8,5k. Zabijcie mnie. To najdłuższe, co kiedykolwiek napisałam.
Dla Was odrywam się od Legionu <3
Dla Was odrywam się od Legionu <3
zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: nc-17
pairing: TaeKook, pobocznie NamJin i YoonMin
gatunek: komedia, smut
gatunek: komedia, smut
ostrzeżenia: omegaverse, seks, przekleństwa, lekki orgasm denial
Poznajmy się! Jestem Estera i mam piętnaście lat, a Wy?
Jungkook
wstał z wielką zmarszczką na czole. Zapachy. Wszędzie. Czuł miks starych gaci,
proszku do prania i keczupu, którym
ostatnio Jimin ujebał sobie bluzkę. Aha, Seokjin znowu bawił się w perfekcyjną
panią domu. Zresztą, nie musiał się bawić. Ich matką już został, to czemu by
nie perfekcyjną panią domu?
Do tego
zapach samego Seokjina. Słodki. Wcześniej też go czuł, dość wyraźnie.
Najstarszy był wolnym omegą, więc wydzielał sporo hormonów. Jednak aromat nigdy
nie wydawał się tak… apetyczny.
Chłopak
oblizał usta, rozglądając się po pokoju. Wszystko wydawało mu się jakieś
ostrzejsze. Takie full HD. A on normalnie słabego wzroku nie miał.
Szemrane
to.
Wbił wzrok
w łóżko Namjoona. Wydawało z siebie dziwny zapach. Po części znajomy, po części
obcy. Niezbyt przyjemny. Szczęście, dobiegająca z innego pokoju woń Seokjina
koiła jego nos.
Założywszy
jakąś koszulkę i dresy, co by dupą nie świecić reszcie zespołu, wyczłapał się z
pokoju. W momencie, w którym uchylił drzwi, zapachy go zaatakowały jak ruskie
Krym.
– Coś
jebie mokrym psem – usłyszał mruknięcie Yoongiego z drugiego pokoju.
Mruknięcie, kurwa mać. Odczuł to jak ryknięcie wokalisty rockowego na
koncercie. Słyszane tuż spod sceny.
– Trochę
jak Jungkook. – Chichot Jimina dudniał mu w uszach. Jezus Maria, co z nim nie
tak? Przecież mówili cicho. Dlaczego pulsowało mu w czaszce bardziej niż po
dwóch litrach czystej?
Dobra,
Kóczek, mężczyzna jesteś, nie cipa. Męski mężczyzna! Bardzo męski! Uroczy
Kookie z dwa tysiące trzynastego to przeszłość! Odgłosy Jimina ci nie straszne.
Zapachy też nie.
Chuj, że z
salonu dolatywało tyle aromatów, że przez chwilę myślał, że ktoś tam zioło
pali. Tylko przez chwilę. Pomimo tego, że kilka z tych anomalii genetycznych
nie miałoby nic przeciwko (a on podążyłby za tłumem), Seokjin by ich chyba
wydziedziczył.
Otworzył
oczy, które nie wiedział, że zaciskał i ruszył przed siebie. Chwiejnym krokiem,
trzeba dodać, bo za ostro wszystko, kurwa, widział.
Czuł też
za dokładnie, ale na tyle wyraźnie, by wiedzieć, że Seokjin się do niego zbliża
od tyłu. O tak, wszędzie by poznał ten niebiański zapach…Wykonał piruet godzien
baletnicy i zobaczył niemniej niebiańskiego anioła. Blond włosy tylko dodawały
do anielskiego looku. A ten kosz z praniem pod pachą… Obrazował, jaki jest
opiekuńczy i troskliwy! Matka zespołu? Raczej matka dzieci Jungkooka!
Omega! Tak
słodko pachnie! Kóczek, reaguj! I to z nikim niezwiązany!
Ruchaj go,
Jungkook!
W kilka
sekund kosz z praniem znalazł się na podłodze, a sam Seokjin przy ścianie.
–
Jungkookie, co ty… – wyszeptał starszy, szeroko otwierając oczy. Nie odepchnął
go jednak. Ba, zadrżał nieznacznie. Już mu ulega! Pewnie też chce dzieci
rapera!
– Nic nie
mów, zaraz będziemy związani! – Brunet przycisnął klatkę piersiową do tej
wokalisty, co zaowocowało odsunięciem głowy przez tamtego. Rapera to nie
zniechęciło; zatopił nos w szyi blondyna i poczuł, jak przesłodki zapach
wypełnia go od środka. Przez sekundkę przeszło mu przez myśl, że, kurwa, Kóczek, co ty odkurwiasz, Kóczek,
przecież ty kraszujesz Taehyunga, Kóczek, pięć lat różnicy, lecz po tej
sekundce narkotyzowania się hormonami omegi, sumienie i przyziemne uczucia
odeszły w zapomnienie.
–
Jungkook, wiązanie się z kimś to nie jest błaha sprawa! – pisnął Seokjin,
zaciskając oczy. Teraz drżenie nie było nieznaczne. – Jungkook, ty dzieckiem jesteś!
Co,
kurwa?! Był dorosły! Skończył dziewiętnastkę już wieki temu!
– Nie
wypowiadaj się, głupi omego – syknął młodszy. Omega będzie go dzieckiem nazywać.
Niech zna swoje miejsce.
Unosił już
rękę, by uderzyć blondyna, gdy usłyszał warknięcie.
– Jeon
Jungkook, zostaw go, zanim cię, kurwa, zabiję.
W
korytarzu stał dygoczący w furii alfa zespołowy. Inaczej Kim Namjoon.
--
– Czyli
Jungkookie jest alfą? – Jimin wydął usta, przypatrując się obiektowi badań.
Najmłodszy
siedział na krześle na środku salonu. Nie, żeby normalnie mieli powystawiane
krzesła na środku pomieszczeń. Chłopaczki z zespołu pofatygowały się specjalnie
dla niego. Yoongi zadał sobie nawet trud poprzez poszukanie kajdanek, lin i
innych rzeczy szemranego pochodzenia. Jimin zasugerował knebel, ale najstarszy
raper wymamrotał coś o tym, że nie chciało mu się go myć po ostatnim użyciu.
W ten
sposób Jungkook znalazł się z dupą na najtwardszym krześle w dormie, rękoma
przykutymi do oparcia i palącym wzrokiem reszty zespołu na sobie. Gorzej, stała
przed nim szóstka dorosłych facetów! Każdy z nich wydzielał zapach jeszcze
bardziej mieszający mu w głowie! Niektórzy śmierdzieli. Głównie Namjoon. Ziemią
od niego jechało. Podobno alfa nie lubił zapachu drugiego alfy. A z tego, co
mówił Jimin, Jungkook właśnie został alfą.
Za co go
właśnie karano tymi smrodami. Ale nie zrobił przecież nic złego! Chciał tylko
zapewnić przyszłość swoim dzieciom! Nie mówiąc już o samym wykwitnięciu, w tym
w ogóle nie maczał palców!
– Czuć od
niego hormonami na kilometr – westchnął Seokjin. – Ale nie mam ci tego za złe,
Jungkook. Nie wiedziałeś, jak się zachować.
Widzicie,
Seokjin też myślał, że nie zrobił nic złego! Pewnie go widział jako
poszkodowanego.
– Czyli
jednak mogę mieć z tobą dzieci, omego? – Najmłodszy uniósł głowę w nadziei.
Tak, to było bardziej odpowiednie niż „chcesz mi uśmierzyć ból zmian
hormonalnych, bejbe?”. Blondyn uśmiechnął się.
– Jeśli
jeszcze raz mnie znieważysz przez moją rolę biologiczną albo jej użyjesz
zamiast mojego imienia, to będziesz sam musiał sobie gotować. I prać. I
sprzątać. I Bóg wie, co jeszcze za ciebie robię.
Jungkook
przełknął ślinę, spoglądając na Namjoona, który przez cały czas trzymał ramię w
pasie wokalisty. Chyba kogoś zżerała zazdrość.
Nie byli parą. Nigdy też sobie nie pomagali z
rujami, co byłoby naturalne przy tym, że (do teraz) jedyni mieli inną rolę
biologiczną niż beta. Seokjin zawsze pierdolił jednak o tym, że nie pozwoli, by
ktokolwiek spoza rodziny niebędący jego partnerem widział go w rui. Jechał
wtedy do domu w Anyang, a kiedy nie pozwalał na to napięty grafik, żarł na
potęgę tabletki redukujące cieczkę do jednej doby i spędzał nią w pobliskim
hotelu.
Mimo
wszystko, byli daleko od niebycia
razem. Znaczy, jedyną oficjalną parą byli Yoongi i Jimin, ale są jeszcze szipy.
Nie tylko fani pairingowali „NamJina”. Właściwie, tylko Hoseok, Jimin i
Taehyung bawili się w szipowanie. Reszta osób im bliskich chciała, by zostali
parą dla świętego spokoju. Słuchanie o friendzonie znudziło się im dobre dwa
lata temu.
– To już
wiadomo, co tak jebało psem – mruknął Yoongi, zatapiając nos w ramieniu Jimina.
Bety też
wydzielały zapachy, ale nie tak intensywne. Nie miały też czym ich dobrze poczuć.
Ich nosów nie dało się porównać do nosów alf. Nie, żeby bety były gorsze od
pozostałych dwóch ról biologicznych – stanowiły około pięćdziesiąt procent
społeczeństwa. Były znacznie silniejsze od omeg i zwinniejsze od alf. Poza tym,
nie groziła im dyskryminacja, z którą czasem spotykały się omegi, szczególnie
męskie. Brak rui to w ogóle gratka.
–
Przestanie jebać za kilka dni – westchnął Taehyung. Jungkook uniósł gwałtownie
głowę, zagryzając wargę.
Czekał na
reakcję czerwonowłosego. Trochę głupio mu się było przyznać do tego, że Seokjin
skradł od Taehyunga całą uwagę najmłodszego. Gdyby nie zezował na dupę blondyna
to już dawno by zauważył, że Taehyung się nie uśmiecha! Tak, na jego twarzy od
niepamiętnych czasów nie gościł ten wielki kwadrat w miejscu ust! Coś go
zabolało w serduszku na ten widok.
– To w
ogóle możliwe, by rola się ujawniła w tym wieku? Ludzie zazwyczaj się o tym
dowiadują do, nie wiem, siedemnastego roku życia, nie?
– Czasami
się zdarza, że ktoś w wieku lat trzydziestu okazuje się omegą. – Namjoon
sapnął, przejeżdżając dłonią po twarzy. Jungkook widział, jak stara się
przezwyciężyć wkurwienie i zmienić w dobrego zespołowego alfę. Chyba zauważył
to, jak wzrok najmłodszego mimowolnie powraca do tyłka Seokjina.– Po prostu
późno nam zakwitł. Nie powinno to sprawiać żadnych dodatkowych problemów.
– Jakbym
kiedykolwiek sprawiał problemy – burknął Jungkook. Skrzyżowałby ręce na klatce
piersiowej, ale miał na sobie kajdanki rodem z jakiegoś zestawu do BDSM. –
Zobaczysz, kiedyś zajmę miejsce alfy zespołowego!
– Masz
konkurencję, Namjoon – zachichotał dotychczas milczący Hoseok. Jungkookowi
ciężko było wyczuć indywidualne zapachy w pokoju z czterema betami, lecz
założyłby się, że od Hoseoka jebało dyskomfortem. Chuj, że taki zapach chyba
nie istnieje.
Młode alfy
miały tendencję do agresji, a z tego, co najmłodszy kojarzył, tancerz wychował
się wśród bet i omeg. Ba, nawet z jedyną alfą, z jaką utrzymywał bliższe
kontakty, Namjoonem, zapoznał się dopiero po tym, jak tamten wykwitł.
Nieświadomie ominął ryzyko otrzymania wpierdolu, bo alfa miał taki kaprys.
No, to
wiadomo, kto go będzie unikał przez następny miesiąc.
– Nie
śmiejcie się ze mnie – warknął Jungkook. A by im teraz przypierdolił…
–
Spokojnie, młody. – Uśmiechnął się Namjoon, choć najmłodszy zauważył karcący
wzrok, który mu posłał w momencie, w którym przeszło mu przez myśl wpuszczenie
porządnego wpierdolu właściwie im wszystkim. Poza Seokjinem, oczywiście. I
Taehyungiem też. – Później dam ci małe szkolenie w zakresie bycia alfą.
--
Pomimo tego,
iż Jungkookowi ciężko było oderwać wzrok od Seokjina (zajebiście pachnącego
Seokjina, Seokjina z zajebistą dupą, zajebistego Seokjina), to jak już zdarzało
mu się spojrzeć na cokolwiek innego, zawsze był to Taehyung. Nieuśmiechający
się Taehyung. Też ładnie pachnący, ale bez tej swojej radioaktywnej aury!
Szczęście,
podczas kolacji przyszło mu się dowiedzieć, co go trapiło cały dzień.
–
Jungkookie jest alfą – szepnął, patrząc się w przestrzeń. Najmłodszy zmarszczył
brwi.
– No, to
akurat wiemy od wczoraj – zachichotał Hoseok.
– Ale nie,
– zaczął czerwonowłosy – to oznacza, że nie będę mógł go pieprzyć.
Yoongi
zamrugał, Jungkook uniósł brwi, a Jimin zakrztusił się jedzeniem.
– Ale
wiesz, że sporo alf lubi to w… ten sposób, nie? – przemówił niepewnie Namjoon,
uzyskując wzrok politowania od omegi. – Nie, nie ja.
– To kto?
– Yoongi uśmiechnął się szelmowsko.
– Mój
ojciec.
Jungkook,
zbyt zajęty fantazjowaniem o ruchaniu raz Seokjina, raz Taehyunga o każdy
możliwy mebel, jako jedyny nie wygiął twarzy w obrzydzeniu.
– Wolałem
nie wiedzieć – jęknął Jimin.
– W każdym
bądź razie, – Hoseok zrobił przerwę, kaszląc niezręcznie – jest dla ciebie
nadzieja, Tae!
Taehyung
zakwilił, osuwając się na krześle. Wyglądał, jakby ktoś mu zrujnował marzenia.
– Dlaczego
on nie mógł się okazać omegą?
– Tae,
skarbie, sam się dziwiłeś, że nie okazałeś się omegą, bo tak lubisz w dupę –
zachichotał Jimin, uzyskując od Seokjina zgorszone spojrzenie. – No co? –
burknął, ale blondyn tylko pokręcił głową.
– Ale
miałem chociaż udawać dominanta! Nie mogę być taką pizdą jak ty! – Tutaj
sprawnie uniknął ciosu Jimina poprzez schowanie się pod stołem. – Jestem
starszy – jęknął, wyłaniając się po drugiej stronie ławy. Wydąwszy wargę,
zaakceptował rękę Namjoona i podciągnął się na niej. – A jak ja, najbardziej
niedoświadczony w topowaniu beta, mam sobie poradzić z dominowaniem alfy?
Jungkook
zmarszczył brwi, lecz chwilę później przybrał zawadiacki uśmieszek.
– Przy
mnie nie musisz nic udawać, bejbe. Orgazmu też nie.
--
Lekcja
bycia alfą, jaką mu obiecał Namjoon, opierała się głównie na dukaniu rzeczy
typu „nie możesz tak po prostu się na kogoś rzucać”, „musisz się przyzwyczaić
do tych zapachów” i „nigdy nie mów omedze, że jest gorsza”. Tyle to go na
lekcjach WDŻ-u nauczyli.
Przez cały
czas starszy wyglądał jednak, jakby się wstrzymywał przed powiedzeniem czegoś.
Szczególnie, kiedy poczuli, jak Seokjin przechodzi obok ich pokoju. Jungkook
nigdy nie widział, by ktoś tak mocno zaciskał pięści.
Kilka dni
później, lider pobił samego siebie w kwestii zaciskania pięści.
Większość
grupy wyszła na kolację. Było to dość rzadkie w środku promocji. Ich tańce
nigdy nie były łatwe, a „Fire” nie jest żadnym odstępstwem. Zazwyczaj zamawiali
jedzenie, ewentualnie Seokjin dla nich gotował.
Jakoś tak
się złożyło, że Jungkook z omegą zostali w mieszkaniu jako jedyni. Wziąwszy
prysznic, wokalista zaproponował mu coś do jedzenia. Najmłodszy wiedział, że
nie przygotuje im nic czasochłonnego – obydwaj byli zbyt padnięci.
Brunet
fuknął. Było nie tańcować tylko siedzieć w kuchni jak przykładny omega.
Doszedłszy
do wniosku, że kanapa to gówno, trzeba ją wymienić i w ogóle ona go obraża tym,
że nie chce się ułożyć pod nim tak, by było wygodnie, poszedł sprawdzić, co
robi Seokjin.
A robił mu
kolację.
Jungkook
uśmiechnął się, czując, jak ciepło rozlewa mu się w partiach dolnych. Przeszło
mu przez myśl, że patrząc na Taehyunga odczuwa to ciepło również w piersi.
Hormony szybko jednak sprawiły, że zapomniał o tych przebłyskach.
Omega w
kuchni. Dobry widok. Widok idealny to jednak omega w łóżku.
– Jinnie,
jaka z ciebie dobra omega! – Zaszedł blondyna od tyłu, klepiąc go w tyłek. Ten
wyraźnie się spiął i odtrącił dłoń.
–
Jungkook, tak, jak jestem łasy na komplementy, póki co możesz je sobie odpuścić
– syknął Seokjin, cały czas wbijając wzrok w aktualnie krojoną cebulę.
Raper
zacisnął szczękę. Zgrywa niedostępnego, co?
Od razu
widać, że go pragnie.
Z
uśmiechem owinął rękę w pasie starszego i oparł brodę o jego ramię. Zamruczał,
wdychając słodki zapach omegi. Przez ten tydzień zmysłów w full HD, zdążył już
wyniuchać, czym pachniał drugi. Pieczone jabłka z cynamonem. Przywodziło mu to
na myśl dom. Matkę. Przez chwilę po prostu tak stali, starszy dalej coś
pichcąc, a młodszy po prostu go obejmując.
Blondyn
uśmiechnął się, powoli rozluźniając mięśnie. Nie zabroni dzieciakowi się do
niego przytulać. Wrzuciwszy danie do gara i opłukawszy ręce, pogłaskał go po
głowie. Instynkt macierzyński kopał go w twarz w takich momentach. Jak on mógł
w ogóle pomyśleć, że to dziecko, jego
dziecko (bo kto się nim opiekował od trzynastego roku życia?) go molestuje
seksualnie?
– Chodź,
Kookie. – Jungkook, wpół śpiąc, zawlókł się za nim. Teraz jego ucisk na
wokaliście przypominał koalę trzymającą się eukaliptusa. Albo koalej matki.
Starszy uśmiechnął się. Wolał drugą opcję.
Zapach
omeg miał dwie główne właściwości. Podniecał i uspokajał. Działał zależnie od
osoby i czasu. W tym samym momencie jedną osobę mógł rozpalać, a drugą
odprężać. W większości przypadków padało na to drugie. Czyżby na Jungkooka
również zaczynał tak działać?
– Nie taki
wielki, groźny alfa, co? – zachichotał, przechodząc koło drzwi wejściowych.
To był
błąd.
Jungkook
zerwał się z jego pleców. W trzy miga blondyn znalazł się w podobnej pozycji,
jak tydzień temu – pierwszego dnia po przemianie rapera.
– Czy ty
kwestionujesz moje… uch… bycie alfą? – Młodszy zawarczał, opierając ręce na
ścianie i przyszpilając do niej Seokjina. Śmiesznie to wyglądało w połączeniu z
zaspanymi oczkami i problemem z doborem słów.
Urocze.
Blondyn
pogłaskał drugiego po policzku, nie powstrzymując delikatnego uśmiechu.
Matczynego uśmiechu.
Zaskomlał,
kiedy jego ręka została odtrącona z siłą ciosu Kibuma, gdy ktoś mu zabierze
torebkę.
– Dlaczego
ty się zachowujesz jak moja matka? – syknął brunet, wciskając kolano między uda
wokalisty. Wziął głęboki wdech, czując słodziutki zapach jabłek i przejechał
nosem po jego szyi. Chciał, by pachniał nim. Uśmiechnął się, gdy drugi zacisnął
palce na jego bicepsie. O, pewnie mięśnie podziwiał. Nie dziwił się. Ostatnio
mu się przypakowało. – Nawet pachniesz jak ona. Kurwa, jestem dorosłym alfą!
Szacunku trochę dla kogoś wyższego!
Seokjin
zacisnął oczy. Jeszcze chwila. Zaraz mu minie. Tylko dlaczego on, kurwa, musiał
tak rozcierać mu swój zapach na szyi?
Zapach?
Jaki zapach!
Jebał psem
na dwa metry!
– Kookie,
skarbie – zaczął słabo, uzyskując warknięcie w odpowiedzi. Co go bardziej
zmartwiło to to, że młodszy się na nim zagryzł. Na szyi. Szyi. Miejscu, które się zazwyczaj wykorzystuje do wiązania!
Blondyn
naprawdę chciał go opierdolić.
Tylko
wiecie, ta dyskryminująca, niemająca miejsca w obecnym świecie hierarchia była
w nich głęboko zakorzeniona. Wręcz uniemożliwiała podniesienie głosu na kogoś
wyższego. Na alfę.
–
Jungkookie, proszę – wyszeptał. Czuł się bezsilny. Nie chciał tego.
Młodszy
mruknął z satysfakcją. Omega mu się poddawał.
–
Przestań.
Albo i
nie.
– Będę
robił, co mi się podoba – ryknął brunet. Ugryzł wokalistę w obojczyk, by
zaakcentować swoje słowa. I powtórzył to. I jeszcze raz.
–
Przestań, Jungkook – wręcz zapłakał Seokjin, lecz drugi zdawał się nie słyszeć
jego słów. Mógł jedynie się modlić, by młodszy nigdzie nie wgryzł się na tyle,
by zostawić ślad. Wtedy byłby udupiony.
– Cześ— –
Hoseok otworzył drzwi. I niego i Jungkooka zmroziło.
– Hobi,
wchodzisz, czy— – Lider wepchnął się do środka. Pomimo tego, że nie dokończył
zdania, jego nie zmroziło.
Kilka
sekund później, najmłodszy znalazł się przy ścianie, mając poważne problemy z
oddychaniem od ucisku Namjoona na jego gardle.
--
– Zasada
bycia alfą numer jeden. Zapomniałem o najważniejszej – warknął starszy.
Jungkook przełknął ślinę. Krawędź stołu, która ich oddzielała nagle wydawała
się za wąska. – Nie dotykasz tego, co
nie twoje.
Namjoon
poprzedniego dnia wpadł w furię. Nie wiedział jeszcze, gdzie ukryłby ciało, gdyby
Seokjin nie uspokoił go zanim zrobił młodszemu krzywdę. Wokalista notabene
wydawał się tym wszystkim najmniej przejmować. Trochę poskomlał w trakcie –
sytuacja byłaby naprawdę nieciekawa, gdyby brunet pozostawił ślady, – lecz
nazajutrz zachowywał się całkowicie normalnie. No, może uciekał od sytuacji sam
na sam z Jungkookiem. Za to go nikt nie obwiniał.
Nadal
jednak jebał psem i nie miał zamiaru mu tego póki co wybaczyć.
– Ale jest
tu jedyną omegą, a moje ciało oszalało – jęknął najmłodszy. Duma nie pozwalała
mu być pokornym. Mimo to, nie nadużywał arogancji. Szyja nadal bolała.
– Masz,
kurwa, problem. – Lider podniósł głos – Seokjin jest mój. – Zaakcentował każde
słowo w najbardziej dominującym tonie, jaki mógł z siebie wykrzesać. Tonie
alfy.
Groźną minę
zastąpił jednak wytrzeszcz i szczęka na poziomie piwnicy, gdy usłyszał zza
siebie kroki.
– Och,
Joonnie, to urocze z twojej strony. – Głos Seokjina był wyraźnie podkolorowany
rozbawieniem. – Ale z tego, co kojarzę, to twój nie jestem.
--
– Kook,
dlaczego ty cały czas jebiesz tym psem? – Yoongi zmarszczył brwi, biorąc
kolejnego gryza mięsa. Restauracja była głośna. Jedzenie niezłe, ale chłodne.
Krzesło go uwierało w dupę. Jungkook jebał psem. Spodnie mu gniotły jaja. Nie
najbardziej sprzyjające Yoongiemu środowisko.
– Właśnie,
już miesiąc minął, nie? – wtrącił się z Taehyung. On jednak nie raczył wpierw
przełknąć tego, co miał w ustach. Najmłodszy miał genialny widok na wymemłaną
paprykę i wołowinę. Zauważył też jakieś zielsko, które mu utknęło między jedynkami.
Usłyszał
krztuszące dźwięki i „Tae, jedz ładnie!” rzucone w stronę bety. Może on też
powinien być zdegustowany.
Pewnie by
był. Ale tonął w miłości do tego osobnika.
– Dobrze,
że na mnie ten… zapach trzymał się tylko dwa dni – westchnął Seokjin. Lider
posłał młodszemu alfie karcące spojrzenie. Jak zawsze, kiedy ktoś przywracał
temat.
Nadal nie
byli razem. Znaczy, gdyby ktoś powiedział to na głos, reszta zespołu
wywróciłaby oczyma. Po tym incydencie obydwaj stali się bardziej świadomi tego,
że ich uczucia są odwzajemnione. Podobno Jimin kiedyś ich zastał na
pseudorandce z romansidłem na kanapie.
– Powinno
ci to przejść tak z dwa tygodnie temu, nie? – Omega zagryzł wargę. Teraz już
Jungkookowi nie stawał na ten widok. Poza nieco podniesionym libido i „jebaniem
psem”, jak to ujmuje grupa, jego zachowanie wróciło do normy. Czasami ma jakieś
dziwne momenty, ale mówimy tu przecież o kimś, kto regularnie spędza czas z
Taehyungiem.
Skinął
głową.
– Chyba
nie ma się czym niepokoić – mruknął Namjoon. – Poza tym, że prawdopodobnie
będziesz przechodził przez ruje samotnie dopóki to nie zejdzie. W rui zapach
się nasila, a nie znam żadnego samobójcy.
Jimin
rozejrzał się po stole.
– A ja
znam.
--
– Was
pojebało? – Seokjin spojrzał się na resztę z politowaniem. Jimin przełknął
ślinę i przytaknął. Blondyn westchnął. – Niech będzie.
– W takim
razie plan jest prosty – Hoseok uśmiechnął się szeroko, zerkając na Jungkooka.
Najmłodszy czuł ulgę za każdym razem, kiedy ten coś do niego mówił. Trzy
tygodnie temu ograniczał się do „dobranoc” i „dzięki”. – Taehyungie, chodź
tutaj!
Namjoon
zaśmiał się nisko na widok pędzącego bruneta. W międzyczasie zdążyli się
przefarbować. Taehyung na brąz. Hoseok i Jungkook pozostali brunetami, Seokjin
nie miał serca się żegnać z blondem, a Yoongiemu nie chciało się iść do
fryzjera jebnąć sobie jakiegoś szalonego koloru. Ostatnio szalone kolory stały
się jego specjalnością. Lider powrócił do blondu i mogę przysiąc, że cały
zespół odetchnął z ulgą, gdy wrócił od fryzjera. Wreszcie nadszedł kres tego
zjebanego koloru przypominającego chemicznie zabarwione lody o smaku gumy do
żucia.
Beta
sapał, pojawiwszy się w pokoju, ale nikt wolał nie pytać, co robił wcześniej.
Po odpowiedziach typu „obgryzałem paznokcie u stóp”, „bawiłem się w
Supermana-kadłubka”, „obciągałem żukowi”, zespół uznał, że bezpieczniej jest
nie wiedzieć.
– Tak? –
Taehyung wsunął się na kolana Yoongiego, uzyskując jakieś wyzwiska. Jungkook
usłyszał, jak pedalskie nóżki rapera wydają ciche chrup!
– Czy
chciałbyś… – zaczął Namjoon, rozglądając się po pokoju i rzucając każdemu wzrok
krzyczący „jestem spragniony dobrego gula kwasu siarkowego”.
– Czy
chciałbyś przez jakiś czas robić za omegę Kóczka, żeby mógł się nauczyć jak się
z nimi obchodzić? – wyręczył lidera Jimin, pytając jakby nigdy nic. Seokjin,
pomimo znajomości planu, spojrzał na niego spod byka. Znowu. Taehyung wydął
wargę w zamyśleniu i zaczął się wiercić na kolanach Yoongiego. – Ale nie gwałć
mi chłopaka, tylko odpowiadaj.
Brunet
mruknął, kontemplując propozycję. Jungkook przełknął ślinę. Kurwa, kto w ogóle
wpadł na pomysł oddania nieistniejącego życia miłosnego i uczuć, które w nim
wyrosły w ręce bandy debili?
– Mogę go
ruchać? – spytał Taehyung. Najmłodszy zachłysnął się śliną. Szarowłosy wykonał
jakiś szalony ruch, by zepchnąć z siebie wokalistę, lecz ten uniknął ciosu jak
rasowy nindża. Narutae mu na imię.
– Ni—
– Tego
jeszcze nie uzgodniliśmy, ale jest taka możliwość. – Jungkook złożył ręce,
prostując plecy. Coś ciepłego rozlało mu się w piersi, gdy Taehyung parsknął śmiechem
i uśmiechnął się do niego szeroko.
– Spoko.
Seokjin
wywrócił oczyma.
–
Dzieciaki.
--
Bycie
idolem momentami było słabe. Częściej niż momentami.
Jakaś
pryszczata dziewczyna zaczęła krzyczeć w kinowej kolejce, że „patrzcie, ludzie,
toć to Bytysy! Lepiej, wikók!”. Wtedy para została zaatakowana zdjęciami,
bielizną i ofertami podarowania biletów.
Bycie
idolem było słabe, kiedy chciałeś iść na randkę. Ogólnie życie Jungkooka ssało.
Szczęście,
na samej sali kinowej się uciszyło. Celowo wstrzymali się dwa tygodnie z
pójściem na film, by nie musieć zmagać się z pełną salą. A teraz… Mogli się
zrelaksować. Poza tym, wybrali się na kino akcji. Na sali nie było ani jednej
dziewczyny.
Mogli się
zrelaksować. Było ciemno i Jungkook mógł sobie pozwolić na uśmiechnięcie się
jak zakochana nastolatka. Mógł też złapać Taehyunga za rękę i mógł poczuć, jak
przeszywa go fala ciepła.
Nie, nie
ciepła wędrującego do jego krocza, jak to było na początku z Seokjinem. Ta
zmierzała do serca.
Powinien
to zrobić, nie? Dobry alfa by złapał swojego omegę za rękę. I rzekoma omega
powinnien się do niego uśmiechnąć? Tak ślicznie uśmiechnąć? Czy dobry alfa
powinien poczuć te wszystkie ćmy, ważki, koniki polne, szerszenie i chuj wie,
co jeszcze w brzuchu?
--
Jedli
kolację w piątkę, bo Namjoon i Yoongi zostali w studiu. Seokjin zachowywał się
jakoś dziwnie. Kręcił się, jakby miał robale w dupie i nerwowo rozglądał po
pokoju. Kiedy podawał Jungkookowi talerz
z jedzeniem, jego ręka wydawała się jakaś dziwnie ciepła.
Hoseok
rzucił mu pytające spojrzenie, gdy ściągnął z siebie koszulkę, lecz omega
odpowiedział tylko „jakoś tu gorąco”.
Najwyraźniej
tancerz nie był w stanie wywąchać trochę mocniejszego zapachu, jaki wydzielał
najstarszy. Jungkookowi od razu złożyło się to w zgrabną całość.
Blondyn w
pewnym momencie zakwilił, osuwając się na krześle. Tak zupełnie z dupy. O
dwudziestej pierwszej dwadzieścia dwa wpierdalał za dwóch, a minutę później
skomlał. Wszyscy obecni przy stole zamrugali nerwowo. Przecież według
kalendarzyka nie powinni mieć spokój jeszcze tydzień, a Seokjinowi ruje się
nigdy nie rozjeżdżały...
I Jungkook
nie mógł być bardziej wdzięczny naturze za to, że jego cieczka nadeszła, kiedy
umiał już nad sobą panować. Nawet wtedy – miesiąc po wykwitnięciu – musiał
przypilnować każdą komórkę kończyn i narządów wewnętrznych (z naciskiem na
układ rozrodczy), by nie podejść do omegi i go nie przywłaszczyć. Poczuł, jak
twardnieje w ekspresowym tempie.
Zakręciło
mu się w głowie od wybuchu zapachu jabłek. Z samego powietrza można było upiec
szarlotkę. Nigdy wcześniej nie był świadkiem rui jako alfa, nigdy nie czuł tego
aromatu tak dobrze, lecz wydawało mu się, że wszystko dzieje się za szybko.
Zapach zawsze rósł stopniowo.
Reszta
zespołu również wydawała się rozkojarzona.
– Kurwa – westchnął Jungkook, zaciskając oczy.
Jezu, nigdy by nie pomyślał, że ktoś może być tak seksowny. To, jak Seokjin
starał się pozbierać, pomimo potu gromadzącego mu się na czole i oczu
zaćmionych podnieceniem, doprowadzało go do szaleństwa.
–
Jungkook, wychodź – rozkazał słabo najstarszy, podniósłszy się na chwiejnych
nogach. To chyba przywróciło trójkę bet na ziemię, bo Jimin i Hoseok od razu
wstali i objęli wokalistę, pomagając mu w pokonywaniu trasy kuchnia-pokój.
Alfa
spojrzał się ze zdezorientowaniem na Taehyunga, który już wstawał i ciągnął go
za rękę w stronę ich sypialni. Brunet wyglądał na… rozczarowanego?
Jezus
Maria, czy on był zazdrosny?!
Jungkook
zagryzł wargę, posłusznie podążając do pokoju. Obydwaj usiedli na łóżku, z
czego raper wpatrywał się w ścianę, a Taehyung w niego.
– Żyjesz,
Kook? – spytał starszy, gdy oddech drugiego się uspokoił pomimo stłumionych
jęków dopływających z pokoju obok. Na WDŻ-cie Jungkooka jednak czegoś nauczyli,
na przykład tego, że cieczka, przeżywana bez alfy, jest bolesna. Coś w nim
zwiędło na myśl, że nie może pomóc omedze.
– Tak,
ale, uch… – Alfa spojrzał na swoje kolana, obliczając pole odkrytej przez
dziury powierzchni. – Mogę się przytulić?
Patrząc na
jego prostokątny uśmiech, Taehyung był zdecydowanie bardziej zadowolony niż
minutę temu. Raper poczuł, jak kąciki ust mu się samoistnie unoszą i usiadł
między rozkraczonymi nogami starszego. Bez skojarzeń.
Kiedy już
się nachylał, by oprzeć głowę na jego ramieniu, zauważył, jak beta marszczy
nos.
– Jebiesz
psem.
--
– Czemu on
tutaj jest? – Jimin starał się zignorować głośniejszy jęk, który był reakcją na
słowa lidera. Czemu omegi musiały mieć taki dobry słuch? Słyszał, że Seokjin
zagryza się na czymś w próbie uciszenia się, ale, jak to przystało na omegę w
rui, średnio mu to wychodziło. Hoseok zacisnął oczy.– Przecież zawsze jeździł
do domu albo chociaż do hotelu! Mamy młodego alfę, który się nie kontroluje!
– Po raz
pierwszy miał nie w terminie – zaczął Jimin, starając się być jak najbardziej
spokojnym. Menedżer ich, kurwa, zajebie. – I nie, nie było tego po nim
specjalnie widać. Nie patrz tak na mnie.
Namjoon
westchnął. Skoncentruj się, chuju. Nie, nie chuju! Wszystko tylko nie chuj! Nie
czujesz tego cudownego zapachu jabłek. Nie słyszysz cichych jęków. To tak ci się
tylko wydaje!
Powiększamy
namiot!
–
Nafaszerowaliśmy go już tabletkami skracającymi cieczkę – dopowiedział Hoseok.
– Poza tym… jest chyba intensywniej
niż zazwyczaj. Ledwo wygonił Jungkooka z pokoju…
Blondyn
uniósł brew. Tancerz zagryzł wargę, starając się ukryć głupawy uśmieszek.
– Jak coś
to tabletki antykoncepcyjne są na blacie.
Ale nie,
Namjoon nie przespał się z Seokjinem.
Przecież
nie byli razem.
Więc
siedział jak ten debil przed drzwiami sypialni najstarszego. Cały czas. Całą
noc. Coraz bardziej zdesperowany. Nie wiedział, że można być tak twardym.
Męskość zaczęła go wręcz boleć, ale nie mógł sobie ulżyć. Znajdował się w
jebanym przedpokoju, a wycieczka do łazienki na szybką przejażdżkę z prawą ręką
oznaczałaby, że musiałby się oddalić od Seokjina. Ktoś mógłby go zgwałcić!
Instynkty
alfy. Nie pytajcie.
Tak więc
siedział masochistycznie pod tymi drzwiami. Niemal czuł słodycz na języku. Nie
wiedział, czy pochodziła z wszechobecnego zapachu jabłek, czy jęków, niestety
stłumionych dzielącymi ich drzwiami i
czymkolwiek, w co zagryzał się omega. Niczego nie pragnął mocniej od
spróbowania tej słodyczy.
– Seokjin
– zaczął słabo. Zamrugał, gdy wszystkie dźwięki dochodzące z pokoju ucichły. –
Seokjin, trzymasz się?
Odpowiedział
mu szloch.
Lider spiął
się, znajdując się w pozycji stojącej w sekundę.
– Nie
wchodź – ledwo usłyszał głos najstarszego. Raper wbił wzrok w klamkę.
– Ale,
Seokjin, jest okej? – Mentalnie sobie pogratulował.
– Nie –
wokalista parsknął mizernie.
Namjoon
nie wszedł. Dalej siedział pod drzwiami, obmyślając zarówno romantyczne plany
pocieczkowe, nie-tak-romantyczne plany na następną cieczkę, jak i to, jakim
wielkim przegrywem jest.
W końcu
zareagował Yoongi, który spał na kanapie. Dwa metry od niego.
– Jeszcze
raz warkniesz, piśniesz albo wydasz z siebie jakiś dźwięk to ci, kurwa, wyrwę
jądra i migdałki i je zamienię miejscami.
Szarowłosy
generalnie nie lubił, kiedy ktoś przeszkadzał mu w zaśnięciu. Alfa, beta, omega
– to nie miało znaczenia.
Kurwa,
tylko Yoongiego brakowało. Namjoon stęknął niekontrolowanie.
– Idę ci,
kurwa, wpierdolić.
Pomimo
tych słów, lider nie spodziewał się, że starszy autentycznie weźmie go za
kostki i zacznie pchać w bliżej nieokreślonym kierunku. Po przeszorowaniu dupą
wszystkich paneli, jakie mieli w domu, wyższy znalazł się na kuchennych
kafelkach. Jęknął z dezaprobatą. Zapach tu nie dopływał tak mocno.
– Zrobię
ci teraz wywód, bo jestem super duper bestie Seok— o żesz kurwa, za dużo
przebywam z Jiminem. – Yoongi odkaszlnął i zmierzył widocznie rozbawionego alfę
lodowatym spojrzeniem. – Skomentuj to albo powiedz o tym komuś, a spędzisz
resztę swojego życia w zmywarce.
Pf, kostka
do naczyń nie wymaże mu tego z pamięci. Minus sześćdziesiąt do szacunku ciężko
będzie nadrobić.
Śmieszkowanie
się jednak skończyło, gdy z pokoju Seokjina wydostała się fala hormonów. O
Jezu, dobry boże, Maryjo przenajświętsza, dlaczego młodszy był taką cipą? Mógł
po prostu wejść i przywłaszczyć omegę. Obydwu by się to podobało.
Nie,
jednak nie mógł. Wokalista poprosił, by tego nie robił, nie?
– No,
jako, że obiekt naszej rozmowy o sobie przypomniał… w sensie, wątpię, byś w
ogóle miewał momenty, w którym o nim zapominasz, biorąc pod uwagę namiot, który
masz odkąd tylko przyszliśmy. – Yoongi westchnął, lecz chwilę później
spoważniał i wbił wzrok w blondyna. – On nie będzie coraz młodszy, Namjoon.
– Co masz
na myśli? – Alfa wytężył wzrok w próbie zrozumienia starszego.
– A
myślisz, że dlaczego dostał cieczkę tydzień wcześniej? Czemu od samego początku
była intensywna? – Raper zmarkotniał, gdy wyższy wzruszył ramionami. – Jak na
kogoś z tak wysokim ilorazem inteligencji, jesteś zaskakująco tępy. Przed tak
dwudziestym siódmym rokiem życia powinno się znaleźć partnera, nie? Ma jeszcze
dwa-trzy lata.
Yoongi
pstryknął go w czoło.
– Ciało Seokjina
domaga się alfy.
--
Pomimo
wydawania jakichś odgłosów i ogólnego zaćmienia umysłu, udało mu się uciec od
spania w zmywarce. Obudził się niedaleko niej – z głową tuż przy lodówce.
Drzemka na kuchennych kafelkach zawsze spoko.
Podniósł
się do siadu i kości mu skutecznie uświadomiły, że nie, jednak nie spoko.
Rozejrzał
się po pomieszczeniu. Słyszał, jak dzieciaki jadły śniadanie dwa metry dalej i
już miał do nich wstawać, gdy zauważył okrywający go koc. Był pewien, że
zasypiał pod bluzą. Po dłuższym, dwuminutowym śledztwie w sprawie koca, doszedł
do wniosku, że jest różowy w białe kwiatki, jego wymiary to
zakrywa-od-piersi-do-kolan i generalnie to pachnie jabłkami. Przypominał sobie dźwięk otwieranej lodówki
gdzieś nad ranem.
Coś mu
wykwitło w okolicach serca.
Z bananem
na twarzy ruszył w stronę stołu, przy okazji się obijając o blat.
Pseudo-marmurowa krawędź łupnęła go prosto w biodro, a wiadomość, że Seokjin
dba o niego pomimo cieczki uderzyła prosto w serce. Do tego zapach buchający mu
prosto w nozdrza, mocniej z każdym metrem bliższym pokojowi omegi. Ktoś planuje
na niego atak.
– No i
wtedy Yoongi trochę marudził— Jezu, dlaczego ostatnio wszyscy się tak na mnie
patrzą! No, ale koniec końców udało mi się go namówić.
–
Ruchaliście się przy Hobim? – zapytali w tym samym czasie Jungkook i Taehyung.
Spojrzeli na siebie z uśmiechami, zderzając się nosami.
Yoongi
przytaknął z uśmieszkiem.
– Łał,
gdyby fanki się o tym dowiedziały to by się zesrały – pisnął Taehyung,
opierając brodę na ramieniu Jungkooka. Chłopak od zawsze miał coś do siedzenia
na czyichś kolanach i braniu ludzi na własne.
– A my
bylibyśmy udupieni – parsknął Namjoon, oznajmiając o swojej obecności.
Wymruczał jakieś przywitanie i ukradł naleśnika z pierwszego lepszego talerza.
Najmłodszy zmrużył oczy i wydął wargę. – Gdzie Hoseok?
– Sra.
– Och,
Yoongs, jak ja kocham twoje wyczucie taktu. – Lider zajął swoje miejsce,
rzucając okiem na biorącego wielkiego gryza Taehyunga.
– No
dobrze, w takim razie „rzeźbi w brązie”.
– Szarowłosy posłał mu nonszalancki uśmieszek. Ładnie kontrastował z
odgłosami krztuszenia się Jimina i Jungkooka. Starszy alfa spojrzał z
niesmakiem na zwijanego naleśnika. – Nie ma za co, Namjoonnie. Smacznego.
– O, cześć
chłopaczki, widzę, że gówniany temat macie. – Hoseok truchtem do nich wrócił,
podpierając się na oparciu krzesła Jimina i chichocząc z własnego żartu.
– Ty tak
na nas wpływasz. – Przełknąwszy naleśnika (co nie działo się często), Taehyung
posłał mu uśmiech.
– Co,
jestem zbyt otwarty z tym, kiedy robię kupę? – Tancerz wyciągnął dłoń w próbie
pogłaskania najmłodszego bety, lecz dał sobie spokój, zauważywszy, jak Jungkook
stara się mu zablokować dostęp do jego głowy twarzą. Alfa uśmiechnął się na
zwycięstwo.
– Jesteś
po prostu gównem, Hobi – powiedział Jimin, przybijając piątkę z Taehyungiem.
Yoongi parsknął śmiechem.
– Nawet ty
przeciwko mnie, Jiminnie? – Hoseok wydął wargę, ciągnąc wokalistę za ucho.
– Cały
zespół jest przeciwko tobie – wciął się Namjoon. Banan nadal nie zszedł mu z
twarzy, lecz przytrzymał go już nie Seokjin, a reszta zespołu. Jezu, jak on ich
kochał. Sytuacja byłaby idealna, gdyby jeszcze najstarszy tu był… – Co z
Seokjinem?
– Żyje.
Obudził się jakoś nad ranem i wstał po coś do jedzenia. – Hoseok oparł twarz na
dłoni, pilnując, by łokieć mu nie spadł z oparcia siedzenia.
Hoseok
zawsze wiedział, co się dzieje o jakichś podejrzanych godzinach. Nikt nie
wiedział skąd, ale wszystko wiedział.
– A jak
cieczka?
– Daliśmy
mu taką porcję tabletek redukujących, że to chyba niezdrowe i powoli mu mija. W
sensie, wnioskuję to— Kurwa, no, czemu przez ostatnie kilka miechów wszyscy tak
na mnie łypią?! Mam coś na twarzy? Nie? Bo ty masz, kurwa, wielkiego syfa! Jeb
się! Myślisz, że skoro jesteś alfą to możesz tak się gapić?!
Namjoon
zamrugał.
– Idziemy,
Tae!
Taehyung
chyba jedyny ogarniał sytuację. Podniósł się do siadu, złapał Jimina za
nadgarstek i pokazawszy reszcie grupy środkowy palec, wybiegli. Chuj wie gdzie.
– Uciekli
z domu? – przełamał ciszę Namjoon. Ich spojrzenia wypalały dziurę w drzwiach
wejściowych.
– Jak
nastolatki chcące pokazać, że są niezależne. – Yoongi powolnie wziął łyka kawy.
– Nie masz
zamiaru za nim iść? – spytał najmłodszy. Szarowłosy uniósł brew. Czy ktoś go
właśnie spytał, czy ruszy dupę?
– Nie, ale
ty pójdziesz.
--
W ten sposób
Jungkook został wysłany na jakąś podejrzaną misję. Po drodze chuj wie dokąd
dostał jeszcze sms-a, że Jimin wrócił, ale Taehyung się zgubił. Kurwa, jak
miało to podnieść mu skilla w traktowaniu omeg? Jego misją było odnalezienie
bety! I to jeszcze na maksa spierdolonej bety! Nawet nie powiedział nic, co
mogłoby sprowokować któregoś z dwójki.
– Życie
jest do bani – mruknął.
Oczywiście,
żeby nadać sytuacji smaczku, Taehyungowi padł telefon. W takim razie trzeba
było chłopaka znaleźć. Sam przyszedłby po dłuższym czasie, o ile by przyszedł.
Mówimy tu przecież o Kim Taehyungu. Jeśli zaprzyjaźniłby się z urojonymi
wróżkami leśnymi to kaplicha.
Wciąż,
dwadzieścia minut od domu nie wiedział już, co z sobą zrobić. Kompletnie.
Pokręcił się trochę po Seulu, wstąpił do kilku potencjalnych sklepów (jeden
spożywczy, jeden budowlany, dwa pamiątkarskie i jeden wędkarski) i nie miał
pojęcia, gdzie dalej pójść.
Nie
zorientował się nawet, że nogi go prowadziły do randomowej cukierni. Doszedłszy
do wniosku, że nie ma już szans na odnalezienie miłości swojego życia, że nie
zdziwi go ciało płynące rzeką lub trup w dywanie, wszedł do środka.
– Rurkę z
bitą śmietaną – westchnął. A może popełni samobójstwo? Może powinien wepchać
sobie tę rurkę do gardła i się nią udusić?
Kasjer
dziwnie się na niego spojrzał, ale podał mu tę jebaną rurkę z bitą śmietaną.
Zapłacił i bez żadnego słowa, usiadł przy stoliku w kącie. Po pierwszym kęsie
doszedł do wniosku, że jak już zapłacił to nie ma sensu marnować deseru na
samobójstwo. Potem najwyżej weźmie przykład z Magika, czy coś.
Ciekawe,
jak zareaguje zespół, gdy im powie, że stracili Taehyunga.
–
Jungkookie! Skąd wiedziałeś, że tu przyjdę?
Czy on
jest już tak pogrążony w smutku, by mieć zwidy? Czy on jest jak ta kobieta z
„Romantyczności” Mickiewicza? Czy on się zmienia w kobietę?!
Ale on nie
chce, by na niego wołali „dżender”!
–
Jungkookie, żyjesz?!
– Jestem
Jungkooka!
– Czyli
jednak to ja mogę być tym ruchającym?!
Młodszy
westchnął. Wymarzony Taehyung nie zaczynałby tego tematu.
– Przypominam
ci, że masz udawać omegę. Taką pogodną, uległą omegę.
– Wiem. –
Beta uśmiechnął się szeroko, zajmując miejsce naprzeciwko Jungkooka. – Dlatego
pomogłem ci w poszukiwaniach mnie i sam przyszedłem.
Młodszy
parsknął śmiechem. Serce mu się zamieniło w wulkan strzelający lawą, a komary i
szarańcze postanowiły zrobić reaktywację w jego jamie brzusznej, kiedy
wokalista spojrzał na niego spod rzęs i posłał mu jeszcze jeden uśmiech. Tym
razem nie pokazywał zębów, a jego oczy nie były zmrużone od śmiechu. Wyglądał
prawie na zakochanego. Jungkook zaczął rozważać scałowanie mu tego wyrazu
twarzy.
W zamian
wziął potężnego gryza rurki.
– Chcesz
kawałek? – spytał z pełnymi ustami. Nie czekał jednak na odpowiedź i wcisnął
drugiemu rurkę do gardła.
Beta wydał
z siebie jakiś krztuszący dźwięk, po czym zdawał się opanować sytuację. Raper
nie mógł się powstrzymać przed gapieniem się na jabłko Adama Taehyunga, kiedy
połykał. Nie wiedział, czy bardziej chciał, by przełykał coś innego, czy wolał
lizać tamtejsze okolice.
– Ty no,
zajebiste. – Starszy powrócił do szerokiego uśmiechu, wyciągając rurkę w stronę
alfy. Ten pokręcił głową. Deseru zostało na jednego gryza. Mimo wszystko złapał
tę superową przekąskę między palce, wsadził połowę między wargi wokalisty, lecz
zanim Taehyung zdążył się zagryźć, nachylił się i odgryzł drugą połowę.
Tak, ich
wargi się spotkały.
Jeon
Jungkook, ty szarmancki skurwielu.
--
– Młody,
zamoczyłeś już?
Jungkook
odwrócił się z jękiem. Yoongi i Jimin siedzieli przytuleni na kanapie,
oglądając jakiś film, który wyraźnie średnio interesował któregokolwiek z nich.
Wokalista spojrzał na swojego chłopaka z uśmiechem jakby miał spytać o to samo,
po czym poklepał miejsce koło siebie.
– Właśnie,
widzieliśmy, jak wbiliście do domu, liżąc się – dopowiedział młodszy beta.
–
Widzieliście? – Jungkook wytrzeszczył oczy. Szarowłosy zaczął się zastanawiać,
czy zaraz mu białka nie wypadną.
– Cały
zespół widział. – Yoongi uśmiechnął się leniwie.
– Cały? –
Alfa niepewnie usiadł na wyznaczonym miejscu.
– Cieczka
Seokjina skończyła się tak koło siedemnastej, więc tak, cały. Poza wami,
oczywiście, bo byliście tak zajęci, że nawet nas nie zauważyliście. Ale nie
martw się, reakcja to była głównie „wreszcie”.
Najmłodszy
zagryzł wargę, czując, jakby ktoś mu polał wrzątkiem po policzkach.
– Dobry
był? – Przywrócił go na ziemię głos szarowłosego.
– Nie
uprawialiśmy seksu! – zaprotestował Jungkook. Jimin wzdrygnął się, a starszy
raper zrobił kwaśną minę.
– Ale weź
ty opanuj głos, te słynne alfa-tony działają tylko jak się ich umie używać –
burknął Yoongi. – Ty brzmisz jak gimbus z mutacją.
Najmłodszy
sapnął z irytacją i wydął wargę.
– No,
powracając do Taehyunga, musisz być przygotowany na kilka rzeczy – uśmiechnął
się Jimin. Brunet odwzajemnił uśmiech i spojrzał się na niego z wyczekiwaniem.
– Nieważne, co pierdoli, on jest typowym bottomem.
– Myślę,
że jeszcze tego nie zczaił, Chim. – Szarowłosy poklepał go po plecach. Jego
chłopak posłał mu lodowate spojrzenie.
– No nie
wiem, czasami ludzie starają się zataić bycie na dole i nawet znam takiego
jednego, siedzi koło—
Yoongi
zatkał mu usta pocałunkiem. Jungkook westchnął, wywracając oczyma.
– No, w
każdym razie, Tae ma busz w majtach. – Jimin odwrócił się z powrotem do naszego
bohatera. – Więc się nie wystrasz.
– Za to
możesz przygotować kosiarkę.
– Yoongi,
litości. Czemu ja w ogóle z tobą jestem?
– Nie
pamiętasz jak świetnie robię loda?
– Nie,
chcesz mi przypomnieć?
– Czy
moglibyście dokończyć zanim będziecie się tu ruchać? – Jungkook uniósł brew.
Nie poruszał go już ten widok. Musiał oglądać jak twarz Jimina jest pożerana
tak średnio z pięć razy dziennie.
– No, o
czym my to… – Beta zamrugał, starając się zignorować Yoongiego chuchającego mu
w ucho.
– Masz
wejść do dżangli – pomógł mu raper. – A my ci w tym pomożemy.
– Taehyung
w jakiejś części się wciągnął w to robienie za omegę, nie? – Jimin spojrzał na
niego w poszukiwaniu potwierdzenia. Alfa przełknął ślinę i powoli skinął głową.
– Omegi mają cieczki.
To był
pakt z szatanem, wiedział o tym.
--
Sposób na
cieczkę oczywiście był po domowemu. Przepis zapodał Jimin. Potrzebujemy
wibrujących kulek analnych, pierścienia na penisa i lubrykantu. Dużo
lubrykantu.
Taehyung,
po przedstawieniu planu, nie miał żadnych obiekcji. Jebany masochista.
Dwie
godziny siedział z tym w knajpie. Wyglądał, jakby miał jednocześnie owsiki,
cholerę i gorączkę. Seokjin najpierw się pytał, co mu dolega. Potem tylko go
upominał, by się zachowywał.
–
Zajebiste – jęknął beta z pełnymi ustami.
–
Powtarzasz to przy każdym kęsie. – Namjoon zmarszczył brwi.
– To żeby
moje jęki nie były podejrzane – uśmiechnął się szeroko Taehyung.
Och.
Och.
Teraz
pokerowa mina Jungkooka i śmieszki Jimina i Yoongiego nabrały sensu.
– Co? –
wydusił Seokjin. Hoseok spojrzał się na parę bet jak na zdrajców.
–
Mieliście mi powiedzieć, jak będziecie coś szykować – pufnął tancerz, krzyżując
ręce.
–
Taehyung, co się dzieje? – syknął omega, złapawszy go twardo za ramię.
– Uch, mam
w dupie—
– Sraczkę!
Chce jęknąć, bo czuje, że go jelitówka bierze! – wtrącił się Jungkook.
Wokalista
posłał mu szeroki uśmiech.
– Chodź,
Jungkookie, idziemy do dormu się wysrać!
--
Jungkook
jebnął starszego o pierwszą lepszą ścianę przedpokoju. Taehyung, jak to
podniecona osoba, wydzielał trochę intensywniejszy zapach i Jezu, teraz alfa
był w stanie wyniuchać truskawki. Nie miałby nic przeciwko zjedzeniu drugiego.
– To nie
była najseksowniejsza pogadanka – parsknął wokalista, choć w jego śmiechu było
słychać, jak ciężko mu się oddychało. Młodszy spojrzał na niego z uśmieszkiem.
Mógł udawać twardego (no, w pewnym sensie nie musiał udawać), ale nogi mu już
miękły.
Jungkook
nie protestowałby, gdyby tamten nie mógł już stać i osunąłby się na kolana.
Trzeba by było jakoś spożytkować tę sytuację, nie? A raper miał już ładnie
ułożony plan „co zrobić, gdyby doszło do obciągania”.
Jego
fantazje zostały przerwane pocałunkiem. Głodnym, desperackim. Czuł męskość
drugiego na swojej i uderzyła go świadomość, że jego wiecznie wesoły, radosny i zazwyczaj odległy erotyzmowi
Taehyung był tuż przy nim, boleśnie twardy i potrzebujący więcej. Że to jego
Taehyung patrzył na niego spod rzęs. Że zaraz ma zamiar się związać z jego
Taehyungiem.
– Mój –
szepnął raper, ciągnąc drugiego do sypialni dzielonej z Namjoonem. Miejmy
nadzieję, że nie wrócą przed dwudziestą trzecią. – Mój – zamruczał, położywszy
betę na łóżku. Potarł policzkiem o klatkę piersiową starszego, rękoma wodząc po
jego bokach. Beta wplótł mu palce we włosy, jęcząc słabo i wypychając biodra.
– Twój,
twój, ale jeśli mamy się już bawić w alfę-omegę to się pośpiesz – wydyszał
wokalista, ocierając się o udo Jungkooka. – Z omegami nie można się droczyć, a
przeżyłem już dwa suche orgazmy.
– Och. –
Elokwentnie, młody. Podnieca cię myśl, że facet z twoich mokrych snów doszedł
na sucho. Jakbyś wcześniej nie mógł się tego domyślić. Do tego ten wyraz twarzy
i zmiana twardości penisa z drewna w żelazo… Czysta inteligencja.
Kiedy
słowa drugiego wchłonęły mu się w mózg, raper przystąpił do akcji. Złapał za
t-shirt starszego i ściągnął go, nie mogąc oderwać oczu od lekko zarysowanych
mięśni brzucha. Mógł nie mieć sześciopaka jak Jimin, ale wciąż ruchable. Nie
powstrzymał się przed wyznaczeniem językiem ścieżki od mostka aż do drogi do
nieba Taehyunga. Parsknął cicho, przypominając sobie, jak Jimin krzyknął za
nimi „nie bądź Sebastian, wchodź do dżangli!”.
– Co? –
prychnął beta, lecz raper tylko wzruszył ramionami.
– Nic,
nic. – Uśmiechnął się promiennie, scałowując wydętą wargę starszego. Jedną ręką
objąwszy policzek, drugą Jungkook zawędrował do jego męskości. Jego uśmiech
poszerzył się na głęboki jęk, który otrzymał w zamian za dociśnięcie dłoni.
– Proszę,
Jungkookie – wysapał Taehyung. Poczuł, jak dreszcze mu tańczą po ciele, gdy
alfa ścisnął go przez dresy. – Kurwa, jestem blisko.
– Nie
dochodź teraz. – Młodszy powrócił na dół, mając przed oczyma penisa chłopaka.
Mruknął, usłyszawszy buczenie zabawki w Taehyungu. – Nie dochodź beze mnie,
dobrze?
– To może
byś to, kurwa, wyjął? – Wokalista popatrzył się na niego spod byka, lecz groźny
imidż szybko zrujnowało odrzucenie głowy do tyłu i przeciągły jęk, gdy Jungkook
go ścisnął już nie przez dresy.
– Och,
omega tak mówi do alfy?
Czy drwina
powinna brzmieć tak kurewsko seksownie? Taehyung zakwilił słabo, zagryzając
wargę.
– Zaraz
ten omega ci… – Starszy tu wziął głęboki oddech, bo drugi postanowił ścisnąć mu
pośladki oraz pomuskać penisa ustami. Nadal, kurwa, przez spodnie. Do tego te
nieustanne wibracje. Gdyby to wszystko nie miało tego błogiego posmaku, miałby
ochotę umrzeć. – Wpie—ach! Wpierdoli! Pośpiesz się, albo to ja cię będę ruchał!
Jungkook
posłał mu kolejny prześmiewczy uśmieszek, lecz tym razem posłuchał bety. Zsunął
spodnie wokalisty do kolan. Oznajmiwszy, że do końca ma je zdjąć sam, złapał za
własną koszulkę. Nie omsknęła mu się przygryziona warga Taehyunga.
– Komuś
się podoba widok? – Usiadł okrakiem na udach drugiego i połączył ich usta w
pocałunku. – Przecież tyle razy mnie widziałeś bez koszulki, Tae.
– I za
każdym razem miałem wrażenie, że zejdę na zawał, dziękuję bardzo – burknął
starszy, nim zaatakował wargi alfy własnymi. Rękoma rozpoczął wędrówkę po jego
plecach.
Zamruczał,
czując, jak mięśnie się spinają i rozluźniają pod jego dotykiem. Gdyby nie
(wibrujące!) kulki analne, chciałby spędzić więcej czasu na zwyczajnym
podziwianiu efektów lat pracy na siłowni. Tak, jak nigdy nie rozumiał, po co siedzieć pakować, skoro można
w tym czasie robić o wiele fajniejsze rzeczy (np. podglądanie Yoongiego
bawiącego się My Little Pony, niezapomniany widok), tak teraz zaczynał to rozumieć.
Teraz czuł, jak wielkie wrażenie może zrobić trochę tkanki mięśniowej.
– Zdejmuj,
zdejmuj – wyjęczał, ciągnąc za materiał w okolicach pośladków rapera.
Jungkook
uśmiechnął się po raz enty, zszedłszy z drugiego oraz ściągnął dresy i bokserki
na raz. Starszy szerzej otworzył oczy i cicho zapragnął, by to nie kulki analne
się teraz w nim znajdowały, a to cudo przed nim.
–
Zajebisty. – Teraz to Taehyung miał czas, by zabłysnąć. – Ale serio,
wykurwisty. W kosmos wyjebany. Tak, w kosmos! W końcu gwiazdy zobaczę, hehe.
Młodszy
parsknął śmiechem, zsuwając skarpetki i powracając do wokalisty. Od jakiegoś czasu penis mu rósł jak szalony.
Kiedy obudził się jako alfa, zrozumiał dlaczego.
– No, to
teraz pora na ciebie, nie? – Jungkook powrócił na kolana wokalisty, bawiąc się
gumką od jego bokserek. Opuścił wzrok i uśmiechnął się na widok namiotu z mokrą
plamką na górze. Taehyung, trzeba było przyznać, też najmniejszy nie był.
Nakreślił
paznokciem po miejscu, które przykrywał ciemny punkt. Uśmiechnął się szeroko,
gdy starszy jęknął głośno. Podrapał jeszcze pobliskie okolice. Czuł, jak brunet
ciągnie go niekontrolowanie za włosy i ściska mu pośladek. Sam sapnął.
Doszedłszy
do wniosku, że dość już pomęczył chłopaka (tak naprawdę to Taehyung męczył się
przez ostatnie dwie godziny), powoli ściągnął z niego bieliznę. Hobbici mieli
przed czym ostrzegać.
Przydałyby
się nożyce ogrodowe.
Jungkook
jednak, prawdziwy Tarzan, przedostanie się przez dżanglę. Przynajmniej miał
taką nadzieję. Usadowił się między rozłożonymi udami chłopaka, oceniając
sytuację. Mogło być gorzej. Nie widział, by w lesie zamieszkał jakiś zwierz.
No, poza samym pytongiem. Pomimo gąszczy, złapał za trzon chłopaka, tuż nad
pierścieniem na penisa. Wystawił język, chłeptając wokół korony i poczekał
chwilkę, aż kropla spermy na niego ścieknie. Ledwo poczuł smak. Chciał więcej.
–
Jungkook, nie, proszę, zdejmij to. – W międzyczasie Taehyung zaczął wić się z
przyjemności. Stał się jęczącym chaosem, a strużka białej substancji spływała
aż do włosów łonowych. – Proszę, zaraz oszaleję, zdejmij ten pierścień, błagam,
Jungkookie, potrzebuj—
Młodszy
starał się nie jęknąć. Naprawdę się starał. Jego starania poszły na marne, bo,
kurwa, jego Taehyung był taki uległy, taki potrzebujący – on błagał. Jego,
jego, jego.
– Tylko
wyjmę te kulki analne, okej? – Spytał, podnosząc się i składając motyle
pocałunki na klatce piersiowej, obojczykach, żuchwie, skroniach wokalisty. Ręką
sięgnął do jego wejścia i wcisnął randomowe przyciski (za pierwszym razem udało
mu się wyłączyć wibracje!), złapawszy za rączkę. Zmarszczył brwi, czując, że
jest w jakimś dziwnym kształcie. Gdy wszystkie już wyszły, czemu towarzyszył
jakiś mokry dźwięk, odważył się spojrzeć.
Oczywiście,
że jego kulki analne będą z jakimś spierdolonym stworkiem.
Taehyung
jęknął (och, kiedy on tego nie robił) z niezadowoleniem. Alfa zachichotał i
położył zabawkę gdzieś obok.
– Nie
martw się, Tae, zaraz cię wypełnię moim zajebistym, serio wykurwistym,
wyjebanym w kosmos, czy jak ty to, chujem. – Jungkook cmoknął go w usta. Beta
parsknął śmiechem.
– Tak nie działa
dirtytalk.
– I tak to
kochasz. – Raper połączył ich w słodkim pocałunku, tym razem łapiąc za
pierścień na penisa. – Teraz to zdejmiemy. Nie chcemy, by to ci przeszkadzało,
nie?
I
wokalista mógł tylko kiwać głową. Chciał tego wszystkiego, o czym mówił
Jungkook. Chciał jego męskości, chciał dojść, chciał seksu. Ta jego bardziej
romantyczna strona chciała też związania się z młodszym. Może niekoniecznie, by
alfa od razu go sobie przywłaszczył, ale nie mógł się już doczekać stania się
jednością z raperem.
I
wiedział, że Jungkook też tego chciał.
Wziął
głęboki oddech, gdy wreszcie zdjęto to kurestwo z jego członka. Wreszcie wolny.
Taehyung
sięgnął po pierwszą lepszą poduszkę i podstawił ją sobie pod tyłek. Chuj, że
alfa będzie potem na niej spał. Trzeba żyć chwilą!
Raper
spojrzał na niego z szerokimi oczyma, gdy rozłożył szerzej nogi. Wtedy chyba
doszła do niego ta cała sytuacja. Że tak doszła doszła, nie że „o mój boże, on
serio jest twardy przeze mnie”.
Właśnie
miał zamiar wyruchać bohatera swoich mokrych snów i zarazem be ef ef.
Chłopaka,
w którym był po uszy zakochany.
Nie mógł
tego spierdolić.
–
Lubrykant? Kondomy? – spytał z szerokimi oczyma. Beta zmarszczył brwi.
–
Lubrykantu we mnie wystarczająco Jimin nawalił. – Jungkook spojrzał na wejście
chłopaka i zobaczył, jak łoniaki w tamtej okolicy ma posklejane jakimś płynem.
Czyli stąd ten dźwięk przy wyjmowaniu kulek analnych. – Co do kondoma to w
ciążę nie zajdę, a nie chcesz zobaczyć, jak to jest się z kimś związać? Że
wiesz, tylko się zakleszczyć.
– Okej –
westchnął raper. Policz do dziesięciu, młody. – Okej.
– To
wszystko takie nowe, nie? – Starszy posłał mu ciepły uśmiech. – Dla mnie też.
Zawsze się ruchałem z betami, raz z omegą.
– Ja z
betą, dwa razy. I wtedy nie miałem węzła… – Jungkook zagryzł wargę.
– Będzie
okej, Jungkookie! Nie będę się śmiał, jeśli dojdziesz za szybko, czy coś. Więc
teraz się pośpiesz i we mnie wejdź.
Więc alfa,
złapawszy drżącą dłonią za trzon, odmówił jeszcze krótkie „O Shizusie” i zaczął
napierać na wejście. Nawet nie musiał napierać. Poczuł nagle, jak czubek jest
gładko pożerany przez ciepłe, ciasne i mokre ciało. Zakwilił, używając każdego
grama samokontroli, by nie wcisnąć się do środka w całości.
Skoncentrowany
był jednak na twarzy Taehyunga. Wokalista miał na ustach błogi uśmiech.
Jeszcze
niczego nie spierdolił. Chyba. Może się nadaje na alfę?
– Czym ty
się tak stresujesz, skarbie? – spytał starszy, oplatając ręce za szyją drugiego
i przyciągając go bliżej, po czym potarł o siebie ich policzkami. Jungkook miał
wrażenie, że zaraz się rozpłynie od czułości. – To tylko ty i ja. Nic mnie nie
boli, jest super, wykurwiście, po prostu łał.
Raper
spojrzał na niego niepewnie, po czym powoli wsunął się do końca.
– Ojej –
jęknął cicho Taehyung.
– J-Jak
ciasno. – Młodszy zacisnął oczy, na oślep chwytając za udo drugiego i oplatając
je sobie w pasie.
– Ruszaj
się, Jungkookie. – Wokalista potarł nosem skroń chłopaka. Uśmiechnął się z
zadowoleniem, gdy tamten wykonał rozlazłe pchnięcie. – Gdzie ten wielki, groźny
alfa, który kilka minut temu próbował dirtytalkować?
– Zaraz
powróci, po prostu go stres zeżarł – Jungkook poprawił włosy. Złapawszy za
biodra starszego, wysunął i wsunął się jeszcze raz.
Jezu,
chyba nigdy nie zapomni tego gorąca. W życiu nie czuł się tak cholernie dobrze.
Mógłby tak robić przez następne kilka dni. Serio, nie miałby nic przeciwko.
Może powinien podziękować Yoongiemu i Jiminowi?
Pojebało
go.
Nachylił
się po pocałunek i wplótł jedną rękę we włosy starszego. Odkąd pocałowali się
wtedy po raz pierwszy, lizanie się stało się ich nowym hobby. Gdy tylko mieli
odrobinę prywatności, ich wargi samoistnie się odnajdywały. Yoongi trochę
ponarzekał, ale zamknął paszczę, kiedy para przypomniała mu o tym, jak naszli
go z Jiminem na ruchaniu się w kuchni.
– Mogę
przyśpieszyć?
Taehyung
wywrócił oczyma. Czy młodszy naprawdę nie zauważył, jak bardzo wypychał biodra?
Postanowił
to przemilczeć.
– Ta –
sapnął. Odrzucił głowę w bok, gdy nadeszło pierwsze mocne pchnięcie. Przez jego
ciało przeszedł dreszcz. Poruszył biodrami przed następnym i… – O kurwa, tutaj!
Jungkook
uśmiechnął się nonszalancko, wodząc palcem po całej długości jego członka.
Wokalista skręcił się z przyjemności. Raper popukał opuszkiem o czubek, zanim
przeniósł się na sutki bety. Skręcił prawego, a złożywszy ostatni krótki
pocałunek na ustach drugiego, lewego zaatakował zębami.
– Mocniej,
skarbie – wyszeptał Taehyung. Sam nie wiedział, o co mu dokładnie chodziło –
pchnięcia, pieszczoty piersi, czy uścisk na biodrze. Chyba miał na myśli wszystko.
Młodszy go
zrozumiał.
Zacieśnił
rękę na boku chłopaka, zagryzł się na sutku, a jego ruchy nabrały prędkości.
Wokalista zadrżał.
– Jezu,
Jungkook – jęknął, nachylając się po kolejny pocałunek. – Nie wytrzymam dużo
dłużej.
– Spoko,
ja też – sapnął młodszy. Nie zamykał już ust, nawet do pocałunków. Oddychało mu
się coraz ciężej i czuł, jak jego węzeł powoli rośnie. – Tae, czy…
–
Oczywiście. – Taehyung założył i drugą nogę za pas rapera, czując, jak jego
penis wchodzi głębiej. – Kurwa – wydyszał.
Oddech alfy
łaskotał go w ucho i wręcz słyszał, gdy tamten się uśmiecha. Zakwilił słabo, po
czym Jungkook postanowił się na nim zagryźć. Od zawsze miał wrażliwe uszy.
Wydał z
siebie coś między krzykiem, a jękiem. Drżał. Młodszy stęknął, kiedy mięśnie się
skurczyły wokół niego. Podstawa penisa stała się odczuwalnie szersza. Nie na
tyle, by bolało, lecz jeszcze trochę, a zaczną się problemy z poruszaniem się.
– Ja
pierdolę, Jungkookie. – Ręka bety niekontrolowanie zjechała na plecy drugiego,
gdzie pozostawiała czerwone ślady paznokci. Młodszy zakochał się w tym uczuciu.
Z resztą, zakochał się we wszystkim, co jest związane z Taehyungiem.
– Ja też,
ja też – wyjęczał, jeżdżąc otwartymi ustami po szyi wokalisty. Podroczył się
zębami z obojczykami, uważając, by nie zagryźć się za mocno. Mieliby problemy.
Zaraz
dojdą, obydwaj o tym wiedzieli. Jungkook z całej siły starał się stłumić
potrzebę przywłaszczenia bety i ugryzienia go z tą intencją. Ślinka mu ciekła
na myśl o drugim z blizną w kształcie jego zębów. Kiedyś to zrobi.
Złapał
dłońmi za biodra chłopaka, zaciskając się na nich i koncentrując się na
doprowadzenia ich obydwu do orgazmu. Jego pchnięcia były płytkie, uniemożliwiał
je węzeł, ale stawały się coraz szybsze. Starszy podziękował Bogu za te
wszystkie lekcje tańca.
– Boli, –
stęknął beta, lecz, zobaczywszy przerażenie w oczach rapera, szybko dodał: – to
normalne, nie przejmuj się.
Młodszy
skinął niepewnie głową i chwała Bogu, że nie zaprzestał ruchów. Podstawa jego
męskości urosła do niemal pełnych rozmiarów i Taehyung miał łzy w oczach, ale
kurwa, dlaczego to było takie przyjemne?
Jungkook
nie mógł już się wysuwać, więc po prostu kręcił biodrami i ocierał się o
prostatę drugiego, jedną ręką bawiąc się z penisem wokalisty. Beta zakwilił od
intensywności pieszczot. Chwilę później doszedł, topiąc się w falach emocji i
eksplozjach kolorów.
Jego
skurcze doprowadziły i rapera do orgazmu. Skończył ze stękiem imienia
starszego. Taehyung nie wstrzymał uśmiechu na ten dźwięk, po czym połączył ich
w długim pocałunku.
– No to
teraz musimy ze sobą wytrzymać jakiś czas – zaśmiał się beta, kręcąc tyłkiem i
czując, jak węzeł nie ma zamiaru puścić.
– To nie
będzie problem – odwzajemnił uśmiech Jungkook, zasypując żuchwę starszego masą
pocałunków. Chwilę później zabrał się za smyranie nosem szyi drugiego.
– Co jak
przez ciebie będę jebał psem? – Wokalista wplótł palce we włosy alfy i zaczął
masować skórę głowy.
– Taki
jest plan – zachichotał raper, pomrukując na przyjemne uczucie. – Wątpię, by ci
to przeszkadzało.
– Prawda.
Taehyung
nachylił się po jeszcze jeden pocałunek. Ten był inny. Bardziej uczuciowy,
dłuższy. Młodszy poczuł, jak kręci mu się w głowie, a chmara szarańczy powraca
do jego brzucha.
– Uch,
Tae… – zaczął, zagryzając wargę. – Skoro już ze sobą spaliśmy, to może… –
dokończył gestem ręki. Wokalista uniósł brew. – No wiesz, może będziemy razem?
Taehyung
parsknął śmiechem. Czy on go wyśmieje? O Jezusku…
–
Myślałem, że jesteśmy razem od kilku dni – wyznał, uśmiechając się szczęśliwie
do Jungkooka. – Ale, o ile to oznacza dropnięcie całego tego alfa-omega,
pewnie.
--
Jungkook
wyszedł z sypialni po szklankę wody. Kątem oka zauważył siedzącą na kanapie
resztę zespołu. Jego wzrok przykuli trzymający się za ręce Seokjin i Namjoon.
Wreszcie.
– I jak? –
zawołał Yoongi, nie odrywając wzroku od telefonu.
Młody alfa
uśmiechnął się głupawo.
– Wszedłem
do dżangli.
–
JAPIIEEERDOLE
OdpowiedzUsuńDOSZLAM
SUCHO I MOKRO NARAZ
ESTERA JAK TY TO ROBISZ
Kocham YoonGiego w tym opowiadaniu, chociaz to moj ub, wiec nie tylko w opowiadaniu.
Jin jako omega chrysteeee panie
Namjoon taki wladczy jest dla mnie wena na dzien dzisiejszy
Kocham tego shota
Chociaz to moj pierwszy raz z ta tematyka i poczatkowo mialam problem z alfami, omegami i betami. Niewazne.
Jesli cos jeszcze masz podobnego to polec, prosze
i pamietaj ze ja kc twoje shociki
(Ps. Zapisalam sobie w notesie chyba z piec twoich genialnych tekstow, serio)
Dzięki za komentarz!
UsuńJak jest Suho to jest mokro, wiadomo. Przynajmniej u mnie ;]]
Zawsze staram się robić Yoongiego na cichacza zabójcę. On mi się kojarzy z takim typem.
Jin jako omega to życie takkkkkk A niestety w większości ficzkow gdzie nie jest głównym bohaterem przedstawiają go jako alfe??? Pojebało ich.
Starałam się tłumaczyć to au jak tylko mogłam w środku fika, bo wiem, że polskie a/b/o można policzyć na palcach jednej ręki i czytelnicy mogą się w tym nie orientować. Do tego tutaj nie miałam możliwości wykorzystać potencjału omegaverse'a. Jaka szkoda, chyba trzeba będzie to nadrobić! Nikomu się nie stanie krzywda od namjinowego sequela, w którym bym się zagłębila w te wszystkie cieczki, przywlaszczania i dynamikę Alfa/omega:>
Mogę polecić sporo, ale po angielsku.
Ja wiem, że ty kc moje szociki. Ja kc ciebie cmok cmok
Cieszę się, że się podobało i chyba nie muszę cię zapraszać do śledzenia mojej twórczości! Zaspojleruje, że teraz będzie powrót B ambitnej serii wowo
HURAAAA AMBITNA SERIAAAAA
Usuńbedzie wiecej YoonMinow prawda? I VKookow? Ja juz mam tyle teorii, serio, serio
Ps. DLACZEGO tak skutecznie przekonujesz mnie do Jina? Zaczynam go lubic :v
W b ambitnej serii? Planuję więcej yoonminów, z wikókiem nei wiem jak, ale to p l a n u j ę. P l a n o w a ł a m, że głównymi bohaterami będą Seokjin i Namjoon. Ups, w trakcie pierwszego rozdziału wymyśliłam Josha, czyli okazuje się, że kluczową dla fabuły postać!
Usuń...Czyli moje opowiadania od pewnego czasu żyją własnym życiem. Miałam przez to problemy z "Jebiesz psem" bo w momencie, w którym Hoseok miał zabrać Taehyunga gdzieś tam, konwersacja zeszła... na rozmowy o sraniu i Jimin się wkurwił na wszystkich, po czym wziął Tae i spierdolił. Koniec końców niby powróciłam jakoś do sytuacji wyjściowej (oryginalnie sytuacja, w której Namjoon się budzi miała prowadzić bezpośrednio do smuta, porównaj co wyszło), ale przy okazji ficzek dostał +1,5k słów, czy cos w tym stylu. Nie, żebym żałowała. Wyszło śmisznie.
Zeszłam z tematu.
Nic nie mogę obiecać. W sensie, mam te 10 stron (zeszytowych, żeby nie było) opisów całej serii plus dwie kartki spisu wydarzeń (ta seria nie będzie aż tak obszerna, na jednej mam niemal to samo co na drugiej, ale bardziej od strony kuchni i tak, żebym wiedziała, o co chodzi, żeby nie było x2), ale prawdopodobnie większość rzeczy stamtąd i tak zmodyfikuję.
Wat nie lubiłaś Jina jak smiesz Jezu
No bo oppy nie lubić???? To jest najcudowniejsza osoba na świecie??? Jest matką piątki, szóstki, albo trójki, jak kto woli i świetnie wychował każde dziecko????
Ub, sry.
Cieszę się, że pomagam Ci się do niego przekonać. Oppę trzeba kochać.
Ale sie rozpisałam ew
Jezusie, ciesze sie ze masz tyle motywacji i planow. Ja zlapalam writers blocka potwora i nie potrafie. Mimo ze mam cale swoje opowiadanie opisane, to utknelam w martwym punkcie i nie potrafie ruszyc dalej, a mi sie znajomki upominaly juz. No nie moge, i tyle.
UsuńJezus, ja tak kocham te twoje opowiadania, niewazne czy shoty, czy te dluzsze. Wszystkie kocham i przezywam jak cholera
Poraz pierwszy skomentuje, ale przeczytałam stąd już wszystko. I chce ,żebyś wiedziała,że cudownie piszesz. A co do tego one shota to jest cudowny. Tylko troche Namjinów mało, a ich zawsze musi być dużo. To taka piękna parka. Chce ten sequel i będę wytrwale na niego czekać, tego możesz być pewna. A co do omegaverse'a i możesz polecić po angielski jakieś fiki. Chętnie poczytam,nawet jak po angielsku. Biore wszystko, bo w cholere zainteresowałaś mnie tą tematyką. >.<
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zdecydowałaś się skomentować! <3
UsuńBuzi buzi cmok cmok na dzień dobry
Cieszę się też, że się podobało! Staram się jak mogę, jeśli chodzi o pisanie, bo pasja i te sprawy. Chociaż nie lubię używać słowa pasja. Zbyt poważne jest na mój wiek.
Namjinów z założenia miało być od chuja, ale jakoś tak wyszło. Nadrobię sequelem, cnie. Tylko z tym sequelem to trochę poczekasz, bo najpierw rozdział czy dwa b ambitnej serii, którą zachęcam śledzić!
Dobrze, że mój ficzek jest w stanei tym zainteresować, bo Polska potrzebuje tego więcej. Zdecydowanie. A tutaj, tak, jak wyżej wspomniałam, nie wykorzystałam nawet potencjału omegaverse'a. Nie mówię, że namjinowe PWP, które planuję go wykorzysta, ale może kiedyś jakaś seria..? Kocham a/b/o, serio.
Mogę Ci polecić sporo tego, ale chcesz tutaj, czy na jakimś fb?
Dziękuję ślicznie za komentarz!
Z niecierpliwością czekałam na tego ficzka. Przyznam ci się, że trafiłam na twojego bloga całkiem niedawno i chętnie czytam twoje dzieła, bo naprawdę warto. Masz talent i potrafisz pisać smut dodając do tego dobry humor. Nie wiem juz nawet ile razy uśmiałam się, czytając tego ficzka. W końcu potranowiłam sie tu ujawnić, bo wiem jak autorzy lubią widzieć u siebie komentarze.
OdpowiedzUsuńNie trać talentu tylko mi tutaj!
Yoonmin tutaj był obłędny i mogłabym liczyć na jakiś dodatkowy rozdzialik z nimi związany? Jimin chyba chce uparcie wyciągnąć od Sugi, że starszy też lubi być na dole, ale nie chce się przyznać. Z nimi biorę wszystko, może kiedyś się doczekam! ^^
Cieszę się, że moje prace przypadły Ci do gustu!
UsuńSmuty piszę od trzynastego roku życia, miałam kiedy się nauczyć. Przerażające to trochę. Komedie... Jestem po prostu śmieszkiem. One się same piszą.
Nie mylisz się, autorzy kochają komentarze. Fajnie, że postanowiłaś skomentować!
Postaram się nie stracić talentu! Zatrzymam go przynajmniej do momentu, w którym wydam książkę! (marzenia, ech)
Nad yoonminem stąd się nigdy specjalnie nie zastanawiałam. Pisałam po prostu to, co wydawało mi się dla nich naturalne i jak uważam, że funkcjonowałby ich związek. Tbh widzę yoongiego jako skrytego powerbottoma, więc nie "też" lubi być na dole, tylko ogólnie po prostu jest bottomem XD Co do rozdziału to nie myślałam o tym i mam na to żadnego pomysłu. Prędzej będzie coś w zupełnie innym au. Dotychczas planowane szoty z nimi przepadły, ale może myślę ostatnio o serii, za którą bym się wzięła, jak skończę que suis je pour toi? Niewykluczone, że głównym bohaterem byłby Jimin i tematyka serii też nie byłaby zbyt lekka?
Dość spoilerów!
Dziękuję ślicznie za komentarz i zapraszam do dalszego śledzenia mojej radosnej twórczości!
wow wow WOW dziewczyno, żebyś widziała moją minę jak na koniec tego ZAJEBISTEGO ficzka przeczytałam, że masz zaledwie 15 lat!!! Moja moralność (z nutką hipokryzji, bo sama nie byłam święta w twoim wieku) kłóci się z ochotą pogratulowania tak świetnego stylu pisania! Boże, właśnie tą miarą mierzy się fanfiki w kategoriach dobre/złe. Te dobre są napisane tak, że czytasz je nawet jeśli jest tam pairing, którego w ogóle nie czujesz xdd (jestem zagorzałą vhope shipperką) i koncept, o którym nigdy nie słyszałaś! Do czasu twojego oneshota, który podesłała mi podpisana wyżej Herbata, chwała ci bae <3, ja totalnie nie miałam pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak omegaverse! Teraz zdążyłam się już cholernie wciągnąć, douczyłam się naprędce i muszę przyznać, że naprawdę świetnie poszło ci pisanie takich rzeczy! Efekt wow osiągnięty, nawet jeśli były jakieś drobne niedociągnięcia albo nawet momenty WTF?? Jeśli chodzi o elementy komediowe (bardziej CRACK XD), to uśmiałam się do łez xddd a one wcale nie zabiły tego cudownego klimatu, krążącego wokół walk między alfami i wszystkim, co towarzyszy rui. Jestem naprawdę pod wrażeniem i jako kiedyś bardzo aktywna, a obecnie przebywająca na o wiele za długim hiatusie bloggerka podaję ci płetwę uznania.
OdpowiedzUsuńP.S. TEŻ CHCĘ DODATEK Z YOONMIN
Dzięki za komentarz!
UsuńKocham mówić ludziom z internetu, szczególnie czytających mnie, ile tak naprawdę mam lat. Wasze reakcje są bezcenne.
Cieszę się, że pracę sie podobają! Omegaverse'y nie są najbardziej znane Polsce, ale mam w planach wprowadzenie ich. Jedno z moich ulubionych au, dlaczego tu nikt ich nie pisze?
Miałam nadzieję, że wyjdzie mi śmieszne, dlatego pisze komedie. Dobrze słyszeć, że śmieszkowe elementy nie zepsuły klimatu!
Yoonmina stąd still nie planuję, sorka :c
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zachęcam do zostania na blogu na dłużej!
Chyba mam orgazm fikowy. Ja cię kocham.
OdpowiedzUsuńJak kiedyś będziesz chciała żonę, to wołaj
Ja ciebie też kocham!
UsuńŻona się kiedyś przyda. Muszę zapisać namiary na ciebie.
Dzięki za komentarz!