wtorek, 30 sierpnia 2016

"Jebiesz psem" [oneshot]

8,5k. Zabijcie mnie. To najdłuższe, co kiedykolwiek napisałam.
Dla Was odrywam się od Legionu <3

zespół: Bangtan Boys (BTS)
rating: nc-17
pairing: TaeKook, pobocznie NamJin i YoonMin
gatunek: komedia, smut
ostrzeżenia: omegaverse, seks, przekleństwa, lekki orgasm denial

Jungkook wstał z wielką zmarszczką na czole. Zapachy. Wszędzie. Czuł miks starych gaci, proszku do prania  i keczupu, którym ostatnio Jimin ujebał sobie bluzkę. Aha, Seokjin znowu bawił się w perfekcyjną panią domu. Zresztą, nie musiał się bawić. Ich matką już został, to czemu by nie perfekcyjną panią domu?
Do tego zapach samego Seokjina. Słodki. Wcześniej też go czuł, dość wyraźnie. Najstarszy był wolnym omegą, więc wydzielał sporo hormonów. Jednak aromat nigdy nie wydawał się tak… apetyczny.
Chłopak oblizał usta, rozglądając się po pokoju. Wszystko wydawało mu się jakieś ostrzejsze. Takie full HD. A on normalnie słabego wzroku nie miał.
Szemrane to.
Wbił wzrok w łóżko Namjoona. Wydawało z siebie dziwny zapach. Po części znajomy, po części obcy. Niezbyt przyjemny. Szczęście, dobiegająca z innego pokoju woń Seokjina koiła jego nos.
Założywszy jakąś koszulkę i dresy, co by dupą nie świecić reszcie zespołu, wyczłapał się z pokoju. W momencie, w którym uchylił drzwi, zapachy go zaatakowały jak ruskie Krym.
– Coś jebie mokrym psem – usłyszał mruknięcie Yoongiego z drugiego pokoju. Mruknięcie, kurwa mać. Odczuł to jak ryknięcie wokalisty rockowego na koncercie. Słyszane tuż spod sceny.
– Trochę jak Jungkook. – Chichot Jimina dudniał mu w uszach. Jezus Maria, co z nim nie tak? Przecież mówili cicho. Dlaczego pulsowało mu w czaszce bardziej niż po dwóch litrach czystej?
Dobra, Kóczek, mężczyzna jesteś, nie cipa. Męski mężczyzna! Bardzo męski! Uroczy Kookie z dwa tysiące trzynastego to przeszłość! Odgłosy Jimina ci nie straszne. Zapachy też nie.
Chuj, że z salonu dolatywało tyle aromatów, że przez chwilę myślał, że ktoś tam zioło pali. Tylko przez chwilę. Pomimo tego, że kilka z tych anomalii genetycznych nie miałoby nic przeciwko (a on podążyłby za tłumem), Seokjin by ich chyba wydziedziczył.
Otworzył oczy, które nie wiedział, że zaciskał i ruszył przed siebie. Chwiejnym krokiem, trzeba dodać, bo za ostro wszystko, kurwa, widział.
Czuł też za dokładnie, ale na tyle wyraźnie, by wiedzieć, że Seokjin się do niego zbliża od tyłu. O tak, wszędzie by poznał ten niebiański zapach…Wykonał piruet godzien baletnicy i zobaczył niemniej niebiańskiego anioła. Blond włosy tylko dodawały do anielskiego looku. A ten kosz z praniem pod pachą… Obrazował, jaki jest opiekuńczy i troskliwy! Matka zespołu? Raczej matka dzieci Jungkooka!
Omega! Tak słodko pachnie! Kóczek, reaguj! I to z nikim niezwiązany!
Ruchaj go, Jungkook!
W kilka sekund kosz z praniem znalazł się na podłodze, a sam Seokjin przy ścianie.
– Jungkookie, co ty… – wyszeptał starszy, szeroko otwierając oczy. Nie odepchnął go jednak. Ba, zadrżał nieznacznie. Już mu ulega! Pewnie też chce dzieci rapera!
– Nic nie mów, zaraz będziemy związani! – Brunet przycisnął klatkę piersiową do tej wokalisty, co zaowocowało odsunięciem głowy przez tamtego. Rapera to nie zniechęciło; zatopił nos w szyi blondyna i poczuł, jak przesłodki zapach wypełnia go od środka. Przez sekundkę przeszło mu przez myśl, że, kurwa, Kóczek, co ty odkurwiasz, Kóczek, przecież ty kraszujesz Taehyunga, Kóczek, pięć lat różnicy, lecz po tej sekundce narkotyzowania się hormonami omegi, sumienie i przyziemne uczucia odeszły w zapomnienie.
– Jungkook, wiązanie się z kimś to nie jest błaha sprawa! – pisnął Seokjin, zaciskając oczy. Teraz drżenie nie było nieznaczne.  – Jungkook, ty dzieckiem jesteś!
Co, kurwa?! Był dorosły! Skończył dziewiętnastkę już wieki temu!
– Nie wypowiadaj się, głupi omego – syknął młodszy. Omega będzie go dzieckiem nazywać. Niech zna swoje miejsce.
Unosił już rękę, by uderzyć blondyna, gdy usłyszał warknięcie.
– Jeon Jungkook, zostaw go, zanim cię, kurwa, zabiję.
W korytarzu stał dygoczący w furii alfa zespołowy. Inaczej Kim Namjoon.

--

– Czyli Jungkookie jest alfą? – Jimin wydął usta, przypatrując się obiektowi badań.
Najmłodszy siedział na krześle na środku salonu. Nie, żeby normalnie mieli powystawiane krzesła na środku pomieszczeń. Chłopaczki z zespołu pofatygowały się specjalnie dla niego. Yoongi zadał sobie nawet trud poprzez poszukanie kajdanek, lin i innych rzeczy szemranego pochodzenia. Jimin zasugerował knebel, ale najstarszy raper wymamrotał coś o tym, że nie chciało mu się go myć po ostatnim użyciu.
W ten sposób Jungkook znalazł się z dupą na najtwardszym krześle w dormie, rękoma przykutymi do oparcia i palącym wzrokiem reszty zespołu na sobie. Gorzej, stała przed nim szóstka dorosłych facetów! Każdy z nich wydzielał zapach jeszcze bardziej mieszający mu w głowie! Niektórzy śmierdzieli. Głównie Namjoon. Ziemią od niego jechało. Podobno alfa nie lubił zapachu drugiego alfy. A z tego, co mówił Jimin, Jungkook właśnie został alfą.
Za co go właśnie karano tymi smrodami. Ale nie zrobił przecież nic złego! Chciał tylko zapewnić przyszłość swoim dzieciom! Nie mówiąc już o samym wykwitnięciu, w tym w ogóle nie maczał palców!
– Czuć od niego hormonami na kilometr – westchnął Seokjin. – Ale nie mam ci tego za złe, Jungkook. Nie wiedziałeś, jak się zachować.
Widzicie, Seokjin też myślał, że nie zrobił nic złego! Pewnie go widział jako poszkodowanego.
– Czyli jednak mogę mieć z tobą dzieci, omego? – Najmłodszy uniósł głowę w nadziei. Tak, to było bardziej odpowiednie niż „chcesz mi uśmierzyć ból zmian hormonalnych, bejbe?”. Blondyn uśmiechnął się.
– Jeśli jeszcze raz mnie znieważysz przez moją rolę biologiczną albo jej użyjesz zamiast mojego imienia, to będziesz sam musiał sobie gotować. I prać. I sprzątać. I Bóg wie, co jeszcze za ciebie robię.
Jungkook przełknął ślinę, spoglądając na Namjoona, który przez cały czas trzymał ramię w pasie wokalisty. Chyba kogoś zżerała zazdrość.
 Nie byli parą. Nigdy też sobie nie pomagali z rujami, co byłoby naturalne przy tym, że (do teraz) jedyni mieli inną rolę biologiczną niż beta. Seokjin zawsze pierdolił jednak o tym, że nie pozwoli, by ktokolwiek spoza rodziny niebędący jego partnerem widział go w rui. Jechał wtedy do domu w Anyang, a kiedy nie pozwalał na to napięty grafik, żarł na potęgę tabletki redukujące cieczkę do jednej doby i spędzał nią w pobliskim hotelu.
Mimo wszystko, byli daleko od niebycia razem. Znaczy, jedyną oficjalną parą byli Yoongi i Jimin, ale są jeszcze szipy. Nie tylko fani pairingowali „NamJina”. Właściwie, tylko Hoseok, Jimin i Taehyung bawili się w szipowanie. Reszta osób im bliskich chciała, by zostali parą dla świętego spokoju. Słuchanie o friendzonie znudziło się im dobre dwa lata temu.
– To już wiadomo, co tak jebało psem – mruknął Yoongi, zatapiając nos w ramieniu Jimina.
Bety też wydzielały zapachy, ale nie tak intensywne. Nie miały też czym ich dobrze poczuć. Ich nosów nie dało się porównać do nosów alf. Nie, żeby bety były gorsze od pozostałych dwóch ról biologicznych – stanowiły około pięćdziesiąt procent społeczeństwa. Były znacznie silniejsze od omeg i zwinniejsze od alf. Poza tym, nie groziła im dyskryminacja, z którą czasem spotykały się omegi, szczególnie męskie. Brak rui to w ogóle gratka.
– Przestanie jebać za kilka dni – westchnął Taehyung. Jungkook uniósł gwałtownie głowę, zagryzając wargę.
Czekał na reakcję czerwonowłosego. Trochę głupio mu się było przyznać do tego, że Seokjin skradł od Taehyunga całą uwagę najmłodszego. Gdyby nie zezował na dupę blondyna to już dawno by zauważył, że Taehyung się nie uśmiecha! Tak, na jego twarzy od niepamiętnych czasów nie gościł ten wielki kwadrat w miejscu ust! Coś go zabolało w serduszku na ten widok.
– To w ogóle możliwe, by rola się ujawniła w tym wieku? Ludzie zazwyczaj się o tym dowiadują do, nie wiem, siedemnastego roku życia, nie?
– Czasami się zdarza, że ktoś w wieku lat trzydziestu okazuje się omegą. – Namjoon sapnął, przejeżdżając dłonią po twarzy. Jungkook widział, jak stara się przezwyciężyć wkurwienie i zmienić w dobrego zespołowego alfę. Chyba zauważył to, jak wzrok najmłodszego mimowolnie powraca do tyłka Seokjina.– Po prostu późno nam zakwitł. Nie powinno to sprawiać żadnych dodatkowych problemów.
– Jakbym kiedykolwiek sprawiał problemy – burknął Jungkook. Skrzyżowałby ręce na klatce piersiowej, ale miał na sobie kajdanki rodem z jakiegoś zestawu do BDSM. – Zobaczysz, kiedyś zajmę miejsce alfy zespołowego!
– Masz konkurencję, Namjoon – zachichotał dotychczas milczący Hoseok. Jungkookowi ciężko było wyczuć indywidualne zapachy w pokoju z czterema betami, lecz założyłby się, że od Hoseoka jebało dyskomfortem. Chuj, że taki zapach chyba nie istnieje.
Młode alfy miały tendencję do agresji, a z tego, co najmłodszy kojarzył, tancerz wychował się wśród bet i omeg. Ba, nawet z jedyną alfą, z jaką utrzymywał bliższe kontakty, Namjoonem, zapoznał się dopiero po tym, jak tamten wykwitł. Nieświadomie ominął ryzyko otrzymania wpierdolu, bo alfa miał taki kaprys.
No, to wiadomo, kto go będzie unikał przez następny miesiąc.
– Nie śmiejcie się ze mnie – warknął Jungkook. A by im teraz przypierdolił…
– Spokojnie, młody. – Uśmiechnął się Namjoon, choć najmłodszy zauważył karcący wzrok, który mu posłał w momencie, w którym przeszło mu przez myśl wpuszczenie porządnego wpierdolu właściwie im wszystkim. Poza Seokjinem, oczywiście. I Taehyungiem też. – Później dam ci małe szkolenie w zakresie bycia alfą.

--

Pomimo tego, iż Jungkookowi ciężko było oderwać wzrok od Seokjina (zajebiście pachnącego Seokjina, Seokjina z zajebistą dupą, zajebistego Seokjina), to jak już zdarzało mu się spojrzeć na cokolwiek innego, zawsze był to Taehyung. Nieuśmiechający się Taehyung. Też ładnie pachnący, ale bez tej swojej radioaktywnej aury!
Szczęście, podczas kolacji przyszło mu się dowiedzieć, co go trapiło cały dzień.
– Jungkookie jest alfą – szepnął, patrząc się w przestrzeń. Najmłodszy zmarszczył brwi.
– No, to akurat wiemy od wczoraj – zachichotał Hoseok.
– Ale nie, – zaczął czerwonowłosy – to oznacza, że nie będę mógł go pieprzyć.
Yoongi zamrugał, Jungkook uniósł brwi, a Jimin zakrztusił się jedzeniem.
– Ale wiesz, że sporo alf lubi to w… ten sposób, nie? – przemówił niepewnie Namjoon, uzyskując wzrok politowania od omegi. – Nie, nie ja.
– To kto? – Yoongi uśmiechnął się szelmowsko.
– Mój ojciec.
Jungkook, zbyt zajęty fantazjowaniem o ruchaniu raz Seokjina, raz Taehyunga o każdy możliwy mebel, jako jedyny nie wygiął twarzy w obrzydzeniu.
– Wolałem nie wiedzieć – jęknął Jimin.
– W każdym bądź razie, – Hoseok zrobił przerwę, kaszląc niezręcznie – jest dla ciebie nadzieja, Tae!
Taehyung zakwilił, osuwając się na krześle. Wyglądał, jakby ktoś mu zrujnował marzenia.
– Dlaczego on nie mógł się okazać omegą?
– Tae, skarbie, sam się dziwiłeś, że nie okazałeś się omegą, bo tak lubisz w dupę – zachichotał Jimin, uzyskując od Seokjina zgorszone spojrzenie. – No co? – burknął, ale blondyn tylko pokręcił głową.
– Ale miałem chociaż udawać dominanta! Nie mogę być taką pizdą jak ty! – Tutaj sprawnie uniknął ciosu Jimina poprzez schowanie się pod stołem. – Jestem starszy – jęknął, wyłaniając się po drugiej stronie ławy. Wydąwszy wargę, zaakceptował rękę Namjoona i podciągnął się na niej. – A jak ja, najbardziej niedoświadczony w topowaniu beta, mam sobie poradzić z dominowaniem alfy?
Jungkook zmarszczył brwi, lecz chwilę później przybrał zawadiacki uśmieszek.
– Przy mnie nie musisz nic udawać, bejbe. Orgazmu też nie.

--

Lekcja bycia alfą, jaką mu obiecał Namjoon, opierała się głównie na dukaniu rzeczy typu „nie możesz tak po prostu się na kogoś rzucać”, „musisz się przyzwyczaić do tych zapachów” i „nigdy nie mów omedze, że jest gorsza”. Tyle to go na lekcjach WDŻ-u nauczyli.
Przez cały czas starszy wyglądał jednak, jakby się wstrzymywał przed powiedzeniem czegoś. Szczególnie, kiedy poczuli, jak Seokjin przechodzi obok ich pokoju. Jungkook nigdy nie widział, by ktoś tak mocno zaciskał pięści.
Kilka dni później, lider pobił samego siebie w kwestii zaciskania pięści.
Większość grupy wyszła na kolację. Było to dość rzadkie w środku promocji. Ich tańce nigdy nie były łatwe, a „Fire” nie jest żadnym odstępstwem. Zazwyczaj zamawiali jedzenie, ewentualnie Seokjin dla nich gotował.
Jakoś tak się złożyło, że Jungkook z omegą zostali w mieszkaniu jako jedyni. Wziąwszy prysznic, wokalista zaproponował mu coś do jedzenia. Najmłodszy wiedział, że nie przygotuje im nic czasochłonnego – obydwaj byli zbyt padnięci.
Brunet fuknął. Było nie tańcować tylko siedzieć w kuchni jak przykładny omega.
Doszedłszy do wniosku, że kanapa to gówno, trzeba ją wymienić i w ogóle ona go obraża tym, że nie chce się ułożyć pod nim tak, by było wygodnie, poszedł sprawdzić, co robi Seokjin.
A robił mu kolację.
Jungkook uśmiechnął się, czując, jak ciepło rozlewa mu się w partiach dolnych. Przeszło mu przez myśl, że patrząc na Taehyunga odczuwa to ciepło również w piersi. Hormony szybko jednak sprawiły, że zapomniał o tych przebłyskach.
Omega w kuchni. Dobry widok. Widok idealny to jednak omega w łóżku.
– Jinnie, jaka z ciebie dobra omega! – Zaszedł blondyna od tyłu, klepiąc go w tyłek. Ten wyraźnie się spiął i odtrącił dłoń.
– Jungkook, tak, jak jestem łasy na komplementy, póki co możesz je sobie odpuścić – syknął Seokjin, cały czas wbijając wzrok w aktualnie krojoną cebulę.
Raper zacisnął szczękę. Zgrywa niedostępnego, co?
Od razu widać, że go pragnie.
Z uśmiechem owinął rękę w pasie starszego i oparł brodę o jego ramię. Zamruczał, wdychając słodki zapach omegi. Przez ten tydzień zmysłów w full HD, zdążył już wyniuchać, czym pachniał drugi. Pieczone jabłka z cynamonem. Przywodziło mu to na myśl dom. Matkę. Przez chwilę po prostu tak stali, starszy dalej coś pichcąc, a młodszy po prostu go obejmując.
Blondyn uśmiechnął się, powoli rozluźniając mięśnie. Nie zabroni dzieciakowi się do niego przytulać. Wrzuciwszy danie do gara i opłukawszy ręce, pogłaskał go po głowie. Instynkt macierzyński kopał go w twarz w takich momentach. Jak on mógł w ogóle pomyśleć, że to dziecko, jego dziecko (bo kto się nim opiekował od trzynastego roku życia?) go molestuje seksualnie?
– Chodź, Kookie. – Jungkook, wpół śpiąc, zawlókł się za nim. Teraz jego ucisk na wokaliście przypominał koalę trzymającą się eukaliptusa. Albo koalej matki. Starszy uśmiechnął się. Wolał drugą opcję.
Zapach omeg miał dwie główne właściwości. Podniecał i uspokajał. Działał zależnie od osoby i czasu. W tym samym momencie jedną osobę mógł rozpalać, a drugą odprężać. W większości przypadków padało na to drugie. Czyżby na Jungkooka również zaczynał tak działać?
– Nie taki wielki, groźny alfa, co? – zachichotał, przechodząc koło drzwi wejściowych.
To był błąd.
Jungkook zerwał się z jego pleców. W trzy miga blondyn znalazł się w podobnej pozycji, jak tydzień temu – pierwszego dnia po przemianie rapera.
– Czy ty kwestionujesz moje… uch… bycie alfą? – Młodszy zawarczał, opierając ręce na ścianie i przyszpilając do niej Seokjina. Śmiesznie to wyglądało w połączeniu z zaspanymi oczkami i problemem z doborem słów.
Urocze.
Blondyn pogłaskał drugiego po policzku, nie powstrzymując delikatnego uśmiechu. Matczynego uśmiechu.
Zaskomlał, kiedy jego ręka została odtrącona z siłą ciosu Kibuma, gdy ktoś mu zabierze torebkę.
– Dlaczego ty się zachowujesz jak moja matka? – syknął brunet, wciskając kolano między uda wokalisty. Wziął głęboki wdech, czując słodziutki zapach jabłek i przejechał nosem po jego szyi. Chciał, by pachniał nim. Uśmiechnął się, gdy drugi zacisnął palce na jego bicepsie. O, pewnie mięśnie podziwiał. Nie dziwił się. Ostatnio mu się przypakowało. – Nawet pachniesz jak ona. Kurwa, jestem dorosłym alfą! Szacunku trochę dla kogoś wyższego!
Seokjin zacisnął oczy. Jeszcze chwila. Zaraz mu minie. Tylko dlaczego on, kurwa, musiał tak rozcierać mu swój zapach na szyi?
Zapach? Jaki zapach!
Jebał psem na dwa metry!
– Kookie, skarbie – zaczął słabo, uzyskując warknięcie w odpowiedzi. Co go bardziej zmartwiło to to, że młodszy się na nim zagryzł. Na szyi. Szyi. Miejscu, które się zazwyczaj wykorzystuje do wiązania!
Blondyn naprawdę chciał go opierdolić.
Tylko wiecie, ta dyskryminująca, niemająca miejsca w obecnym świecie hierarchia była w nich głęboko zakorzeniona. Wręcz uniemożliwiała podniesienie głosu na kogoś wyższego. Na alfę.
– Jungkookie, proszę – wyszeptał. Czuł się bezsilny. Nie chciał tego.
Młodszy mruknął z satysfakcją. Omega mu się poddawał.
– Przestań.
Albo i nie.
– Będę robił, co mi się podoba – ryknął brunet. Ugryzł wokalistę w obojczyk, by zaakcentować swoje słowa. I powtórzył to. I jeszcze raz.
– Przestań, Jungkook – wręcz zapłakał Seokjin, lecz drugi zdawał się nie słyszeć jego słów. Mógł jedynie się modlić, by młodszy nigdzie nie wgryzł się na tyle, by zostawić ślad. Wtedy byłby udupiony.
– Cześ— – Hoseok otworzył drzwi. I niego i Jungkooka zmroziło.
– Hobi, wchodzisz, czy— – Lider wepchnął się do środka. Pomimo tego, że nie dokończył zdania, jego nie zmroziło.
Kilka sekund później, najmłodszy znalazł się przy ścianie, mając poważne problemy z oddychaniem od ucisku Namjoona na jego gardle.

--

– Zasada bycia alfą numer jeden. Zapomniałem o najważniejszej – warknął starszy. Jungkook przełknął ślinę. Krawędź stołu, która ich oddzielała nagle wydawała się za wąska. –  Nie dotykasz tego, co nie twoje.
Namjoon poprzedniego dnia wpadł w furię. Nie wiedział jeszcze, gdzie ukryłby ciało, gdyby Seokjin nie uspokoił go zanim zrobił młodszemu krzywdę. Wokalista notabene wydawał się tym wszystkim najmniej przejmować. Trochę poskomlał w trakcie – sytuacja byłaby naprawdę nieciekawa, gdyby brunet pozostawił ślady, – lecz nazajutrz zachowywał się całkowicie normalnie. No, może uciekał od sytuacji sam na sam z Jungkookiem. Za to go nikt nie obwiniał.
Nadal jednak jebał psem i nie miał zamiaru mu tego póki co wybaczyć.
– Ale jest tu jedyną omegą, a moje ciało oszalało – jęknął najmłodszy. Duma nie pozwalała mu być pokornym. Mimo to, nie nadużywał arogancji. Szyja nadal bolała.
– Masz, kurwa, problem. – Lider podniósł głos – Seokjin jest mój. – Zaakcentował każde słowo w najbardziej dominującym tonie, jaki mógł z siebie wykrzesać. Tonie alfy.
Groźną minę zastąpił jednak wytrzeszcz i szczęka na poziomie piwnicy, gdy usłyszał zza siebie kroki.
– Och, Joonnie, to urocze z twojej strony. – Głos Seokjina był wyraźnie podkolorowany rozbawieniem. – Ale z tego, co kojarzę, to twój nie jestem.

--

– Kook, dlaczego ty cały czas jebiesz tym psem? – Yoongi zmarszczył brwi, biorąc kolejnego gryza mięsa. Restauracja była głośna. Jedzenie niezłe, ale chłodne. Krzesło go uwierało w dupę. Jungkook jebał psem. Spodnie mu gniotły jaja. Nie najbardziej sprzyjające Yoongiemu środowisko.
– Właśnie, już miesiąc minął, nie? – wtrącił się z Taehyung. On jednak nie raczył wpierw przełknąć tego, co miał w ustach. Najmłodszy miał genialny widok na wymemłaną paprykę i wołowinę. Zauważył też jakieś zielsko, które mu utknęło między jedynkami.
Usłyszał krztuszące dźwięki i „Tae, jedz ładnie!” rzucone w stronę bety. Może on też powinien być zdegustowany.
Pewnie by był. Ale tonął w miłości do tego osobnika.
– Dobrze, że na mnie ten… zapach trzymał się tylko dwa dni – westchnął Seokjin. Lider posłał młodszemu alfie karcące spojrzenie. Jak zawsze, kiedy ktoś przywracał temat.
Nadal nie byli razem. Znaczy, gdyby ktoś powiedział to na głos, reszta zespołu wywróciłaby oczyma. Po tym incydencie obydwaj stali się bardziej świadomi tego, że ich uczucia są odwzajemnione. Podobno Jimin kiedyś ich zastał na pseudorandce z romansidłem na kanapie.
– Powinno ci to przejść tak z dwa tygodnie temu, nie? – Omega zagryzł wargę. Teraz już Jungkookowi nie stawał na ten widok. Poza nieco podniesionym libido i „jebaniem psem”, jak to ujmuje grupa, jego zachowanie wróciło do normy. Czasami ma jakieś dziwne momenty, ale mówimy tu przecież o kimś, kto regularnie spędza czas z Taehyungiem.
Skinął głową.
– Chyba nie ma się czym niepokoić – mruknął Namjoon. – Poza tym, że prawdopodobnie będziesz przechodził przez ruje samotnie dopóki to nie zejdzie. W rui zapach się nasila, a nie znam żadnego samobójcy.
Jimin rozejrzał się po stole.
– A ja znam.

--

– Was pojebało? – Seokjin spojrzał się na resztę z politowaniem. Jimin przełknął ślinę i przytaknął. Blondyn westchnął. – Niech będzie.
– W takim razie plan jest prosty – Hoseok uśmiechnął się szeroko, zerkając na Jungkooka. Najmłodszy czuł ulgę za każdym razem, kiedy ten coś do niego mówił. Trzy tygodnie temu ograniczał się do „dobranoc” i „dzięki”. – Taehyungie, chodź tutaj!
Namjoon zaśmiał się nisko na widok pędzącego bruneta. W międzyczasie zdążyli się przefarbować. Taehyung na brąz. Hoseok i Jungkook pozostali brunetami, Seokjin nie miał serca się żegnać z blondem, a Yoongiemu nie chciało się iść do fryzjera jebnąć sobie jakiegoś szalonego koloru. Ostatnio szalone kolory stały się jego specjalnością. Lider powrócił do blondu i mogę przysiąc, że cały zespół odetchnął z ulgą, gdy wrócił od fryzjera. Wreszcie nadszedł kres tego zjebanego koloru przypominającego chemicznie zabarwione lody o smaku gumy do żucia.
Beta sapał, pojawiwszy się w pokoju, ale nikt wolał nie pytać, co robił wcześniej. Po odpowiedziach typu „obgryzałem paznokcie u stóp”, „bawiłem się w Supermana-kadłubka”, „obciągałem żukowi”, zespół uznał, że bezpieczniej jest nie wiedzieć.
– Tak? – Taehyung wsunął się na kolana Yoongiego, uzyskując jakieś wyzwiska. Jungkook usłyszał, jak pedalskie nóżki rapera wydają ciche chrup!
– Czy chciałbyś… – zaczął Namjoon, rozglądając się po pokoju i rzucając każdemu wzrok krzyczący „jestem spragniony dobrego gula kwasu siarkowego”.
– Czy chciałbyś przez jakiś czas robić za omegę Kóczka, żeby mógł się nauczyć jak się z nimi obchodzić? – wyręczył lidera Jimin, pytając jakby nigdy nic. Seokjin, pomimo znajomości planu, spojrzał na niego spod byka. Znowu. Taehyung wydął wargę w zamyśleniu i zaczął się wiercić na kolanach Yoongiego. – Ale nie gwałć mi chłopaka, tylko odpowiadaj.
Brunet mruknął, kontemplując propozycję. Jungkook przełknął ślinę. Kurwa, kto w ogóle wpadł na pomysł oddania nieistniejącego życia miłosnego i uczuć, które w nim wyrosły w ręce bandy debili?
– Mogę go ruchać? – spytał Taehyung. Najmłodszy zachłysnął się śliną. Szarowłosy wykonał jakiś szalony ruch, by zepchnąć z siebie wokalistę, lecz ten uniknął ciosu jak rasowy nindża. Narutae mu na imię.
– Ni—
– Tego jeszcze nie uzgodniliśmy, ale jest taka możliwość. – Jungkook złożył ręce, prostując plecy. Coś ciepłego rozlało mu się w piersi, gdy Taehyung parsknął śmiechem i uśmiechnął się do niego szeroko.
– Spoko.
Seokjin wywrócił oczyma.
– Dzieciaki.

--

Bycie idolem momentami było słabe. Częściej niż momentami.
Jakaś pryszczata dziewczyna zaczęła krzyczeć w kinowej kolejce, że „patrzcie, ludzie, toć to Bytysy! Lepiej, wikók!”. Wtedy para została zaatakowana zdjęciami, bielizną i ofertami podarowania biletów.
Bycie idolem było słabe, kiedy chciałeś iść na randkę. Ogólnie życie Jungkooka ssało.
Szczęście, na samej sali kinowej się uciszyło. Celowo wstrzymali się dwa tygodnie z pójściem na film, by nie musieć zmagać się z pełną salą. A teraz… Mogli się zrelaksować. Poza tym, wybrali się na kino akcji. Na sali nie było ani jednej dziewczyny.
Mogli się zrelaksować. Było ciemno i Jungkook mógł sobie pozwolić na uśmiechnięcie się jak zakochana nastolatka. Mógł też złapać Taehyunga za rękę i mógł poczuć, jak przeszywa go fala ciepła.
Nie, nie ciepła wędrującego do jego krocza, jak to było na początku z Seokjinem. Ta zmierzała do serca.
Powinien to zrobić, nie? Dobry alfa by złapał swojego omegę za rękę. I rzekoma omega powinnien się do niego uśmiechnąć? Tak ślicznie uśmiechnąć? Czy dobry alfa powinien poczuć te wszystkie ćmy, ważki, koniki polne, szerszenie i chuj wie, co jeszcze w brzuchu?

--

Jedli kolację w piątkę, bo Namjoon i Yoongi zostali w studiu. Seokjin zachowywał się jakoś dziwnie. Kręcił się, jakby miał robale w dupie i nerwowo rozglądał po pokoju.  Kiedy podawał Jungkookowi talerz z jedzeniem, jego ręka wydawała się jakaś dziwnie ciepła.
Hoseok rzucił mu pytające spojrzenie, gdy ściągnął z siebie koszulkę, lecz omega odpowiedział tylko „jakoś tu gorąco”.
Najwyraźniej tancerz nie był w stanie wywąchać trochę mocniejszego zapachu, jaki wydzielał najstarszy. Jungkookowi od razu złożyło się to w zgrabną całość.
Blondyn w pewnym momencie zakwilił, osuwając się na krześle. Tak zupełnie z dupy. O dwudziestej pierwszej dwadzieścia dwa wpierdalał za dwóch, a minutę później skomlał. Wszyscy obecni przy stole zamrugali nerwowo. Przecież według kalendarzyka nie powinni mieć spokój jeszcze tydzień, a Seokjinowi ruje się nigdy nie rozjeżdżały...
I Jungkook nie mógł być bardziej wdzięczny naturze za to, że jego cieczka nadeszła, kiedy umiał już nad sobą panować. Nawet wtedy – miesiąc po wykwitnięciu – musiał przypilnować każdą komórkę kończyn i narządów wewnętrznych (z naciskiem na układ rozrodczy), by nie podejść do omegi i go nie przywłaszczyć. Poczuł, jak twardnieje w ekspresowym tempie.
Zakręciło mu się w głowie od wybuchu zapachu jabłek. Z samego powietrza można było upiec szarlotkę. Nigdy wcześniej nie był świadkiem rui jako alfa, nigdy nie czuł tego aromatu tak dobrze, lecz wydawało mu się, że wszystko dzieje się za szybko. Zapach zawsze rósł stopniowo.
Reszta zespołu również wydawała się rozkojarzona.
 – Kurwa – westchnął Jungkook, zaciskając oczy. Jezu, nigdy by nie pomyślał, że ktoś może być tak seksowny. To, jak Seokjin starał się pozbierać, pomimo potu gromadzącego mu się na czole i oczu zaćmionych podnieceniem, doprowadzało go do szaleństwa.
– Jungkook, wychodź – rozkazał słabo najstarszy, podniósłszy się na chwiejnych nogach. To chyba przywróciło trójkę bet na ziemię, bo Jimin i Hoseok od razu wstali i objęli wokalistę, pomagając mu w pokonywaniu trasy kuchnia-pokój.
Alfa spojrzał się ze zdezorientowaniem na Taehyunga, który już wstawał i ciągnął go za rękę w stronę ich sypialni. Brunet wyglądał na… rozczarowanego?
Jezus Maria, czy on był zazdrosny?!
Jungkook zagryzł wargę, posłusznie podążając do pokoju. Obydwaj usiedli na łóżku, z czego raper wpatrywał się w ścianę, a Taehyung w niego.
– Żyjesz, Kook? – spytał starszy, gdy oddech drugiego się uspokoił pomimo stłumionych jęków dopływających z pokoju obok. Na WDŻ-cie Jungkooka jednak czegoś nauczyli, na przykład tego, że cieczka, przeżywana bez alfy, jest bolesna. Coś w nim zwiędło na myśl, że nie może pomóc omedze.
– Tak, ale, uch… – Alfa spojrzał na swoje kolana, obliczając pole odkrytej przez dziury powierzchni. – Mogę się przytulić?
Patrząc na jego prostokątny uśmiech, Taehyung był zdecydowanie bardziej zadowolony niż minutę temu. Raper poczuł, jak kąciki ust mu się samoistnie unoszą i usiadł między rozkraczonymi nogami starszego. Bez skojarzeń.
Kiedy już się nachylał, by oprzeć głowę na jego ramieniu, zauważył, jak beta marszczy nos.
– Jebiesz psem.

--

– Czemu on tutaj jest? – Jimin starał się zignorować głośniejszy jęk, który był reakcją na słowa lidera. Czemu omegi musiały mieć taki dobry słuch? Słyszał, że Seokjin zagryza się na czymś w próbie uciszenia się, ale, jak to przystało na omegę w rui, średnio mu to wychodziło. Hoseok zacisnął oczy.– Przecież zawsze jeździł do domu albo chociaż do hotelu! Mamy młodego alfę, który się nie kontroluje!
– Po raz pierwszy miał nie w terminie – zaczął Jimin, starając się być jak najbardziej spokojnym. Menedżer ich, kurwa, zajebie. – I nie, nie było tego po nim specjalnie widać. Nie patrz tak na mnie.
Namjoon westchnął. Skoncentruj się, chuju. Nie, nie chuju! Wszystko tylko nie chuj! Nie czujesz tego cudownego zapachu jabłek. Nie słyszysz cichych jęków. To tak ci się tylko wydaje!
Powiększamy namiot!
– Nafaszerowaliśmy go już tabletkami skracającymi cieczkę – dopowiedział Hoseok. – Poza tym… jest chyba intensywniej niż zazwyczaj. Ledwo wygonił Jungkooka z pokoju…
Blondyn uniósł brew. Tancerz zagryzł wargę, starając się ukryć głupawy uśmieszek.
– Jak coś to tabletki antykoncepcyjne są na blacie.
Ale nie, Namjoon nie przespał się z Seokjinem.
Przecież nie byli razem.
Więc siedział jak ten debil przed drzwiami sypialni najstarszego. Cały czas. Całą noc. Coraz bardziej zdesperowany. Nie wiedział, że można być tak twardym. Męskość zaczęła go wręcz boleć, ale nie mógł sobie ulżyć. Znajdował się w jebanym przedpokoju, a wycieczka do łazienki na szybką przejażdżkę z prawą ręką oznaczałaby, że musiałby się oddalić od Seokjina. Ktoś mógłby go zgwałcić!
Instynkty alfy. Nie pytajcie.
Tak więc siedział masochistycznie pod tymi drzwiami. Niemal czuł słodycz na języku. Nie wiedział, czy pochodziła z wszechobecnego zapachu jabłek, czy jęków, niestety stłumionych  dzielącymi ich drzwiami i czymkolwiek, w co zagryzał się omega. Niczego nie pragnął mocniej od spróbowania tej słodyczy.
– Seokjin – zaczął słabo. Zamrugał, gdy wszystkie dźwięki dochodzące z pokoju ucichły. – Seokjin, trzymasz się?
Odpowiedział mu szloch.
Lider spiął się, znajdując się w pozycji stojącej w sekundę.
– Nie wchodź – ledwo usłyszał głos najstarszego. Raper wbił wzrok w klamkę.
– Ale, Seokjin, jest okej? – Mentalnie sobie pogratulował.
– Nie – wokalista parsknął mizernie.
Namjoon nie wszedł. Dalej siedział pod drzwiami, obmyślając zarówno romantyczne plany pocieczkowe, nie-tak-romantyczne plany na następną cieczkę, jak i to, jakim wielkim przegrywem jest.
W końcu zareagował Yoongi, który spał na kanapie. Dwa metry od niego.
– Jeszcze raz warkniesz, piśniesz albo wydasz z siebie jakiś dźwięk to ci, kurwa, wyrwę jądra i migdałki i je zamienię miejscami.
Szarowłosy generalnie nie lubił, kiedy ktoś przeszkadzał mu w zaśnięciu. Alfa, beta, omega – to nie miało znaczenia.
Kurwa, tylko Yoongiego brakowało. Namjoon stęknął niekontrolowanie.
– Idę ci, kurwa, wpierdolić.
Pomimo tych słów, lider nie spodziewał się, że starszy autentycznie weźmie go za kostki i zacznie pchać w bliżej nieokreślonym kierunku. Po przeszorowaniu dupą wszystkich paneli, jakie mieli w domu, wyższy znalazł się na kuchennych kafelkach. Jęknął z dezaprobatą. Zapach tu nie dopływał tak mocno.
– Zrobię ci teraz wywód, bo jestem super duper bestie Seok— o żesz kurwa, za dużo przebywam z Jiminem. – Yoongi odkaszlnął i zmierzył widocznie rozbawionego alfę lodowatym spojrzeniem. – Skomentuj to albo powiedz o tym komuś, a spędzisz resztę swojego życia w zmywarce.
Pf, kostka do naczyń nie wymaże mu tego z pamięci. Minus sześćdziesiąt do szacunku ciężko będzie nadrobić.
Śmieszkowanie się jednak skończyło, gdy z pokoju Seokjina wydostała się fala hormonów. O Jezu, dobry boże, Maryjo przenajświętsza, dlaczego młodszy był taką cipą? Mógł po prostu wejść i przywłaszczyć omegę. Obydwu by się to podobało.
Nie, jednak nie mógł. Wokalista poprosił, by tego nie robił, nie?
– No, jako, że obiekt naszej rozmowy o sobie przypomniał… w sensie, wątpię, byś w ogóle miewał momenty, w którym o nim zapominasz, biorąc pod uwagę namiot, który masz odkąd tylko przyszliśmy. – Yoongi westchnął, lecz chwilę później spoważniał i wbił wzrok w blondyna. – On nie będzie coraz młodszy, Namjoon.
– Co masz na myśli? – Alfa wytężył wzrok w próbie zrozumienia starszego.
– A myślisz, że dlaczego dostał cieczkę tydzień wcześniej? Czemu od samego początku była intensywna? – Raper zmarkotniał, gdy wyższy wzruszył ramionami. – Jak na kogoś z tak wysokim ilorazem inteligencji, jesteś zaskakująco tępy. Przed tak dwudziestym siódmym rokiem życia powinno się znaleźć partnera, nie? Ma jeszcze dwa-trzy lata.
Yoongi pstryknął go w czoło.
– Ciało Seokjina domaga się alfy.

--

Pomimo wydawania jakichś odgłosów i ogólnego zaćmienia umysłu, udało mu się uciec od spania w zmywarce. Obudził się niedaleko niej – z głową tuż przy lodówce. Drzemka na kuchennych kafelkach zawsze spoko.
Podniósł się do siadu i kości mu skutecznie uświadomiły, że nie, jednak nie spoko.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Słyszał, jak dzieciaki jadły śniadanie dwa metry dalej i już miał do nich wstawać, gdy zauważył okrywający go koc. Był pewien, że zasypiał pod bluzą. Po dłuższym, dwuminutowym śledztwie w sprawie koca, doszedł do wniosku, że jest różowy w białe kwiatki, jego wymiary to zakrywa-od-piersi-do-kolan i generalnie to pachnie jabłkami.  Przypominał sobie dźwięk otwieranej lodówki gdzieś nad ranem.
Coś mu wykwitło w okolicach serca.
Z bananem na twarzy ruszył w stronę stołu, przy okazji się obijając o blat. Pseudo-marmurowa krawędź łupnęła go prosto w biodro, a wiadomość, że Seokjin dba o niego pomimo cieczki uderzyła prosto w serce. Do tego zapach buchający mu prosto w nozdrza, mocniej z każdym metrem bliższym pokojowi omegi. Ktoś planuje na niego atak.
– No i wtedy Yoongi trochę marudził— Jezu, dlaczego ostatnio wszyscy się tak na mnie patrzą! No, ale koniec końców udało mi się go namówić.
– Ruchaliście się przy Hobim? – zapytali w tym samym czasie Jungkook i Taehyung. Spojrzeli na siebie z uśmiechami, zderzając się nosami.
Yoongi przytaknął z uśmieszkiem.
– Łał, gdyby fanki się o tym dowiedziały to by się zesrały – pisnął Taehyung, opierając brodę na ramieniu Jungkooka. Chłopak od zawsze miał coś do siedzenia na czyichś kolanach i braniu ludzi na własne.
– A my bylibyśmy udupieni – parsknął Namjoon, oznajmiając o swojej obecności. Wymruczał jakieś przywitanie i ukradł naleśnika z pierwszego lepszego talerza. Najmłodszy zmrużył oczy i wydął wargę. – Gdzie Hoseok?
– Sra.
– Och, Yoongs, jak ja kocham twoje wyczucie taktu. – Lider zajął swoje miejsce, rzucając okiem na biorącego wielkiego gryza Taehyunga.
– No dobrze, w takim razie „rzeźbi w brązie”.  – Szarowłosy posłał mu nonszalancki uśmieszek. Ładnie kontrastował z odgłosami krztuszenia się Jimina i Jungkooka. Starszy alfa spojrzał z niesmakiem na zwijanego naleśnika. – Nie ma za co, Namjoonnie. Smacznego.
– O, cześć chłopaczki, widzę, że gówniany temat macie. – Hoseok truchtem do nich wrócił, podpierając się na oparciu krzesła Jimina i chichocząc z własnego żartu.
– Ty tak na nas wpływasz. – Przełknąwszy naleśnika (co nie działo się często), Taehyung posłał mu uśmiech.
– Co, jestem zbyt otwarty z tym, kiedy robię kupę? – Tancerz wyciągnął dłoń w próbie pogłaskania najmłodszego bety, lecz dał sobie spokój, zauważywszy, jak Jungkook stara się mu zablokować dostęp do jego głowy twarzą. Alfa uśmiechnął się na zwycięstwo.
– Jesteś po prostu gównem, Hobi – powiedział Jimin, przybijając piątkę z Taehyungiem. Yoongi parsknął śmiechem.
– Nawet ty przeciwko mnie, Jiminnie? – Hoseok wydął wargę, ciągnąc wokalistę za ucho.
– Cały zespół jest przeciwko tobie – wciął się Namjoon. Banan nadal nie zszedł mu z twarzy, lecz przytrzymał go już nie Seokjin, a reszta zespołu. Jezu, jak on ich kochał. Sytuacja byłaby idealna, gdyby jeszcze najstarszy tu był… – Co z Seokjinem?
– Żyje. Obudził się jakoś nad ranem i wstał po coś do jedzenia. – Hoseok oparł twarz na dłoni, pilnując, by łokieć mu nie spadł z oparcia siedzenia.
Hoseok zawsze wiedział, co się dzieje o jakichś podejrzanych godzinach. Nikt nie wiedział skąd, ale wszystko wiedział.
– A jak cieczka?
– Daliśmy mu taką porcję tabletek redukujących, że to chyba niezdrowe i powoli mu mija. W sensie, wnioskuję to— Kurwa, no, czemu przez ostatnie kilka miechów wszyscy tak na mnie łypią?! Mam coś na twarzy? Nie? Bo ty masz, kurwa, wielkiego syfa! Jeb się! Myślisz, że skoro jesteś alfą to możesz tak się gapić?!
Namjoon zamrugał.
– Idziemy, Tae!
Taehyung chyba jedyny ogarniał sytuację. Podniósł się do siadu, złapał Jimina za nadgarstek i pokazawszy reszcie grupy środkowy palec, wybiegli. Chuj wie gdzie.
– Uciekli z domu? – przełamał ciszę Namjoon. Ich spojrzenia wypalały dziurę w drzwiach wejściowych.
– Jak nastolatki chcące pokazać, że są niezależne. – Yoongi powolnie wziął łyka kawy.
– Nie masz zamiaru za nim iść? – spytał najmłodszy. Szarowłosy uniósł brew. Czy ktoś go właśnie spytał, czy ruszy dupę?
– Nie, ale ty pójdziesz.

--

W ten sposób Jungkook został wysłany na jakąś podejrzaną misję. Po drodze chuj wie dokąd dostał jeszcze sms-a, że Jimin wrócił, ale Taehyung się zgubił. Kurwa, jak miało to podnieść mu skilla w traktowaniu omeg? Jego misją było odnalezienie bety! I to jeszcze na maksa spierdolonej bety! Nawet nie powiedział nic, co mogłoby sprowokować któregoś z dwójki.
– Życie jest do bani – mruknął.
Oczywiście, żeby nadać sytuacji smaczku, Taehyungowi padł telefon. W takim razie trzeba było chłopaka znaleźć. Sam przyszedłby po dłuższym czasie, o ile by przyszedł. Mówimy tu przecież o Kim Taehyungu. Jeśli zaprzyjaźniłby się z urojonymi wróżkami leśnymi to kaplicha.
Wciąż, dwadzieścia minut od domu nie wiedział już, co z sobą zrobić. Kompletnie. Pokręcił się trochę po Seulu, wstąpił do kilku potencjalnych sklepów (jeden spożywczy, jeden budowlany, dwa pamiątkarskie i jeden wędkarski) i nie miał pojęcia, gdzie dalej pójść.
Nie zorientował się nawet, że nogi go prowadziły do randomowej cukierni. Doszedłszy do wniosku, że nie ma już szans na odnalezienie miłości swojego życia, że nie zdziwi go ciało płynące rzeką lub trup w dywanie, wszedł do środka.
– Rurkę z bitą śmietaną – westchnął. A może popełni samobójstwo? Może powinien wepchać sobie tę rurkę do gardła i się nią udusić?
Kasjer dziwnie się na niego spojrzał, ale podał mu tę jebaną rurkę z bitą śmietaną. Zapłacił i bez żadnego słowa, usiadł przy stoliku w kącie. Po pierwszym kęsie doszedł do wniosku, że jak już zapłacił to nie ma sensu marnować deseru na samobójstwo. Potem najwyżej weźmie przykład z Magika, czy coś.
Ciekawe, jak zareaguje zespół, gdy im powie, że stracili Taehyunga.
– Jungkookie! Skąd wiedziałeś, że tu przyjdę?
Czy on jest już tak pogrążony w smutku, by mieć zwidy? Czy on jest jak ta kobieta z „Romantyczności” Mickiewicza? Czy on się zmienia w kobietę?!
Ale on nie chce, by na niego wołali „dżender”!
– Jungkookie, żyjesz?!
– Jestem Jungkooka!
– Czyli jednak to ja mogę być tym ruchającym?!
Młodszy westchnął. Wymarzony Taehyung nie zaczynałby tego tematu.
– Przypominam ci, że masz udawać omegę. Taką pogodną, uległą omegę.
– Wiem. – Beta uśmiechnął się szeroko, zajmując miejsce naprzeciwko Jungkooka. – Dlatego pomogłem ci w poszukiwaniach mnie i sam przyszedłem.
Młodszy parsknął śmiechem. Serce mu się zamieniło w wulkan strzelający lawą, a komary i szarańcze postanowiły zrobić reaktywację w jego jamie brzusznej, kiedy wokalista spojrzał na niego spod rzęs i posłał mu jeszcze jeden uśmiech. Tym razem nie pokazywał zębów, a jego oczy nie były zmrużone od śmiechu. Wyglądał prawie na zakochanego. Jungkook zaczął rozważać scałowanie mu tego wyrazu twarzy.
W zamian wziął potężnego gryza rurki.
– Chcesz kawałek? – spytał z pełnymi ustami. Nie czekał jednak na odpowiedź i wcisnął drugiemu rurkę do gardła.
Beta wydał z siebie jakiś krztuszący dźwięk, po czym zdawał się opanować sytuację. Raper nie mógł się powstrzymać przed gapieniem się na jabłko Adama Taehyunga, kiedy połykał. Nie wiedział, czy bardziej chciał, by przełykał coś innego, czy wolał lizać tamtejsze okolice.
– Ty no, zajebiste. – Starszy powrócił do szerokiego uśmiechu, wyciągając rurkę w stronę alfy. Ten pokręcił głową. Deseru zostało na jednego gryza. Mimo wszystko złapał tę superową przekąskę między palce, wsadził połowę między wargi wokalisty, lecz zanim Taehyung zdążył się zagryźć, nachylił się i odgryzł drugą połowę.
Tak, ich wargi się spotkały.
Jeon Jungkook, ty szarmancki skurwielu.

--

– Młody, zamoczyłeś już?
Jungkook odwrócił się z jękiem. Yoongi i Jimin siedzieli przytuleni na kanapie, oglądając jakiś film, który wyraźnie średnio interesował któregokolwiek z nich. Wokalista spojrzał na swojego chłopaka z uśmiechem jakby miał spytać o to samo, po czym poklepał miejsce koło siebie.
– Właśnie, widzieliśmy, jak wbiliście do domu, liżąc się – dopowiedział młodszy beta.
– Widzieliście? – Jungkook wytrzeszczył oczy. Szarowłosy zaczął się zastanawiać, czy zaraz mu białka nie wypadną.
– Cały zespół widział. – Yoongi uśmiechnął się leniwie.
– Cały? – Alfa niepewnie usiadł na wyznaczonym miejscu.
– Cieczka Seokjina skończyła się tak koło siedemnastej, więc tak, cały. Poza wami, oczywiście, bo byliście tak zajęci, że nawet nas nie zauważyliście. Ale nie martw się, reakcja to była głównie „wreszcie”.
Najmłodszy zagryzł wargę, czując, jakby ktoś mu polał wrzątkiem po policzkach.
– Dobry był? – Przywrócił go na ziemię głos szarowłosego.
– Nie uprawialiśmy seksu! – zaprotestował Jungkook. Jimin wzdrygnął się, a starszy raper zrobił kwaśną minę.
– Ale weź ty opanuj głos, te słynne alfa-tony działają tylko jak się ich umie używać – burknął Yoongi. – Ty brzmisz jak gimbus z mutacją.
Najmłodszy sapnął z irytacją i wydął wargę.
– No, powracając do Taehyunga, musisz być przygotowany na kilka rzeczy – uśmiechnął się Jimin. Brunet odwzajemnił uśmiech i spojrzał się na niego z wyczekiwaniem. – Nieważne, co pierdoli, on jest typowym bottomem.
– Myślę, że jeszcze tego nie zczaił, Chim. – Szarowłosy poklepał go po plecach. Jego chłopak posłał mu lodowate spojrzenie.
– No nie wiem, czasami ludzie starają się zataić bycie na dole i nawet znam takiego jednego, siedzi koło—
Yoongi zatkał mu usta pocałunkiem. Jungkook westchnął, wywracając oczyma.
– No, w każdym razie, Tae ma busz w majtach. – Jimin odwrócił się z powrotem do naszego bohatera. – Więc się nie wystrasz.
– Za to możesz przygotować kosiarkę.
– Yoongi, litości. Czemu ja w ogóle z tobą jestem?
– Nie pamiętasz jak świetnie robię loda?
– Nie, chcesz mi przypomnieć?
– Czy moglibyście dokończyć zanim będziecie się tu ruchać? – Jungkook uniósł brew. Nie poruszał go już ten widok. Musiał oglądać jak twarz Jimina jest pożerana tak średnio z pięć razy dziennie.
– No, o czym my to… – Beta zamrugał, starając się zignorować Yoongiego chuchającego mu w ucho.
– Masz wejść do dżangli – pomógł mu raper. – A my ci w tym pomożemy.
– Taehyung w jakiejś części się wciągnął w to robienie za omegę, nie? – Jimin spojrzał na niego w poszukiwaniu potwierdzenia. Alfa przełknął ślinę i powoli skinął głową. – Omegi mają cieczki.
To był pakt z szatanem, wiedział o tym.

--

Sposób na cieczkę oczywiście był po domowemu. Przepis zapodał Jimin. Potrzebujemy wibrujących kulek analnych, pierścienia na penisa i lubrykantu. Dużo lubrykantu.
Taehyung, po przedstawieniu planu, nie miał żadnych obiekcji. Jebany masochista.
Dwie godziny siedział z tym w knajpie. Wyglądał, jakby miał jednocześnie owsiki, cholerę i gorączkę. Seokjin najpierw się pytał, co mu dolega. Potem tylko go upominał, by się zachowywał.
– Zajebiste – jęknął beta z pełnymi ustami.
– Powtarzasz to przy każdym kęsie. – Namjoon zmarszczył brwi.
– To żeby moje jęki nie były podejrzane – uśmiechnął się szeroko Taehyung.
Och.
Och.
Teraz pokerowa mina Jungkooka i śmieszki Jimina i Yoongiego nabrały sensu.
– Co? – wydusił Seokjin. Hoseok spojrzał się na parę bet jak na zdrajców.
– Mieliście mi powiedzieć, jak będziecie coś szykować – pufnął tancerz, krzyżując ręce.
– Taehyung, co się dzieje? – syknął omega, złapawszy go twardo za ramię.
– Uch, mam w dupie—
– Sraczkę! Chce jęknąć, bo czuje, że go jelitówka bierze! – wtrącił się Jungkook.
Wokalista posłał mu szeroki uśmiech.
– Chodź, Jungkookie, idziemy do dormu się wysrać!

--

Jungkook jebnął starszego o pierwszą lepszą ścianę przedpokoju. Taehyung, jak to podniecona osoba, wydzielał trochę intensywniejszy zapach i Jezu, teraz alfa był w stanie wyniuchać truskawki. Nie miałby nic przeciwko zjedzeniu drugiego.
– To nie była najseksowniejsza pogadanka – parsknął wokalista, choć w jego śmiechu było słychać, jak ciężko mu się oddychało. Młodszy spojrzał na niego z uśmieszkiem. Mógł udawać twardego (no, w pewnym sensie nie musiał udawać), ale nogi mu już miękły.
Jungkook nie protestowałby, gdyby tamten nie mógł już stać i osunąłby się na kolana. Trzeba by było jakoś spożytkować tę sytuację, nie? A raper miał już ładnie ułożony plan „co zrobić, gdyby doszło do obciągania”.
Jego fantazje zostały przerwane pocałunkiem. Głodnym, desperackim. Czuł męskość drugiego na swojej i uderzyła go świadomość, że jego wiecznie wesoły, radosny i zazwyczaj odległy erotyzmowi Taehyung był tuż przy nim, boleśnie twardy i potrzebujący więcej. Że to jego Taehyung patrzył na niego spod rzęs. Że zaraz ma zamiar się związać z jego Taehyungiem.
– Mój – szepnął raper, ciągnąc drugiego do sypialni dzielonej z Namjoonem. Miejmy nadzieję, że nie wrócą przed dwudziestą trzecią. – Mój – zamruczał, położywszy betę na łóżku. Potarł policzkiem o klatkę piersiową starszego, rękoma wodząc po jego bokach. Beta wplótł mu palce we włosy, jęcząc słabo i wypychając biodra.
– Twój, twój, ale jeśli mamy się już bawić w alfę-omegę to się pośpiesz – wydyszał wokalista, ocierając się o udo Jungkooka. – Z omegami nie można się droczyć, a przeżyłem już dwa suche orgazmy.
– Och. – Elokwentnie, młody. Podnieca cię myśl, że facet z twoich mokrych snów doszedł na sucho. Jakbyś wcześniej nie mógł się tego domyślić. Do tego ten wyraz twarzy i zmiana twardości penisa z drewna w żelazo… Czysta inteligencja.
Kiedy słowa drugiego wchłonęły mu się w mózg, raper przystąpił do akcji. Złapał za t-shirt starszego i ściągnął go, nie mogąc oderwać oczu od lekko zarysowanych mięśni brzucha. Mógł nie mieć sześciopaka jak Jimin, ale wciąż ruchable. Nie powstrzymał się przed wyznaczeniem językiem ścieżki od mostka aż do drogi do nieba Taehyunga. Parsknął cicho, przypominając sobie, jak Jimin krzyknął za nimi „nie bądź Sebastian, wchodź do dżangli!”.
– Co? – prychnął beta, lecz raper tylko wzruszył ramionami.
– Nic, nic. – Uśmiechnął się promiennie, scałowując wydętą wargę starszego. Jedną ręką objąwszy policzek, drugą Jungkook zawędrował do jego męskości. Jego uśmiech poszerzył się na głęboki jęk, który otrzymał w zamian za dociśnięcie dłoni.
– Proszę, Jungkookie – wysapał Taehyung. Poczuł, jak dreszcze mu tańczą po ciele, gdy alfa ścisnął go przez dresy. – Kurwa, jestem blisko.
– Nie dochodź teraz. – Młodszy powrócił na dół, mając przed oczyma penisa chłopaka. Mruknął, usłyszawszy buczenie zabawki w Taehyungu. – Nie dochodź beze mnie, dobrze?
– To może byś to, kurwa, wyjął? – Wokalista popatrzył się na niego spod byka, lecz groźny imidż szybko zrujnowało odrzucenie głowy do tyłu i przeciągły jęk, gdy Jungkook go ścisnął już nie przez dresy.
– Och, omega tak mówi do alfy?
Czy drwina powinna brzmieć tak kurewsko seksownie? Taehyung zakwilił słabo, zagryzając wargę.
– Zaraz ten omega ci… – Starszy tu wziął głęboki oddech, bo drugi postanowił ścisnąć mu pośladki oraz pomuskać penisa ustami. Nadal, kurwa, przez spodnie. Do tego te nieustanne wibracje. Gdyby to wszystko nie miało tego błogiego posmaku, miałby ochotę umrzeć. – Wpie—ach! Wpierdoli! Pośpiesz się, albo to ja cię będę ruchał!
Jungkook posłał mu kolejny prześmiewczy uśmieszek, lecz tym razem posłuchał bety. Zsunął spodnie wokalisty do kolan. Oznajmiwszy, że do końca ma je zdjąć sam, złapał za własną koszulkę. Nie omsknęła mu się przygryziona warga Taehyunga.
– Komuś się podoba widok? – Usiadł okrakiem na udach drugiego i połączył ich usta w pocałunku. – Przecież tyle razy mnie widziałeś bez koszulki, Tae.
– I za każdym razem miałem wrażenie, że zejdę na zawał, dziękuję bardzo – burknął starszy, nim zaatakował wargi alfy własnymi. Rękoma rozpoczął wędrówkę po jego plecach.
Zamruczał, czując, jak mięśnie się spinają i rozluźniają pod jego dotykiem. Gdyby nie (wibrujące!) kulki analne, chciałby spędzić więcej czasu na zwyczajnym podziwianiu efektów lat pracy na siłowni. Tak, jak nigdy nie  rozumiał, po co siedzieć pakować, skoro można w tym czasie robić o wiele fajniejsze rzeczy (np. podglądanie Yoongiego bawiącego się My Little Pony, niezapomniany widok), tak teraz zaczynał to rozumieć. Teraz czuł, jak wielkie wrażenie może zrobić trochę tkanki mięśniowej.
– Zdejmuj, zdejmuj – wyjęczał, ciągnąc za materiał w okolicach pośladków rapera.
Jungkook uśmiechnął się po raz enty, zszedłszy z drugiego oraz ściągnął dresy i bokserki na raz. Starszy szerzej otworzył oczy i cicho zapragnął, by to nie kulki analne się teraz w nim znajdowały, a to cudo przed nim.
– Zajebisty. – Teraz to Taehyung miał czas, by zabłysnąć. – Ale serio, wykurwisty. W kosmos wyjebany. Tak, w kosmos! W końcu gwiazdy zobaczę, hehe.
Młodszy parsknął śmiechem, zsuwając skarpetki i powracając do wokalisty.  Od jakiegoś czasu penis mu rósł jak szalony. Kiedy obudził się jako alfa, zrozumiał dlaczego.
– No, to teraz pora na ciebie, nie? – Jungkook powrócił na kolana wokalisty, bawiąc się gumką od jego bokserek. Opuścił wzrok i uśmiechnął się na widok namiotu z mokrą plamką na górze. Taehyung, trzeba było przyznać, też najmniejszy nie był.
Nakreślił paznokciem po miejscu, które przykrywał ciemny punkt. Uśmiechnął się szeroko, gdy starszy jęknął głośno. Podrapał jeszcze pobliskie okolice. Czuł, jak brunet ciągnie go niekontrolowanie za włosy i ściska mu pośladek. Sam sapnął.
Doszedłszy do wniosku, że dość już pomęczył chłopaka (tak naprawdę to Taehyung męczył się przez ostatnie dwie godziny), powoli ściągnął z niego bieliznę. Hobbici mieli przed czym ostrzegać.
Przydałyby się nożyce ogrodowe.
Jungkook jednak, prawdziwy Tarzan, przedostanie się przez dżanglę. Przynajmniej miał taką nadzieję. Usadowił się między rozłożonymi udami chłopaka, oceniając sytuację. Mogło być gorzej. Nie widział, by w lesie zamieszkał jakiś zwierz. No, poza samym pytongiem. Pomimo gąszczy, złapał za trzon chłopaka, tuż nad pierścieniem na penisa. Wystawił język, chłeptając wokół korony i poczekał chwilkę, aż kropla spermy na niego ścieknie. Ledwo poczuł smak. Chciał więcej.
– Jungkook, nie, proszę, zdejmij to. – W międzyczasie Taehyung zaczął wić się z przyjemności. Stał się jęczącym chaosem, a strużka białej substancji spływała aż do włosów łonowych. – Proszę, zaraz oszaleję, zdejmij ten pierścień, błagam, Jungkookie, potrzebuj—
Młodszy starał się nie jęknąć. Naprawdę się starał. Jego starania poszły na marne, bo, kurwa, jego Taehyung był taki uległy, taki potrzebujący – on błagał. Jego, jego, jego.
– Tylko wyjmę te kulki analne, okej? – Spytał, podnosząc się i składając motyle pocałunki na klatce piersiowej, obojczykach, żuchwie, skroniach wokalisty. Ręką sięgnął do jego wejścia i wcisnął randomowe przyciski (za pierwszym razem udało mu się wyłączyć wibracje!), złapawszy za rączkę. Zmarszczył brwi, czując, że jest w jakimś dziwnym kształcie. Gdy wszystkie już wyszły, czemu towarzyszył jakiś mokry dźwięk, odważył się spojrzeć.
Oczywiście, że jego kulki analne będą z jakimś spierdolonym stworkiem.
Taehyung jęknął (och, kiedy on tego nie robił) z niezadowoleniem. Alfa zachichotał i położył zabawkę gdzieś obok.
– Nie martw się, Tae, zaraz cię wypełnię moim zajebistym, serio wykurwistym, wyjebanym w kosmos, czy jak ty to, chujem. – Jungkook cmoknął go w usta. Beta parsknął śmiechem.
– Tak nie działa dirtytalk.
– I tak to kochasz. – Raper połączył ich w słodkim pocałunku, tym razem łapiąc za pierścień na penisa. – Teraz to zdejmiemy. Nie chcemy, by to ci przeszkadzało, nie?
I wokalista mógł tylko kiwać głową. Chciał tego wszystkiego, o czym mówił Jungkook. Chciał jego męskości, chciał dojść, chciał seksu. Ta jego bardziej romantyczna strona chciała też związania się z młodszym. Może niekoniecznie, by alfa od razu go sobie przywłaszczył, ale nie mógł się już doczekać stania się jednością z raperem.
I wiedział, że Jungkook też tego chciał.
Wziął głęboki oddech, gdy wreszcie zdjęto to kurestwo z jego członka. Wreszcie wolny.
Taehyung sięgnął po pierwszą lepszą poduszkę i podstawił ją sobie pod tyłek. Chuj, że alfa będzie potem na niej spał. Trzeba żyć chwilą!
Raper spojrzał na niego z szerokimi oczyma, gdy rozłożył szerzej nogi. Wtedy chyba doszła do niego ta cała sytuacja. Że tak doszła doszła, nie że „o mój boże, on serio jest twardy przeze mnie”.
Właśnie miał zamiar wyruchać bohatera swoich mokrych snów i zarazem be ef ef.
Chłopaka, w którym był po uszy zakochany.
Nie mógł tego spierdolić.
– Lubrykant? Kondomy? – spytał z szerokimi oczyma. Beta zmarszczył brwi.
– Lubrykantu we mnie wystarczająco Jimin nawalił. – Jungkook spojrzał na wejście chłopaka i zobaczył, jak łoniaki w tamtej okolicy ma posklejane jakimś płynem. Czyli stąd ten dźwięk przy wyjmowaniu kulek analnych. – Co do kondoma to w ciążę nie zajdę, a nie chcesz zobaczyć, jak to jest się z kimś związać? Że wiesz, tylko się zakleszczyć.
– Okej – westchnął raper. Policz do dziesięciu, młody. – Okej.
– To wszystko takie nowe, nie? – Starszy posłał mu ciepły uśmiech. – Dla mnie też. Zawsze się ruchałem z betami, raz z omegą.
– Ja z betą, dwa razy. I wtedy nie miałem węzła… – Jungkook zagryzł wargę.
– Będzie okej, Jungkookie! Nie będę się śmiał, jeśli dojdziesz za szybko, czy coś. Więc teraz się pośpiesz i we mnie wejdź.
Więc alfa, złapawszy drżącą dłonią za trzon, odmówił jeszcze krótkie „O Shizusie” i zaczął napierać na wejście. Nawet nie musiał napierać. Poczuł nagle, jak czubek jest gładko pożerany przez ciepłe, ciasne i mokre ciało. Zakwilił, używając każdego grama samokontroli, by nie wcisnąć się do środka w całości.
Skoncentrowany był jednak na twarzy Taehyunga. Wokalista miał na ustach błogi uśmiech.
Jeszcze niczego nie spierdolił. Chyba. Może się nadaje na alfę?
– Czym ty się tak stresujesz, skarbie? – spytał starszy, oplatając ręce za szyją drugiego i przyciągając go bliżej, po czym potarł o siebie ich policzkami. Jungkook miał wrażenie, że zaraz się rozpłynie od czułości. – To tylko ty i ja. Nic mnie nie boli, jest super, wykurwiście, po prostu łał.
Raper spojrzał na niego niepewnie, po czym powoli wsunął się do końca.
– Ojej – jęknął cicho Taehyung.
– J-Jak ciasno. – Młodszy zacisnął oczy, na oślep chwytając za udo drugiego i oplatając je sobie w pasie.
– Ruszaj się, Jungkookie. – Wokalista potarł nosem skroń chłopaka. Uśmiechnął się z zadowoleniem, gdy tamten wykonał rozlazłe pchnięcie. – Gdzie ten wielki, groźny alfa, który kilka minut temu próbował dirtytalkować?
– Zaraz powróci, po prostu go stres zeżarł – Jungkook poprawił włosy. Złapawszy za biodra starszego, wysunął i wsunął się jeszcze raz.
Jezu, chyba nigdy nie zapomni tego gorąca. W życiu nie czuł się tak cholernie dobrze. Mógłby tak robić przez następne kilka dni. Serio, nie miałby nic przeciwko. Może powinien podziękować Yoongiemu i Jiminowi?
Pojebało go.
Nachylił się po pocałunek i wplótł jedną rękę we włosy starszego. Odkąd pocałowali się wtedy po raz pierwszy, lizanie się stało się ich nowym hobby. Gdy tylko mieli odrobinę prywatności, ich wargi samoistnie się odnajdywały. Yoongi trochę ponarzekał, ale zamknął paszczę, kiedy para przypomniała mu o tym, jak naszli go z Jiminem na ruchaniu się w kuchni.
– Mogę przyśpieszyć?
Taehyung wywrócił oczyma. Czy młodszy naprawdę nie zauważył, jak bardzo wypychał biodra?
Postanowił to przemilczeć.
– Ta – sapnął. Odrzucił głowę w bok, gdy nadeszło pierwsze mocne pchnięcie. Przez jego ciało przeszedł dreszcz. Poruszył biodrami przed następnym i… – O kurwa, tutaj!
Jungkook uśmiechnął się nonszalancko, wodząc palcem po całej długości jego członka. Wokalista skręcił się z przyjemności. Raper popukał opuszkiem o czubek, zanim przeniósł się na sutki bety. Skręcił prawego, a złożywszy ostatni krótki pocałunek na ustach drugiego, lewego zaatakował zębami.
– Mocniej, skarbie – wyszeptał Taehyung. Sam nie wiedział, o co mu dokładnie chodziło – pchnięcia, pieszczoty piersi, czy uścisk na biodrze. Chyba miał na myśli wszystko.
Młodszy go zrozumiał.
Zacieśnił rękę na boku chłopaka, zagryzł się na sutku, a jego ruchy nabrały prędkości. Wokalista zadrżał.
– Jezu, Jungkook – jęknął, nachylając się po kolejny pocałunek. – Nie wytrzymam dużo dłużej.
– Spoko, ja też – sapnął młodszy. Nie zamykał już ust, nawet do pocałunków. Oddychało mu się coraz ciężej i czuł, jak jego węzeł powoli rośnie. – Tae, czy…
– Oczywiście. – Taehyung założył i drugą nogę za pas rapera, czując, jak jego penis wchodzi głębiej. – Kurwa – wydyszał.
Oddech alfy łaskotał go w ucho i wręcz słyszał, gdy tamten się uśmiecha. Zakwilił słabo, po czym Jungkook postanowił się na nim zagryźć. Od zawsze miał wrażliwe uszy.
Wydał z siebie coś między krzykiem, a jękiem. Drżał. Młodszy stęknął, kiedy mięśnie się skurczyły wokół niego. Podstawa penisa stała się odczuwalnie szersza. Nie na tyle, by bolało, lecz jeszcze trochę, a zaczną się problemy z poruszaniem się.
– Ja pierdolę, Jungkookie. – Ręka bety niekontrolowanie zjechała na plecy drugiego, gdzie pozostawiała czerwone ślady paznokci. Młodszy zakochał się w tym uczuciu. Z resztą, zakochał się we wszystkim, co jest związane z Taehyungiem.
– Ja też, ja też – wyjęczał, jeżdżąc otwartymi ustami po szyi wokalisty. Podroczył się zębami z obojczykami, uważając, by nie zagryźć się za mocno. Mieliby problemy.
Zaraz dojdą, obydwaj o tym wiedzieli. Jungkook z całej siły starał się stłumić potrzebę przywłaszczenia bety i ugryzienia go z tą intencją. Ślinka mu ciekła na myśl o drugim z blizną w kształcie jego zębów. Kiedyś to zrobi.
Złapał dłońmi za biodra chłopaka, zaciskając się na nich i koncentrując się na doprowadzenia ich obydwu do orgazmu. Jego pchnięcia były płytkie, uniemożliwiał je węzeł, ale stawały się coraz szybsze. Starszy podziękował Bogu za te wszystkie lekcje tańca.
– Boli, – stęknął beta, lecz, zobaczywszy przerażenie w oczach rapera, szybko dodał: – to normalne, nie przejmuj się.
Młodszy skinął niepewnie głową i chwała Bogu, że nie zaprzestał ruchów. Podstawa jego męskości urosła do niemal pełnych rozmiarów i Taehyung miał łzy w oczach, ale kurwa, dlaczego to było takie przyjemne?
Jungkook nie mógł już się wysuwać, więc po prostu kręcił biodrami i ocierał się o prostatę drugiego, jedną ręką bawiąc się z penisem wokalisty. Beta zakwilił od intensywności pieszczot. Chwilę później doszedł, topiąc się w falach emocji i eksplozjach kolorów.
Jego skurcze doprowadziły i rapera do orgazmu. Skończył ze stękiem imienia starszego. Taehyung nie wstrzymał uśmiechu na ten dźwięk, po czym połączył ich w długim pocałunku.
– No to teraz musimy ze sobą wytrzymać jakiś czas – zaśmiał się beta, kręcąc tyłkiem i czując, jak węzeł nie ma zamiaru puścić.
– To nie będzie problem – odwzajemnił uśmiech Jungkook, zasypując żuchwę starszego masą pocałunków. Chwilę później zabrał się za smyranie nosem szyi drugiego.
– Co jak przez ciebie będę jebał psem? – Wokalista wplótł palce we włosy alfy i zaczął masować skórę głowy.
– Taki jest plan – zachichotał raper, pomrukując na przyjemne uczucie. – Wątpię, by ci to przeszkadzało.
– Prawda.
Taehyung nachylił się po jeszcze jeden pocałunek. Ten był inny. Bardziej uczuciowy, dłuższy. Młodszy poczuł, jak kręci mu się w głowie, a chmara szarańczy powraca do jego brzucha.
– Uch, Tae… – zaczął, zagryzając wargę. – Skoro już ze sobą spaliśmy, to może… – dokończył gestem ręki. Wokalista uniósł brew. – No wiesz, może będziemy razem?
Taehyung parsknął śmiechem. Czy on go wyśmieje? O Jezusku…
– Myślałem, że jesteśmy razem od kilku dni – wyznał, uśmiechając się szczęśliwie do Jungkooka. – Ale, o ile to oznacza dropnięcie całego tego alfa-omega, pewnie.

--

Jungkook wyszedł z sypialni po szklankę wody. Kątem oka zauważył siedzącą na kanapie resztę zespołu. Jego wzrok przykuli trzymający się za ręce Seokjin i Namjoon. Wreszcie.
– I jak? – zawołał Yoongi, nie odrywając wzroku od telefonu.
Młody alfa uśmiechnął się głupawo.

– Wszedłem do dżangli.

Poznajmy się! Jestem Estera i mam piętnaście lat, a Wy?

13 komentarzy:

  1. JAPIIEEERDOLE
    DOSZLAM
    SUCHO I MOKRO NARAZ
    ESTERA JAK TY TO ROBISZ
    Kocham YoonGiego w tym opowiadaniu, chociaz to moj ub, wiec nie tylko w opowiadaniu.
    Jin jako omega chrysteeee panie
    Namjoon taki wladczy jest dla mnie wena na dzien dzisiejszy
    Kocham tego shota
    Chociaz to moj pierwszy raz z ta tematyka i poczatkowo mialam problem z alfami, omegami i betami. Niewazne.
    Jesli cos jeszcze masz podobnego to polec, prosze
    i pamietaj ze ja kc twoje shociki
    (Ps. Zapisalam sobie w notesie chyba z piec twoich genialnych tekstow, serio)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz!
      Jak jest Suho to jest mokro, wiadomo. Przynajmniej u mnie ;]]
      Zawsze staram się robić Yoongiego na cichacza zabójcę. On mi się kojarzy z takim typem.
      Jin jako omega to życie takkkkkk A niestety w większości ficzkow gdzie nie jest głównym bohaterem przedstawiają go jako alfe??? Pojebało ich.
      Starałam się tłumaczyć to au jak tylko mogłam w środku fika, bo wiem, że polskie a/b/o można policzyć na palcach jednej ręki i czytelnicy mogą się w tym nie orientować. Do tego tutaj nie miałam możliwości wykorzystać potencjału omegaverse'a. Jaka szkoda, chyba trzeba będzie to nadrobić! Nikomu się nie stanie krzywda od namjinowego sequela, w którym bym się zagłębila w te wszystkie cieczki, przywlaszczania i dynamikę Alfa/omega:>
      Mogę polecić sporo, ale po angielsku.
      Ja wiem, że ty kc moje szociki. Ja kc ciebie cmok cmok
      Cieszę się, że się podobało i chyba nie muszę cię zapraszać do śledzenia mojej twórczości! Zaspojleruje, że teraz będzie powrót B ambitnej serii wowo

      Usuń
    2. HURAAAA AMBITNA SERIAAAAA
      bedzie wiecej YoonMinow prawda? I VKookow? Ja juz mam tyle teorii, serio, serio
      Ps. DLACZEGO tak skutecznie przekonujesz mnie do Jina? Zaczynam go lubic :v

      Usuń
    3. W b ambitnej serii? Planuję więcej yoonminów, z wikókiem nei wiem jak, ale to p l a n u j ę. P l a n o w a ł a m, że głównymi bohaterami będą Seokjin i Namjoon. Ups, w trakcie pierwszego rozdziału wymyśliłam Josha, czyli okazuje się, że kluczową dla fabuły postać!
      ...Czyli moje opowiadania od pewnego czasu żyją własnym życiem. Miałam przez to problemy z "Jebiesz psem" bo w momencie, w którym Hoseok miał zabrać Taehyunga gdzieś tam, konwersacja zeszła... na rozmowy o sraniu i Jimin się wkurwił na wszystkich, po czym wziął Tae i spierdolił. Koniec końców niby powróciłam jakoś do sytuacji wyjściowej (oryginalnie sytuacja, w której Namjoon się budzi miała prowadzić bezpośrednio do smuta, porównaj co wyszło), ale przy okazji ficzek dostał +1,5k słów, czy cos w tym stylu. Nie, żebym żałowała. Wyszło śmisznie.
      Zeszłam z tematu.
      Nic nie mogę obiecać. W sensie, mam te 10 stron (zeszytowych, żeby nie było) opisów całej serii plus dwie kartki spisu wydarzeń (ta seria nie będzie aż tak obszerna, na jednej mam niemal to samo co na drugiej, ale bardziej od strony kuchni i tak, żebym wiedziała, o co chodzi, żeby nie było x2), ale prawdopodobnie większość rzeczy stamtąd i tak zmodyfikuję.
      Wat nie lubiłaś Jina jak smiesz Jezu
      No bo oppy nie lubić???? To jest najcudowniejsza osoba na świecie??? Jest matką piątki, szóstki, albo trójki, jak kto woli i świetnie wychował każde dziecko????
      Ub, sry.
      Cieszę się, że pomagam Ci się do niego przekonać. Oppę trzeba kochać.
      Ale sie rozpisałam ew

      Usuń
    4. Jezusie, ciesze sie ze masz tyle motywacji i planow. Ja zlapalam writers blocka potwora i nie potrafie. Mimo ze mam cale swoje opowiadanie opisane, to utknelam w martwym punkcie i nie potrafie ruszyc dalej, a mi sie znajomki upominaly juz. No nie moge, i tyle.
      Jezus, ja tak kocham te twoje opowiadania, niewazne czy shoty, czy te dluzsze. Wszystkie kocham i przezywam jak cholera

      Usuń
  2. Poraz pierwszy skomentuje, ale przeczytałam stąd już wszystko. I chce ,żebyś wiedziała,że cudownie piszesz. A co do tego one shota to jest cudowny. Tylko troche Namjinów mało, a ich zawsze musi być dużo. To taka piękna parka. Chce ten sequel i będę wytrwale na niego czekać, tego możesz być pewna. A co do omegaverse'a i możesz polecić po angielski jakieś fiki. Chętnie poczytam,nawet jak po angielsku. Biore wszystko, bo w cholere zainteresowałaś mnie tą tematyką. >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zdecydowałaś się skomentować! <3
      Buzi buzi cmok cmok na dzień dobry
      Cieszę się też, że się podobało! Staram się jak mogę, jeśli chodzi o pisanie, bo pasja i te sprawy. Chociaż nie lubię używać słowa pasja. Zbyt poważne jest na mój wiek.
      Namjinów z założenia miało być od chuja, ale jakoś tak wyszło. Nadrobię sequelem, cnie. Tylko z tym sequelem to trochę poczekasz, bo najpierw rozdział czy dwa b ambitnej serii, którą zachęcam śledzić!
      Dobrze, że mój ficzek jest w stanei tym zainteresować, bo Polska potrzebuje tego więcej. Zdecydowanie. A tutaj, tak, jak wyżej wspomniałam, nie wykorzystałam nawet potencjału omegaverse'a. Nie mówię, że namjinowe PWP, które planuję go wykorzysta, ale może kiedyś jakaś seria..? Kocham a/b/o, serio.
      Mogę Ci polecić sporo tego, ale chcesz tutaj, czy na jakimś fb?
      Dziękuję ślicznie za komentarz!

      Usuń
  3. Z niecierpliwością czekałam na tego ficzka. Przyznam ci się, że trafiłam na twojego bloga całkiem niedawno i chętnie czytam twoje dzieła, bo naprawdę warto. Masz talent i potrafisz pisać smut dodając do tego dobry humor. Nie wiem juz nawet ile razy uśmiałam się, czytając tego ficzka. W końcu potranowiłam sie tu ujawnić, bo wiem jak autorzy lubią widzieć u siebie komentarze.
    Nie trać talentu tylko mi tutaj!
    Yoonmin tutaj był obłędny i mogłabym liczyć na jakiś dodatkowy rozdzialik z nimi związany? Jimin chyba chce uparcie wyciągnąć od Sugi, że starszy też lubi być na dole, ale nie chce się przyznać. Z nimi biorę wszystko, może kiedyś się doczekam! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moje prace przypadły Ci do gustu!
      Smuty piszę od trzynastego roku życia, miałam kiedy się nauczyć. Przerażające to trochę. Komedie... Jestem po prostu śmieszkiem. One się same piszą.
      Nie mylisz się, autorzy kochają komentarze. Fajnie, że postanowiłaś skomentować!
      Postaram się nie stracić talentu! Zatrzymam go przynajmniej do momentu, w którym wydam książkę! (marzenia, ech)
      Nad yoonminem stąd się nigdy specjalnie nie zastanawiałam. Pisałam po prostu to, co wydawało mi się dla nich naturalne i jak uważam, że funkcjonowałby ich związek. Tbh widzę yoongiego jako skrytego powerbottoma, więc nie "też" lubi być na dole, tylko ogólnie po prostu jest bottomem XD Co do rozdziału to nie myślałam o tym i mam na to żadnego pomysłu. Prędzej będzie coś w zupełnie innym au. Dotychczas planowane szoty z nimi przepadły, ale może myślę ostatnio o serii, za którą bym się wzięła, jak skończę que suis je pour toi? Niewykluczone, że głównym bohaterem byłby Jimin i tematyka serii też nie byłaby zbyt lekka?
      Dość spoilerów!
      Dziękuję ślicznie za komentarz i zapraszam do dalszego śledzenia mojej radosnej twórczości!

      Usuń
  4. wow wow WOW dziewczyno, żebyś widziała moją minę jak na koniec tego ZAJEBISTEGO ficzka przeczytałam, że masz zaledwie 15 lat!!! Moja moralność (z nutką hipokryzji, bo sama nie byłam święta w twoim wieku) kłóci się z ochotą pogratulowania tak świetnego stylu pisania! Boże, właśnie tą miarą mierzy się fanfiki w kategoriach dobre/złe. Te dobre są napisane tak, że czytasz je nawet jeśli jest tam pairing, którego w ogóle nie czujesz xdd (jestem zagorzałą vhope shipperką) i koncept, o którym nigdy nie słyszałaś! Do czasu twojego oneshota, który podesłała mi podpisana wyżej Herbata, chwała ci bae <3, ja totalnie nie miałam pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak omegaverse! Teraz zdążyłam się już cholernie wciągnąć, douczyłam się naprędce i muszę przyznać, że naprawdę świetnie poszło ci pisanie takich rzeczy! Efekt wow osiągnięty, nawet jeśli były jakieś drobne niedociągnięcia albo nawet momenty WTF?? Jeśli chodzi o elementy komediowe (bardziej CRACK XD), to uśmiałam się do łez xddd a one wcale nie zabiły tego cudownego klimatu, krążącego wokół walk między alfami i wszystkim, co towarzyszy rui. Jestem naprawdę pod wrażeniem i jako kiedyś bardzo aktywna, a obecnie przebywająca na o wiele za długim hiatusie bloggerka podaję ci płetwę uznania.

    P.S. TEŻ CHCĘ DODATEK Z YOONMIN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz!
      Kocham mówić ludziom z internetu, szczególnie czytających mnie, ile tak naprawdę mam lat. Wasze reakcje są bezcenne.
      Cieszę się, że pracę sie podobają! Omegaverse'y nie są najbardziej znane Polsce, ale mam w planach wprowadzenie ich. Jedno z moich ulubionych au, dlaczego tu nikt ich nie pisze?
      Miałam nadzieję, że wyjdzie mi śmieszne, dlatego pisze komedie. Dobrze słyszeć, że śmieszkowe elementy nie zepsuły klimatu!
      Yoonmina stąd still nie planuję, sorka :c
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zachęcam do zostania na blogu na dłużej!

      Usuń
  5. Chyba mam orgazm fikowy. Ja cię kocham.
    Jak kiedyś będziesz chciała żonę, to wołaj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ciebie też kocham!
      Żona się kiedyś przyda. Muszę zapisać namiary na ciebie.
      Dzięki za komentarz!

      Usuń