sorak za nocny apdejt x2
muszę jutro czytać quo vadis x2
rozdział raczej krótki, ale nie widzę opcji połączenia go z poprzednim bądź następnym. no i macie apdejt po pięciu dniach czego chcieć więcej
a b mnie ucieszyły wasze emocje po ostatnim czapie nawet jesli nie nastawiałam sie na uzyskanie mocniejszych emocji XDDD
mamy tu gratkę dla fanów yoonmina
zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: NC-17
pairingi: NamJin, pobocznie YoonJin, TaeKook, YoonMin i Jin x OC
gatunki: romans, dramat, obyczajowy
ostrzeżenia: AU, seks, przekleństwa, transpłciowość, homofobia, jak z lupą byście szukali to i treści religijne
Podejdź do mnie, mów do mnie.
Nie mamy jutra.
Nie wahaj się,
Zaraz będzie za późno.
Nie odpychaj mnie dalej i dalej.
Nas dwoje, tutaj, teraz,
Zanim znikniemy.
-Troublemaker,
Now
– Jak się
czujesz?
– Jestem
trochę… emocjonalna, ale jest okej.
– To
normalna kolej rzeczy. Byłaś w zeszłym tygodniu w klubie?
– Nie.
– Spałaś z
kimś?
– Nie.
–
Gratuluję, nie spałaś z nikim od dwóch miesięcy. Że tak zapytam, masturbujesz
się? …No weź nie spalaj buraka, wiesz, że potrzebuję tej informacji.
– …Nie,
niespecjalnie. Nie czuję potrzeby.
– Okej,
obniżone libido… Czyli nie wiesz, jak z erekcją?
– Nie do
końca. Ale nie stawał mi, kiedy trochę się podnieciłam.
– Dobrze…
Wychodzi na to, Seokjin, że wszystko przebiega pomyślnie.
--
Namjoon uśmiechnął się
mimowolnie. Coś na widok szczęśliwej pary przyjaciół ogrzewało go od środka.
Zresztą, w połowie października w Teksasie nie trzeba było za dużo ogrzewania.
Westchnął. Tęsknił za San
Angelo. Od kwietniowego… incydentu z Seokjinem nie witał tu zbyt często.
Właściwie to wracał tu jedynie na sesje. Nie ogarniał też tutejszej sytuacji,
pomimo tego, że Yoongi dogłębnie mu ją tłumaczył.
Związek Jimina i Yoongiego nie
miał oficjalnego początku. Jakoś na końcu grudnia zorientowali się, że
nieumyślnie – choć nie, by któremuś to
przeszkadzało – że zostali parą. Młodszy podobno chciał młodo wyjść za mąż. W
lipcu Yoongi zaoferował pierścionek.
Teraz Namjoon odnalazł się na
ich weselu. Ślub już minął. Fizyk musiał przyznać, że zdumiewało go to, z jaką
łatwością wypowiedzieli „tak”. Trochę im tego zazdrościł. Szczególnie, jeśli
chodzi o starszego, który znany był z unikania zobowiązań.
– Proszę
państwa, oto mamy naszą piękną parę
młodą! – Taehyung złapał za mikrofon. Nikt nie opłacał wodzireja, bo po co, gdy
para młoda przyjaźniła się z pewnym wygadanym filozofem? – Proszę zwrócić
szczególną uwagę na uda jednego z panów młodych! Widzą państwo te piękne uda?
Jimin
zakrył oczy, parskając pod nosem.
– Tak,
proszę państwa, te uda! – Rudzielec
wskazał na najlepszego przyjaciela jak na arcydzieło. Którym, zresztą, w wielu
oczach był.
Szczególnie,
kiedy miał na sobie granatowy garnitur, białą koszulę oraz czarną muchę. To
samo założył Yoongi, tyle, że z beżową muchą. Obydwaj kilka dni przed ślubem
przefarbowali włosy – Jimin na czerwono, a jego mąż na szaro.
Każdy
musiał przyznać, że zapierali dech w piersiach. I nie chodziło o samą ich
urodziwość. Zdawali się idealnie się uzupełniać, a w ich uśmiechach,
spojrzeniach, gestach dało się wyłapać łączące ich uczucie.
– Nie, nie
te spedalone nóżki, Stephens! Nie ten pan młody! Gdzie ty w ogóle patrzysz,
kogo obchodzi ten drugi!
Taehyung
uśmiechnął się szeroko, słysząc, jak Hoseok wyje jak hiena, a za nim zaśmiała
się fala innych gości.
Rudzielec
rzucił przelotne spojrzenie w stronę tłumacza, upewniając się, że wszystko
przekłada na angielski.
Problem z Koreańczykami w
Ameryce był taki, że nie wiadomo, w jakim języku ma się to wszystko odbyć. Tak,
jak ślub, to oczywiście, no bo z jakiej racji urzędnik ma wykonywać pracę w
języku innym niż angielski, to z weselem był większy dylemat. Koniec końców
zatrudnili tłumacza.
Samo przyjęcie nie należało do
największych. Około pięćdziesięciu gości, z czego połowa to Azjaci.
Taehyung
rzucił Yoongiemu złowieszczy uśmiech.
– Okej, to
teraz pierwsza para wykona pierwszy taniec!
Szarowłosy
zbladł.
– Co,
Taehyung, Taehyung, kurwa mać, tego nie było—
–
Tańczysz, Yoongi! – zawołał Seokjin, po czym zaczął okrzyk „Yoongi, Yoongi,
Yoongi”, do którego dołączyła się większość zebranych.
Namjoon
zaśmiał się w głos.
Chwilę
później na parkiet wyszedł Jimin z uśmiechem, który mógłby zastąpić słońce i
jego mąż, który zdawał się żałować wszystkich decyzji podjętych w życiu.
Czerwonowłosy, widząc rozpacz, depresję, melancholię i żal w jego oczach,
zaczął sam nim poruszać. Kiedyś brał lekcje tańca.
Goście
jednogłośnie zaśmiali się na widok Yoongiego, którym wykręcająno piruety do
jakiegoś arabskiego rytmu. Rozbawienie przerodziło się jednak w oczarowanie,
gdy młody dziennikarz odchylił starszego do tyłu, trzymając go w talii i
zbliżając ich twarze do momentu, w którym ich usta się zetknęły.
Obydwaj
uśmiechnęli się szeroko, zakończywszy pocałunek. Ich uśmiechy poszerzyły się
jeszcze bardziej, gdy odpowiedziały im oklaski pięćdziesięciu osób.
Namjoon
rozejrzał się po sali. Zatrzymał wzrok na znanej sylwetce. Seokjin wyglądał
odrobinę inaczej. Umalował się nieco mocniej, założył elegancki, szary komplet
z kwiecistym wzorem rodem z Zary, zapuścił włosy. Teraz układały się wokół
twarzy, zaokrąglając ją. Musiały być miękkie.
Blondyna
przejęła ogromna chęć wplecenia palców między kosmyki, może przyciągnięcia starszego
do pocałunku. Może powiedzenia tego, czego zawsze unikali.
Ale nie
mógł. Ich relacja skończyła się pół roku temu. Nie miał zamiaru wracać do
czegoś, co nie miało sensu.
Mimo to,
coś ścisnęło go w gardle na widok szerokiego uśmiechu na ustach Seokjina.
– Okej,
zanim zaczniemy chlanie – zaczął do mikrofonu Yoongi – chciałbym zrobić coś,
czego mój ukochany mąż nigdy nie chciał zrobić.
– Boże,
nie mów, że polecicie przy nas w najczarniejsze zakamarki BDSM! – zawołał
Hoseok, uzyskując parsknięcia całej sali. Jimin zmieszał się widocznie,
przypomniawszy sobie, że wśród gości obecni byli jego rodzice.
– Nie,
nie, do tego nie musiałem namawiać. – Szarowłosy przybrał na usta nonszalancki
uśmieszek. – Ale, czy mój ukochany
mąż zechciałby dla mnie wreszcie zaśpiewać?
Goście
ucichli, nie licząc Seokjinowego „zlituj się, Chim!”.
– Ten
facet ma jakiś fetysz – zaczął po chwili pan młody, wskazując na Yoongiego.
Kilka osób parsknęło śmiechem. – Nie, serio! Odkąd się dowiedział, że śpiewam,
jestem regularnie o to napastowany!
– Odmówisz
mi przy pięćdziesięciu ludziach? – Raper wydął wargę, siląc się na uroczość. Chwilę
później zaśmiał się w głos, jak i sporo zebranych.
–
Protestuję przeciwko takiemu wykorzystywaniu nas! – wtrącił się Namjoon z
szerokim uśmiechem.
– I
jednoczesnym skazywaniu na patrzenie na twoją nieudolną uroczość! – dodał brat
samego Yoongiego. Ten posłał im lodowate spojrzenie.
– Dobra,
dobra, zanim tutaj się wszyscy zdissujemy, musimy rozstrzygnąć ten spór! –
Taehyung z powrotem przejął pałeczkę. Odwrócił się w stronę najlepszego
przyjaciela z poważną miną. – Park Jimin, a nie, jednak Min Jimin, czy
zaszczycisz męża swym pięknym głosem?
– A on
zasługuje?
– No nie
wiem, ale skoro zasługiwał na najpiękniejszą część ciebie, czyli uda, to czego
się wstydzisz?
Jimin
spłonął rumieńcem, lecz uśmiechnął się szeroko. Rudzielec odwzajemnił uśmiech.
Ich
interakcje wydawały się Namjoonowi zupełne naturalne. Może to fakt, że znali
się pół życia, może, że wiedzieli o sobie wszystko. Byli ze sobą od zawsze i,
jak wszyscy mieli nadzieję, na zawsze. Ta przyjaźń rozpalała przyjemny żar w
klatce piersiowej fizyka.
– Niech
będzie. Tyle się zastanawiałem, po co on szuka sali weselnej z pianinem… –
Młody dziennikarz westchnął ciężko. – Ale wiesz co, Min Yoongi? Skoro skazałeś
mnie na swoje nazwisko do śmierci lub rozwodu, pora ci coś wyznać.
Yoongi
widocznie zesztywniał, jak i część gości. Namjoon zmarszczył brwi.
– Najpierw
wytłumaczę, o co chodzi. Otóż ten gość – Jimin z poważną miną wskazał na męża –
od zawsze przynosi mi bombonierki kawowe. I nie, nie mówię już nawet o tym, że
na Walentynki tak mnie nimi obładował, że abs by mi zniknął, gdybym to wszystko
zjadł.
– To
będzie dobre – powiedział trochę za głośno Hoseok.
– Ale ja
nigdy nie lubiłem bombonierek kawowych! Taehyung, ta głupia pizda, ci to
powiedział, żeby sam mógł je zżerać!
Yoongi
zaśmiał się tak głośno, że zaczęło mu brakować powietrza. To samo jego rodzina,
rodzina Jimina i ich znajomi. Inaczej: wszyscy zebrani.
– Zostałem
zdemaskowany. – Rudzielec zapłakał teatralnie, tylko rozniecając falę śmiechu.
Namjoon przyłapał się na tym, że się obsmarkał.
– Czemu
mówisz takie rzeczy, kiedy wszyscy jeszcze są trzeźwi? – zaśmiał się Seokjin.
Fizyk zauważył, że jego głos był odrobinę wyższy, bądź na takiego go
stylizował. Nie słyszał za wiele zielonowłosego tego wieczoru, lecz już
wcześniej zwrócił uwagę na zmianę w intonacji.
–
Jiminnie, skarbie, śpiewaj wreszcie! – Wreszcie przemówiła matka młodego
dziennikarza. – Sama jestem ciekawa, nie śpiewałeś mi odkąd się wyprowadziłeś z
Korei!
Jimin westchnął.
– Na
lekcjach wokalnych dostaliśmy takie zadanie na koniec roku, napisać piosenkę…
Yoongi
uśmiechnął się z satysfakcją i zaciągnął męża przed pianino stojące w kącie,
samemu siadając przy nim. Młodszy zmarszczył brwi.
– Nie
znasz nut.
– Możliwe,
że zostawiłeś kiedyś na wierzchu rękopis i go zeskanowałem. Grałem ją sporo
razy, w końcu się nauczyłem na pamięć. – Raper zagryzł wargę, by powstrzymać
szeroki uśmiech. Jimin miał już coś mówić, gdy usłyszał pierwsze dźwięki. –
„Lie”, co nie?
Scena była
bardzo romantyczna, ogółem rzecz biorąc. Yoongi grający na pianinie, Jimin
śpiewający. Ktoś przełączył światło tak, by tworzyło snop padający tylko na
nich. Zmysłowość piosenki tylko uwidaczniała łączące ich uczucie.
Taehyung
cichaczem powrócił na widownię, gdzie wziął Jungkooka pod ramię. Przyszli
razem. Namjoon uśmiechnął się na ten widok. Wreszcie im się zaczęło układać.
Jego uwaga
szybko została przejęta przez poruszającą się w stronę wyjścia figurę.
Seokjin.
Odprowadził
go wzrokiem do drzwi, po czym przeprosił stojącego obok Hoseoka i udał się za
zielonowłosym. Doszedł w ten sposób do ubikacji.
I może,
może stracił nad sobą kontrolę, kiedy zauważył dziennikarza myjącego ręce i
zerkającego na niego przez lustro. Może potrzeba pocałowania drugiego
zwyciężyła nad tym całym końcem relacji, może w ten sposób pozwolił smakowi Seokjina
go oczarować.
Może
Seokjin oddawał pocałunek z równą zawziętością.
Kiedy się
od siebie odsunęli, by zaczerpnąć powietrza, starszy położył mu palec
wskazujący na ustach.
– Nie
zadawaj pytań – szepnął, po czym znów połączył ich wargi.
Wtedy
znaleźli się w kabinie toalety. Nie wiedzieli, co dokładnie się dzieje – usta
chaotycznie poruszały się o siebie z tęsknotą, z namiętnością, a chwilę później
znajdowały się na szyi, aby znów powrócić do ust. Dołączały zęby, dodawali
języki, za włosy ciągnęły niecierpliwe palce.
I oto
powracał ten gorąc. Powracało ciepło drugich ust, żar ciała przyciskającego go
do ściany. Seokjin chciał myśleć, że tęsknił tylko za tym uczuciem.
Wkrótce
obydwaj się na tyle rozgrzali, że marynarki skończyły na zamkniętym sedesie.
Różniły się od siebie – i Namjoon był niemal pewien, że komplet z Zary nie
został zakupiony na dziale męskim, nawet uwzględniając pasujące spodnie.
Nie myśląc
dalej nad miejscem zakupu odzieży, przesunął się z ustami na żuchwę
dziennikarza. Potarł nosem o ledwo widoczne jabłko Adama, rękoma wędrując po
talii drugiego. Zmarszczył brwi, czując, jak napotyka wybrzuszenie na klatce
piersiowej. Było niemal niewidoczne, lecz bez problemu dało się je wyczuć.
Nie
spytawszy się o pozwolenie, podwinął koszulkę. Szerzej otworzył oczy na widok
błękitnego, koronkowego stanika, lecz po chwili poczuł, jak usta same mu się
wyginają w delikatnym uśmiechu. Opanował go dziwny spokój.
Uniósł
rękę, by dotknąć piersi, lecz Seokjin się zasłonił.
Blondyn
spojrzał na starszego z pytającym wzrokiem. Ten jednak patrzył na niego ze
strachem, jakby raper miał mu zaraz wyrządzić krzywdę. Cały pobladł. Oddychał
szybko i głośno.
Namjoon
nie chciał go takim widzieć.
Raper
nachylił się, by pocałować dziennikarza, lecz ten zaczął się szarpać, krzycząc,
by go nie dotykał. Wyższy odetchnął głęboko i złapawszy obydwie ręce
zielonowłosego, przycisnął ich do momentu, w którym ich usta się spotykały.
Ugryzł wargę Seokjina, uzyskując w ten sposób dostęp do jego ust.
Starszy
zacisnął oczy i nieudolnie poruszył głową na bok w próbie wyrwania się.
Namjoon
zmarszczył brwi, patrząc na zielonowłosego z rozbawieniem.
– Kogo ty
się starasz oszukać? – szepnął, a drugi poczuł dreszcz biegnący w dół
kręgosłupa. Fizyk, zostawiwszy jego ręce, opuścił koszulkę, po czym odpiął
spodnie Seokjina.
– Nie
dotykaj mnie. – Dziennikarz spojrzał na wyższego błagająco, lecz nie zrobił już
nic, by go zatrzymać. Nie, kiedy każde miejsce, które dotknął, zdawało się
jeszcze bardziej rozpalać okolice jego lędźwi.
Blondyn
opuścił spodnie. Wziął głęboki oddech, zauważywszy koronkowe majteczki. Z
autopsji wiedział, że bezpieczniej było nie dotykać członka starszego, lecz nie
powstrzymał się przed przyjrzeniem mu się pomimo bielizny.
Nie stał.
Seokjin miał go schowanego między nogami, przez co krocze zdawało się płaskie.
Kiedy
chciał już spytać, co jest nie tak, dziennikarz go uprzedził.
– Bez
pytań – szepnął z rumieńcem.
Świadomość
tego, że Namjoon wiedział, że Namjoon widział,
nie odwracał wzroku, sprawiała, że w jego żyłach tlił się ogień.
Lecz w tym
samym momencie, nie chciał, by widział. Nie chciał, by zaczął zwracać uwagę na
niego teraz, kiedy ich relacja była zakończona.
Wkrótce
spodnie zsunęły się z nóg, a właściwie z jednej. Wisiały na jednej kostce wraz
z majteczkami. Obydwaj wiedzieli, że chcą to zrobić od przodu. Skoro to miał
być ostatni raz, równie dobrze mogli patrzeć sobie w oczy.
– Mam
lubrykant w marynarce – wysapał Seokjin, zakończywszy pocałunek. Namjoon wbił
wzrok w ziemię, wyjmując buteleczkę z kieszeni własnych spodni.
Zapadła
niekomfortowa cisza.
Starszy
zamrugał. Zaczynał twardnieć. Przyciągnął drugiego bliżej, ponownie łącząc ich
usta. Obydwaj nie wiedzieli, co zrobić z pocałunkiem – kiedy dziennikarz chciał
dołączyć język, fizyk zacisnął wargi; kiedy wyższy chciał go ugryźć, niższy się
odsunął.
Ale ten
pocałunek był tak bardzo w ich stylu. Poczuli zalewającą falę gorąca. Poczuli
trzepotanie w brzuchu i palpitacje serca, poczuli ścisk w gardle i pieczenie w
oczach.
Poczuli
miłość.
Seokjin
westchnęła, sięgając do rozporka drugiego. Po dłuższym problemie z guzikiem
(karbowane palce i łamliwe paznokcie, dziękuję bardzo), wreszcie udało jej się
uporać ze spodniami. Zsunęła je do połowy ud, po czym włożyła rękę do bokserek
drugiego.
Uśmiechnęła
się, gdy ten jęknął i oparł jej brodę na ramieniu. Poruszała miarowo
nadgarstkiem, kochając sposób, w jaki męskość drugiego układała się w jej
dłoni. Chyba się za nią stęskniła.
Chwilę
później ściągnęła bieliznę na poziom spodni. Oblizała wargę na widok
czerwonawej erekcji. Poruszyła ręką jeszcze kilka razy, a kiedy zobaczyła
pierwsze krople spermy wyciekające z czubka, zebrała je na kciuk i niewiele
myśląc, oblizała palec.
Namjoon
stęknął. Rozważał popchnięcie Seokjin na kolana (nie wyglądała, jakby miała coś
przeciwko, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jęknęła na smak nasienia), lecz wtedy drzwi do łazienki się
otworzyły.
Doszło do
nich, że musiała się zacząć pijacka część wesela. Usłyszeli kroki idące w
stronę kabiny obok.
Zielonowłosa
uśmiechnęła się filuternie i wycisnąwszy na dłoń trochę lubrykantu, zaczęła
nawilżać młodszego. Ten zagryzł wargę i nachylił się po pocałunek.
Ich usta
mlaskały, a ręka na członku wydawała mokre dźwięki, lecz nie obchodziło ich to.
Może to, że ktoś ich podsłuchiwał, dodawało sytuacji pazura.
Może po
prostu nie chcieli zwlekać, bo wiedzieli, że jutro nie będzie takiej szansy.
Wiedzieli,
że jutro ich nie będzie. Będzie Seokjin i Namjoon, ale nie oni.
Nie mieli
jutra, a uczucie ich łączące nie miało nawet nazwy. Nie miało prawa bytu po
tych wszystkich świństwach, które sobie wyrządzili. Chcieli zapomnieć, lecz
żaden nie mógł odejść.
Namjoon
jęknął drugiemu w usta, kiedy osoba z drugiej kabiny wyszła z toalety szybkim
krokiem, a dziennikarz doprowadził go na pogranicze orgazmu. Pot zbierał mu się
na czole, koszula przylepiała do piersi. Seokjin tęsknił za tym widokiem.
Będzie za
nim tęsknić.
Zarzucił
ręce na szyję fizyka, stając na jednej nodze, a drugą owijając mu w pasie.
Namjoon zrozumiał przesłanie i podniósł drugiego za tyłek, łącząc ich usta raz
jeszcze.
– Powoli –
mruknął niższy, czując główkę napierającą na jego wejście.
Kurwa, jak
jej brakowało tego uczucia.
Odrzuciła
głowę do tyłu, z niskim jękiem przyjmując powoli wsuwającą się w nią męskość.
Nadal w pełni nie stwardniała, lecz ciekły ogień płynący w jej żyłach nadrabiał
za problemy z potencją. Uda drżały, a usta na ślepo poszukiwały skóry blondyna.
Wycałowała
całą jego szyję, a on tylko jęczał. Chwilę później wypchnął biodra, by być
jeszcze głębiej. Kabinę wypełnił ciężki oddech, ciche jęki i mlask pocałunków.
Namjoon
wykonał pierwsze pchnięcie. Obydwoje stęknęli na ciasnotę, gorąc, miłość.
Seokjin uśmiechnęła się, jeszcze bardziej zaciskając ręce na szyi drugiego.
Kolejna
osoba weszła do toalety, gdy w pomieszczeniu rozbrzmiewał plask bioder o
biodra. Obcy odkaszlnął, lecz dziennikarka, jakby pijana uczuciami, jedynie
zachichotała i połączyła się z blondynem w radosnym pocałunku, słyszalnie pojękując.
Sama nabijała się na młodszego, starając się przekazać, by przyśpieszył ruchy.
Czekała na
orgazm jakieś cztery miesiące.
– Kurwa –
syknęła, gdy wyższy trafił na jej prostatę. Ktokolwiek był w toalecie, opuścił
ją tuż po tym.
Namjoon
tylko uciszył ją pocałunkiem, przyśpieszając tempo. Nie mieli czasu.
Seokjina
ścisnęło coś na tę myśl. Wtulił się w rapera jeszcze bardziej i pozwolił
dotykowi doprowadzać go coraz wyżej.
– Seokjin?
– Drzwi do łazienki się otworzyły.
Hoseok.
– Seokjin,
jesteś tu?
Seokjin
spojrzał się na Namjoona z szerokimi oczyma.
–
J-jestem. – Przełknął ślinę. Blondyn, rozbawiony sytuacją, wykonał powolne,
głębokie pchnięcie. Starszy niekontrolowanie skręcił się z przyjemności, a
głowa uderzyła w ścianę kabiny.
– A,
dobra, bo zaczynaliśmy się martwić. – Hoseok słyszalnie zmarszczył brwi. –
Sraczka cię dopadła?
– Ta. –
Dziennikarz zacisnął powieki, starając się zignorować ciepły oddech drugiego
owiewający jego ucho. – Łakomstwo, uch, nie popłaca.
– Mówimy
ci to od zawsze – zaśmiał się brunet. – A widziałeś gdzieś Namjoona?
– Nie –
odpowiedział trochę za szybko. Uścisk na jego biodrach się rozluźnił.
– A, okej,
to nie wysraj jelit i czekamy na ciebie.
Z tym
drzwi się zamknęły.
Namjoon
otwierał już usta, lecz drugi uciął go pocałunkiem i poruszył biodrami.
Niewiele
im zajęło ponowne wpasowanie się w rytm – każde pchnięcie zahaczało o prostatę,
każdy ruch powodował niskie jęki. Każdy rodzaj dotyku podnosił temperaturę
coraz bardziej. Ręce zdawały się wypalać ślady, a ślina, wydawałoby się, że
gotowała się na rozgrzanej skórze.
Agresywne
pocałunki przeplatały się ze słodkimi cmoknięciami, a ciągnięcie za włosy
urozmaicało desperackie ściskanie się. Nie chcieli dochodzić. Orgazm oznaczał
koniec, a żaden z nich nie chciał tego kończyć.
Lecz
ciała, odzwyczajone od gorąca, ich nie posłuchały.
Biodra
poruszały się coraz i coraz szybciej, a nawet gdyby chcieli, nie mogliby
przestać. Obydwaj drżeli, jęczeli, sapali i zdawali się płonąć. Zapomnieli o
wszystkim poza sobą i nie obchodziło ich to, że ktokolwiek mógł wejść do
łazienki.
–
Księżniczka – Namjoon przyłapał się na szeptaniu tych słów i Seokjin doszła,
kurcząc się i zaciskając mięśnie. Trzęsła się, a z ust wysypywały się niskie
jęki. Orgazm zdawał się trwać godzinami, pomimo faktu, że w momencie szczytu
nadal brakowało jej do pełnej erekcji, a z jej członka wydostało się jedynie
kilka kropel spermy.
Namjoon
doszedł z jękiem, ledwo przytrzymując ciężar dziennikarki. Wreszcie pozwolił
ogniowi go pochłonąć i wątpił, by kiedykolwiek wcześniej czuł się tak dobrze.
Desperacko połączył ich w długim, namiętnym pocałunku, podczas którego
zapomnieli, jak to jest oddychać. Słodycz ust z czasem zalał gorzki smak tego,
co miało nadejść.
Seokjin na
końcu pocałunku znalazł się z powrotem na nogach. Odsunąwszy się od siebie,
spojrzeli się sobie w oczy, po czym zgodnie skinęli głową i zabrali się za
podciąganie spodni.
--
– Josh, I
don’t think I wanna fool around anymore. [Josh,
nie chcę już się wygłupiać.]
071116 edit: (hoho edit dzień po dodaniu) kosmetyczne rzeczy, dont mind me
--
to co teraz yoonmin i dokańczamy cnie
O
OdpowiedzUsuńkurde
bele
zaskoczyłaś mnie
nie dość, że tak nagle, to jeszcze ogromna dawka YoonMinow (chryste, slub!! 💓💓💓)
No i te NamJiny na koniec jeju
Przemiana Seokjin to w ogole cios w samo serduszko, tak trzymalam za nia kciuki
Kocham kocham za pisanie o Seokjin w formie żeńskiej (co póki co nie jest konieczne. Póki co). Ucieszylaby się aw
UsuńŚlub yoonminów!!! Cieszmy sie!!! Też sie cieszę choć moje serce krzyczy yoonseok!!!!
A teraz nadchodzi yoonminowy oneshot a po skończeniu B ambitnej serii wielorozdizalowy yoonmin ech po co żyć. (uprzedzam pytania - fabuła po prostu pasuje na yoonmina)
Buzi buzi za komentarz PS jak się nazywasz ma fb bo czuje jakąś ogromną potrzebę nawiązania z tobą kontaktu
Ojezujezujezu więcej YoonMinów czy ja śnię
UsuńBoże ty wiesz czego ja potrzebuję bardziej niż ja sama
PS Na facebooku jestem "Kasia Szczepańska"
ohoho, przestaje być anonem
No i nadrobiłam! Trochę mnie tu nie było, ale trzeba przyznać, że Wattpad całkowicie mnie pochłonął i nie czułam potrzeby wracania na blogspot... A szkoda, bo tutaj znalazłam o wiele więcej perełek niż tam, a o tym zapomniałam. Jedną z perełek jest Twój blog. Potrafisz sprawić, że żal mi nawet rozpadających się vkooków! A to już coś, bo hejcę ten pairing całą sobą. D:
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie i cieszę się, że Seokjin w końcu robi postępy by dobrze czuć się we własnej skórze... I to jak opisujesz jej uczucia związane z tym, że nie utożsamia się ze swoją płcią biologiczną - idealnie. ♡ Oczywiście, jako że Yoonmin to moje otp, ten rozdział był dla mnie istnym cudeńkiem. I pozwoliłam przeczytać sobie komentarze wyżej i dostać ataku szczęścia na wieść, że planujesz tyle yoonminów. ♡ Kocham Cię, serio.
Weny i przesyłam Ci swoją miłość! ♡
Oo, jak miło, ze ktoś tu wraca! Odnośnie wtt to sporo fików już tam można znaleźć, zapraszam. Moja nazwa to gluciarafull.
UsuńWszyscy mają coś do wikóka w tej serii! Serio, może to ja nie widzę w nich tutaj nic specjalnego, ale co wy w nich widzicie? Mimo wszystko, to miłe!
Też bardzo lubię to opowiadanie! Przywiązałam się do niego, ale jednocześnie czuje, jak ciśnie mnie następna historia, w której dziać się będzie... nieco więcej. No, zanim ją napiszę, to będzie jeszcze kilka szocików oraz threeshot, w którym też wybuchów nie będzie, ale proszę o cierpliwość!
Och, reklamuję serię, zanim ją zacznę. Kiedyś już tak było z Que suis je pour toi. Ech.
Co do uczuć Seokjin(a?) to często boję się, że będą one zbyt bezpośrednie, więc bawię się w maskowanie ich. Średnio mi to wychodzi.
Yoonmin za to tutaj jest śmiszny i świetnei się pisało ten rozdział! Co do tych yoonminów... ech...
Nie mogę się za nie zabrać. Serio, próbowałam i nie mogę. Inna sprawa, że myślę dużo o następnych seriach i to sprawia, że czuję się pod presją, by skończyć b ambitną serię i po chyba pół roku planowania napisać tego nieoddychającego Jimina. Ja w ogóle nie wiem, skąd mi się biorą te yoonminy, bo ostatnio średnio to szipuję. No, ale planuję sobie to wynagrodzić yoonseokowym szocikiem c:
Jestem gadułą, jeśli jeszcze nie zauważyłaś.
Ja Ciebie też kocham! Dzięki wielkie za komentarz i zapraszam do śledzenai mojej twórczości!