A, zanim zaczniecie endżojować ponad 6k słów mojego pierwszego niesmutowego oneshota...
KIM KURWA HEECHUL PRZESTAŃ RAPOWAĆ NIE UMIESZ W RAP
TO SAMO Z TAŃCEM I ŚPIEWEM W CO TY W OGÓLE UMIESZ
PRZESTAŃ ŻYĆ ALE ODDAJ MI TWARZ PRZED ŚMIERCIĄ OKOK
I DLACZEGO ŁUCZKE WYGLĄDA JAK KIBUM ŻE TEN ZAGINIONY W AKCJI
I HJUKDŻE SKĄD TY MASZ TYLE PARTII
TA OKŁADKA ZABOLAŁA JAK TO MA MNIE NIBY PRZEKONAĆ DO ZAKUPU
AHA MNIE NIE TRZEBA PRZEKONYWAĆ
OGLĄDAJCIE TO MV PLS
zespół: Bangtan Boys (BTS) + divy
rating: pg-13
pairingi: NamJin, pobocznie TaeKook, YoonMin, wspomniane wiele innych
gatunek: komedia. komedia. komedia.
gatunek: komedia. komedia. komedia.
ostrzeżenia: przekleństwa, starcia div
bardzo bardzo lubię czytać komentarze
Całkiem przyjemne, „rodzinne”
śniadanie wśród Bangtanów zostało zakłócone przez domofon. Jak zwykle, w kilka
sekund rozpętała się wojna na spojrzenia, nim, oczywiście, wypadło na Seokjina.
Jak, kurwa, zawsze. Życie matki nie jest takie łatwe, jak się wydaje, wiecie?
To ciężka praca. Wykarmić sześciu darmozjadów, posprzątać za nich, słuchać ich
narzekań… I to wszystko przez wrodzoną opiekuńczość. Czasami najstarszy
chciałby znaleźć w sobie asertywność, żeby się sprzeciwić. Gorzej tylko, kiedy
Taehyung zacznie błagać z miną zagubionej owieczki.
– Hoseok, jeśli to znowu będzie
twoje porno, ty się tłumaczysz listonoszowi – westchnął, podniósłszy się z
krzesła.
– Listonosz nie wie, co jest w
środku. – Mruknął Yoongi. Jungkook zmarszczył brwi. Czy on naprawdę zmarnował
energię na obronę kogoś? I to nie oczekując nic w zamian…Nie dziwota, że w
jakimś polskim magazynie o tym napisali.
– Zanim się dowiedziałem, co
tam jest, zawsze otwierałem paczki przy kurierze. – Seokjin wzdrygnął się na to
wspomnienie, choć nie uznałby go za najbardziej zawstydzający moment swojego
życia. O nie, przez ponad dwadzieścia kilka lat od urodzenia zdążył już
wyhodować całą kolekcję sto razy bardziej zawstydzających momentów. Chociażby
to, jak jego licealny krasz przyłapał go na zaciąganiu się własnymi, używanymi
skarpetami.
Otwierając drzwi, pierdolnął
listonosza w nos. A dobrze chujowi. To za te wszystkie uśmieszki, jakie
posyłał, kiedy wokalista odbierał Hoseokowe magazyny.
– Przepraszam – mruknął,
niespecjalnie siląc się na szczerość.
– Dobry. – Głos listonosza
został stłumiony przez rękę trzymającą go za nos. Co on próbował zrobić, zebrać
wszystkie kawałki? Niestety, podtrzymywała je jeszcze skóra. A to cholerstwo,
Seokjin chętnie by popatrzył na lecące kości. – Dzisiaj nie z pana ulubionymi—
– Proszę przestać – uśmiechnął
się we względnie miłym geście. Facet wyciągnął z torby jakiś tajemniczy list i
podał go wokaliście.
– Dla wszystkich tutejszych dżentelmenów.
– Och, chciałbym, żeby wszyscy
tu byli dżentelmenami. – Seokjin wywrócił oczyma, spoglądając na kopertę z
adresem zapisanym na różowo. Chuj wiedział, co znajdowało się w środku, ale
koperta sprawiała dobre wrażenie, szczególnie napisy na niej. Wiecie, różowy.
Kolor każdej księżniczki, w tym Seokjina.
– A to nie pan ich wychowywał?
– Zaśmiał się listonosz, a wokalista odwzajemnił gest. Tym razem, bez jadu w
uśmiechu.
– Musieli odziedziczyć niektóre
cechy po listonoszu – zachichotał Seokjin, dopiero potem zauważając zmieszany
wyraz twarzy u drugiego mężczyzny. – Znaczy, uhm, księdzu.
– Słucham?
– Księciu, mam na myśli! Wie
pan, każda księżniczka ma księcia, w tym ja! – Genialne zawody ci na myśl
przychodzą, śpiewaku od siedmiu boleści.
Ujrzawszy, iż listonosz posłał
mu tylko speszony uśmiech, wokalista złapał za klamkę i zatrzasnął mu drzwi
przed twarzą. Stuprocentowa skuteczność w unikaniu niezręcznych sytuacji.
– Masz mojego pornola?!
Seokjin zignorował zawołania
Hoseoka i powrócił do kuchni, podając list Taehyungowi.
– Dostaliśmy list.
– No pierdolisz.
– Jungkook, język. – Posłał
najmłodszemu lodowate spojrzenie, nim powrócił wzrokiem do przesyłki.
– Seokjin, jesteś pewien, że to
nie do ciebie? – Odezwał się Namjoon, zwracając uwagę całego zespołu (nie
wliczając Taehyunga, który zajął się rozszyfrowywaniem niespecjalnie czytelnego
pisma adresata). – Wiesz, na kopercie są jakieś różowe naklejki.
– Nie, pisze, że—
– Jest napisane – automatycznie
poprawił Jimina Yoongi, na co ten, razem z resztą grupy, prychnął i zniechęcił
się do dalszego mówienia.
– Jest napisane, że do nas
wszystkich. – Seokjin posłał grupie ciepłe spojrzenie. Naprawdę czuł się jak
ich matka. Nie, żeby narzekał, od zawsze lubił się zajmować innymi.
– Ktoś pisał z kimś listy? –
Namjoon wbił wzrok w najbliższą rzecz stojącą na stole. Wypadło oczywiście na
należącą do zgadnijcie kogo kanapkę z dżemem.
– W całym swo—
– Ludzie, to od div! Div! –
Wydarł się Taehyung, wreszcie rozczytawszy się z koperty.
– Co?
– Że od tego klubu? – Jeszcze
chwila i Yoongi poświęci czemuś więcej uwagi niż Jiminowi!
– Na to wychodzi.
– Dobra, Tae, nie pierdol,
tylko czytaj.
– Jungkook, jeszcze raz—
– Jin, daj dzieciakowi spokój.
– Seokjin prychnął pod ciepłym uśmiechem Namjoona, nim ponownie zainteresował
się tajemniczym listem.
Taehyung zdążył już otworzyć
kopertę i wyjąć tajemniczy skrawek papieru. Marszczył czoło przez pierwsze
kilka sekund, zapewne nadal mając problemy z rozczytaniem się z pisma którejś z
div. Im to podobno na niczym nie zależało, więc na czytelności pewnie też nie.
Niemniej jednak, po chwili
mieli okazję usłyszeć, jak bardzo marnym lektorem był Taehyung.
Znani Bangtani,
Macie przyjemność zostać poinformowani, iż znaleźliśmy w waszym zespole
potencjał. Jeden z was ma szansę zostać członkiem najbardziej prestiżowego
klubu idoli, Klubu Div. Dobiegł do was splendor Naszego klubu, czyż nie?
…Oczywiście, że tak.
Powracając do tematu, jeden z waszych członków (normalnie napisalibyśmy
chujów, ale w tym przypadku bardziej kobitek, jako, że trochę Nam girlsband
przypominacie) jest na tyle zajebisty, aby do Nas dołączyć.
Aby dodać jednak dramatyzmu, imię owego jegomościa znajdziecie na drugiej
stronie.
Serdecznie gratulujemy wybitnego osiągnięcia,
Divy.
– Hobi! – Krzyknął Taehyung,
rzucając się na wspomnianego osobnika. Oczy starszego nagle nabrały wielkości
dorodnej patelni, a szczęka zmiatała kurze z podłogi.
Jung Hoseok zaniemówił. Cicho
po raz pierwszy od dwudziestu kilku lat!
– T-To ja? – Wyszeptał po kilku
chwilach, a Taehyung tylko się z niego podniósł z zacieszem na mordzie. Reszta
odetchnęła z ulgą, podczas, gdy raper wessał powietrze, czekając na odpowiedź.
Co on zrobił źle?
– Nie!
Teraz to on odetchnął z ulgą,
podczas, gdy reszcie zabrakło dech w piersi.
– Najpierw to przedyskutujmy!
– Tae, zamknij ryj i nam
powiedz – warknął Jimin. Kogo on sobie wybrał na BFF? Kosmitę, kurwa, kosmitę.
Co najgorsze, tylko ten kosmita znał odpowiedź, od której zależały ich żywota.
Nie było też opcji, aby mu zajebać list, trzymał go cały czas w dłoni, a w
próbie rzucenia okiem na kartkę, zapewne by ją zjadł.
– Nie, musimy to
przedyskutować. I tak wyeliminowałem naszego mistrza tańca, powinno być wam
łatwiej!
Namjoon westchnął jako
pierwszy. Potem to już poszło w fali.
– No to… – Zaczął Jungkook. –
Jimin i ja trochę tańczymy jak laski, więc możemy być brani pod uwagę. – Jimin
dostrzegł, jak pod tonem najmłodszego Taehyung momentalnie się zrelaksował i
zaprzestał prób uduszenia nieszczęsnego listu. Wokalista rozejrzał się po
pomieszczeniu, spotykając się jedynie z wiedzącym spojrzeniem Yoongiego. –
Seokjin pierdoli o tym, jaki to nie jest piękny, ale divą bym go nie nazwał.
– Ktoś musi docenić moją twarz,
skoro wy nie umiecie…Właśnie, Jungkook, język!
– Yoongi odpada. – Dodał
Namjoon. Taehyung wydął wargę przez to, iż przemówił ktoś inny niż Jungkook,
lecz był na dobrej drodze do odłożenia papieru na stół.
– Ty też – zachichotał
Jungkook, a wokalista, w przypływie zazdrości, zmiętolił papier. O tak, być
zazdrosnym o Rapmona. Przecież to najlepsza dupa w mieście!
Jimin prychnął, powracając
wzrokiem do Yoongiego w poszukiwaniu wskazówek. Ten postanowił go olać. Jak
zawsze, kurwa. Następnym razem, jak będzie chciał się ruchać, też go oleje. Albo
mu poduszkę zajebie. Tak, to drugie chyba go bardziej dotknie.
– Tae… – Jungkook prawdopodobnie
był jedynym zaangażowanym w dyskusję. Taki młody, taki naiwny… – Cztery de tam
raczej nie ma, więc można go odpuścić.
– A ten taki od piętnastu
pedałów? – Jimin pozwolił sobie spuścić oko z powiernika listu. Seokjin nagle
spojrzał na niego wzrokiem przeznaczonym na Taehyunga, inaczej co ty pierdolisz. Największej sekty od
SMu nie znał..?
– To kobitki mogą być divami?
– A nie wiem. – Wzdrygnął
ramionami. Dylematy młodszego mogły go średnio interesować, ale ich wpływ na
uścisk kartki…
O kurwa, położył ją na stole!
– Tak! – Wrzasnął, odebrawszy
list spod dłoni ich galaktycznego towarzysza. Szybko jednak zamilkł.
Niby nie on, ale jednak pewna
śmierć kolegi z zespołu, a trochę było szkoda chłopaczka…
Szturchnął siedzącego obok
Namjoona w ramię, a ten, ujrzawszy imię ofiary, stał się bielszy niż Yoongi. A
wiecie, lider do najjaśniejszych nie należał.
– Kotku… – Zaczął drżącym
głosem. Ów kotek podniósł wzrok z zaciekawieniem, jeszcze nie rozumiejąc
swojego chłopaka. Wyrwał więc kartkę z rąk Jimina, chcąc samemu sprawdzić.
Namjoon papudrak mógł źle odczytać.
Wspomnianym szczęśliwym osobnikiem jest nie kto inny, jak…
Kim Seokjin!
Zapoznaj się z regulaminem!
--
Zasada div #1. Diva przychodzi na każde spotkanie.
wyjątek: ta(ł)o, ale co się z nim w ogóle stało?
Pierwszą rzeczą, jakiej Seokjin
się nauczył podczas krótkiego okresu bycia divą (to jest, tygodnia oczekiwania
na najbliższy zlot) było to, że spotkania odbywały się w co drugi piątek o
dwudziestej. I naprawdę, nie miał odwagi nie przyjść. Chyba każdy słyszał
legendy o tym kółku wzajemnej adoracji.
No dobra, nie wzajemnej.
Samoadoracji.
Pierwszą rzeczą, jakiej Seokjin
się nauczył po przybyciu do klubu, było to, iż lokal z pewnością dodawał
rzekomego prestiżu. Przygaszone, nastrojowe światła, czerwone ściany i meble.
Gdyby nie upewnił się, iż to ten klub, zapewne pomyślałby, że to burdel.
Rozejrzał się po pomieszczeniu,
przez pierwsze chwile dostrzegając jedynie przypadkowych ludzi popijających
drinki. Nikt nie wydawał się być specjalnie najebany, więc kultura. Nie chciał
znowu oglądać czyichś rzygów.
O nie, nie, nie, cały czas miał
przed oczyma osiemnastkę Jungkooka.
Jego wzrok opadł na sporej
wielkości sofę narożną. Divy prawdopodobnie były tą grupą ludzi, których nie
dało się nie zauważyć. Szczególnie, kiedy każda z nich się na ciebie gapiła.
Westchnął. Nie wyglądali tak strasznie, jak Jimin opowiadał… Ale jak umrzeć, to
szybko. Dzieci nie osieroci, Namjoon przez to przebrnie. Raper mógł być
chujowym ojcem, ale lepszy on, niż dorastanie bez rodziców.
Powoli, niepewnym kroczkiem,
zbliżył się do mężczyzn. Dziwnie było o nich myśleć, jak o przedstawicielach
płci brzydkiej, osłuchawszy się plotek.
Póki co, siedziało ich tam czterech. Pierwszy
– Jokwon, pamiętał go z wytwórni, i jakże mógłby zapomnieć gościa, który
wyglądał, jak szczur – czekał na niego z ciepłym uśmiechem na twarzy oraz
szklanką w dłoni. Drugi był jakiś Chinol z uśmiechem o szerokości minimum dwóch
metrów. Wyglądał sympatycznie, ale ten uśmiech… nieco przerażał Seokjina.
Bardziej niż nieco.
Trzeci to typowy pedał, a
czwarty? Cóż, ledwo zauważalny, jako, iż klub nie był najjaśniejszym miejscem.
Tylko oczy mu było widać.
Jokwon pomachał do wyższego,
zapraszając go do posadzenia dupy, toteż Seokjin zajął miejsce między
murzynkiem, a chinolem.
– Cześć – przemówił pedał. Tak,
jak mu się przyglądał, to młodziutki strasznie, nie zdziwiłby się, gdyby okazał
się tu najmłodszy.
– Hej – uśmiechnął się,
kierując przywitanie do wszystkich. – Seokjin jestem.
– Hakyeon – odwzajemnił uśmiech
murzynek. Coś mu to imię mówiło…
– Z Teen Top?
– Vixx. – Na propsie, Seokjin,
tak się rozpoczyna relacje.
– Jokwon – wystawił dłoń
solista. – Jestem tu liderem.
– A tak, pamiętam cię. –
Seokjin skinął głową. – Kręciliśmy z tobą emwi.
– I ukradliście wszystkie
komentarze – mruknął Jokwon, nieco pochmurniejąc. Pedał, jak na zawołanie,
postanowił rozchmurzyć sytuację.
– Mam na imię Sungjong. –
Uśmiechnął się niespokojnie. Czy… Czy on się denerwował?
Chryste panie, diva się
stresowała!
Może nie każda z nich to suka
do szpiku kości…
Seokjin zwrócił wreszcie uwagę
na Chinola, który przez cały czas uśmiechał się w ten niepokojący sposób. W
dodatku, z bliska okazał się jakiś potwornie wielki. Oby się tylko nie okazał
psychopatą, podobno w ich społeczności nieciężko o takich…
– Zhoumi. – Ów Zhoumi najwyraźniej poczuł na sobie spojrzenie,
więc młodszy szybko powrócił wzrokiem z jego niekończących się nóg aż do
twarzy. Dobra, uśmiech mógł nie mieć dwóch metrów, ale ten facet miał.
– Miło mi – uśmiechnął się
Seokjin, rozglądając się po klubie. – Tylko my?
– Czekamy na resztę – poinformował
Jokwon.
Nieoficjalna zasada div #1. Pięć minut spóźnienia dodaje brawury.
Podczas tych pięciu minut
(które prędko zmieniły się w piętnaście), Seokjin dowiedział się, iż poznał tę…
Bardziej przyjemną stronę klubu. Znaczy, zawiedziony nie był – czwóreczka
okazała się całkiem sympatyczna i choć czasami pierdolnęli coś mniej lub
bardziej narcystycznego, niespecjalnie mu to przeszkadzało.
Notabene, w tych wiksach to był
jeszcze Jackson i Sungjae. Mówili też o jakimś Hyuku, ale musiał się
przesłyszeć, bo Hyuk był w Super Junior.
Po dwudziestu dwóch minutach,
zjawiły się długo wyczekiwane przez resztę Bangtanów divy. Potem będzie musiał
relacjonować zespołowi przez dwa dni…
Trzy sztuki, na oko hot
dziewiętnastki.
– A… To nie jest kobieta? –
Szepnął do Zhoumiego, wskazując na tę z boku. Chińczyk tylko zaśmiał się po
cichu. – Jest za ładny na faceta.
– Każda róża ma kolce –
zachichotał Hakyeon. – A ta ma drut kolczasty zamiast włosów.
Ostatnią rzeczą, jaką Seokjin
się nauczył podczas spotkania, były trzy nazwiska.
Kim Kibum, Kim Heechul, Kim
Himchan.
--
Zasada div #2. Diva zawsze jest visualem, a jeśli nie, to pomyłka.
wyjątek: Jokwon
Może bycie divą nie będzie aż tak straszne?
Seokjin westchnął, siląc się na
niepocieszenie. Ciężko jednak było mu je uzyskać, kiedy na twarz cisnął mu się
uśmiech. To wcale nie tak, że dostał wymówkę do dalszego uprawiania swojego
hobby aka pieprzenia się wzrokiem z własnym odbiciem.
– Skomplementuj mnie. –
Odwrócił głowę do siedzącego obok Jungkooka. Ten oderwał się od telefonu i
spojrzał na niego rozkojarzonym wzrokiem.
– Nie rozumiem? – Bardziej
spytał, niż stwierdził.
– Powiedz mu, że jest ładny to
się odczepi. – Namjoon przeszedł obok stołu kuchennego i zatrzymał się przy
lodówce, analizując jej zawartość.
– Nie bądź taki cyniczny –
burknął Seokjin z oczyma skupionymi na dłoniach swojego chłopaka. Oby tylko nic
nie stłukł… – Mówię poważnie.
– A czy ja mówię, że nie jesteś
ładny?
– Nie, ale mógłbyś przestać się
ograniczać do komplementowania mnie podczas seksu – westchnął, nadal zezując na
trzymanym w dłoniach rapera słoiku. Tak, jak się spodziewał, po kilku sekundach
leżał w kawałkach na podłodze.
– Taehyung i Jimin będą chętni
– zawołał z salonu Hoseok.
– Jimin zniknął, więc Taehyung
zaczął go szukać w pobliskich sklepach z dżemami. – Jungkook uprzedził pytanie
Seokjina. Dzieciak go za dobrze znał.
Najstarszy po prostu westchnął.
– To ktoś mi powie coś miłego?
Cisza.
Jungkook powrócił do ficzka,
Namjoon sprzątał po słoiku, a Hoseok… Lepiej nie wiedzieć.
Seokjin postanowił się
przenieść do pokoju. Nikt go nie potrafił skomplementować tak dobrze, jak on
sam. Nie miał pojęcia, ile tam siedział i rozbierał się wzrokiem, lecz nie
śpieszyło mu się. W każdej minucie mógł odnaleźć w sobie nowe pokłady piękna.
– Co ty odpierdalasz?
Kurwa. Obudził się.
– Um, to, co zawsze? –
Uśmiechnął się niezręcznie.
– Od zawsze jebiesz takimi
derpami podczas gapienia się w lustro? – Seokjin odwrócił się w stronę kokonu,
w którym znajdował Yoongi. Jak on go w ogóle zobaczył, jak wszystko (łącznie z
głową) miał pod kołdrą?
– Spierdalaj – westchnął, nie
będąc w stanie wymyśleć lepszej odpowiedzi. „Spierdalaj” nadawało się do każdej
sytuacji, więc do tej zapewne też.
– Seokjin przeklął! – Pisnął
kokon. Tym razem, nie głosem rapera.
–…Jimin?
– Jezu, Chimchim, miałeś się
nie wygadywać – jęknął Yoongi, odkrywszy ich.
–…Chimchim?
– Nie, kurwa, Taehyung. – Raper
posłał najstarszemu wkurwione spojrzenie, a choć Seokjin normalnie upomniałby
go, teraz mózg mu zawędrował w inne zakątki relacji międzyludzkich. Yoongi
nigdy nie nazywał młodszego w ten sposób, przynajmniej nie wtedy, kiedy nie
miał jakiegoś dziwnego zacieszu. Teraz był jakiś taki dziwnie zrelaksowany, do
tego obydwaj bez koszulek…
– Czy wy się tu..?
Uśmieszek Yoongiego wyrażał
zdecydowanie za dużo.
– Że… Że po całości..?
– No tak – mruknął Jimin.
Skurwiel przypominał kolorem raka, którego, nawiasem mówiąc, dawał reszcie
zespołu. W porywach dało się go porównać do jakiejś konfitury truskawkowej, ale
wiecie, Jimin ten Bezdżemny.
– Nie wierzę.
– My też nie, Jin. – Raper westchnął
jak znudzony życiem Hobbit, którym z resztą był. – Ale to piękno ci na mózg
padło.
--
Zasada div #3. Diva nie boi się wyrażać siebie.
wyjątek: Channie
– No, dziewczynki – zaczął
Heechul, klaszcząc dłońmi. – Kto teraz?
Seokjin postanowił przemilczeć
kwestię „dziewczynek” (nie nie, tutaj nie
ukrywamy tego, kim jesteśmy) i uśmiechnął się na nagły atak dobroci
starszego. Och, jakie to było miłe, choć raz nie uchodzić za matkę!
– Ja mogę – podniósł rękę
Kibum.
Wokalista po raz pierwszy
zatrzymał wzrok na członku (ha!) lśniących. Wcześniej jakoś osadził oczy na
aktualnie mówiących ludziach (albo lustrze, które jakimś cudem znalazło się tuż
za Hakyeonem) i nie zwrócił większej uwagi na Kibuma.
Chłopak ubrany był w marynarkę;
Seokjin zakładał, że designerską, bo w życiu nie widział takiej w sklepie. Na
nogach porwane, żółte dżinsy, które miały więcej dziur, niż materiału, a na
głowie kapelusz o średnicy pół metra. Do tego włosy a’la glony.
Wyglądał raczej… interesująco.
Niewiele się jednak wyróżniał
na tle reszty grupy. Sungjong, lubiąc to robić zapewne najbardziej, przebrał
się za laskę. Hakyeon chyba nie miał na sobie kremu wybielającego, pudru, czy
czegokolwiek, co mu twarz pojaśniało, więc zlewał się z otoczeniem. U Himchana
najwyraźniej bieda, bo ciuszki mu się zdawały za małe i strasznie dziwkarskie.
Heechul ubrał się w pajacyk w tygryska, a pod pachą trzymał kilka poduszek z
waifu…
Skąd Seokjin to znał.
Zhoumi poszedł w ślady Kibuma,
lecz nie aż tak radykalnie. Jokwona można było uznać za normalnego, gdyby tylko
nie fakt, iż jakoś go rwało na parkiet. Oczywiście, że musieli akurat na
dzisiaj zamówić muzykę girlsbandów.
I potem był Seokjin. Ot, taki
normalny typek w różowej bluzeczce, czarnych rureczkach i z tiarą na głowie.
Nie możemy także zapomnieć o pluszowym Mario strzeżącym jego kolan (bo cnoty
już nie mógł, spóźnił się).
Z rozmyślań nad dziwactwem
własnym i innych wyrwał go kolejny pisk Chińczyka. Normalnie Kibum opierdoliłby
Zhoumiego za taki hałas, ale cóż, rozmawiali o modzie. Dla nich temat rzeka.
Dla innych też – Ganges.
– I tak skończyłem z ostatnim
krzykiem mody w koszyku. – Kibum uśmiechnął się dumnie, poprawiając niezwykle
kosztowną (przynajmniej tak wynikało z opowieści) marynarkę.
– Moda rzeczywiście musiała
krzyczeć, jak cię zobaczyła – wciął się Himchan, w odpowiedzi uzyskując od
wszystkich uśmieszki oraz mordercze spojrzenie od niebieskowłosego.
– Szczególnie w tych włosach na
Yoricka. – Heechul zaśmiał się jak czarownica.
– Na kogo?
– Nie umiecie w życie, nie
zrozumiecie – westchnął.
--
Zasada div #4. Diva nigdy nie jest na górze.
wyjątek: Zhoumi to był raz!
– Jin?
Wspomniany osobnik spojrzał na
swojego chłopaka znad książki. Nawet nie zauważył, kiedy wszedł do ich pokoju.
Zniknięcie Yoongiego też musiał przegapić, bo nawet kokonu na łóżku nie było.
…Oby się tylko znowu nie
okazało, że uprawiał seks z Jiminem tuż obok niego.
– Słyszysz może jęki?
– Nie. – Namjoon popatrzył na
niego podejrzliwie, nim na jego usta wkradł się uśmieszek. – Ale możesz zaraz
usłyszeć moje.
Seokjin zamrugał oczyma,
klepiąc porozumiewawczo podłogę koło niego.
– Znajdź sobie zajęcie, chcę
doczytać ten rozdział. – Z tym powrócił nosem w książkę.
Namjoon znajdował się bliżej
niego niż zazwyczaj. Właściwie, to robił tak tylko wtedy, kiedy chciał seksu.
Wtedy jednak nie kładł się na boku, nie unosił nogi i nie podpierał się na
łokciu jak ponętna pani rodem z kalendarza zawieszonego u mechanika. Niemniej
jednak, wokalista postanowił to zignorować.
– Czytasz Disneya? – Raper nagle
znalazł się tuż przed nim, na brzuchu i z tyłkiem wysoko w górze, majtając nim
od czasu do czasu.
Seokjin spojrzał na niego
sceptycznie, zauważając jeszcze dziwną ciasność ciuchów młodszego. Wyglądały
trochę tak, jak te Himchana z tego dnia dziwności. Tylko Himchan to Himchan,
diva, a Namjoon to Namjoon. Wiecie, ten ostry raps od Kuloodpornych.
Dłoń powyższego szybko
naznaczyła ścieżkę od kolana wokalisty w górę i w momencie, w którym starszy
postanowił wreszcie nawiązać kontakt wzrokowy, Namjoon posłał mu oczko.
Szczęście, że Seokjin miał w sobie sporo samokontroli, inaczej skrzeknąłby jak
rasowa ropucha.
– …Czy ty mnie próbujesz
uwieść?
– Skądże. – Namjoon zagryzł
wargę, zapewne naoglądawszy się za dużo pornoli. Wyszło niestety nie tak, jak
na filmach dokumentalnych. – Ale jeśli cię to podnieca, nie możemy tego
zmarnować.
– Namjoon… – Zaczął
zapowietrzonym od rozbawienia głosem Seokjin, co drugi potraktował jako
zaniemówienie.
– No już, wiem, że znudziło ci
się to ciągłe bycie na dole. – Usta rapera nagle znalazły się niebezpiecznie
blisko małżowiny usznej starszego.
– Naplułeś mi do ucha –
zacisnął oczy, siląc się na w miarę poważny ton.
– To po to, żeby ci pokazać,
jaki jestem mokry.
Uszy też najlepiej zatrzasnąć.
– Tygrysie, czy ty płaczesz?
Coś się stało?
Namjoon przerwał bycie
wiatrakiem skierowanym w ucho drugiego. Wtedy też wokalista pozwolił sobie
otworzyć oczy i skapnąć się, że drżał. Bynajmniej nie od płaczu.
– Twoja dobroć mnie wzruszyła –
mruknął, zaciskając wargi w wąską kreskę, która mimo to nie powstrzymała
uśmiechu wcierającego mu na usta.
Nie mógł się zaśmiać, raper by
pomyślał, że robił coś źle…Właściwie, to wszystko robił źle.
– Nie krępuj się, wiem, że masz
w sobie tę bestię – wyszeptał, kiedy Seokjin spoglądał w dół, udając zażenowanego
i obmyślając drogę ucieczki. – Uwolnij ją.
Aż mu przeszła przez myśl
piosenka Exo.
– Proszę?
Brak reakcji.
Namjoon stracił cierpliwość.
Wstał, po drodze ponętnie przejeżdżając dłonią od uda w
górę i posłał starszemu ostatnie wyzywające spojrzenie. Uzyskawszy jedynie
rozbawiony uśmiech, wycofał się i trzasnął drzwiami.
Mieli nie uprawiać seksu,
dopóki Seokjin nie zmieni zdania, ale po dwóch dniach raper nie był w stanie
trzymać rąk przy sobie.
--
Zasada div #5. Diva stara się żyć z drugą divą w zgodzie.
wyjątek: trójka Kim :’)
Seokjin zaczął się powoli
przyzwyczajać do panujących wśród grupy norm. Było dziwnie, było
niebezpiecznie, lecz było też niezwykle sympatycznie. Nawet trzy słynne divy okazały się nie takie
straszne, jak je malowano. Czasami nawet mu doradzały albo pierdolnęły
komplementem (oczywiście oczekując mnóstwa pochlebstw w zamian, lecz
niespecjalnie mu to przeszkadzało).
Mijał kolejny piątkowy wieczór
spędzony na popijaniu whisky i gadaniu o technikach malowania się, bycia
bardziej dziewczęcym, uwodzenia jakiegoś Kena (cześć skarbie, szukasz może Barbie? ~Kim Kibum) oraz całowania się.
To ostatnie Heechul i Zhoumi postanowili potrenować na sobie nawzajem.
– I wtedy Leo do mnie,
oczywiście tym swoim cichym jak przyczajony komar głosem, że niby mam być na
górze – Hakyeon uwydatnił kwestię górowania, jakby to była najbardziej
absurdalna rzecz na świecie. Możliwe, że według niego była.
– Dlatego wolisz sypiać z
Wonshikiem? – Sungjong podparł głowę na dłoni, sprawdzając stan drugiej ze znudzeniem.
– Jak się nie ma chuja, to nic
dziwnego, że chce się być na dole – Zhoumi oderwał się na chwilę od kolegi z
zespołu, lecz, nim zdążył powiedzieć cokolwiek więcej, najstarsza diva złapała
go za brodę i przyciągnęła do kolejnego pocałunku.
– Nie umiesz dissować –
westchnął Hakyeon.
– Ja przynajmniej mam stałych
partnerów – burknął chińczyk, odsuwając się od Heechula.
– Cóż, poniekąd obydwaj żyjemy
w trójkątach.
– Tylko mój był zamierzony, a
twój to po prostu dwaj faceci, z którymi się pieprzysz – starszy posłał
mordercze spojrzenie w stronę drugiego.
– Mimi, twoje zamierzenie
zaczęło się od tego, że obydwaj Kyuhyun i Sungmin lecieli na twoje nogi i
dobrze o tym wiesz. – Heechul zmarszczył brwi, kiedy zaczął mu dzwonić telefon.
Odebrał go i wstał, oddalając się na bezpieczną odległość. – Hae? Skarbie,
wszystko w porządku? Wiesz, że zawsze ci pomogę…
Seokjin uśmiechnął się na nagłą
zmianę tonu najstarszego, choć inni pozostali niewzruszeni.
– Jego chłopak?
– Bardziej coś na kształt
niedorozwiniętego dziecka – zaśmiał się Himchan.
– O tak, ty się znasz na
niedorozwiniętych. – Kibum teatralnie wywrócił oczyma.
– Kibum – upomniał go Jokwon,
czym reszta niespecjalnie się przejęła.
– Cóż, dinozaury również nie
słyną z inteligencji.
– Himchan – syknął lider.
– Dinozaurom się nie klaszcze,
kiedy powiedzą, że myślały – młodszy z dwójki uśmiechnął się zwycięsko,
zobaczywszy, iż Himchan nie wiedział, co powiedzieć.
– Kibum.
– Up przynajmniej zatańczy.
– Ktoś musi nadrabiać twoje
braki. – Heechul wygiął wargi w szerokim uśmiechu, siadając z powrotem między
Seokjinem, a Zhoumim. Notabene ten drugi zaprzestał zażynania się wzrokiem z
Hakyeonem, tylko obydwaj skoncentrowali się na Jokwonie.
Nieoficjalna zasada div #2. Każdy szczur gryzie.
– Heechul.
– Elvis się, kurwa, znalazł!
– Himchan.
– Ten Elvis ma sto razy większy
fandom od ciebie.
– Heechul!
– Nie wcinaj się w to, ty nawet
nazwy fandomowej nie masz – Kibum ponownie wywrócił oczyma. Każda zimna suka
powinna się od niego uczyć tej techniki. Zarobiłby miliony, jednocześnie
podbijając polskie gimnazja!
Jokwon otwierał już usta do
wybuchu, już miał na końcu języka te wszystkie kurwy, już szykował się do
ataku, już zaciskał pięści—
– Nie wymagaj od niego
załatwienia sobie fandomu, jak on nie potrafi sobie faceta załatwić.
I kurwy uwolniły się dwa razy
głośniej, niż planował, atak został skierowany w stronę trójki, a pięści nie
zatrzymały się na własnych spodniach. O dziwo, powstrzymała je szczęka
Heechula, choć Seokjin był pewien, iż i przez nią się przebije.
--
Zasada div #6. Diva nie wstydzi się pobyć kobitką.
wyjątek: --
W ich związku brakowało
pikanterii. Po ostatniej, odrzuconej próbie wprowadzenia czegoś nowego (Namjoon
próbował mu wcisnąć „tatusia” – niech chuj nie zapomina, kto tu jest starszy),
brakowało czegoś ostrzejszego. Zabawki kiedyś testowali, wyszło tak, że w
momencie, w którym raper złapał za wibrator, urządzenie szlag trafił; z
odgrywaniem ról tez poszło słabo…
Seokjin zagryzł wargę. Bosko,
jak zawsze. Cudownie. Zajebiście. Wybornie. Czuł już własną męskość
twardniejącą na ten widok…
Chłopak z trudem oderwał wzrok
od lustra i pocieszył się tym, że zapewne w momencie, w którym wejdzie do
pokoju, zostanie zasypany komplementami.
…Albo nie, kazał mu przecież
zakryć sobie czymś oczy.
Westchnął ciężko, wychodząc z
pomieszczenia (i kiwając się na wszystkie boki, bo oczywiście, że musiał
wymienić trzycentymetrowe obcasy na szpilki). Korzystając z okazji, rozejrzał
się jeszcze po dormie. Genialnie. Powiedział gówniarzom, że mają zniknąć na noc
i się posłuchali. Może życie divy nie będzie aż takie ciężkie? Nawet Yoongi
zaczął odczuwać ten rok różnicy między nimi, coś musiało się dziać.
Uśmiechnął się na myśl
wzbudzania postrachu wśród reszty grupy i złapał za klamkę od pokoju Namjoona.
Na szczęście, nie rozerwał tego czegoś, cokolwiek miał na oczach i siedział
grzecznie na łóżku, połowicznie zakopany w kołdrze. Nawet się uśmiechał.
Był z niego taki trochę krecik,
ale z tej uroczej odmiany, o ile takowa istniała. Ścierwa kojarzyły mu się
tylko z kurwicą dziadka wiecznie toczącego z nimi wojny. Nie będą mu przecież
rzodkiewek podkopywać.
– Cześć – mruknął, wystukując
chwiejnymi kroczkami drogę do łóżka i składając delikatny pocałunek na ustach
Namjoona. Młodszy już wychylał brodę, aby odwzajemnić czułostkę, lecz Seokjin
prędko odsunął się od swojego chłopaka.
– No co? – jęknął raper, chcąc
więcej.
– Mówiłem, że dzisiaj będzie
inaczej. – Starszy uśmiechnął się ciepło, czego Namjoon nie widział, ze względu
na tę pierdoloną opaskę. Ale cóż, będzie miał chłopaczyna większe zaskoczenie.
Warto, z pewnością. Seokjin też by chciał nagle otworzyć oczy i zobaczyć siebie
lubieżnie tańczącego w sukience.
Wokalista podszedł do
komputera. Włączony. Tak, jak poprosił. Przynajmniej czegoś chuj nie
spierdolił. Ustawił palce na klawiaturze, wstukując nazwę piosenki. Miał
dylemat między nią, a Call me baby, po czym się dowiedział, że Exo to jednak
nie girlsband.
Pomyślelibyście?!
Wessał sporą ilość powietrza,
wyłączył monitor, wcisnął spację i powrócił do Namjoona, aby odwiązać jego
opaskę.
– Bubble pop!
Czy to tylko mu się wydawało,
czy nagle podłoga stała się jakaś taka nierówna? Bo miał wrażenie, że
powierzchnia obcasów zmniejszyła się o połowę…
Westchnął mentalnie i rozpoczął
taniec, starając się nie zwracać uwagi na ciężki do odczytania wyraz twarzy
swojego chłopaka. Zwrotki się ciągnęły, co chwilę mu się kończyny plątały, raz
się prawie wyjebał… I ta peruka, ta pierdolona peruka! Bez niej wyglądał równie
zajebiście! W dodatku czuł, jakby sobie tym wszystkim uwłaczał. Kto, kurwa,
wymyślił tę zasadę, że diva ma tańczyć, co?
Z tańca i kurwicy dotyczącej
wykonywanej czynności wytrąciły go słowa Namjoona.
– …Czy ty masz napisane Lady
Hee Hee na plecach?
– A od kiedy ty czytasz z
chińskiego? – Zmarszczył brwi. Heechul mu obiecywał, że nie powie nikomu, a
słowo divy to słowo divy.
– No tego... – Młodszy spojrzał
w bok, a Seokjin zaplótł ręce na piersi. – Oglądałem go w, uch…
– W? – Wokalista był poniekąd
szczęśliwy, iż nie musiał kontynuować tego zawstydzającego jak siedem skurwysynów
tańca, ale z drugiej strony, skąd Namjoon znał Lady Hee Hee? Mówił, że niewiele
wie o Super Junior, o ich crossdressującym aspekcie tym bardziej.
– Pornolu…
– Och. – Zamrugał intensywnie
oczyma. Heechul grał w pornolu, normalka. Spodziewał się tego po nim. Tylko… –
Że on w tym stroju…?
Raper skinął głową.
Seokjin już nigdy więcej nie
pożyczył ciuchów od Heechula. Wróć, nie było takiej potrzeby.
Seokjin już nigdy więcej nie
przebrał się za dziewczynę w celach łóżkowych.
Zasada div #6. Diva nie wstydzi się pobyć kobitką.
Westchnął ciężko. Każdy bywał
inny, prawda?
wyjątek: Seokjin
--
Zasada div #7. Diva zawsze stawia na swoim (z rezultatem).
wyjątek: Cha Hakyeon czarnego się nigdy nie
słucha
Namjoon westchnął. Naprawdę,
musiał tam iść? Co to, jakieś stowarzyszenie dla umysłowo chorych? Czy on wam
na takiego wyglądał? Nie, to był Kim Namjoon, jeden z najbardziej
inteligentnych facetów w koreańskim przemyśle muzycznym!
Westchnął po raz drugi. W
sumie, to owi mężowie byli na takim samym miejscu, jak on sam. Część mogła
należeć do tych sprytnych, ale reszta
nie mogła się okazać taka zła…
Przeszedł nonszalancko przez
drzwi. To był, kurwa, Kim Namjoon, raps z BTS, nie ciota, co się boi pogadać z
facetami facetów. Że tymi facetami, nie „facetami”. Wiecie, nie męskie
dziewczynki, tylko ci męscy chłopi.
Uśmiechnął się zadziornie,
skanując klub. Nie-idol, nie-idol, nie-idol… Och, to chyba ten dinozaur! I
jeszcze rekin obok niego, to na pewno oni!
Podszedł do stolika, przy
którym siedzieli mężczyźni i cóż, wyglądali raczej normalnie, poza tym, że
każdy był całkowicie zajęty sobą i nie zapowiadali się najbardziej rozmownie.
– Kim Namjoon z BTS –
przedstawił się wyciągając dłoń do każdego z nich.
– Zróbmy to szybko, jestem
umówiony na mecz – westchnął ten w swetrze. Zająwszy miejsce, Namjoon
przeliczył grupę. Siedmiu plus sam raper. Czyli każda diva musiała mieć faceta.
Reszta grupy obrzuciła bruneta dokuczliwym wzrokiem, na co ten ponownie
westchnął. – Cho Kyuhyun.
Kyuhyun, Kyuhyun… Kurwa,
powiedziano mu od divach, nie o ich chłopakach!
– Od Zhoumiego – dokończył
Kyuhyun, obejmując w pasie mniejszego osobnika.
Że on zdradzał tego Zhoumiego z innym? I to takim
niespecjalnie męskim…
– Lee Sungmin, też od Mimiego –
blondyn uśmiechnął się ciepło, wystawiwszy dłoń. Namjoon starał się nie zmarszczyć brwi. Że
oni..? – Mamy trójkącik – zachichotał niższy.
– Och. – Raper skinął głową z
wymuszonym uśmiechem. Nie miał nic przeciwko, ale…
– Moon Jongup. Że ja chodzę z
Himchanem chyba. – Z nieba mu spadł!
A no chyba rzeczywiście spadł,
bo musiał się w twarz pierdolnąć…
– Miło mi – uśmiechnął się
niezręcznie. Rozejrzał się jeszcze raz, może okaże się, że źle policzył i jest
ich mniej? Jeden nie zwracał na nich uwagi, może siedział tam tylko
przypadkiem. Oby.
– Myungsoo.
Żesz kurwa.
--
Zasada div #8. Diva ubiera się ze stylem.
wyjątek: Wielka Gwiazda Gej-Popu
Kim Heechul
Kim Heechul
Nowe postanowienie „nigdy nie
zgadzać się na wyjścia Seokjina” zostało prędko złamane. Oczywiście, że musieli
zacząć chodzić na coniedzielne zakupy, jakże by inaczej. Szczęście, spotkania mężów obowiązywały Namjoona
tylko wtedy, kiedy dochodziła nowa diva, a nie zbierało się na to. Nawet jeśli,
musieli razem z tamtymi wymyśleć jakąś wymówkę, bo nikt się nie chłapał do
spędzania czasu wolnego w ten sposób. No, poza Jongupem, ale ten to inna bajka.
Pewnie padał ofiarą przemocy w rodzinie, czy coś.
Seokjin nie znał się specjalnie
na modzie, więc kończyli na kupowaniu tego, co chcieli Taehyung, Jimin i
Hoseok, a jako, że oni chcieli wszystko, nie kupowali niemal nic. Bachorów się
nie powinno zbyt rozpieszczać, nawet tych po dwudziestce.
Tak było i tym razem, chodzili
po galerii handlowej i szukali wszystkiego: koszul, spodni, spódniczek,
kosmetyków, szpachli do tapety i wielu innych. Jimin próbował zaciągnąć ich do
spożywczaka po kilka dżemów, lecz, jak wiadomo, Namjoon ma silną rękę. Na tyle
silną, żeby biedaczek się przestraszył, iż czaszkę też jest zdolna zepsuć.
– Uważam, że powinniśmy to
kupić.
– Znowu się zacznie… – Jęknał
Jimin. Skaranie boskie z tym jego BFF.
Jungkook, pomimo załamania
gustem swojego chłopaka, musiał przyznać, że pasowała do niego ta kurtka.
Srebrna z połyskiem. Często się w takowych przestawia kosmitów.
– Taetae, żono moja, serce
moje, gdzie ty to będziesz nosił?
– To pasuje do wszystkiego.
– O nie, nie, nie. – Zza
Taehyunga dobiegł zaakcentowany głos. – Taka kurteczka typu bomber pasuje
jedynie do białych koszul, może t— O Jezu, to BTS jest!
Seokjin wychylił się zza
Hoseoka i ujrzał posiadacza owego głosu. Dziwnie znajomego, jak na sprzedawcę w
odzieżowym.
Po kilku sekundach, chłopak
znalazł się przed starszym, wycałowując sobie policzki jak psiapsiółki z
czterdziestoletnim stażem.
– Och, wy też na zakupkach? –
Zachichotał Zhoumi, a dopiero wtedy niższy zwrócił uwagę na osobników stojących
za Chińczykiem. Ci już nie wyglądali tak wesoło.
– Tak, Tae znowu próbuje mnie
naciągnąć na jakieś rzeczy, które by nosił
– westchnął Seokjin. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Taehyung by później
nosił te wszystkie z dupy wzięte rzeczy. – Ach, zapomniałem cię przedstawić. –
Złapał Taehyunga i Jimina pod ramię. – Jimin, Taehyung i… Jungkook, chodź
tutaj! Namjoon, nie pozwalaj mu się chować za tobą! No, w każdym razie, to moje
dzieci. Tam jeszcze jest mój chłopak i reszta zespołu.
– Dzięki za wyróżnienie –
mruknął Hoseok, spuszczając głowę na karcące spojrzenie posłane w jego stronę.
– Uroczo. – Zhoumi uśmiechnął
się szeroko. Jungkook myślał, że mu zaraz mu ten uśmiech pokona barierę aka
kości policzkowe. Ile on mógł mieć szerokości? Dwa metry? Plus wzrost tego
Chinola… – A właśnie, to moi faceci – odsunął się na bok, żeby reszta miała
lepszy widok na dwóch mężczyzn z twarzami błagającymi o natychmiastową śmierć.
– Chyba lubią zakupy – mruknął
Jungkook w stronę Namjoona. Ten zaśmiał się, zauważając trzymaną przez nich
masę toreb.
– Życie chłopaków div –
westchnął wyższy. Najmłodszy uśmiechnął się szatańsko, nie siląc się na
współczucie. – Nie martw się, zaraz będzie twoja kolej.
– Ale Tae przecież…
– Nie o tym mówię.
– Jungkookie, nie ukrywaj się!
To niegrzeczne! Zhoumi dobierze ci ciuchy!
Zabijcie go.
--
Zasada div #9. Diva wychowuje dziecko.
wyjątek: Sungjongie, za młody
jestem ><
jestem ><
Właściwie, to Jungkook nie
chciał wtedy umrzeć. Wtedy nawet nie wiedział, czym są myśli samobójcze.
Teraz jednak…
– Hakyeon! Oddaj mi, kurwa,
moje dziecko!
– Twoje dziecko?! A niby z kim
jest ono w zespole?!
– Zespół nie ma znaczenia! Ty
tam nawet liderem nie powinieneś być!
– A niby kto?! Leo, kurwa?!
O tak. Słynne walki div. Tylko
tego my było trzeba w piątkowy wieczór. Pokaz dzieci, kurwa. Na szczęście, same
bachory wydawały się normalne. Jeszcze nie wszystkie się zjechały, jako, że
byli przed czasem, ale nawet, jeśli będzie znośnie, wolałby inaczej spędzić
godzinę dwudziestą piątego dnia tygodnia. Chociażby pieprząc Taehyunga.
O tak, już sobie wyobrażał
sposób, w jaki pod nim drżał, jak wyjękiwał jego imię, jak się na nim zaciskał…
– E, Seokjin, twojego dzieciaka
chyba poniosło.
Jak on to, kurwa, zauważył?
…Ojej. Dotykał się przez
spodnie.
Zabijcie Jungkooka. I tego
pedała gapiącego się na niego też. I tamtego z głupim uśmieszkiem na twarzy.
Kilka minut do oficjalnego
zaczęcia spotkania dłużyło się i dłużyło. Możliwe, iż zostało to spowodowane
szykanowaniem jego osoby przez niejakiego Kibuma, do którego prędko dołączył
się osobnik imieniem Himchan. Niemiło, naprawdę. Przywitać kogoś w taki sposób…
Do tego Seokjin gdzieś zniknął, nie miał kto go uratować.
Wraz z przyjściem jakiegoś
gościa bez oczu, zaczął się punkt programu. Dwie divy opuściły bok Jungkooka,
za to znalazł się tam Seokjin. Mógł potrzebować wokalisty do życia, lecz z
pewnością nie potrzebował odpowiedzi na pytanie „gdzieś ty, kurwa, był”. Nawet
pytać nie musiał, opuchnięte usta i rozmierzwione włosy powiedziały mu za dużo.
– Kto zaczyna, kto zaczyna? –
Pisnął Heechul z drugiego końca kanapy w kształcie podkowy.
– Ja mogę – podniósł rękę jeden
z tych, co się kłócili. Taki ciemny. Jak mu tam było… Hakyeon, tak, Hakyeon.
Ów Hakyeon złapał dwóch
chłopaczków za ramiona i przytulił do siebie. O dziwo, uśmiechali się. Nie to,
co Jungkook, gdyby był na ich miejscu. Może tamten murzyn ich lepiej wychował?
Nie no, nikt nie mógł być lepszą matką niż Seokjin.
– Tak więc, dzisiaj wyjątkowo z
dwójką, bo ktoś chciał mi jednego
ukraść. – Hakyeon posłał mordercze spojrzenie w stronę Zhoumiego, nim złapał
mniejszego z bachorów. – To jest Hyuczek, nasz uroczy najmłodszy członek—
– Penis!
– …A to Hongbin. Moje dziecko. Moje, kurwa. Drugiej matki
nie ma. – Ponownie rozpoczął wzrokową walkę na śmierć i życie z Chińczykiem,
którą, na szczęście, prędko zakłócił Himchan.
– To tak, to to jest Junhong,
Żelo, Zelo, jakkolwiek go nazwiecie. – Klepnął młodzieniaszka w plecy,
uzyskując uśmiech samego chłopaczka. – Raczej wysoki, czy coś.
– Cześć – skinął głową Junhong.
– A, i inteligencję odziedziczył
po mnie – dodał Himchan.
– Nie zazdroszczę genów. –
Heechul ujął dłoń małego giganta w geście kondolencji.
– Nie, żeby coś, Heechul, ale
jak patrzę na Donghae to zaczynam podejrzewać Upa o zdradę. – Himchan wywrócił
oczyma w Kibumowy sposób. Czyżby ten od lśniących już zaczął dawać lekcje?
– Dobra, teraz ja – wtrącił się
mistrz wywrotu gałkami ocznymi. Objął jeszcze siedzącego obok chłopaka w pasie
i uśmiechnął się dumnie. – To Taemin. Bardzo urocza istota aka moja córeczka.
Jungkook westchnął i
przeskanował otoczenie. Jeszcze ich trochę zostało… W ogóle, liczył się ten
niziołek siedzący sam i mamroczący coś o samotności i braku możliwości
samozapłodnienia? Na imię mu było Jokwon, jeśli się nie mylił.
– To to jest Jungkook. – Ów
osobnik nagle został złapany w pasie i głaskany po głowie. – Jest naszym
dzieciaczkiem zespołowym.
– Jaki uroczy – pisnął Hakyeon.
– Hej – uśmiechnął się
niezręcznie.
Cała uwaga prędko przeszła z
niego na jakiegoś Henry’ego, który został tu zaciągnięty siłą z braku innego
dziecka dla Zhoumiego, a Jungkook westchnął z ulgą. Zaraz to się skończy,
zaraz—
Nosz kurwa, przypomniał sobie o
tym, że Seokjin kazał mu zagadać do któregoś z nich. Jego oczy osiadły na
jeszcze nieprzedstawianym chłopaczku od piętnastu pedałów. Umięśniony jakiś,
ale cóż, nazwa zespołu sugerowała, że będą młodzi, może znajdzie kogoś
młodszego niż on sam.
– Um, cześć? Jak masz na imię?
– Między nim, a osobnikiem siedział Hakyeon z pseudoromantycznymi bachorami
(czyżby kazirodztwo?), lecz dało się gadać.
– Och – westchnął chłopaczek.
– No już, Haehae, pogadaj z
nim. – Heechul klepnął go zachęcająco w ramię. – Jak ci ładnie pójdzie to ci
kupię nową pluszową rybę. Albo hantle.
– Donghae jestem – skinął
głową, chuj wie, czy do swojej matki, czy do Jungkooka. – Z Super Junior. Tak.
– Dobrze? – Młodszy zacisnął
zęby. Było niezręcznie. – Ile masz lat? Dwadzieścia? Dwadzieścia dwa?
– Ach, haha, w tym roku mi
pyknie trzydziestka.
Zabijcie Jungkooka.
--
Zasada div #10. Diva będzie pielęgnować swoją wewnętrzną divę.
wyjątek: --
Seokjin uśmiechnął się do
siebie. Zapowiadało się gorzej, niż naprawdę było. Ba, nawet mu się podobało!
Po ponad dwudziestu latach życia, wreszcie dowiedział się, czym jest władza!
Ludzie wreszcie zaczęli go słuchać. Genialnie. W końcu dożył dni, w których inni
szanowali go jak matkę!
Ludzie mawiają, iż ludzie z
podobnymi wadami się nie lubią. W ich wypadku musiało się to nie sprawdzać, bo
pomimo tego, iż co chwilę się tam ścierali, Seokjin widział więź ich łączącą.
Nawet Hakyeona i Zhoumiego, nawet Trójkę Kim. Choć ta nazwa będzie już
nieaktualna, teraz tak nazywały się cztery osoby.
Seokjin wreszcie znalazł równie
narcystyczne dupy, co on i czuł się z tym zajebiście.
Zapoznałem się z regulaminem Klubu Div i się z nim
całkowicie zgadzam,
Jo Kwon
Kim Kibum
Kim Heechul
Cha Hakyeon
Kim Himchan
Zhou Mi
Lee Sungjong
Czytelnie, Seokjin, czytelnie.
Kim Seokjin
051216 edit: drobne poprawki i kurwa jakie to śmieszne nmg
--
Idzie ktoś na Copernicon?
Poezje piszę następne~~~~~~
Kocham.Twój.humor
OdpowiedzUsuńZrobiłaś mi dzień tym shotem, omatko. Jakoś tak mało ogarnięta jestem *co ja mam z tym komentowaniem w pociągach ;-;* ale spróbuję przelać moje odczucia o tutaj, postaram się przynajmniej.
Po pierwsze; straaaaasznie długo Cie tu nie było, stęskniłam się normalnie, a co. Mam prawo w końcu. I proszę mi tu na tal długo nie znilać ;-; Zawsze powodujesz u mnie tak dużo feelsów, więc przy Twoim comebacku jest ich masa, serio. Feelsy, bo wróciłaś.
Wybaczę, że to nie Poezje *na które tak czekam* bo to było po prostu ZAJEBISTE.
Ogólnie nie czytuję ff z innymi zespołami, nie lubię, także brak czasu, ale! Divy to życie, serio XDD po samym tytule wiedziałam, że pojawi się tu na pewno Święta Trójca Kim i of kors nie zawiodłam się.
I był tez pobocznie Yoonmin, to ja już w ogóle łzy, w końcu otp ;-; bo na przykład vkook to tutaj tacy idioci, że no nie mogę XD
Ale przyznam, że Namjin był słodki, nie było go jakoś dużo, ale moment kiedy RM powiedział do Księżniczki "kotku" to zrobiłam takie "ooooow"
Oczywiście Twoje komedie to komedie, które kocham tak mocno, że aż płaczę.
Mówiłam to ale powiem raz jeszcze; KOCHAM TWÓJ HUMOR
Totalnie moje klimaty;;;;
Divy, wszędzie divy, ich zasady i piękne mordki.
Tak się cieszę, że tą divą nie jest Suga XDDD moja przyjaciółka w kółko mi powtarzała, że on pije wodę jak laseczka więc przez to zaczęłam tak myśleć XD Na szczęście to Jin, bo jakże by inaczej.
Dał radę? Dał. Został prawilną divą i pozostanie nią na zawsze, cnie?
Uwielbiam Cię mocno i Twoją twórczość.
*wiesz, że wchodzę na bloga milion razy dziennie? ;-;*
Ach, jeszcze spam moją miłością ----->
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
Koleś.co.siedzi.obok.gapi.mi.się.w.telefon.skrzywdzę.zaraz
Ale ogólnie to masz ode mnie masę wsparacia, wiesz o tym, prawda?
Weny, chęci, czasu, biasów, mnie(͡° ͜ʖ ͡°) i czego tam najbardziej potrzebujesz.
Ściskam Cię mocno♥(✿ฺ´∀`✿ฺ)ノ
~yula
Dziękuję za komentarz i tyle miłości! ♥ ♥ ♥ ♥
UsuńPrzepraszam, że tak rzadko coś dodaję, ale... nie wiem właściwie. Piszę tyle, ile mogę i naprawdę zależy mi na jakości moich prac, więc nieraz usuwam kilkaset słów i piszę je od nowa. Z resztą, to jest dłuższe nawet od Faceta spod klatki jedenaście a, czyli to ma prawie tyle tekstu, co Poezje XD.
Naprawdę się cieszę, że przyprawiam cię o tyle filsów. To miłe, że ktoś na mnie czeka i tęskni za ficzkami ♥
Divy są wykurwiste, biasuję niemal wszystkie i byłam niezwykle szczęśliwa, pisząc to opowiadanie. Mam tylko nadzieję, że nie pierdolnęłam za dużo hiczula XD Trójca Kim to Trójca Kim, ich nie może zabraknąć :v
YoonMina przyznam, iż jeszcze dwa miesiące temu bardzo nie lubiłam, a teraz hardo szipuję, więc nawet, jeśli nie znajdę czasu na jakiegoś osobnego smuta, będę go wszędzie wrzucać pobocznie XD
NamJin to w ogóle ostatnio moje ogólnokejpopowe OTP i pisanie tego udfhdfuhdfhudfuhdfuhdfuhdf
Ty kochasz mój humor, ja kocham twoje komentarze, jesteśmy kwita ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Ludize coś mają do divy Sugi, który mi na nią jakoś nie pasuje ;; Znaczy, Sungjong mi tez niespecjalnie pasuje, ale według opinii publicznej można należeć do div, nie będąc ani trochę sassy (serio, ludzie uwzględniają go, bo sobie potańcuje do gbandów, a zapominają o hiczulu, bo jego osobowość wcale nie krzyczy "diva" ._.).
Seokjin ostatnio jakoś w samoadorację popada, może kiedyś dołączy do reszty kobitek XD
Ja Ciebie też uwielbiam ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ (i teraz już wiem, skąd niemal 9k wyswietleń i tak mało komentarzy)
Twoje serce już mam, zostało tylko Twoje ciało (͡° ͜ʖ ͡°)
Jeszcze raz dziękuję! ♥♡♥ (I uciekam pisać Poezje, trochę czasu już minęło)
Dawno się tak nie uśmiałam, więc na wstępie chcę Ci podziękować, czytanie "Divą być" było bardzo odświeżające. :D
OdpowiedzUsuńTo był chyba najdłuższy one-shot jaki w życiu czytałam! Wśród tych wszystkich angstów w końcu znalazłam komedię idealną na tę wrześniową chandrę~
Masz przyjemny styl pisania, który świetnie sprawdza się w komediach, te wszystkie porównania, itp. Na pewno będę zaglądać częściej i mam nadzieję na kolejną tak świetną komedię jak ta!
Życzę weny, czasu i chęci, bo poczucia humoru już chyba nie muszę. :P
~hee1004 (która się zarzekała, że ff nie czyta, ale ciiii~)
Dziękuję za komentarz!
UsuńNie masz za co dziękować XD
Wyszło trochę za długie, lecz przez te 6k słów miałam zaciesz, że mogłam napisać czystą komedię. W większości piszę komedio-smuty, ale jeśli szukasz czegoś bez seksu to chyba mogę polecić Poezje Prozą~ (za które się zaraz zabieram, to nie było żadnego rozdziału od czerwca).
Btw stylowy pierwszy człon nicku i równie stylowe "o mnie", wyczuwam wspólnego UB albo biasa XD
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zapraszam do dalszego śledzenia mojej twórczości!
Na pewno będę śledzić! :) I zapewniam Cię, że ja również przez te 6k słów miałam zaciesz! :D
UsuńCo do nicku, "hee" pochodzi od Jaehee, ale też bardzo lubię Heechula~ xD
Mimo że moim biasem w SuJu niezmiennie od 7 lat jest Yesung <3
Ojej, przepraszam, mój zbiasowany mózg tylko z hiczulem kojarzy Hee XDDD
UsuńPrzez ciebie oplułam telefon masłem orzechowym XD I teraz cały się klei ;-; Nieważne XD
OdpowiedzUsuńŚwietny scenariusz, prawie się posikałam ze śmiechu XD Kurna, mogłam od siostry pieluchy pożyczyć XD
Ja wiedziałam, że w gronie div będzie Key, Himchan i Jin XD To było do przewidzenia :D
Z poczuciem humoru to jesteś trochę do mnie podobna, chociaż ja jakoś tak dziwnie nie potrafię pisać komedii ;; No nic XD
Weny życzę ♥
Dziękuję za komentarz!
UsuńCieszę się, że tak Cię rozśmieszyło, nie ma nic milszego dla autora komedii, niż to, ze ludzie uważają je za śmieszne ♥♥♥♥♥♥♥
Nie spodziewałam się, że napiszę kiedyś o Jinie, jako o divie, to samo z Zhoumim i Sungjongiem, których za divy po prostu nie uważam, chociaż bardziej lub mniej pod nie podchodzą ;;
Niektórzy nie umieją pisać smutów, inni fluffów, Ty komedii, a ja osobiście angstów, takie rzycie i nie ma co się przejmować </3
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zapraszam do śledzenia mojej dalszej twórczości! ♥
Hahaha no fajne jeszcze czegos takiego nie czytałam 😅 Dosyć dlugi ale ja nawet wolę takie od za krótkich :) No i przy okazji sie uśmiałam także nie zmarnowałam swojego czasu choć powinnam z pół godziny temu wstać (cii) 😅
OdpowiedzUsuń