Biję własny rekord. dotychczas najszybciej napisany ficzek to ten oneshot, co Tae i Kóczek sobie nawzajem walą - zajął mi dwie noce. Ten rozdział zajął tyle samo, tyle, że jest dłuższy. Czekam na brawa. Chuj, że czapter wydaje mi się wyjątkowo słaby.
W rozdziale pojawia się Jin na górze, ale zaufajcie mi. Nigdy w życiu nie napisałabym niczego z nim na górze, gdyby to nie było konieczne. A tutaj to chciałam wstawić. Uważam to za ważny moment dla fabuły.
rating: NC-17
pairingi: NamJin, pobocznie YoonJin, TaeKook, YoonMin i Jin x OC
gatunki: romans, dramat, obyczajowy
ostrzeżenia: AU, seks, przekleństwa, transpłciowość, homofobia, jak z lupą byście szukali to i treści religijne
bardzo lubię, doceniam i szanuję komentarze!
Cała spięta, kręcę ramionami.
Włóczę się niedaleko ciebie.
Przeszywasz mnie spojrzeniem
Znad bicza, który sprawił, że ci się poddałam.
(Tak trzymaj, dobry chłopiec.)
Ciężko oddycham, a kiedy podchodzisz i mnie koisz,
To tak bardzo boli, lecz nie mogę ci się sprzeciwić.
-Vixx, Chained Up
Budzenie się w ramionach
Namjoona było…właściwe. Ciepło drugiego ciała poprawiało rzadko
satysfakcjonującą sytuację termiczną Seokjina, oddech na skórze miło łaskotał,
a ręka w talii dawała poczucie bezpieczeństwa. Doskonałość sytuacji psuła
jednak kałuża śliny na poduszce fizyka i to, że Seokjin kradł kołdrę, pod którą
młodszy desperacko starał się wcisnąć. Ale to było właściwe. Jakby byli dla
siebie stworzeni.
Dziennikarz parsknął śmiechem.
Tylko takich myśli mu brakowało.
Z gorzkim uśmiechem pożegnał
się z dotychczas owiniętą mu w pasie ręką (grzała, kurwa mać, a Seokjin z tych
ciepłolubnych). Cmoknął jeszcze policzek chłopaka i wyplątawszy się z kołdry,
opuścił łóżko.
Udał się do łazienki. Nieraz
się tam przebierał, z resztą, zdarzało mu się brać prysznic po seksie. Teraz
jednak głupie mycie się wydawało się inne. Teraz wiedział, że chwilę jeszcze
zostanie u Namjoona; że chwilę tak będzie zostawał. Przynajmniej taką miał
nadzieję.
Westchnął, spojrzawszy na
szampon. Jak to u faceta, ba, studenta, nie zastał zbyt szerokiej kolekcji żeli
pod prysznic. Jeden i to połączony z szamponem. No bo po co się pierdolić z
dwoma buteleczkami?
Wstrząsnął ramionami. Mimo
wszystko, młodszy nie przypominał studenta. Mieszkał w lepszej części miasta,
zabrał Seokjina do lepszej restauracji i za niego zapłacił (nie, żeby
dziennikarz się tego nie spodziewał – tak się obchodzi z księżniczkami), kiedyś
niższy zauważył u niego Rolexa… I nawet nigdzie nie pracował. Malowania domu
pani Smith w wakacje nie liczył.
Rodzice? Może. Starszy nic o
nich nie wiedział.
Godzinę później, umyty i w
randomowych bokserkach Namjoona, smażył omlet. Kura domowa może i by z niego
nie była, ale jakoś mu to szło. Właściwie, to całkiem nieźle, jak na faceta.
Z resztą, to nie tak, że każda
kobieta musi być mistrzynią kuchni, nie?
Skuteczną ucieczką od myśli
okazała się melodia wymrukiwana z sypialni. Dziennikarz, wsłuchawszy się,
wyróżnił słowa. Losowa część nieznanej mu piosenki – wyróżnił jakieś „do you”,
albo coś w tym stylu.
Jeszcze skuteczniejszą ucieczką
było ciało przyparte do jego pleców i zapach tytoniu.
– Mógłbym się tak codziennie
budzić – mruknął młodszy, nosem wodząc po karku niższego. – Mam nadzieję, że
okażesz się tak dobrym kucharzem, jak kiedyś mówiłeś.
Seokjin wywrócił oczyma.
– We mnie wątpisz?
Wyższy parsknął śmiechem, po
czym zaciągnął się papierosem.
– Skądże.
Zielonowłosy uśmiechnął się,
odwracając się przez ramię po pocałunek. I się pocałowali. Powoli, z uczuciem,
rękoma owijającymi się w talii i palącym posmakiem nikotyny gdzieś w gardle.
– Dzień dobry – szepnął
starszy.
– Dobry. – Namjoon zatopił nos
we włosach niższego, biorąc głęboki oddech, po czym zmarszczył brwi. –
Pachniesz inaczej…?
– Ach, tak. – Dziennikarz
skupił wzrok na omlecie, po czym wywrócił go na drugą stronę. – Użyłem twojego
szamponu. Nie gniewasz się, prawda?
– Nie, nie, ale…
Namjoon urwał myśl. Wcześniej
nie zwracał na to uwagi, pewnie przez to, jak pasowało to do Seokjina, lecz…
Seokjin zazwyczaj pachniał wiśniami. Zawsze pachniał wiśniami.
Blondyn zamrugał oczyma.
– Używałeś damskich szamponów?
– Nie, przecież masz na półkach
same męskie. – Dziennikarz zaśmiał się nerwowo. Sprawnie przełożył omlet na
talerz, przykrył go kolejnym, po czym odwrócił się i złapał Namjoona przez
bokserki. Czuł już wcześniej, jak poranna erekcja drugiego wbija mu się w udo.
– No, gaś tę fajkę. Pora się zająć tym.
– A śniadanie?
– Jak ktoś ci proponuje loda,
śniadanie powinno być twoim ostatnim zmartwieniem.
--
– Got chinese today. [Dzisiaj chińszczyzna.]
Seokjin uśmiechnął się szeroko,
kiedy sąsiad otworzył drzwi. Raz na jakiś czas, a raczej raz–dwa razy w
tygodniu, jedliby razem jakieś śmieciowe jedzenie. Dziennikarz opierdalał
Taehyunga i Jimina, kiedy przyłapywał ich na niszczeniu sobie zdrowia w taki
sposób (w każdy inny sposób także, ale na fast foodach przyłapywał ich
najczęściej), dlatego starał się wtedy unikać dwójki. Co nie było takie łatwe,
biorąc pod uwagę fakt, że mieszkali tuż obok.
– Missin’ your country, ain’t
ya? [Tęsknisz za ojczyzną, co?] –
Josh oparł się o futrynę, wskazując na policzek. Zielonowłosy fuknął, nie
spełniając niemej prośby.
– How many times do I have to
tell you I’m from fucking Korea? [Ile
razy muszę ci powtórzyć, że jestem z jebanej Korei?] – Niższy wywrócił
oczyma.
– I know, I know. [Wiem, wiem.] – Amerykanin, zniecierpliwiony,
sam się nachylił i pocałował dziennikarza w policzek. – Not sure if I’m gonna
let you in though.[Jednak nie jestem
pewien, czy cię wpuszczę.]
– Even if I do this? – Starszy
uśmiechnął się, mrugając zalotnie i patrząc na drugiego spod rzęs. Chwilę
później oparł ręce na ramionach bruneta, wcześniej postawiwszy reklamówkę z
jedzeniem na podłodze i połączył ich w pocałunku. Niedługim, niekrótkim. W sam
raz.
– You always know how to make
me give in. [Zawsze wiesz, co zrobić, bym
się zgodził.] – Josh uśmiechnął się szeroko, sięgając po reklamówkę i
ruchem głowy zapraszając Seokjina do środka.
– I’m just good at being in
control. And you have a soft spot for me, that’s all. [Jestem po prostu dobry w kontrolowaniu wszystkiego. A ty masz do mnie
słabośc.] – Seokjin zawędrował na kanapę.
Lubił tu przebywać. Mieszkanie
skromne, choć przytulne. Pasowało do Amerykanina.
– No but, honestly, you treat
me terribly those times.[Nie, ale serio,
ostatnio traktujesz mnie jak gówno.] – Brunet wydął wargę, siadając obok
niższego, po czym podał mu pudełko i komplet sztućców. – Like, I wish you luck
and things in everything, but like, I feel like you’re avoiding me. [W sensie, życzę ci szczęścia, ale mam
wrażenie, że no, mnie unikasz.]
– I’m sorry [Przepraszam] – westchnął dziennikarz, otwierając paczkę z
jedzeniem. – ‘s yours [Twoje] –
mruknął.
– Take it, I felt like chicken
for the whole week. [Weź to, miałem
ochotę na kurczaka od początku tygodnia.] – Wymamrotał młodszy i wziął się
za posiłek. Seokjin uśmiechnął się na widok nieporadnie zajadającego się
drugiego. Ciężko mu się było nie uśmiechać na jego widok. Na widok mięśni
wystających spod koszulki na ramiączkach też. I tego, jak to musiał się
schylać, by go pocałować. Nawet tego, jak niski się czuł w obecności bruneta.
– You ever thought about being
a basketball player? [Myślałeś kiedyś o
graniu w kosza?]
– Tried it, even won a match
once. [Ta, raz nawet wygrałem mecz.]
– Josh uśmiechnął się wokół pałeczek. Zawsze się upierał, by nimi jeść, choć na
początku nie umiał ich nawet porządnie złapać. – But then got scared after
seeing the rest of the team getting some in the locker room. Like, they brought
girls for the match, which is normal, right? Right. But they got into the
locker room and… yeah, they all celebrated the win. [Ale wystraszyłem się po zobaczeniu, jak reszta drużyny idzie na całość
w szatni. W sensie, sprowadzili dziewczyny na mecz, co jest normalnie, prawda?
Prawda. Ale potem weszły do szatni i… wszyscy świętowali wygraną.]
– And you? [A ty?] – Starszy zaśmiał się, widząc zniesmaczoną minę drugiego.
– The only girlfriend I had
back in highschool was my right hand, so… [Jedyną
dziewczyną, jaką miałem w szkole średniej była moja prawa ręka, więc…]
Seokjin parsknął śmiechem.
– Kay, Jin, but stop avoiding
the topic. Can you explain why’ve you been treating me like shit? [Kej, Jin, ale przestań unikać tematu.
Możesz wytłumaczyć, czemu traktujesz mnie jak gówno?]
Zielonowłosy westchnął. Josh
rzadko poważniał i nie podobał mu się ten widok.
– You know I find you sweet and
lovely and you’re so fucking bubbly and I really really like you [Wiesz, że uważam, że jesteś słodki i
kochany i w chuj pogodny i naprawdę bardzo bardzo cię lubię] – zaczął,
używając jedzenia, by kupić sobie trochę czasu na myślenie. – But you’re a
blunt motherfucker. Usually I don’t mind, you know I like you being
straightforward, but… You’re the first person to fuck something up. Like, you’d
forget that the guy I’m fucking with – Namjoon, if you forgot his name – is
around and kiss me. [Ale jesteś
bezpośrednim skurwysynem. Zazwyczaj nie mam nic przeciwko temu, wiesz, że doceniam
tę szczerość, ale… Jesteś pierwszy na liście osób, które mogłyby to spierdolić.
Że, zapomniałbyś, że chłopak, z którym się pieprzę – Namjoon, jeśli zapomniałeś
jego imienia – jest w pobliżu i pocałowałbyś mnie.]
– Why wouldn’t you just say
that we’re playing around? [Czemu nie
powiesz, że tylko się wygłupiamy?] – Josh zmarszczył brwi, a chwilę po nim
powtórzył to Seokjin. – Like you said it to Jimin and Tae— Tae— [Tak, jak powiedziałeś to Jiminowi i Tae—
Tae—]
Zielonowłosy, pomimo tego, że
coś go skręcało w brzuchu, zaśmiał się. Amerykanin dopiero ostatnio nauczył się
wymawiać jego imię – „oh my god, is your name seriously Suckjin?!” (wolał nie
mówić, że tak na niego wołano w gej-klubie, gdzie znano go z obciągania) – choć
i tak zawsze używał „Jin”. Taehyung pewnie pozostanie dla niego wyzwaniem na
następne kilka lat.
Seokjin, upewniwszy się, że
obydwaj przełknęli, co mieli w ustach, pocałował bruneta. Tym razem, pocałunek
trwał i trwał. I był wspaniały, choć nie ulepszali językiem, czy zębami.
Właśnie tego potrzebowali. Tylko tyle potrzebował niższy, by rozpuścić się pod
delikatnym dotykiem Josha.
Rzadko wykraczali poza niewinne
cmoknięcia, a kiedy tak się działo, zielonowłosy czuł poczucie winy. Czuł się
trochę, jakby grzeszył, ale to właśnie to go ekscytowało. Bo niby tylko się
wygłupiali, ale obydwaj próbowali wykroczyć trochę ponad to.
– Taehyung. But Josh, [Taehyung. Ale Josh,] – wysapał, odsunąwszy
się od młodszego – is playing around all that’s between us? [czy to, co robimy nie wyszło już poza
wygłupianie się?]
Amerykanin tylko wpatrywał się
tępo w jego wargi. Dziennikarz przełknął ślinę. Ostatnio coś za często musiał
się domyślać odpowiedzi na zadawane pytania.
– And Namjoon’s different.
Namjoon’s a whole different case. [Namjoon
jest inny. Zupełnie inny.] – Zielonowłosy westchnął, nie usłyszawszy
odpowiedzi. – Like, I don’t wanna fuck this shit up, but I feel like… y’know,
one word and it’s all gone. Like, he’s sweet, and he’s charming and he wants
the best for me. And he cares, yeah, he cares. [W sensie, nie chcę tego spieprzyć, ale mam wrażenie… jakby, wiesz,
jedno słowo i wszystko szło się jebać. Znaczy, jest słodki i czarujący i chce
tego, co dla mnie najlepsze. I zależy mu na mnie, tak, zależy mu na mnie.] –
Ostatnie zdanie wypowiedział tak, jakby siebie też starał przekonać. – But it’s
vulnerable. And we both know I’m proud. I’m just not the one to beg for someone
to come back. [Ale trzeba się ze sprawą obchodzić
jak z jajkiem. A obydwaj wiemy, że nie jestem z tych, którzy prosiliby, by ktoś
do nich wrócił.]
Amerykanin zamrugał, nadal nie
oderwawszy wzroku od ust Seokjina. Czyżby powiedział za dużo?
– Kiss me.[Pocałuj mnie.] – Spojrzał starszemu w oczy, a drugi starał się
zaśmiać w próbie rozluźnienia nastroju.
– And since when you’re so
demanding? [Od kiedy się tak czegoś
domagasz?] – Uśmiechnął się na widok łagodniejącego bruneta.
– Only when I want something
very badly, miss [Odkąd bardzo czegoś
chcę, moja miła] – zachichotał Amerykanin, przyciągając zielonowłosego na
swoje kolana.
I Seokjin spełnił jego prośbę,
pocałował go w najpyszniejszy sposób, z uczuciem. Bo Josh go zawsze rozumiał,
Josh go zawsze chciał, Josh sprawiał, że czuł się piękny. Wtedy, jak i chwilę
po oderwaniu się od siebie, kiedy brunet tylko patrzył mu w oczy, wolał myśleć,
że może jest między nimi coś więcej niż „wygłupianie się”.
– How can he not be whipped by
you? [Jak on może nie być w tobie
zadurzony?]
--
Ósma wieczorem. Seokjina i
Namjoona wzięło coś na ruchanie się szybciej. Yoongi wykorzystał jednak to, że
mógł wchodzić do najstarszego bez zapowiedzi. Seokjin i Namjoon byli w trakcie
gry wstępnej. Gdyby Yoongi nie był tak przerażający, już dawno leżałby w rowie.
Ale, kiedy już nasza para się
już poubierała, przypałętali się także Hoseok oraz Jungkook. Wiecznie senny
skurwiel pewnie oznajmił, że pora na posiadówę u zielonowłosego.
No, a jak już się wszyscy
zebrali, niższy raper poszedł po prawdziwy cel swojej obecności.
Odetchnął głęboko, nim zapukał
do drzwi obok. To trywialna czynność. Nie stresował się.
– Och, cze— Cześć, Taehyung.
Jego entuzjazm szybko opadł.
– Yoongi? Znaczy, cześć, ale…
Co chcesz?
– Jimina.
Każdy zapewne spojrzałby na
niego z politowaniem, ale cóż, miał przed sobą Taehyunga. Jego sympatia do
rudzielca znacznie wtedy wzrosła.
– O, Jimina! Ja cię doskonale
rozumiem! – Młodszy rzucił się na niego z uściskiem. – Każdy by chciał kawałek
tego tyłka. W szkole średniej nazywaliśmy to „jibooty”… Nikt, nawet legendarny
Oh Sehun, kolega z sowieckiej Rosji, nie ma takiego tyłka!
Yoongi skinął niepewnie głową.
Nigdy nie zwracał specjalnej uwagi na tego chłopaka (jego przyjaciel skutecznie
kradł całą atencję), ale zaczynał rozumieć, co Jungkook tak w nim widział. Nie,
żeby sam Jungkook miał się do tego przyznać.
– I to wszystko takie jędrne,
że ja pierdolę! Albo jego uda! – Taehyung odsunął się nieznacznie, by ścisnąć
policzki drugiego. – Czasami proponuję mu masaż partii dolnych, a on się krzywi
i mówi „nołhomo”… To boli, naprawdę.
– No, uch, tak, ale on jest w domu?
– Blondyn spojrzał na niego z determinacją.
– Nope, ma lekcje wokalne. Albo
chór. Cokolwiek. On się w tym orientuje, nie ja. Znaczy, już je skończył, ale
zanim on się tu dotelepa tym busem… – Wyższy oddalił się na pół metra. – Ale
wiem, że przyszedłeś tu wziąć nas obydwu do Seokjina.
– Skąd? – Yoongi zmarszczył
brwi.
– Ściany tu są cienkie, a
fapałem do głosu Jungkooka. Wiem, jak brzmi. A on nie przychodzi do Seokjina
tak po prostu.
Starszy skinął głową. Nie
musiał nawet nic mówić, bo Taehyung sam zamknął za sobą drzwi (najwyraźniej
zatrzaskowe) i z firmowym uśmiechem pomaszerował do mieszkania obok.
Rozmowa jakoś szła.
– Właśnie, Namjoon – zaczął
Hoseok, przysunąwszy się do Taehyunga. – Ty coś studiujesz, nie?
– Fizykę. – Blondyn skinął
głową.
– Dziadku mrozie kochany –
jęknął Taehyung, przypadkiem padając
do tyłu, gdzie siedział Jungkook. Najmłodszy wywrócił oczyma, lecz pozwolił
sobie uśmiechnąć się słabo. Rudzielec i tak go nie widział. – Jak można iść na
tak chujowy kierunek?
– Co masz na myśli? – Najwyższy
zmarszczył brwi, choć uśmiechnął się pod nosem.
–Ta nauka jest tak przyziemna,
że to aż boli. – Westchnął młodszy, starając się wkraść na kolana Jungkooka. –
No ile można się uczyć o tym, dlaczego krzesło stoi?
Kilka osób parsknęło śmiechem, Jungkook
wziął gwałtowny oddech, gdy dłoń drugiego przypadkiem oparła się o jego krocze
(a z ciasnymi spodniami starszego i jego wygibasami w okolicach ud nieciężko
było stwardnieć), a Namjoon zachichotał.
Najstarszy, po tylu latach z
średnio gadatliwym Yoongim, stał się dobry w obserwacji. Nie tak dobry, jak
jego przyjaciel, ale wciąż lepszy od większości ich otoczenia. I Seokjin
widział te spojrzenia rzucane w stronę Taehyunga. Dyskretne, fakt, lecz nie
tylko on go na nich przyłapał.
Jungkook był zbyt dumny, by
okazywać zazdrość.
– A ty co studiujesz? – spytał
Namjoon. Rozbawienie nadal barwiło mu głos.
– Filozofię.
– To wiele wyjaśnia. – Blondyn
parsknął śmiechem, potrząsając głową w niedowierzaniu.
– Nie śmiej się. Filozofia to
nauka poruszająca sfery wyższe – burknął Taehyung, ściskając nadgarstek
Jungkooka. – Nie każdy jest w stanie ją zrozumieć.
– Uwierz mi, – Namjoon przerwał
parsknięciem – filozofię łatwiej zrozumieć, niż mechanikę kwantową.
– I właśnie dlatego wybrałem
dziennikarstwo! – Wtrącił się Jimin, podchodząc do grupki. Jego współlokator
wcześniej mu wysłał sms-a, że ma „wbijać do Ramionek” z soczystym wykrzyknikiem
na końcu. A cóż, brunet miał to do siebie, że tak, jak odnosił się do każdego z
kulturą i szacunkiem, tak… nie pukał.
((Wolał, by to jego pukano.
Szczególnie Yoongim by nie pogardził.))
Seokjin podziękował Bogu za
zbawienie aka zmianę tematu. Nigdy w życiu nie był tak wdzięczny Jiminowi.
– I oto wrócił nasz śpiewak! –
zawołał Hoseok, poklepując miejsce obok siebie. Młodszy obrzucił pomieszczenie
pytającym spojrzeniem, lecz usiadł na wskazanym miejscu. Seokjin najwyraźniej
nie wiedział, czym są krzesła. Wszyscy siedzieli więc na miękkim jak dupa Junsu
dywanie w salonie.
– Taehyung się wygadał, że
chodzisz na lekcje śpiewu – wytłumaczył Yoongi, poprawiając grzywkę.
– Nie spodziewałem się tego –
zachichotał najstarszy. – Zaśpiewasz nam coś?
– Może kiedyś. – Jimin
uśmiechnął się krzywo. – A wy rapujecie, nie? – Skakał wzrokiem po Namjoonie i
Yoongim.
– Jeszcze ja czasami. – Hoseok
uniósł dłoń. – Teraz będziemy razem nagrywać kawałek…
– Cyphera. – Yoongi uśmiechnął
się. Seokjin znalazł w tym uśmiechu dumę. – Ale jedynym, który dotychczas jakoś
„zadebiutował” jest Namjoon.
– Serio?! – Taehyung pisnął jak
kejpoperka na widok absa oppy. Nawet nim zarzuciło.
– Tak – skinął głową najwyższy,
lekko zażenowany, nim odwrócił się do siedzącego obok zielonowłosego. – Słuchałeś
tego, nie?
Seokjin zamrugał oczyma. Zdał
sobie wtedy sprawę, że nigdy nawet nie spytał o twórczość blondyna. Ba, nawet nie
był świadom faktu, że zadebiutował. Otworzył szeroko usta, starając się coś z
siebie wydobyć. Słowa mu się nie kleiły.
I możliwe, o ile jego oczy go
nie oszukiwały, iż w spojrzeniu drugiego wyłapał przebłysk bólu.
Dziennikarz szybko odwrócił
głowę na drugą stronę.
– A właśnie, czy Yoongi nie
poszukiwał kogoś, kto by mu zaśpiewał refren do piosenki? – Uśmiechnął się
niewinnie, manewrując wzrokiem po Jiminie i przyczynie jego wiecznego braku
pieniędzy na koncie w komórce. Taehyung opowiadał, jak to są udupieni, kiedy i
jemu na koniec miesiąca skończą się środki, a jak to studenci, zdarzają im się
słabe sytuacje finansowe.
Yoongi zamrugał, po czym
odkaszlnął z zażenowaniem, choć wydawał się lekko przerażony, gdy przyłapał
Jimina na patrzeniu na niego znad ramienia Hoseoka z oczyma szczeniaka.
– To, um, prawda?
Niższy blondyn rzucił okiem na
Seokjina. Zero wsparcia, tylko zadziorny uśmieszek. Pozwolił sobie jeszcze
spojrzeć na Taehyunga. Tam odnalazł jedynie szeroki uśmiech i wpatrzonego jak w
obrazek Jungkooka.
Wziął głęboki wdech, powracając
wzrokiem do bruneta. Coś w nim zmiękło.
– No…?
Pięć minut później, kiedy
Yoongi szedł na balkon, by zapalić, zawlókł się za nim Taehyung.
– Łohoho, jesteś już o krok
bliżej do tyłka Jimina! – Młodszy nachylił się nad nim w konspiracyjnym geście.
– Niewielu ma ten zaszczyt. Teraz radziłbym ci jeszcze kupować czekoladki przed
każdą wizytą. Koniecznie kawowe.
Rudzielec wyszczerzył się po
raz ostatni, nim poszedł w stronę reszty, zostawiając bardzo skonfundowanego
blondyna na pastwę losu.
– Dobra rodacy, trzeba się
zbierać! Zaraz wszyscy zaśniemy, a Seokjin i Namjoon muszą jeszcze dokończyć,
co zaczęli. – Taehyung posłał im oczko, uzyskując kilka jęków obrzydzenia.
Pomógł Jiminowi wstać poprzez
pociągnięcie go za rękę, po czym zaczął się macać po kieszeniach.
– Nie mamy kluczy! – zawołał,
przejaskrawiając zszokowanie. – Nie dostaniemy się do domu!
– Tae, spokojnie, ja—
– Nie masz, Jimin! Trzeba spać
u Jungkooka!
--
Seokjin oparł brodę na piersi
blondyna. Pomimo tego, co Taehyung mówił kilka godzin temu, nie byli zmęczeni
po „dokończeniu, co zaczęli”. Przynajmniej nie dziennikarz. Mogli nic nie
mówić, ba, Namjoon ucinał sobie jedną z tych swoich dwudziestominutowych
drzemek, ale dobrze mu się tak leżało. Ciepło. Bezpiecznie.
Westchnął, przycisnąwszy
policzek do torsu młodszego. Kiedy zaczynali, o dziesiątej wieczorem było
jeszcze jasno. Teraz już jedynym, co widział za oknem, było to, co działo się w
oświetlonych apartamentach naprzeciwko. Ale co się dziwić. Nie ma co porównywać
lipca do połowy października.
Namjoon przełknął ślinę i
westchnął. Otworzył usta, jakby chciał się o coś spytać, lecz zabrakło mu
odwagi. Drugi rzucił mu pytające spojrzenie.
– Hey.[Ej.] – Seokjin zadrżał pod chrypą w głosie fizyka. To zapewne wina
kilkuminutowego snu i orgazmu, który nadal pływał w ich żyłach. – Y’wanna top? [Chcesz topować?]
Zielonowłosy otworzył szeroko
oczy.
– Koreański, Namjoon,
koreański. – Przeklął się za to, że nawet trzech słów nie mógł wypowiedzieć bez
drżenia w głosie.
– No już, Seokjin.– Blondyn
ujął jego brodę w kilka palców. Dziennikarz nie pozwolił spojrzeć sobie w oczy.
– Nie potrzebujesz czasem zmiany?
– Nie powinieneś być szczęśliwy
z tego, że zawsze jesteś na górze? Marzenie większości facetów, nie? –
Uśmiechnął się krzywo. Nadal miał na sobie strój pielęgniarki, co dodawało do
niezręczności. To nie było dla niego opcją; nawet przez myśl mu nie przeszło,
by topować.
– Zmienianie się raz na jakiś
czas nie zaszkodzi. – Namjoon przyciągnął go wyżej, jeżdżąc palcami po zamku na
plecach drugiego. – Chociaż fakt, wolę pozostać na górze. Co nie znaczy, że nie
lubię być na dole. Chciałem cię o to poprosić od dłuższego czasu.
Seokjin zaśmiał się nerwowo,
spinając się, gdy młodszy złapał za suwak i powoli zaczął z niego zsuwać
sukienkę. Skrzywił się, kiedy suwak odbił się o dół kostiumu i z pomocą fizyka,
górna część kiecki wisiała mu na ramionach.
– To jak, Jin? – mruknął fizyk,
muskając wargami jego szyję. – Dawno nie byłem na dole, będę ciasny.
Wszystko w nim protestowało, a
ostatnie zdanie drugiego tylko pogorszyło sytuację. To było nie tak. To
wszystko było nie tak. To było nienaturalne. Namjoon był mężczyzną.
– O-Okej.
Seokjin też był mężczyzną.
Zamknąwszy oczy, przełknął gulę
w gardle i westchnął ciężko. Odsunął się od drugiego, po czym do końca zdjął
sukienkę i zakolanówki.
– Okej. Zrobię to.
Po usadzeniu się okrakiem na
udach młodszego, dziennikarz pochylił się po pocałunek. Nie, żeby nigdy nie
dominował – w tym sensie często nie pozwalał Namjoonowi wygrać – a kontrola na
tym etapie wydawała się dobrym początkiem. To samo z wzięciem członka fizyka w
dłoń i zaczęciem go stymulować. Uśmiechnął się słabo, czując, jak drugi już
twardnieje.
Powoli – powtarzał sobie – tak,
by jak najbardziej to przedłużyć. Z drugiej strony, chciał to już mieć za sobą.
Blondyn sapnął, kiedy starszy
zaczął kręcić biodrami i ocierać ich męskościami o siebie. Musiał nie zauważyć
zmarszczonych brwi Seokjina, albo tego, że nawet nie próbował udawać przyjemności.
Dziennikarz coraz częściej
myślał, że on nie chciał zauważyć.
Przeniósł się na szyję
wyższego. Zaczął z pocałunkami, przez malinki, skończył na podgryzaniu
obojczyków. Słodkie jęki Namjoona utwierdzały go w przekonaniu, że tak,
obojczyki to zdecydowanie jego słaby punkt. Gdzieś w międzyczasie przestał
poruszać biodrami, tylko skoncentrował się na obciąganiu drugiemu ręką– i
właśnie przez to zaczynał twardnieć. Bo ciężko pozostać niewzruszonym, gdy
fizyk wydawał z siebie rozkoszne dźwięki.
– Może mam założyć jakiś twój
kostium? – wysapał młodszy, uzyskując jęk obrzydzenia.
– Nie chciałem sobie tego
wyobrażać – zakwilił Seokjin, po czym uszczypnął członka blondyna. Syknął, gdy
w reakcji przejechano mu paznokciami po plecach.
– Kocham twoje ramiona – jęknął
wyższy, zamykając oczy z przyjemności. Dziennikarz dobrze obciągał nie tylko
ustami. – Są takie szerokie. Męskie.
– Musisz mi to wypominać? –
warknął zielonowłosy. Szybko jednak zakrył usta, zrozumiawszy, co powiedział. –
Znaczy…
Postanowił odwrócić uwagę od
swoich słów poprzez przyspieszenie tempa na dumie młodszego. Namjoon zdawał się
nie mieć nic przeciwko, bo wypchnął biodra i odrzucił głowę do tyłu. Wtedy
Seokjin oparł głowę na piersi drugiego, raz na jakiś czas składając leniwe
pocałunki i zwyczajnie słuchał. Tak, jak słabym punktem blondyna były
obojczyki, tak u niego były to jęki drugiego. Niskie, męskie.
– Kurwa, ku— Seokjin, proszę,
czekałem wystarczająco długo, kurw—
Zielonowłosy zrozumiał przekaz
i choć szczerze pragnął, by Namjoon doszedł w ten sposób, co by nie musiał
przechodzić przez to, nie chciał go
zawodzić. Wyższy wyraźnie tego od niego oczekiwał. Z resztą, nigdy, nawet,
kiedy Seokjin pozwalał mu przejąć całkowitą kontrolę, nie był zbyt dominujący.
A to nie będzie aż takie złe,
prawda?
Zignorował odpowiedź, którą
nasuwało mu całe ciało.
Zamanewrował tak, by siedzieć
teraz pomiędzy nogami drugiego. Przełknął ślinę na widok wejścia młodszego.
Spojrzał na niego niepewnie, nim przejechał palcem po dziurce.
– Nie musisz – sapnął Namjoon,
lecz szybko zgasił nagły entuzjazm niższego poprzez dalsze tłumaczenie. – Chcę
cię poczuć całego. Tylko nałóż solidnie lubrykantu, okej?
Seokjin skinął głową. Może nie
pochwali się palcówką (a po kilku latach bez chłopaka został jej mistrzem), ale
przynajmniej szybciej skończy. Bo jakoś nie marzyła mu się kolejna okazja do
zaprezentowania swoich umiejętności w tej dziedzinie.
Złapał za stojącą na szafce
nocnej butelkę lubrykantu (już wyjęta – dlatego druga runda zawsze jest
łatwiejsza; no, może nie tym razem), wylał trochę na rękę i zmierzył swoją
męskość niepewnym wzrokiem. Rzadko zdarzało mu się jej przyglądać. Zawsze,
nawet podczas głupiego sikania, starał się zwracać na nią jak najmniej uwagi.
– Jesteś pewien, że nie będzie
zbyt bolało, czy coś? – Desperacko, Seokjin, desperacko.
– Wydajesz się tym bardziej
przerażony niż ja – zachichotał fizyk.
Bo tak było, kurwa mać.
– Ale spokojnie, to nie jest
mój pierwszy raz na dole. Dam radę.
Dziennikarz westchnął po raz
enty, po czym zaczął nawilżać swojego członka. Syknął zarówno pod zimnem żelu,
jak i bezpośrednim dotykiem. Od tamtego razu – ich pierwszej randki – nie
pozwalał się tam dotykać. Nigdy nie mówił tego wprost, ale zawsze od tego jakoś
uciekał.
Jego naprawdę coś pierdolnęło,
że zgodził się na topowanie.
Dwie minuty później, po rozważaniach,
czy nie warto olać tego wszystkiego oraz kilku pośpieszających kurwach
zaadresowanych w jego stronę, znalazł się pośród owiniętych mu w pasie nóg
Namjoona i z czubkiem penisa muskającym jego wejście.
– Pośpiesz się! Proszę, tyle
czekałe—
Urwał go głośny jęk, kiedy to
Seokjin wślizgnął się w niego.
Seokjin też jęknął.
Blondyn nie kłamał, kiedy
mówił, że będzie ciasny. Był. Był ciasny, mokry i gorący. A przyjemność tylko
się zwiększała, im głębiej się znalazł.
– Kurwa, Jin, tyle na to
czekałem, jak dobrze—
I to ta przyjemność chyba
najbardziej się przyczyniła do tego, dlaczego czuł się fatalnie. Oczywiście, że
to by mu się podobało. Tak skonstruowano jego organizm. Od tego jest penis,
nie? Od tego, by się cieszyć z tego, jak tam ciasno, mokro i gorąco.
– Seokjin, rusz się, proszę—
Obrzydzony. Chyba tak najlepiej
określić to, co czuł. Czerpał przyjemność z czegoś, z czym się czuł tak źle.
– Pośpiesz się, proszę, proszę—
Namjoon tego przez cały czas od
niego oczekiwał. Nie ma co mu się dziwić – przecież każdy gej lubił topować.
Każdy choć przez chwilę chciał być tym w spodniach.
Ale jakkolwiek Namjoon by nie
chciał tego zauważyć, zdał już sobie sprawę z tego, że Seokjin wolał
sukienki.
– Czy ty płaczesz?
Seokjin zamrugał szybko oczyma,
zdając sobie sprawę, że faktycznie, coś mokrego mu ciekło po policzkach. Poczuł
się wtedy cholernie zmęczony tym wszystkim. Udawaniem, że odpowiadało mu
noszenie spodni. Bez ceregieli wysunął się z drugiego i opadł na niego,
chowając twarz w jego klatce piersiowej.
Zatrzymał nadchodzący słowotok
gestem ręki, choć pozwolił się wciągnąć do czułego uścisku. Pozwolił też
scałować sobie łzy i zostać pieszczonym w ramionach blondyna. To jednak nie
ukoiło czegokolwiek, co go tak uparcie zżerało od środka.
– Mówiłem ci, że mnie nie
złamiesz – zaczął po chwili, uśmiechając się słabo. – Po prostu się przejąłem
tym, czy Jungkookowi i Taehyungowi wyjdzie. Jungkookie to Jungkookie, może
palnąć coś, co skrzywdzi Taehyunga. Szkoda by ich było, Tae tak się stara…
Wzroku, jakim go obdarował
młodszy, zielonowłosy długo nie zapomniał.
230916 edit: dodałam tłumaczenie i usunęłam kilka zdań.
---
pozdrawiam wszystkich zaczynających teraz ferie. jeszcze bardziej pozdrawiam tych, którzy teraz wracają do szkoły. ferie jako pierwsi to chujowy pomysł, toruń pozdrawia.
1. Miałaś nie zarywać nocy...! Kufa no!
OdpowiedzUsuń2. Taekook mnie zabił. Stojące krzesło i brak kluczy wygrało zycie" Nie JIMIN nie masz!". Tae tu jest taki... Super. Mam nadzieję, że się w końcu Jungkook ogarnie, ileż można, mały dziad z kijem w dupie.
3. Yoonminy się zaczynają, no proszę ;p
4. Niby śmieszki i heheszki, ale ten ostatni seks... Było mi smutno i to w ten okropny, refleksyjny sposób. Jin, biedaku, rany...
Czekam na więcej, mieszasz mi w głowie!
Dziękuję za komentarz!
UsuńGodzina, o której wstawiłaś ten komentarz wskazuje na to, że nie ja jedyna zarywam nocki.
Tae przyznam, że też mi się podoba. Można nim śmiesznie zamanewrować.
Cieszę się, że ostatnia scena wywołała w tobie jakieś emocje, bo jest to dość ważny moment dla Jina.
Więcej nadejdzie, zachęcam do czekania i jeszcze raz dziękuję za komentarz!
Mi Jin jakoś jie specjalnie jest szkoda. Jasne, ma problemy z zaakceptowanie swojego ciała i tego, że jest facetem a nie kobietą ale rani on także Namjoona. Przecież Namjoon do usranej śmierci nie będzie posuwać Seokjina, każdy czasem potrzebuje odmiany. Po za tym Jin całuje każdego kto mu wejdzie pod rękę, i nie wiem czy to ma być jakaś aluzja do zdzirowatości (lol nie ma takiego słowa chyba) kobieta. Trochę uwłaczające. Mniejsza. YoonMiny nadchodzą c: To mnie bardzo raduje. Postać Sugi jest tajemnicza i ciekawa. (ma się ochote poznać go bliżej) +5 punktòw dla Gryffindoru za Sehuna z sowieckiej Rosji. Choć chyba właśnie znienawidziłam Seokjina to czekam na nexta. Nie rańmy Namjoona! Weny x
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz!
UsuńNaprawdę cieszy mnie to, że postrzegasz Jina inaczej. W sensie, zauważasz coś, co starałam się w tym rozdziale uwydatnić. Propsy.
I nie, to nie żadna aluzja do zdzirowatości kobiet. Nie bierz mnie za szowninistkę ani nic XD Chodzi o sam charakter Seokjina. Nie mówię, że taki jest w realu, ale takim go tutaj stworzyłam. Mam nadzieję, że nie przeszkadza za bardzo i nie zniechęca do czytania, bo choć niektóre wątki żyją własnym życiem (Josh, kurwa mać, oni naprawdę mieli się tylko niewinnie wygłupiać), Jina zrobiłam takim celowo. Ale to w następnych rozdziałach.
Tak, yoonminy nadchodzą. Yoonminy też odegrają tu swoją rolę. Jak mi się będzie chciało to będzie jakaś side story, czy coś. Yoonminy nadchodzą.
Bałam się, że po tym czapterze Suga straci swój urok. Cieszę się, że się tak nie stało.
Och, Namjoona to on jeszcze porani, Namjoon niego też... Normalka u nich.
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zapraszam do śledzenia moich dalszych poczynań!
(Nie czytałam koma, mogą pojawić się błędy, mi sori)
OdpowiedzUsuńMoja miłość do Ciebie wraca, mimo, że hejtowałaś wczoraj banany.
I powinnam być wielce o to obrażona, ale nie będę, bo musze skomentować a zła przecież tego nie zrobię.
Tak czy inaczej
Ślina na poduszce - zawsze to takie romantico i w ogóle. Obudzić się przez ślinę drugiej osoby na swoim policzku, czy coś. Słodkie to.
Już widzę, że rm nie byłby facetem dla mnie. Niby przytula i w ogóle, ale no szampon i żel pod prysznic w jednym? E, nie. Ja się tak nie bawię.
Oho, Jin się mył godzinę go widzę, że tak jak Ty XD
Boże dzieciono;;;;;; widzę, że Jin jakiś taki miłosierny dla Namjoona jest.
Josh............taki ciekawy ten sąsiad
Ja też powiem tylko "Jin" i "Jimin", a "Taehyung" to literuję, wiesz to XDD
Czemu oni się do diabła całują;;;; chalo no
No przecież miało nic między nimi się nie dziać, prawda? Prawda? No tak, więc czemu się dzieje;;;;;
O chuj
O boże
O nieneiee
Yoominyyyyy
O moje serce
Yoongi chce Jimina, a mi po tym zdaniu stanęło serce. Dzięki serdeczne
Wierzę, że między nimi będzie COŚ
Boże no, jak ja ich kocham no. Ja wiem, poboczny paring no ale no. Nie da się nie feelsować. To znaczy da.....tylko, że ja nie umiem inaczej.
Tak, jiminowy tyłek to życie i tak, jest lepszy niż ten sehunowy.
Btw Sehun to kolega z sowieckiej Rosji, chyba krwotoku dostałam czytając to XDDD
No nie
Boże skarbie jak ty mnie kochasz! Uda Jimina! Oezu, kochammmm soł macz. A Ty to kurcze wiesz i to doskonale.
E nie, Jimin nie jest nołhomo, nie ma szans. Sory, to w ogóle nie ma prawa bytu.
Dziadku mrozie kochany! Jak ja tutaj kocham V, naprawdę. Jest fantastyczny, ma zajebisty charakter.
Cimin będzie śpiewał? Awwww bosz, chcę tę scenę pięknie opisaną.
Wooooo
Wooooo
Jin na górze to tak jakby poprosić kobietę o bycie na górze. No nie no.
Boże jak mi szkoda Namjoona, naprawdę. Bardziej niż Jina, zdecydowanie, ale jego też ofc. W ogóle rm na dole.....eee nie. Nienienie tak jak i Jin na górze.
I TAK JAK TWOIM ZDANIEM SUGA NA DOLE, OK.
Zdołowałaś mnie tym ich seksem, był taki smutny, bo Jin nie chciał i jeszcze ten tekst na koniec.....jak tak można.
Deszcz u mnie pada, mam aktualnie włosy w tak chamskim odcieniu rudego jak jimin, czekam na zbawienie i jeszcze ten ficzek.....
Ja Cię kocham, wiesz o tym. I ten rozdział był świetny, ale jednak dołujący, znaczy; ta końcówka bo wcześniej to płakałam ze śmiechu.
Tak trochę głupio, bo wstydzę się publicznego okazywania uczuć ://// myszko...czy coś.
Złapałam doła :////
Wszystko przez zranionego Namjoona, polubiłam kolesia i to bardzo.
Tak czy inaczej kochana! Weny i kopa w dupę na zachętę.
Wiem, że w ferie robiłaś historię, a Twoja nauczycielka Cie nie wspierała (so sad :ccc) i nie miałaś czasu na ff a jednak. W ogóle wow, że wstawiłaś, serio. I jeszcze to jest dobre, bardzo. Z reszta jak wszystko.
Buziaczki i masz serca, to taka oznaka mej miłości ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡ ♥♥♡♡
(Jestem smutna, nie stać mnie na nic dłuższego :c)
Dziękuję za komentarz gąbeczko!
UsuńSorki, ze musiałaś mi o sobie przypominać, ale odpowiadanie tobie na komentarze zajmuje więcej, niż odpowiadanie na trzy krótsze. Serio. Potrzebuję na to trochę czasu.
Wkurwia mnie, jak zawsze opisują, że "we śnie, wyglądał jak aniołek". Ślina, kurwa, i poranny oddech.
To wszyscy inni się jakoś krótko myją, nie umiem umyc włosów w mniej niż dwadzieścia minut XD
yin yimin i taehjung, widze to
No nic miało sie nie dziać, serio XD Kiedy pisałam pierwszy rozdział, nagle doszłam do wniosku, że jak gada z tym Yoongim to go sąsiad zaczepi, a co. Przed tym Josh w ogóle nie istniał XD I wyszło jak wyszło, wymsknęło się dość mocno spod kontroli. W każdym bądź razie, przy obecnej fabule (którą w praniu pewnie zmodyfikuję) Josh będzie dość ważny.
Yoonminy sie zaczynajo, łohohoho.
Ja to najbardziej lubię dupę Junsu, ale to już kwestia gustu. Co do ud Jimina to dobrze wiesz, czyja to sprawka :////
Nad sceną ze śpiewającym Jiminem myślałam, pisząc ten rozdział... I będzie, trochę sobie poczekasz, ale myślę, że ci się spodoba. Nie zawiedziesz się. Zdradzę ci, że będzie z tym połączony cały rozdział opierający się na yoonminie.
Jin na górze to tak jakby poprosić kobietę o bycie na górze <--- to nie musi być porównanie chyba, ja nie wiem, ale ficzek sie na tym opiera nie XD
Cieszę się, że zaczyna być szkoda Namjoona, bo w tym rozdziale starałam się przedstawić ich obydwu z trochę innej strony. Nie wiesz, jak trudne jest pisanie o tym bez spoilerów.
Jebać sugę na dole.
Ja nie wiem, co ty masz do tego rudego, ładny był.
Nie dołuj się kochana, będzie dobrze :////
Jeszcze raz thx za komentarz!
Esterko, gdzie zniknęłaś? :<
OdpowiedzUsuńesterka się stara, ale jej nic nie wychodzi
UsuńŚlę do ciebie moc pozytywnej energii c:
UsuńTo ja się dołączam ❤
UsuńBędzie krótko, bo chyba straciłam zdolność do pisania dłuższych komentarzy :<
OdpowiedzUsuńNa początku chcę powiedzieć, że chyba zacznę odzyskiwać wiarę w autorów polskiej sceny ffowej. Naprawdę, trochę czasu minęło, odkąd poza swoimi sprawdzonymi blogami przeczytałam coś dobrego. A ten ficzek jest naprawdę dobry. Dobrze napisany, z niebanalną tematyką. Czapki z głów!
Postać Jina... w sumie nie wiem, co o nim myśleć. Z jednej strony jest mi go strasznie szkoda, rodzice nieakceptujący lgbt, on sam niedopuszczający do siebie myśli i męczący się z tym, że najprawdopodobniej jest trans. To naprawdę jest przykre :<
Z drugiej strony jego zachowanie - całowanie właściwie wszystkich dookoła, zupełnie jakby szukał zbiorowej akceptacji dla swojej osoby, bo nie może jej całej znaleźć w jednym człowieku, a tym bardziej w sobie samym. To jedno mi się w nim... może nie "nie podoba", ale wzbudza nie do końca pozytywne uczucia :/
No nic, czekam na kolejne rozdziały, jeśli będą, życzę weny i trzymam kciuki.
Ściskam mocno, Chizu~! <3
Dziękuję za komentarz!
UsuńOjej, nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że przeze mnie odzyskujesz w nas wiarę. Serio, ciepło mi się zrobiło na sercu.
Wiem, że tematyka niebanalna. Boję się trochę, że sobie z nią nie poradzę. Cieszę się, że mimo wszystko się podoba!
Jin... Chciałam, by w tym opowiadaniu główny bohater nie był idealny. W sensie, w większości ficzków postaci są tak zbudowane, by miały też swoje słabe strony, lecz autorzy (w tym ja) zazwyczaj koncentrują się na tych dobrych aspektach. Je każdy najbardziej lubi. Komu się podoba czytanie o nieudaczniku życiowym?
Póki co najbardziej widoczną wadą Seokjina jest to, że liże się z każdym, ale to nie znaczy, że ta najwięcej namiesza. Wszystko skomplikuje coś, co starałam się tutaj podkreślić i co będzie można zauważyć w następnych czapach. No, dalej nie podpowiadam!
Następne rozdziały niedługo! (po drodze jeszcze dwa szoty, ale to tam)
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zapraszam do zapoznania się z resztą opowiadań oraz śledzenia bloga!