcieli dochodzić. Orgazm oznaczał koniec, a żaden z nich nie chciał tego kończyć.
Lecz ciała, odzwyczajone od gorąca, ich nie posłuchały.
Biodra poruszały się coraz i coraz szybciej, a nawet gdyby chcieli, nie mogliby przestać. Obydwaj drżeli, jęczeli, sapali i zdawali się płonąć. Zapomnieli o wszystkim poza sobą i nie obchodziło ich to, że ktokolwiek mógł wejść do łazienki.
– Księżniczka – Namjoon przyłapał się na szeptaniu tych słów i Seokjin doszła, kurcząc się i zaciskając mięśnie. Trzęsła się, a z ust wysypywały się niskie jęki. Orgazm zdawał się trwać godzinami, pomimo faktu, że w momencie szczytu nadal brakowało jej do pełnej erekcji, a z jej członka wydostało się jedynie kilka kropel spermy.
Namjoon doszedł z jękiem, ledwo przytrzymując ciężar dziennikarki. Wreszcie pozwolił ogniowi go pochłonąć i wątpił, by kiedykolwiek wcześniej czuł się tak dobrze. Desperacko połączył ich w długim, namiętnym pocałunku, podczas którego zapomnieli, jak to jest oddychać. Słodycz ust z czasem zalał gorzki smak tego, co miało nadejść.
Seokjin na końcu pocałunku znalazł się z powrotem na nogach. Odsunąwszy się od siebie, spojrzeli się sobie w oczy, po czym zgodnie skinęli głową i zabrali się za podciąganie spodni.

--


– Josh, I don’t think I wanna fool around anymore. [Josh, nie chcę już się wygłupiać.]


071116 edit: (hoho edit dzień po dodaniu) kosmetyczne rzeczy, dont mind me
--
to co teraz yoonmin i dokańczamy cnie

5 komentarzy:

  1. O
    kurde
    bele
    zaskoczyłaś mnie
    nie dość, że tak nagle, to jeszcze ogromna dawka YoonMinow (chryste, slub!! 💓💓💓)
    No i te NamJiny na koniec jeju
    Przemiana Seokjin to w ogole cios w samo serduszko, tak trzymalam za nia kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham kocham za pisanie o Seokjin w formie żeńskiej (co póki co nie jest konieczne. Póki co). Ucieszylaby się aw
      Ślub yoonminów!!! Cieszmy sie!!! Też sie cieszę choć moje serce krzyczy yoonseok!!!!
      A teraz nadchodzi yoonminowy oneshot a po skończeniu B ambitnej serii wielorozdizalowy yoonmin ech po co żyć. (uprzedzam pytania - fabuła po prostu pasuje na yoonmina)
      Buzi buzi za komentarz PS jak się nazywasz ma fb bo czuje jakąś ogromną potrzebę nawiązania z tobą kontaktu

      Usuń
    2. Ojezujezujezu więcej YoonMinów czy ja śnię
      Boże ty wiesz czego ja potrzebuję bardziej niż ja sama
      PS Na facebooku jestem "Kasia Szczepańska"
      ohoho, przestaje być anonem

      Usuń
  2. No i nadrobiłam! Trochę mnie tu nie było, ale trzeba przyznać, że Wattpad całkowicie mnie pochłonął i nie czułam potrzeby wracania na blogspot... A szkoda, bo tutaj znalazłam o wiele więcej perełek niż tam, a o tym zapomniałam. Jedną z perełek jest Twój blog. Potrafisz sprawić, że żal mi nawet rozpadających się vkooków! A to już coś, bo hejcę ten pairing całą sobą. D:
    Uwielbiam to opowiadanie i cieszę się, że Seokjin w końcu robi postępy by dobrze czuć się we własnej skórze... I to jak opisujesz jej uczucia związane z tym, że nie utożsamia się ze swoją płcią biologiczną - idealnie. ♡ Oczywiście, jako że Yoonmin to moje otp, ten rozdział był dla mnie istnym cudeńkiem. I pozwoliłam przeczytać sobie komentarze wyżej i dostać ataku szczęścia na wieść, że planujesz tyle yoonminów. ♡ Kocham Cię, serio.
    Weny i przesyłam Ci swoją miłość! ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, jak miło, ze ktoś tu wraca! Odnośnie wtt to sporo fików już tam można znaleźć, zapraszam. Moja nazwa to gluciarafull.
      Wszyscy mają coś do wikóka w tej serii! Serio, może to ja nie widzę w nich tutaj nic specjalnego, ale co wy w nich widzicie? Mimo wszystko, to miłe!
      Też bardzo lubię to opowiadanie! Przywiązałam się do niego, ale jednocześnie czuje, jak ciśnie mnie następna historia, w której dziać się będzie... nieco więcej. No, zanim ją napiszę, to będzie jeszcze kilka szocików oraz threeshot, w którym też wybuchów nie będzie, ale proszę o cierpliwość!
      Och, reklamuję serię, zanim ją zacznę. Kiedyś już tak było z Que suis je pour toi. Ech.
      Co do uczuć Seokjin(a?) to często boję się, że będą one zbyt bezpośrednie, więc bawię się w maskowanie ich. Średnio mi to wychodzi.
      Yoonmin za to tutaj jest śmiszny i świetnei się pisało ten rozdział! Co do tych yoonminów... ech...
      Nie mogę się za nie zabrać. Serio, próbowałam i nie mogę. Inna sprawa, że myślę dużo o następnych seriach i to sprawia, że czuję się pod presją, by skończyć b ambitną serię i po chyba pół roku planowania napisać tego nieoddychającego Jimina. Ja w ogóle nie wiem, skąd mi się biorą te yoonminy, bo ostatnio średnio to szipuję. No, ale planuję sobie to wynagrodzić yoonseokowym szocikiem c:
      Jestem gadułą, jeśli jeszcze nie zauważyłaś.
      Ja Ciebie też kocham! Dzięki wielkie za komentarz i zapraszam do śledzenai mojej twórczości!

      Usuń