wtorek, 1 listopada 2016

"Que suis-je pour toi?" [6/10 "Missing you"]

kiedy nic nie idzie tak jak planowane i twój bohater gej zostaje heteroseksualną bohaterką
...która robi dobrze dziewczynie???? i to twojej żeńskiej ub???? ogolnie mamy to arumdało spotkanie moich ub
ech
to schodzi na hetero a ja schodze na psy 

zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: NC-17
pairingi: NamJin, pobocznie YoonJin, TaeKook, YoonMin i Jin x OC
gatunki: romans, dramat, obyczajowy
ostrzeżenia: AU, seks, przekleństwa, transpłciowość, homofobia, jak z lupą byście szukali to i treści religijne


Jak możesz uśmiechać się tak szeroko?
Patrząc z bliska, widzę, że Twoja twarz jest smutna.
(Wiem, bo kiedyś byłam w Twojej sytuacji.)
Oto się kończy miłość mojej młodości.
Proszę, bądź szczęśliwy.
Nawet, kiedy minie trochę czasu, pamiętajmy, że mieliśmy się nawzajem.
- 2NE1, Missing you

Seokjin uśmiechnął się szeroko oraz nachylił się po pocałunek. Zarzucił ręce za szyję młodszego, chichocząc pod nosem.
– Cześć – szepnął Namjoon i kurwa, dziennikarz kłamałby, mówiąc, że nie czuł nic do tego faceta.
– Cześć – odpowiedział, zerkając na różę wpychaną mu do rąk. – Dwa miesiące cię nie było, zdążyłem już schować wazon. – Spojrzał z powrotem na blondyna i nie oparł się pokusie skradnięcia mu całusa. – Z chęcią go wyjmę.
Dopiero fajerwerki przypomniały im o tym, że Namjoon przyszedł na sylwestrowy maraton „Barbie”, lecz skończyło się tylko na półsłowkowych „szczęśliwego nowego roku”, które poprzedził drugi już tej nocy orgazm.
Możliwe, że zaślepieni światełkami padającymi na nich z okna i błyszczącymi im tak, tak ślicznie w oczach, powiedzieli o dwa słowa za dużo.

--

– Hello. [Dzień dobry.]
– Hi! Your name is Kim Seokjin, ain’t it? [Cześć! Masz na imię Kim Seokjin, prawda?]
– Yeah. [Tak.]
– Czyli jesteś Koreańczykiem?
– Och, mówi pan… pani po koreańsku?
– Ha, jestem panią. Amber Liu – niby Amerykanka, ale chińskie korzenie itepe. W sumie to nawet nie wiem, dlaczego zaczęłam się uczyć koreańskiego. Niemniej jednak, miło mi. Ale nie martw się, większość klientów bierze mnie za faceta. Po prostu lubię męskie ciuchy. Są wygodne.
– Zależy dla kogo, naprawdę.
– Cóż, zakładam, że jesteś tu dlatego, że ty ich nie lubisz, prawda? Choć kreski i szminka ci pasują, przyznaję. Poznajmy się, Seokjin. Co cię do mnie sprowadza?
– Uch…
– Ciężkie pytanie, co? Ale mógłbyś spróbować na nie odpowiedzieć?
– Chyba najłatwiej to ująć jako to, że nie czuję się facetem. W sensie, do końca. Chyba?
– Nie musisz się tłumaczyć. Powiedz, czego oczekujesz od sesji?
– Chciałbym… Chyba chciałbym się lepiej czuć z tym, kim jestem.
– A wiesz, kim jesteś?

--

Seokjin zamrugał, usłyszawszy pukanie. Z głuchym jękiem zebrał się z dywanu i otworzył drzwi. Zamrugał jeszcze raz, gdy przed nim ukazał się wykończony Namjoon.
Zmarszczył brwi. Fizyk zawsze dzwonił, choćby pięć minut przed wizytą, ale dzwonił. Do tego, nigdy nie pokazywał po sobie uczuć w takim stopniu. Rzadko też bywał w środku tygodnia – obydwaj mieli studia. Ich relacja trochę na tym cierpiała, dodając fakt, że Namjoon cały wolny czas spędzał na muzyce. Starszemu zdarzało się wątpić, czy na pewno chce w tym trwać. Z resztą, nic między nimi nie było, w czym tu trwać?
– Jin, proszę, potrzebuję seksu, ciebie. Nie wiem. – Blondyn zlustrował go zmęczonym wzrokiem, opierając się o futrynę. Dziennikarz poczuł, jak coś kłuje go od środka. – Proszę, Seokjin. Nie chcą podpisać kontraktu, a kurwa, mieliśmy umowę... Zawsze tak jest, kurwa, zawsze.
– Okej, okej – zielonowłosy chyba zbyt wigorowo skinął głową, po czym spojrzał się w stronę sypialni. – To daj mi chwilę, zaraz przygotuję…
– Nie – wręcz zapłakał Namjoon, łapiąc drugiego za ramię. Starszy wzdrygnął się. – Proszę. Jestem zmęczony. Nie chcę przebieranek. Chcę ciebie.
Seokjin spojrzał się na rapera z wyrzutem, trochę ze strachem, lecz zamknął drzwi za drugim i pociągnął go za sobą do sypialni. Blondyn uśmiechnął się słabo, po czym połączył ich usta.
Starszy zamknął oczy i ścisnąwszy przód bluzy drugiego (początek lutego, czyli, jak to w Teksasie – niemal siedemnaście stopni), oddał pocałunek z podobną namiętnością. To było desperackie, to były zęby, to były ręce wędrujące po ciałach, to były torsy chcące być jak najbliżej, to był żal, to był smutek, ale to była także miłość.
Pocałunek był pyszny, lecz żaden z nich nie zdawał się rozkoszować jego smakiem. Dziennikarza nerwy pożerały żywcem. Uda mu się trzęsły, nie dawały rady się utrzymać wokół pasa młodszego. Fizyk za to spoglądał się na niego przygnębionym wzrokiem i pomimo tego, że obydwaj byli twardzi i na bieliźnie, żaden nie wydawał się podniecony. Satynowa pościel miło gładziła ich skórę, lecz obydwu się wydawało, że siedzą na igłach.
Jedno, drugie, trzecie pchnięcie i Seokjin nie mógł oderwać wzroku od swojej komody. Kobiecość była tak blisko, lecz poza jego zasięgiem.
Czuł ciepło bioder uderzających o jego pośladki, lecz nie czuł gorąca. Czuł ciepło napływające do policzków, lecz bardziej czuł gorąc zbierający mu się w oczach.
Seks był przytłumiony. Nikt nie jęczał, nikt nie krzyczał, nikt nie wił się z przyjemności. Ciszę przełamywał jedynie plask skóry o skórę i ciężki oddech, który starali się stłumić. Seokjin bał się, że zepsułby humor drugiemu jeszcze bardziej. Miał wrażenie, jakby ktoś go zamknął w klatce z najdelikatniejszego szkła, które zbiłoby choćby szturchnięcie łokciem.
Podniósł wzrok na Namjoona, gdy ten się z niego wysunął.
– Nie mogę tak – westchnął młodszy. – Wybijasz mnie z rytmu.
– Coś zrobiłem źle? – Zielonowłosy powstał do siadu, przeczesując włosy.
– Wiesz, co ty robisz źle? – Seokjin poczuł, jak coś w nim marznie na widok prześmiewczego uśmieszku drugiego. – To, że nawet teraz seks jest skoncentrowany na tobie. Jak wszystko, co?
Chłopak zamrugał kilka razy, czując, jakby ktoś go spoliczkował.
– Gdybyś zaczął zwracać uwagę na to, czego tak uporczywie nie widzisz, może bym nie musiał wszystkiego koncentrować na sobie – warknął starszy, choć głos zaczynał mu się łamać.
– Ja zwracał uwagę? – Namjoon parsknął śmiechem. – Jin, każda nasza rozmowa skupia się na tobie. Nigdy się nie spytałeś co u mnie! Jak leci z muzyką! Nic o mnie, kurwa, nie wiesz! Kiedy zaczynam temat, ciebie to wyraźnie nie obchodzi! I nie rycz, kurwa, zachowujesz się jak baba!
– Czyż nie jak zawsze?! – podniósł głos Seokjin, ledwo zauważając coś mokrego spływającego mu po policzkach. Teraz czuł gorąc, teraz obydwaj nie bali się wyjść poza sapanie. – Skoro nie chcesz, żebym się tak zachowywał, możemy zerwać kontakt. Było do tego kilka jebanych okazji. Ale ty zawsze wracasz! Wiesz, jakie to jest, kurwa, mylące?! Czym ja dla ciebie, kurwa, jestem?!
Namjoon wyraźnie zacisnął pięści.
– Jak to jest, że to ty jesteś zawsze tym poszkodowanym? – burknął młodszy, zakładając dżinsy. – I to pytanie, które zawsze zadajesz. Czy to ty powinieneś je zadawać? Myślisz, że ja co, że jestem ślepy?! Że nie widzę tego, jak się liżesz z Yoongim i tym swoim sąsiadem?! Kurwa, Seokjin, za kogo ty mnie masz?!
Seokjin wziął głęboki oddech, czując, jak nagle ulatuje z niego cała złość. Nie musiał kazać drugiemu się wynosić. Trzydzieści sekund później fizyk szedł już w stronę drzwi wejściowych, podczas, gdy on siedział na łóżku, zupełnie nago.
Namjoon zatrzymał się na środku salonu, tak, by Seokjin poprzez otwarte drzwi sypialni miał dobry widok na jego plecy. Odetchnął głęboko i przemówił:
– Ach, jeszcze… wyprowadzam się do Los Angeles. Jest tam dla mnie oferta, z której nigdy nie skorzystałem, bo tutaj… byłeś ty. – Tutaj głos mu się ledwo słyszalnie załamał, lecz postanowił kontynuować bardziej nonszalanckim tonem. – Tak, gdybym cię jednak interesował.
Zielonowłosy słuchał tylko, jak drugi klnie pod nosem na brak odpowiedzi. Wyłapawszy błogi dźwięk zamykanych drzwi, rozejrzał się po pokoju. Skrzyżował nogi, by usiąść po turecku, jak zwykle i chciał już sięgać do szuflady po poezje Verlaine’a, gdy…
Na szafce nocnej zauważył pudełko papierosów. Wyższy zawsze je tam odstawiał.
Naślinił palce, przewijając stronę. Nie rozumiał żadnego z wierszy. Może poprzednie były za trudne. Może to tematyka nie pasowała mu do nastroju. Może to z poetą było coś nie tak, jakieś ciężkie zdania stawiał. Seokjin nigdy nie miał problemów ze zrozumieniem dziewiętnastowiecznego francuskiego, nawet w liryce.
Zamknął oczy, zaciągając się dymem i zdając sobie sprawę z tego, że Namjoon nie przyniósł róży.


--

Seokjin zasnął całkowicie spokojny, lecz po przebudzeniu się trząsł. Wstał około dziewiątej i sięgnął po Verlaine’a. Cisnąwszy tomikiem w dywan, poszedł pod prysznic.
Skrzywił się, widząc, że w złym nastroju była również jego cera. Brwi to w ogóle. Ostatnio mu się tak rozrosły i pomimo tego, że wyskubywał trochę włosków, by nie przypominać goryla…
– A, jebać – syknął. Chwycił za pęsetę.
Dziesięć minut, kilka łez i dwa centymetry kwadratowe zaczerwienionej skóry później, uśmiechnął się do lustra, zadowolony z efektu. Jego uśmiech tylko się poszerzył, gdy oczy podkreślił kreską i tuszem, policzki różem, a usta bladoróżową szminką. Do tego bluza w kolorze pomadki.
Z kebabem z budki naprzeciwko, pewnym krokiem ruszył na ulice San Angelo. Czuł się śliczny, czuł się wolny. Czuł, jakby kończąc sprawę z Namjoonem, zaczynał nowy rozdział życia.
Wypuścił drżący oddech. Sprawa z Namjoonem jest skończona. Okej…
Okej.
Nim zdążył się powstrzymać, wybierał już numer.
– Hello? [Halo?] – Usłyszał nieprzytomny głos blondyna. Dziesiąta i spanie, typowy Yoongi.
 Nie wiedział, po co dzwonił. Chyba chciał go powiadomić. Może chciał wyciągnąć młodszego na randkę, dać szansę uczuciom w nich rosnącym od lat.
– Cześć, ja, uch—
– Yoongi…? Co ty tak wcześnie…
Seokjin wciągnął gwałtownie powietrze na dźwięk zaspanego głosu Jimina. Poczuł, jakby ktoś uderzył go w brzuch i nie mógł oddychać. Taki kopniak od rzeczywistości.
Nie powstrzymał jednak szerokiego uśmiechu i ciepła zalewającego mu pierś. Serce zabiło mu szybciej, a on tylko dalej szczerzył się do telefonu.
– Nieważne. Bawcie się dobrze.
Z tym się rozłączył i usiadł na ławeczce, by dokończyć kebaba. Spojrzał w niebo i westchnął głęboko. Przeszła mu przez myśl paczka papierosów, którą trzymał w kieszeni, lecz zapomniał o niej w chwili, kiedy przypomniał sobie o sklepie z bielizną dwie przecznice stamtąd.
Zawahał się przed drzwiami butiku, lecz dojrzała na wystawie komplet, o którym marzyła tak długo – drobna, biało-różowa krateczka, biała falbanka, różowa wstążeczka…
Pora udowodnić, że była kobietą niezależną.
Jej rozmiarem okazało się dziewięćdziesiąt pięć A. Miseczka odstawała, ale ekspedientka, widząc uśmiech Seokjin, postanowiła o tym nie wspominać.

--

– Jak pewnie dało ci się zauważyć, używam… mało oficjalnego słownictwa. Nie przeszkadza ci to, prawda?
– Nie. To pomaga w rozluźnieniu atmosfery.
– Dobre podejście. Ale mówię tak z innego powodu. Znaczy, to też, ale jako seksuolog od spraw LGBT, lepiej unikać używania „pan”, czy „pani”. Ogólnie, staram się tak konstruować zdania, by używać jak najmniej form męskich, czy żeńskich.
– Nawet, kiedy ktoś ma sprecyzowaną płeć?
– Nie, oczywiście, że nie. Jeśli ktoś otwarcie mi mówi, że „no słuchaj, możesz się do mnie zwracać w formie żeńskiej”, to między innymi na tym polega moja praca. Ale nie po to zaczęłam temat. Ostatnio mówiliśmy o tym, że nigdy się nie zastanawiałeś nad formami. Co powiesz na eksperyment?
– Czemu mam dziwne wrażenie, że będę musiał mówić w formie żeńskiej?
– Nie od razu musiał. Po prostu, mógłbyś teraz mi opowiedzieć coś ze swojego życia w formie żeńskiej?
– Uch, przyszłam do ciebie, jak tydzień temu…? Jezu, czuję się jak w przedszkolu.
– Okej, postaram się zignorować ostatni komentarz. Może… Co ostatnio kupiłaś, czy coś? Malujesz się; bardzo ładnie zresztą, sama nigdy tego nie umiałam; to na pewno dużo tego kupujesz. Albo cokolwiek, co ostatnio kupiłaś.
– Uch, stanik.
– Serio? Następnym razem przyjdź w nim koniecznie!
– Nie wychodziłam w nim jeszcze, nie wiem, czy… Chociaż, jestem silna, dam chyba radę, nie?
– Nic na siłę, ale w ciebie wierzę. …Powiedz, Seokjin, poza makijażem i ubiorem, chciałabyś robić coś w kierunku kobiecości?
– Chciałabym… włosów. Między innymi. I kształtów. Piersi. Ud, bioder. Na wcięcie w talii nie liczę, ale… Piersi.
– Z piersiami obawiam się, że byśmy musiały trochę poczekać, ale dłuższe włosy przecież są możliwe. Dlaczego więc ich nie zapuścisz?
– Nie mam do tego jaj. Znaczy, właśnie mam i w tym problem. Przed samym— samą sobą ciężko mi przyznać, że jestem… nie jestem facetem, co dopiero mówić o tym publicznie.
– Co z tym facetem, o którym mówiłaś ostatnio?
– Pokłóciliśmy się, chyba na dobre. Ale on starał się nie widzieć. Jest za to pewien Amerykanin, Josh. On się domyśla.
– Masz z nim romantyczną relację?
– Od kilku lat się wygłupiamy.
– …Okej. Ktoś jeszcze?
– Przyjaciel, Yoongi. On… on po prostu wie. Zawsze wiedział. Odkąd tylko go poznałam, on wiedział, że nie czuję się dobrze z tym, kim jestem.
– Seokjin, ponowię pytanie z zeszłego tygodnia; czy mężczyzna to ktoś, kim jesteś?
– …Nie. I nigdy nim nie byłam.

--

– Hey, princess [Cześć, księżniczko] – Josh przywitał go soczystym pocałunkiem na klatce schodowej, wywołując zgorszenie przechodzącego pana Dowella.
– Oh, hi, you got an early shift today? [Och, cześć, miałeś dzisiaj pierwszą zmianę?] – Starszy posłał brunetowi uśmiech, zerkając na mijane drzwi. Jeszcze jedno piętro…
– Yup, you coming back from school? [Ta, a ty wracasz ze szkoły?]
– Yeah. College’s shit, you should be glad you decided to drop out. [Tak. Studia są do dupy, dobrze zrobiłeś nie idąc na nie.] – Seokjin wywrócił oczyma, poprawiając torbę.
– Well, I don’t think being a delivery man is much better, but okay [Cóż, nie sądzę, by roznoszenie pizzy było o wiele lepsze, ale okej] – parsknął Amerykanin, przepuszczając drugiego w wąskim przejściu na ich piętrze. – How’re things going? [Jak leci?]
– Could be better  [Mogło być lepiej] – zielonowłosy westchnął i wziął się za otwieranie drzwi, jednak wyższy mu to uniemożliwił przypchnięciem go do ściany i wesołym pocieraniem ich nosów. Starszy zachichotał na ten gest. – I missed you. [Tęskniłem za tobą.]
– Missed you too, m’lady. [Ja za tobą też, kochana.] – Josh uśmiechnął się słodko, po czym połączył ich w powolnym, równie słodkim pocałunku. – So, college’s why I haven’t seen you around or shall I be jealous of that Nam… guy? [Więc to przez studia cię nie widuję, czy powinienem być zazdrosny o tego Nam… Nama?]
– College. I was back at fucking him for like a month, but… as always, things’ve turned shit. But I’m on my last year of college, so ‘ve got something to focus on. [Studia. Znowu się pieprzyliśmy przez jakiś miesiąc, ale… jak zawsze, musiało się zjebać. Ale jestem na ostatnim roku, przynajmniej mam się na czym skupić.]
– That’s bad [Niedobrze] – Josh skinął głową. – Shall I cheer my dearest princess up? [Może powinienem pocieszyć moją ukochaną księżniczkę?]
– You’re such a dork. [Przygłup.] – Seokjin parsknął śmiechem. – We still haven’t fucked though. [Nadal się nie pieprzyliśmy, co?]
– Is that so weird? [To takie dziwne?] – Amerykanin odsunął się ze zmarszczonymi brwiami. – I mean, I don’t sleep with every person I meet, I mean it’s not like you’re every person I meet, just, like, is that so weird that we haven’t fucked? Just fooling around, aren’t we? [Znaczy się, nie sypiam z każdą napotkaną osobą, znaczy nie jesteś jak każda napostkana osoba, ale, to takie dziwne, że nadal się nie pieprzyliśmy? Przecież tylko się wygłupiamy, nie?]
Seokjin poczuł, jak ciepło napływa mu do policzków. No tak, tylko się wygłupiali.
– It ain’t weird. I mean, I just… sleep around lately. [To nie jest dziwne, tylko… ostatnio sypiam z każdą napotkaną osobą.] – Koreańczyk wbił wzrok w podłogę.
– „’ve got something yo focus on”, huh? And that ain’t no good. [„Masz się na czym skupić”, co? To nie jest dobre.]  – Josh ujął jego podbródek ze zmarszczonymi brwiami. Dziennikarz zagryzł wargę i niepewnie spojrzał drugiemu w oczy. –  Hey, the Seokjin I know wouldn’t let a man bring her so low. [Ej, Seokjin, którą znam, nie pozwoliłaby facetowi doprowadzić ją do takiego stanu.]
Seokjin zachichotała i odpowiedziała buziakiem. I kolejnym. I kolejnym.
– Aw, what was that for? [Och, za co to było?] – Brunet spojrzał się na nią z rozmarzonym uśmiechem.
– The right pronouns. [Używanie odpowiednich zaimków.]
– Will I get more kisses by saying you look adorable with straight eyebrows? [Dostanę więcej buziaczków za powiedzenie, że wyglądasz prześlicznie z prostymi brwiami?]

--

Seokjin zadawał się z małą grupą ludzi. Nie licząc Josha, byli to: Yoongi, Hoseok, Jungkook, Taehyung, Jimin. Kiedy nie pokłócił się z najstarszym, bywał u nich Namjoon, lecz później wyjechał do Los Angeles. Chłopaki mówiły, że nawet po wyjeździe do Kalifornii fizyk u nich bywał średnio raz na dwa tygodnie.
Seokjin odmawiał spotkania. Cóż, sam blondyn też nie wydawał się zbyt entuzjastyczny.
Namjoon wydał płytę po trochę ponad dwóch miesiącach od wyprowadzki. Temat nie schodził z ust grupki. Dziennikarz przesłuchał albumu. Był dobry. Oczywiście, że był dobry.
Wziął kolejny łyk wódki, obrzucając się winą, że nigdy nie zwrócił uwagi na talent młodszego. Że nigdy nawet nie chciał na niego zwracać uwagi.
Za dwa dni wyższy miał wracać do Teksasu. Za trzy dni impreza mająca uczcić sukces fizyka. Seokjin miał na niej posprzątać ten bałagan między nimi, ale zamiast planować, jak dobrać słowa, siedział w barze ze szklanką wódki. Nazajutrz miał zajęcia bardzo ważne dla jego oceny końcowej, lecz zamiast się na nie uczyć, ba, uczyć się zawodu, popijał wódkę.
Chyba się bał.
Westchnął ciężko i przeniósł wzrok na parkiet. Zawsze zazdrościł innym tańca. Sam… nie no, Namjoon nigdy nie narzekał, kiedy decydował się na lapdance’a. Z drugiej strony, Hoseok kiedyś popłakał się ze śmiechu, poszedłszy z najstarszym do klubu.
Mógłby się z kimś przespać. Spanie z każdym, kto się napatoczy nie było czymś, czym by się chwalił, ale zdecydowanie go to odprężało. W trakcie, znaczy się. Budzenie się przy przypadkowej osobie i na kacu nie należało do najprzyjemniejszych chwil.
Jego zachowanie przez ostatnie dwa miesiące zajeżdżało początkiem studiów. No, nie aż w takim stopniu. Wtedy bywało… ostro. Co tydzień spijał się do poziomu, z którego już nic nie pamiętał i szedł na łowy. Kiedyś obudził się na podłodze w siłowni, cały w spermie, lubrykancie i innych fluidach, których pochodzenia wolał nie znać, w dodatku otoczony siedmioma Murzynami. Szczęście, okazali się porządnymi chłopaczkami i pomogli mu się dostać do domu, jako, że sam nie był w stanie chodzić.
Tydzień później zauważył nagranie z tamtej nocy na pornhubie. Obiecał sobie wtedy, że z tym kończy.
Nieświadomie zatrzymał wzrok na kobiecie. Raczej niska, o blond włosach do szyi. Azjatka. Jej taniec nie przykuwał uwagi, jeśli chodzi o umiejętność, lecz cały jej urok tkwił w pewności siebie. Poruszała się, jakby dobrze wiedziała o tym, że może mieć każdego. Uśmieszek i mocny makijaż tylko dodawały pazura.
Lecz to, co najbardziej przyciągało wzrok Seokjina, to jej figura. Dziennikarz czuł, jak rośnie w nim płomień zazdrości na widok tych szerokich, szerokich bioder i równie konkretnych ud. Wszystko podkreślone dżinsowymi szortami, beżowymi kabaretkami i butami na obcasie.
Wódka smakowała podobnie do myśli o tym, że dziennikarka nigdy nie będzie miała takiego ciała – była gorzka, paliła ją w gardło.
Prosząc barmana o paluszki i następną szklankę (po co się patyczkować z kieliszkami?), poczuł oddech na karku.
– Caught you staring, pretty boy. [Przyłapałam cię na podziwianiu, śliczny.]
Seokjin uśmiechnęła się zadziornie, czując, jak alkohol nonszalancko reaguje na odzywkę.
– Ain’t no boy, miss. Can’t say I’m not pretty though. [Zły rodzaj, panienko. Nie mogę jednak zaprzeczyć temu, że jestem śliczna.] – Odwróciła się do wcześniej obserwowanej dziewczyny. Z bliska widziała, jak wiele robił u niej makijaż, lecz nadal nie mogła się powstrzymać przed zafascynowaniem jej pięknem.
– Fierce. I like it. [Masz pazura. Podoba mi się to.] – Blondynka uśmiechnęła się, zajmując krzesło obok dziennikarki. – I don’t mind fucking such a pretty girl either. [Nie mam też nic przeciwko pieprzeniu takiej ślicznej dziewczynki.]
– I’m sorry [Przepraszam] – wyższa parsknęła śmiechem. – Not interested. [Nie jestem zainteresowana.]
– Fine, but I’m interested to getting to know you. [Okej, ale jestem zainteresowana poznaniem cię.] – Dziewczyna wyciągnęła rękę, którą Seokjin chętnie ścisnęła. – The name’s Hyejin, but everyone calls me Hwasa. [Na imię mi Hyejin, ale każdy nazywa mnie Hwasa.]
– Kim Seokjin. Miło mi cię poznać. – Zielonowłosa posłała jej uśmiech, który, pod wpływem alkoholu, zmienił się w chichot. – Jesteś pierwszą osobą, z którą rozmawiam w formie żeńskiej.
Rozmowa toczyła się gładko. Hwasa normalnie mieszkała w Houston. Do San Angelo przyjechała na tydzień, by spotkać się z dziewczyną, Wheein, lecz okazało się, że owa dziewczyna zdradza ją z inną. Piła, by zapomnieć. Po to też szukała kogoś na noc. Seokjin uśmiechnęła się smutno na te słowa, odnajdując w nich coś dziwnie bliskiego.
Gdzieś pomiędzy czwartą i piątą szklaneczką przeniosły się do pokoju hotelowego młodszej.
– Naprawdę nigdy nie pieprzyłaś dziewczyny? – Blondynka zrobiła minę, jakby wyższa właśnie jej powiedziała, że przecisnęła kota żywcem przez sitko kuchenne, zmiksowała go z bananami i powstały koktajl wystrzeliła na księżyc.
– Nigdy nie czułam potrzeby – dziennikarka położyła się koło drugiej na łóżku. Ta uśmiechnęła się złowieszczo i włożyła rękę Seokjin między swoje uda.
– Cóż, pora to nadrobić.

--

– Cześć – powiedziała starsza, siedząc w toalecie pokoju Hwasy. Dwie minuty po orgazmie niższa zasnęła, zostawiając dziennikarkę z klejącymi palcami i podbródkiem. Cóż, przynajmniej teraz z czystym sercem mogła powiedzieć, że próbowała seksu z kobietą.
Przed odpłynięciem przypomniała Seokjin o obietnicy, którą na niej wymusiła.
„Pogadaj z Namjoonem, proszę.”
Wyższa zamknęła oczy, wiedząc, że pomimo kilku godzin znajomości, Hwasa zrobiła to z troski.
– Cześć – odpowiedział jej głos po drugiej stronie słuchawki. Zielonowłosa uśmiechnęła się nieświadomie. W tle wyłapała stłumiony gwar. – Minęło trochę czasu, co?
– Tęskniłeś?
– Jak cholera.
Seokjin mruknęła z satysfakcją.
– Gratuluję wydania albumu, czy coś.
– Słuchałeś go?
Dziennikarka skrzywiła się lekko.
– Tak. Jest dobry.
– Miło mi to słyszeć. – Namjoon zamknął oczy, opierając się o ścianę. Starsza zrobiła podobnie. – Jak leci?
– Mogło być lepiej, ale… zresztą, zobaczymy się za trzy dni, nie? – urwała. Wyrazy nieprzyjemnie się ze sobą zlepiały.
– Piłeś coś? – Blondyn zmrużył oczy.
– Troszeczkę, ale już wytrzeźwiałem – burknęła. Nie kłamała. Alkohol nadal łaskotał ją od środka, lecz jakoś w trakcie pieszczenia Hwasy zdążyła wytrzeźwieć. Blondynka zażartowała, że „smak cipki przywrócił jej zmysły”.
Fizyk westchnął i przejechał otwartą dłonią po twarzy. Nie zdawał się zbyt przekonany.
– Z tego, co Yoongi mówił, to nie jest pierwszy raz, kiedy pijesz, odkąd wyjechałem.
Z drugiego końca słuchawki wyższy usłyszał cichą kurwę. Poczuł, jak kąciki ust mu opadają coraz niżej.
– Jestem na spotkaniu z chłopakami i muszę już lecieć, Seokjin – mruknął. Starsza zagryzła wargę.
– Okej, okej. – Wzięła głęboki oddech. – Po prostu wiedz, że… tęskniłam.
Ostatnie słowo było wypowiedziane niemal bezgłośne, niepewnie, lecz wysoko. Coś zakwitło w piersi Namjoona.
– Ja też. Dobranoc, Jinnie.
– Dobranoc.
Raper poczuł, jak na jego usta wkrada się banan.
– Your girlfriend? [Twoja dziewczyna?] – spytał Charles, gdy Koreańczyk doszedł z powrotem do stolika, chowając telefon do kieszeni.
…Tęskniłam.
– Guess you could say so. [Chyba można tak to nazwać.]

--

– Hoho, ewribadi, rozkręcamy tę imprezę! – wydarł się Taehyung, stojąc na stole. Musiał się trochę schylać, jako, że dwa metry między podłogą a sufitem nieco ograniczały możliwości zrobienia sobie potańcówy na meblach. – Dawajtsje tancjewat!
Seokjin parsknął śmiechem, zresztą jak i reszta uczestników domówki. Balanga zaczęła się o dziesiątej wieczorem, a dochodziła druga w nocy. Musiał przyznać, że całkiem miło spędzał czas. Całe zdarzenie miało miejsce u niego w domu i perspektywa sprzątania trochę mu psuła zabawę, ale czuł się naprawdę nieźle. Alkohol przyjemnie rozprężał i pomagał w tonięciu w miłości do tej szóstki.
– Jestem za tym, by Hoseok dał Jiminowi lapdance’a! – dołączył się Jungkook. Grupa, poza Yoongim, który tylko zmrużył oczy, jęknęła entuzjastycznie.
– Szekajcie, szekajcie, dziadziuś nie będzie zazdrosny? – Taehyung zlazł ze stołu, posyłając starszemu raperowi złowieszcze spojrzenie i usytuował się na kolanach Seokjina. Ten tylko mruknął coś o tym, jak to rudzielec przytył, lecz nie zrzucił go z siebie.
– Dziadziuś w ogóle bywa zazdrosny? – Teraz to Jimin odwrócił się do blondyna z uśmiechem. Yoongi wywrócił oczyma i parsknął śmiechem.
– Och, Jiminnie, dla ciebie to od dłuższego czasu nie jest dziadziuś, tylko…
– O boże, nie każcie mi wyobrażać sobie Yoongiego jako tatusia – jęknął z obrzydzeniem Hoseok, popijając piwo. Piąte tej nocy. Podobnie jak każdy z zebranych.
– Wasz flirt jest obleśny – wtrącił się Namjoon, krzywiąc się.
– Zemsta. Właściwie to jej kawałek. – Jimin zachichotał pijacko. – Flirt to nic przy ilości nocy, kiedy musieliśmy słuchać, jak się ruchasz z Jinem.
– Rzeczywiście, bo ja to nigdy nie słyszałem, jak przyprowadzałeś Yoongiego – zaśmiał się Seokjin, uzyskując parsknięcie od siedzącego mu na kolanach Taehyunga.
– To nie ty byłeś wtedy prawdziwie poszkodowany. – Rudzielec teatralnie starł łzę. Jimin tylko burknął coś pod nosem, a Yoongi cmoknął go w policzek.
– Ściany tu są aż tak cienkie? – Fizyk zmarszczył brew, analizując sytuację pomimo paru promili.
– Jak Jin coś krzyczał to byłem w stanie bez problemu wyłapać co – powiedział Taehyung. Ruski akcent stawał się silniejszy wraz z każdym łykiem alkoholu.
Seokjin, wydąwszy wargę, odwrócił się do Namjoona. Jego wzrok wydawał się trochę nieobecny, lecz na jego twarzy malował się uśmiech.
Wyglądał lepiej, niż za ostatnim razem, kiedy najstarszy go widział. Tak, wory pod oczyma i bladość świadczyły o zmęczeniu, lecz teraz zdawał się zmęczony z powodu. Zdawał się zadowolony ze swojego zmęczenia.
I tak było. Seokjin wiedział, że Namjoon jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy. Zielonowłosemu przeszło przez myśl, że chciałby go codziennie takim widzieć. Jego brzuch potwierdził tę myśl radosnymi saltami, a serce dodało, że fajnie by było co ranek budzić się obok tego osobnika.
Najstarszy chciał już nachylać się po pocałunek, lecz uprzedził go Taehyung.
– Namjoon, putineczku, gratuluję! – zawołał z szerokim uśmiechem rudzielec, mierzwiąc włosy rapera.
Radosne salta szybko zastąpiły kłujące skręty.

--

Hoseoka wcięło. Układało się to w spójną całość – Namjoona i Taehyunga również brakowało, czyli była duża szansa na to, że raper poszedł do domu, a rudzielec się gdzieś szlajał z brunetem. Jimina i Yoongiego też nie było, ale… tego nie trzeba było tłumaczyć.
Seokjin westchnął, zbierając butelki. Był najtrzeźwiejszy z całego towarzystwa. Teraz posprząta na tyle, by nie raziło w oczy, a z rana doszlifuje. Jungkook zadeklarował mu się pomóc i nie miał serca go spławić, pomimo tego, że dzieciak wypierdalał się za każdym razem, gdy się po coś schylał.
– Znalazłem Hoseoka! – ryknął czarnowłosy, wskazując na stopę wychylającą się spod łóżka. Dziennikarz westchnął, uciszając młodszego, bo, Kóczek, kurwa mać, trzecia w nocy jest, po czym pociągnął tegóż ekscentrycznego osobnika za palec u stopy. Brunet odskoczył, jednocześnie uderzając czołem w ramę.
Seokjin przejechał otwartą dłonią po twarzy. Do tego te jęki dochodzące zza ściany… Yoongi z Jiminem musieli się świetnie bawić.
– Tatusiu!
– Chyba się zabiję – szepnął, oceniając wzrokiem całą sytuację. Pod łóżkiem miał Hoseoka ze zgonem, obok niego ledwo trzymał się na nogach Jungkook, za ścianą ruchał się jego najlepszy przyjaciel z sąsiadem, całe mieszkanie miał usyfione, a po Namjoonie ani śladu.
Wyburczał pod nosem jakieś ja pierdolę, każąc najmłodszemu wynieść śmieci przed drzwi wejściowe. Oczywiście, że czarnowłosy nie mógł wrócić po dwóch minutach. Już się miał na niego drzeć, że ma się pośpieszyć, gdy…
Znalazł Jungkooka klęczącego na korytarzu ze łzami cieknącymi mu wzdłuż policzków.
Po przęłączeniu się z trybu „co, kurwa?” na idealną matkę, szybkim krokiem podszedł do chłopaka i przytulił go do piersi. Kiedy już miał pytać, o co chodzi, usłyszał. Natychmiast kazał drugiemu iść spać na kanapie, łóżku, czy czym tam chce.
Z mieszkania dwójki studentów dobiegały też inne jęki. Niższe.
– Namjoon, Namjoon— Ach, proszę!
Potem dało się wyłapać jakieś uciszanie, a następujące stęki były bardziej stłumione.
Przeczesał włosy ręką, po czym powoli udał się po paczkę fajek do sypialni. Zawsze je tam odkładał. Przeklął na myśl o osobie, która zapoczątkowała ten nawyk.
Drżącymi dłońmi odpalając papierosa, wrócił na hol. Już kończyli. Nie śpieszył się z paleniem, za to po drugiej stronie betonu wydawało im się śpieszyć. Dziennikarz uśmiechnął się gorzko, opierając się o ścianę i biorąc bucha.
Zostało mu jeszcze na dwa pociągnięcia, gdy drzwi się otwarły. Spojrzał spod rzęs na Namjoona poprawiającego pasek. Niższemu spodobała się myśl, że przez oczy rapera przebłysnęła żałość.
 Blondyn niepewnie wykonał krok do przodu. Nie widząc sprzeciwu, wykonał jeszcze jeden. I jeszcze. W końcu ominął dziennikarza.
Młodszy zadrżał na uczucie dymu tytoniowego wydychanego mu na kark.
– Nie masz zamiaru mi nic powiedzieć? – spytał, wydawało się, że zirytowany, odwracając się do Seokjina. Ten uśmiechnął się delikatnie i zgasił papierosa o podłogę.
– A co, mam cię upominać jak dziecko, które nie wie, że postąpiło źle? – Zielonowłosy parsknął śmiechem. – Cóż, mogę ci powtórzyć twoje ukochane pytanie mojego autorstwa; czym dla ciebie jestem?
Namjoon wbił wzrok w podłogę, po czym spojrzał drugiemu w oczy.
– Problemem.
Dziennikarz uśmiechnął się ironicznie.

– W takim razie, Kim Namjoon, uważam naszą relację za zakończoną. 

07116 edit: drobne pierdołowate poprawki
--
ostatnie fragmenty czytane raz i to w pięc minut po napisaniu, ale muszę dodać tej nocy. na pojutrze mam miec przeczytane pół quo vadis a haha jestem na dziesiątej stronie

5 komentarzy:

  1. Rozpłakałam się ze trzy razy, i'm done

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej nie sądziłam że to wywoła takie emocje

      Usuń
    2. Wyłam dobre dziesięć minut, czy to już wystarczająco mocne wejście w twoje opowiadanie całym serduchem?
      Boże, kocham Ciebie, tego dupka Jina, tego dupka Namjoona, nonszalanckiego Yoongiego, uroczego Josha, przesłodkiego Jimina, małego Kóczka, ruskiego pojeba TaeTae i Hobiego, tego kuca.
      Wątek Namjina mnie zabija, czy to naprawdę koniec? I dlaczego wikóki się już nie kociają tak bardzo, boże kochałam ich noo. A ten wątek z Hwasą? Będzie trwał, czy się urwie? Jeju, tyle pytań mam, chryste panie.

      Usuń
    3. kurwa mać niechcacy kliknęłam usuń komentarz zamiast odpowiedź i już się bałam że usunę XD
      ja też cię kocham! podobają mi się tutejsze charaktery postaci, więc jeszcze fajniej, że innym również! no, może poza Hoseokiem, z którym trochę nie wiem, co zrobić i on się tak buja i rozśmiesza.
      czy to naprawdę koniec? zostały jeszcze trzy rozdziały plus epilog, więc nie będzie to specjalny spoiler, że: nie. to nie jest ich koniec. a może trochę jest, ale to po to, by dać początek czemuś innemu. będę się teraz bawiła w skoki w przyszłość - rozdział siódmy będzie po sześciu miesiącach od akcji tego rozdziału (że tych ostatnich scen, bo i ten rozdział się dzieje na przestrzeni czterech miesięcy), a ósmy - półtora roku po siódmym. musiałam sobie rozrysować oś czasu na kartce, bo zaczynałam się w tym gubić.
      wikóki... ach, tego się dowiesz w następnym rozdziale c: Hwasa nie będzie żadną z głównych postaci, ale będzie się gdzies przewijać, jako postać wazna nie tyle dla serii, co dla samego Seokjina - a może samej Seokjin.
      cieszę się, że mogłam cię zaintrygować i weszłaś w moje opowiadanie całym serduchem c:

      Usuń
    4. Ojeju, uwielbiam Cię. Teraz to już w ogóle nie mogę doczekać się następnej części ❤❤

      Usuń