środa, 16 września 2015

"Divą być" [oneshot]

Chyba nigdy nie pisało mi się niczego tak dobrze, jak tego oneshota, prawdopodobnie dlatego, iż każda diva poza Sungjongiem jest moim biasem albo nęka mnie po nocach i mam nad nią dylemat (tak Hakyeon, mówię o tobie).
A, zanim zaczniecie endżojować ponad 6k słów mojego pierwszego niesmutowego oneshota...
KIM KURWA HEECHUL PRZESTAŃ RAPOWAĆ NIE UMIESZ W RAP
TO SAMO Z TAŃCEM I ŚPIEWEM W CO TY W OGÓLE UMIESZ
PRZESTAŃ ŻYĆ ALE ODDAJ MI TWARZ PRZED ŚMIERCIĄ OKOK
I DLACZEGO ŁUCZKE WYGLĄDA JAK KIBUM ŻE TEN ZAGINIONY W AKCJI
I HJUKDŻE SKĄD TY MASZ TYLE PARTII
TA OKŁADKA ZABOLAŁA JAK TO MA MNIE NIBY PRZEKONAĆ DO ZAKUPU
AHA MNIE NIE TRZEBA PRZEKONYWAĆ
OGLĄDAJCIE TO MV PLS

zespół: Bangtan Boys (BTS) + divy
rating: pg-13
pairingi: NamJin, pobocznie TaeKook, YoonMin, wspomniane wiele innych
gatunek: komedia. komedia. komedia.
ostrzeżenia: przekleństwa, starcia div
Całkiem przyjemne, „rodzinne” śniadanie wśród Bangtanów zostało zakłócone przez domofon. Jak zwykle, w kilka sekund rozpętała się wojna na spojrzenia, nim, oczywiście, wypadło na Seokjina. Jak, kurwa, zawsze. Życie matki nie jest takie łatwe, jak się wydaje, wiecie? To ciężka praca. Wykarmić sześciu darmozjadów, posprzątać za nich, słuchać ich narzekań… I to wszystko przez wrodzoną opiekuńczość. Czasami najstarszy chciałby znaleźć w sobie asertywność, żeby się sprzeciwić. Gorzej tylko, kiedy Taehyung zacznie błagać z miną zagubionej owieczki.
– Hoseok, jeśli to znowu będzie twoje porno, ty się tłumaczysz listonoszowi – westchnął, podniósłszy się z krzesła.
– Listonosz nie wie, co jest w środku. – Mruknął Yoongi. Jungkook zmarszczył brwi. Czy on naprawdę zmarnował energię na obronę kogoś? I to nie oczekując nic w zamian…Nie dziwota, że w jakimś polskim magazynie o tym napisali.
– Zanim się dowiedziałem, co tam jest, zawsze otwierałem paczki przy kurierze. – Seokjin wzdrygnął się na to wspomnienie, choć nie uznałby go za najbardziej zawstydzający moment swojego życia. O nie, przez ponad dwadzieścia kilka lat od urodzenia zdążył już wyhodować całą kolekcję sto razy bardziej zawstydzających momentów. Chociażby to, jak jego licealny krasz przyłapał go na zaciąganiu się własnymi, używanymi skarpetami.
Otwierając drzwi, pierdolnął listonosza w nos. A dobrze chujowi. To za te wszystkie uśmieszki, jakie posyłał, kiedy wokalista odbierał Hoseokowe magazyny.
– Przepraszam – mruknął, niespecjalnie siląc się na szczerość.
– Dobry. – Głos listonosza został stłumiony przez rękę trzymającą go za nos. Co on próbował zrobić, zebrać wszystkie kawałki? Niestety, podtrzymywała je jeszcze skóra. A to cholerstwo, Seokjin chętnie by popatrzył na lecące kości. – Dzisiaj nie z pana ulubionymi—
– Proszę przestać – uśmiechnął się we względnie miłym geście. Facet wyciągnął z torby jakiś tajemniczy list i podał go wokaliście.
– Dla wszystkich tutejszych dżentelmenów.
– Och, chciałbym, żeby wszyscy tu byli dżentelmenami. – Seokjin wywrócił oczyma, spoglądając na kopertę z adresem zapisanym na różowo. Chuj wiedział, co znajdowało się w środku, ale koperta sprawiała dobre wrażenie, szczególnie napisy na niej. Wiecie, różowy. Kolor każdej księżniczki, w tym Seokjina.
– A to nie pan ich wychowywał? – Zaśmiał się listonosz, a wokalista odwzajemnił gest. Tym razem, bez jadu w uśmiechu.
– Musieli odziedziczyć niektóre cechy po listonoszu – zachichotał Seokjin, dopiero potem zauważając zmieszany wyraz twarzy u drugiego mężczyzny. – Znaczy, uhm, księdzu.
– Słucham?
– Księciu, mam na myśli! Wie pan, każda księżniczka ma księcia, w tym ja! – Genialne zawody ci na myśl przychodzą, śpiewaku od siedmiu boleści.
Ujrzawszy, iż listonosz posłał mu tylko speszony uśmiech, wokalista złapał za klamkę i zatrzasnął mu drzwi przed twarzą. Stuprocentowa skuteczność w unikaniu niezręcznych sytuacji.
– Masz mojego pornola?!
Seokjin zignorował zawołania Hoseoka i powrócił do kuchni, podając list Taehyungowi.
– Dostaliśmy list.
– No pierdolisz.
– Jungkook, język. – Posłał najmłodszemu lodowate spojrzenie, nim powrócił wzrokiem do przesyłki.
– Seokjin, jesteś pewien, że to nie do ciebie? – Odezwał się Namjoon, zwracając uwagę całego zespołu (nie wliczając Taehyunga, który zajął się rozszyfrowywaniem niespecjalnie czytelnego pisma adresata). – Wiesz, na kopercie są jakieś różowe naklejki.
– Nie, pisze, że—
– Jest napisane – automatycznie poprawił Jimina Yoongi, na co ten, razem z resztą grupy, prychnął i zniechęcił się do dalszego mówienia.
– Jest napisane, że do nas wszystkich. – Seokjin posłał grupie ciepłe spojrzenie. Naprawdę czuł się jak ich matka. Nie, żeby narzekał, od zawsze lubił się zajmować innymi.
– Ktoś pisał z kimś listy? – Namjoon wbił wzrok w najbliższą rzecz stojącą na stole. Wypadło oczywiście na należącą do zgadnijcie kogo kanapkę z dżemem.
– W całym swo—
– Ludzie, to od div! Div! – Wydarł się Taehyung, wreszcie rozczytawszy się z koperty.
– Co?
– Że od tego klubu? – Jeszcze chwila i Yoongi poświęci czemuś więcej uwagi niż Jiminowi!
– Na to wychodzi.
– Dobra, Tae, nie pierdol, tylko czytaj.
– Jungkook, jeszcze raz—
– Jin, daj dzieciakowi spokój. – Seokjin prychnął pod ciepłym uśmiechem Namjoona, nim ponownie zainteresował się tajemniczym listem.
Taehyung zdążył już otworzyć kopertę i wyjąć tajemniczy skrawek papieru. Marszczył czoło przez pierwsze kilka sekund, zapewne nadal mając problemy z rozczytaniem się z pisma którejś z div. Im to podobno na niczym nie zależało, więc na czytelności pewnie też nie.
Niemniej jednak, po chwili mieli okazję usłyszeć, jak bardzo marnym lektorem był Taehyung.
Znani Bangtani,
Macie przyjemność zostać poinformowani, iż znaleźliśmy w waszym zespole potencjał. Jeden z was ma szansę zostać członkiem najbardziej prestiżowego klubu idoli, Klubu Div. Dobiegł do was splendor Naszego klubu, czyż nie?
…Oczywiście, że tak.
Powracając do tematu, jeden z waszych członków (normalnie napisalibyśmy chujów, ale w tym przypadku bardziej kobitek, jako, że trochę Nam girlsband przypominacie) jest na tyle zajebisty, aby do Nas dołączyć.
Aby dodać jednak dramatyzmu, imię owego jegomościa znajdziecie na drugiej stronie.
Serdecznie gratulujemy wybitnego osiągnięcia,
Divy.
– Hobi! – Krzyknął Taehyung, rzucając się na wspomnianego osobnika. Oczy starszego nagle nabrały wielkości dorodnej patelni, a szczęka zmiatała kurze z podłogi.
Jung Hoseok zaniemówił. Cicho po raz pierwszy od dwudziestu kilku lat!
– T-To ja? – Wyszeptał po kilku chwilach, a Taehyung tylko się z niego podniósł z zacieszem na mordzie. Reszta odetchnęła z ulgą, podczas, gdy raper wessał powietrze, czekając na odpowiedź. Co on zrobił źle?
– Nie!
Teraz to on odetchnął z ulgą, podczas, gdy reszcie zabrakło dech w piersi.
– Najpierw to przedyskutujmy!
– Tae, zamknij ryj i nam powiedz – warknął Jimin. Kogo on sobie wybrał na BFF? Kosmitę, kurwa, kosmitę. Co najgorsze, tylko ten kosmita znał odpowiedź, od której zależały ich żywota. Nie było też opcji, aby mu zajebać list, trzymał go cały czas w dłoni, a w próbie rzucenia okiem na kartkę, zapewne by ją zjadł.
– Nie, musimy to przedyskutować. I tak wyeliminowałem naszego mistrza tańca, powinno być wam łatwiej!
Namjoon westchnął jako pierwszy. Potem to już poszło w fali.
– No to… – Zaczął Jungkook. – Jimin i ja trochę tańczymy jak laski, więc możemy być brani pod uwagę. – Jimin dostrzegł, jak pod tonem najmłodszego Taehyung momentalnie się zrelaksował i zaprzestał prób uduszenia nieszczęsnego listu. Wokalista rozejrzał się po pomieszczeniu, spotykając się jedynie z wiedzącym spojrzeniem Yoongiego. – Seokjin pierdoli o tym, jaki to nie jest piękny, ale divą bym go nie nazwał.
– Ktoś musi docenić moją twarz, skoro wy nie umiecie…Właśnie, Jungkook, język!
– Yoongi odpada. – Dodał Namjoon. Taehyung wydął wargę przez to, iż przemówił ktoś inny niż Jungkook, lecz był na dobrej drodze do odłożenia papieru na stół.
– Ty też – zachichotał Jungkook, a wokalista, w przypływie zazdrości, zmiętolił papier. O tak, być zazdrosnym o Rapmona. Przecież to najlepsza dupa w mieście!
Jimin prychnął, powracając wzrokiem do Yoongiego w poszukiwaniu wskazówek. Ten postanowił go olać. Jak zawsze, kurwa. Następnym razem, jak będzie chciał się ruchać, też go oleje. Albo mu poduszkę zajebie. Tak, to drugie chyba go bardziej dotknie.
– Tae… – Jungkook prawdopodobnie był jedynym zaangażowanym w dyskusję. Taki młody, taki naiwny… – Cztery de tam raczej nie ma, więc można go odpuścić.
– A ten taki od piętnastu pedałów? – Jimin pozwolił sobie spuścić oko z powiernika listu. Seokjin nagle spojrzał na niego wzrokiem przeznaczonym na Taehyunga, inaczej co ty pierdolisz. Największej sekty od SMu nie znał..?
– To kobitki mogą być divami?
– A nie wiem. – Wzdrygnął ramionami. Dylematy młodszego mogły go średnio interesować, ale ich wpływ na uścisk kartki…
O kurwa, położył ją na stole!
– Tak! – Wrzasnął, odebrawszy list spod dłoni ich galaktycznego towarzysza. Szybko jednak zamilkł.
Niby nie on, ale jednak pewna śmierć kolegi z zespołu, a trochę było szkoda chłopaczka…
Szturchnął siedzącego obok Namjoona w ramię, a ten, ujrzawszy imię ofiary, stał się bielszy niż Yoongi. A wiecie, lider do najjaśniejszych nie należał.
– Kotku… – Zaczął drżącym głosem. Ów kotek podniósł wzrok z zaciekawieniem, jeszcze nie rozumiejąc swojego chłopaka. Wyrwał więc kartkę z rąk Jimina, chcąc samemu sprawdzić. Namjoon papudrak mógł źle odczytać.
Wspomnianym szczęśliwym osobnikiem jest nie kto inny, jak…
Kim Seokjin!
Zapoznaj się z regulaminem!

--

Zasada div #1. Diva przychodzi na każde spotkanie.
wyjątek: ta(ł)o, ale co się z nim w ogóle stało?
Pierwszą rzeczą, jakiej Seokjin się nauczył podczas krótkiego okresu bycia divą (to jest, tygodnia oczekiwania na najbliższy zlot) było to, że spotkania odbywały się w co drugi piątek o dwudziestej. I naprawdę, nie miał odwagi nie przyjść. Chyba każdy słyszał legendy o tym kółku wzajemnej adoracji.
No dobra, nie wzajemnej. Samoadoracji.
Pierwszą rzeczą, jakiej Seokjin się nauczył po przybyciu do klubu, było to, iż lokal z pewnością dodawał rzekomego prestiżu. Przygaszone, nastrojowe światła, czerwone ściany i meble. Gdyby nie upewnił się, iż to ten klub, zapewne pomyślałby, że to burdel.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, przez pierwsze chwile dostrzegając jedynie przypadkowych ludzi popijających drinki. Nikt nie wydawał się być specjalnie najebany, więc kultura. Nie chciał znowu oglądać czyichś rzygów.
O nie, nie, nie, cały czas miał przed oczyma osiemnastkę Jungkooka.
Jego wzrok opadł na sporej wielkości sofę narożną. Divy prawdopodobnie były tą grupą ludzi, których nie dało się nie zauważyć. Szczególnie, kiedy każda z nich się na ciebie gapiła. Westchnął. Nie wyglądali tak strasznie, jak Jimin opowiadał… Ale jak umrzeć, to szybko. Dzieci nie osieroci, Namjoon przez to przebrnie. Raper mógł być chujowym ojcem, ale lepszy on, niż dorastanie bez rodziców.
Powoli, niepewnym kroczkiem, zbliżył się do mężczyzn. Dziwnie było o nich myśleć, jak o przedstawicielach płci brzydkiej, osłuchawszy się plotek.
 Póki co, siedziało ich tam czterech. Pierwszy – Jokwon, pamiętał go z wytwórni, i jakże mógłby zapomnieć gościa, który wyglądał, jak szczur – czekał na niego z ciepłym uśmiechem na twarzy oraz szklanką w dłoni. Drugi był jakiś Chinol z uśmiechem o szerokości minimum dwóch metrów. Wyglądał sympatycznie, ale ten uśmiech… nieco przerażał Seokjina. Bardziej niż nieco.
Trzeci to typowy pedał, a czwarty? Cóż, ledwo zauważalny, jako, iż klub nie był najjaśniejszym miejscem. Tylko oczy mu było widać.
Jokwon pomachał do wyższego, zapraszając go do posadzenia dupy, toteż Seokjin zajął miejsce między murzynkiem, a chinolem.
– Cześć – przemówił pedał. Tak, jak mu się przyglądał, to młodziutki strasznie, nie zdziwiłby się, gdyby okazał się tu najmłodszy.
– Hej – uśmiechnął się, kierując przywitanie do wszystkich. – Seokjin jestem.
– Hakyeon – odwzajemnił uśmiech murzynek. Coś mu to imię mówiło…
– Z Teen Top?
– Vixx. – Na propsie, Seokjin, tak się rozpoczyna relacje.
– Jokwon – wystawił dłoń solista. – Jestem tu liderem.
– A tak, pamiętam cię. – Seokjin skinął głową. – Kręciliśmy z tobą emwi.
– I ukradliście wszystkie komentarze – mruknął Jokwon, nieco pochmurniejąc. Pedał, jak na zawołanie, postanowił rozchmurzyć sytuację.
– Mam na imię Sungjong. – Uśmiechnął się niespokojnie. Czy… Czy on się denerwował?
Chryste panie, diva się stresowała!
Może nie każda z nich to suka do szpiku kości…
Seokjin zwrócił wreszcie uwagę na Chinola, który przez cały czas uśmiechał się w ten niepokojący sposób. W dodatku, z bliska okazał się jakiś potwornie wielki. Oby się tylko nie okazał psychopatą, podobno w ich społeczności nieciężko o takich…
– Zhoumi. – Ów Zhoumi najwyraźniej poczuł na sobie spojrzenie, więc młodszy szybko powrócił wzrokiem z jego niekończących się nóg aż do twarzy. Dobra, uśmiech mógł nie mieć dwóch metrów, ale ten facet miał.
– Miło mi – uśmiechnął się Seokjin, rozglądając się po klubie. – Tylko my?
– Czekamy na resztę – poinformował Jokwon.
Nieoficjalna zasada div #1. Pięć minut spóźnienia dodaje brawury.
Podczas tych pięciu minut (które prędko zmieniły się w piętnaście), Seokjin dowiedział się, iż poznał tę… Bardziej przyjemną stronę klubu. Znaczy, zawiedziony nie był – czwóreczka okazała się całkiem sympatyczna i choć czasami pierdolnęli coś mniej lub bardziej narcystycznego, niespecjalnie mu to przeszkadzało.
Notabene, w tych wiksach to był jeszcze Jackson i Sungjae. Mówili też o jakimś Hyuku, ale musiał się przesłyszeć, bo Hyuk był w Super Junior.
Po dwudziestu dwóch minutach, zjawiły się długo wyczekiwane przez resztę Bangtanów divy. Potem będzie musiał relacjonować zespołowi przez dwa dni…
Trzy sztuki, na oko hot dziewiętnastki.
– A… To nie jest kobieta? – Szepnął do Zhoumiego, wskazując na tę z boku. Chińczyk tylko zaśmiał się po cichu. – Jest za ładny na faceta.
– Każda róża ma kolce – zachichotał Hakyeon. – A ta ma drut kolczasty zamiast włosów.
Ostatnią rzeczą, jaką Seokjin się nauczył podczas spotkania, były trzy nazwiska.
Kim Kibum, Kim Heechul, Kim Himchan.

--

Zasada div #2. Diva zawsze jest visualem, a jeśli nie, to pomyłka.
wyjątek: Jokwon
Może bycie divą nie będzie aż tak straszne?
Seokjin westchnął, siląc się na niepocieszenie. Ciężko jednak było mu je uzyskać, kiedy na twarz cisnął mu się uśmiech. To wcale nie tak, że dostał wymówkę do dalszego uprawiania swojego hobby aka pieprzenia się wzrokiem z własnym odbiciem.
– Skomplementuj mnie. – Odwrócił głowę do siedzącego obok Jungkooka. Ten oderwał się od telefonu i spojrzał na niego rozkojarzonym wzrokiem.
– Nie rozumiem? – Bardziej spytał, niż stwierdził.
– Powiedz mu, że jest ładny to się odczepi. – Namjoon przeszedł obok stołu kuchennego i zatrzymał się przy lodówce, analizując jej zawartość.
– Nie bądź taki cyniczny – burknął Seokjin z oczyma skupionymi na dłoniach swojego chłopaka. Oby tylko nic nie stłukł… – Mówię poważnie.
– A czy ja mówię, że nie jesteś ładny?
– Nie, ale mógłbyś przestać się ograniczać do komplementowania mnie podczas seksu – westchnął, nadal zezując na trzymanym w dłoniach rapera słoiku. Tak, jak się spodziewał, po kilku sekundach leżał w kawałkach na podłodze.
– Taehyung i Jimin będą chętni – zawołał z salonu Hoseok.
– Jimin zniknął, więc Taehyung zaczął go szukać w pobliskich sklepach z dżemami. – Jungkook uprzedził pytanie Seokjina. Dzieciak go za dobrze znał.
Najstarszy po prostu westchnął.
– To ktoś mi powie coś miłego?
Cisza.
Jungkook powrócił do ficzka, Namjoon sprzątał po słoiku, a Hoseok… Lepiej nie wiedzieć.
Seokjin postanowił się przenieść do pokoju. Nikt go nie potrafił skomplementować tak dobrze, jak on sam. Nie miał pojęcia, ile tam siedział i rozbierał się wzrokiem, lecz nie śpieszyło mu się. W każdej minucie mógł odnaleźć w sobie nowe pokłady piękna.
– Co ty odpierdalasz?
Kurwa. Obudził się.
– Um, to, co zawsze? – Uśmiechnął się niezręcznie.
– Od zawsze jebiesz takimi derpami podczas gapienia się w lustro? – Seokjin odwrócił się w stronę kokonu, w którym znajdował Yoongi. Jak on go w ogóle zobaczył, jak wszystko (łącznie z głową) miał pod kołdrą?
– Spierdalaj – westchnął, nie będąc w stanie wymyśleć lepszej odpowiedzi. „Spierdalaj” nadawało się do każdej sytuacji, więc do tej zapewne też.
– Seokjin przeklął! – Pisnął kokon. Tym razem, nie głosem rapera.
–…Jimin?
– Jezu, Chimchim, miałeś się nie wygadywać – jęknął Yoongi, odkrywszy ich.
–…Chimchim?
– Nie, kurwa, Taehyung. – Raper posłał najstarszemu wkurwione spojrzenie, a choć Seokjin normalnie upomniałby go, teraz mózg mu zawędrował w inne zakątki relacji międzyludzkich. Yoongi nigdy nie nazywał młodszego w ten sposób, przynajmniej nie wtedy, kiedy nie miał jakiegoś dziwnego zacieszu. Teraz był jakiś taki dziwnie zrelaksowany, do tego obydwaj bez koszulek…
– Czy wy się tu..?
Uśmieszek Yoongiego wyrażał zdecydowanie za dużo.
– Że… Że po całości..?
– No tak – mruknął Jimin. Skurwiel przypominał kolorem raka, którego, nawiasem mówiąc, dawał reszcie zespołu. W porywach dało się go porównać do jakiejś konfitury truskawkowej, ale wiecie, Jimin ten Bezdżemny.
– Nie wierzę.
– My też nie, Jin. – Raper westchnął jak znudzony życiem Hobbit, którym z resztą był. – Ale to piękno ci na mózg padło.

--

Zasada div #3. Diva nie boi się wyrażać siebie.
wyjątek: Channie

– No, dziewczynki – zaczął Heechul, klaszcząc dłońmi. – Kto teraz?
Seokjin postanowił przemilczeć kwestię „dziewczynek” (nie nie, tutaj nie ukrywamy tego, kim jesteśmy) i uśmiechnął się na nagły atak dobroci starszego. Och, jakie to było miłe, choć raz nie uchodzić za matkę!
– Ja mogę – podniósł rękę Kibum.
Wokalista po raz pierwszy zatrzymał wzrok na członku (ha!) lśniących. Wcześniej jakoś osadził oczy na aktualnie mówiących ludziach (albo lustrze, które jakimś cudem znalazło się tuż za Hakyeonem) i nie zwrócił większej uwagi na Kibuma.
Chłopak ubrany był w marynarkę; Seokjin zakładał, że designerską, bo w życiu nie widział takiej w sklepie. Na nogach porwane, żółte dżinsy, które miały więcej dziur, niż materiału, a na głowie kapelusz o średnicy pół metra. Do tego włosy a’la glony.
Wyglądał raczej… interesująco.
Niewiele się jednak wyróżniał na tle reszty grupy. Sungjong, lubiąc to robić zapewne najbardziej, przebrał się za laskę. Hakyeon chyba nie miał na sobie kremu wybielającego, pudru, czy czegokolwiek, co mu twarz pojaśniało, więc zlewał się z otoczeniem. U Himchana najwyraźniej bieda, bo ciuszki mu się zdawały za małe i strasznie dziwkarskie. Heechul ubrał się w pajacyk w tygryska, a pod pachą trzymał kilka poduszek z waifu…
Skąd Seokjin to znał.
Zhoumi poszedł w ślady Kibuma, lecz nie aż tak radykalnie. Jokwona można było uznać za normalnego, gdyby tylko nie fakt, iż jakoś go rwało na parkiet. Oczywiście, że musieli akurat na dzisiaj zamówić muzykę girlsbandów.
I potem był Seokjin. Ot, taki normalny typek w różowej bluzeczce, czarnych rureczkach i z tiarą na głowie. Nie możemy także zapomnieć o pluszowym Mario strzeżącym jego kolan (bo cnoty już nie mógł, spóźnił się).
Z rozmyślań nad dziwactwem własnym i innych wyrwał go kolejny pisk Chińczyka. Normalnie Kibum opierdoliłby Zhoumiego za taki hałas, ale cóż, rozmawiali o modzie. Dla nich temat rzeka. Dla innych też – Ganges.
– I tak skończyłem z ostatnim krzykiem mody w koszyku. – Kibum uśmiechnął się dumnie, poprawiając niezwykle kosztowną (przynajmniej tak wynikało z opowieści) marynarkę.
– Moda rzeczywiście musiała krzyczeć, jak cię zobaczyła – wciął się Himchan, w odpowiedzi uzyskując od wszystkich uśmieszki oraz mordercze spojrzenie od niebieskowłosego.
– Szczególnie w tych włosach na Yoricka. – Heechul zaśmiał się jak czarownica.
– Na kogo?
– Nie umiecie w życie, nie zrozumiecie – westchnął.

--

Zasada div #4. Diva nigdy nie jest na górze.
wyjątek: Zhoumi to był raz!
– Jin?
Wspomniany osobnik spojrzał na swojego chłopaka znad książki. Nawet nie zauważył, kiedy wszedł do ich pokoju. Zniknięcie Yoongiego też musiał przegapić, bo nawet kokonu na łóżku nie było.
…Oby się tylko znowu nie okazało, że uprawiał seks z Jiminem tuż obok niego.
– Słyszysz może jęki?
– Nie. – Namjoon popatrzył na niego podejrzliwie, nim na jego usta wkradł się uśmieszek. – Ale możesz zaraz usłyszeć moje.
Seokjin zamrugał oczyma, klepiąc porozumiewawczo podłogę koło niego.
– Znajdź sobie zajęcie, chcę doczytać ten rozdział. – Z tym powrócił nosem w książkę.
Namjoon znajdował się bliżej niego niż zazwyczaj. Właściwie, to robił tak tylko wtedy, kiedy chciał seksu. Wtedy jednak nie kładł się na boku, nie unosił nogi i nie podpierał się na łokciu jak ponętna pani rodem z kalendarza zawieszonego u mechanika. Niemniej jednak, wokalista postanowił to zignorować.
– Czytasz Disneya? – Raper nagle znalazł się tuż przed nim, na brzuchu i z tyłkiem wysoko w górze, majtając nim od czasu do czasu.
Seokjin spojrzał na niego sceptycznie, zauważając jeszcze dziwną ciasność ciuchów młodszego. Wyglądały trochę tak, jak te Himchana z tego dnia dziwności. Tylko Himchan to Himchan, diva, a Namjoon to Namjoon. Wiecie, ten ostry raps od Kuloodpornych.
Dłoń powyższego szybko naznaczyła ścieżkę od kolana wokalisty w górę i w momencie, w którym starszy postanowił wreszcie nawiązać kontakt wzrokowy, Namjoon posłał mu oczko. Szczęście, że Seokjin miał w sobie sporo samokontroli, inaczej skrzeknąłby jak rasowa ropucha.
– …Czy ty mnie próbujesz uwieść?
– Skądże. – Namjoon zagryzł wargę, zapewne naoglądawszy się za dużo pornoli. Wyszło niestety nie tak, jak na filmach dokumentalnych. – Ale jeśli cię to podnieca, nie możemy tego zmarnować.
– Namjoon… – Zaczął zapowietrzonym od rozbawienia głosem Seokjin, co drugi potraktował jako zaniemówienie.
– No już, wiem, że znudziło ci się to ciągłe bycie na dole. – Usta rapera nagle znalazły się niebezpiecznie blisko małżowiny usznej starszego.
– Naplułeś mi do ucha – zacisnął oczy, siląc się na w miarę poważny ton.
– To po to, żeby ci pokazać, jaki jestem mokry.
Uszy też najlepiej zatrzasnąć.
– Tygrysie, czy ty płaczesz? Coś się stało?
Namjoon przerwał bycie wiatrakiem skierowanym w ucho drugiego. Wtedy też wokalista pozwolił sobie otworzyć oczy i skapnąć się, że drżał. Bynajmniej nie od płaczu.
– Twoja dobroć mnie wzruszyła – mruknął, zaciskając wargi w wąską kreskę, która mimo to nie powstrzymała uśmiechu wcierającego mu na usta.
Nie mógł się zaśmiać, raper by pomyślał, że robił coś źle…Właściwie, to wszystko robił źle.
– Nie krępuj się, wiem, że masz w sobie tę bestię – wyszeptał, kiedy Seokjin spoglądał w dół, udając zażenowanego i obmyślając drogę ucieczki. – Uwolnij ją.
Aż mu przeszła przez myśl piosenka Exo.
– Proszę?
Brak reakcji.
Namjoon stracił cierpliwość.
Wstał, po drodze ponętnie przejeżdżając dłonią od uda w górę i posłał starszemu ostatnie wyzywające spojrzenie. Uzyskawszy jedynie rozbawiony uśmiech, wycofał się i trzasnął drzwiami.
Mieli nie uprawiać seksu, dopóki Seokjin nie zmieni zdania, ale po dwóch dniach raper nie był w stanie trzymać rąk przy sobie.

--

Zasada div #5. Diva stara się żyć z drugą divą w zgodzie.
wyjątek: trójka Kim :’)
Seokjin zaczął się powoli przyzwyczajać do panujących wśród grupy norm. Było dziwnie, było niebezpiecznie, lecz było też niezwykle sympatycznie.  Nawet trzy słynne divy okazały się nie takie straszne, jak je malowano. Czasami nawet mu doradzały albo pierdolnęły komplementem (oczywiście oczekując mnóstwa pochlebstw w zamian, lecz niespecjalnie mu to przeszkadzało).
Mijał kolejny piątkowy wieczór spędzony na popijaniu whisky i gadaniu o technikach malowania się, bycia bardziej dziewczęcym, uwodzenia jakiegoś Kena (cześć skarbie, szukasz może Barbie? ~Kim Kibum) oraz całowania się. To ostatnie Heechul i Zhoumi postanowili potrenować na sobie nawzajem.
– I wtedy Leo do mnie, oczywiście tym swoim cichym jak przyczajony komar głosem, że niby mam być na górze – Hakyeon uwydatnił kwestię górowania, jakby to była najbardziej absurdalna rzecz na świecie. Możliwe, że według niego była.
– Dlatego wolisz sypiać z Wonshikiem? – Sungjong podparł głowę na dłoni, sprawdzając stan drugiej ze znudzeniem.
– Jak się nie ma chuja, to nic dziwnego, że chce się być na dole – Zhoumi oderwał się na chwilę od kolegi z zespołu, lecz, nim zdążył powiedzieć cokolwiek więcej, najstarsza diva złapała go za brodę i przyciągnęła do kolejnego pocałunku.
– Nie umiesz dissować – westchnął Hakyeon.
– Ja przynajmniej mam stałych partnerów – burknął chińczyk, odsuwając się od Heechula.
– Cóż, poniekąd obydwaj żyjemy w trójkątach.
– Tylko mój był zamierzony, a twój to po prostu dwaj faceci, z którymi się pieprzysz – starszy posłał mordercze spojrzenie w stronę drugiego.
– Mimi, twoje zamierzenie zaczęło się od tego, że obydwaj Kyuhyun i Sungmin lecieli na twoje nogi i dobrze o tym wiesz. – Heechul zmarszczył brwi, kiedy zaczął mu dzwonić telefon. Odebrał go i wstał, oddalając się na bezpieczną odległość. – Hae? Skarbie, wszystko w porządku? Wiesz, że zawsze ci pomogę…
Seokjin uśmiechnął się na nagłą zmianę tonu najstarszego, choć inni pozostali niewzruszeni.
– Jego chłopak?
– Bardziej coś na kształt niedorozwiniętego dziecka – zaśmiał się Himchan.
– O tak, ty się znasz na niedorozwiniętych. – Kibum teatralnie wywrócił oczyma.
– Kibum – upomniał go Jokwon, czym reszta niespecjalnie się przejęła.
– Cóż, dinozaury również nie słyną z inteligencji.
– Himchan – syknął lider.
– Dinozaurom się nie klaszcze, kiedy powiedzą, że myślały – młodszy z dwójki uśmiechnął się zwycięsko, zobaczywszy, iż Himchan nie wiedział, co powiedzieć.
– Kibum.
– Up przynajmniej zatańczy.
– Ktoś musi nadrabiać twoje braki. – Heechul wygiął wargi w szerokim uśmiechu, siadając z powrotem między Seokjinem, a Zhoumim. Notabene ten drugi zaprzestał zażynania się wzrokiem z Hakyeonem, tylko obydwaj skoncentrowali się na Jokwonie.
Nieoficjalna zasada div #2. Każdy szczur gryzie.
– Heechul.
– Elvis się, kurwa, znalazł!
– Himchan.
– Ten Elvis ma sto razy większy fandom od ciebie.
– Heechul!
– Nie wcinaj się w to, ty nawet nazwy fandomowej nie masz – Kibum ponownie wywrócił oczyma. Każda zimna suka powinna się od niego uczyć tej techniki. Zarobiłby miliony, jednocześnie podbijając polskie gimnazja!
Jokwon otwierał już usta do wybuchu, już miał na końcu języka te wszystkie kurwy, już szykował się do ataku, już zaciskał pięści—
– Nie wymagaj od niego załatwienia sobie fandomu, jak on nie potrafi sobie faceta załatwić.
I kurwy uwolniły się dwa razy głośniej, niż planował, atak został skierowany w stronę trójki, a pięści nie zatrzymały się na własnych spodniach. O dziwo, powstrzymała je szczęka Heechula, choć Seokjin był pewien, iż i przez nią się przebije.

--

Zasada div #6. Diva nie wstydzi się pobyć kobitką.
wyjątek: --
W ich związku brakowało pikanterii. Po ostatniej, odrzuconej próbie wprowadzenia czegoś nowego (Namjoon próbował mu wcisnąć „tatusia” – niech chuj nie zapomina, kto tu jest starszy), brakowało czegoś ostrzejszego. Zabawki kiedyś testowali, wyszło tak, że w momencie, w którym raper złapał za wibrator, urządzenie szlag trafił; z odgrywaniem ról tez poszło słabo…
Seokjin zagryzł wargę. Bosko, jak zawsze. Cudownie. Zajebiście. Wybornie. Czuł już własną męskość twardniejącą na ten widok…
Chłopak z trudem oderwał wzrok od lustra i pocieszył się tym, że zapewne w momencie, w którym wejdzie do pokoju, zostanie zasypany komplementami.
…Albo nie, kazał mu przecież zakryć sobie czymś oczy.
Westchnął ciężko, wychodząc z pomieszczenia (i kiwając się na wszystkie boki, bo oczywiście, że musiał wymienić trzycentymetrowe obcasy na szpilki). Korzystając z okazji, rozejrzał się jeszcze po dormie. Genialnie. Powiedział gówniarzom, że mają zniknąć na noc i się posłuchali. Może życie divy nie będzie aż takie ciężkie? Nawet Yoongi zaczął odczuwać ten rok różnicy między nimi, coś musiało się dziać.
Uśmiechnął się na myśl wzbudzania postrachu wśród reszty grupy i złapał za klamkę od pokoju Namjoona. Na szczęście, nie rozerwał tego czegoś, cokolwiek miał na oczach i siedział grzecznie na łóżku, połowicznie zakopany w kołdrze. Nawet się uśmiechał.
Był z niego taki trochę krecik, ale z tej uroczej odmiany, o ile takowa istniała. Ścierwa kojarzyły mu się tylko z kurwicą dziadka wiecznie toczącego z nimi wojny. Nie będą mu przecież rzodkiewek podkopywać.
– Cześć – mruknął, wystukując chwiejnymi kroczkami drogę do łóżka i składając delikatny pocałunek na ustach Namjoona. Młodszy już wychylał brodę, aby odwzajemnić czułostkę, lecz Seokjin prędko odsunął się od swojego chłopaka.
– No co? – jęknął raper, chcąc więcej.
– Mówiłem, że dzisiaj będzie inaczej. – Starszy uśmiechnął się ciepło, czego Namjoon nie widział, ze względu na tę pierdoloną opaskę. Ale cóż, będzie miał chłopaczyna większe zaskoczenie. Warto, z pewnością. Seokjin też by chciał nagle otworzyć oczy i zobaczyć siebie lubieżnie tańczącego w sukience.
Wokalista podszedł do komputera. Włączony. Tak, jak poprosił. Przynajmniej czegoś chuj nie spierdolił. Ustawił palce na klawiaturze, wstukując nazwę piosenki. Miał dylemat między nią, a Call me baby, po czym się dowiedział, że Exo to jednak nie girlsband.
Pomyślelibyście?!
Wessał sporą ilość powietrza, wyłączył monitor, wcisnął spację i powrócił do Namjoona, aby odwiązać jego opaskę.
– Bubble pop!
Czy to tylko mu się wydawało, czy nagle podłoga stała się jakaś taka nierówna? Bo miał wrażenie, że powierzchnia obcasów zmniejszyła się o połowę…
Westchnął mentalnie i rozpoczął taniec, starając się nie zwracać uwagi na ciężki do odczytania wyraz twarzy swojego chłopaka. Zwrotki się ciągnęły, co chwilę mu się kończyny plątały, raz się prawie wyjebał… I ta peruka, ta pierdolona peruka! Bez niej wyglądał równie zajebiście! W dodatku czuł, jakby sobie tym wszystkim uwłaczał. Kto, kurwa, wymyślił tę zasadę, że diva ma tańczyć, co?
Z tańca i kurwicy dotyczącej wykonywanej czynności wytrąciły go słowa Namjoona.
– …Czy ty masz napisane Lady Hee Hee na plecach?
– A od kiedy ty czytasz z chińskiego? – Zmarszczył brwi. Heechul mu obiecywał, że nie powie nikomu, a słowo divy to słowo divy.
– No tego... – Młodszy spojrzał w bok, a Seokjin zaplótł ręce na piersi. – Oglądałem go w, uch…
– W? – Wokalista był poniekąd szczęśliwy, iż nie musiał kontynuować tego zawstydzającego jak siedem skurwysynów tańca, ale z drugiej strony, skąd Namjoon znał Lady Hee Hee? Mówił, że niewiele wie o Super Junior, o ich crossdressującym aspekcie tym bardziej.
– Pornolu…
– Och. – Zamrugał intensywnie oczyma. Heechul grał w pornolu, normalka. Spodziewał się tego po nim. Tylko… – Że on w tym stroju…?
Raper skinął głową.
Seokjin już nigdy więcej nie pożyczył ciuchów od Heechula. Wróć, nie było takiej potrzeby.
Seokjin już nigdy więcej nie przebrał się za dziewczynę w celach łóżkowych.
Zasada div #6. Diva nie wstydzi się pobyć kobitką.
Westchnął ciężko. Każdy bywał inny, prawda?
wyjątek: Seokjin

--


Zasada div #7. Diva zawsze stawia na swoim (z rezultatem).
wyjątek: Cha Hakyeon czarnego się nigdy nie słucha
Namjoon westchnął. Naprawdę, musiał tam iść? Co to, jakieś stowarzyszenie dla umysłowo chorych? Czy on wam na takiego wyglądał? Nie, to był Kim Namjoon, jeden z najbardziej inteligentnych facetów w koreańskim przemyśle muzycznym!
Westchnął po raz drugi. W sumie, to owi mężowie byli na takim samym miejscu, jak on sam. Część mogła należeć do tych sprytnych, ale reszta nie mogła się okazać taka zła…
Przeszedł nonszalancko przez drzwi. To był, kurwa, Kim Namjoon, raps z BTS, nie ciota, co się boi pogadać z facetami facetów. Że tymi facetami, nie „facetami”. Wiecie, nie męskie dziewczynki, tylko ci męscy chłopi.
Uśmiechnął się zadziornie, skanując klub. Nie-idol, nie-idol, nie-idol… Och, to chyba ten dinozaur! I jeszcze rekin obok niego, to na pewno oni!
Podszedł do stolika, przy którym siedzieli mężczyźni i cóż, wyglądali raczej normalnie, poza tym, że każdy był całkowicie zajęty sobą i nie zapowiadali się najbardziej rozmownie.
– Kim Namjoon z BTS – przedstawił się wyciągając dłoń do każdego z nich.
– Zróbmy to szybko, jestem umówiony na mecz – westchnął ten w swetrze. Zająwszy miejsce, Namjoon przeliczył grupę. Siedmiu plus sam raper. Czyli każda diva musiała mieć faceta. Reszta grupy obrzuciła bruneta dokuczliwym wzrokiem, na co ten ponownie westchnął. – Cho Kyuhyun.
Kyuhyun, Kyuhyun… Kurwa, powiedziano mu od divach, nie o ich chłopakach!
– Od Zhoumiego – dokończył Kyuhyun, obejmując w pasie mniejszego osobnika.
Że on zdradzał tego Zhoumiego z innym? I to takim niespecjalnie męskim…
– Lee Sungmin, też od Mimiego – blondyn uśmiechnął się ciepło, wystawiwszy dłoń.  Namjoon starał się nie zmarszczyć brwi. Że oni..? – Mamy trójkącik – zachichotał niższy.
– Och. – Raper skinął głową z wymuszonym uśmiechem. Nie miał nic przeciwko, ale…
– Moon Jongup. Że ja chodzę z Himchanem chyba. – Z nieba mu spadł!
A no chyba rzeczywiście spadł, bo musiał się w twarz pierdolnąć…
– Miło mi – uśmiechnął się niezręcznie. Rozejrzał się jeszcze raz, może okaże się, że źle policzył i jest ich mniej? Jeden nie zwracał na nich uwagi, może siedział tam tylko przypadkiem. Oby.
– Myungsoo.
Żesz kurwa.

--

Zasada div #8. Diva ubiera się ze stylem.
wyjątek: Wielka Gwiazda Gej-Popu
Kim Heechul
Nowe postanowienie „nigdy nie zgadzać się na wyjścia Seokjina” zostało prędko złamane. Oczywiście, że musieli zacząć chodzić na coniedzielne zakupy, jakże by inaczej. Szczęście, spotkania mężów obowiązywały Namjoona tylko wtedy, kiedy dochodziła nowa diva, a nie zbierało się na to. Nawet jeśli, musieli razem z tamtymi wymyśleć jakąś wymówkę, bo nikt się nie chłapał do spędzania czasu wolnego w ten sposób. No, poza Jongupem, ale ten to inna bajka. Pewnie padał ofiarą przemocy w rodzinie, czy coś.
Seokjin nie znał się specjalnie na modzie, więc kończyli na kupowaniu tego, co chcieli Taehyung, Jimin i Hoseok, a jako, że oni chcieli wszystko, nie kupowali niemal nic. Bachorów się nie powinno zbyt rozpieszczać, nawet tych po dwudziestce.
Tak było i tym razem, chodzili po galerii handlowej i szukali wszystkiego: koszul, spodni, spódniczek, kosmetyków, szpachli do tapety i wielu innych. Jimin próbował zaciągnąć ich do spożywczaka po kilka dżemów, lecz, jak wiadomo, Namjoon ma silną rękę. Na tyle silną, żeby biedaczek się przestraszył, iż czaszkę też jest zdolna zepsuć.
– Uważam, że powinniśmy to kupić.
– Znowu się zacznie… – Jęknał Jimin. Skaranie boskie z tym jego BFF.
Jungkook, pomimo załamania gustem swojego chłopaka, musiał przyznać, że pasowała do niego ta kurtka. Srebrna z połyskiem. Często się w takowych przestawia kosmitów.
– Taetae, żono moja, serce moje, gdzie ty to będziesz nosił?
– To pasuje do wszystkiego.
– O nie, nie, nie. – Zza Taehyunga dobiegł zaakcentowany głos. – Taka kurteczka typu bomber pasuje jedynie do białych koszul, może t— O Jezu, to BTS jest!
Seokjin wychylił się zza Hoseoka i ujrzał posiadacza owego głosu. Dziwnie znajomego, jak na sprzedawcę w odzieżowym.
Po kilku sekundach, chłopak znalazł się przed starszym, wycałowując sobie policzki jak psiapsiółki z czterdziestoletnim stażem.
– Och, wy też na zakupkach? – Zachichotał Zhoumi, a dopiero wtedy niższy zwrócił uwagę na osobników stojących za Chińczykiem. Ci już nie wyglądali tak wesoło.
– Tak, Tae znowu próbuje mnie naciągnąć na jakieś rzeczy, które by nosił – westchnął Seokjin. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Taehyung by później nosił te wszystkie z dupy wzięte rzeczy. – Ach, zapomniałem cię przedstawić. – Złapał Taehyunga i Jimina pod ramię. – Jimin, Taehyung i… Jungkook, chodź tutaj! Namjoon, nie pozwalaj mu się chować za tobą! No, w każdym razie, to moje dzieci. Tam jeszcze jest mój chłopak i reszta zespołu.
– Dzięki za wyróżnienie – mruknął Hoseok, spuszczając głowę na karcące spojrzenie posłane w jego stronę.
– Uroczo. – Zhoumi uśmiechnął się szeroko. Jungkook myślał, że mu zaraz mu ten uśmiech pokona barierę aka kości policzkowe. Ile on mógł mieć szerokości? Dwa metry? Plus wzrost tego Chinola… – A właśnie, to moi faceci – odsunął się na bok, żeby reszta miała lepszy widok na dwóch mężczyzn z twarzami błagającymi o natychmiastową śmierć.
– Chyba lubią zakupy – mruknął Jungkook w stronę Namjoona. Ten zaśmiał się, zauważając trzymaną przez nich masę toreb.
– Życie chłopaków div – westchnął wyższy. Najmłodszy uśmiechnął się szatańsko, nie siląc się na współczucie. – Nie martw się, zaraz będzie twoja kolej.
– Ale Tae przecież…
– Nie o tym mówię.
– Jungkookie, nie ukrywaj się! To niegrzeczne! Zhoumi dobierze ci ciuchy!
Zabijcie go.         

--


Zasada div #9. Diva wychowuje dziecko.
wyjątek: Sungjongie, za młody
jestem ><
Właściwie, to Jungkook nie chciał wtedy umrzeć. Wtedy nawet nie wiedział, czym są myśli samobójcze.
Teraz jednak…
– Hakyeon! Oddaj mi, kurwa, moje dziecko!
– Twoje dziecko?! A niby z kim jest ono w zespole?!
– Zespół nie ma znaczenia! Ty tam nawet liderem nie powinieneś być!
– A niby kto?! Leo, kurwa?!
O tak. Słynne walki div. Tylko tego my było trzeba w piątkowy wieczór. Pokaz dzieci, kurwa. Na szczęście, same bachory wydawały się normalne. Jeszcze nie wszystkie się zjechały, jako, że byli przed czasem, ale nawet, jeśli będzie znośnie, wolałby inaczej spędzić godzinę dwudziestą piątego dnia tygodnia. Chociażby pieprząc Taehyunga.
O tak, już sobie wyobrażał sposób, w jaki pod nim drżał, jak wyjękiwał jego imię, jak się na nim zaciskał…
– E, Seokjin, twojego dzieciaka chyba poniosło.
Jak on to, kurwa, zauważył?
…Ojej. Dotykał się przez spodnie.
Zabijcie Jungkooka. I tego pedała gapiącego się na niego też. I tamtego z głupim uśmieszkiem na twarzy.
Kilka minut do oficjalnego zaczęcia spotkania dłużyło się i dłużyło. Możliwe, iż zostało to spowodowane szykanowaniem jego osoby przez niejakiego Kibuma, do którego prędko dołączył się osobnik imieniem Himchan. Niemiło, naprawdę. Przywitać kogoś w taki sposób… Do tego Seokjin gdzieś zniknął, nie miał kto go uratować.
Wraz z przyjściem jakiegoś gościa bez oczu, zaczął się punkt programu. Dwie divy opuściły bok Jungkooka, za to znalazł się tam Seokjin. Mógł potrzebować wokalisty do życia, lecz z pewnością nie potrzebował odpowiedzi na pytanie „gdzieś ty, kurwa, był”. Nawet pytać nie musiał, opuchnięte usta i rozmierzwione włosy powiedziały mu za dużo.
– Kto zaczyna, kto zaczyna? – Pisnął Heechul z drugiego końca kanapy w kształcie podkowy.
– Ja mogę – podniósł rękę jeden z tych, co się kłócili. Taki ciemny. Jak mu tam było… Hakyeon, tak, Hakyeon.
Ów Hakyeon złapał dwóch chłopaczków za ramiona i przytulił do siebie. O dziwo, uśmiechali się. Nie to, co Jungkook, gdyby był na ich miejscu. Może tamten murzyn ich lepiej wychował? Nie no, nikt nie mógł być lepszą matką niż Seokjin.
– Tak więc, dzisiaj wyjątkowo z dwójką, bo ktoś chciał mi jednego ukraść. – Hakyeon posłał mordercze spojrzenie w stronę Zhoumiego, nim złapał mniejszego z bachorów. – To jest Hyuczek, nasz uroczy najmłodszy członek—
– Penis!
– …A to Hongbin. Moje dziecko. Moje, kurwa. Drugiej matki nie ma. – Ponownie rozpoczął wzrokową walkę na śmierć i życie z Chińczykiem, którą, na szczęście, prędko zakłócił Himchan.
– To tak, to to jest Junhong, Żelo, Zelo, jakkolwiek go nazwiecie. – Klepnął młodzieniaszka w plecy, uzyskując uśmiech samego chłopaczka. – Raczej wysoki, czy coś.
– Cześć – skinął głową Junhong.
– A, i inteligencję odziedziczył po mnie – dodał Himchan.
– Nie zazdroszczę genów. – Heechul ujął dłoń małego giganta w geście kondolencji.
– Nie, żeby coś, Heechul, ale jak patrzę na Donghae to zaczynam podejrzewać Upa o zdradę. – Himchan wywrócił oczyma w Kibumowy sposób. Czyżby ten od lśniących już zaczął dawać lekcje?
– Dobra, teraz ja – wtrącił się mistrz wywrotu gałkami ocznymi. Objął jeszcze siedzącego obok chłopaka w pasie i uśmiechnął się dumnie. – To Taemin. Bardzo urocza istota aka moja córeczka.
Jungkook westchnął i przeskanował otoczenie. Jeszcze ich trochę zostało… W ogóle, liczył się ten niziołek siedzący sam i mamroczący coś o samotności i braku możliwości samozapłodnienia? Na imię mu było Jokwon, jeśli się nie mylił.
– To to jest Jungkook. – Ów osobnik nagle został złapany w pasie i głaskany po głowie. – Jest naszym dzieciaczkiem zespołowym.
– Jaki uroczy – pisnął Hakyeon.
– Hej – uśmiechnął się niezręcznie.
Cała uwaga prędko przeszła z niego na jakiegoś Henry’ego, który został tu zaciągnięty siłą z braku innego dziecka dla Zhoumiego, a Jungkook westchnął z ulgą. Zaraz to się skończy, zaraz—
Nosz kurwa, przypomniał sobie o tym, że Seokjin kazał mu zagadać do któregoś z nich. Jego oczy osiadły na jeszcze nieprzedstawianym chłopaczku od piętnastu pedałów. Umięśniony jakiś, ale cóż, nazwa zespołu sugerowała, że będą młodzi, może znajdzie kogoś młodszego niż on sam.
– Um, cześć? Jak masz na imię? – Między nim, a osobnikiem siedział Hakyeon z pseudoromantycznymi bachorami (czyżby kazirodztwo?), lecz dało się gadać.
– Och – westchnął chłopaczek.
– No już, Haehae, pogadaj z nim. – Heechul klepnął go zachęcająco w ramię. – Jak ci ładnie pójdzie to ci kupię nową pluszową rybę. Albo hantle.
– Donghae jestem – skinął głową, chuj wie, czy do swojej matki, czy do Jungkooka. – Z Super Junior. Tak.
– Dobrze? – Młodszy zacisnął zęby. Było niezręcznie. – Ile masz lat? Dwadzieścia? Dwadzieścia dwa?
– Ach, haha, w tym roku mi pyknie trzydziestka.
Zabijcie Jungkooka.

--

Zasada div #10. Diva będzie pielęgnować swoją wewnętrzną divę.
wyjątek: --
Seokjin uśmiechnął się do siebie. Zapowiadało się gorzej, niż naprawdę było. Ba, nawet mu się podobało! Po ponad dwudziestu latach życia, wreszcie dowiedział się, czym jest władza! Ludzie wreszcie zaczęli go słuchać. Genialnie. W końcu dożył dni, w których inni szanowali go jak matkę!
Ludzie mawiają, iż ludzie z podobnymi wadami się nie lubią. W ich wypadku musiało się to nie sprawdzać, bo pomimo tego, iż co chwilę się tam ścierali, Seokjin widział więź ich łączącą. Nawet Hakyeona i Zhoumiego, nawet Trójkę Kim. Choć ta nazwa będzie już nieaktualna, teraz tak nazywały się cztery osoby.
Seokjin wreszcie znalazł równie narcystyczne dupy, co on i czuł się z tym zajebiście.
Zapoznałem się z regulaminem Klubu Div i się z nim całkowicie zgadzam,
Jo Kwon
Kim Kibum
Kim Heechul
Cha Hakyeon
Kim Himchan
Zhou Mi
Lee Sungjong
Czytelnie, Seokjin, czytelnie.

Kim Seokjin



051216 edit: drobne poprawki i kurwa jakie to śmieszne nmg 
--
Idzie ktoś na Copernicon? 
Poezje piszę następne~~~~~~
bardzo bardzo lubię czytać komentarze

9 komentarzy:

  1. Kocham.Twój.humor
    Zrobiłaś mi dzień tym shotem, omatko. Jakoś tak mało ogarnięta jestem *co ja mam z tym komentowaniem w pociągach ;-;* ale spróbuję przelać moje odczucia o tutaj, postaram się przynajmniej.
    Po pierwsze; straaaaasznie długo Cie tu nie było, stęskniłam się normalnie, a co. Mam prawo w końcu. I proszę mi tu na tal długo nie znilać ;-; Zawsze powodujesz u mnie tak dużo feelsów, więc przy Twoim comebacku jest ich masa, serio. Feelsy, bo wróciłaś.
    Wybaczę, że to nie Poezje *na które tak czekam* bo to było po prostu ZAJEBISTE.
    Ogólnie nie czytuję ff z innymi zespołami, nie lubię, także brak czasu, ale! Divy to życie, serio XDD po samym tytule wiedziałam, że pojawi się tu na pewno Święta Trójca Kim i of kors nie zawiodłam się.
    I był tez pobocznie Yoonmin, to ja już w ogóle łzy, w końcu otp ;-; bo na przykład vkook to tutaj tacy idioci, że no nie mogę XD
    Ale przyznam, że Namjin był słodki, nie było go jakoś dużo, ale moment kiedy RM powiedział do Księżniczki "kotku" to zrobiłam takie "ooooow"
    Oczywiście Twoje komedie to komedie, które kocham tak mocno, że aż płaczę.
    Mówiłam to ale powiem raz jeszcze; KOCHAM TWÓJ HUMOR
    Totalnie moje klimaty;;;;
    Divy, wszędzie divy, ich zasady i piękne mordki.
    Tak się cieszę, że tą divą nie jest Suga XDDD moja przyjaciółka w kółko mi powtarzała, że on pije wodę jak laseczka więc przez to zaczęłam tak myśleć XD Na szczęście to Jin, bo jakże by inaczej.
    Dał radę? Dał. Został prawilną divą i pozostanie nią na zawsze, cnie?
    Uwielbiam Cię mocno i Twoją twórczość.
    *wiesz, że wchodzę na bloga milion razy dziennie? ;-;*
    Ach, jeszcze spam moją miłością ----->
    ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
    Koleś.co.siedzi.obok.gapi.mi.się.w.telefon.skrzywdzę.zaraz
    Ale ogólnie to masz ode mnie masę wsparacia, wiesz o tym, prawda?
    Weny, chęci, czasu, biasów, mnie(͡° ͜ʖ ͡°) i czego tam najbardziej potrzebujesz.
    Ściskam Cię mocno♥(✿ฺ´∀`✿ฺ)ノ
    ~yula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i tyle miłości! ♥ ♥ ♥ ♥
      Przepraszam, że tak rzadko coś dodaję, ale... nie wiem właściwie. Piszę tyle, ile mogę i naprawdę zależy mi na jakości moich prac, więc nieraz usuwam kilkaset słów i piszę je od nowa. Z resztą, to jest dłuższe nawet od Faceta spod klatki jedenaście a, czyli to ma prawie tyle tekstu, co Poezje XD.
      Naprawdę się cieszę, że przyprawiam cię o tyle filsów. To miłe, że ktoś na mnie czeka i tęskni za ficzkami ♥
      Divy są wykurwiste, biasuję niemal wszystkie i byłam niezwykle szczęśliwa, pisząc to opowiadanie. Mam tylko nadzieję, że nie pierdolnęłam za dużo hiczula XD Trójca Kim to Trójca Kim, ich nie może zabraknąć :v
      YoonMina przyznam, iż jeszcze dwa miesiące temu bardzo nie lubiłam, a teraz hardo szipuję, więc nawet, jeśli nie znajdę czasu na jakiegoś osobnego smuta, będę go wszędzie wrzucać pobocznie XD
      NamJin to w ogóle ostatnio moje ogólnokejpopowe OTP i pisanie tego udfhdfuhdfhudfuhdfuhdfuhdf
      Ty kochasz mój humor, ja kocham twoje komentarze, jesteśmy kwita ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
      Ludize coś mają do divy Sugi, który mi na nią jakoś nie pasuje ;; Znaczy, Sungjong mi tez niespecjalnie pasuje, ale według opinii publicznej można należeć do div, nie będąc ani trochę sassy (serio, ludzie uwzględniają go, bo sobie potańcuje do gbandów, a zapominają o hiczulu, bo jego osobowość wcale nie krzyczy "diva" ._.).
      Seokjin ostatnio jakoś w samoadorację popada, może kiedyś dołączy do reszty kobitek XD
      Ja Ciebie też uwielbiam ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ (i teraz już wiem, skąd niemal 9k wyswietleń i tak mało komentarzy)
      Twoje serce już mam, zostało tylko Twoje ciało (͡° ͜ʖ ͡°)
      Jeszcze raz dziękuję! ♥♡♥ (I uciekam pisać Poezje, trochę czasu już minęło)

      Usuń
  2. Dawno się tak nie uśmiałam, więc na wstępie chcę Ci podziękować, czytanie "Divą być" było bardzo odświeżające. :D
    To był chyba najdłuższy one-shot jaki w życiu czytałam! Wśród tych wszystkich angstów w końcu znalazłam komedię idealną na tę wrześniową chandrę~
    Masz przyjemny styl pisania, który świetnie sprawdza się w komediach, te wszystkie porównania, itp. Na pewno będę zaglądać częściej i mam nadzieję na kolejną tak świetną komedię jak ta!
    Życzę weny, czasu i chęci, bo poczucia humoru już chyba nie muszę. :P
    ~hee1004 (która się zarzekała, że ff nie czyta, ale ciiii~)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Nie masz za co dziękować XD
      Wyszło trochę za długie, lecz przez te 6k słów miałam zaciesz, że mogłam napisać czystą komedię. W większości piszę komedio-smuty, ale jeśli szukasz czegoś bez seksu to chyba mogę polecić Poezje Prozą~ (za które się zaraz zabieram, to nie było żadnego rozdziału od czerwca).
      Btw stylowy pierwszy człon nicku i równie stylowe "o mnie", wyczuwam wspólnego UB albo biasa XD
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zapraszam do dalszego śledzenia mojej twórczości!

      Usuń
    2. Na pewno będę śledzić! :) I zapewniam Cię, że ja również przez te 6k słów miałam zaciesz! :D
      Co do nicku, "hee" pochodzi od Jaehee, ale też bardzo lubię Heechula~ xD
      Mimo że moim biasem w SuJu niezmiennie od 7 lat jest Yesung <3

      Usuń
    3. Ojej, przepraszam, mój zbiasowany mózg tylko z hiczulem kojarzy Hee XDDD

      Usuń
  3. Przez ciebie oplułam telefon masłem orzechowym XD I teraz cały się klei ;-; Nieważne XD
    Świetny scenariusz, prawie się posikałam ze śmiechu XD Kurna, mogłam od siostry pieluchy pożyczyć XD
    Ja wiedziałam, że w gronie div będzie Key, Himchan i Jin XD To było do przewidzenia :D
    Z poczuciem humoru to jesteś trochę do mnie podobna, chociaż ja jakoś tak dziwnie nie potrafię pisać komedii ;; No nic XD
    Weny życzę ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Cieszę się, że tak Cię rozśmieszyło, nie ma nic milszego dla autora komedii, niż to, ze ludzie uważają je za śmieszne ♥♥♥♥♥♥♥
      Nie spodziewałam się, że napiszę kiedyś o Jinie, jako o divie, to samo z Zhoumim i Sungjongiem, których za divy po prostu nie uważam, chociaż bardziej lub mniej pod nie podchodzą ;;
      Niektórzy nie umieją pisać smutów, inni fluffów, Ty komedii, a ja osobiście angstów, takie rzycie i nie ma co się przejmować </3
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zapraszam do śledzenia mojej dalszej twórczości! ♥

      Usuń
  4. Hahaha no fajne jeszcze czegos takiego nie czytałam 😅 Dosyć dlugi ale ja nawet wolę takie od za krótkich :) No i przy okazji sie uśmiałam także nie zmarnowałam swojego czasu choć powinnam z pół godziny temu wstać (cii) 😅

    OdpowiedzUsuń