...która robi dobrze dziewczynie???? i to twojej żeńskiej ub???? ogolnie mamy to arumdało spotkanie moich ub
ech
to schodzi na hetero a ja schodze na psy
to schodzi na hetero a ja schodze na psy
zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: NC-17
pairingi: NamJin, pobocznie YoonJin, TaeKook, YoonMin i Jin x OC
gatunki: romans, dramat, obyczajowy
ostrzeżenia: AU, seks, przekleństwa, transpłciowość, homofobia, jak z lupą byście szukali to i treści religijne
Jak możesz uśmiechać się tak szeroko?
Patrząc z bliska, widzę, że Twoja twarz jest
smutna.
(Wiem, bo kiedyś byłam w Twojej sytuacji.)
Oto się kończy miłość mojej młodości.
Proszę, bądź szczęśliwy.
Nawet, kiedy minie trochę czasu, pamiętajmy, że
mieliśmy się nawzajem.
- 2NE1,
Missing you
Seokjin
uśmiechnął się szeroko oraz nachylił się po pocałunek. Zarzucił ręce za szyję
młodszego, chichocząc pod nosem.
– Cześć –
szepnął Namjoon i kurwa, dziennikarz kłamałby, mówiąc, że nie czuł nic do tego
faceta.
– Cześć –
odpowiedział, zerkając na różę wpychaną mu do rąk. – Dwa miesiące cię nie było,
zdążyłem już schować wazon. – Spojrzał z powrotem na blondyna i nie oparł się
pokusie skradnięcia mu całusa. – Z chęcią go wyjmę.
Dopiero
fajerwerki przypomniały im o tym, że Namjoon przyszedł na sylwestrowy maraton
„Barbie”, lecz skończyło się tylko na półsłowkowych „szczęśliwego nowego roku”,
które poprzedził drugi już tej nocy orgazm.
Możliwe,
że zaślepieni światełkami padającymi na nich z okna i błyszczącymi im tak, tak
ślicznie w oczach, powiedzieli o dwa słowa za dużo.
--
– Hello. [Dzień dobry.]
– Hi! Your
name is Kim Seokjin, ain’t it? [Cześć!
Masz na imię Kim Seokjin, prawda?]
– Yeah. [Tak.]
– Czyli
jesteś Koreańczykiem?
– Och,
mówi pan… pani po koreańsku?
– Ha,
jestem panią. Amber Liu – niby Amerykanka, ale chińskie korzenie itepe. W sumie
to nawet nie wiem, dlaczego zaczęłam się uczyć koreańskiego. Niemniej jednak,
miło mi. Ale nie martw się, większość klientów bierze mnie za faceta. Po prostu
lubię męskie ciuchy. Są wygodne.
– Zależy
dla kogo, naprawdę.
– Cóż,
zakładam, że jesteś tu dlatego, że ty ich nie lubisz, prawda? Choć kreski i
szminka ci pasują, przyznaję. Poznajmy się, Seokjin. Co cię do mnie sprowadza?
– Uch…
– Ciężkie
pytanie, co? Ale mógłbyś spróbować na nie odpowiedzieć?
– Chyba
najłatwiej to ująć jako to, że nie czuję się facetem. W sensie, do końca.
Chyba?
– Nie
musisz się tłumaczyć. Powiedz, czego oczekujesz od sesji?
– Chciałbym…
Chyba chciałbym się lepiej czuć z tym, kim jestem.
– A wiesz,
kim jesteś?
--
Seokjin
zamrugał, usłyszawszy pukanie. Z głuchym jękiem zebrał się z dywanu i otworzył
drzwi. Zamrugał jeszcze raz, gdy przed nim ukazał się wykończony Namjoon.
Zmarszczył
brwi. Fizyk zawsze dzwonił, choćby pięć minut przed wizytą, ale dzwonił. Do
tego, nigdy nie pokazywał po sobie uczuć w takim stopniu. Rzadko też bywał w
środku tygodnia – obydwaj mieli studia. Ich relacja trochę na tym cierpiała,
dodając fakt, że Namjoon cały wolny czas spędzał na muzyce. Starszemu zdarzało
się wątpić, czy na pewno chce w tym trwać. Z resztą, nic między nimi nie było,
w czym tu trwać?
– Jin,
proszę, potrzebuję seksu, ciebie. Nie wiem. – Blondyn zlustrował go zmęczonym
wzrokiem, opierając się o futrynę. Dziennikarz poczuł, jak coś kłuje go od
środka. – Proszę, Seokjin. Nie chcą podpisać kontraktu, a kurwa, mieliśmy
umowę... Zawsze tak jest, kurwa, zawsze.
– Okej,
okej – zielonowłosy chyba zbyt wigorowo skinął głową, po czym spojrzał się w
stronę sypialni. – To daj mi chwilę, zaraz przygotuję…
– Nie –
wręcz zapłakał Namjoon, łapiąc drugiego za ramię. Starszy wzdrygnął się. –
Proszę. Jestem zmęczony. Nie chcę przebieranek. Chcę ciebie.
Seokjin
spojrzał się na rapera z wyrzutem, trochę ze strachem, lecz zamknął drzwi za
drugim i pociągnął go za sobą do sypialni. Blondyn uśmiechnął się słabo, po
czym połączył ich usta.
Starszy
zamknął oczy i ścisnąwszy przód bluzy drugiego (początek lutego, czyli, jak to
w Teksasie – niemal siedemnaście stopni), oddał pocałunek z podobną
namiętnością. To było desperackie, to były zęby, to były ręce wędrujące po
ciałach, to były torsy chcące być jak najbliżej, to był żal, to był smutek, ale
to była także miłość.
Pocałunek
był pyszny, lecz żaden z nich nie zdawał się rozkoszować jego smakiem.
Dziennikarza nerwy pożerały żywcem. Uda mu się trzęsły, nie dawały rady się
utrzymać wokół pasa młodszego. Fizyk za to spoglądał się na niego przygnębionym
wzrokiem i pomimo tego, że obydwaj byli twardzi i na bieliźnie, żaden nie
wydawał się podniecony. Satynowa pościel miło gładziła ich skórę, lecz obydwu
się wydawało, że siedzą na igłach.
Jedno,
drugie, trzecie pchnięcie i Seokjin nie mógł oderwać wzroku od swojej komody.
Kobiecość była tak blisko, lecz poza jego zasięgiem.
Czuł
ciepło bioder uderzających o jego pośladki, lecz nie czuł gorąca. Czuł ciepło
napływające do policzków, lecz bardziej czuł gorąc zbierający mu się w oczach.
Seks był
przytłumiony. Nikt nie jęczał, nikt nie krzyczał, nikt nie wił się z przyjemności.
Ciszę przełamywał jedynie plask skóry o skórę i ciężki oddech, który starali
się stłumić. Seokjin bał się, że zepsułby humor drugiemu jeszcze bardziej. Miał
wrażenie, jakby ktoś go zamknął w klatce z najdelikatniejszego szkła, które
zbiłoby choćby szturchnięcie łokciem.
Podniósł
wzrok na Namjoona, gdy ten się z niego wysunął.
– Nie mogę
tak – westchnął młodszy. – Wybijasz mnie z rytmu.
– Coś
zrobiłem źle? – Zielonowłosy powstał do siadu, przeczesując włosy.
– Wiesz,
co ty robisz źle? – Seokjin poczuł,
jak coś w nim marznie na widok prześmiewczego uśmieszku drugiego. – To, że
nawet teraz seks jest skoncentrowany na tobie. Jak wszystko, co?
Chłopak
zamrugał kilka razy, czując, jakby ktoś go spoliczkował.
– Gdybyś
zaczął zwracać uwagę na to, czego tak uporczywie nie widzisz, może bym nie
musiał wszystkiego koncentrować na sobie – warknął starszy, choć głos zaczynał
mu się łamać.
– Ja
zwracał uwagę? – Namjoon parsknął śmiechem. – Jin, każda nasza rozmowa skupia
się na tobie. Nigdy się nie spytałeś co u mnie! Jak leci z muzyką! Nic o mnie,
kurwa, nie wiesz! Kiedy zaczynam temat, ciebie to wyraźnie nie obchodzi! I nie
rycz, kurwa, zachowujesz się jak baba!
– Czyż nie
jak zawsze?! – podniósł głos Seokjin, ledwo zauważając coś mokrego spływającego
mu po policzkach. Teraz czuł gorąc, teraz obydwaj nie bali się wyjść poza
sapanie. – Skoro nie chcesz, żebym się tak zachowywał, możemy zerwać kontakt.
Było do tego kilka jebanych okazji. Ale ty zawsze wracasz! Wiesz, jakie to
jest, kurwa, mylące?! Czym ja dla ciebie, kurwa, jestem?!
Namjoon
wyraźnie zacisnął pięści.
– Jak to
jest, że to ty jesteś zawsze tym poszkodowanym? – burknął młodszy, zakładając
dżinsy. – I to pytanie, które zawsze zadajesz. Czy to ty powinieneś je zadawać?
Myślisz, że ja co, że jestem ślepy?! Że nie widzę tego, jak się liżesz z
Yoongim i tym swoim sąsiadem?! Kurwa, Seokjin, za kogo ty mnie masz?!
Seokjin
wziął głęboki oddech, czując, jak nagle ulatuje z niego cała złość. Nie musiał
kazać drugiemu się wynosić. Trzydzieści sekund później fizyk szedł już w stronę
drzwi wejściowych, podczas, gdy on siedział na łóżku, zupełnie nago.
Namjoon
zatrzymał się na środku salonu, tak, by Seokjin poprzez otwarte drzwi sypialni
miał dobry widok na jego plecy. Odetchnął głęboko i przemówił:
– Ach,
jeszcze… wyprowadzam się do Los Angeles. Jest tam dla mnie oferta, z której
nigdy nie skorzystałem, bo tutaj… byłeś ty. – Tutaj głos mu się ledwo
słyszalnie załamał, lecz postanowił kontynuować bardziej nonszalanckim tonem. –
Tak, gdybym cię jednak interesował.
Zielonowłosy
słuchał tylko, jak drugi klnie pod nosem na brak odpowiedzi. Wyłapawszy błogi
dźwięk zamykanych drzwi, rozejrzał się po pokoju. Skrzyżował nogi, by usiąść po
turecku, jak zwykle i chciał już sięgać do szuflady po poezje Verlaine’a, gdy…
Na szafce
nocnej zauważył pudełko papierosów. Wyższy zawsze je tam odstawiał.
Naślinił
palce, przewijając stronę. Nie rozumiał żadnego z wierszy. Może poprzednie były
za trudne. Może to tematyka nie pasowała mu do nastroju. Może to z poetą było
coś nie tak, jakieś ciężkie zdania stawiał. Seokjin nigdy nie miał problemów ze
zrozumieniem dziewiętnastowiecznego francuskiego, nawet w liryce.
Zamknął
oczy, zaciągając się dymem i zdając sobie sprawę z tego, że Namjoon nie
przyniósł róży.
--
Seokjin
zasnął całkowicie spokojny, lecz po przebudzeniu się trząsł. Wstał około
dziewiątej i sięgnął po Verlaine’a. Cisnąwszy tomikiem w dywan, poszedł pod
prysznic.
Skrzywił
się, widząc, że w złym nastroju była również jego cera. Brwi to w ogóle.
Ostatnio mu się tak rozrosły i pomimo tego, że wyskubywał trochę włosków, by
nie przypominać goryla…
– A, jebać
– syknął. Chwycił za pęsetę.
Dziesięć
minut, kilka łez i dwa centymetry kwadratowe zaczerwienionej skóry później,
uśmiechnął się do lustra, zadowolony z efektu. Jego uśmiech tylko się
poszerzył, gdy oczy podkreślił kreską i tuszem, policzki różem, a usta
bladoróżową szminką. Do tego bluza w kolorze pomadki.
Z kebabem
z budki naprzeciwko, pewnym krokiem ruszył na ulice San Angelo. Czuł się
śliczny, czuł się wolny. Czuł, jakby kończąc sprawę z Namjoonem, zaczynał nowy
rozdział życia.
Wypuścił
drżący oddech. Sprawa z Namjoonem jest skończona. Okej…
Okej.
Nim zdążył
się powstrzymać, wybierał już numer.
– Hello? [Halo?] – Usłyszał nieprzytomny głos
blondyna. Dziesiąta i spanie, typowy Yoongi.
Nie wiedział, po co dzwonił. Chyba chciał go
powiadomić. Może chciał wyciągnąć młodszego na randkę, dać szansę uczuciom w
nich rosnącym od lat.
– Cześć,
ja, uch—
– Yoongi…?
Co ty tak wcześnie…
Seokjin
wciągnął gwałtownie powietrze na dźwięk zaspanego głosu Jimina. Poczuł, jakby
ktoś uderzył go w brzuch i nie mógł oddychać. Taki kopniak od rzeczywistości.
Nie
powstrzymał jednak szerokiego uśmiechu i ciepła zalewającego mu pierś. Serce
zabiło mu szybciej, a on tylko dalej szczerzył się do telefonu.
–
Nieważne. Bawcie się dobrze.
Z tym się
rozłączył i usiadł na ławeczce, by dokończyć kebaba. Spojrzał w niebo i
westchnął głęboko. Przeszła mu przez myśl paczka papierosów, którą trzymał w
kieszeni, lecz zapomniał o niej w chwili, kiedy przypomniał sobie o sklepie z
bielizną dwie przecznice stamtąd.
Zawahał
się przed drzwiami butiku, lecz dojrzała na wystawie komplet, o którym marzyła
tak długo – drobna, biało-różowa krateczka, biała falbanka, różowa wstążeczka…
Pora udowodnić,
że była kobietą niezależną.
Jej
rozmiarem okazało się dziewięćdziesiąt pięć A. Miseczka odstawała, ale
ekspedientka, widząc uśmiech Seokjin, postanowiła o tym nie wspominać.
--
– Jak
pewnie dało ci się zauważyć, używam… mało oficjalnego słownictwa. Nie
przeszkadza ci to, prawda?
– Nie. To
pomaga w rozluźnieniu atmosfery.
– Dobre
podejście. Ale mówię tak z innego powodu. Znaczy, to też, ale jako seksuolog od
spraw LGBT, lepiej unikać używania „pan”, czy „pani”. Ogólnie, staram się tak
konstruować zdania, by używać jak najmniej form męskich, czy żeńskich.
– Nawet,
kiedy ktoś ma sprecyzowaną płeć?
– Nie,
oczywiście, że nie. Jeśli ktoś otwarcie mi mówi, że „no słuchaj, możesz się do
mnie zwracać w formie żeńskiej”, to między innymi na tym polega moja praca. Ale
nie po to zaczęłam temat. Ostatnio mówiliśmy o tym, że nigdy się nie
zastanawiałeś nad formami. Co powiesz na eksperyment?
– Czemu
mam dziwne wrażenie, że będę musiał mówić w formie żeńskiej?
– Nie od
razu musiał. Po prostu, mógłbyś teraz
mi opowiedzieć coś ze swojego życia w formie żeńskiej?
– Uch,
przyszłam do ciebie, jak tydzień temu…? Jezu, czuję się jak w przedszkolu.
– Okej,
postaram się zignorować ostatni komentarz. Może… Co ostatnio kupiłaś, czy coś?
Malujesz się; bardzo ładnie zresztą, sama nigdy tego nie umiałam; to na pewno
dużo tego kupujesz. Albo cokolwiek, co ostatnio kupiłaś.
– Uch,
stanik.
– Serio?
Następnym razem przyjdź w nim koniecznie!
– Nie
wychodziłam w nim jeszcze, nie wiem, czy… Chociaż, jestem silna, dam chyba
radę, nie?
– Nic na
siłę, ale w ciebie wierzę. …Powiedz, Seokjin, poza makijażem i ubiorem,
chciałabyś robić coś w kierunku kobiecości?
–
Chciałabym… włosów. Między innymi. I kształtów. Piersi. Ud, bioder. Na wcięcie
w talii nie liczę, ale… Piersi.
– Z
piersiami obawiam się, że byśmy musiały trochę poczekać, ale dłuższe włosy
przecież są możliwe. Dlaczego więc ich nie zapuścisz?
– Nie mam
do tego jaj. Znaczy, właśnie mam i w tym problem. Przed samym— samą sobą ciężko
mi przyznać, że jestem… nie jestem facetem, co dopiero mówić o tym publicznie.
– Co z tym
facetem, o którym mówiłaś ostatnio?
–
Pokłóciliśmy się, chyba na dobre. Ale on starał się nie widzieć. Jest za to
pewien Amerykanin, Josh. On się domyśla.
– Masz z
nim romantyczną relację?
– Od kilku
lat się wygłupiamy.
– …Okej.
Ktoś jeszcze?
–
Przyjaciel, Yoongi. On… on po prostu wie. Zawsze wiedział. Odkąd tylko go
poznałam, on wiedział, że nie czuję się dobrze z tym, kim jestem.
– Seokjin,
ponowię pytanie z zeszłego tygodnia; czy mężczyzna to ktoś, kim jesteś?
– …Nie. I
nigdy nim nie byłam.
--
– Hey,
princess [Cześć, księżniczko] – Josh
przywitał go soczystym pocałunkiem na klatce schodowej, wywołując zgorszenie
przechodzącego pana Dowella.
– Oh, hi,
you got an early shift today? [Och,
cześć, miałeś dzisiaj pierwszą zmianę?] – Starszy posłał brunetowi uśmiech,
zerkając na mijane drzwi. Jeszcze jedno piętro…
– Yup, you
coming back from school? [Ta, a ty
wracasz ze szkoły?]
– Yeah.
College’s shit, you should be glad you decided to drop out. [Tak. Studia są do dupy, dobrze zrobiłeś nie
idąc na nie.] – Seokjin wywrócił oczyma, poprawiając torbę.
– Well, I
don’t think being a delivery man is much better, but okay [Cóż, nie sądzę, by roznoszenie pizzy było o wiele lepsze, ale okej]
– parsknął Amerykanin, przepuszczając drugiego w wąskim przejściu na ich
piętrze. – How’re things going? [Jak
leci?]
– Could be
better [Mogło być lepiej] – zielonowłosy westchnął i wziął się za
otwieranie drzwi, jednak wyższy mu to uniemożliwił przypchnięciem go do ściany
i wesołym pocieraniem ich nosów. Starszy zachichotał na ten gest. – I missed
you. [Tęskniłem za tobą.]
– Missed
you too, m’lady. [Ja za tobą też,
kochana.] – Josh uśmiechnął się słodko, po czym połączył ich w powolnym,
równie słodkim pocałunku. – So, college’s why I haven’t seen you around or
shall I be jealous of that Nam… guy? [Więc
to przez studia cię nie widuję, czy powinienem być zazdrosny o tego Nam… Nama?]
– College.
I was back at fucking him for like a month, but… as always, things’ve turned
shit. But I’m on my last year of college, so ‘ve got something to focus on. [Studia. Znowu się pieprzyliśmy przez jakiś
miesiąc, ale… jak zawsze, musiało się zjebać. Ale jestem na ostatnim roku,
przynajmniej mam się na czym skupić.]
– That’s
bad [Niedobrze] – Josh skinął głową.
– Shall I cheer my dearest princess up?
[Może powinienem pocieszyć moją ukochaną księżniczkę?]
– You’re
such a dork. [Przygłup.] – Seokjin
parsknął śmiechem. – We still haven’t fucked though. [Nadal się nie pieprzyliśmy, co?]
– Is that
so weird? [To takie dziwne?] –
Amerykanin odsunął się ze zmarszczonymi brwiami. – I mean, I don’t sleep with
every person I meet, I mean it’s not like you’re every person I meet, just,
like, is that so weird that we haven’t fucked? Just fooling around, aren’t we? [Znaczy się, nie sypiam z każdą napotkaną
osobą, znaczy nie jesteś jak każda napostkana osoba, ale, to takie dziwne, że
nadal się nie pieprzyliśmy? Przecież tylko się wygłupiamy, nie?]
Seokjin
poczuł, jak ciepło napływa mu do policzków. No tak, tylko się wygłupiali.
– It ain’t
weird. I mean, I just… sleep around lately. [To
nie jest dziwne, tylko… ostatnio sypiam z każdą napotkaną osobą.] –
Koreańczyk wbił wzrok w podłogę.
– „’ve got
something yo focus on”, huh? And that ain’t no good. [„Masz się na czym skupić”, co? To nie jest dobre.] – Josh ujął jego podbródek ze zmarszczonymi
brwiami. Dziennikarz zagryzł wargę i niepewnie spojrzał drugiemu w oczy. – Hey, the Seokjin I know wouldn’t let a man
bring her so low. [Ej, Seokjin, którą
znam, nie pozwoliłaby facetowi doprowadzić ją do takiego stanu.]
Seokjin
zachichotała i odpowiedziała buziakiem. I kolejnym. I kolejnym.
– Aw, what
was that for? [Och, za co to było?] –
Brunet spojrzał się na nią z rozmarzonym uśmiechem.
– The
right pronouns. [Używanie odpowiednich zaimków.]
– Will I
get more kisses by saying you look adorable with straight eyebrows? [Dostanę więcej buziaczków za powiedzenie,
że wyglądasz prześlicznie z prostymi brwiami?]
--
Seokjin
zadawał się z małą grupą ludzi. Nie licząc Josha, byli to: Yoongi, Hoseok,
Jungkook, Taehyung, Jimin. Kiedy nie pokłócił się z najstarszym, bywał u nich
Namjoon, lecz później wyjechał do Los Angeles. Chłopaki mówiły, że nawet po
wyjeździe do Kalifornii fizyk u nich bywał średnio raz na dwa tygodnie.
Seokjin
odmawiał spotkania. Cóż, sam blondyn też nie wydawał się zbyt entuzjastyczny.
Namjoon
wydał płytę po trochę ponad dwóch miesiącach od wyprowadzki. Temat nie schodził
z ust grupki. Dziennikarz przesłuchał albumu. Był dobry. Oczywiście, że był
dobry.
Wziął
kolejny łyk wódki, obrzucając się winą, że nigdy nie zwrócił uwagi na talent
młodszego. Że nigdy nawet nie chciał na niego zwracać uwagi.
Za dwa dni
wyższy miał wracać do Teksasu. Za trzy dni impreza mająca uczcić sukces fizyka.
Seokjin miał na niej posprzątać ten bałagan między nimi, ale zamiast planować,
jak dobrać słowa, siedział w barze ze szklanką wódki. Nazajutrz miał zajęcia
bardzo ważne dla jego oceny końcowej, lecz zamiast się na nie uczyć, ba, uczyć
się zawodu, popijał wódkę.
Chyba się
bał.
Westchnął
ciężko i przeniósł wzrok na parkiet. Zawsze zazdrościł innym tańca. Sam… nie
no, Namjoon nigdy nie narzekał, kiedy decydował się na lapdance’a. Z drugiej
strony, Hoseok kiedyś popłakał się ze śmiechu, poszedłszy z najstarszym do
klubu.
Mógłby się
z kimś przespać. Spanie z każdym, kto się napatoczy nie było czymś, czym by się
chwalił, ale zdecydowanie go to odprężało. W trakcie, znaczy się. Budzenie się
przy przypadkowej osobie i na kacu nie należało do najprzyjemniejszych chwil.
Jego
zachowanie przez ostatnie dwa miesiące zajeżdżało początkiem studiów. No, nie
aż w takim stopniu. Wtedy bywało… ostro. Co tydzień spijał się do poziomu, z
którego już nic nie pamiętał i szedł na łowy. Kiedyś obudził się na podłodze w
siłowni, cały w spermie, lubrykancie i innych fluidach, których pochodzenia
wolał nie znać, w dodatku otoczony siedmioma Murzynami. Szczęście, okazali się
porządnymi chłopaczkami i pomogli mu się dostać do domu, jako, że sam nie był w
stanie chodzić.
Tydzień
później zauważył nagranie z tamtej nocy na pornhubie. Obiecał sobie wtedy, że z
tym kończy.
Nieświadomie
zatrzymał wzrok na kobiecie. Raczej niska, o blond włosach do szyi. Azjatka.
Jej taniec nie przykuwał uwagi, jeśli chodzi o umiejętność, lecz cały jej urok
tkwił w pewności siebie. Poruszała się, jakby dobrze wiedziała o tym, że może
mieć każdego. Uśmieszek i mocny
makijaż tylko dodawały pazura.
Lecz to,
co najbardziej przyciągało wzrok Seokjina, to jej figura. Dziennikarz czuł, jak
rośnie w nim płomień zazdrości na widok tych szerokich, szerokich bioder i
równie konkretnych ud. Wszystko podkreślone dżinsowymi szortami, beżowymi
kabaretkami i butami na obcasie.
Wódka
smakowała podobnie do myśli o tym, że dziennikarka nigdy nie będzie miała
takiego ciała – była gorzka, paliła ją w gardło.
Prosząc
barmana o paluszki i następną szklankę (po co się patyczkować z kieliszkami?),
poczuł oddech na karku.
– Caught
you staring, pretty boy. [Przyłapałam cię
na podziwianiu, śliczny.]
Seokjin
uśmiechnęła się zadziornie, czując, jak alkohol nonszalancko reaguje na
odzywkę.
– Ain’t no
boy, miss. Can’t say I’m not pretty though. [Zły
rodzaj, panienko. Nie mogę jednak zaprzeczyć temu, że jestem śliczna.] –
Odwróciła się do wcześniej obserwowanej dziewczyny. Z bliska widziała, jak
wiele robił u niej makijaż, lecz nadal nie mogła się powstrzymać przed
zafascynowaniem jej pięknem.
– Fierce.
I like it. [Masz pazura. Podoba mi się
to.] – Blondynka uśmiechnęła się, zajmując krzesło obok dziennikarki. – I
don’t mind fucking such a pretty girl either. [Nie mam też nic przeciwko pieprzeniu takiej ślicznej dziewczynki.]
– I’m
sorry [Przepraszam] – wyższa
parsknęła śmiechem. – Not interested. [Nie
jestem zainteresowana.]
– Fine,
but I’m interested to getting to know you. [Okej,
ale jestem zainteresowana poznaniem cię.] – Dziewczyna wyciągnęła rękę,
którą Seokjin chętnie ścisnęła. – The name’s Hyejin, but everyone calls me
Hwasa. [Na imię mi Hyejin, ale każdy
nazywa mnie Hwasa.]
– Kim
Seokjin. Miło mi cię poznać. – Zielonowłosa posłała jej uśmiech, który, pod
wpływem alkoholu, zmienił się w chichot. – Jesteś pierwszą osobą, z którą
rozmawiam w formie żeńskiej.
Rozmowa
toczyła się gładko. Hwasa normalnie mieszkała w Houston. Do San Angelo
przyjechała na tydzień, by spotkać się z dziewczyną, Wheein, lecz okazało się,
że owa dziewczyna zdradza ją z inną. Piła, by zapomnieć. Po to też szukała
kogoś na noc. Seokjin uśmiechnęła się smutno na te słowa, odnajdując w nich coś
dziwnie bliskiego.
Gdzieś
pomiędzy czwartą i piątą szklaneczką przeniosły się do pokoju hotelowego
młodszej.
– Naprawdę
nigdy nie pieprzyłaś dziewczyny? – Blondynka zrobiła minę, jakby wyższa właśnie
jej powiedziała, że przecisnęła kota żywcem przez sitko kuchenne, zmiksowała go
z bananami i powstały koktajl wystrzeliła na księżyc.
– Nigdy
nie czułam potrzeby – dziennikarka położyła się koło drugiej na łóżku. Ta
uśmiechnęła się złowieszczo i włożyła rękę Seokjin między swoje uda.
– Cóż,
pora to nadrobić.
--
– Cześć –
powiedziała starsza, siedząc w toalecie pokoju Hwasy. Dwie minuty po orgazmie
niższa zasnęła, zostawiając dziennikarkę z klejącymi palcami i podbródkiem.
Cóż, przynajmniej teraz z czystym sercem mogła powiedzieć, że próbowała seksu z
kobietą.
Przed
odpłynięciem przypomniała Seokjin o obietnicy, którą na niej wymusiła.
„Pogadaj z
Namjoonem, proszę.”
Wyższa
zamknęła oczy, wiedząc, że pomimo kilku godzin znajomości, Hwasa zrobiła to z
troski.
– Cześć –
odpowiedział jej głos po drugiej stronie słuchawki. Zielonowłosa uśmiechnęła
się nieświadomie. W tle wyłapała stłumiony gwar. – Minęło trochę czasu, co?
–
Tęskniłeś?
– Jak
cholera.
Seokjin mruknęła
z satysfakcją.
–
Gratuluję wydania albumu, czy coś.
–
Słuchałeś go?
Dziennikarka
skrzywiła się lekko.
– Tak.
Jest dobry.
– Miło mi
to słyszeć. – Namjoon zamknął oczy, opierając się o ścianę. Starsza zrobiła
podobnie. – Jak leci?
– Mogło
być lepiej, ale… zresztą, zobaczymy się za trzy dni, nie? – urwała. Wyrazy
nieprzyjemnie się ze sobą zlepiały.
– Piłeś
coś? – Blondyn zmrużył oczy.
–
Troszeczkę, ale już wytrzeźwiałem – burknęła. Nie kłamała. Alkohol nadal
łaskotał ją od środka, lecz jakoś w trakcie pieszczenia Hwasy zdążyła
wytrzeźwieć. Blondynka zażartowała, że „smak cipki przywrócił jej zmysły”.
Fizyk
westchnął i przejechał otwartą dłonią po twarzy. Nie zdawał się zbyt
przekonany.
– Z tego,
co Yoongi mówił, to nie jest pierwszy raz, kiedy pijesz, odkąd wyjechałem.
Z drugiego
końca słuchawki wyższy usłyszał cichą kurwę. Poczuł, jak kąciki ust mu opadają
coraz niżej.
– Jestem
na spotkaniu z chłopakami i muszę już lecieć, Seokjin – mruknął. Starsza
zagryzła wargę.
– Okej,
okej. – Wzięła głęboki oddech. – Po prostu wiedz, że… tęskniłam.
Ostatnie
słowo było wypowiedziane niemal bezgłośne, niepewnie, lecz wysoko. Coś zakwitło
w piersi Namjoona.
– Ja też.
Dobranoc, Jinnie.
–
Dobranoc.
Raper
poczuł, jak na jego usta wkrada się banan.
– Your
girlfriend? [Twoja dziewczyna?] –
spytał Charles, gdy Koreańczyk doszedł z powrotem do stolika, chowając telefon
do kieszeni.
…Tęskniłam.
– Guess
you could say so. [Chyba można tak to
nazwać.]
--
– Hoho,
ewribadi, rozkręcamy tę imprezę! – wydarł się Taehyung, stojąc na stole. Musiał
się trochę schylać, jako, że dwa metry między podłogą a sufitem nieco
ograniczały możliwości zrobienia sobie potańcówy na meblach. – Dawajtsje
tancjewat!
Seokjin
parsknął śmiechem, zresztą jak i reszta uczestników domówki. Balanga zaczęła się
o dziesiątej wieczorem, a dochodziła druga w nocy. Musiał przyznać, że całkiem
miło spędzał czas. Całe zdarzenie miało miejsce u niego w domu i perspektywa
sprzątania trochę mu psuła zabawę, ale czuł się naprawdę nieźle. Alkohol
przyjemnie rozprężał i pomagał w tonięciu w miłości do tej szóstki.
– Jestem
za tym, by Hoseok dał Jiminowi lapdance’a! – dołączył się Jungkook. Grupa, poza
Yoongim, który tylko zmrużył oczy, jęknęła entuzjastycznie.
–
Szekajcie, szekajcie, dziadziuś nie będzie zazdrosny? – Taehyung zlazł ze
stołu, posyłając starszemu raperowi złowieszcze spojrzenie i usytuował się na
kolanach Seokjina. Ten tylko mruknął coś o tym, jak to rudzielec przytył, lecz
nie zrzucił go z siebie.
–
Dziadziuś w ogóle bywa zazdrosny? – Teraz to Jimin odwrócił się do blondyna z
uśmiechem. Yoongi wywrócił oczyma i parsknął śmiechem.
– Och,
Jiminnie, dla ciebie to od dłuższego czasu nie jest dziadziuś, tylko…
– O boże,
nie każcie mi wyobrażać sobie Yoongiego jako tatusia – jęknął z obrzydzeniem
Hoseok, popijając piwo. Piąte tej nocy. Podobnie jak każdy z zebranych.
– Wasz
flirt jest obleśny – wtrącił się Namjoon, krzywiąc się.
– Zemsta.
Właściwie to jej kawałek. – Jimin zachichotał pijacko. – Flirt to nic przy
ilości nocy, kiedy musieliśmy słuchać, jak się ruchasz z Jinem.
–
Rzeczywiście, bo ja to nigdy nie słyszałem, jak przyprowadzałeś Yoongiego –
zaśmiał się Seokjin, uzyskując parsknięcie od siedzącego mu na kolanach
Taehyunga.
– To nie
ty byłeś wtedy prawdziwie poszkodowany. – Rudzielec teatralnie starł łzę. Jimin
tylko burknął coś pod nosem, a Yoongi cmoknął go w policzek.
– Ściany
tu są aż tak cienkie? – Fizyk zmarszczył brew, analizując sytuację pomimo paru
promili.
– Jak Jin
coś krzyczał to byłem w stanie bez problemu wyłapać co – powiedział Taehyung.
Ruski akcent stawał się silniejszy wraz z każdym łykiem alkoholu.
Seokjin,
wydąwszy wargę, odwrócił się do Namjoona. Jego wzrok wydawał się trochę
nieobecny, lecz na jego twarzy malował się uśmiech.
Wyglądał
lepiej, niż za ostatnim razem, kiedy najstarszy go widział. Tak, wory pod
oczyma i bladość świadczyły o zmęczeniu, lecz teraz zdawał się zmęczony z
powodu. Zdawał się zadowolony ze swojego zmęczenia.
I tak
było. Seokjin wiedział, że Namjoon jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy.
Zielonowłosemu przeszło przez myśl, że chciałby go codziennie takim widzieć.
Jego brzuch potwierdził tę myśl radosnymi saltami, a serce dodało, że fajnie by
było co ranek budzić się obok tego osobnika.
Najstarszy
chciał już nachylać się po pocałunek, lecz uprzedził go Taehyung.
– Namjoon,
putineczku, gratuluję! – zawołał z szerokim uśmiechem rudzielec, mierzwiąc
włosy rapera.
Radosne
salta szybko zastąpiły kłujące skręty.
--
Hoseoka
wcięło. Układało się to w spójną całość – Namjoona i Taehyunga również
brakowało, czyli była duża szansa na to, że raper poszedł do domu, a rudzielec
się gdzieś szlajał z brunetem. Jimina i Yoongiego też nie było, ale… tego nie
trzeba było tłumaczyć.
Seokjin
westchnął, zbierając butelki. Był najtrzeźwiejszy z całego towarzystwa. Teraz
posprząta na tyle, by nie raziło w oczy, a z rana doszlifuje. Jungkook
zadeklarował mu się pomóc i nie miał serca go spławić, pomimo tego, że dzieciak
wypierdalał się za każdym razem, gdy się po coś schylał.
–
Znalazłem Hoseoka! – ryknął czarnowłosy, wskazując na stopę wychylającą się
spod łóżka. Dziennikarz westchnął, uciszając młodszego, bo, Kóczek, kurwa mać, trzecia w nocy jest,
po czym pociągnął tegóż ekscentrycznego osobnika za palec u stopy. Brunet
odskoczył, jednocześnie uderzając czołem w ramę.
Seokjin
przejechał otwartą dłonią po twarzy. Do tego te jęki dochodzące zza ściany…
Yoongi z Jiminem musieli się świetnie bawić.
– Tatusiu!
– Chyba
się zabiję – szepnął, oceniając wzrokiem całą sytuację. Pod łóżkiem miał
Hoseoka ze zgonem, obok niego ledwo trzymał się na nogach Jungkook, za ścianą
ruchał się jego najlepszy przyjaciel z sąsiadem, całe mieszkanie miał usyfione,
a po Namjoonie ani śladu.
Wyburczał
pod nosem jakieś ja pierdolę, każąc
najmłodszemu wynieść śmieci przed drzwi wejściowe. Oczywiście, że czarnowłosy
nie mógł wrócić po dwóch minutach. Już się miał na niego drzeć, że ma się
pośpieszyć, gdy…
Znalazł
Jungkooka klęczącego na korytarzu ze łzami cieknącymi mu wzdłuż policzków.
Po
przęłączeniu się z trybu „co, kurwa?” na idealną matkę, szybkim krokiem podszedł
do chłopaka i przytulił go do piersi. Kiedy już miał pytać, o co chodzi,
usłyszał. Natychmiast kazał drugiemu iść spać na kanapie, łóżku, czy czym tam
chce.
Z
mieszkania dwójki studentów dobiegały też inne jęki. Niższe.
– Namjoon,
Namjoon— Ach, proszę!
Potem dało
się wyłapać jakieś uciszanie, a następujące stęki były bardziej stłumione.
Przeczesał
włosy ręką, po czym powoli udał się po paczkę fajek do sypialni. Zawsze je tam
odkładał. Przeklął na myśl o osobie, która zapoczątkowała ten nawyk.
Drżącymi
dłońmi odpalając papierosa, wrócił na hol. Już kończyli. Nie śpieszył się z
paleniem, za to po drugiej stronie betonu wydawało im się śpieszyć. Dziennikarz
uśmiechnął się gorzko, opierając się o ścianę i biorąc bucha.
Zostało mu
jeszcze na dwa pociągnięcia, gdy drzwi się otwarły. Spojrzał spod rzęs na
Namjoona poprawiającego pasek. Niższemu spodobała się myśl, że przez oczy
rapera przebłysnęła żałość.
Blondyn niepewnie wykonał krok do przodu. Nie
widząc sprzeciwu, wykonał jeszcze jeden. I jeszcze. W końcu ominął
dziennikarza.
Młodszy
zadrżał na uczucie dymu tytoniowego wydychanego mu na kark.
– Nie masz
zamiaru mi nic powiedzieć? – spytał, wydawało się, że zirytowany, odwracając
się do Seokjina. Ten uśmiechnął się delikatnie i zgasił papierosa o podłogę.
– A co,
mam cię upominać jak dziecko, które nie wie, że postąpiło źle? – Zielonowłosy
parsknął śmiechem. – Cóż, mogę ci powtórzyć twoje ukochane pytanie mojego
autorstwa; czym dla ciebie jestem?
Namjoon
wbił wzrok w podłogę, po czym spojrzał drugiemu w oczy.
–
Problemem.
Dziennikarz
uśmiechnął się ironicznie.
– W takim
razie, Kim Namjoon, uważam naszą relację za zakończoną.
07116 edit: drobne pierdołowate poprawki
--
ostatnie fragmenty czytane raz i to w pięc minut po napisaniu, ale muszę dodać tej nocy. na pojutrze mam miec przeczytane pół quo vadis a haha jestem na dziesiątej stronie
Rozpłakałam się ze trzy razy, i'm done
OdpowiedzUsuńojej nie sądziłam że to wywoła takie emocje
UsuńWyłam dobre dziesięć minut, czy to już wystarczająco mocne wejście w twoje opowiadanie całym serduchem?
UsuńBoże, kocham Ciebie, tego dupka Jina, tego dupka Namjoona, nonszalanckiego Yoongiego, uroczego Josha, przesłodkiego Jimina, małego Kóczka, ruskiego pojeba TaeTae i Hobiego, tego kuca.
Wątek Namjina mnie zabija, czy to naprawdę koniec? I dlaczego wikóki się już nie kociają tak bardzo, boże kochałam ich noo. A ten wątek z Hwasą? Będzie trwał, czy się urwie? Jeju, tyle pytań mam, chryste panie.
kurwa mać niechcacy kliknęłam usuń komentarz zamiast odpowiedź i już się bałam że usunę XD
Usuńja też cię kocham! podobają mi się tutejsze charaktery postaci, więc jeszcze fajniej, że innym również! no, może poza Hoseokiem, z którym trochę nie wiem, co zrobić i on się tak buja i rozśmiesza.
czy to naprawdę koniec? zostały jeszcze trzy rozdziały plus epilog, więc nie będzie to specjalny spoiler, że: nie. to nie jest ich koniec. a może trochę jest, ale to po to, by dać początek czemuś innemu. będę się teraz bawiła w skoki w przyszłość - rozdział siódmy będzie po sześciu miesiącach od akcji tego rozdziału (że tych ostatnich scen, bo i ten rozdział się dzieje na przestrzeni czterech miesięcy), a ósmy - półtora roku po siódmym. musiałam sobie rozrysować oś czasu na kartce, bo zaczynałam się w tym gubić.
wikóki... ach, tego się dowiesz w następnym rozdziale c: Hwasa nie będzie żadną z głównych postaci, ale będzie się gdzies przewijać, jako postać wazna nie tyle dla serii, co dla samego Seokjina - a może samej Seokjin.
cieszę się, że mogłam cię zaintrygować i weszłaś w moje opowiadanie całym serduchem c:
Ojeju, uwielbiam Cię. Teraz to już w ogóle nie mogę doczekać się następnej części ❤❤
Usuń